Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Na pewno dokonaliśmy postępu? Rolnicy mają mniej wolnego niż łowcy-zbieracze.

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Ja nic nie wiem, więc się powstrzymuję od dalszych domysłów, a jedynie dla porządku sprostuję, że wg Wikipedii ten ogień

6 godzin temu, darekp napisał:

Ogień opanowaliśmy jakieś 500 tys. do nawet miliona lat temu (gdzieś czytałem, że są takie szacunki).

to już nawet 1,5 mln lat temu opanowaliśmy (tzn. jakieś australopiteki zdaje się): https://pl.wikipedia.org/wiki/Paleolithttps://pl.wikipedia.org/wiki/Paleolit_dolny. A 500 tys. lat temu ludzie już jakoś sobie radzili nawet w okolicach obecnego Wrocławia (drugi link) :)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Można tęsknić:) za czasami łowiecko-zbierackimi, ale łowcy-zbieracze mając tę samą objętość puszki mózgowe,j przez 300.000lat nie doprowadzili do takiego poziomu rozwoju cywilizacji (o pozytywach myślę), jak rolnicy przez ok 10.000 lat. 

Edytowane przez 3grosze
  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, 3grosze napisał:

Można tęsknić:) za czasami łowiecko-zbierackimi, ale łowcy-zbieracze mając tę samą objętość puszki mózgowe,j przez 300.000lat nie doprowadzili do takiego poziomu rozwoju cywilizacji (o pozytywach myślę), jak rolnicy przez ok 10.000 lat. 

No właśnie ;P Pewnie chodzi o to że cieżko wytwarzać kulturę jeśli cały dzień trzeba myśleć o jedzeniu albo głodzie, jeśli się jedzenia nie zebrało (+ zagrożenia ze strony dzikich zwierząt.).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

+ wymuszona stylem życia;) mała liczebność często przemieszczającej się towarzystwa, uniemożliwiała  międzypopulacyjny transfer i doskonalenie idei wszelakich.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Szedar napisał:

wielce pomocna w wyjaśnieniu tego fenomenu może być hipoteza alkoholowa.

Tryb osiadły ma też szereg innych zalet, które np. docenia się rozbijając obozowisko, a potem to sprzątając, pakując namiot i sprzęt biwakowy.;) A oni musieli tak przez całe życie.:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
20 minut temu, 3grosze napisał:

Tryb osiadły ma też szereg innych zalet, które np. docenia się rozbijając obozowisko, a potem to sprzątając, pakując namiot i sprzęt biwakowy.;) A oni musieli tak przez całe życie.:(

Gdzieś czytałem, że Indianie znad Amazonki przeprowadzają się na inne miejsce raz na 7-8 lat. Więc nie jest tak źle; ) Nawet gdyby  innych warunkach było to raz na rok czy kilka miesięcy, to chyba też...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.07.2019 o 03:14, ex nihilo napisał:

Rolnictwa raczej nikt nie wymyślił , powstało w sposób naturalny. Wystarczyła obserwacja, że z ziarna wyrasta zielsko, na którym takich samych ziaren jest 10. Czyli wygodniej sypnąć trochę koło obozowiska i zebrać co wyrośnie, niż ganiać po łące i garstka tu, garstka tam... No i fajnie się zaczęło. Ale później druga obserwacja, że jak trochę się kijkiem w ziemi pogrzebie, to wyrośnie więcej - i tu już zaczęło się to mniej fajne, czyli praca i jej konsekwencje.
A że wyjść trudno? Bo wejście w rolnictwo, jako podstawę bytu, spowodowało zbyt duże zmiany w sposobie życia, strukturze grupy i w środowisku, żeby powrót był realny. oczywiście statystycznie, a nie w jakichś pojedynczych przypadkach.
 

Może 3 i 20 to lekka przesada,  ale ogólnie tak.

rolnictwo wymyśliły kobiety (z zbieractwa), to  mityczny grzech Ewy, za które zostaliśmy wyrzuceni z raju. Długość życia radykalnie uległa zmniejszeniu, objetość mózgu ale i wzrost, mężczyzn o 20 cm a kobiet o 30 cm. Katastrofa.

W dniu 8.07.2019 o 04:17, ex nihilo napisał:

 
 dla rolników  to  najgorszy czas w roku - przednówek. Z poprzedniego roku zjedzone  a nowego jeszcze nie było. Czyli głód. I to nie kilkudniowy a trwający  od maja czy nawet dłużej.   to raczej była norma, a nie wyjątek.

podobno głodówka sprzyja duchowości,  tak by było ale  cechą naszych przodków rolników była glupota a ona z marnego jedzenia (ziemniaki i kapusta caly rok) i z jedzenia IQ = 50

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, okragly napisał:

rolnictwo wymyśliły kobiety (z zbieractwa), to  mityczny grzech Ewy, za które zostaliśmy wyrzuceni z raju

Ale kobiety nie zaczęłyby rolnictwa od produkcji alkoholu. Coś się nie zgadza, tzn. cały czas brakuje jakiegoś klocka, żeby poskładać układankę w całość (takie przynajmniej mam wrażenie, nie wiem, czy inni też).

??

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, okragly napisał:

Długość życia radykalnie uległa zmniejszeniu, objetość mózgu ale i wzrost, mężczyzn o 20 cm a kobiet o 30 cm. Katastrofa.

I tak ułomni:D w 10.000lat doszliśmy do etapu, kiedy KW codziennie zaskakuje nas naukowymi innowacjami, a my się zdalnie spieramy, jak to dobrze:D kiedyś było. A przypomnę Tobie, że łowcy-zbieracze (niech będzie, że z większym mózgiem) łazili i łazili z miejsca na miejsce setki tysięcy lat.

