Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Okresowa głodówka wydaje się odwracać cukrzycę typu 2. Dzięki niej 3 pacjenci autorów artykułu z pisma BMJ Case Reports mogli odstawić insulinę.

Naukowcy podkreślają, że kluczem do zarządzania cukrzycą typu 2. są zmiany trybu życia, ale nie zawsze wystarczą one, by kontrolować poziom glukozy. Operacje bariatryczne są zaś skuteczne, lecz obarczone sporym ryzykiem. Leki eliminują co prawda objawy i w dużej mierze pozwalają uniknąć powikłań, ale nie zatrzymują choroby.

W studium wzięło udział 3 mężczyzn w wieku 40-67 lat, którzy przyjmowali różne leki doustne oraz insulinę. Oprócz cukrzycy typu 2. wszyscy mieli nadciśnienie i za wysoki poziom cholesterolu.

Dwóch pacjentów pościło w co 2. dzień przez całą dobę, a trzeci przez 3 dni w tygodniu. W dniu postu chorym wolno było pić niskokaloryczne napoje, np. herbatę, kawę, wodę czy bulion, i jeść wieczorem bardzo niskokaloryczny posiłek.

Przed wdrożeniem systemu głodówek panowie wzięli udział w 6-godzinnym żywieniowym seminarium treningowym, podczas którego pojawiły się informacje o rozwoju cukrzycy i jej wpływie na organizm, na temat insulinooporności, zdrowego jedzenia, a także o tym, jak radzić sobie z cukrzycą za pomocą diety, w tym za pomocą terapeutycznych głodówek.

Chorzy mieli przestrzegać wzorca głodówek przez 10 miesięcy. Po upływie tego czasu zmierzono im poziom glukozy na czczo, hemoglobinę glikowaną HbA1C, która powstaje wskutek nieenzymatycznego przyłączenia glukozy do cząsteczki hemoglobiny, wagę, a także obwód w talii.

Okazało się, że w ciągu miesiąca od wdrożenia planu głodówek wszyscy 3 mężczyźni mogli zrezygnować z zastrzyków z insuliny. W jednym przypadku było to możliwe po zaledwie 5 dniach. Dwaj panowie odstawili wszystkie leki przeciwcukrzycowe, a trzeci zrezygnował z 3 z 4 leków. Wszyscy badani schudli (o 10-18%). Spadł u nich poziom glukozy na czczo, a także HbA1C.

Co ważne, wszyscy trzej pacjenci wdrożyli się w plan dietetyczno-głodówkowy bez większych problemów.

Suleiman Furmli, Rami Elmasry, Megan Ramos i Jason Fung podkreślają, że ich badanie miało charakter obserwacyjny i dotyczyło tylko 3 przypadków, trudno więc na tej podstawie wnioskować o przyczynowości.

Praktycznie w ogóle się nie słyszy o wykorzystaniu terapeutycznego postu w leczeniu cukrzycy typu 2. Nasze studium pokazało jednak, że 24-godzinne cykle głodówek mogą odwrócić lub wyeliminować konieczność zażywania leków.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaiste niesamowite jest, że potrzeba "nowoczesnych" badań zawierających różne wyliczenia, słupki i statystyki, żeby podać prawdę znaną od kilku tysięcy lat (Biblia - ciekawe kompendium np. tutaj: http://eliasz.dekalog.pl/goscie/palla/post.htm), jak również naukowo (medycznie) udokumentowane osiągnięcia dr Ewy Dąbrowskiej.

Ciekawym jest też, że zaznacza się, że studium zostało wykonane "tylko" na 3 pacjentach, jakby w domyśle podsuwając argument do jego dyskwalifikacji, że to przecież mała próba. Tylko po co? Może dlatego żeby się nie okazało, że nagle cały (albo większość) przemysł leków na tym polu jest zbędny?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak to się ma do zaleceń jedzenia regularnie co najmniej 5 posiłków dziennie? Albo tego że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia?  I jak taką terapię przeprowadzić w warunkach domowych aby się nie zabić ? Ogólnie głodówki wydają się bardzo ciekawym fenomenem podobno większość ludzi żyjących bardzo długo np około 100 lat przeżyła w swoim życiu okresy głodu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak to się ma, że artykuł traktuje o chorych na cukrzycę typu 2. Opisane tu głodówki są tak krótkie i mało restrykcyjne, że nie zagrażają zdrowiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, ozeo napisał:

jak to się ma do zaleceń jedzenia regularnie co najmniej 5 posiłków dziennie? Albo tego że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia?  I jak taką terapię przeprowadzić w warunkach domowych aby się nie zabić ?

