Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Życie na Ziemi istnienie dzięki zderzeniu dwóch planet?

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Szedar napisał:

ze znalezieniem inteligencji w ludziach mam problem

Czytam wątek i aż mnie kusiło, żeby napisać, że jak na razie nigdzie nie odnaleziono inteligentnego życia. A tu masz - wyręczyłeś mnie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Szedar napisał:

We wszystkich karłach ciągu głównego, w tym w Słońcu, zachodzi synteza helu z wodoru. Masa 0,08 \(M_\odot) jest faktycznie tą graniczną, przykładowo

Hel to raczej nie jest ciężki pierwiastek... chodzi o pierwiastki typu tlen, azot, węgiel. Nie każda gwiazda może wytworzyć te pierwiastki. 

 

4 godziny temu, Szedar napisał:

P.S. Z cywilizacją techniczną zgoda, ale ze znalezieniem inteligencji w ludziach mam problem.

 

3 godziny temu, Jarkus napisał:

Czytam wątek i aż mnie kusiło, żeby napisać, że jak na razie nigdzie nie odnaleziono inteligentnego życia. A tu masz - wyręczyłeś mnie :)

Jak rozumiem siebie samych również nie uważacie za inteligentnych? :) Taka skromność, o ile nie fałszywa - jest godna pochwały ;p 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Cytat

Jak zajdzie potrzeba to i orzeł skonstruuje otwieracz do żółwi

Daleko posunięty optymizm. 

W tym leży główna różnica między zwierzęciem a człowiekiem. Zarówno jastrząb, jak i człowiek jedzą kurczaki, ale im więcej jastrzębi tym mniej kurczaków, podczas gdy im więcej ludzi tym więcej kurczaków (Henry George)
Jakoś większość zwierząt  (oczywiście nie tych trzymających sztame z człowiekiem)  nie potrafi zmierzyć się z szybko zmieniającą się rzeczywistością.  Jakoś wielkiemu Orłu Haasta inteligencja i siła  na niewiele się zdała. Otwieracza nie znalazł.;)
 
Cytat

Co do tych mas słońca etc. trza by zajrzeć do literatury - jesteś pewien, że w gwiazdach o masie 0,08 M zachodzi synteza CIĘŻKICH pierwiastków ? 

Przecież jako gwiazdę definiuje się ciało niebieskie zdolne do syntezy wodoru, a takie ma masę minimum 8% Słońca.(przy wysokiej metaliczności 76 mas Jowisza przy niskiej 87 mas Jowisza czyli tak około 8% masy S.). Co mają do tego pierwiastki ciężkie?

 

16 godzin temu, ozeo napisał:

Ta wyjątkowość wcale nie musi być przypadkowa. Być może nasi przodkowie eliminowali każdą inteligentną konkurencję. I dopiero gdy zostaliśmy sami zachwiana została równowaga i nasze możliwości wystrzeliły. Nie musimy się martwić że nas napadną inne homo to mamy możliwości aby budować rakiety. 

 

Jedyna konkurencja to był nasz daleki kuzyn, Neandertalczyk. Odkrycie przyczyn jego wyginięcia to Święty Graal archeologii pradziejowej.

Ale obydwaj, Neandertalczyk jak i h.s.s. mieliśmy przodka wspólnego z już ukształtowanym mózgiem, z inteligencją. 

Bardzo mi się podoba hipoteza homo przypadkiem sapiens jako rozwinięcie architektury von Neumanna, budowy niezawodnego systemu z zawodnych elementów. Dużo zmiennych, które zaistniały w określonym czasie i przestrzeni. Może tam gdzieś w Kosmosie przebiegało to w podobny sposób albo zupełnie odmienny dając podobny skutek..ciekawe.

