Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'trening' .
Znaleziono 10 wyników
-
Trochę treningu i starszy kierowca będzie jeździł bezwypadkowo
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Czemu starsi kierowcy powodują wypadki głównie na skrzyżowaniach? Psycholodzy twierdzą, że mamy do czynienia nie tylko z pogorszeniem wzroku czy wydłużeniem czasu reakcji, ale i ze złymi przyzwyczajeniami, które - co pocieszające - można wyeliminować dzięki programowi treningowemu. Alexander Pollatsek, który sam jest kierowcą po siedemdziesiątce, podkreśla, że duży odsetek przypadków niezachowywania dostatecznej ostrożności na skrzyżowaniu jest raczej wynikiem strategii czy nastawienia, a nie problemów z mózgiem. To problem z oprogramowaniem, a nie sprzętem. Bojąc się, że na kogoś najadą, starsi kierowcy skupiają się na samochodzie z przodu. Niestety, ta strategia nie przydaje się na skrzyżowaniu, ponieważ najczęściej zdarzają się tu uderzenia z boku. Nie wystarczy patrzeć przed siebie, trzeba też przeskanować "flanki". Pollatsek przeanalizował ze współpracownikami wyniki dwóch wcześniejszych studiów. W ramach pierwszego porównywano starszych kierowców powyżej 70. r.ż. z młodszymi doświadczonymi kierowcami w wieku 25-55 lat. Badani jeździli prawdziwym samochodem, jednak pokonywana przez nich trasa była wyświetlaną symulacją. Kierowcy zbliżali się do 3 typów skrzyżowania i mieli skręcić. W przypadku pierwszego wzdłuż głównej ulicy przebiegało wzniesienie. Gdyby nadjeżdżał drugi samochód, przez dłuższy czas nie byłoby go widać. W przypadku dwóch pozostałych skrzyżowań - bez względu na to, czy skręcało się z ulicy podporządkowanej w główną, czy z głównej w boczną - widok zasłaniały drzewa. Problem sprawiały też łuki drogi. Okazało się, że starsze osoby rzadziej i krócej patrzyły na krytyczny obszar, skąd mógł się wyłonić inny pojazd. W drugim studium oceniano skuteczność programu treningowego. Starszych kierowców rozlosowano do 3 grup. Nagrywano ich podczas jazdy samochodem z domu do samodzielnie wybranego celu. Zadanie jednej z grup (kontrolnej) się na tym kończyło, jednak dwie pozostałe przeszły trening: bierny lub aktywny. Grupa pasywna wysłuchała 30-40-min wykładu na temat niebezpieczeństw czyhających na skrzyżowaniach i prawidłowych sposobów ich pokonywania. Grupa z aktywnym nauczaniem obejrzała nagranie własnej jazdy. Wskazywano popełnione błędy, choć psycholodzy ujawnili, że w większości przypadków nie było to konieczne, bo ludzie sami wcześniej dostrzegali swoje uchybienia. Potem przychodził czas na ćwiczenie w symulatorze prawidłowego skanowania wzrokiem i skręcania oraz wykład - taki sam jak w grupie z biernym treningiem. Przy ponownym teście grupy kontrolna i z pasywnym treningiem nadal jeździły źle, lecz przedstawiciele 3. zaczęli prowadzić jak młodsi kierowcy (a wzrok ani tempo reagowania nie uległy przecież nagłej poprawie). Po roku nadal było widać efekty uczenia.-
- kierowca
- skrzyżowanie
-
(i 9 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kształcenie muzyczne modyfikuje proces starzenia mózgu
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Wykształcenie i doświadczenie muzyczne mają biologiczny wpływ na proces starzenia. Dotąd zakładano, że związane z wiekiem opóźnienia w procesie czasowania neuronalnego są nieuniknione. Można je jednak wyeliminować lub skompensować właśnie dzięki "uprawianiu" muzyki. Naukowcy z Northwestern University mierzyli automatyczne reakcje mózgu starszych i młodszych muzyków oraz niemuzyków na dźwięki mowy. Okazało się, że starsi muzycy nie tylko wypadali lepiej od niezwiązanych z muzyką rówieśników, ale i odkodowywali dźwięk tak samo dokładnie i szybko jak młodsi niemuzycy. To wspiera teorię, że stopień, do jakiego aktywnie doświadczamy dźwięków w ciągu życia, wywiera pogłębiony wpływ na działanie naszego układu nerwowego - podkreśla Nina Kraus. Wytrenowany mózg jest w stanie częściowo przezwyciężyć związaną ze starzeniem utratę słuchu. Co więcej, pomaga nawet edukacja rozpoczęta w jesieni życia. Wcześniej Kraus wykazała, że doświadczenia muzyczne mogą kompensować ubytki pamięciowe i problemy ze słyszeniem mowy w hałaśliwym środowisku - dwie bolączki