Pięć posiłków dziennie to mit. Chyba że bierzesz leki na obniżenie cukru - wtedy konieczność.

Śniadanie najważniejszym posiłkiem dnia to reklama (płatków), która przeniknęła do świadomości jako "fakt naukowy".

Przyglądnij się wzorcom typu Intermitient fasting, Time restricted feeding, 5:2, 16:8, 20/4 czy OMAD. Dla ludka z syndromem metabolicznym idealne imho.

Aha, nawet wielcy głodówek, Low Carb i diet kegoenicznych, ostrzegają że metabolizm zwalnia przy głodówkach dłuższych niż 24 godziny. Uszkodzenie jest nieodwracalne jak pokazuje przykład ludzi intensywnie się odchudzających w ramach programu bigest looser. Długie głódówki mogą też uszkadzać kosmki jelitowe - także tego, głodować też trza z umiarem :D

No i warto się zapoznać z gościem: Angus Barbieri - 382 dni postu, czyli 382 dni na diecie ketogenicznej. Często pojawia się jak dowód nieszkodliwości głodówek i argument za LCHF

8 godzin temu, topiq napisał:

Ciekawym jest też, że zaznacza się, że studium zostało wykonane "tylko" na 3 pacjentach, jakby w domyśle podsuwając argument do jego dyskwalifikacji, że to przecież mała próba. Tylko po co? Może dlatego żeby się nie okazało, że nagle cały (albo większość) przemysł leków na tym polu jest zbędny?

Nie przesadzałbym z tą zbędnością leków :) Łatwo podpaść pod oszołomostwo i wstecznictwo. Badań nad głodówkami jest znacznie więcej. Kraje rozwinięte rozpaczliwie poszukuja rozwiązania problemu cukrzycy II - nie jesteśmy ewolucyjnie przygotowani na taki dobrobyt i mamy coś w rodzaju pandemii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, Jajcenty napisał:

nie jesteśmy ewolucyjnie przygotowani na taki dobrobyt i mamy coś w rodzaju pandemii.

otóż to!

człowiek jak i inne zwierzęta został zaprojektowany tak żeby przez większą część dnia gonić za jedzeniem, a uczucie sytości które mamy obecnie 24/h było bardzo egzotycznym zjawiskiem i rzadko doświadczanym. Mając cały czas wysoki poziom cukru we krwi powodujemy że metabolizm wariuje. Te zalecenia 5 posiłków są równie chętnie stosowane na farmach tuczników i hodowlach łososia norweskiego. nie jest to zdrowe tym bardziej naturalne. ale wiadomo jak to jest z rewelacjami dietetyków, dzisiaj jest zdrowe masło, za dwa lata będzie trujące a margaryna będzie prozdrowotna :D

Poza tym to głód sprawił że zeszliśmy z drzewa i poszliśmy zobaczyć co jest za Afryką, wynaleźliśmy jakieś łuki, koła itd. Jakby ktoś pod jaskinie podrzucał systematycznie jedzenie to do dzisiaj byśmy siedzieli w niej jak małpy w klatce :)

Doświadczanie czasami pierwotnego głodu jest chyba dobre tak dla ciała jak i ducha, tylko jak do tego się zabrać jak w zasięgu ręki/wzroku zawsze jest coś co można zjeść....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trochę słaby ten artykuł. Nie wyjaśnia, czy w czasie głodówki brali oni insulinę, lub leki, a przecież leki, czy insulina bez posiłku grozi śpiączką w wyniku hipoglikemii.

