Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'planeta' .
Znaleziono 34 wyników
-
Zachodzące w przestrzeni kosmicznej procesy, w czasie których powstają gwiazdy, mogą prowadzić też do pojawienia się obiektów o masie nieco większej od Jowisza. Badacze korzystający z Teleskopu Webba odkryli w mgławicy NGC 1333 aż sześć takich niezwykłych obiektów o masie planety, ale niepowiązanych grawitacyjne z żadną gwiazdą. Powstały w procesie takim, jak powstają gwiazdy, czyli zapadnięcia się gazu i pyłu, ale ich masa odpowiada masie planet. Badamy granice procesów formowania się gwiazd. Jeśli masz obiekt, który wygląda jak młody Jowisz, to czy jest możliwe, by w odpowiednich warunkach przekształcił się w gwiazdę? To ważne pytanie w kontekście zrozumienia powstawania gwiazd i planet, mówi główny autor badań, astrofizyk Adam Langeveld z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa. Dane z Webba sugerują, że odkryte obiekty mają masę od 5 do 10 razy większą niż masa Jowisza. To oznacza, że są jednymi z najlżejszych znanych nam obiektów, które powstały w procesach, w jakich powstają gwiazdy oraz brązowe karły, obiekty o masie 13–80 mas Jowisza, zbyt małej, by zaszła przemiana wodoru w hel. Wykorzystaliśmy niezwykła czułość Webba w zakresie podczerwieni, by odnaleźć najsłabiej świecące obiekty w młodej gromadzie gwiazd. Poszukujemy odpowiedzi na podstawowe dla astronomii pytanie o najmniej masywny obiekt podobny do gwiazdy. Okazuje się, że najmniejsze swobodne obiekty powstające w procesach takich, jak gwiazdy, mogą mieć masę taką, jak gazowe olbrzymy krążące wokół pobliskich gwiazd, wyjaśnia profesor Ray Jayawardhana, który nadzorował badania. Nasze obserwacje potwierdzają, że obiekty o masie planetarnej mogą powstawać w wyniku dwóch procesów. Jeden to kurczenie się chmur pyłu i gazu – czyli tak jak tworzą się gwiazdy – drugi zaś to powstawanie planet w znajdującym się wokół gwiazdy dysku akrecyjnym z pyłu i gazu. Tak właśnie powstał Jowisz i inne planety Układu Słonecznego, dodaje Jayawardhana. Najbardziej intrygującym z obiektów znalezionych przez Webba jest ten najlżejszy, o masie 5-krotnie większej od Jowisza. Obecność wokół niego dysku akrecyjnego wskazuje, że obiekt najprawdopodobniej uformował się takim procesie, w jakim powstają gwiazdy. Sam dysk również interesuje badaczy. Nie można wykluczyć, że mogą z nim pojawić się planety. To może być żłobek miniaturowego układu planetarnego, znacznie mniejszego niż nasz układ, dodaje Alexander Scholz, astrofizyk z University of St. Andrews. Co interesujące, Webb nie zarejestrował – a ma takie możliwości – żadnego obiektu o masie mniejszej niż 5 mas Jowisza. Może to oznaczać dolną granicę masy obiektów formujących się z zapadnięcia chmur pyłu i gazu. Autorzy badań przeanalizowali też profil światła wszystkich nowo znalezionych obiektów oraz dokonali ponownej analizy profilu światła 19 znanych brązowych karłów. Odkryli przy tym brązowego karła, który ma towarzysza o masie planety. To rzadkie znalezisko rzuca wyzwanie naszym modelom tworzenia się układów podwójnych. W najbliższych miesiącach naukowcy chcą zająć się analizą atmosfer nowo odkrytych obiektów i porównać je do brązowych karłów oraz gazowych olbrzymów. « powrót do artykułu
-
Gwiazdy mogą przechwytywać masywne planety wielkości Jowisza, wynika z modelu stworzonego przez naukowców z University of Sheffield. Mechanizm kradzieży wyjaśnia, skąd na orbitach gwiazd typu OB wzięły się odkryte w ubiegłym roku planety nazwane Bestiami (BEAST). Zgodnie bowiem z obecnie obowiązującymi teoriami, takie planety nie powinny istnieć. We wszechświecie istnieje wiele niezwykłych układów planetarnych. Z jednej strony mamy układy takie jak TRAPPIST-1, gdzie kilka niewielkich skalistych planet upakowanych jest na ciasnych orbitach wokół gwiazdy, z drugiej zaś znamy planety wielkości Jowisza, które krążą na orbitach odległych o setki jednostek astronomicznych od gwiazd. Wyjaśnienie formowania się takich układów planetarnych to poważne wyzwanie dla astronomii. W 2021 roku podczas projektu badawczego o nazwie B-star Exoplanet Abundance Study (BEAST) zauważono dwie planety wielkości Jowisza obiegające gwiazdy typu OB. Do tego typu należą gorące gwiazdy o masie co najmniej 2,4 razy większej od masy Słońca. Obecnie obowiązujące teorie mówią, że promieniowanie z gwiazd OB jest tak intensywne, że odparowują one otaczający je dysk akrecyjny, co uniemożliwia formowanie się planet. Tymczasem, jak wspomnieliśmy, znaleziono dwie planety wokół takich gwiazd. A jakby tego było mało jedna z nich znajduje się gigantycznej odległości 556 jednostek astronomicznych od gwiazdy. Do ponad 10-krotnie więcej niż odległość pomiędzy Plutonem a Słońcem. Richard Parker i Emma Daffern-Powell z University of Sheffield postanowili sprawdzić, skąd gwiazdy OB mogą mieć