Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Autorzy raportu z pisma Nature Plants stwierdzili, że długowieczne baobaby afrykańskie giną, prawdopodobnie z powodu ocieplenia klimatu. Naukowcy odkryli, że w ciągu ostatnich 10 lat częściowo lub całkowicie obumarło 9 z 13 najstarszych i 5 z 6 największych okazów.

Wśród najstarszych obserwowanych przez nas drzew w ostatniej dekadzie obumarły wszystkie 3 osobniki w wieku powyżej 2000 lat. W grupie 11 baobabów w wieku 1000-2000 lat obumarło 6 drzew - opowiada Stephan Woodborne z laboratoriów iThemba w Johannesburgu.

Podejrzewamy, że wymieranie monumentalnych baobabów może być, przynajmniej częściowo, związane ze znaczącymi zmianami warunków klimatycznych, które w szczególności wpływają na południową Afrykę. By jednak potwierdzić lub odrzucić tę hipotezę, potrzebne są dalsze badania.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko pod klimatyczną religię.

Ciężko będzie udowodnić że w ciągu tych 2000 lat nie było cieplej - a mimo to przeżyły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niektórym się wszystko z d... kojarzy, a Tobie, jak widać, z religią.

 

1 hour ago, thikim said:

Ciężko będzie udowodnić że w ciągu tych 2000 lat nie było cieplej - a mimo to przeżyły.

Może być:
- ciepło i sucho
- ciepło i 'normalnie'
- ciepło i mokro
i to są trzy całkowicie różne stany.

A tak przy okazji:
https://kobieta.onet.pl/zycie-na-ziemi-zanika-w-przerazajacym-tempie-zmierzamy-ku-zagladzie/er1jq7z

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, thikim napisał:

Wszystko pod klimatyczną religię.

Przypominam, że jesteśmy na Kopalni Wiedzy a nie jakiejś  "Kuźni Sloganów",  Etykietowanie to znana forma manipulacji.

Najpierw przypnij swoim oponentom albo ich tezom jakąś łatkę. Teraz wysuń powierzchowny argument mający wzmocnić twoje tezy. - Brawo! Właśnie dołączyłeś -tyle, że po drugiej stronie barykady - do grona fanatyków z którymi tak chcesz walczyć.

5 godzin temu, thikim napisał:

Ciężko będzie udowodnić

No i...? Czy badania naukowe mają sens tylko tam, gdzie jest łatwo?

W dodatku trzeba pamiętać (o ile chcesz prowadzić dyskusję naukową a nie bawić się w demagogię), że jeśli ciężko obronić tezę A, to nie znaczy, że przeciwna teza B ma automatycznie łatwiej. Może być jeszcze cięższa do udowodnienia.

5 godzin temu, thikim napisał:

w ciągu tych 2000 lat nie było cieplej - a mimo to przeżyły

To świadczy albo o twoim niezrozumieniu tekstu, albo o kolejnej próbie manipulacji. Naukowcy twierdzą, że "może być (...) związane ze znaczącymi zmianami warunków klimatycznych" a nie, że nigdy podczas 2000 lat nie było cieplej.

Nie tylko "znaczące zmiany klimatu" to nie to samo, co "nigdy nie było cieplej" .  Bo nawet jeśli udowodnisz (a ciężko będzie ;) ), że podobne zmiany klimatyczne miały miejsce w ciągu ostatnich 2000 lat, to dalej nie znaczy, że ci naukowcy się mylą. Ba! Może się okazać, że niechcący wesprzesz ich podejrzenia. Np. w takim hipotetycznym scenariuszu: podobne zmiany klimatu (na interesującym nas obszarze) miały miejsce 1000 lat temu. Wyginęły wtedy nieomal wszystkie ponad 1000 letnie baobaby. Przetrwały tylko "młodzieniaszki" w wieku do 1000 lat. Dzisiaj sytuacja się powtarza. [Koniec.]

Tak czy siak - zasada brzytwy Ockhama mocno wspiera podejrzenia zacytowane w artykule. Słusznie też naukowiec mówi: "By jednak potwierdzić lub odrzucić tę hipotezę, potrzebne są dalsze badania." I to jest podejście naukowe.