Nie brali leków w czasie głodówki?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Badania na szczurach sugerują, że regularnie spożywanie diety wysokotłuszczowej lub wysokokalorycznej zaburza zdolność mózgu do regulowania ilości przyjmowanych kalorii. Naukowcy z Penn State College of Medicine opublikowali na łamach Journal of Physiology artykuł, z którego dowiadujemy się, że po krótkoterminowym żywieniu dietą wysokokaloryczną mózg adaptuje się do tej sytuacji i redukuje ilość spożywanego pokarmu, by zrównoważyć liczbę przyjmowanych kalorii. Jednak przy długoterminowym spożywaniu takiej diety mechanizm ten zostaje zaburzony.
      Z przeprowadzonych badań wynika, że astrocyty – największe komórki glejowe – kontrolują szlak sygnały pomiędzy mózgiem a układem pokarmowym. Długotrwałe spożywanie diety wysokotłuszczowej/wysokokalorycznej zaburza ten szlak.
      Wydaje się, że w krótkim terminie przyjmowanie kalorii jest regulowane przez astrocyty. Odkryliśmy, że krótkotrwała – od 3 do 5 dni – ekspozycja na dietę wysokotłuszczową ma największy wpływ na astrocyty, uruchamiając szlak sygnałowy kontrolujący żołądek. Z czasem jednak astrocyty tracą wrażliwość na wysokokaloryczne pożywienie. Wydaje się, że po około 10–14 dniach takiej diety astrocyty przestają reagować i mózg nie jest w stanie regulować ilości spożywanych kalorii, mówi doktor Kirsteen Browning.
      Gdy spożywamy wysokokaloryczny pokarm, astrocyty uwalniają glioprzekaźniki i uruchamia się cały szlak sygnałowy kontrolujący prace żołądka. Dzięki temu odpowiednio się on opróżnia i napełnia w reakcji na pożywienie przechodzące przez układ pokarmowy. Zaburzenia pracy astrocytów prowadzą do zaburzeń trawienia, gdyż żołądek nie napełnia się i nie opróżnia prawidłowo.
      Naukowcy prowadzili badania 205 szczurów, które podzielono na grupę kontrolną i grupy badane. Zwierzęta z grup badanych karmiono wysokokaloryczną dietą przez 1, 3, 5 lub 14 dni. Podczas eksperymentów stosowano metody farmakologiczne i genetyczne (zarówno in vitro, jak i in vivo), które pozwalały manipulować wybranymi obszarami układu nerwowego.
      Naukowcy planują teraz poszerzenie swoich badań, gdyż chcieliby się dowiedzieć, czy utrata aktywności astrocytów jest przyczyną czy skutkiem przyjmowania nadmiernej ilości kalorii. Chcemy też wiedzieć, czy możliwe jest odzyskanie utraconej przez mózg regulacji ilości spożywanych kalorii. Jeśli tak, to być może powstaną dzięki temu metody leczenia otyłości u ludzi, stwierdza Browning. O ile, oczywiście, występowanie takiego samego mechanizmu uda się zaobserwować u naszego gatunku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Chelsea Banning, bibliotekarka z północno-wschodniego Ohio, przez ponad 15 lat pracowała nad swoją debiutancką książką „Of Crowns and Legends”. Na początku grudnia w księgarni Pretty Good Books w miasteczku Ashtabula - również w Ohio - odbyło się spotkanie, na którym początkująca autorka miała podpisywać swoje dzieło. Niestety, mimo że uczestnictwo w wydarzeniu zadeklarowało 37 osób, w rzeczywistości pojawiły się tylko dwie. Chelsea wyraziła swoje rozczarowanie na Twitterze. Na jej post zareagowali najsłynniejsi pisarze, w tym Stephen King, Jodi Lynn Picoult czy Margaret Atwood. Jak można się domyślić, ich wsparcie bardzo wspomogło promocję książki...
