Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Panda Labs to kolejna firma, której nie podoba się dołączenie przez Microsoft darmowego oprogramowania antywirusowego do Windows Update. Firma zaproponowała, by koncern stworzył ekran wyboru oprogramowania antywirusowego, podobny do tego, jaki istnieje w odniesieniu do przeglądarek.

W rozmowie z serwisem PC Pro Luis Corrons, dyrektor ds. technicznych w Panda Labs stwierdził: Sądzimy, że to nie jest fair. To w pewien sposób próba dołączenia oprogramowania, które sami produkują i wyrzucenie z rynku konkurencji. Corrons dodał też, że stosowanie pojedynczego rozwiązania to koszmar na rynku bezpieczeństwa. Jeśli wszyscy będziemy używali tego samego, ułatwi to pracę przestępcom. Menedżer wezwał do stworzenia ekranu wyboru oprogramowania antywirusowego. Powinna istnieć lista dostępnych rozwiązań - zawierająca oczywiście program Microsoftu - co pozwoliłoby użytkownikowi zadecydować.

Corrons, pytany czy jego firma formalnie oskarży Microsoft i będzie domagała się wspomnianego ekranu wyboru stwierdził, że nie podjęto jeszcze żadnej decyzji.

Warto jednak przypomnieć, że już teraz użytkownikom Windows 7 Microsoft proponuje wykorzystywanie oprogramowania antywirusowego firm trzecich. Gdy system wykryje brak takiego programu, informuje o tym użytkownika i wyświetla mu listę  ponad 20 producentów programów zabezpieczających. Jest wśród nich zarówno Panda Labs jak i Trend Micro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no, ta bzdura była do przewidzenia... W kolejce już czekają ekrany wyboru prostego edytora tekstu, prostego edytora grafiki rastrowej, kalkulatora, odtwarzacza multimedialnego, GUI... Z niecierpliwością czekam też na ekran wyboru tapety pulpitu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przy wydaniu kolejnego systemu M$ (lub gdyby sie dalo - to nawet przy najblizszych service packach do visty i 7) powinni zrobic tak, ze w systemie domyslnie sa zainstalowane wszelkie microsoftowe dodatki/oprogramowanie, ale aby calosc byla skonstruowana tak, aby mozna bylo kazego z nich sie bezproblemowo pozbyc. oprocz tego zrobic cos w stylu marketplace - z alternatywnym oprogrogramowaniem od producentow, ktorzy zglosili je do owego katalogu. Stamtad ludzie mogliby pobierac darmowe i kupowac komercyjne rozwiazania. I mogloby to dotyczyc wtedy tez kazdego elementu w systemie - od przegladarek internetowych, poprzez antywirusy, pakiety biurowe, po obsmiewane kalkulatory, proste edytory tekstow, czy tez przegladarki plikow. Bylby on rowniez zintegrowany z uslugami update - wiec wszelkie aktualizacje oprogramowania (czy to systemu, czy programow - rowniez firm trzecich, ktore w tym oficjalnym kanale dystrybucyjnym by swoje aktualizacje udostepnialy, zamiast w kazdym programie z osobna robic to samo skopiowane milion razy), sterowniki do sprzetu i tak dalej. to, jak to sobie wyobrazam dzialaloby mniejwiecej jak repozytoria linuxowe od strony odbiorcy, tylko z z graficznym klientem mozliwie jak najbardziej przystepnym tzw zwyklemu uzytkownikowi, a od strony technicznej dzialoby to bardziej na zasadzie katalogu, gdzie oprogramowanie nie-microsoftu ciagniete by bylo z serwerow producentow, no i oczywiscie, jak juz wspomnialem, znajdowalyby sie tam zarowno darmowe, jak i komercyjne roziwazania.

 

no i nastepna winda powinna byc wydana imo w 4 wersjach: "starter" - czyli taka, ktora nie ma zadnych dodatkow od M$, tylko sam goly system, "home" - nastawiona na odbior multimediow i rozrywke (znaczy sie z dodatkowym softem od M$ ku temu przeznaczonym), "professional" - posiadajace dodatkowe oprogramowanie potrzebne w zastosowaniach profesjonalnych - biurowych, administracyjnych itp, oraz "ultimate" - czyli zawierajaca dodatki z zarowno 'home', jak i 'professional'... a dla tych, ktorzy kupili 'startera' powinna byc mozliwosc (odplatnego) doinstalowywania ew brakujacych im dodatkow z wersji home/pro/ultimate wlasnie poprzez taki marketplace.

