Roboty cząsteczkowe działają w stadzie
dodany przez
KopalniaWiedzy.pl, w Technologia
-
Podobna zawartość
-
przez KopalniaWiedzy.pl
Mieszkańcy Glasgow, Belfastu, Dublina i północno-zachodniej Anglii lepiej wykrywają, gdy ktoś naśladuje ich akcent, niż mieszkańcy Londynu i Essex. Najlepsi w wykrywaniu obcych naśladujących ich akcent byli mieszkańcy Belfastu, najgorzej wypadli mieszkańcy Londynu, Essex i Bristolu. Badani ze Szkocji, Irlandii, Irlandii Północnej i Anglii północno-wschodniej wykrywali obcych naśladujących ich akcent z trafnością 64–85 procent. U badanych z Essex, Londynu i Bristolu zdolność do wykrycia obcego wynosiła od 50 do 75%.
W największych badaniach tego typu naukowcy uzyskali 12 000 odpowiedzi. Ich analiza wykazała, że dla wszystkich badanych grup średnia zdolność do wykrycia osoby jedynie naśladującej akcent grupy, wynosi nieco ponad 60%. Istnieją jednak duże różnice pomiędzy poszczególnymi obszarami geograficznymi. Sądzimy, że zdolność do wykrywania osób naśladujących akcent jest powiązany z homogenicznością kulturową danego obszaru, czyli stopniem w jakim zamieszkujący go ludzie podzielają podobne wartości kulturowe, mówi doktor Jonathan R. Goodman z Leverhulme Centre for Human Evolutionary Studies na University of Cambridge.
Badacze stwierdzają, że akcenty mieszkańców Belfastu, Glasgow, Dublina i północno-wschodniej Anglii kształtowały się przez wieki, w czasie których wielokrotnie dochodziło do międzygrupowych napięć kulturowych, szczególnie takich, w które zaangażowani byli mieszkańcy południowo-wschodniej Anglii, szczególnie z Londynu. Mieszkańcy tamtych terenów, przede wszystkim Irlandii i obszarów położonych na północy, przywiązywali uwagę do akcentu jako oznaki identyfikacji społecznej. Obawiali się oni, że ich kultura, system wartości rozmyją się wśród przybyszów, stąd potrzeba dobrej identyfikacji swój-obcy. Ludzie z Londynu czy Essex są znacznie mniej wyczuleni na naśladowanie ich akcentu, gdyż na obszarach tych granice kulturowe pomiędzy grupami są słabsze i ludzie częściej słyszą różne akcenty, przez co są mniej wrażliwi na próby naśladowania ich własnego akcentu.
Autorzy badań przypominają, że wielu mieszkańców Essex przeniosło się w te regiony z Londynu w ciągu ostatnich 25 lat. Tymczasem akcenty ludzi z Belfastu, Glasgow czy Dublina ewoluowały przez wieki napięć kulturowych i przemocy.
Już wcześniejsze badania pokazały, że gdy ludzie z powodów kulturowych chcą wyraźniej zaznaczyć swoją tożsamość, ich akcent staje się silniejszy. W trakcie ludzkiej ewolucji zdolność do rozpoznania obcych próbujących „wślizgnąć się” do grupy, była niezbędnym elementem budowania złożonych społeczności. Konflikty kulturowe, polityczne czy wojny prawdopodobnie wzmacniają akcent, gdyż ludzie próbują utrzymać spójność społeczność poprzez jedność kulturową. Nawet łagodne napięcia, jak na przykład najazd turystów latem, mogą prowadzić do wzmocnienia miejscowego akcentu, mówi doktor Goodman. Interesują mniej zagadnienia związane z zaufaniem w społeczeństwie i jak to zaufanie jest budowane. Jeden z pierwszych osądów, jakie robimy na temat innej osoby, gdy decydujemy, czy można jej zaufać, opiera się na tym, jak osoba ta mówi. Sposób, w jaki ludzie nauczyli się ufać innym – którzy przecież mogli być intruzami – był niezwykle ważny w trakcie naszej ewolucji i pozostaje bardzo ważny do dzisiaj, dodaje uczony.