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 8.07.2019 o 12:39, venator napisał:

Uważam, że trafione w dziesiątkę.

Od siebie dodam, że to mogła być pułapka alkoholizmu, a pisząc nieco  bardziej ogólnie, zamiłowania do alkoholu.

Temat ten bada archeolog Patrick McGovern z Uniwersytetu Pensylwanii. I to co mu wychodzi, to to, że tam gdzie pojawia się rolnictwo, tam się pojawia alkohol. Albo na odwrót ;).    najstarsze ślady warzenia piwa. Sprzed 14 tys lat. Mieszkali tam przedstawiciele kultury natufijskiej, formalnie  jeszcze mezolitycznej. Wygląda na to, że zanim nauczyli się wypiekać chleb (jako pierwsi),  to nauczyli się szlachetnej sztuki piwo-warzenia. 

 

http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C405934%2Cludzie-probowali-uprawiac-zboza-juz-23-tys-lat-temu.html

Ciekawe, czy nie była to przypadkiem próba stworzenia czegoś co wprowadzi w nieco odmienny stan świadomości? ;)

 Jeszcze w XVI-XVIII wieku, piwo, a właściwie podpiwek, w Polsce, dostarczał nawet 20% dziennego zapotrzebowania kalorycznego, a piwne śniadanie, dopiero około XVIII w. zaczęło być wypierane przez kawę i cukier. 

  

 

wiadomo że w paleolicie (raj) było bosko (np. nie pracowali, nie cierpieli, żyli długo i szczęśliwie) Dlaczego więc go opuścili? sprawiając następne tysiące lat cierpienia! Kobieta w raju rodziła średnio co 7 lat co daje 3 dzieci, rolniczka co rok, permanentna ciąża, hodowała co rok ogromnego (3,5 kg) raka, rodzila go, karmiła, opiekowala, martwila się o niego i jeszcze ciężko pracowala na roli (facetowi zwisalo on zawsze znalazł sobie jedzenie). Po wyjściu z raju (paleo) mężczyźni się zmniejszyli o 20 cm a kobiety aż o 30. Dlaczego porzucili raj i matriarchat? Okrągły znalazł odpowiedź.    

Odpowiadam; z raju wyrzucił nas samolubny gen, którego celem nie nasz dobrostan, szczęście a jego namnożenie. Prawda? No i dostal, 20 ciąż udomowionej rolniczki a 3 dzikiej, szczęśliwej kobiety

W dniu 9.07.2019 o 11:41, Jajcenty napisał:

Byłem w lesie wielokrotnie. I zawsze mnie to uderzało: przecież tu nie ma co jeść! Zanim zdołałbym coś upolować byłbym już bardzo, bardzo chudy :)

Tak więc to bogactwo jedzenia wydaje mi się przesadzone, a w dodatku, jednak poszliśmy w rolnictwo. Selekcja powinna wygubić rolników, a jednak to zbieracze nie przetrwali.

w raju (paleolit) ludzi było 10 000 x mniej a zwierząt ogrom, nie baly sie ludzi. niemal wszystkie rosliny można jeśc, ale my glupi nie znamy sie, oni genialni. Chciałbym urodzić sie w raju (paleolicie)

W dniu 9.07.2019 o 13:07, Afordancja napisał:

Przyszła mi na mysl koncepcja, domku (bo wypadało by zbudować) gdzie pod spodem są zwierzęta i mnie grzeją :) 

koza:)

4 godziny temu, 3grosze napisał:

Można tęsknić:) za czasami łowiecko-zbierackimi, ale łowcy-zbieracze mając tę samą objętość puszki mózgowe,j przez 300.000lat nie doprowadzili do takiego poziomu rozwoju cywilizacji (o pozytywach myślę), jak rolnicy przez ok 10.000 lat. 

byli od nas mądrzejsi ale nie rozwinęli cywilizacji ponieważ żyli w malych stadach ok 30 os. Nawet nie wiedzieli skąd dzieci, dlatego uwielbienie kobiet jako stworzycieli życia, panowal matriarchat, byl raj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, okragly napisał:

Okrągły znalazł odpowiedź.    

hehe, dobre :) punkt dla Ciebie. 

35 minut temu, okragly napisał:

wiadomo że w paleolicie (raj) było bosko (np. nie pracowali, nie cierpieli, żyli długo i szczęśliwie) Dlaczego więc go opuścili? sprawiając następne tysiące lat cierpienia! Kobieta w raju rodziła średnio co 7 lat co daje 3 dzieci, rolniczka co rok, permanentna ciąża, hodowała co rok ogromnego (3,5 kg) raka, rodzila go, karmiła, opiekowala, martwila się o niego i jeszcze ciężko pracowala na roli (facetowi zwisalo on zawsze znalazł sobie jedzenie). Po wyjściu z raju (paleo) mężczyźni się zmniejszyli o 20 cm a kobiety aż o 30. Dlaczego porzucili raj i matriarchat?

Można by powiedzieć, że bardzo dużo zwierząt żyje w takim razie w raju :) I z ewolucyjnego punktu widzenia od tych zwierzat oddalił nas równiez ten samolubny gen. Czyli uwstecznienie w ewolucji byłoby dla nas rajem. Błoga nieświadomość. 