 

wtedy nikt nie moglby sie do niczego przyczepic imo, a moj glowny argument na rzecz linuxa i na przeciw windowsom by upadl :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sylkis - masz w pewnym sensie rację - taki system byłby dobry, ale IMO ta decyzja powinna należeć tylko i wyłącznie do firmy z Redmond. Narzucanie firmom co mają dodawać do swoich programów zaczyna się już robić po prostu niesmaczne. Jak już wspomniałem przy poprzedniej okazji to mniej więcej to samo jakby producenci opon pozwali producentów samochodów, że ci nie dają wyboru - swoim klientom - ogumienia pojazdu. Idąc dalej doszlibyśmy do absurdów, bo właściwie każdą część można by wybierać - włącznie z silnikiem. To samo tyczy się oprogramowania.. Co do Linux-a - płatne (nie tylko, ale Windows jest płatny) edycje też dołączają mnóstwo programów na start i nie w każdej mamy możliwość wyboru co się instaluje. A co z Apple i jego systemem MacOS lub iPadem i innymi gadżetami oraz ograniczeniami jakie firma nakłada na użytkowników..? Jeżeli to przejdzie to będzie już otwarta droga do takich absurdalnych pozwów. Niestety żyjemy w świecie absurdów - wymyślamy kapitalizm, dajemy się firmom rozwijać, a gdy te się rozwiną to sztucznie staramy się blokować ich rozwój.. Przez takie sztuczne prawne blokady ucierpią inni mniejsi producenci, bo wchodzimy (w zasadzie już weszliśmy) w czasy kiedy każdy pozywa każdego o wszystko (mnóstwo bezsensownych precedensów).. Aż strach się bać coś tworzyć w tym śmiesznym świecie. Z jednej strony rozumiem strach przed monopolistami, ale nie należy zapominać, że to właśnie takie korporacje jak Microsoft, Intel, AMD, IBM, Google, Samsung, Sony itd. (można wyliczać długo) ciągną wiele gospodarek i pogłębiają rozwój technologiczny (tylko posiadające wielki kapitał firmy są w stanie przeznaczyć miliardy na badania). A co do rozwoju - ilu ludzi straciłoby pracę gdyby nagle zamknięto Google czy Microsoft i mimo, iż te firmy nie specjalnie lubią płacić podatki to jednak są to olbrzymie miliardy, które bezpośrednio i pośrednio (pracownicy, sprzedaż oprogramowania) wpływają do budżetów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ogolnie zgadzam sie z toba, chodzilo mi jedynie o to, aby nie tyle narzucic taki system M$, tylko aby oni sami go stworzyli (ew co najwyzej zasugerowac - ale bez zadnych ew sankcji itp) - to by bylo uberzajebiste posuniecie PR z ich strony i wszyscy haterzy nagle by stracili imo glowny agrument (poza nietrzymaniem sie wlasnych standardow i tzw vendor lock-in, ale to osobna kwestia na zupelnie inna rozmowe).

 

pewnie tego nie zrobia, bo sie boja, ze np M$ Office straci na popularnosci itp, ze ludzie chetniej beda siegac po darmowe rozwiazania opierdajac sie o samego startera itp, ze  koncernowi sie to nie bedzie kalkulowac. ale z drugiej strony - taki bylby tylko krotkotrwaly boom, ludzie szybko spowrotem by sie pewnie przekonali do komercyjnych rozwiazan (ci co by ich potrzebowali - a ci, co nie - przynajmniej by nie piracili) i koniec koncow kazdy by tak naprawde na tym zyskal, tylko przez jakis czas musialaby sie ta sytuacja na nowo przemaglowac...