      Witamy w klubie - napisała Atwood, autorka „Opowieści podręcznej”. Na moje podpisywanie nie przyszedł nikt. Pojawił się tylko człowiek, który chciał kupić taśmę klejącą i myślał, że należę do obsługi.
      Stephen King przypomniał, że pierwsze podpisywanie „Miasteczka Salem” zaszczycił swoją obecnością tylko jeden „klient”. Dzieciak pytał, czy wiem, gdzie znajdują się jakieś książki o nazistach.
      Neil Gaiman, którego pierwsza powieść „Dobry omen” - napisana razem z Terrym Pratchettem - ukazała się w 1990 r., przyznał, że gdy podpisywali z Terrym książkę na Manhattanie, nie zjawił się nikt. Masz więc dwie osoby więcej niż my - pocieszał Banning.
      Jodi Picoult, która jest autorką licznych powieści oraz współautorką komiksów z serii „Wonder Woman”, ujawniła Chelsea, że wielokrotnie siedziała sama przy stoliku. Tylko czasem ktoś podchodził, by zapytać, jak trafić do toalety.
      Post Chelsea Banning na Twitterze, który powstał pod wpływem emocji z zamiarem usunięcia po paru godzinach, doczekał się dotąd ponad 80.200 polubień, 3.415 podań dalej i 4.226 retwittów z komentarzem. W rozmowie z dziennikarzami „Washington Post” początkująca pisarka powiedziała, że nie spodziewała się, że dawanie upustu uczuciom w mediach społecznościowych zapoczątkuje wśród literatów nurt wsparcia o tak dużej viralowej mocy. Można się spodziewać, że następne spotkanie autorskie 28 stycznia przyszłego roku będzie się cieszyć o wiele większą frekwencją...
      Wsparcie słynnych twórców przełożyło się również na pozycję „Of Crowns and Legends” na liście bestsellerów w kategorii fantastyka arturiańska na amerykańskim Amazonie; e-book znajduje się na pierwszym miejscu, a wydanie w miękkiej okładce na drugim.
      Książka reprezentuje fantastykę arturiańską, bo jej głównymi bohaterami są bliźnięta Anwil i Ariadne, dzieci króla Artura. Mimo ogromnej zażyłości, bardzo się od siebie różnią. Anwil jest typowym molem książkowym, podczas gdy Ariadne trenuje, by zostać rycerzem Okrągłego Stołu. Akcja rozgrywa się ok. 20 lat po bitwie pod Camlann. To pierwsza część planowanej przez bibliotekarkę trylogii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W kościele Najświętszego Zbawiciela w Rykach (woj. lubelskie) odkryto szatę liturgiczną diakona zwaną dalmatyką, w której wykorzystano tkaninę najprawdopodobniej z 2. połowy XVI/początku XVII w. Na dnie kościelnej szuflady znaleźli ją ewidencjonujący wartościowe przedmioty pracownicy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie.
      W czasie kontroli przestrzegania przepisów Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami z nowej szafy wyjęto dalmatykę uszytą z szarego płótna. Jako kolumnę wszyto w nią połączone fragmenty [mocno zniszczonej jedwabnej] tkaniny lub przynajmniej dwóch tkanin, które sposobem wykonania i stylistyką wskazują na możliwość pochodzenia z XVI lub początku XVII w. - podkreślono na profilu Lubelskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków na Facebooku.
      Proboszcz Stanisław Chodźko pokazał dziennikarzowi Radia Lublin szufladę, w której odkryto dalmatykę. Wyjaśnił, że znajdują się w niej różne rzeczy używane w procesjach. Dalmatyka leżała sobie po prostu na dnie. Pokazywaliśmy [pracownikom WUOZ] po kolei te zabytki. Okazało się, że pośród różnych innych ornatów, kap, które nie są wpisane do rejestru zabytków, a też są dosyć stare, znalazła się ta dalmatyka.