A tak nieco z innej beczki - ostatnio sobie myślałem że wbrew temu co niektórzy fanatyczni obrońcy zwierząt twierdzą (uprzedzam, że mam wrażliwość do zwierzat jakby co ;P) to człowiek cierpi najwięcej i najmocniej na tym ziemskim padole. I nie, nie z jego winy bo nawet pomijając wolną wolę, nie jesteśmy systemem samosterownym który globalnie decyduje w którym kierunku pójdzie (nie ma też NWO ;P).  Człowiek nie tylko ma świadomosć wyższego rzędu ( a zwierzęta, przynajmniej w przytłączajacej większości - nie) która stwarza zupełnie nową jakość bólu - świadomosć cierpienia to jeszcze mamy wojny, okrucieństwo i tortury, czasem na masową skale - które wynoszą fizyczne cierpienie na daleko wyższy poziom niż np. ubój bydła. Nawet najbardziej radykalny ubój zwierzat np. wyłapywanie i nie wiem - odcinanie, tasakiem głów kurczaków nigdy nie zbliży się "iloscią i jakością cierpienia" do tego co przeżywają każdego dnia ludzie i przezywali w trakcie naszej historii.  To wzbudza we mnie empatię do ludzkości. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, darekp napisał:

Ale kobiety nie zaczęłyby rolnictwa od produkcji alkoholu. Coś się nie zgadza, tzn. cały czas brakuje jakiegoś klocka, żeby poskładać układankę w całość (takie przynajmniej mam wrażenie, nie wiem, czy inni też).

??

z tym alkoholem to bujda. Rolnictwo i patriarchat  wymusił SAMOLUBNY GEN, od tej chwili populacja wystrzeliła w kosmos

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
53 minuty temu, 3grosze napisał:

I tak ułomni:D w 10.000lat doszliśmy do etapu, kiedy KW codziennie zaskakuje nas naukowymi innowacjami, a my się zdalnie spieramy, jak to dobrze:D kiedyś było. A przypomnę Tobie, że łowcy-zbieracze (niech będzie, że z większym mózgiem) łazili i łazili z miejsca na miejsce setki tysięcy lat.

Ty chodziłaś  do żłobka, przedszkola, szkoły ja do wojska, pracy. Ciągłe cierpienie. W raju żyli na wakacjach, szczęśliwi. Można porównać do dzikiego konia i udomowionego (my) w kieracie, ciągle pracuje a dziki koń cale życie nie pracuje, biega swobodnie,  je co chce, bzyka sie z kim chce, chodzi gdzie chce. My jesteśmy udomowieni do pracy. Zbieracze byli dzicy, dzika kobieta dziki mężczyzna, nie pracowali tak jak nie pracuje dziki koń.

5 minut temu, Szedar napisał:

 nie pomyliłeś tego raju z biblijnym? 

po przejściu na rolnictwo pamięć o czasach gdy sie nie pracowalo, jedzenia było w "bród" byla silna, przetrwala tysiace lat w różnych przekazach,  w tym później zapisana w naszej biblii. To ten sam raj. Raj istnial,  kultura opowiadania, przekazywania wiedzy, tradycji przez tysiące lat rządzi sie swoimi prawami, ale mowa o tym samym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

hehe, dobre :) punkt dla Ciebie. 

Można by powiedzieć, że bardzo dużo zwierząt żyje w takim razie w raju :) I z ewolucyjnego punktu widzenia od tych zwierzat oddalił nas równiez ten samolubny gen. Czyli uwstecznienie w ewolucji byłoby dla nas rajem. Błoga nieświadomość.  

tak, dzikie zwierzęta żyją w raju, udomowione nie. My jesteśmy udomowieni, jak krowy, do dojenia

 

"ostatnio sobie myślałem że wbrew temu co niektórzy fanatyczni obrońcy zwierząt, to człowiek  cierpi najwięcej i najmocniej na tym ziemskim padole".   

 w raju nie mieliśmy EGO,  a więc nie cierpieliśmy. Organizmem było stado. Współcześnie jesteśmy podzieleni na jednostki (indywidualizm i wolność w raju oznaczalo śmierć)

Godzinę temu, Szedar napisał:

To zajrzyj do dżungli, zjedz pierwsze napotkane zielsko. Na 99% nie żyjesz. :)

dżungla dla dzikiego człowieka to stołówka, człowiek dziki tak jak sarenka:) pozna co  jeść, czym sie leczyc a czym zatruć. Zapominasz że oni byli inteligentniejsi od nas, nie chodzili do żłobka, przedszkola szkoly tylko z rówieśnikami starszymi uczyli sie żyć, tak jak na obozie harcerskim  :D To było życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, okragly napisał:

 Można porównać do dzikiego konia i udomowionego (my) w kieracie, ciągle pracuje a dziki koń cale życie nie pracuje, biega swobodnie,  je co chce, bzyka sie z kim chce, chodzi gdzie chce.

Dla konia, z jego poziomem świadomości, takie swobodne życie to oczywiście naturalny(normalny) stan bytu i robienie z tego analogii do ludzkiego "szczęścia" to nadużycie. Człowiek  potrzebuje pewnego poziomu stresu (tego pozytywnego), który go motywuje do realizacji celów życiowych;), które dają przyjemność i bardziej przeze mnie cenioną satysfakcję. Inaczej nuda (szkodliwy stan emocjonalny) panie. Za "wieczne wakacje" serdeczne dziękuję, coś pożytecznego "dla dobra ludzkości";) trzeba co jakiś czas zrobić. Taki imperatyw pewnie w toku ewolucji dopiero u "rolników" się pojawił.;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, 3grosze napisał:

Dla konia, z jego poziomem świadomości, takie swobodne życie to oczywiście naturalny(normalny) stan bytu i robienie z tego analogii do ludzkiego "szczęścia" to nadużycie. Człowiek  potrzebuje pewnego poziomu stresu (tego pozytywnego), który go motywuje do realizacji celów życiowych;), które dają przyjemność i bardziej przeze mnie cenioną satysfakcję. Inaczej nuda (szkodliwy stan emocjonalny) panie. Za "wieczne wakacje" serdeczne dziękuję, coś pożytecznego "dla dobra ludzkości";) trzeba co jakiś czas zrobić. Taki imperatyw pewnie w toku ewolucji dopiero u "rolników" się pojawił.;) 

rolnicy to niewolnicy (chłop pańszczyźniany), nic nie stworzyli nic nie wymyślili, byli głupi od ciężkiej pracy i marnego odżywiania. Sławni myśliciele np Starożytni Greccy mieli po 100 niewolników tak jak nasza szlachta (Mickiewicz itp)

 

w raju był większy poziom świadomości niż współcześnie, wynika właśnie z wiecznych wakacji np taki  Archimedes leżał w wannie i wynalazl prawo Archimedesa. Gdyby Archimedes był rolnikiem, nie mialby wakacji, nicnierobienia, nie wymyslilby prawa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Rolnikami" określiłem ludzi popaleolitycznych, i oczywiście,  okres ten oczywiście oprócz cywilizacyjnych sukcesów, zrodził również patologie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, 3grosze napisał:

Człowiek  potrzebuje pewnego poziomu stresu (tego pozytywnego), który go motywuje do realizacji celów życiowych;), które dają przyjemność i bardziej przeze mnie cenioną satysfakcję. Inaczej nuda (szkodliwy stan emocjonalny) panie.

Ten pozytywny stres jest właśnie u myśliwego czy zbieracza. I do tego dochodzi natychmiastowa nagroda.
U rolnika czy robotnika tego nie ma - stres jest długotrwały i upierdliwy, a nagroda nie dosyć, że odłożona w czasie, to na dodatek niepewna.
Zauważ też, że w przypadku myśliwego czy zbieracza jest to seria nagród - w momencie upolowania (znalezienia), pochwalenia się zdobyczą, zeżerania... Nawet jeśli wróci bez łupu (co zdarza się rzadko), to "jutro będzie lepiej", i to "jutro" jest całkiem dosłowne.
Popatrz, co ludzie powszechnie uznają za relaks - te działania (w tym byczenie się), w których nagroda jest natychmiastowa lub tylko minimalnie odłożona w czasie.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Szedar napisał:

A możesz wyjaśnić, jak w przerwach między rozmyślaniami zbierał i polował? :)

współcześnie można porównać do chodzenia na ryby, grzyby. Zdobywanie pożywienia zajmowało im 2 godz dziennie relaksującego zajecia (przecież nie praca) Mężczyźni chodzili na długie spacery (jesteśmy terytorialni), to czas na genialne pomysly w gronie przyjaciół  (tak wspolczesnie powstaja start-up)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
26 minut temu, ex nihilo napisał:

U rolnika czy robotnika tego nie ma - stres jest długotrwały i upierdliwy, a nagroda nie dosyć, że odłożona w czasie, to na dodatek niepewna.

To akurat przykład patologii, która pojawiła się po wejściu w "rolnictwo", w którym to okresie pojawił się przecież przykładowy Archimedes i ….cała spółka, dzięki której mamy co mamy. W 10.000lat to się zrobiło (wałkuję cały dzień ten przykład). A łowcy sobie przełazili 300.000 lat.

"Popatrz, co ludzie powszechnie uznają za relaks - te działania (w tym byczenie się), w których nagroda jest natychmiastowa lub tylko minimalnie odłożona w czasie."

Rozkład Gaussa:D, jak we wszystkim.

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, okragly napisał:

np taki  Archimedes leżał w wannie i wynalazl prawo Archimedesa

Tja, wg legendy to on był w niemałym stresie i to nie pozytywnym - jeśliby nie rozwiązał zadania, to perspektywa utraty głowy czy tp. ;)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawo_Archimedesa#Legenda_o_sformu.C5.82owaniu_prawa

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, 3grosze napisał:

A łowcy sobie przełazili 300.000 lat.

No i co w tym złego? Wynalazki robili - takie, jakie im były potrzebne. I wystarczy, po co więcej. Dla jakiejś idei?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Szedar napisał:

Archimedes chodził na grzyby, ryby... No tak. Dziękuję.

P.S. O niewolnictwie w Grecji słyszałeś?

polowania to przywilej królów,  łowienie ryb, zbieranie grzybów to rajskie zajęcia, sprawia przyjemność, jak seks.  Rolnik np cały dzień na kolanach, zbieranie ziemniaków i tak przez miesiac to jest praca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, ex nihilo napisał:

No i co w tym złego? Wynalazki robili - takie, jakie im były potrzebne. I wystarczy, po co więcej. Dla jakiejś idei?

Teraz już raczej nikt nie chciałby wrócić do 100 % zbieracko-łowieckiego "raju". I w gruncie rzeczy nie warto. Ale "odpuścić" sobie w jakimś - nawet stosunkowo dużym - stopniu tę pogoń za różnymi rzeczami ponoć niezbędnymi to co innego. Po co przeciętnemu współczesnemu człowiekowi smartfon? Żeby nabić sobie/komuś "lajków" na FB? To w gruncie rzeczy to samo, co gdy łowca-zbieracz odprawiał jakieś obrzędy przed polowaniem czy tp. I w jednym i w drugim przypadku daje poczucie uczestniczenia w czymś wielkim. I w obu przypadkach był to w 90-100 % tylko "stan umysłu", a nie coś realnego. 