Twoje za to bardziej przypomina fanatyczno - religijne.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś chce więcej o tych baobabach, to tu:
https://www.dailymail.co.uk/sciencetech/article-5830839/Shocking-die-Africas-oldest-baobabs-study.html

a o lewackiej (bo jak inaczej, w RM tego nie ma) "klimatycznej religii" (ⓒ thikim, no chyba że komuś to podp.......ł) np. tu:
http://naukaoklimacie.pl/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystko umiera i nic nie jest wieczne, a zmiany klimatyczne napędzają ewolucję. Co oczywiście nie usprawiedliwia człowieka, że ...ra do własnego gniazda. Nie usprawiedliwia też władz terenów gdzie rosną te pomniki przyrody. Jeśli jest ich tylko kilkadziesiąt to raczej nie byłoby problemu zadbać o nie i ich przetrwanie. A ich przetrwanie to turystyka i pieniądze na chleb dla swoich dzieci.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 hours ago, tempik said:

Nie usprawiedliwia też władz terenów gdzie rosną te pomniki przyrody. Jeśli jest ich tylko kilkadziesiąt to raczej nie byłoby problemu zadbać o nie i ich przetrwanie

A znasz sposób?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podlewać?

Gąbczaste drewno baobabu magazynuje do 120tyś litrów wody, to jakieś pięć cystern tirowych. Dla tych kilku baobabów można by zrobić zrzutkę.;) Ale najpierw pewnie kilkaset km drogi trzeba by wybudować.:( 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tą wodę pewnie zbierają latami i aż takich ubytków nie mają. Do tego oszczędnie gospodarują swoimi zasobami. Może raz na parę miesięcy czy rok zrzut z helikoptera by wystarczył. Jakieś kropelkowe nawadnianie raczej odpada bo ich korzenie nie są przystosowane do ciągłej wilgoci

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 3.01.2019 o 00:21, Jarkus napisał:

To świadczy albo o twoim niezrozumieniu tekstu, albo o kolejnej próbie manipulacji. Naukowcy twierdzą, że "może być (...) związane ze znaczącymi zmianami warunków klimatycznych" a nie, że nigdy podczas 2000 lat nie było cieplej.

Może być - to nie jest żadne twierdzenie w nauce :)
Ale sam przez chwilę rozważ co napisałeś.
Napisałeś że może i było cieplej, ale nie było znaczących zmian klimatu i to dlatego baobaby przeżyły.
Innymi słowy po prostu opisuję Twoją wiarę. Ma sens?

W dniu 3.01.2019 o 19:46, 3grosze napisał:

Dla tych kilku baobabów można by zrobić zrzutkę.;) Ale najpierw pewnie kilkaset km drogi trzeba by wybudować.:( 

Już zakładam konto na pomagam.pl

Swoją drogą - przypomina mi to apel jakieś lewicowej organizacji o tym że ludzie reagują jak pokazują pieski ze zwichniętymi nóżkami a nie reagują jak piszą o poważnych sprawach.

No więc teraz jest przykład globalnego płaczu na kilkoma drzewami :)

Już nawet lewica przestaje trawić tę wieczną płaczliwość. Tak się żyć nie da. Ale niektórzy z Was udowadniają - że jednak tak się da żyć :)

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
42 minutes ago, thikim said:

Swoją drogą - przypomina mi to apel jakieś lewicowej organizacji o tym że ludzie reagują jak pokazują pieski ze zwichniętymi nóżkami a nie reagują jak piszą o poważnych sprawach.

Eee tam... prawica lepsza - prawicy nie przeszkadza, kiedy babę się tłucze, byle nie za często oczywiście (bo można się zmęczyć):
https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/sedzia-sadu-rodzinnego-o-schowanych-przepisach-o-przemocy-w-rodzinie-horrendum/q6gc285

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, thikim napisał:

ludzie reagują jak pokazują pieski ze zwichniętymi nóżkami a nie reagują jak piszą o poważnych sprawach.

No więc teraz jest przykład globalnego płaczu na kilkoma drzewami :)

https://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowość_dyssocjalna

"defekt emocjonalny polegający na braku przyswajania odruchów moralnych i braku empatii; ":(

"Poważna sprawa" wg thikima i PiS:  co najmniej dwukrotne  zlanie baby.