      Szata musiała być wcześniej przechowywana w innych kościołach; obecną świątynię wybudowano w latach 1908-14 w stylu neogotyckim.
      Dalmatyka nie była wymieniona ani w Katalogu zabytków powiatu ryckiego, ani w artykule „O nieznanych szatach liturgicznych z Lubelszczyzny z przełomu gotyku i renesansu” Izabelli Dybały, opublikowanym w materiałach z konferencji „Tkanina – cenne dziedzictwo, przedmiot współczesnych badań”.
      Zwłaszcza w okresie baroku szaty liturgiczne szyto z tkanin wtórnie wykorzystywanych. Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków uważa, że podobnie było w przypadku szaty liturgicznej z Ryk, która prawdopodobnie powstała w XVIII w. Niewykluczone, że tkanina kolumn był przetykana złotą nicią, ale podczas oględzin jej nie stwierdzono.
      Skąd wiadomo, że tkanina kolumny pochodzi z XVI w.? Sugeruje to charakterystyczny dla tego okresu ornament, który znaleźć można np. w tkaninach wykorzystanych w ornatach i kapie z katedry lubelskiej czy kolumnie ornatu z kościoła Nawrócenia św. Pawła w Lublinie.
      Ornament ten można określić jako gęsty, symetryczny, maureskowy, deseń zbudowany z cienkich ulistnionych gałązek i większych motywów, zapewne jabłek granatu - umieszczonych na osi, jeden nad drugim - napisano na profilu Konserwatora na FB. Specjaliści wskazują także na typową dla tkanin z końca XVI stulecia dwubarwną kolorystykę; wyraźnie widać nici czerwone oraz żółte.
      Proboszcz Chodźko skontaktował się z Muzeum Diecezjalnym w Siedlcach. Instytucja zaoferowała pomoc w zakresie zabezpieczenia i rozpoznania szaty.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwa syntetyczne słodziki, sacharyna i sukraloza, zwiększają poziom glukozy we krwi, informują autorzy najnowszych badań. To zaskakujące, gdyż nie spodziewano się, że słodziki działają w taki sposób. W tej chwili nie wiadomo jeszcze, jak i czy w ogóle, zaobserwowane zjawisko wpływa na nasz organizm. Wyniki zaskakujących badań zostały opublikowane w magazynie Cell.
      Badania przeprowadzone przez naukowców z izraelskiego Instytutu Weizmanna wskazują, że słodziki nie są tak neutralne, jak się wydawało. Okazało się bowiem, że zmieniają one działanie mikrobiomu w taki sposób, który może prowadzić do zwiększenia poziomu glukozy we krwi. Co więcej, wpływ słodzików na organizm może być bardzo różny u różnych ludzi.
      Już 8 lat temu naukowcy z Instytutu Weizmanna zauważyli, że u myszy niektóre słodziki mogą prowadzić do zmian w metabolizmie cukru. Zagadnienie to postanowił zgłębić profesor Eran Elinav z Wydziału Immunologii. Naukowcy najpierw dokładnie przyjrzeli się niemal 1400 potencjalnym uczestnikom badań i wybrali wśród nich 120 osób, które całkowicie unikały napojów i żywności zawierających sztuczne słodziki. Osoby te zostały podzielone na 6 grup. Uczestnicy 4 grup otrzymali jeden rodzaj słodzika: sacharynę, sukralozę, aspartam i stewię. Słodziki były zapakowane w saszetkach, a w każdej z nich była mniej niż dzienna dopuszczalna dawka. Dwie pozostałe grupy, z których jedna otrzymała analogiczne saszetki z glukozą, a druga nie dostała żadnego suplementu, służyły jako grupy kontrolne.
      Każdy z uczestników miał dziennie zużyć jedną saszetkę, o ile ją otrzymał. Po dwóch tygodniach okazało się, że u wszystkich osób, które spożywały słodziki, doszło do zmiany składu i funkcjonowania mikrobiomu. Dla każdego ze słodzików zmiany były inne. Okazało się również, że w grupach przyjmujących sacharynę i sukralozę doszło do znacznej zmiany metabolizmu glukozy. Zmiany takie mogą zaś prowadzić do chorób metabolicznych. Natomiast w grupach kontrolnych nie zauważono ani zmian składu czy funkcjonowania mikrobiomu, ani zmian tolerancji glukozy.