Co prawda w trakcie badań wiele osób potrafiło wykryć obcego tylko w 40–50 procentach przypadków, jednak ich autorzy zauważają, że badani słuchali zaledwie 2-3-sekundowych nagrań. Gdyby trwały one dłużej, z pewnością odsetek trafnych odpowiedzi byłby wyższy. Tym bardziej imponujący jest odsetek trafień sięgający 85%.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Przywiązanie do zasad moralnych zmienia się wraz z... porami roku, donoszą naukowcy z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej. Może mieć to szerokie konsekwencje, obejmujące życie polityczne, stosowanie prawa czy ludzkie zdrowie. Osądy moralne mają przecież wpływ zarówno na decyzje polityczne, jak i wyroki sądowe. Tak więc wyniki wyborów parlamentarnych czy wyrok, jaki zapadnie w sądzie, mogą być zależne od pory roku, a raczej od zmian w stopniu przywiązania do zasad moralnych.
Badacze przeanalizowali wyniki ankiet przeprowadzonych wśród ponad 230 000 Amerykanów na przestrzeni 10 lat i zauważyli, że uzyskiwane odpowiedzi dotyczące zasad moralnych zmieniają się, w zależności od pory roku. Spostrzeżenie takie zostało potwierdzone następnie na mniejszych próbkach z Kanady i Australii.
Przywiązanie do zasad moralnych, które promują spójność społeczną i przestrzeganie norm jest większe wiosną i jesienią niż latem i zimą. Zasady moralne to najważniejsze elementy, na podstawie których podejmujemy decyzje i tworzymy sądy. Przypuszczamy, że zaobserwowane przez nas zjawisko może mieć wpływ na cały ciąg wydarzeń związanych z decyzjami i osądami, mówi Ian Hohm z UBC.
Naukowcy oparli się na wynikach ankiety, która od 2009 roku dostępna jest na witrynie YourMorals.org. Ankieta bada pięć wartości moralnych. Są nimi lojalność (ocena przywiązania do swojej grupy i chęci podtrzymywania więzi z nią), autorytet (podążanie za autorytetami grupy oraz przestrzeganie ustanowionych zasad), cnotliwość (przywiązywanie wagi do porządku, tradycji i świętości), troska (przywiązywanie uwagi do życzliwości i unikania krzywdzenia innych), uczciwość (upewnienie się, by wszyscy byli jednakowo traktowani).
Lojalność, autorytet i cnotliwość są uważane przez badaczy za wartości wiążące, to one promują przywiązanie do norm społecznych panujących w grupie. Są one też blisko związane ze współczesnym konserwatyzmem politycznym. Z kolei troska i uczciwość mogą być postrzegane jako wartości bardziej liberalne, gdyż skupiają się bardziej na dobrostanie i prawach indywidualnych. Wszystkie zaś wymienione cechy również mocno wpływają na ocenę tego, co uważamy za dobre i złe.
Badacze zauważyli, że ludzie bardziej przestrzegają wartości wiążących wiosną i jesienią, ale mniej latem i zimą. Schemat taki powtarzał się przez całe 10 lat badań. Co więcej, okazało się, że letni spadek przywiązywania wagi do wartości wiążących był większy tam, gdzie różnice w klimacie pomiędzy porami roku są większe.
Niewykluczone, że przykładanie większej miary do wartości moralnych ma związek z niepokojem. Z niedawnej pracy jednego ze współautorów obecnych badań wynika bowiem, że poziom niepokoju u ludzi osiąga szczyt wiosną i jesienią, zbiega się więc z okresami, gdy ludzie przywiązują większą wagę do zasad moralnych. Ta korelacja sugeruje, że odczuwanie większego niepokoju może popychać ludzi do poszukiwania ukojenia w normach społecznych i tradycji, czyli w naszych wartościach wiążących, stwierdza profesor psychologii Mark Schaller.
Sezonowe zmiany w naszym przywiązaniu do zasad moralnych mogą wpływać na wiele aspektów życia. Jako wyborcy będziemy bardziej surowo oceniać polityków w tych porach roku, w których jesteśmy bardziej przywiązani do wartości wiążących. Podobnie mogą działać sędziowie, wydający w tym czasie bardziej surowe wyroki. Pory roku mogą też wpływać na to, jak oceniamy osoby z zewnątrz naszej grupy oraz tych, którzy nie przestrzegają zasad grupowych.