 

no i M$ mialby ogromneeeeeeeeego plusa u przecietnego uzytkownika. gdy oferujesz komus swobode i wolnosc dla bardziej swiadomych, ale w sensowny sposob tak, aby mniej zaawansowany sie nie pogubil i zapewnisz mu bezpieczenstwo i "po prostu dziala" - bedziesz kochany. sadze, ze takie posuniecie byloby ogromnym ciosem dla zarowno linuksow, jak i do pewnego stopnia tez OSX (po ktorego siegaja czesto ludzie chcacy sie uwolnic od M$ i paradoksalnie dajacy sie jeszcze abrdziej usidlic przez apple, ale to rowniez zupelnie osobna kwestia :) )...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Eskim: Twoja wizja jest dość sielankowa i obawiam się, że głęboko nieprawdziwa - uczciwi biznesmeni, którzy rozwinęli swoje przedsiębiorstwa, dają chleb tysiącom ludzi. XIX-wieczni przemysłowcy z Anglii gorąco by się z Tobą zgodzili, tylko że jakieś cholerne związki zawodowe wszystko popsuły i odsunęły dzieci od taśmociągów. :) Ale żarty na bok. Analogia do opon jest nietrafiona, ponieważ na rynku mamy dziesiątki, setki producentów samochodów i jest to znacznie bardziej zdywersyfikowana branża niż rynek systemów operacyjnych, gdzie masz _jednego_ producenta plus OSX-owa niszka i pomijalny Linux. (Co więcej - chyba producent samochodów korzysta z opon różnych firm przy różnych modelach. W dodatku po najdalej 6-8 mcach musisz zmienić opony na inną porę roku i stajesz przed samodzielnym wyborem.) Wyobraź sobie to inaczej: masz wodociągi - monopolistę w dziedzinie dostawy wody. I ten monopolista tworzy takie warunki dostawy wody, że woda leci tylko po zainstalowaniu sobie baterii z logiem wodociągów. I może setki zatrudnionych w wodociągach się cieszą, ale co na to tysiące zatrudnionych w firmach produkujących baterie wodne? Na tym właśnie polega zwalczanie monopoli: kiedy dopuścisz do skoncentrowania zbyt wielkiego kapitału w jednym ręku, rezygnujesz z konkurencji, a to oznacza pogorszenie i produktu, i warunków pracy.

Mam wrażenie, że ludzie krytykujący decyzje UE nie rozumieją skali zjawiska, jakim jest dominacja MS.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że linuch jest darmowy(przeważnie) a macOs wychodzi na własnej architekturze. Jeżeli google też zwariuje, to niedługo, przy instalacji Windowsa 9, powita nas piękny monit z zapytaniem "czy na pewno chcesz korzystać z systemu M$ Windows 9? Kliknij "NIE" aby przenieść się do ekranu wyboru systemu operacyjnego"

 

WTF!

 

 

 

 

To jest zupełna bzdura.

Przecież każdy producent softu aty-cokolwiek zawsze działa "w trosce o naszych kochanych konsumentów". Jeżeli tak, to niech wyprodukują lepsze i tańsze oprogramowanie, a by każdy użytkownik windy pomyślał sobie: "ooooo po co mi WinDef ( który swoją drogą bardzo dobrze się spisuje - panda ssie winkowi) jeżeli mam za mały pieniądz o klasę lepszą ochronę". Nie potrafią! (A Panda to kur****** zło które muli kompa już na ekranie logowania) Więc skoro nie potrafią, to trzeba szukać pomocy w urzędach, bo inaczej zarząd pieniędzy sobie nie będzie miał z czego wypłacać.

 

I TEGO IM ŻYCZĘ! Bieda na świecie, a te dziady miliardami obracają! (na M$ nie po prostu rady-a Billy składał charytatywne deklaracje, więc ma u mnie kredyt zaufania;])

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Siedząc na Linuksie 2.5 roku początkowo rozentuzjazmowany z czasem przestałem rozumieć fenomen, ponieważ w większości wygląda to "użytkownik dla komputera" a nie na odwrót.

Tu poprawić, tam pogrzebać, skompilować...komputer ma mnie służyć a nie ja jemu.