 
Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, venator napisał:

Przecież jako gwiazdę definiuje się ciało niebieskie zdolne do syntezy wodoru, a takie ma masę minimum 8% Słońca.(przy wysokiej metaliczności 76 mas Jowisza przy niskiej 87 mas Jowisza czyli tak około 8% masy S.). Co mają do tego pierwiastki ciężkie?

eh... kolega chyba nie przeczytał moich wcześniejszych postów. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 30.01.2019 o 12:48, Warai Otoko napisał:

potrzeba też nie rozwalania życia raz na dekadę

Może nie co dekadę ale co jakiś czas jest wskazane. Wielkie wymierania sprzyjały ewolucji. Przyspieszyły powstanie inteligentnego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 hours ago, Delor said:

Wielkie wymierania sprzyjały ewolucji. Przyspieszyły powstanie inteligentnego życia

To wcale nie jest pewne..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Szedar napisał:

W naszym Słońcu również nie zachodzi synteza pierwiastków ciężkich (pomijam to, co można pominąć) i nic nie zapowiada, by zmieniło się to w ciągu najbliższych 5 miliardów lat. Pod koniec życia Słońce dozna błysku helowego, w którym gwałtownie nastąpi synteza węgla, ale uwolniona energia i wytworzone pierwiastki "ciężkie" niewiele zasilą krwioobieg Wszechświata. Nie ma to kompletnie związku z wykwitłym już na Ziemi życiem. Kto powiedział, że preferowana masa gwiazdy macierzystej musi leżeć w przedziale 0,85-1,25?

Dobrze, widzę, że ten argument jest sporny i dzięki powyższemy komentarzowi również zauważyłem jego słabość. Być może jest nieprawdziwy, choć nikt (łącznie ze mną) nie podał żadnych źródeł (pamiętam te dane z wykładu na wydziale fizyki którego kiedyś słuchałem, ale nie mogę znaleźć źródeł). Widzę kilka rozwiązań tego problemu. 

Po pierwsze - nawet jeśli ten jeden czynnik nie jest prawdą, to reszta w zupełności wystarcza do utrzymania mojej argumentacji. Także nic straconego :P

Po drugie - moze to jest kewstia którejś generacji gwiazdy np. 3 - tak, żeby w okolicy, i w dysku protoplanetarnym etc. nagromadziła się juz wystarczająca ilość ciężkich pierwiastków. 

Niemniej jedno jest pewne - skądś musiały się wziąć cieżkie pierwiastki u nas na ziemi, i w naszym przypadku były one koneiczne. Ciężkie pierwiastki powstają w gwiazdach - więc jakiś warunek związany z czasem życia gwiazd, może nie jednej a kilku generacji - musi być spełniony aby sytuacja taka jak na ziemi miała miejsca. Twierdzenie, że inteligentne życie (a nawet i bakteryjne jak sądze) mogłoby powstać bez cięzkich pierwiastków jest całkowicie wyssane z palca bo nigdy nic takiego nie zaobserwowaliśmy. Nie kojarzę bakterii zrobionych z helu i wodoru :P

7 godzin temu, Delor napisał:

Może nie co dekadę ale co jakiś czas jest wskazane. Wielkie wymierania sprzyjały ewolucji. Przyspieszyły powstanie inteligentnego życia.

Jak kolega ex nihilo zauważył - nie jest to pewne, a po drugie - ja mówię o sytuacji niemal totalnej zagłady, która niszczyła by życie albo całkowicie, albo cofałaby ewolucję do bakterii etc. Musi być względnie bezpiecznie przez kilka miliardów lat żeby wyewoluował człowiek - upadek meteorytu i wymieniranie dinozaurów to nic takiego w porównaniu do np. kolizji z gwiazdą... lub zwiększeniem 1000 krotnie kolizji z dużymi planetoidami i kometami. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Szedar napisał:

Być może życie jakie znamy z Ziemi jest wyjątkowe, a istnieje zdecydowanie więcej innych podejść natury do tematu. By to rozstrzygnąć potrzeba jakiejś statystyki, a tymczasem ekstrapolujesz z jednego punktu jaki znamy. Dość ryzykowne podejście.