Autorzy badań chcą teraz sprawdzić, czy zaobserwowany przez nich wzorzec przestrzegania zasad rzeczywiście znajduje swoje odzwierciedlenie we wzorcu zapadających wyroków sądowych oraz czy jest widoczny w działaniach świadczących o uprzedzeniach do jakichś grup czy osób.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
W czasie ostatniej epoki lodowej, przed około 20 000 lat, orki musiały opuścić swoje habitaty i znaleźć wody wolne od lodu. Badacze z Uniwersytetu Południowej Danii wykazali, że niektóre z nich znalazły takie miejsce w pobliżu Japonii i od tamtego czasu kolejne pokolenia ich potomków tam właśnie żyją. Na północnym Pacyfiku, w pobliżu wybrzeży Japonii i Rosji, żyje kilkanaście grup orek. Nie mają one ze sobą kontaktu, nie polują na te same zwierzęta, nie porozumiewają się tym samym dialektem, nie krzyżują się ze sobą. Jak to możliwe, skoro żyją tak blisko siebie i należą do tego samego gatunku?
Olga Filatova bada, w jaki sposób orki skolonizowały północny Pacyfik. Wraz z kolegami z Centrum Badań Biologii Morza w Kerteminde opisała złożone interakcje i kulturę orek oraz ich historię na północnym Pacyfiku od czasu ostatniego zlodowacenia. Naukowcy wykazali, że orki żyjące w pobliżu cieśniny Nemuro w północnej Japonii, są potomkami orek, które osiedliły się tam 20 000 lat temu, w czasie ostatniego zlodowacenia.
Orki to bardzo konserwatywne i przywiązane do tradycji zwierzęta. Nie zmieniają swoich zwyczajów dopóki nie mają bardzo dobrego powodu, by to zrobić. Widzimy to na przykładzie tej populacji, mówi Filatova. To drugi zidentyfikowany przez Filatovą habitat orek pochodzący z czasów epoki lodowej. Pierwszy znajduje się w pobliżu Aleutów. Tamtejsze zwierzęta równie są bardzo konserwatywne i przywiązane do wyboru swoich przodków, którzy osiedlili się tam, szukając wód wolnych od lodu. Gdy lód zaczął się wycofywać, orki i inne walenie mogły przenieść się na nowe tereny. Niektóre tego nie zrobiły. Zostały, gdzie były, a ich potomkowie żyją tam do dzisiaj, stwierdza uczona.
Orki z cieśniny Namuro charakteryzuje niezwykle wysokie zróżnicowanie genetyczne. To typowe dla miejsc, w których orki schroniły się w okresie zlodowacenia. Repertuar wydawanych przez nie dźwięków jest znacząco różny od dialektów, jakimi posługują się orki żyjące na północ od Kamczatki. Orki z Kamczatki to prawdopodobnie potomkowie stad, które migrowały na zachód z regionu Aleutów, dlatego są tak różne, mówi Filatova.
Wokalizacje orek są niezwykle zróżnicowane. Żadne dwa stada nie wydają takich samych dźwięków. Dlatego też odgłosy tych zwierząt służą to ich identyfikacji w ramach rodzin i stad. Orki nie są genetycznie zaprogramowane do wydawania konkretnych dźwięków, jak np. kot. Kot, który wychowa się z innymi zwierzętami i nigdy nie słyszał kota, będzie miauczał. Orki muszą nauczyć się komunikacji od innych orek. Każda grupa ma swój dialekt, którego nie używają inne grupy.
Gdy więc połączymy analizy odgłosów wydawanych przez orki z badaniami genetycznymi, możemy stworzyć dobry obraz pokazujący, jak poszczególne grupy są ze sobą powiązane. Dotychczas odkryliśmy dwa regiony, w których orki znalazły schronienie w czasie epoki lodowej. To może rzucać światło na sposób ich radzenia sobie ze zmianami klimatu. Prawdopodobnie w miarę ustępowania lodu z bieguna, orki będą migrowały na północ, ale będzie to migracja obejmująca niewielkie rodziny czy stada. Raczej nie będzie odbywała się wielkimi falami.
Badania Filatovej pokazują, jak bardzo różne mogą być zwierzęta w obrębie jednego gatunku. Wielu specjalistów uważa, że orki należy podzielić na różne podgatunki. Zgadzam się z tym. Co najmniej na podgatunki, gdyż są tak różne, że nie ma sensu mówić o jednym gatunku przy ich umieszczaniu na łańcuchu pokarmowym czy wydawaniu zgód odnośnie połowów, stwierdza uczona. Jako, że oficjalnie wszystkie orki uznawane są za jeden gatunek, naukowcy – by je od siebie odróżnić – mówią o ekotypach. Obecnie na północnym Pacyfiku zdefiniowano trzy ekotypy, a na półkuli południowej 4 lub 5. Filatova uważa, że istnienie nawet 20 ekotypów orek. Zwierzęta te znajdują się na szczycie łańcucha pokarmowego, ich zachowanie ma wpływ na cały ekosystem. Dlatego powinniśmy dobrze poznać te zwierzęta.