      Co więcej, zmiany zaobserwowane w mikrobiomie były ściśle skorelowane ze zmianami w metabolizmie glukozy. Nasze odkrycie potwierdza, że mikrobiom to specyficzne miejsce integrujące sygnały pochodzące z organizmu oraz sygnały zewnętrzne, pochodzące np. z żywności, leków, naszego stylu życia i otoczenia, mówi profesor Elinav.
      Naukowcy postanowili też sprawdzić, czy rzeczywiście zmiany w mikrobiomie spowodowały problemy z tolerancją glukozy. Dlatego też dokonali przeszczepu mikrobiomu od ludzi do myszy, które nigdy nie spożywały sztucznych słodzików. Przeszczepu dokonano od osób, u których zmiany były największe i od tych, u których były najmniejsze. Okazało się, że wzorce zmian tolerancji glukozy zaobserwowane u myszy odzwierciedlały to, co obserwowano u ludzi. Zwierzęta, które otrzymały mikrobiom od osób, u których pojawiła się największa nietolerancja glukozy, wykazywały większą nietolerancję niż myszy, którym przeszczepiono mikrobiom osób z mniejszą nietolerancją.
      Nasze badania wykazały, że słodziki mogą upośledzać tolerancję glukozy poprzez wpływ na mikrobiom i jest to reakcja wysoce spersonalizowana, która każdego może dotykać inaczej. Tak naprawdę można się było spodziewać tak różnych reakcji, gdyż mikrobiom każdego z nas jest unikatowy, stwierdza Elinav.
      Naukowcy podkreślają, że w tej chwili nie wiadomo, czy i jakie skutki dla naszego zdrowia niesie ze sobą zaobserwowane zjawisko. Sprawdzenie tego będzie wymagało długoterminowych badań. W międzyczasie musimy podkreślić, że z naszych badań nie wynika, iż konsumpcja cukru – którego szkodliwe skutki zdrowotne wielokrotnie zostały wykazane – jest lepsza niż spożywanie sztucznych słodzików, zauważa profesor Elinav.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W ramach doktoratu mgr inż. Malwina Mularczyk z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu (UPWr) planuje opracować suplement dla koni, który pozwoli zapobiegać insulinooporności. To ważne, gdyż insulinooporność jest jedną ze składowych zespołu metabolicznego.
      Zespół Mularczyk bada syndrom metaboliczny u koni, ale jak wiadomo, stanowi on także duży problem u ludzi. Coraz więcej osób umiera z powodu chorób metabolicznych, czyli otyłości, cukrzycy, niealkoholowego stłuszczenia wątroby, miażdżycy czy chorób sercowo-naczyniowych – tłumaczy doktorantka. Prowadzone badania mogłyby więc stanowić podstawę do badań w medycynie ludzkiej. Warto zwrócić uwagę, że koń jest zwierzęciem modelowym w przypadku wielu chorób człowieka.
      Doktorantka izoluje z komórek bakteryjnych, drożdżowych i roślinnych bioaktywne związki, które będą zmniejszać stres oksydacyjny. Obecnie zajmuje się drożdżami wytwarzającymi należącą do karotenoidów astaksantynę. Jak zaznaczono w komunikacie prasowym UPWr, jej działanie przeciwutleniające jest wielokrotnie wyższe niż w przypadku beta-karotenu czy witamin C i E.
      Badam wpływ otrzymanych substancji aktywnych na liniach komórkowych wątrobowych i tłuszczowych, bo są one najbardziej skorelowane z insulinoopornością. Teraz jestem na etapie badań nad wpływem astaksantyny, a wcześniej badałam probiotyki i postbiotyki, czyli produkty wytworzone przez bakterie kwasu mlekowego. Dążę do tego, by wytypować odpowiednie stężenia właściwej substancji, które dadzą efekt terapeutyczny - mówi Mularczyk.
      Następnym etapem będzie dobieranie dawek suplementacyjnych dla koni i analiza tych samych parametrów, które były porównywane w liniach komórkowych.
      By suplement dla koni był opłacalny ekonomicznie, doktorantka pracuje nad zoptymalizowaniem procesu produkcji.
      Promotorem głównym Malwiny Mularczyk jest prof. dr hab. Krzysztof Marycz.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...