Co niby ekstrapoluje? Robię właśnie dokładnie na odwrót :) To wszyscy Ci którzy twierdzą, że ze względu na ilość potencjalnych egzoplanet w ekosferze we wszechświecie roi się od inteligentnego życia - własnie popełniają ten błąd zw. z oceną prawdopodobieństwa ponieważ znany przypadek życia int. mamy tylko jeden i powstał on przy wystąpieniu przynajmniej kilku rzadkich czynników więcej niż tylko ekosfera. Ja nie twierdze, że każdy z czynników który wymieniłem jest wyjątkowy w skali wszechświata i np. że TYLKO u nas są cieżkie pierwiastki... Jeszcze raz napisze, może innymi słowami - chodzi o jednoczesne występowanie wszystkich tych czynników które wypisałem kilka postów wyżej. Możemy znać nawet egzoplanety/układy z których każdy spełnia po jednym albo może nawet po dwa lub trzy takie czynniki, ale nie znamy takiego który spełnia wszystkie. I to jest właśnie naiwne - twierdzić, bez odp. obliczeń - że NA PEWNO musi gdzieś tam istnieć inteligentne życie bo tak dużo planet etc. Może tak, może nie (zw względu na te czynniki właśnie). A to, że BYĆ MOŻE natura ma inne podejście do tematu - to jest BYĆ MOŻE właśnie, a być może jest to niemożliwe w naszym wszechświecie ze względu na warunki początkowe i takie a nie inne prawa przyrody. Krótko mówiąc - na podstawie obecnych danych i samego faktu, że jest dużo planet nie możemy powiedzieć NIC na temat wielkości prawdopodobieństwa występowania inteligentnego życia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Szedar napisał:

Przemyśl podkreślenia. Na jakiej statystyce się opierasz? Ledwo, i to pośrednio głównie, odkrywamy planety pozasłoneczne, a Ty już wiesz jak tam jest? Dodatkowo, planety które odkrywamy (ich orbity, parametry itp.) to efekt selekcji obserwacyjnej. Dla mnie zarówno twierdzenie, że Galaktyka roi się od inteligentnego życia, jak i twierdzenie przeciwne, to czysta mistyka. Weźmy potencjalnego mędrca z buszu afrykańskiego, który nigdy nie widział i nie słyszał o białym człowieku. Jestem niemal pewien, że według niego czynnikiem niezbędnym do powstania inteligentnego życia jest czarna pigmentacja skóry.

Generalnie zgoda, ale wyciągasz zdania z kontekstu i czepiasz się słówek. Od kilku postów staram się właśnie wykazać, że ocenianie prawdopodobieństwa życia inteligentnego innego poza nami na podstawie tego, ze istnieje potencjalnie miliardy planet jest błędem i właśnie w tym kontekście pisałem o redukcji prawdopodobieństwa. Redukcji w stosunku do tego źle policzonego/oszacowanego prawdopodobieństwa które właśnie krytykuje. Innymi słowy czynniki które wskazałem powinny znacznie ZREDUKOWAĆ wysokie prawdopodobieństwo istnienia obcych cywilizacji jakie wychodzi z oszacowań na podstawie równania Drake'a. A to, że samo równanie Drake'a jest wg. ciebie mistyka to osobna kwestia, lecz wielu ludzi w to wierzy i stąd moje zarzuty. (swoją drogą antropiczne koincydencje o których pisałem mogą być jednym z wyjaśnień paradoksu Fermiego). A druga kwestia - ja nigdzie nie pisałem, że twierdzę na odwrót - tzn. że nie ma lub jest mało życia int. we wszechświecie. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 31.01.2019 o 16:09, Warai Otoko napisał:

eh... kolega chyba nie przeczytał moich wcześniejszych postów. 