planety. Stworzyli model komputerowy, który miał zbadać hipotezę mówiącą, że gwiazdy OB rodzą się w miejscach dość dużego zagęszczenia gwiazd, a następnie bardzo szybko się stamtąd oddalają. Model wykazał, że w takim scenariuszu do przechwycenia planety przez gwiazdę OB może dochodzić 1 raz na 10 milionów lat. Ponadto, biorąc pod uwagę kształty i rozmiary orbit Bestii, gwiazdy OB z większym prawdopodobieństwem przejmą planety swobodne – takie, które zostały wyrzucone z orbity wokół gwiazdy macierzystej – niż planety znajdujące się na orbitach. Wykonane w Sheffield analizy wspierają więc hipotezę, że planety znajdujące na na orbitach odległych o ponad 100 j.a. nie krążą wokół gwiazd macierzystych. « powrót do artykułu
-
W odległości około 420 lat świetlnych od Ziemi znajduje się jedna z najmłodszych znanych nam planet. 2M0437b została odkryta przez międzynarodowy zespół astronomów pracujący pod kierunkiem specjalistów z University of Hawai'i. Ta jedna z niewielu znanych nam młodych planet pozwoli na lepsze zrozumienie procesu formowania się i ewolucji planet. Naukowcy oceniają, że 2M0437b jest kilkukrotnie bardziej masywna od Jowisza i powstała wraz ze swoją gwiazdą przed kilkunastoma milionami lat, gdy na Ziemi z oceanu wyłaniały się pierwsze z głównych wysp Hawajów. Dlatego też naukowcy uważają, że planeta jest wciąż gorąca od energii pochodzącej z jej okresu tworzenia się, a temperatura jej powierzchni jest podobna do temperatury lawy. Planetę jako pierwszy zauważył w 2018 roku Teruyuki Hirano, wykładowca wizytujący Uniwersytet Hawajski. Odkrył ją za pomocą teleskopu Subaru i od tamtej pory jest ona badana z wykorzystaniem innych hawajskich teleskopów. Autorzy najnowszych badań, Eric Gaidos i jego zespół, wykorzystali Keck Observatory by potwierdzić, że 2M0437b rzeczywiście towarzyszy gwieździe 2M0437, a nie jest jakimś bardziej odległym obiektem. Badania zajęły im aż trzy lata. Trwało to tak długo, ponieważ gwiazda bardzo powoli przesuwa się na nieboskłonie. Gwiazda i jej planeta znajdują się w Obłoku Molekularnym w Byku. To jeden z najbliższych Ziemi regionów formowania się gwiazd. To szczególnie ciemny obłok, pozbawiony masywnych gwiazd. W ubiegłym roku dowiedzieliśmy się Obłok Molekularny w Byku wchodzi w skład fali Radcliff'a, monolitycznej struktury zbudowanej z połączonych obszarów gwiazdotwórczych. Fala ma długość około 9000 i szerokość około 400 lat świetlnych. Co interesujące, Słońce miało już z nią do czynienia. Nasza gwiazda przeszła przez falę Radliffe'a przed 13 milionami lat. Za kolejnych 13 milionów lat znowu się z nią spotka. Badania Gaidosa i jego zespołu pokazały, że 2M0437b znajduje się obecnie w odległości aż 100 j.a. od swojej gwiazdy. Jednostka astronomiczna to średnia odległość pomiędzy Ziemią a Słońcem. Aby dokonać tego odkrycia potrzebowaliśmy dwóch z największych teleskopów na świecie, optyki adaptatywnej oraz czystego nieba nad Mauna Kea, mówi współautor badań, Michael Liu. Czekamy na kolejne odkrycia i możliwość bardziej szczegółowych badań takich planet za pomocą technologii przyszłości. Nowych informacji powinien dostarczyć Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba, którego wystrzelenie zaplanowano na 18 grudnia bieżącego roku. Powinien on pozwolić na określenie składu atmosfery 2M0437b i sprawdzenie, czy posiada ona dysk, w którym formuje się księżyc. « powrót do artykułu
-
- planeta
- Obłok Molekularny w Byku
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Planety powstają wokół młodych gwiazd znacznie szybciej, niż sądzono. Z nowych badań wynika, że formują się one w czasie krótszym niż 500 000 lat. Spostrzeżenie to może rozwiązać problem trapiący astronomów od 2018 roku, kiedy to zauważono, że w miejscach tworzenia się planet jest zbyt mało, by mogły się one narodzić. Uchwycenie tworzącej się planety jest bardzo trudne, gdyż jej gwiazda i otaczający ją dysk protoplanetarny dają znacznie silniejszy sygnał niż rodząca się niewielka planeta. Autorzy wcześniejszych badań, chcąc sprawdzić, jak dużo materiału znajduje się w dysku protoplanetarnym, wykorzystywali Atacama Large Milimeter/submilimeter Array (ALMA) i badali dyski wokół gwiazd liczących sobie od 1 do 3 milionów lat. Uzyskane wyniki wskazywały, że masa dysku nie pozwala na utworzenie nawet jednej planety wielkości Jowisza. To zaś wskazywało, że albo astronomowie nie dostrzegają jakiegoś rezerwuaru materii, albo powinni przyjrzeć się jeszcze młodszym gwiazdom. Autor najnowszych badań, Łukasz Tychoniec, student z Leiden Observatory, uznał, że zamiast szukać zaginionej masy, trzeba badać młodsze gwiazdy. Wraz z kolegami wykorzystał ALMA oraz Very Large Array (VLA) i za ich pomocą przyjrzał się 77 protogwiazdą z obłoku molekularnego Perseusza. To gigantyczny region formowania się gwiazd, który znajduje się w odległości