Jednokrotne: prawicowa normalka. Też tak thikim masz?

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, 3grosze napisał:

Jednokrotne: prawicowa normalka. Też tak thikim masz?

To jest coś czego nie kumam. Jak wyjdę na ulicę i komuś naruszę nietykalność, to już mam poważny problem z prawem. A babę to muszę dwa razy zanim mi niebieską kartę założą?

To na co nam KK  skoro teraz trzeba spec ustawę, że prywatna przemoc jest zakazana? Wydawałoby się, że nie wolno lać niezależnie od stopnia zażyłości.

Edytowane przez Jajcenty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Jajcenty napisał:

Jak wyjdę na ulicę i komuś naruszę nietykalność, to już mam poważny problem z prawem.A babę to muszę dwa razy zanim mi niebieską kartę założą?

Przesłanką tego bubla był jeden z fundamentów prawicy: trwałość rodziny "ponad wszystko". Raz, to się może przecież każdemu:Dniechcący:D przypadkiem:D zdażyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, thikim napisał:

No więc teraz jest przykład globalnego płaczu na kilkoma drzewami :)

W pewnym sensie masz rację, bo jeśli gatunek jest aż tak nikły i przetrzebiony to dla ekosystemu on już nie istnieje i nie ma znaczenia. Jak całkowicie zniknie to nic to w przyrodzie nie zmieni.

Ale tak z ludzkiego,egoistycznego punktu widzenia warto dbać o te resztki żeby można było pojechać tam i pocmokać jakie są wielkie. Tak samo warto mieć szansę zobaczyć warana z Comodo, czy dzika w polskim lesie (napatrzcie się na zapas bo może już nie być okazji)

5 minut temu, 3grosze napisał:

trwałość rodziny "ponad wszystko

To ma sens. Bo co Bóg złączył......

Widocznie tak chciał i tak ma być. Aż śmierć nas nie rozłączy....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 5.01.2019 o 13:51, thikim napisał:

reagują jak pokazują pieski ze zwichniętymi nóżkami a nie reagują jak piszą o poważnych sprawach.

O. To ciekawe. To istnieje jakaś oficjalna lista spraw które mają być przez wszystkich uznawane za poważne? Kto ma o tym decydować? A może by tak ... [uwaga, pojadę po bandzie, osoby o słabszej psychice lepiej niech nie czytają dalej] - pozwolić każdemu człowiekowi samodzielnie decydować, co dla niego / dla niej jest poważną sprawą?

Haha! Żartowałem. Oczywiście, że lepiej o tym zdecyduje jakiś urzędnik/polityk/kapłan. Albo thikim.

 

W dniu 5.01.2019 o 21:08, tempik napisał:

To ma sens. Bo co Bóg złączył......

Nie załapałem czy ty tak na poważnie, czy to ironia. Niemniej skomentuję dla tych, którzy rzeczywiście mogą myśleć, że to może być usprawiedliwieniem trwania w takiej patologicznej relacji.

Ten cytat oznacza tylko (i aż), że wierzący mogą zawrzeć  sakrament małżeństwa raz (o ile śmierć go nie zakończy). Nie ma kościelnego rozwodu.

NIE oznacza za to, że rodzina musi żyć z oprawcą z uwagi na ten sakrament albo że nie wolno "w imię zasad wiary" wysłać takiego delikwenta za kraty.

Do tego na szczęście mamy rozdział kościoła od państwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

autor artykułu we wstępie sugeruje że to z powodu ocieplenia klimatu, natomiast autor badań nic takiego nie mówi, stwierdza że z powodu zmian klimatycznych, ale nie mówi jakich/ równie dobrze w tych miejscach mogła wystąpić zima. co to za ideologia, czasami mam wrażenie że portale które są jakby niezależne, finansowane sa przez globalistów żeby wpajać ludziom "najprawdziwszą prawdę", w którą nie uwierzą gdy się o tym napisze w masowych źródłach informacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, h4r napisał:

autor artykułu we wstępie sugeruje że to z powodu ocieplenia klimatu, natomiast autor badań nic takiego nie mówi, stwierdza że z powodu zmian klimatycznych, ale nie mówi jakich/ równie dobrze w tych miejscach mogła wystąpić zima. co to za ideologia, czasami mam wrażenie że portale które są jakby niezależne, finansowane sa przez globalistów żeby wpajać ludziom "najprawdziwszą prawdę"

A ja nie czasami, ja permanentnie mam wrażenie, że "antyglobaliści";) (typu j.w.) mają kłopoty z podstawową logiką i nieudolnie próbują coś na siłę (ale tylko sobie:D) udowodnić.