 

Znowu ekran wyboru...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kwestia wyboru to osobna sprawa. Firma ma prawo a nawet obowiązek ochraniać swój produkt, tak jak i poprawiać "łatać".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
macOs wychodzi na własnej architekturze.
OSX od ladnych paru lat jest przede wszystkim dla architektury x86... na dorba sprawe jedyne, co rozni dzisiejsze maci od zwyklych pc to to, ze na macach jest logo apple i maja mniejsza roznorodnosc sprzetu, przez co system ma miej babraniny ze sterownikami itp i ogolnie optymalizacja jest latwiejsza - i teoretycznie dlatego wlasnie apple nie pozwala na instalowanie OSXa na nie-applach, mimo, ze na wiekszosci PCtow bez problemu sie da i czesto nawet da sie z niego bezproblemowo korzystac.

Siedząc na Linuksie 2.5 roku początkowo rozentuzjazmowany z czasem przestałem rozumieć fenomen, ponieważ w większości wygląda to "użytkownik dla komputera" a nie na odwrót.

Tu poprawić, tam pogrzebać, skompilować...komputer ma mnie służyć a nie ja jemu.

 

Znowu ekran wyboru...

a z jakiej dystrybucji korzystales? bo ja cale zycie siedzac na windowsie i od paru lat na ubuntu wlasnie mam odwrotne do tego twojego, stereotypowego, wrazenie. na windowsie wieczna grzebanina Z KONIECZNOSCI aby zrobic cokolwiek, a to doinstalowac, a to szukac obejsc blokad narzuconych przez M$, aby moc cos zrobic, a to cos ciagle nie dziala i nie wiadomo, jak to rozwiazac - trzeba szukac i zgadywac. a ubuntu za mnie wszystko w kolko robi automagicznie, stosunkowo rzadko musze cos sam od siebie wysilku wkladac i to zwykle tez tylko wtedy, gdy wymysle jakas nietypowa fanaberie... a ta to moge wszystko i niemal nie sposob zepsuc systemu - i nawet jak mi sie uda, to mi mowi, co sie stalo, a nie jakies krzaczki, po czym jeszcze sam mi podpowiada jaka mu komende podac, aby sie automagicznie naprawil. i sie automagicznie naprawia, co na windzie nawet z palca jest niemozliwe...

no i 'znowu ekran wyboru' - dla mnie najwiekszym utrapieniem na windowsie jest wlasnie czesty brak wyboru, ograniczanie do granic mozliwosci tego, co uzytkownik moze zrobic z systemem, a czego nie moze. nawet aby zmienic motyw GUI managera okien musze podmienic jakies systemowe DLLki na jakies jakies zhackowane. a to jest chore...

 

tylko offtop sie robi. chyba nie chcemy kolejnej dyskusji windows vs reszta swiata z linuxem i OSX na czele?:)

jedynie jak juz mowilem - M$ powinien sie postarac o mozliwie najwieksza wolnosc i swobode wyboru dla usera, ale w madry sposob, aby ci, ktorzy po prostu chca korzysta cz gotowych rozwiazan sie nie pogubili. I moim zdaniem wlasnie najlepszym wyjsciem by bylo domyslne zainstalowaie softu od M$ na systemach od M$, natomiast jesli ktos bedzie chcial uzyc alternatyw - ten soft od M$ powinien byc bez problemu usuwalny (a nie jak IE zintegrowany z systemem) aby mogl byc latwo zastapiany (lub jesli ktos chce miec wiecej, niz jedna aplikacje do tego samego zadania, mogl dzialac rownolegle), a ew usiwadamianie o konkurencyjnych rozwiazanaich imo najlepiej byloby zrealizowane wlasnie w formie w stylu jakiegos marketplace, a nie co chwila identyczne monity z ekranami wyboru z appzami do roznych zastosowan.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ubuntu

Mint (pozostawia Ubuntu daleko w tyle, bo ma z góry praktycznie wszystko po instalacji)

Debian

Reszta dystrybucji to było testowanie, open suse, pld, itp. i zawsze wracałem zwłaszcza jak zatęskniłem za aptitude.