zaledwie 1000 lat świetlnych od Ziemi. Obserwowane przez Tychońca gwiazdy miały od 100 do 500 tysięcy lat. Obserwacje wykazały, że dyski protoplanetarne tak młodych gwiazd zawierają o cały rząd wielkości więcej materiału niż dyski gwiazd starszych o zaledwie 1–2 miliony lat. Astrofizyk Megan Andsell z NASA mówi, że fakt przeprowadzenia badań na dużej próbce gwiazd oraz wykorzystanie dwóch narzędzi, które działają w nieco innych długościach fali, powoduje, iż badania Tychońca wnoszą znaczący wkład w zrozumienie formowania się planet. Uczona zauważa jednak, że byłoby lepiej zbadać regiony formowania się gwiazd w różnych obłokach molekularnych, gdyż być może w obłoku Perseusz panują wyjątkowe warunki środowiskowe. Tychoniec zapowiada, że wraz z zespołem ma zamiar bardziej szczegółowo przyjrzeć się jeszcze większej liczbie młodych gwiazd. « powrót do artykułu
- 4 odpowiedzi
-
W atmosferze planety krążącej wokół czerwonego karła odkryto parę wodną. K2-18 b to skalista superziemia znajdująca się w ekosferze swojej gwiazdy. Najprawdopodobniej panują na niej temperatury podobne do ziemskich, zatem woda może istnieć też na powierzchni planety, co czyni ją jednym najbardziej obiecujących celów przyszłych badań naukowych. To jedyna planeta poza Układem Słonecznym, o której wiemy, że panuje na niej temperatura pozwalająca na istnienie wody w stanie ciekłym, która ma atmosferę i wodę. To – jak dotychczas – najlepszy kandydat, na którym może istnieć życie, mówi główny autor badań, Angelos Tsiaras z University College London. Planeta K2-18 b znajduje się w odległości 110 lat świetlnych od Ziemi, w Gwiazdozbiorze Lwa. Krąży ona wokół niewielkiego czerwonego karła o masie zaledwie 1/3 masy Słońca. Jak mówią naukowcy, gwiazda jest zadziwiająco spokojna. Planeta okrąża gwiazdę w ciągu 33 ziemskich dni. Znajduje się bowiem 2-krotnie bliżej niej niż Merkury Słońca. Biorąc pod uwagę fakt, że gwiazda ta jest znacznie chłodniejsza niż Słońce, planeta otrzymuje tyle samo promieniowania, co Ziemia. Z naszych obliczeń wynika, że panują na niej temperatury podobne do ziemskich, wyjaśnia Tsiaras. Uczeni wyliczyli, że rozpiętość temperatur na K2-18 b wynosi od -73 do 47 stopni Celsjusza. Dla porównania, zarejestrowana rozpiętość temperatur na Ziemi to od -84 do 49 stopni Celsjusza. K2-18 b ma średnicę około 2-krotnie większą od średnicy Ziemi i jest od niej około 8-krotnie bardziej masywna. To oznacza, że jest planetą skalistą, a jako, że ma atmosferę z parą wodną oraz odpowiednie temperatury, woda powinna być również na jej powierzchni. Jednak astronomowie nie mogą być tego pewni. Badania prowadzili bowiem za pomocą Teleskopu Hubble'a, który nie może zbyt szczegółowo określać składu atmosfer egzoplanet. Przez to nie mogą być pewni, ile wody znajduje się w atmosferze. Obecnie jej ilość określono na od 0,01 do 50 procent. Aby się tego dokładnie dowiedzieć, będziemy musieli poczekać, aż w przestrzeń kosmiczną trafią teleskopy kolejnej generacji: Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST), który ma zostać wystrzelony w 2021 roku czy Atmospheric Remote-sensing Infrared Exoplanet Large survey (ARIEL). Nad tym drugim pracuje Europejska Agencja Kosmiczna, a teleskop ma rozpocząć pracę w drugiej połowie przyszłej dekady. « powrót do artykułu
- 4 odpowiedzi
-
- superziemia
- atmosfera
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Układzie Słonecznym występują trzy rodzaje planet: gazowe giganty (Jowisz i Saturn), skaliste obiekty typu ziemskiego (Merkury, Wenus, Ziemia i Mars) oraz pokryte lodem duże planety jak Uran i Neptun. W innych miejscach przestrzeni kosmicznej znaleziono też kilka innych typów planet. Teraz dołączył do nich nowy rodzaj. W 2009 roku odkryto planetę oznaczoną jako GJ1214b. Najnowsze analizy przeprowadzone przez astronomów z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics wykazały, że jest to planeta pokryta w większości wodą, która posiada grubą atmosferę, składającą się głownie z pary wodnej. GJ1214b jest inna od wszystkich znanych planet. Znaczną część jej masy stanowi woda - mówi Zachory Berta. GJ1214b ma średnicę o 2,7 raza większą od średnicy Ziemi i jest około 7-krotnie cięższa od naszej planety. Krąży wokół czerwonego karła, którego obiega w ciągu zaledwie 38 godzin. Temperatura na jej powierzchni wynosi prawdopodobnie 232 stopnie Celsjusza. GJ1214b znajduje się w odległości 40 lat świetlnych od Ziemi, w kierunku gwiazdozbioru Wężownika. Naukowcy przypuszczają, że wysoka temperatura i ciśnienie powodują, że na planecie występują egzotyczne stany materii, takie jak „gorący lód“ czy „nadpłynna woda“. Teoretycy spekulują, że GJ1214b powstała w większej odległości od swojej gwiazdy, jednak z czasem przybliżyła się do niej. W międzyczasie przeszła przez ‚strefę zamieszkania“. Nie wiadomo, jak długo w niej krążyła.