Owszem, autorzy badan stwierdzili:

'We suspect that the demise of monumental baobabs may be associated at least in part with significant modifications of climate conditions that affect southern Africa in particular,' the authors of the 2018 report wrote."

ale człowieku... kiedy Ty miałeś zimę w Afryce w okresie ostatni 2000lat? Jak Wam się nie wyłoży kawę na ławę, to już się w analizie tekstu gubicie.

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ponad 35 milionów lat temu w Ziemię uderzyły dwie wielkie asteroidy, ale nie doprowadziły one do długotrwałych zmian klimatu, stwierdzili naukowcy z University College London. Skały miały średnicę wielu kilometrów (5–8 oraz 3–5 km) i spadły na planetę w odstępie około 25 tysięcy lat. Po jednej został 100-kilometrowy krater Popigai na Syberii, pozostałością po drugim z uderzeń jest krater w Chesapeake Bay w USA o średnicy 40–85 kilometrów. To 4. i 5. pod względem wielkości kratery uderzeniowe na Ziemi.
      Na łamach Communications Earth & Environment uczone z Londynu – Bridget S. Wade i Natalie K. Y. Cheng – opublikowały właśnie artykuł, w którym informują, że w ciągu 150 tysięcy lat po uderzeniu asteroid nie stwierdziły długotrwałych zmian klimatu. Śladów takich zmian szukały w izotopach muszli stworzeń morskich, które żyły w tamtym czasie. Stosunek poszczególnych izotopów wskazuje, jak ciepłe były oceany, gdy zwierzę żyło.
      Po uderzeniach nie doszło do żadnej zmiany. Spodziewałyśmy się, że stosunki izotopów zmienią się w jedną lub drugą stronę, wskazując na cieplejsze lub chłodniejsze wody, ale tak się nie stało.[...] Jednak nasze badania nie mogły wychwycić zmian w krótszych przedziałach czasu, gdyż pobierane próbki dzieliło 11 tysięcy lat. Tak więc w skali ludzkiej takie uderzenia mogłyby być katastrofami. Mogły spowodować potężne fale uderzeniowe, tsunami, wielkie pożary, mogły wzbić w powietrze olbrzymie ilości pyłów, które blokowałyby promienie słoneczne. Nawet badania, w czasie których modelowano uderzenie asteroidy Chicxulub – która zabiła dinozaury – pokazały, że po jej uderzeniu zmiana klimatu trwała mniej niż 25 tysięcy lat, stwierdza profesor Wade.
      Uczone badały skamieniałości z okresu od 35,9 do 35,5 milionów lat temu. O ile po upadku asteroid nie doszło do żadnych długotrwałych zmian klimatu, to zauważyły zmiany w izotopach wskazujące, że około 100 000 lat przed pierwszym uderzeniem wody powierzchniowe oceanów ociepliły się o 2 stopnie Celsjusza, a wody głębinowe ochłodziły o 1 stopień.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zmiany klimatu spowodują, że obszary nadające się do uprawy żywności oraz do produkcji drewna przesuną się na północ. W ten sposób dwa kluczowe zasoby – pożywienie i drewno – będą konkurowały o ziemię uprawną. Naukowcy z University of Cambridge zwracają uwagę na pomijany aspekt zmian klimatu. W miarę, jak tereny nadające się do produkcji żywności przesuwają się ku północy, w coraz większym stopniu będą konkurowały z terenami, na których rosną lasy.
      Na Ziemi istnieje ograniczona ilość miejsca nadająca się do produkcji żywności i drewna. W miarę zmian klimatu rolnictwo zmuszone jest przesuwać się ku północy, a to zwiększy presję na tereny wykorzystywane do produkcji drewna, mówi doktor Oscar Mordon, jeden ze współautorów badań. Musimy myśleć na 50 lat naprzód, gdy jeśli chcemy mieć w przyszłości drewno, musimy sadzić drzewa. Drzewa, które zostaną wycięte pod koniec bieżącego wieku, już są zasadzone, dodaje doktor Chris Bousfield.