  • Lubię to (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, ex nihilo napisał:

No i co w tym złego? Wynalazki robili - takie, jakie im były potrzebne. I wystarczy, po co więcej. Dla jakiejś idei?

No i łowcom nie mam za co dziękować, a dzięki "rolnikowi" Archimedesowi przynajmniej nie tonę.:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Lojalność wobec firmy to obosieczny miecz, ostrzegają badacze z Duke University. Z ich badań wynika bowiem, że menedżerowie mają tendencję do wykorzystywania takich ludzi i częściej nakładają na nich dodatkowe zadania czy proszą o zostanie po godzinach niż pracowników, którzy nie są tak lojalni.
      Firmy chcą mieć lojalnych pracowników i wiele badań pokazuje, że ludzie tacy przynoszą pracodawcy różnorodne korzyści. Jednak wygląda na to, że menedżerowie mają skłonność do wykorzystywania ich, mówi doktor Matthew Stanley.
      W przeprowadzonych online badaniach wzięło udział niemal 1400 menedżerów. Przedstawiono im fikcyjną postać 29-letniego pracownika Johna oraz firmy, w której pracował. Firma nie była w zbyt dobrej kondycji finansowej. Celem badania było określenie, z jakim prawdopodobieństwem menedżerowie będą prosili Johna o wzięcie nadgodzin i wykonanie dodatkowych obowiązków bez dodatkowej zapłaty.
      Okazało się, że gdy John był przedstawiony jako lojalny pracownik, z większym prawdopodobieństwem proszono go o bezpłatną pracę na rzecz firmy, niż wówczas, gdy był przedstawiony jako pracownik nielojalny. Prawdziwa była też sytuacja odwrotna. Gdy Johna opisano jako kogoś, kto bez dodatkowej zapłaty bierze na siebie dodatkowe obowiązki, menedżerowie określali go jako pracownika bardziej lojalnego, niż Johna, który odmawiał tego typu pracy. Co interesujące, oba typy pracownika były określane przez menedżerów jako tak samo uczciwi i szczerzy. To zaś wskazuje, że to właśnie lojalność, a nie inne cechy, są kojarzone z wykonywaniem darmowej pracy. To samonapędzający się mechanizm. Lojalni pracownicy są zwykle eksploatowani. A gdy zgodzą się na eksploatację, rośnie ich reputacja jako lojalnych pracowników, co powoduje, że z większym prawdopodobieństwem zostaną w przyszłości wybrani jako cel eksploatacji, mówi Stanley.
      Jednym z powodów, dla których menedżerowie częściej wykorzystują lojalnych pracowników, jest ich wiara w to, że to zapłata za bycie lojalnym. Okazało się bowiem, że postrzeganie kogoś jako lojalnego wiąże się z postrzeganiem tej osoby, jako zobowiązanej do poświęceń dla firmy. Takie wykorzystywanie lojalnych pracowników przez menedżerów nie musi jednak wynikać ze złej woli. Może być spowodowane ignorancją lub czymś, co psychologowie nazywają nazywają „etyczną ślepotą”. Większość osób chce być dobra. Jednak w codziennym życiu zadziwiająco często przekraczamy naszą osobistą granicę dobra i zła. Najczęściej jest to spowodowane etyczną ślepotą, gdy ludzie nie widza, że to, co robią, jest niezgodne z ich zasadami i wartościami, wyjaśnia Stanley.
      Uczony dodaje, że jego badania nie powinny być przyczyną, dla której przestaniemy być lojalni wobec firmy. Pokazują one bowiem skutek uboczny zwykle pozytywnego zjawiska. Cenimy lojalnych ludzi. Postrzegamy ich pozytywnie. Często są oni nagradzani. Lojalność nie ma jedynie negatywnej strony. To złożone zagadnienie, mówi uczony.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jeśli chcemy lepiej zrozumieć warunki rozwoju, do jakich dzieci mogą być najlepiej przystosowane, powinniśmy przyjrzeć się łowcom-zbieraczom, uważają autorzy artykułu opublikowanego na łamach Journal of Child Psychology and Psychiatry. W końcu, jak przypominają, H. sapiens przez ponad 95% swojej historii był łowcą-zbieraczem.
      Zdaniem doktorów Nikhila Chudhary'ego i Annie Swanepoel badania nad dziećmi łowców-zbieraczy mogą poprawić warunki, w jakich żyją dzieci w krajach rozwiniętych.
      Badacze zauważają, że większa intensywność kontaktu bezpośredniego, dotyku, większa sieć osób opiekujących się dzieckiem mogą być korzystne dla rozwiniętych społeczeństw. A dla dziecka korzystne będzie więcej kontaktu z innymi dziećmi oraz bardziej aktywna edukacja w grupach składających się z dzieci w różnym wieku. Dlatego też antropolog ewolucyjny Chaudhary i psychiatra dziecięca Swanepoel wzywają do podjęcia badań nad zdrowiem psychicznym dzieci w społecznościach łowiecko-zbierackich.
      Uczeni zauważają, że dzieci z takich społeczeństw prowadza zupełnie inny tryb życia niż dzieci z krajów rozwiniętych. Spotykają się też z wieloma wyzwaniami i trudnościami, jakich nie doświadczają ich rówieśnicy z naszej części świata, dlatego też ich dzieciństwa nie należy idealizować.