starszych osób. Jej laboratorium badało wpływ doświadczeń muzycznych na plastyczność mózgu w różnym wieku (zarówno w normalnej populacji, jak i wśród chorych z różnymi zaburzeniami). Kraus przestrzega, że wyniki najnowszych badań nie wskazują, że muzycy mają przewagę nad niemuzykami w każdym zakresie i ich neurony szybciej reagują na każdy dźwięk. Studium zademonstrowało, że doświadczenie muzyczne wybiórczo oddziałuje na czasowanie elementów dźwięku ważnych dla odróżnienia jednej spółgłoski od drugiej. Podczas oglądania filmu z napisami u 87 prawidłowo słyszących dorosłych, dla których angielski był językiem ojczystym, mierzono automatyczne reakcje nerwowe. Muzycy zaczęli się uczyć gry przed ukończeniem 9 lat i byli zaangażowani muzycznie przez całe życie. Niemuzycy kształcili się muzycznie 3 lata bądź mniej.-
- muzyka
- kształcenie
-
(i 11 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Robert Knight z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley odkrył różnice w funkcjonowaniu mózgu 9-10-letnich dzieci, które pochodziły z rodzin o wysokim i niskim statusie materialnym. Dotyczyły one aktywności kory przedczołowej, odpowiadającej m.in. za planowanie czy rozwiązywanie problemów. Maluchom wykonywano EEG. Na czas eksperymentu nakładano im specjalny czepek z elektrodami. U dzieci z biedniejszych rodzin odnotowano wzorce aktywności, które przypominały zapis pojawiający się u dorosłych z uszkodzonym płatem czołowym. Występował on częściej w przypadku brzdąców z rodzin o niskim statusie socjoekonomicznym, co nie oznacza, że u wszystkich. Psycholog poznawczy Mark Kishiyama podkreśla, że w ramach wcześniejszych badań ustalono możliwy związek między działaniem płatów czołowych a różnicami w zachowaniu dzieci z bogatszych i biedniejszych środowisk. Nie dało się jednak oddzielić wpływu poszczególnych czynników, np. inteligencji czy biegłości w posługiwaniu się językiem itp. Tutaj zmierzono zaś aktywność mózgu, która nie zależała od złożoności zadania. Wnioski Amerykanów pokrywają się z wcześniejszymi spostrzeżeniami. Dzieci wzrastające w mało stymulującym (ubogim w zasoby) środowisku mają bowiem problem z regulacją zachowań kontrolowanych właśnie przez korę przedczołową. Odkrycie to powinno zaalarmować opiekunów i władze. Kishiyama, Knight i W. Thomas Boyce uważają, że różnice w działaniu mózgu da się na szczęście wyeliminować za pomocą właściwego treningu. Rozpoczęli już nawet współpracę z neurologami z tej samej uczelni, którzy tworzą gry stymulujące korę przedczołową dla dzieci w wieku szkolnym. Dzięki nim można poprawić zarówno wskaźniki fizjologiczne, jak i behawioralne. Trzyosobowy zespół wybrał 26 dzieci w wieku 9 i 10 lat. Połowa pochodziła z rodzin o wysokich, a połowa z rodzin o niskich dochodach. Przydzielone im zadanie było bardzo proste. Należało się przyglądać seriom wyświetlanych trójkątów i nacisnąć guzik, gdy pojawiała się lekko obrócona wersja tej figury. Psycholodzy skupili się na bardzo wczesnej reakcji mózgu, która pojawia się w ciągu 200 milisekund od ekspozycji nowego i niespodziewanego bodźca, tutaj zdjęć myszek Miki lub Minnie. EEG pozwala na zarejestrowanie jej z dużą dokładnością. Różnice pojawiły się nie tylko podczas oglądania bajkowych bohaterów, ale także podczas wykonywania zadania z trójkątami. Maluchy z ubogich rodzin reagowały na niespodziewany widok jak pacjenci po przebytym udarze, który uszkodził ich płaty czołowe. Mimo braku uszkodzenia neurologicznego, prenatalnej ekspozycji na oddziaływanie narkotyków i alkoholu, kora przedczołowa nie działa u nich tak skutecznie, jak powinna. Różnica ta może wpływać na zdolność rozwiązywania problemów oraz osiągnięcia szkolne. Przyczynami tego zjawiska są stres i niedobór stymulujących rozwój bodźców: niewiele lektur, rzadkie wizyty w muzeum, a nawet brak zabawek. To one niekorzystnie oddziałują na korę przedczołową, co wielokrotnie wykazano na przykładzie zwierząt. Jak wylicza Boyce, do wieku 4 lat maluchy z biednych środowisk słyszą o 30 mln słów mniej niż rówieśnicy z tzw. klasy średniej. Warto więc uświadamiać rodzicom, że powinni rozmawiać ze swoimi dziećmi. Wspólny obiad czy kolacja to nie błahostka, lecz ważny element rozwoju.