      Obecne prognozy mówią, że do roku 2050 w związku z rosnącą liczbą ludności zapotrzebowanie na żywność zwiększy się 2-krotnie. Podobnie wzrośnie zapotrzebowanie na drewno, które jest wykorzystywane w produkcji papieru, mebli czy budownictwie. Zmiany klimatu spowodują, że do końca wieku ponad 1/4 terenów – około 340 milionów hektarów – zajmowanych przez uprawy lasów będzie nadawała się na upraw żywności. Obecnie większość lasów wykorzystywanych do produkcji drewna znajduje się USA, Kanadzie, Chinach i Rosji. Z przeprowadzonych na University of Cambridge badań wynika, że w 2100 roku aż 90% terenów leśnych, nadających się też do produkcji żywności, będzie znajdowało się w tych właśnie krajach. Szczególnie widoczne będzie to w Rosji. Obszary zajmowane obecnie przez lasy będą nadawały się do produkcji ziemniaków, soi oraz pszenicy.
      Największym zagrożeniem spowodowanym przez rosnącą konkurencję pomiędzy produkcją żywności a produkcją drewna jest ryzyko, że ludzie przeniosą produkcję drewna na pozostałe jeszcze nietknięte tereny pierwotnych lasów na północy i w tropikach. To ostatnie regiony globalnej bioróżnorodności, dodaje profesor David Edwards. Rozpoczęcie wycinki tych lasów nie tylko zniszczy bioróżnorodność, ale spowoduje też uwolnienie olbrzymich ilości węgla do atmosfery.
      Z powodu globalnego ocieplenia coraz częstsze i większe pożary niszczą kolejne obszary leśne, z których pozyskujemy drewno. Zmiana klimatu powoduje też, że rozprzestrzeniają się szkodniki niszczące lasy. Jednocześnie wiele obszarów staje się powoli niezdatnymi do produkcji żywności.
      Przemysł drzewny już teraz boryka się z problemami powodowanymi przez zmiany klimatyczne. Wkrótce dojdzie do tego presja ze strony rolnictwa, co spowoduje kolejne problemy. Oczywiście zapewnienie dostępu do drewna nie wydaje się tak pilne, jak zapewnienie dostępu do żywności. Jednak musimy pamiętać, że drewno jest równie obecne w naszym codziennym życiu i potrzebujemy strategii, dzięki której w przyszłości będziemy mieli odpowiednie ilości i żywności, i drewna, stwierdzają naukowcy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ciągu ostatnich 20 lat doszło do znacznych zmian koloru oceanów. To globalny trend, którego najbardziej prawdopodobną przyczyną jest globalne ocieplenie, informują naukowcy z MIT, brytyjskiego Narodowego Centrum Oceanograficznego, University of Maine i Oregon State University. Zmiany obejmują aż 56% oceanów, czyli powierzchnię większą niż powierzchnia wszystkich lądów.
      Najbardziej widoczne są zmiany w obszarach równikowych, gdzie kolor wody staje się coraz bardziej zielony. Oznacza to, że dochodzi do zmian ekosystemów na powierzchni, gdyż na kolor wody wpływają żyjące w niej organizmy oraz rozpuszczone minerały. W tej chwili nie wiadomo, jakie konkretnie zmiany w ekosystemie powodują taką zmianą koloru. Naukowcy są pewni jednego – najbardziej prawdopodobną przyczyną zmian jest zmiana klimatu.
      Zmiany takie nie są zaskoczeniem. Współautorka badań, Stephanie Dutkiewicz z MIT od wielu lat prowadzi symulacje komputerowe, które pokazywały, że do takich zmian dojdzie. Fakt, że je teraz mogę obserwować w rzeczywistości nie jest zaskoczeniem. Ale jest to przerażające. Zmiany te są zgodne z tym, co pokazują symulacje dotyczące wpływu człowieka na klimat, stwierdza uczona. To kolejny dowód na to, jak ludzka aktywność wpływa na życie na Ziemi na wielką skalę. I kolejny sposób, w jaki wpływamy na biosferę, dodaje doktor B. B. Cael z Narodowego Centrum Oceanograficznego w Southampton.