-
Naukowcy uważają, że wiele planet może doświadczać tak olbrzymiego oddziaływania sił pływowych, że cała znajdująca się na nich woda może zostać odparowana. Odkrycie to może pomóc w poszukiwaniu planet, na których istnieje życie. Niewykluczone bowiem, że wiele z nich, mimo iż znajduje się w strefie zamieszkania, zostało pozbawione wody np. przez swoją gwiazdę. Siły pływowe pojawiają się wówczas, gdy na znacznej długości obiektu dochodzi do zmiany grawitacji. Na Ziemię oddziałują w ten sposób Słońce czy Księżyc. Ta strona naszej planety, która jest bliżej oddziałującego nań ciała, jest silniej przyciągana niż strona bardziej odległa. Widocznym objawem istnienia sił pływowych są na Ziemi pływy morskie. Jednak siły, których doświadcza Ziemia są niczym w porównaniu z tymi, jakie mają miejsce w innych miejscach kosmosu. Na przykład siły Jowisza oddziałujące na Europę są około 1000-krotnie większe niż wpływ Księżyca na Ziemię. To powoduje, że Europa wygina się i rozgrzewa. Odległość od gwiazdy macierzystej to bardzo ważny wskaźnik możliwości istnienia życia na planecie. Jeśli jest ona zbyt mała, powierzchnia planety jest tak gorąca, że nie może na niej istnieć woda w stanie ciekłym. Gdy planeta jest daleko od swojej gwiazdy, istniejąca nań woda zamarza. Uczeni od dawna przypuszczają, że to niewielka odległość Wenus od Słońca powoduje, że planeta ta jest sucha. Cała jej woda wyparowała. Jednak teraz naukowcy stwierdzili, że istotna jest nie tylko temperatura. Zbyt potężne siły pływowe mogą pozbawić planetę całej wody rozgrzewając jej powierzchnię. To znacząco zmienia koncepcję strefy zamieszkania. Doszliśmy do wniosku, że jej szerokość należy skorygować o jeszcze jeden czynnik niż tylko ciepło docierające z gwiazdy macierzystej - mówi Rory Barnes, astrobiolog z University of Washington. Jego zdaniem takim systemom planetarnym jak nasz nie grozi pozbawienie wody przez gwiazdę, gdyż siły pływowe gwałtownie zmniejszają się wraz z odległością od gwiazdy. Planeta musiałaby znajdować się tak blisko niej, że i tak straciłaby wodę wskutek gorąca. Jednak taki scenariusz jest prawdopodobny w przypadku systemu planetarnych powstałych wokół białych czy brązowych karłów. Tego typu systemy są szczególnie interesujące dla astronomów, gdyż planety mogą znajdować się bardzo blisko gwiazd, a mimo to nie panuje na nich zbyt wysoka temperatura. Ponadto, z powodu swojej niewielkiej odległości, czas ich obiegu wokół gwiazdy jest krótki, co ułatwia odkrycie takich planet. Rory Barnes uważa, że takie planety mogą być bardzo mylące. Najpierw znajdują się one na tyle blisko swojej gwiazdy macierzyste, że siły pływowe pozbawiają je wody. Później mogą zmienić orbitę na dalszą, przez co nawet nie będziemy przypuszczać, że mogą na nie oddziaływać duże siły pływowe, a jednocześnie orbita ta będzie znajdowała się w strefie zamieszkania. Gdy znajdziemy kandydatkę na zamieszkaną planetę, trzeba brać pod uwagę siły pływowe. Szkoda marnować czasu na badanie wysuszonych planet - mówi Barnes.
- 1 odpowiedź
-
Astronomowie pracujący w ramach misji Kepler odkryli trzy najmniejsze planety pozasłoneczne. Okrążają one gwiazdę KOI-961, a średnice ich orbit wynoszą 0,57, 0,73 i 0,78 średnicy orbity Ziemi. Najmniejsza z nowo odkrytych planet jest wielkości Marsa. Uczeni uważają, że wszystkie one są skaliste, ale znajdują się zbyt blisko gwiazdy, by mogła na nich istnieć płynna woda. Doug Hudgins, zatrudniony przy programie Kepler mówi, że astronomowie dopiero zaczynają potwierdzać, że tysiące obiektów, które odkrył Kepler, mogą być planetami. Odkrycie planety wielkości Marsa jest zadziwiające i wskazuje, że wokół może być pełno skalistych planet. W ramach misji Kepler obserwowanych jest 150 000 gwiazd. Poszukiwane są sygnały, wskazujące na obecność planet. Dopiero trzykrotne zarejestrowanie przejścia obiektu na tle gwiazdy uznawane jest za potwierdzenie obecności okrążającej ją planety. Później obserwacje muszą zostać potwierdzone przez ziemskie teleskopy. Czas obiegu planet wokół KOI-961 wynosi około dwóch dni. Sama gwiazda to czerwony karzeł, a jej średnica to 1/6 średnicy Słońca. Jest zatem tylko 70% większa od Jowasza. Jak zauważył John Johnson z Exoplanet Science Institute, to najmniejszy znany nam układ planetarny.