Czytałem. Chodziło o te, Twoje zdanie:

Cytat

 Masa słońca - musi być między 0,85 M a 1,2 M - gdyby masa była mniejsz anie nastąpiły by reakcje termojądrowe a wtedy patrz punkt 1. Gdyby była większa - zbyt szybko by się wypaliło. (Niektóre gwaizdy żyją np. 1 mld lat, a ewolucja życia na zimei trwa 3.5 mld lat...) 

Ze zdania tego wynika, że ciało o masie mniejszej niż 0,85M nie byłoby gwiazdą a to nieprawda.

Ten układ jest ciekawy, z resztą był inspiracja w Sci-fi:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ran_(gwiazda)#/media/File:System_Epsilon_Eridani.JPG

https://pl.wikipedia.org/wiki/Ran_(gwiazda)

Są dwa pasy asteroid, jest "Jowisz", "pas Kuipera", gwiazda to młody pomarańczowy karzeł. "Zaledwie" 10,5 roku św. od Ziemi. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy w w połowie grudnia 1972 roku astronauci misji Apollo zbierali na Księżycu próbki, nie mieli pojęcia, że ponad 50 lat później jedna z nich – oznaczona numerem 76535 – zmieni nasze rozumienie historii Srebrnego Globu. Materiał powstał niemal 50 kilometrów pod powierzchnią Księżyca, jednak nie nosi śladów gwałtownego oddziaływania sił, które powstają, gdy skały z dużej głębokości są wyrzucane na powierzchnię. Zagadka 76535 intrygowała naukowców od dekad. Zdaniem niektórych specjalistów, materiał ten znalazł się na powierzchni w wyniku potężnego uderzenia, które utworzyło największy księżycowy krater, Basen Biegun Południowy-Aitken.
      Zespół Evana Bjonnesa z Lawrence Livermore National Laboratory przeprowadził zaawansowane analizy komputerowe wielkiego uderzenia w Księżyc i stwierdził, że uderzenie, które utworzyło Morze Jasności mogło wynieść na powierzchnię skały na późniejszych etapach jego formowania się. Badania sugerują, że do tego uderzenia doszło 4,25 miliarda lat temu. To o 300 milionów lat wcześniej, niż dotychczas sądzono. To zaś oznacza, że okres intensywnych bombardowań Księżyca należy przesunąć w czasie. A co za tym idzie, należy zmienić pogląd na okres, w którym dochodziło do bombardowań Ziemi i innych planet. To niewielka skała, ale przynosi wielką zmianę w rozumieniu wczesnej historii Księżyca. Jest jak kapsuła czasu sprzed 4,25 miliardów lat, mówi Bjonnes.
      Skład chemiczny i budowa fizyczna próbki 76535 wskazują, że materiał powstał głęboko pod powierzchnią. Jednak brak śladów oddziaływania potężnych sił, jakie zwykle towarzyszą gwałtownemu wydobywaniu się na powierzchnię. Dotychczasowe hipotezy mówiły, że tylko tak potężne uderzenia, jak to w wyniku którego powstał Basen Biegun Południowy-Aitken mogły wydobyć skały z tak dużych głębokości. Jednak miejsce znalezienia próbki było tak odległe od Basenu, że jej przyniesienie tam wymagałoby gwałtownego oddziaływania potężnych sił, a na próbce żadnych takich śladów nie było widać.
      Jednak z badań Bjonnesa i jego zespołu wynika, że podczas późniejszego etapu formowania się krateru uderzeniowego, materiał z głębokości dziesiątków kilometrów może zostać wyniesiony na powierzchnię na tyle łagodnie, by zachować skały w takiej formie, jak próbka 76535. Symulacje wykazały, że uderzenie, które utworzyło Morze Jasności, mogło wynieść materiał z głębokości kilkudziesięciu kilometrów na głębokość nie większą niż kilku kilometrów od powierzchni. To dokładnie taki proces, w wyniku którego próbka mogła trafić na powierzchnię i nie nosić śladów oddziaływania gwałtownych sił.