      Naukowcy opisali zaobserwowane przez siebie różnice, które mogą znacząco wpływać na dobrostan dzieci. Zauważyli, że dzieci w krajach rozwiniętych mają niewiele kontaktu fizycznego z innymi ludźmi. Na przykład w Bostwanie w plemieniu !Kung dzieci w wieku 10-20 tygodni aż przez 90% dnia mają fizyczny kontakt z innym człowiekiem, a gdy płaczą to w niemal 100% otoczenie reaguje, najczęściej je przytulając i pocieszając. Krzyczenie czy upominanie płaczącego dziecka są tam niezwykle rzadkie. Tak wielkie zwracanie uwagi na dziecko jest możliwe, gdyż bardzo dużą rolę w opiece odgrywają inni ludzie niż rodzice.
      W wielu społecznościach zbieracko-łowieckich bardzo rozpowszechnione jest allorodzicielstwo, kiedy to osoby inne niż rodzice opiekują się dziećmi. Allorodzice zajmują się nimi przez połowę czasu. Na przykład wśród Efe w DRK dziecko przed osiągnięciem 18 tygodnia życia ma średnio 14 opiekunów dziennie, a opieka nad nim jest przekazywana średnio 8-krotnie w ciągu godziny.
      Obecnie rodzice mają znacznie mniej pomocy w opiece nad dzieckiem ze strony sieci rodziny i znajomych niż prawdopodobnie mieli w czasie całej ewolucyjnej historii człowieka. Ta różnica może wytwarzać presję ewolucyjną, która jest szkodliwa i dla dzieci i dla opiekunów, mówi Chaudhary. Dostępność innych opiekunów może zmniejszać zarówno poziom stresu w rodzinie, jak i ryzyko depresji u matki, które mają bardzo negatywny wpływ na dobrostan i rozwój dziecka, dodaje uczony.
      Autorzy badań podkreślają, że allorodzicielstwo to jedna z kluczowych cech adaptacyjnych człowieka i jest czymś przeciwnym niż proponowane obecnie intensywne macierzyństwo, zakładające, że matki powinny samodzielnie zajmować się dziećmi. Taka narracja może prowadzić do wyczerpania matki i mieć niebezpieczne konsekwencje, mówią Chaudhary i Swanepoel.
      Generalnie rzecz ujmując, w społecznościach łowiecko-zbierackich dziećmi opiekuje się olbrzymia liczba osób, nierzadko na dziecko przypada więcej niż 10 opiekunów. Tymczasem w krajach rozwiniętych zasady opieki są zupełnie inne, nawet w miejscach nastawionych na opiekę nad dziećmi. Na przykład brytyjskie Ministerstwo Edukacji wymaga, by w żłobkach przypadał 1 opiekun na 3 dzieci w wieku do 2 lat i 1 opiekun na 4 dzieci w wieku 2-3 lat. Niemowlęta i dzieci w wieku poniemowlęcym w społecznościach łowców-zbieraczy mają w najbliższym otoczeniu licznych opiekunów. Z punktu widzenia dziecka ta bliskość i interakcja są zupełnie czymś innym niż to, czego doświadczają dzieci w Wielkiej Brytanii. Jeśli dziećmi będzie zajmowało się jeszcze mniej osób niż obecnie, musimy rozważyć możliwość, że odbędzie się to ze szkodą dla dzieci, uważają naukowcy.
      U łowców-zbieraczy dzieci odgrywają znacznie większą rolę w opiece nad niemowlętami niż w społeczeństwach rozwiniętych. W niektórych miejscach już czterolatkowie opiekują się młodszymi dziećmi i potrafią dobrze to robić, a czymś normalnym jest dziecko, które przed osiągnięciem wieku nastoletniego zajmuje się niemowlętami. Tymczasem w krajach rozwiniętych zaleca się, by opiekunem niemowlęcia był co najmniej starszy nastolatek. W krajach rozwiniętych dzieci mają dużo zajęć w szkole i mniej możliwości do opiekowania się innymi dziećmi. Powinniśmy co najmniej rozważyć opiekę nad niemowlętami przez starsze rodzeństwo, dzięki czemu będzie mogło ono rozwinąć swoje umiejętności społeczne, wyjaśnia Chaudhary.
      Autorzy badań zauważają też, że w społecznościach łowiecko-zbierackich rzadko mamy do czynienia z takim modelem nauczania, jak u nas. Najczęściej dzieci uczą się poprzez obserwację i naśladowanie. A dzieci w wieku 2-16 lat dużą część czasu spędzają w grupach o mieszanym wieku bez nadzoru dorosłych. Uczą się od siebie nawzajem, nabywając wiedzę i nowe zdolności poprzez zabawę i eksplorację. Tam nauka i zabawa to jedność. W krajach rozwiniętych czynności te są wyraźnie rozdzielone.
      Uczenie się w klasach jest czymś obcym temu, jak człowiek uczył się przez niemal całą swoją historię. Oczywiście naukowcy zauważają, że umiejętności potrzebne w społeczeństwie łowiecko-zbierackich są zupełnie inne od tego, co jest potrzebne w gospodarkach rynkowych, gdzie nauka w klasach jest niezbędna. Jednak dzieci mogą posiadać pewne psychologiczne cechy odnośnie bardziej naturalnego sposobu nauczania, które można by wykorzystać również w krajach rozwiniętych, stwierdzają.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Erozja gleby na środkowym zachodzie USA przebiega od 10 do 1000 razy szybciej od jej formowania się, informują naukowcy z University of Massachusetts. Dzięki... eksplodującym gwiazdom są oni pierwszymi, którzy dokładnie określili tempo naturalnej erozji gleby sprzed przybycia europejskich rolników. Odkrycie to ma olbrzymie znaczenie zarówno dla globalnego bezpieczeństwa żywnościowego, zapobiegania zmianom klimatycznym, jak i dla polityki.