Fakt linux ma ogromny plus w konfiguralności, np. moje ulubione przypisywanie skrótów klawiszowych do wszystkiego co się nawinie czego mi brakuje na Windowsie i parę innych rzeczy. Po upie zawsze coś zdychało, obszedłem Debianem z jego wspaniałą ciągłością wydań...ale jak mi nie działają dźwiękówki tak jak chce a mam na tym punkcie obsesję no to panowie...o czym tu dyskutować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft zatrudnił byłego projektanta układów scalonych Apple'a, , który wcześniej pracował też w firmach Arm i Intel,  trafił do grupy kierowanej przez Raniego Borkara, zajmującej się rozwojem chmury Azure. Zatrudnienie Filippo wskazuje, że Microsoft chce przyspieszyć prace nad własnymi układami scalonymi dla serwerów tworzących oferowaną przez firmę chmurę. Koncern idzie zatem w ślady swoich największych rywali – Google'a i Amazona.
      Obecnie procesory do serwerów dla Azure są dostarczane przez Intela i AMD. Zatrudnienie Filippo już odbiło się na akcjach tych firm. Papiery Intela straciły 2% wartości, a AMD potaniały o 1,1%.
      Filippo rozpoczął pracę w Apple'u w 2019 roku. Wcześniej przez 10 lat był głównym projektantem układów w firmie ARM. A jeszcze wcześniej przez 5 lat pracował dla Intela. To niezwykle doświadczony inżynier. Właśnie jemu przypisuje się wzmocnienie pozycji układów ARM na rynku telefonów i innych urządzeń.
      Od niemal 2 lat wiadomo, że Microsoft pracuje nad własnymi procesorami dla serwerów i, być może, urządzeń Surface.
      Giganci IT coraz częściej starają się projektować własne układy scalone dla swoich urządzeń, a związane z pandemią problemy z podzespołami tylko przyspieszyły ten trend.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed dwoma laty Microsoft rozpoczął interesujący eksperyment. Firma zatopiła u wybrzeża Orkadów centrum bazodanowe. Teraz wydobyto je z dna, a eksperci przystąpili do badań dotyczących jego wydajności i zużycia energii. Już pierwsze oceny przyniosły bardzo dobre wiadomości. W upakowanym serwerami stalowym cylindrze dochodzi do mniejszej liczby awarii niż w konwencjonalnym centrum bazodanowym.
      Okazało się, że od maja 2018 roku zawiodło jedynie 8 a 855 serwerów znajdujących się w cylindrze. Liczba awarii w podwodnym centrum bazodanowym jest 8-krotnie mniejsza niż w standardowym centrum na lądzie, mówi Ben Cutler, który stał na czele eksperymentu nazwanego Project Natick. Eksperci spekulują, że znacznie mniejszy odsetek awarii wynika z faktu, że ludzie nie mieli bezpośredniego dostępu do serwerów, a w cylindrze znajdował się azot, a nie tlen, jak ma to miejsce w lądowych centrach bazodanowych. Myślimy, że chodzi tutaj o atmosferę z azotu, która zmniejsza korozję i jest chłodna oraz o to, że nie ma tam grzebiących w sprzęcie ludzi, mówi Cutler.
      Celem Project Natic było z jednej strony sprawdzenie, czy komercyjnie uzasadnione byłoby tworzenie niewielkich podwodnych centrów bazodanowych, która miałyby pracować niezbyt długo. Z drugiej strony chciano sprawdzić kwestie efektywności energetycznej chmur obliczeniowych. Centra bazodanowe i chmury obliczeniowe stają się coraz większe i zużywają coraz więcej energii. Zużycie to jest kolosalne. Dość wspomnieć, że miliard odtworzeń klipu do utworu „Despacito” wiązało się ze zużyciem przez oglądających takiej ilości energii, jaką w ciągu roku zużywa 40 000 amerykańskich gospodarstw domowych. W skali całego świata sieci komputerowe i centra bazodanowe zużywają kolosalne ilości energii.