      Jeśli zaś rzeczywiście Morze Jasności powstało 4,25 miliardów lat temu, to również inne duże księżycowe kratery mogą być starsze niż obecnie uznawane. A to oznacza, że naukowcy muszą przemyśleć, jak szybko Księżyc ostygł i jak często w Układzie Słonecznym dochodziło do wielkich bombardowań wewnętrznych planet. Badania Księżyca są ważne z punktu widzenia naszej wiedzy o historii Ziemi. Na planecie wiele śladów zostało zatartych w wyniku procesów geologicznych i ruchów tektonicznych. Dlatego oś czasu Ziemi kalibruje się z uwzględnieniem danych z Księżyca. Zmiana datowania historii Srebrnego Globu wpływa więc na datowanie historii Ziemi.
      Wyniki fascynujących badań zostały opublikowane na łamach Geophysical Research Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdy w w połowie grudnia 1972 roku astronauci misji Apollo zbierali na Księżycu próbki, nie mieli pojęcia, że ponad 50 lat później jedna z nich – oznaczona numerem 76535 – zmieni nasze rozumienie historii Srebrnego Globu. Materiał powstał niemal 50 kilometrów pod powierzchnią Księżyca, jednak nie nosi śladów gwałtownego oddziaływania sił, które powstają, gdy skały z dużej głębokości są wyrzucane na powierzchnię. Zagadka 76535 intrygowała naukowców od dekad. Zdaniem niektórych specjalistów, materiał ten znalazł się na powierzchni w wyniku potężnego uderzenia, które utworzyło największy księżycowy krater, Basen Biegun Południowy-Aitken.
      Zespół Evana Bjonnesa z Lawrence Livermore National Laboratory przeprowadził zaawansowane analizy komputerowe wielkiego uderzenia w Księżyc i stwierdził, że uderzenie, które utworzyło Morze Jasności mogło wynieść na powierzchnię skały na późniejszych etapach jego formowania się. Badania sugerują, że do tego uderzenia doszło 4,25 miliarda lat temu. To o 300 milionów lat wcześniej, niż dotychczas sądzono. To zaś oznacza, że okres intensywnych bombardowań Księżyca należy przesunąć w czasie. A co za tym idzie, należy zmienić pogląd na okres, w którym dochodziło do bombardowań Ziemi i innych planet. To niewielka skała, ale przynosi wielką zmianę w rozumieniu wczesnej historii Księżyca. Jest jak kapsuła czasu sprzed 4,25 miliardów lat, mówi Bjonnes.
      Skład chemiczny i budowa fizyczna próbki 76535 wskazują, że materiał powstał głęboko pod powierzchnią. Jednak brak śladów oddziaływania potężnych sił, jakie zwykle towarzyszą gwałtownemu wydobywaniu się na powierzchnię. Dotychczasowe hipotezy mówiły, że tylko tak potężne uderzenia, jak to w wyniku którego powstał Basen Biegun Południowy-Aitken mogły wydobyć skały z tak dużych głębokości. Jednak miejsce znalezienia próbki było tak odległe od Basenu, że jej przyniesienie tam wymagałoby gwałtownego oddziaływania potężnych sił, a na próbce żadnych takich śladów nie było widać.
      Jednak z badań Bjonnesa i jego zespołu wynika, że podczas późniejszego etapu formowania się krateru uderzeniowego, materiał z głębokości dziesiątków kilometrów może zostać wyniesiony na powierzchnię na tyle łagodnie, by zachować skały w takiej formie, jak próbka 76535. Symulacje wykazały, że uderzenie, które utworzyło Morze Jasności, mogło wynieść materiał z głębokości kilkudziesięciu kilometrów na głębokość nie większą niż kilku kilometrów od powierzchni. To dokładnie taki proces, w wyniku którego próbka mogła trafić na powierzchnię i nie nosić śladów oddziaływania gwałtownych sił.