      Kolor oceanu zależy od tego, co znajduje się w górnych warstwach wody. Woda głębokiej błękitnej barwie zawiera niewiele życia, a im bardziej zielona, tym więcej w niej organizmów żywych, przede wszystkim fitoplanktonu. Fitoplankton stanowi podstawę morskiego łańcucha pokarmowego. Rozciąga się on od fitoplanktonu, przez kryl, ryby, ptaki morskie po wielkie morskie ssaki. Fitoplankton absorbuje też i zatrzymuje dwutlenek węgla. Dlatego też naukowcy starają się go jak najdokładniej monitorować, by na tej podstawie badać, jak ocean reaguje na zmiany klimatu. Robią to wykorzystując satelity śledzące zmiany chlorofilu poprzez porównanie światła zielonego i niebieskiego odbijanego od powierzchni oceanów.
      Przed około 10 laty jedna z autorek obecnych badań, Stephanie Henson, wykazała, że potrzeba co najmniej 30 lat ciągłych obserwacji chlorofilu, by wyciągnąć wnioski na temat zmian jego koncentracji pod wpływem globalnego ocieplenia. Jest to spowodowane olbrzymimi naturalnymi zmianami oceanicznego chlorofilu rok do roku, więc odróżnienie corocznych zmian naturalnych od długoterminowego trendu powodowanego ociepleniem wymaga długotrwałych obserwacji.
      Z kolei przed 4 laty Dutkiewicz i jej zespół opublikowali artykuł, w którym dowiedli, że naturalne zmiany innych kolorów oceanu są znacznie mniejsze niż zmiany chlorofilu. Zatem – jak dowodzili na podstawie opracowanego przez siebie modelu – korzystając ze zmian chlorofilu i korygując je o zmiany innych kolorów, można wyodrębnić zmiany koloru powodowane ociepleniem już po 20, a nie po 30 latach obserwacji.
      W trakcie najnowszych badań naukowcy przeanalizowali pomiary koloru oceanów zbierane od 21 lat przez satelitę Aqua. Zainstalowany na jego pokładzie instrument MODIS (Moderate Resolution Imaging Spectroradiometer) przygląda się oceanom w 7 zakresach światła widzialnego, w tym w 2 tradycyjnie używanych do monitorowania chlorofilu. Naukowcy najpierw przeprowadzili analizy wszystkich kolorów w różnych regionach w poszczególnych latach. Tak badali zmiany roczne. To pozwoliło im określić naturalną zmienność dla wszystkich 7 zakresów fali. Następnie przyjrzeli się całemu światowemu oceanowi w perspektywie 20 lat. W ten sposób na tle naturalnych dorocznych zmian wyodrębnili trend długoterminowy.
      Chcąc się przekonać, czy trend ten może mieć związek ze zmianami klimatu, porównali go z modelem Dutkiewicz z 2019 roku. Model ten pokazywał, że znaczący trend powinien być widoczny po 20 latach obserwacji, a zmiany kolorystyczne powinny objąć około 50% powierzchni oceanów. Okazało się, że dane z modelu zgadzają się z danymi obserwacyjnymi – trend jest silnie widoczny pod 20 latach, a zmiany objęły 56% powierzchni. To sugeruje, że obserwowany trend nie jest przypadkową wariacją w systemie. Jest on zgodny z modelami antropogenicznej zmiany klimatu, mówi B.B. Cael.
      Mam nadzieję, że ludzie potraktują to poważnie. To już nie tylko model przewidujący, że dojdzie do zmian. Te zmiany zachodzą. Ocean się zmienia, podsumowuje Dutkiewicz.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Jest już zbyt późno, by ochronić letnią morską pokrywę lodową Arktyki i jej funkcję jako habitatu oraz elementu krajobrazu, uważa profesor Dirk Notz z Uniwersytetu w Hamburgu. Będzie ona pierwszym ważnym składnikiem systemu klimatycznego Ziemi, która zniknie w wyniku emisji gazów cieplarnianych, dodaje. Notz wraz z naukowcami z Uniwersytetu Nauki i Technologii w Pohang w Korei Południowej oraz Kanadyjskiego Centrum Analiz i Modelowania Klimatu opublikował wyniki badań, z których wynika, że już w latach 30. XXI wieku może dojść do sytuacji, w której we wrześniu arktyczne wody będą wolne od lodu. I to bez względu na to, czy i jak bardzo ludzkość obniży emisje gazów cieplarnianych.