-
Teleskop Kepler odkrył pierwszą planetę, o której na pewno wiemy, że znajduje się w strefie zamieszkania, czyli w takiej odległości od swojej gwiazdy macierzystej, która umożliwia istnienie na planecie ciekłej wody. W ostatnim czasie Kepler znalazł ponad 1000 obiektów, które mogą być planetami. Aż 10 z nich prawdopodobnie jest w strefie zamieszkania, jednak konieczną są dalsze obserwacje, by potwierdzić te przypuszczenia. Pierwsze potwierdzenie uzyskano w doniesieniu do planety Kepler-22b. Średnica planety jest o około 2,4 raza większa od średnicy Ziemi. Obiekt znajduje się w środku strefy zamieszkania i obiega gwiazdę podobną do Słońca. Na razie nie wiadomo, czy Kepler-22b to planeta skalista, gazowa czy też składająca w większości z płynnej materii. Już wcześniej znajdowano obiekty wielkości podobnej do Ziemi i znajdujące się w strefie zamieszkania, jednak nigdy nie zdobyto jednoznacznego dowodu, że mamy do czynienia z planetą i rzeczywiście jest ona tam, gdzie przypuszczano. Taki dowód uzyskano dopiero w przypadku Keplera-22b. Teleskop Kepler szuka planet mierząc zmiany w jasności ponad 150 000 gwiazd. Zmiany te mogą być powodowane właśnie przez planety, przechodzące pomiędzy obserwowaną gwiazdą a Ziemią. Szczęście się do nas uśmiechnęło. Po raz pierwszy zauważyliśmy tę planetę zaledwie trzy dni po uruchomieniu Keplera. Później obserwowaliśmy ją w 2010 roku - mówi William Borucki, główny naukowiec misji Kepler. Zespół Boruckiego korzysta też z teleskopów znajdujących się na Ziemi oraz z Teleskopu Kosmicznego Spitzera. Urządzenia te służą potwierdzeniu obserwacji Keplera. Planeta Kepler-22b jest odległa od nas o 600 lat świetlnych. Obiega swoją gwiazdę w czasie 290 dni. Sama gwiazda należy do tego samego co Słońce typu G, jest jednak nieco mniejsza i chłodniejsza od Słońca. Dotychczas teleskop Kepler odkrył 2326 obiektów, które mogą być planetami. Aż 207 z nich ma rozmiary Ziemi, kolejnych 680 należy do klasy superziemi, czyli planet większych od Ziemi, ale znacząco lżejszych od gazowych gigantów z Układu Słonecznego. Kolejnych 1181 jest rozmiarów Neptuna, 203 to planety wielkości Jowisza, a 55 jest większych od Jowisza.
- 1 odpowiedź
-
- teleskop Kepler
- Kepler-22b
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Astronomowie korzystający z teleskopu Kepler odkryli planetę, która krąży wokół dwóch gwiazd. Jak pamięta każdy miłośnik „Gwiezdnych Wojen" obecność dwóch słońc była charakterystyczna dla Tatooine. Jednak w przeciwieństwie do świata z filmu Lucasa, położona o 200 lat świetlnych od Ziemi planeta to zimny, gazowy obiekt, na którym raczej nie istnieje życie. Odkrycie planety posiadającej dwa słońca nie jest zaskoczeniem. Już wcześniejsze badania pokazywały, że tego typu obiekty również mogą istnieć, jednak dotychczas brakowało twardego dowodu. To odkrycie potwierdza istnienie nowej klasy systemów planetarnych, na których mogłoby istnieć życie. Biorąc pod uwagę fakt, że większość gwiazd w naszej galaktyce wchodzi w skład systemów binarnych, należy stwierdzić, iż istnienie życia jest w przypadku tych systemów bardziej prawdopodobne, niż w przypadku pojedynczych gwiazd. To przełomowe odkrycie potwierdza liczącą sobie kilkadziesiąt lat teorię, która dopiero teraz została udowodniona - powiedział William Borucki, główny naukowiec misji Keplera. Na czele zespołu badawczego, który odkrył planetę Kepler-16b stoi Laurance Doyle z SETI Institute. Uczeni wykorzystali teleskop kosmiczny Keplera, który obserwuje ponad 150 000 gwiazd w poszukiwaniu okrążających je planet. Kepler to pierwszy teleskop NASA zdolny do odnalezienia planet wielkości Ziemi, które znajdują się w takiej odległości od gwiazdy macierzystej, by mogła istnieć na nich woda w stanie ciekłym. Szczegółowe badania wykazały, że Kepler-16b to niegościnny, zimny świat wielkości Saturna, który składa się w połowie ze skał, a w połowie z gazu. Jego gwiazdy macierzyste są mniejsze od Słońca. Masa jednej z nich wynosi 69% masy naszej gwiazdy, a masa drugiej to zaledwie 20% masy Słońca. Planeta okrąża gwiazdy w czasie 229 dni, czyli w czasie podobnym jak Wenus, ale znajduje się poza „strefą zamieszkania", więc nie występuje na niej ciekła woda.
- 1 odpowiedź
-
- Tatooine
- system binarny
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
W Monthly Notices of the Royal Astronomical Society poinformowano o odkryciu najciemniejszej znanej nam planety. TrES-2b odbija znacznie mniej światła niż czarna farba akrylowa, tak więc to naprawdę obcy świat - mówi główny autor odkrycia David Kipping z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. TrES-2b krąży w odległości zaledwie 5 milionów kilometrów od swojej gwiazdy, dlatego też powierzchnia planety osiąga temperaturę powyżej 1000 stopni Celsjusza i nie dochodzi tam do uformowania się chmur, które odbijałyby więcej światła. Planeta ma niezwykłą atmosferę składającą się z sodu, potasu, tlenku tytanu i innych związków chemicznych, które absorbują światło. Jednak ich obecność nie wyjaśnia, dlaczego planeta jest tak ciemna. Nie wiemy, co powoduje, że jest ona niezwykle ciemna. Nie jest jednak całkowicie czarna. Jest gorąca, a to powoduje, że emituje słabe czerwone światło - mówi David Spiegel z Princeton University. Uczeni sądzą, że TrES-2b jest, podobnie jak nasz Księżyc, zawsze zwrócona tą samą półkulą w stronę swojego słońca. Planeta krąży wokół odległej od nas o 750 lat świetlnych gwiazdy GSC 03549-02811 położonej w kierunku gwiazdozbioru Smoka.