Niektóre orki jedzą ryby, inne żywią się wyłącznie śledziami, inne tylko makrelami, a jeszcze inne wybierają niektóre gatunki łososia. Są też i takie orki, które jedzą wyłącznie morskie ssaki, jak foki, delfiny czy morświnowate. Jeszcze inne żywią się wszystkimi wymienionymi zwierzętami po trochu. Są też stada, które żyją na odległych otwartych wodach i o których niewiele wiemy.
Informacja na temat diety orek jest niezwykle ważna. Gdy na przykład na wodach jakieś kraju żyje stado, które żywi się konkretnymi rybami, powinniśmy wiedzieć co to za ryby, ile ich żyje w wodach i uwzględniać orki przy wydawaniu zezwoleń na połowy ryb. Jako, że jedna orka potrzebuje od 50 do 100 kilogramów ryb dziennie, ilość ryb poławianych przez ludzi jest niezmiernie ważna. Musimy zostawić w morzu wystarczająco dużo pokarmu dla żyjących w nim zwierząt.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Na obrzeżach Puszczy Białowieskiej zaobserwowano rekordowo duże stado żubrów. Liczyło ono aż 170 osobników. Pracownicy Instytutu Biologii Ssaków PAN w Białowieży mówią, że dotychczas ani w puszczy, ani w jej okolicach nie zauważono tak licznych stad. Zdaniem ekspertów powstało ono z połączenia się kilku mniejszych stad w jedno, a był to wynik nagłego ataku zimy. Gdy jest mróz i obficie pada śnieg, żubry tworzą większe stada niż zwykle.
Monitorujemy stada żubrów w kilku miejscach w Polsce i za granicą, i dotychczas największe stado, liczące 136 osobników, było przez nas obserwowane tej zimy na obrzeżach Puszczy Knyszyńskiej, stwierdził profesor Rafał Kowalczyk z IBS PAN, który kieruje pracami zespołu badającego żubry. Dzięki zdjęciom z drona można było policzyć zwierzęta i przyjrzeć się strukturze stada. Dzięki temu wiemy na przykład, że w jego skład wchodziło niemal 40 cieląt.
Liczba żubrów w Polsce regularnie rośnie. Ostatniej zimy w samej Puszczy Białowieskiej naliczono 779 tych zwierząt. Jak informują naukowcy, część z nich sezonowo migruje z lasów na tereny otwarte. Takie migracje obserwuje się od lat 90. ubiegłego wieku. Żubry wykazują preferencję do terenów otwartych, ponadto przyciągają je atrakcyjne uprawy ozimego rzepaku i zbóż czy skoszone pola kukurydzy, na których pozostały liczne kolby. Zimą w lesie nie są w stanie znaleźć odpowiedniej ilości równie atrakcyjnego pokarmu. Naukowcy podkreślają, że rolnicy nie powinni obawiać się znacznego zmniejszenia plonów wskutek zgryzania przez żubry rzepaku czy ozimin. Rośliny odrastają i rozkrzewiają się. W niektórych krajach celowo wypasa się na nich bydło.
Profesor Kowalczyk podkreśla, że nie powinny nas dziwić duże stada społecznych zwierząt, jakimi są żubry. Z drugiej jednak strony uczony mówi, że wprowadzanie żubrów na obszary leśne, szczególnie ubogie bory iglaste, prędzej czy później skutkuje migracjami tych zwierząt na tereny otwarte w poszukiwaniu pokarmu. Obserwujemy to w Puszczy Knyszyńskiej, ale też w niedawno utworzonej populacji w Puszczy Augustowskiej. Niepokoi, że kolejne stada tworzone są w lasach iglastych. Ostatnio wypuszczono żubry w Lasach Janowskich, gdzie w ponad 80 proc. drzewostanów dominuje sosna. A zapowiadane jest wprowadzenie żubrów do Borów Dolnośląskich. To skazuje te zwierzęta na zimowe dokarmianie, a w przyszłości na konflikty, gdy zaczną migrować na tereny otwarte.