      Jeśli zaś rzeczywiście Morze Jasności powstało 4,25 miliardów lat temu, to również inne duże księżycowe kratery mogą być starsze niż obecnie uznawane. A to oznacza, że naukowcy muszą przemyśleć, jak szybko Księżyc ostygł i jak często w Układzie Słonecznym dochodziło do wielkich bombardowań wewnętrznych planet. Badania Księżyca są ważne z punktu widzenia naszej wiedzy o historii Ziemi. Na planecie wiele śladów zostało zatartych w wyniku procesów geologicznych i ruchów tektonicznych. Dlatego oś czasu Ziemi kalibruje się z uwzględnieniem danych z Księżyca. Zmiana datowania historii Srebrnego Globu wpływa więc na datowanie historii Ziemi.
      Wyniki fascynujących badań zostały opublikowane na łamach Geophysical Research Letters.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jądro wewnętrzne Ziemi, sztywne bogate w żelazo ciało stałe o średnicy 1250 kilometrów powoli rośnie, w miarę jak płynne jądro zewnętrzne ochładza się i krystalizuje. Specjaliści od dawna nie mogą dość do porozumienia, kiedy rozpoczął się ten proces. Jedni uważają, że trwa on od ponad 2 miliardów lat, zdaniem innych to proces stosunkowo niedawny, liczący sobie nie więcej niż pół miliarda lat. Badań nie ułatwia fakt, że nie wystarczy po prostu stwierdzić, kiedy materiał jądra schłodził się na tyle, by skrystalizować.
      Jeśli założymy, że jądro zbudowane jest z czystego żelaza, to temperatura topnienia żelaza wcale nie musi być punktem odniesienia dla określenia temperatury, w której ono krystalizuje. Tak jak woda może wymagać schłodzenia nawet do -30 stopni Celsjusza zanim spadnie grad, tak i żelazne jądro może potrzebować znacznie niższej temperatury, by krystalizować. Wcześniejsze badania pokazywały, że żelazne jądro musiałoby schłodzić się o 800–1000 stopni Celsjusza poniżej temperatury topnienia zanim skrystalizuje. Jednak symulacje pokazały, że gdyby osiągnęło tak niską temperaturę, doszłoby do gwałtownego wzrostu jądra wewnętrznego i zniknięcia pola magnetycznego Ziemi. Tymczasem badania sejsmiczne oraz badania magnetyzmu skał wykazały, że do takiego wydarzenia nigdy nie doszło.
      Autorzy nowych badań uważają, że do powstania stałego jądra wystarczyło, by w przeszłości materiał schłodził się zaledwie o 250 stopni Celsjusza poniżej temperatury topnienia. Jak jednak możliwe jest tak niewielkie schłodzenie – pamiętajmy, że musimy uwzględniać tutaj też olbrzymie ciśnienie wewnątrz Ziemi – i ciągłe istnienie stałego jądra wewnętrznego? Naukowcy odpowiedzieli na to pytanie, symulując obecność w jądrze innych pierwiastków, takich jak krzem, siarka, tlen i węgiel. Każdy z nich istnienie w warstwach położonych powyżej, zatem może istnieć też w jądrze. A musimy tutaj opierać się na symulacjach, bo do samego jądra nie jesteśmy w stanie dotrzeć, by zbadać jego skład chemiczny.
      Naukowcy przeprowadzili komputerową symulację jądra składającego się ze 100 000 atomów, które zostaje poddane ciśnieniu takiemu, jak we wnętrzu Ziemi. Śledzili w jaki sposób, w temperaturze stosunkowo niewiele niższej mogą tworzyć się tam zbitki atomów podobne do kryształów, które dały początek krystalizacji.