-
Międzynarodowy zespół astronomów odkrył nową klasę planet. To swobodnie poruszające się obiekty wielkości Jowisza, które nie krążą wokół gwiazd. Uczeni przypuszczają, że zostały one wyrzucone ze swoich systemów planetarnych podczas ich formowania się. Odkrycie bazuje na obserwacjach prowadzonych w latach 2006-2007 przez japońsko-nowozelandzki zespół, który zauważyło około 10 takich planet. Ich istnienie zostało teoretycznie przewidziane, jednak dopiero teraz udało się je potwierdzić. Planety znajdują się odległości 10-20 tysięcy lat świetlnych od Ziemi. Niewykluczone, że takich planet jest znacznie więcej, jednak trudno je zauważyć. Astronomowie spekulują, że może ich być nawet dwukrotnie więcej niż gwiazd. To oznacza, że tylko w naszej galaktyce mogą znajdować się setki milionów takich samotnych planet. Nasze badania są jak spis powszechny. Sprawdziliśmy część galaktyki i na tej podstawie szacujemy ich liczbę w całej Drodze Mlecznej - mówi David Bennett z University of Notre Dame. Uczeni byli w stanie odnaleźć tylko planety o masie Jowisza i Saturna, tymczasem mniejsze planety, takie jak Ziemia, mogą być znacznie częściej wyrzucane ze swoich systemów. A więc powinno ich być znacznie więcej. Planety mogą tracić kontakt ze swoją gwiazdą wskutek bliskości innej gwiazdy czy systemu planetarnego. W takim wypadku stają się samotnymi wędrowcami, którzy, podobnie jak Słońce, krążą po ustalonych orbitach wokół centrum galaktyki. Powyższe badania nie wykluczyły całkowicie możliwości, że 10 wspomnianych planet krąży po bardzo odległych orbitach wokół gwiazd, jednak jest to mało prawdopodobne, gdyż tak duże planety bardzo rzadko są aż tak odległe od gwiazdy macierzystej.
-
Astronomowie odkryli najbardziej gęstą ze znanych nam planet skalistych. 55 Cancri e ma o 60% większą średnicę od Ziemi, ale jest ośmiokrotnie od niej cięższa. Jej gęstość jest dwukrotnie większa niż naszej planety i niemal dorównuje gęstości ołowiu. 55 Cancri e krąży wokół gwiazdy 55 Cancri A, znajdującej się w odległości około 40 lat świetlnych od Ziemi. Jej orbita jest tak niewielka, iż obiega swoje słońce w ciągu zaledwie 18 godzin. Z przeprowadzonych obliczeń wynika, że temperatura na jej powierzchni może wynosić nawet 2700 stopni Celsjusza. Planeta najprawdopodobniej nie ma atmosfery. Układ 55 Cancri e i jej gwiazdy jest bardzo interesujący dla astronomów. Jasność gwiazdy pozwala na przeprowadzenie wielu różnych pomiarów, więc 55 Cancri e to idealne laboratorium, które pozwoli nam na sprawdzenie teorii dotyczących powstania, ewolucji i przetrwania planet - mówi Josh Winn z MIT. Samej planety nie można zobaczyć nawet za pomocą teleskopu. Jednak jej gwiazda będzie przez najbliższe dwa miesiące widoczna gołym okiem.
- 1 odpowiedź
-
- planeta
- 55 Cancri A
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kepler-10b - najmniejsza pozasłoneczna planeta
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
NASA potwierdziła znalezienie przez teleskop Kepler pierwszej pozasłonecznej skalistej planety. Kepler-10b jest najmniejszym tego typu obiektem zauważonym poza Układem Słonecznym. Jest ona zaledwie 1,4 raza większa od Ziemi. Kepler został wyposażony w niezwykle precyzyjny fotometr, który mierzy minimalne zmiany w jasności gwiazd. Do zmian tych dochodzi, gdy planeta znajduje się pomiędzy gwiazdą a obserwującym ją teleskopem. Kepler to pierwsze w historii urządzenie zdolne do rejestrowania exoplanet wielkości Ziemi, które znajdują się w takiej odległości od swoich gwiazd, że mogłoby na nich powstać życie, gdyż może na nich istnieć woda w stanie ciekłym. Niestety, Kepler-10b, który obiega swoją gwiazdę w 0,84 doby znajduje się od niej w odległości 20-krotnie mniejszej niż odległość Merkurego od Słońca. Na jego powierzchni jest zatem zbyt gorąco, by istniało tam życie. Kepler-10 to pierwsza gwiazda, którą uznano za mogącą posiadać małe planety. Istnienie planety Kepler-10b zostało potwierdzone przez teleskop Keck na Hawajach, który zaobserwował efekt Dopplera. Naukowcy są niezwykle podekscytowani odkryciem, gdyż teleskop Kepler udowodnił, że jest w stanie odnaleźć małe skaliste planety w strefie, w której mogło powstać życie. Dalsze pomiary wykazały, że Kepler-10b jest 4,6 raza cięższa od Ziemi, a jej średnia gęstość wynosi 8,8 grama na centymetr sześcienny, a zatem jest nieco większa niż gęstość żelaza.- 2 odpowiedzi
-
- teleskop Kepler
- Ziemia