-
Rzucanie monetą wcale nie jest tak losowe, jak mogłoby się wydawać i odrobina treningu wystarczy, by uzyskać określony wynik. Oznacza to, że metoda, wykorzystywana od stuleci do rozstrzygania sporów czy wyznaczania drużyny rozpoczynającej rozgrywki sportowe, mogła często zawodzić wierzących w jej obiektywność (Canadian Medical Association Journal). Naukowcy z Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej poprosili 13 rezydentów z otolaryngologii szpitala w Vancouver o wykonanie 300 rzutów monetą i sprawdzenie, czy uda im się uzyskać orła. Okazało się, że wszyscy uczestnicy eksperymentu wyrzucali więcej orłów, a u 7 osób odnotowano zdecydowaną przewagę orłów na reszkami. Jeden z uczestników badania ustanowił nawet swoisty rekord: w jego przypadku orły stanowiły 68% wszystkich rzutów, podczas gdy średnia wyliczona dla tej grupy wynosiła 57%. Sukces zależał od kilku czynników: wysokości, na jaką podrzucono monetę, prędkości ruchu oraz od tego, ile razy kawałek metalu obracał się przed schwyceniem. Kanadyjczycy stwierdzili, że kiedy rezydentów poinstruowano, co robić, i dano im kilka minut na wytrenowanie techniki, ponad połowie udawało się zmanipulować wynik. Przebieg eksperymentu obserwowano i nagrywano, by zapobiec ewentualnym próbom oszustwa. Czemu wzięli w nim udział właśnie lekarze? Ponoć dlatego, że jak piszą autorzy studium, niekiedy wybór metody leczenia zależy właśnie od rzutu monetą...
-
Jedna z popularnych teorii dotyczących treningu głosi, że odpowiednio intensywny wysiłek prowadzi do utrzymania podwyższonego tempa metabolizmu nawet wtedy, gdy siedzimy wygodnie i regenerujemy się. Czy to prawda? Sprawę postanowili zbadać naukowcy z University of Colorado. W eksperymencie, prowadzonym przez zespół dr. Edwarda Melansona, wzięło udział 65 zdrowych ochotników niezajmujących się sportem zawodowo. W pierwszej części doświadczenia poproszono ich o jazdę na rowerze stacjonarnym tak długo, aż spalą 400 kalorii. Zaraz potem rozpoczął się drugi etap testu, czyli pomiar intensywności metabolizmu w ciągu pierwszej doby po treningu. Efekty studium mogą być dla wielu osób zaskakujące. Po uwzględnieniu diety stosowanej przez poszczególnych uczestników okazało się, że zaraz po zakończeniu wysiłku metabolizm powraca do swojego wyjściowego tempa. Mało tego - organizm stara się "nadrobić" energię utraconą podczas jazdy, przez co wzrasta łaknienie. Efektem jest brak utraty tkanki tłuszczowej. Z dokonanego odkrycia wynikają dwa ważne wnioski. Po pierwsze, nie jest prawdą, że nawet średnio intensywny wysiłek pozwala "rozpędzić" metabolizm i zużyć więcej energii, niż wynikałoby z intensywności i czasu trwania treningu. Po drugie, należy ściśle kontrolować ilość i jakość pokarmów spożywanych po wyjściu z siłowni czy powrocie z boiska. Jeżeli bowiem nie pokonamy własnego łakomstwa, cały nasz trening może pójść na marne.