      Do określenia naturalnej erozji gleby naukowcy wykorzystali rzadki pierwiastek beryl-10. Pojawia się on w glebie, gdy wysokoenergetyczne cząstki z gwiazd eksplodujących w Drodze Mlecznej trafiają w skorupę ziemską. Rozbijają one obecny w glebie tlen, pozostawiając niewielkie ilości berylu-10, które można wykorzystać do zbadania średniego tempa erozji na przestrzeni tysięcy i milionów lat.
      Wybraliśmy się na 14 niewielkich dziewiczych obszarów prerii, które wciąż istnieją w stanach Iowa, Minnesota, Dakota Południowa, Nebraska i Kansas. Pobraliśmy rdzenie gleby datowane do ostatniej epoki lodowej. Przywieźliśmy do laboratorium i przesialiśmy glebę, by wyodrębnić poszczególne ziarna. Następnie usunęliśmy wszystko, co nie było kwarcem, a później przeprowadziliśmy proces chemicznego oczyszczania, dzięki któremu wyizolowaliśmy beryl-10. Uzyskana próbka zmieściłaby się na czubku szpilki, mówi profesor Isaac Larsen. Beryl wysłano następnie do laboratorium, gdzie specjaliści policzyli poszczególne atomy, co pozwoliło Larsenowi i jego kolegom dokładnie oszacować tempo erozji od epoki lodowej do dzisiaj.
      Dzięki temu po raz pierwszy wiemy, jakie jest naturalne tempo erozji gleby na Midweście. A skoro wiemy, jakie ono było zanim osiedlili się tutaj Europejczycy, wiemy też, jak współczesne rolnictwo przyspieszyło ten proces, dodaje Caroline Quarrier. Wyniki nie są optymistyczne. Średnie tempo erozji sprzed epoki rolnictwa wynosiło w badanych przez nas miejscach 0,04 mm na rok, mówi Larsen.
      Amerykański Departament Rolnictwa określa dopuszczalny limit erozji gleby na 1 mm/rok, czyli 25-krotnie większy niż poziom naturalny. Tymczasem w niektórych miejscach erozja jest aż 1000-krotnie szybsza niż naturalna. To zła wiadomość, gdyż górna warstwa gleby jest kluczowa dla rolnictwa. Degradacja gleb oznacza zmniejszenie plonów i olbrzymie straty gospodarcze.
      Autorzy badań uspokajają jednak, że nie powinniśmy wpadać w panikę. Istnieją bowiem znane i sprawdzone techniki uprawy, jak np. uprawa zerowa, o których wiadomo, że nie naruszają gleby w takim stopniu, jak uprawa płużna. Kluczowe jest zmniejszenie obecnego poziomu erozji do poziomu naturalnego, mówi Larsen.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Najstarsze dowody działalności rolniczej pochodzą z Żyznego Półksiężyca, regionu Bliskiego Wschodu, w którym ludzie zaczęli się osiedlać oraz udomawiać zwierzęta i rośliny przed 11 000 lat. Od ponad 100 lat toczy się debata na temat rozprzestrzeniania się rolnictwa na świecie, a jej podstawowe pytanie brzmi, czy rolnictwo rozprzestrzeniło się drogą wymiany kulturowej czy migracji?
      Dotychczas wiele dowodów genetycznych wskazywało na to, że pierwsi europejscy rolnicy byli potomkami społeczności łowiecko-zbierackich z Anatolii. Jednak najnowsze badania wskazują, że pochodzenia tych rolników nie można przypisać jednemu tylko regionowi.
      Wcześniejsze analizy wskazywały, że pierwsi neolityczni farmerzy różnili się pod względem genetycznym od innych ludzkich grup z tamtego okresu. Jednak niewiele było wiadomo o ich pochodzeniu. Teraz odkryliśmy, że pierwsi rolnicy Anatolii i Europy pochodzi od wymieszanych grup łowców-zbieraczy z Europy i Bliskiego Wschodu, mówi doktor Nina Marchi z Uniwersytetu w Bernie, jedna z głównych autorek najnowszych badań. Proces łączenia się tych grup rozpoczął się około 14 000 lat temu. Później nastąpił trwający tysiące lat okres ekstremalnego różnicowania genetycznego.
      Przeprowadzenie badań było możliwe dzięki połączeniu dwóch technik: pozyskania i analizy materiału genetycznego wysokiej jakości z prehistorycznych szkieletów oraz demograficznemu modelowaniu uzyskanych danych. Potrzebowaliśmy danych genetycznych najwyższej jakości, dzięki czemu mogliśmy zrekonstruować procesy demograficzne na przestrzeni ostatnich 30 000 lat, dodaje inny z autorów badań, Laurent Excoffier. To właśnie on, wraz z profesorem Joachimem Burgerem z Uniwersytetu Gutenberga w Moguncji i Danielem Wegmannem z Uniwersytetu we Fryburgu, zainicjował nowatorskie podejście do badań. Na potrzeby badań antropolodzy z Uniwersytetu Gutenberga pozyskali z każdego szkieletu około 20 000 razy więcej sekwencji DNA niż robi się do zwykle podczas tego typu prac.