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Międzynarodowy zespół astronomów udowodnił, że nowa technika wykorzystująca płytę apodyzacji fazy (Apodizing Phase Plate) może zostać wykorzystana do odkrywania planet, które dotychczas były przesłaniane przez światło swojej macierzystej gwiazdy. Uczeni z University of Arizona, Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Technologii (ETH), European Southern Obserwatory, Uniwersytetu Leiden i Instytutu Maksa Plancka wykorzystali APP do obserwowania ruchu planety Beta Pictoris b. Krąży ona wokół gwiazdy Beta Pictoris znajdującej się 63 lata świetlne od Ziemi. Szacuje się, że Beta Pictoris b jest od 7 do 10 razy większa od Jowisza. Dotychczas mogliśmy obserwować planety z obcych systemów, których odległość od gwiazdy macierzystej była nie mniejsza niż odległość Neptuna od Słońca. Bliższe planety były przesłaniane światłem gwiazdy. Wagę dokonania uświadomimy sobie, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, iż Neptun znajduje się w odległości 30 jednostek astronomicznych od Słońca. Dotąd nie widzieliśmy niczego, co było bliżej gwiazdy. Jednak Beta Pictoris b krąży w odległości około 7 jednostek astronomicznych od gwiazdy. Możemy zatem obserwować tak bliskie obiekty. Nowa technika prawdopodobnie pozwoli na odkrycie olbrzymiej liczby planet, gdyż astronomowie przypuszczają, że najwięcej planet krąży w odległości od 5 do 10 jednostek astronomicznych od gwiazd. Nowa technika polega na wykorzystaniu niewielkiej szklanej płytki z naniesionym specjalnym wzorem. Podstawy teoretyczne wykorzystania APP i stworzenia odpowiedniego wzoru na płytce są dziełem Jonathana Codony z University of Arizona. Ten specjalny wzór częściowo blokuje światło z gwiazdy, umożliwiając dojrzenie obiektów, które emitują znacznie słabszy blask. Dodatkową zaletą systemu Codony są jego odporność na zakłócenia oraz uniwersalność. Dotychczas stosowane techniki blokowania światła z gwiazd wymagały osobnego dopasowywania filtra do właściwości każdej gwiazdy. Ponadto były niezwykle wrażliwe na zakłócenia.
-
Kiedy odkryto Plutona w 1930 roku, uznano go za dziewiątą planetę. Kiedy z końcem XX wieku zaczęto odnajdywać coraz więcej podobnych do niego obiektów, pojawiło się wahanie: albo uznamy, że Pluton nie jest planetą, albo liczbę planet w naszym Układzie będziemy powiększać w nieskończoność. Ostatecznie uznano, że Pluton planetą nie jest. Aby nieco uspokoić protesty Amerykanów, utworzono nową kategorię: planet karłowatych. Okazuje się, że ten salomonowy wyrok był całkiem słuszny. Planeta karłowata wbrew nazwie planetą nie jest, więc narodowa duma Amerykanów i tak mocno ucierpiała - zdyskwalifikowano im jedyną planetę odkrytą przez Amerykanina! A warto przypomnieć, że disneyowski pies Pluto dostał imię właśnie na cześć odkrytego ciała niebieskiego. Obiekty kosmiczne przybierają zwykle jedną z pięciu postaci: kuli, chmury pyłu, kartofla (czyli nieregularnego kształtu), halo lub dysku. Przejście od kartoflowatej, bezkształtnej postaci, jaką ma na przykład większość asteroidów, wymaga dostatecznie dużej masy, wtedy ciało uzyskuje równowagę hydrostatyczną, czyli mówiąc prościej: własna siła ciążenia wymusza przybranie kształtu zbliżonego do kuli. I tak właśnie zdefiniowano główne kryterium planety karłowatej, aby móc zaliczyć ciało do tej kategorii, minimum jest właśnie kulisty kształt. Dotąd za planety karłowate uznawano pięć ciał w obrębie naszego Układu Słonecznego, w tym trzy (jak Pluton właśnie) należące do pasa Kuipera. Kilka ciał podejrzewano o przynależność do tej kategorii - trudność w klasyfikacji polega na tym, że z daleka trudno precyzyjnie dojrzeć kształt. Posiłkowano się wyliczeniami i modelami matematycznymi. Z ostatnich obliczeń naukowców z Narodowego Uniwersytetu Australii wynika, że planet karłowatych jest przynajmniej dziesięć razy więcej, niż dotąd sądzono. Jak do tego doszli? Przybranie kształtu bliskiego kuli zależy od posiadania dostatecznie dużej masy, oraz od fizycznych właściwości materiału, z jakiego ciało się składa. Dotąd uważano, że minimalny promień, od jakiego ciało przestaje być „kartoflem" to około 400 kilometrów. Dla ciał skalistych jest on większy, dla zbudowanych częściowo z bardziej miękkiego lodu jest on mniejszy. Nowe wyliczenia mówią, że dla ciał lodowych wystarczy już promień około 200 km. A takich ciał w pełnym lodowych odłamków pasie Kuipera jest mnóstwo, już tylko według obecnie dostępnych danych ich liczba sięga pięćdziesięciu. Odkrycie to pomaga lepiej zrozumieć jak formują się obiekty kosmiczne, począwszy od planet karłowatych, po układy słoneczne. Nowych obliczeń dokonali Charley Lineweaver i Marc Norman z Australian National University Planetary Science Institute (Instytutu Nauk Planetarnych Narodowego Uniwersytetu Australii).