-
Kobiety planujące niektóre rodzaje treningu powinny rozważyć odstawienie doustnych leków antykoncepcyjnych - twierdzą badacze z Teksasu oraz Pensylwanii. Przeprowadzone przez nich studium wykazało, że stosowanie doustnych preparatów chroniących przed niechcianą ciążą utrudnia przyrost masy mięśniowej. Do udziału w eksperymencie zaproszono 73 kobiety w wieku 18-31 lat. Uczestniczki zostały rozdzielone na dwie grupy - do pierwszej przypisano 34 panie przyjmujące doustne środki antykoncepcyjne, zaś do drugiej - 39 kobiet niestosujących leków z tej grupy. Członkinie obu grup brały udział w intensywnym programie treningowo-dietetycznym, którego celem było zwiększenie masy mięśniowej. Aby ułatwić przyrost mięśni, kobiety przyjmowały około 1,1 grama białek na kilogram masy ciała (0,5 g białka na każdy funt masy), czyli ilość o 1/3 przekraczającą standardowe zalecenia żywieniowe. Program treningowy był nadzorowany przez zawodowego fizjologa i składał się z kilku ogólnorozwojowych ćwiczeń siłowych, wymagających użycia ok. 75% maksymalnej siły mięśni. Wyniki doświadczenia nie pozostawiają wątpliwości. Po dziesięciu tygodniach treningu panie przyjmujące hormonalne leki antykoncepcyjne zdołały zwiększyć masę swoich mięśni średnio o kilogram, podczas gdy u ich koleżanek niekorzystających z pigułek stwierdzono przyrost masy mięśniowej o 1,6 kg. Obniżone tempo wzrostu mięśni wykazano także dzięki badaniom stężenia hormonów. Jak wykazali amerykańscy badacze, krew kobiet przyjmujących preparaty antykoncepcyjne zawierała znacznie obniżoną ilość trzech istotnych hormonów anabolicznych: dehydroepiandrosteronu (DHEA) i jego siarczanu (DHEAS) oraz insulinopodobnego czynnika wzrostu 1 (ang. insulin-like growth factor 1 - IGF1). Z drugiej strony, w organizmach pań z tej grupy stwierdzono podwyższony poziom kortyzolu, jednego z najważniejszych hormonów stymulujących procesy kataboliczne, czyli rozpad złożonych struktur na prostsze składniki. Jak przyznają autorzy studium, skala zaobserwowanego zjawiska przeszła ich oczekiwania. Nie spodziewali się bowiem, że różnica przyrostu masy mięśniowej pomiędzy obiema grupami sięgnie aż 60%. Mimo to, zalecają ostrożne traktowanie uzyskanych rezultatów i powtórzenie badań przez inne zespoły.
-
- trening siłowy
- siła
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Charakterystyczne dla schizofrenii objawy psychotyczne, np. urojenia, można wyeliminować za pomocą leków. Chorzy uskarżają się jednak na problemy poznawcze, w tym zaburzenia uczenia, zapamiętywania czy podejmowania decyzji. Trudno się ich pozbyć, a przez nie pacjenci nie radzą sobie w kontaktach z innymi ludźmi i nie potrafią zagrzać dłużej miejsca w żadnej pracy. Rozwiązaniem może być program komputerowy do specjalnej gimnastyki mózgu. Zespół Sophii Vinogradov z San Francisco Veterans Affairs Medical Center zbadał 32 osoby z ustabilizowaną schizofrenią. Losowo przydzielono je do dwóch grup: treningowej (22 osoby) lub kontrolnej (10). Członkowie pierwszej pracowali z oprogramowaniem firmy Posit Science, a reszta bawiła się zwykłymi grami. Zróżnicowano trudność zadań (wszystkie angażowały słuch). Zaczynano od zadania polegającego na określeniu, czy wysokość dźwięków wzrasta, czy spada. Na końcu trzeba było się zaś uporać ze zrozumieniem narracji. Dwunastu członków grupy eksperymentalnej uczestniczyło w 50-godzinnym treningu, a 10 pacjentów ukończyło dodatkowy – również 50-godzinny – kurs w zakresie kontroli poznawczej i wzrokowej. Wyniki "gimnastyki" oceniano bezpośrednio po szkoleniu i po upływie 6 miesięcy. Po