      Zebranie i analiza materiału kostnego potrzebnego do badań trwały około 10 lat. Prace nad umieszczeniem wyników badań w kontekście historycznym koordynował doktor Maxime Brami. Młody uczony przyznaje, że był zaskoczony uzyskanymi wynikami. Pierwsi rolnicy Europy wydają się być potomkami populacji łowców-zbieraczy żyjących na obszarze od Bliskiego Wschodu po Bałkany. Żadne badania archeologiczne nie były w stanie dostarczyć nam takich informacji, mówi. A profesor Burger dodaje, że podczas badań nie tylko udało się rzucić światło na pochodzenie pierwszej populacji neolitycznej na świecie, ale również opracować ogólny model ewolucji człowieka na terenie Azji Południowo-Zachodniej i Europy. Oczywiście pozostały jeszcze do wypełnienia luki czasowe i przestrzenne, więc nasze badania nie oznaczają końca studiów nad ewolucją człowieka na tym obszarze, stwierdza Excoffier. Uczeni już planują kolejne prace. Chcą wykorzystać stworzony przez siebie model w połączeniu z danymi genetycznymi populacji z późniejszego neolitu i epoki brązu.
      Z wynikami badań można zapoznać się na łamach pisma Cell w artykule The genomic origins of the world's first farmers.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niektóre gatunki nietoperzy są ważnymi zapylaczami roślin uprawnych, odchody innych nietoperzy stanowią cenny nawóz. Jeszcze inne wyświadczają nam olbrzymią przysługę żywiąc się owadami. Zamieszkujący Amerykę Północną niewielki nocek myszouchy zjada każdej nocy około 3000 owadów. Jednak zawleczona z Europy choroba dziesiątkuje obecnie populację tego ssaka, przez co amerykańskie rolnictwo ponosi straty sięgające 500 milionów dolarów rocznie.
      W 2006 roku w jednej z jaskiń w stanie Nowy Jork zidentyfikowano grzyba, który zaczął atakować hibernujące nietoperze, zaburzając ich procesy hibernacji i zabijając nawet do 80% osobników w kolonii. Grzyb błyskawicznie rozprzestrzenił się w jaskiniach USA i Kanady, wywołując tzw. chorobę białego nosa, nazwaną tak od charakterystycznego białego nalotu na nosach zaatakowanych zwierząt. Po kilku latach patogen zidentyfikowano jako Gaomycas destructans. Rośnie on wyłącznie w temperaturach od 4 do 15 stopni Celsjusza. Grzyba tego zidentyfikowano też w Europie, jednak tutaj nie powoduje on zwiększonej śmiertelności nietoperzy. To sugeruje, że na terenie Europy jest on patogenem oportunistycznym, nie stanowiącym zagrożenia. Jednak amerykańskie nietoperze nie są na niego odporne.
      W wyniku infekcji Gaomycas destructans nietoperze stają się bardziej aktywne, zużywają nagromadzone na czas hibernacji zapasy tłuszczu i umierają przed nadejściem wiosny. Dotychczas w USA i Kanadzie grzyb zabił miliony nietoperzy. Nocek myszouchy jest gatunkiem zagrożonym, a amerykańscy rolnicy ponoszą coraz większe straty. Nietoperze zapewniały bowiem najtańsze i najbardziej skuteczne usługi usuwania szkodników. Gdy nie ma nietoperzy, owadów szkodzących plonom jest coraz więcej, niszczą więc coraz więcej upraw, a rolnicy ponoszą coraz większe koszty próbując robić to, co wcześniej za darmo robiły nietoperze – zwalczać szkodniki. O skali problemu niech świadczy fakt, że ulubiony posiłek nocka, owad z gatunku Diabrotica virgifera virgifera powoduje roczne straty w uprawach kukurydzy rzędu 1 miliarda dolarów. A to tylko jeden z gatunków, którymi żywi się nocek.
      Utrata nietoperzy wpływa negatywnie zarówno na plony, jak i na samą wartość ziemi uprawnej. Przeprowadzone badania wykazały, że cena dzierżawy akra ziemi uprawnej spadła o 2,84 USD za akr w hrabstwach, w których spadła populacja nietoperzy i o 1,50 USD/akr w hrabstwach sąsiadujących. Doszło też to zmniejszenia aerału upraw. W hrabstwach, gdzie choroba dziesiątkuje nietoperze z działalności rolniczej wyłączono średnio 1102 akry (446 ha), a w hrabstwach sąsiednich utracono 582 akry (236 ha).
      Gdy darmowe usługi kontrolowania szkodników znikają, to właściciele ziemi uprawnej na której plony były niższe niż średnia, a koszty uprawy i tak wysokie muszą albo zmierzyć się z dodatkowym spadkiem plonów, albo z dodatkowymi kosztami związanymi z koniecznością zakupu środków chemicznych do zwalczania insektów. Czynniki te mogą spowodować, że uprawa stanie się nieopłacalna, wyjaśnia profesor Dale Manning z Colorado State University (CSU). Naukowcy zauważyli też dodatkowy problem. Otóż populacje nietoperzy się nie odradzają. Obecnie badania pokazują, że doszło do ich załamania, a liczba zwierząt pozostaje na niskim poziomie. Nie wiemy, czy populacje się odrodzą, dodaje uczony.
      Manning i jego koledzy z CSU oraz University of Illinois, współpracują z badaczami z U.S. Fish and Wildlife Services. Ci podali im wyliczenia kosztów wdrożenia dwóch potencjalnych rozwiązań problemu. Jednym z nich może być opracowanie szczepionki dla nietoperzy, drugim zaś – oprysk fungicydem jaskiń, w których nietoperze hibernują. Obie metody byłyby mniej kosztowne, niż utrata nietoperzy. Na przyszły miesiąc zaplanowano konferencję White-Nose Syndrome National Meeting, w której udział wezmą naukowcy zajmujący się chorobą białego nosa oraz przedstawiciele agend rządowych.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...