      Na Orkadach energia elektryczna pochodzi z wiatru i energii słonecznej. Dlatego to właśnie je Microsoft wybrał jako miejsce eksperymentu. Mimo tego, podwodne centrum bazodanowe nie miało żadnych problemów z zasilaniem. Wszystko działało bardzo dobrze korzystając ze źródeł energii, które w przypadku centrów bazodanowych na lądzie uważane są za niestabilne, mówi jeden z techników Project Natick, Spencer Fowers. Mamy nadzieję, że gdy wszystko przeanalizujemy, okaże się, że nie potrzebujemy obudowywać centrów bazodanowych całą potężną infrastrukturą, której celem jest zapewnienie stabilnych dostaw energii.
      Umieszczanie centrów bazodanowych pod wodą może mieć liczne zalety. Oprócz już wspomnianych, takie centra mogą być interesującą alternatywą dla firm, które narażone są na katastrofy naturalne czy ataki terrorystyczne. Możesz mieć centrum bazodanowe w bardziej bezpiecznym miejscu bez potrzeby inwestowania w całą infrastrukturę czy budynki. To rozwiązanie elastyczne i tanie, mówi konsultant projektu, David Ross. A Ben Cutler dodaje: Sądzimy, że wyszliśmy poza etap eksperymentu naukowego. Teraz pozostaje proste pytanie, czy budujemy pod wodą mniejsze czy większe centrum bazodanowe.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft ponownie będzie dostarczał użytkownikom Windows 10 poprawki niezwiązane z bezpieczeństwem. Jak wcześniej informowaliśmy, w związku z pandemią koronawirusa koncern zmienił sposób pracy i od maja dostarczał wyłącznie poprawki związane z bezpieczeństwem.
      Chris Morrissey z Microsoftu ogłosił na firmowym blogu, że od lipca dostarczane będą wszystkie poprawki dla Windows 10 oraz Windows Server dla wersji 1809 i nowszych. Kalendarz ich publikacji będzie taki, jak wcześniej, zatem dostęp do nich zyskamy w Update Tuesday. Koncern zapowiada też pewne zmiany, które mają na celu uproszczenie procesu aktualizacji.
      Zmiany takie obejmą nazewnictwo poprawek oraz sposób dostarczania poprawek do testów dla firm i organizacji. Zmian mogą się też spodziewać osoby i organizacja biorące udział w Windows Insider Program oraz Windows Insider Program for Business.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Grupa hakerska Shiny Hunters włamała się na GitHub-owe konto Microsoftu, skąd ukradła 500 gigabajtów danych z prywatnych repozytoriów technologicznego giganta. Dane te zostały następnie upublicznione na jednym z hakerskich forów. Nic nie wskazuje na to, by zawierały one jakieś poufne czy krytyczne informacje.
      Ataku dokonali ci sami przestępcy, którzy niedawno ukradli dane 91 milionów użytkowników największej indonezyjskiej platformy e-commerce Tokopedii i sprzedali je za 5000 USD. Jak mówią eksperci, Shiny Hunters zmienili w ostatnim czasie taktykę.
      Na dowód dokonania ataku na konto Microsoftu hakerzy dostarczyli dziennikarzom zrzut ekranowy, na którym widzimy listę prywatnych plików developerów Microsoftu. Początkowo przestępcy planowali sprzedać te dane, ale w końcu zdecydowali się udostępnić je publicznie.
      Jako, że w ukradzionych danych znajduje się m.in. tekst i komentarze w języku chińskim, niektórzy powątpiewają, czy rzeczywiście są to pliki ukradzione Microsoftowi. Jednak, jak zapewniają redaktorzy witryny Hack Read, ukradziono rzeczywiście pliki giganta z Redmond. Przedstawiciele Shiny Hunters informują, że nie mają już dostępu do konta, które okradli. Microsoft może zatem przeprowadzić śledztwo i poinformować swoich klientów o ewentualnych konsekwencjach ataku. Sama firma nie odniosła się jeszcze do informacji o włamaniu.