pół roku wszyscy chorzy z grupy eksperymentalnej wypadali lepiej w testach oceniających m.in. pamięć, uczenie słowne i kontrolę poznawczą. Tylko osoby po 100-godzinnym szkoleniu wykazywały trwałą poprawę tempa przetwarzania informacji. Ekipa Vinogradov uzyskała ok. 2-krotnie lepsze wyniki niż autorzy wcześniejszych studiów. Być może stało się tak za sprawą intensywności treningu. Ponieważ kończył się on po 2,5 miesiąca, w tygodniu należało ćwiczyć swoje umiejętności przez 5 godzin. Na początku wystarczyło przetwarzać dane zmysłowe, a dopiero potem szlifowano wyższe procesy poznawcze. Vinogradov porównuje towarzyszące schizofrenii zaburzenia sensoryczne do słuchania źle wyregulowanego radia. Proponowane przez jej zespół oprogramowanie działa podobnie jak dostrojenie sprzętu elektronicznego za pomocą pokrętła czy guzika. Jak wyjaśnia producent, na Brain Fitness Program składa się 6 ćwiczeń. Rozpoczyna się od rozpoznawania częstotliwości, potem przychodzi czas na fonemy, sylaby, zdania i historie. Każde zadanie bierze na cel określony aspekt przetwarzania danych słuchowych i pamięci słuchowej, lecz utrwala również umiejętności doskonalone we wcześniejszych ćwiczeniach. Gimnastykujący swój mózg muszą więc zdecydować, którą z dwóch podobnych sylab właśnie usłyszeli (np. dah czy gah), dopasowywać do siebie karty dźwiękowe (to słuchowy odpowiednik znanej chyba wszystkim gry superpamięć), odtworzyć sekwencję zasłyszanych sylab, wykonać serię poleceń oraz odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących wysłuchanej historii.
-
- trening
- Sophia Vinogradov
- (i 4 więcej)
-
By osiągać sukcesy w sporcie, nie wystarczą już tzw. warunki i dbałość o formę fizyczną. Trzeba jeszcze trenować szybkość i podejmowanie decyzji. Mając to na uwadze, naukowcy z Uniwersytetu w Montrealu stworzyli doskonałą metodę do usprawniania mózgu atletów. Profesor Jocelyn Faubert i David Tinjust ze Szkoły Optometrii zebrali grupę 12 sportowców - piłkarzy, tenisistów oraz hokeistów - którzy w ramach zaleconych ćwiczeń zwiększali zdolność do jednoczesnego przyswajania wielu informacji i zarządzania nimi. Po zakończeniu studium wzrosła ona niemało, bo średnio aż o 53%. Na czas wykonywania jednego z zadań sportowcy byli zamykani w specjalnym pomieszczeniu. Na jego ścianie wyświetlano serie przemieszczających się coraz szybciej kolorowych kulek. Należało wskazać te, które błyskawicznie zmieniały barwę. Po każdej godzinnej sesji treningowej nagrywano wyniki i w ten sposób śledzono postępy. Do tej pory można było monitorować formę fizyczną, ale to pierwsze narzędzie do oceny wydajności psychicznej. Nietrudno się zaś domyślić, że gotowość w obu obszarach zwiększa czyjeś szanse na wygraną. Oryginalnie technologię opracowano z myślą o ludziach starszych i pacjentach z zaburzeniami widzenia. Specjaliści chcieli sprawdzić w wirtualnym środowisku, jak będą sobie radzić w tłumie lub podczas prowadzenia samochodu. Stworzony przez Kanadyjczyków hełm pozwala sportowcom ćwiczyć właściwie wszędzie. Gdy doda się do niego rękawiczki i okulary, można też opanowywać walkę z przeciwnikiem. Czujniki utrwalają każdy ruch, który można potem przeanalizować. Przygotowanie psychiczne, typowe czy ekscentryczne, zwiększa szanse na wygraną, bo często wybija adwersarza z rytmu. Doskonałym tego przykładem jest bokser Naseem Hamed. Mężczyzna błaznuje na ringu (robi miny, "fika" nogami na wszystkie strony i wygląda na zupełnie rozluźnionego), co bardzo denerwuje partnera. Wtedy łatwiej o dodatkowy element zaskoczenia i jest już właściwie po walce.