      Badania dały zaskakujący wynik. Okazało się, że krzem i siarka, pierwiastki o których zawsze sądzono, że są obecne w jądrze, spowalniały krystalizację. Innymi słowy, gdyby powszechnie występowały one w jądrze, temperatura musiałaby spaść znacznie bardziej, by zaczęło się tworzyć jądro wewnętrzne. Natomiast obecność węgla przyspieszała krystalizację. Kolejne testy wykazały, że jeśli węgiel stanowi w jądrze 2,4% jego masy, to konieczne byłoby schłodzenie o 420 stopni Celsjusza poniżej temperatury topnienia żelaza. To zbyt dużo. Jeśli jednak węgiel to 3,8% masy jądra, wystarczy temperatura o 266 stopni niższa niż temperatura topnienia. To jedyny zakres, który wyjaśnia zarówno istnienie jądra wewnętrznego, jak i jego obecne rozmiary.
      Wyniki badań sugerują, że w jądrze Ziemi węgla jest więcej niż przypuszczano i że bez jego odpowiedniego udziału, mogłoby nie dojść do powstania jądra wewnętrznego.
      Ze szczegółowymi wynikami analizy można zapoznać się w artykule Constraining Earth’s core composition from inner core nucleation.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pełniący obowiązki administratora NASA Sean Duffy, wydał dyrektywę, której celem jest przyspieszenia budowy reaktora atomowego na powierzchni Księżyca. Agencja niejednokrotnie prowadziła prace nad reaktorami służącymi eksploracji kosmosu. Dotychczas żaden nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Administracja prezydenta Trumpa – w obliczu rosnącej konkurencji ze strony Chin i Rosji – chce wreszcie doprowadzić tę kwestię do końca.
      Chiny i Rosja mają ambitne plany. Chcą do połowy lat 30. wybudować w pobliżu bieguna południowego Księżyca stację zasilaną energią jądrową. Biegun południowy znajduje się też w kręgu zainteresowań USA, które chcą w 2027 roku wysłać tam misję załogową. W tamtym regionie znajdują się wiecznie zacienione kratery, zawierające zamarzniętą wodę, którą można wykorzystać zarówno do picia, jak i do produkcji paliwa.
      Prezydent Trump już w czasie swojej pierwszej kadencji naciskał na zorganizowanie załogowej misji na Księżyc. W 2022 roku NASA, zainspirowana częściowo polityką byłego już wówczas prezydenta, prowadziła projekt, w ramach którego trzy firmy otrzymały po 5 milionów dolarów na opracowanie koncepcji niewielkiego, 40-kilowatowego reaktora atomowego o masie nie przekraczającej 6 ton.
      Projekt Duffy'ego jest bardziej ambitny. Reaktor ma mieć moc co najmniej 100 kW i być gotowy do wystrzelenia w 2029 roku. Teraz NASA ma 30 dni na wyznaczenie urzędnika, który będzie nadzorował cały projekt i 60 dni na opublikowanie oferty dla partnerów.
      Powstanie takiego reaktora na Księżycu może pozwolić też USA de facto na przecięcie niewielkiej części Srebrnego Globu. Traktat o przestrzeni kosmicznej zabrania co prawda jakiemukolwiek państwu zawłaszczania jakiegokolwiek fragmentu przestrzeni kosmicznej czy ogłaszania swojego zwierzchnictwa nad nim, jednak ten sam traktat mówi, o konieczności poszanowania uzasadnionych interesów innych państw. To zaś może oznaczać, że w pewnej odległości od takiego reaktora inne państwa nie będą mogły prowadzić żadnej działalności mogącej utrudnić jego działanie. De facto mogłaby powstać w jego pobliżu wyłączna strefa zarządzana przez USA.
      Wielu ekspertów wątpi, czy rok 2029 jest realistycznym terminem wysłania na Księżyc reaktora atomowego. Tym bardziej, że – ich zdaniem – zorganizowanie misji załogowej w 2027 roku też jest zbyt ambitnym celem.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...