      Trzeba tutaj dodać, że pojęcie Arktyki wolnej od lodu morskiego dotyczy sytuacji, w której pokrywa lodowa ma mniejszą powierzchnię niż 1 milion kilometrów kwadratowych. Wrzesień jest miesiącem, na który przypada minimum lodu morskiego w Arktyce. Miesiącem maksimum jest marzec.
      Zmniejszanie się morskiej pokrywy lodowej Arktyki ma poważny wpływ na pogodę, ekosystemy i ludzi na całym świecie. Pokrywający wodę lód odbija około 90% energii słonecznej, która na niego pada. Jednak pozbawione lodu, a więc ciemniejsze, wody pochłoną to promieniowanie, zatem dodatkowo się ogrzeją. To może przyspieszyć ocieplanie klimatu, przez co przyspieszy rozmarzanie wiecznej zmarzliny, w której uwięzione są olbrzymie ilości gazów cieplarnianych, co dodatkowo przyspieszy ocieplanie klimatu. To zaś może spowodować szybszy wzrostu poziomu morza i przyspieszone topnienie lądolodu Grenlandii.
      Dotychczas uważano, że pierwszy w Arktyce wolny od pływającego lodu wrzesień, nadejdzie w latach 40. XXI wieku. Wspomniane wyżej badania przesuwają ten moment o całą dekadę. Ich autorzy szacują, że działalność człowieka jest w 90% odpowiedzialna za kurczenie się pokrywy lodowej w Arktyce. Za pozostałą część odpowiadają czynniki naturalne.
      Pod koniec lutego bieżącego roku powierzchnia lodu morskiego w Arktyce wynosiła 1,79 miliona kilometrów kwadratowych. To najmniej w historii pomiarów, o 136 000 km2 mniej od poprzedniego rekordu z lutego 2022 i o 1 milion km2 mniej niż średnia dla tego miesiąca z lat 1981–2020.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytet w Tel Awiwie szukają przyczyny masowego wymierania jeżowców w Morzu Śródziemnym i Zatoce Akaba. W ciągu kilku miesięcy wymarła cała populacja gatunku Diadema setosum zamieszkująca Zatokę Akaba. Badania wykazały, że podobne zjawisko zachodzi również w całym regionie, w tym u wybrzeży Turcji, Grecji, Arabii Saudyjskiej, Egiptu i Jordanii. Tymczasem jeżowce, a szczególnie Diadema setosum, są kluczowym gatunkiem niezbędnym do prawidłowego funkcjonowania raf koralowych.
      Uczeni sądzą, że wśród jeżowców panuje epidemia wywołana przez orzęski, które przedostały się Morza Śródziemnego na Morze Czerwone. Wszczęto alarm i specjaliści zastanawiają się, jak uratować izraelskie rafy koralowe.
      Najpierw zaobserwowano, że w ciągu kilku tygodni wyginęły wszystkie Diadema setosum w jednym z północnych regionów Zatoki. Początkowo sądziliśmy, że to jakieś zanieczyszczenie, zatrucie, może gdzieś doszło do wycieku, z jakiegoś zakładu przemysłowego czy hotelu na północy Zatoki Akaba. Gdy jednak sprawdziliśmy inne miejsca, okazało się, że to nie jest lokalny incydent. Wszystko wskazywało na szybko rozprzestrzeniającą się epidemię. Koledzy z Arabii Saudyjskiej poinformowali nas o podobnych przypadkach. Padły nawet jeżowce, które hodujemy dla celów badawczych w akwariach w naszym Instytucie Międzyuniwersyteckim i jeżowce z Underwater Observatory Marine Park. Patogen prawdopodobnie przedostał się przez system pompujący wodę. To szybka, brutalna śmierć. W ciągu dwóch dni ze zdrowego jeżowca pozostaje szkielet ze znaczącymi ubytkami tkanki. Umierające jeżowce nie są w stanie się bronić przed rybami, te się na nich żywią, co może przyspieszyć rozprzestrzenianie się epidemii, mówi główny autor badań, doktor Omri Bronstein z Wydziału Zoologii Uniwersytetu w Tel Awiwie.