-
- David Tinjust
- Jocelyn Faubert
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Naukowcy z Hongkongu i Australii rozpoczną za ok. 3 miesiące testy kliniczne eksperymentalnej metody leczenia nowotworów nosa i gardła. Polega ona na trenowaniu własnych białych krwinek pacjenta do walki z chorobą. Z nosogardzieli 30 chorych z Hongkongu zostaną pobrane próbki krwi — poinformował Daniel Chua, profesor onkologii klinicznej z Uniwersytetu Hongkońskiego. Polecą one do Instytutu Badań Medycznych w Queensland. Tam laboranci wyekstrahują pewne klasy limfocytów T i rozpoczną ich trenowanie, aby umiały zwalczać raka. Gotowe do działania wyedukowane krwinki zostaną następnie przeniesione do hodowli komórkowej. Po rozmnożeniu naukowcy wprowadzą je z powrotem do organizmu pacjenta. Co bardzo ważne, niektóre klasy limfocytów T są wyposażone w swego rodzaju pamięć. Kiedy spotkają się z określonym patogenem i zwalczą go, zareagują w ten sam sposób przy następnej okazji. Oczekujemy, że limfocyty T doprowadzą do ostrej reakcji zapalnej i w trakcie tego procesu nie tylko zaatakują komórki rakowe, ale wezwą na pomoc inne komórki układu odpornościowego, by te wyeliminowały wroga. Nowotworom nosogardzieli sprzyja obfitująca w konserwanty dieta, np. uwzględniająca duże ilości solonych ryb. Udowodniono także ich związek z wirusem Epsteina-Barra (EBV).
-
- patogen
- hodowla komórkowa
- (i 7 więcej)
-
Naukowcy odkryli, że surykatki – niewielkie drapieżne ssaki z rodziny mangustowatych – nie uczą się polowania przez zwykłą obserwację starszych osobników. Okazało się, że tej sztuki celowo są uczone. Byłby więc to drugi gatunek zwierząt, które prowadzą aktywną naukę. Pierwszym są mrówki pokazujące innym osobnikom drogę do pożywienia. Uczeni z Cambridge University przez lata badali surykatki żyjące w Afryce Południowej. Zwierzęta te żyją w stadach składających się z nie więcej niż 40 osobników. Większość członków stada jest spokrewniona z dominującą parą samiec-samica. Mimo, że większość młodych to potomstwo pary dominującej, w ich wychowanie zaangażowana jest cała grupa. Pomocnicy stopniowo uczą młode polować – mówi Alex Thornton. Gdy są one jeszcze bardzo małe, starsze osobniki przynoszą im martwą zdobyć, taką jak skorpiony, jaszczurki i pająki. Gdy podrosną, przynoszona zdobycz jest żywa, ale odpowiednio przygotowana tak, by nie mogła zrobić młodym krzywny. Skorpiony mają np. poobgryzane kolce jadowe. W końcu, kiedy młode są już niemal gotowe do samodzielności, przynoszone są im żywe, zdrowe zwierzęta, z którymi muszą same sobie poradzić. Co więcej, wydaje się, że zmiany w zachowaniu starszego osobnika, to, jaką zdobycz on przynosi, są odpowiedzią na wyraźne sygnały przekazywane przez młode. Chcąc sprawdzić, czy aktywne nauczanie w jakiś sposób rzeczywiście pomaga młodym surykatkom, Thornton i jego zespół przeprowadzili serię eksperymentów. Podczas jednego z nich podzielili młode z tego samego stada, na trzy grupy. Przez cztery dni pierwsza grupa otrzymywała żywe skorpiony pozbawione kolców jadowych, druga grupa dostawała martwe skorpiony, a trzecia była żywiona ugotowanymi jajkami. W końcu, czwartego dnia, sprawdziliśmy jak sobie radzą ze zdrowym skorpionem – mówi Thornton. Te, które trenowały na żywym osobniku najlepiej zdały egzamin. Aktywne nauczanie daje więc oczywistą korzyść ewolucyjną młodym osobnikom. Otrzymują one informacje i nabywają umiejętności, które ułatwiają im przeżycie. Odbywa się to jednak kosztem starszych poświęcających czas, które mogłyby wykorzystać na poszukiwanie pożywienia dla siebie. Wydaje się, że nauczanie mogło rozwinąć się tam, gdzie panujące warunki nie pozwalają nabyć potrzebnych umiejętności przez prostą obserwację. To je sporo kosztuje, ale korzyści przewyższają koszty – mówi doktor Thornton. Młode muszą nauczyć się, jak sobie radzić z pożywieniem, które trudno zdobyć. To konieczne, inaczej prawdopodobnie by nie przeżyły. Dodał też iż nie sądzi, by surykatki były jedynymi zwierzętami uczącymi młode. To bardziej powszechne zjawisko, niż nam się wydaje – dodał.