      GitHub to niezwykle popularna platforma developerska używana do kontroli wersji, z której korzysta 40 milionów programistów z całego świata. W październiku 2018 roku została ona zakupiona przez Microsoft za kwotę 7,5 miliarda dolarów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Microsoft to kolejny, po Google'u, światowy gigant IT, który podpisał umowę o partnerstwie z Operatorem Chmury Krajowej, czyli spółki założonej przed dwoma laty przez PKO BP i Polski Fundusz Rozwoju. Jak czytamy w oświadczeniu Microsoftu, firma ogłosiła dzisiaj kompleksowy plan inwestycyjny o wartości 1 miliarda dolarów, którego celem jest przyspieszenie innowacji i cyfrowej transformacji na rzecz rozwoju Polskiej Doliny Cyfrowej.
      Fundamentem tego wielopoziomowego planu jest otwarcie nowego regionu data center Microsoft w Polsce, w ramach globalnej infrastruktury chmury obliczeniowej, który ma zapewnić krajowemu ekosystemowi startupów, przedsiębiorców, firm i instytucji publicznych dostęp do bezpiecznych usług chmury obliczeniowej klasy enterprise. Microsoft i Operator Chmury Krajowej podpisali strategiczne porozumienie, którego celem jest zapewnienie eksperckiej wiedzy z zakresu transformacji cyfrowej i szerokiego dostępu do rozwiązań chmurowych dla wszystkich branż i przedsiębiorstw w Polsce.
      Istotnym elementem ogłoszonej dzisiaj inwestycji jest kompleksowy i długoterminowy program podnoszenia kwalifikacji, który w efekcie pozwoli lokalnym specjalistom i młodzieży zwiększyć szanse zatrudnienia. Microsoft ma na celu rozwój kompetencji cyfrowych około 150 000 pracowników, specjalistów IT, nauczycieli, studentów i obywateli. W ten sposób firma dąży do zwiększenia konkurencyjności polskich przedsiębiorstw i osób prywatnych na rynku oraz ułatwienia polskim pracownikom skutecznego wprowadzania innowacji i wdrażania strategii transformacji cyfrowej swoich organizacji przy wykorzystaniu możliwości chmury obliczeniowej.
      Program rozwoju umiejętności będzie obejmował szkolenia, programy e-learningowe, warsztaty i hakatony dotyczące przetwarzania w chmurze, wykorzystania technologii AI i uczenia maszynowego, przetwarzania dużych zbiorów danych (Big Data) i Internetu rzeczy (Internet of Things). W ramach podejmowanych działań, Microsoft zwróci szczególną uwagę na zapewnienie dostępu do technologii osobom z niepełnosprawnościami oraz narzędzi i programów podnoszących umiejętności, co w efekcie pozwoli im zwiększyć możliwości zatrudnienia.
      Nowy region data center będzie oferował dostęp do pełnej oferty Microsftu, zarówno Azure, Microsoft 365, jak i Dynamics 365 oraz Power Platform.
      Partnerstwo z Microsoftem pozwala OChK na dodatkową dywersyfikację oferty. Rozszerza ją o rozwiązania platformy chmurowej Azure, m.in. usługi infrastruktury sieciowej, baz danych, analityki, sztucznej inteligencji (AI) i Internetu rzeczy (IoT). W ofercie OChK znajdą się także rozwiązania Microsoft 365, zapewniające dostęp do aplikacji zwiększających produktywność, dostępnych jako usługa w chmurze i dostarczanych jako część otwartej platformy wspierającej procesy biznesowe. Już od momentu podpisania umowy Microsoft i OChK będą wspólnie wspierać przedsiębiorstwa i instytucje świadczące usługi doradcze, wdrożeniowe i opracowując projekty transformacyjne, na korzystnych rynkowo warunkach.
      Polska ma szansę być cyfrowym sercem Europy. Dlatego dzisiaj ogłaszamy partnerstwo z Operatorem Chmury Krajowej i największą w historii kraju inwestycję w technologię cyfrową wynoszącą 1 miliard dolarów. W ramach inwestycji planujemy działania na rzecz rozwoju kompetencji cyfrowych, wsparcie transformacji i budowę pierwszego w Europie Środkowo-Wschodniej, bezpiecznego i zaufanego regionu centrum przetwarzania danych w chmurze Microsoft o globalnej skali. Oznacza to dostęp do światowej klasy technologii, a w szczególności rozwiązań chmurowych, z poziomu data center zlokalizowanego w Polsce - powiedział Mark Loughran, dyrektor generalny polskiego oddziału Microsoft.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...