      Doktor Bronstein od lat bada rafy koralowe pod kątem występowania na nich gatunków inwazyjnych. Jednym z gatunków, na których się skupiał jest właśnie D. setosum, czarny jeżowiec o wyjątkowo długich kolcach. To gatunek rodzimy Indo-Pacyfiku, który dzieli się na dwa klady. Jeden występujący na zachodzie Pacyfiku i u wschodnich wybrzeży Afryki i drugi zamieszkujący Morze Czerwone oraz Zatokę Perską. Wybudowanie Kanału Sueskiego otworzyło tropikalnym gatunkom z Indo-Pacyfiku drogę na Morze Śródziemne. D. setosum został zaobserwowany w tym akwenie po raz pierwszy w 2006 roku u wybrzeży Turcji. Od tamtej pory gatunek zwiększył swój zasięg na cały Lewant oraz Morza Jońskie i Egejskie. Globalne ocieplenie dodatkowo zaś przyspiesza inwazję gatunków tropikalnych na wschodnie regiony Morza Śródziemnego.
      Jeżowce, a w szczególności Diadem setosum, to kluczowe gatunki zapewniające zdrowie rafom koralowym. Są one ogrodnikami raf. Żywią się glonami, zapobiegając zaduszeniu przez nie koralowców, z którymi konkurują o dostęp do światła. Niestety jeżowce te nie występują już w Zatoce Akaba, a zasięg ich wymierania szybko rozszerza się na południe, dodaje Bronstein.
      Izraelczycy, po otrzymaniu pierwszych informacji o pojawieniu się na Morzu Śródziemnym inwazyjnego D. setosum, przystąpili do badań nad intruzem. W 2016 roku po raz pierwszy zauważyli ten gatunek u śródziemnomorskich wybrzeży Izraela. Od 2018 odnotowują gwałtowny rozrost jego populacji. Ledwo jednak rozpoczęliśmy badania podsumowujące inwazję jeżowców na Morze Śródziemne, a zaczęliśmy otrzymywać informacje o ich nagłym wymieraniu. Można stwierdzić, że wymieranie inwazyjnego gatunku nie jest niczym niekorzystnym, ale musimy brać pod uwagę dwa zagrożenia. Po pierwsze, nie wiemy jeszcze, jak to wymieranie wpłynie na gatunki rodzime dla Morza Śródziemnego. Po drugie, i najważniejsze, bliskość Morza Śródziemnego i Czerwonego zrodziła obawy o przeniesienie się patogenu na na rodzimą populację jeżowców na Morzu Czerwonym. I tak się właśnie stało, wyjaśnia Bronstein.
      To, co dzieje się obecnie na Morzu Śródziemnym i Czerwonym przypomina zjawiska znane z Karaibów. W 1983 roku nagle wymarły tam jeżowce, a rafy koralowe zostały zniszczone przez glony. W ubiegłym roku sytuacja się powtórzyła. A dzięki nowym technologiom i badaniom przeprowadzonym przez naukowców z Cornell University wiemy, że przyczyną zagłady jeżowców na Karaibach były pasożytnicze orzęski. Stąd też podejrzenie, że to one są przyczyną wymierania jeżowców u zbiegu Europy, Afryki i Azji.
      Diadema setosum to jeden z najbardziej rozpowszechnionych na świecie gatunków jeżowców. Sytuacja jest naprawdę poważna. W Morzu Czerwonym wymieranie przebiega błyskawicznie i już objęło większy obszar, niż w Morzu Śródziemnym. Wciąż nie wiemy, co dokładnie zabija jeżowce. Czy to orzęski, jak na Karaibach, czy też jakiś inny czynnik? Tak czy inaczej jest on z pewnością przenoszony przez wodę, dlatego też obawiamy się, że wkrótce wyginą wszystkie jeżowce w Morzu Śródziemnym i Czerwonym, martwi się Bronstein.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...