Dla żubrów najlepsza jest mozaika środowisk, jak łąki i doliny rzeczne, które są bogate w pokarm także zimą. Zdaniem uczonego, dobrym pomysłem byłoby wprowadzanie żubrów na rozległe słabo zaludnione tereny, np. byłe poligony wojskowe. To pozwoli zarówno uniknąć konfliktów, jak i zmniejszyć potrzebę opieki ze strony człowieka. Metody zootechniczne w ochronie żubrów są jednym z zagrożeń dla gatunku, powodującym wzrost ryzyka inwazji pasożytniczych i chorób oraz prowadzącym do uzależnienia żubrów od człowieka i zmniejszenia ich bojaźni, stwierdza prof. Kowalczyk.
« powrót do artykułu -
przez KopalniaWiedzy.pl
Wildlife Conservation Society (WCS) opublikowało pierwsze znane zdjęcia z aparatu pułapkowego, na których uwieczniono grupę goryli Cross River (Gorilla gorilla diehli) z kilkorgiem niemowląt w różnym wieku. G. g. dehli są najbardziej zagrożonym podgatunkiem goryla. Ok. 300 osobników występuje w izolowanym regionie przy granicy nigeryjsko-kameruńskiej. Fotografie, o których mowa, wykonano w górach Mbe w Nigerii.
Goryle Cross River są rzadko widywane, a co dopiero fotografowane. Wcześniej aparaty/kamery pułapkowe na stanowiskach WCS w Kamerunie i Nigerii wykonały zaledwie kilka ujęć, w tym jeden film z 2012 r. w kameruńskim Kagwene Gorilla Sanctuary, na którym widać członka stada z brakującą dłonią (prawdopodobnie wskutek urazu związanego z wnykami). W górach Mbe i Afi w Nigerii udało się uwiecznić matkę noszącą na grzbiecie pojedyncze młode, a przy innych okazjach samotne srebrnogrzbiete samce. Zdjęcia, o których wspomnieliśmy na początku, to pierwsze fotografie z licznymi niemowlętami odnotowanymi w tej samej grupie.
Przez długą historię prześladowań goryle Cross River są bardzo nieufne w stosunku do ludzi. Zamieszkują najbardziej niedostępne obszary swojego zasięgu. O ich obecności można wnioskować głównie na podstawie dowodów pośrednich, np. gniazd, odchodów czy śladów żerowania. Rozproszone populacje goryli Cross River są otoczone ludzkimi populacjami, co naraża je na utratę habitatu i polowanie na ich mięso.
Swego czasu przypuszczano, że G. g. dehli wyginęły w Nigerii; w latach 80. XX w. ponownie je jednak zauważono. Około 100 osobników występuje obecnie na 3 przyległych stanowiskach w stanie Cross River: w podjednostce Okwangwo w Parku Narodowym Cross River, Afi Mountain Wildlife Sanctuary oraz lesie wspólnotowym Mbe Mountains. W tym ostatnim ekipa wyszkolonych i zatrudnionych przez WCS 16 ekostrażników z lokalnych społeczności codziennie patroluje rezerwat, by chronić goryle i inne zwierzęta. Oprócz tego WCS współpracuje z lokalnymi społecznościami, by zwiększyć świadomość dot. ochrony i poprawić jakość życia.
To niesamowicie ekscytujące widzieć tak dużo młodych goryli Cross River; to zachęcająca wskazówka, że goryle te są teraz dobrze chronione i po dekadach polowań z powodzeniem się rozmnażają [...] - podkreśla Inaoyom Imong, dyrektor Cross River Landscape. Od 2012 r. nie stwierdzono ani nie doniesiono w Nigerii o zabiciu ani jednego goryla Cross River.
WCS pracuje także w kameruńskiej części obszaru transgranicznego, by chronić G. g. dehli i wspierać zarządzanie Parkiem Narodowym Takamanda, Kagwene Gorilla Sanctuary, Rezerwatem Leśnym Rzeki Mone, a także Mbulu and Mawambi Hills. Biorą w tym udział zarówno rząd, jak i lokalne społeczności.
Na filmie z 2012 roku widać m.in. wspomnianego osobnika bez dłoni.
« powrót do artykułu
-
-
Ostatnio przeglądający 0 użytkowników
Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.