- 5 odpowiedzi
-
- równowaga hydrostatyczna
- pas Kuipera
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nasza wiedza o wszechświecie się poszerza, dzięki nowym technologiom możemy zajrzeć dalej. Od niedawna dopiero udaje się obserwować planety o rozmiarze zbliżonym do Ziemi, a już dostajemy nowe zagadki. Teleskop Spitzera odnalazł ziemiopodobną planetę z atmosferą zaledwie 33 lata świetlne od nas. Problem w tym, że nie wygląda ona tak, jak według dotychczasowych teorii powinna. Według określeń samych astronomów, nie „smakuje" jak myśleliśmy, bo... nie zawiera metanu. Odkryta planeta, wielkości naszego Neptuna, otrzymała nazwę GJ 436b. Obiega ona niewielką, chłodną gwiazdę w konstelacji Lwa, rok na niej trwa niecałe trzy nasze dni. To najmniejsza dotąd odkryta planeta „posmakowana" teleskopem, więc zrozumiała jest radość astronomów: oznacza to, że przy użyciu większego teleskopu niż Spitzer będzie można badać jeszcze mniejsze planety i analizować ich skład chemiczny. Radość zamieniła się jednak w zmieszanie, kiedy okazało się, że nowy glob nie pasuje do teorii, wg której jego atmosfera powinna zawierać duże ilości metanu. Dlaczego astronomowie spodziewają się właśnie metanu? Metan w ziemskiej atmosferze powszechnie wytwarzany jest przez organizmy żywe, począwszy od bakterii, aż po ssaki. Jednak metan na nowo odkrytej planetce oczekiwany był dlatego, że tak podpowiada znana nam chemia. Większość znanych planet i innych obiektów, wliczając również „brązowe karły", czyli nieudane gwiazdy, zawiera duże ilości metanu. Metan znajdowany jest w każdym obiekcie o temperaturze nie większej niż tysiąc Kelvinów (około 730° Celsjusza). Tak przynajmniej było do tej pory. Atmosfera GJ 436b powinna zawierać w większości metan oraz niewielkie ilości tlenku węgla. To po prostu typowe związki węgla, jakie się normalnie tworzą w takich temperaturach. Analiza spektrum światła pokazała obecność tlenku węgla, ale ani śladu metanu! Teoretycy otrzymali w ten sposób nielichą zagadkę. Dotychczasowe teorie trzeba będzie niestety tworzyć na nowo. Na razie bezradnie drapiemy się po głowach - przyznają badacze. - Ale mamy przynajmniej świadomość, że nasze teoretyczne modele planet wymagają zdecydowanych poprawek. Zaczynamy jednak wreszcie dostawać rzeczywiste dane z odległych obiektów, to pozwoli nam zrozumieć, co się dzieje z ich atmosferami. GJ 436b odkryto analizując sposób, w jaki zakłóca ona docierające do nas światło swojej gwiazdy. Przy każdym obiegu raz planeta przechodzi przed tarczą słoneczną, raz się za nią chowa. Pozwala to określić jej rozmiary i skład chemiczny. Do tej pory w ten sposób odkrywano jedynie planety olbrzymy, o rozmiarach podobnych do naszego Jowisza. Udoskonalenie tej techniki pozwoli teraz na odkrywanie planet podobnych do Ziemi, na których może znajdować się życie. Dlatego zrozumienie, jak ewoluuje skład atmosfery i jak powstają i utrzymują się składniki pozwalające rozwijać się życiu - woda, tlen, węgiel - są takie ważne. Spitzer jest już nienowym teleskopem, który zakończył swoją podstawową misję, kiedy w 2009 roku skończyły mu się zapasy substancji chłodzącej aparaturę. Od tego czasu używany jest jedynie do rejestrowania obiektów w podczerwieni - w ten właśnie sposób odkrył on tę zaskakującą planetę.
-
Astronomowie mają wyjątkową okazję oglądania śmierci planety. Międzynarodowy zespół astrofizyków odkrył, że WASP-12b jest niszczona przez swoją gwiazdę. Dzięki temu mogą badać ostatnie stadium życia planety. Zespół pracujący pod przewodnictwem Shu-lin Li z Chińskich Narodowych Obserwatoriów Astronomicznych przeanalizował dane uzyskane z obserwacji WASP-12b i wyjaśnił, dlaczego planeta jest tak olbrzymia. Grawitacja z macierzystej gwiazdy jest tak silna, że powoduje pęcznienie planety i prowadzi ją do nieuchronnej zagłady. WASP-12b została odkryta w 2008 roku. Krąży ona wokół gwiazdy o masie podobnej do masy Słońca, która znajduje się w konstelacji Woźnicy. Odkrycie planety wzbudziło zdumienie wśród astronomów, gdyż jest ona większa, niż przewidują modele astrofizyczne. To duża, gazowa planeta podobna do Jowisza czy Saturna. Jednak znajduje się ona od swojej gwiazdy 75-krotnie bliżej niż odległość Ziemi do Słońca. Panujące na niej temperatury przekraczają 2500 stopni Celsjusza. Specjaliści zaczęli się więc zastanawiać, co powoduje, że WASP-12b jest, zważywszy na jej orbitę, tak duża. Analizy wykazały, że siły pływowe, wywołane bliskością gwiazdy są tak olbrzymie, iż zmieniają kształt planety. Przypomina ona piłkę do rugby. Wskutek zmiany kształtu, wewnątrz planety powstaje olbrzymie tarcie, które ją rozgrzewa, przez co WASP-12b "puchnie". Urosła ona już do takiego momentu, że nie jest w stanie utrzymać swojej materii i traci ją na rzecz gwiazdy. Astronomowie obliczyli, że traci ona materię z niezwykłą prędkością. W każdej sekundzie ubywa jej sześć miliardów ton. Planeta zniknie za około 10 milionów lat. Materia z WASP-12b nie spada bezpośrednio na gwiazdę, ale tworzy wokół niej dysk. Szczegółowe analizy wykazały, że w jego obrębie znajduje się jeszcze jedna planeta, podobna do Ziemi.
-
Zespół naukowców którzy zbudowali HARPS (High Accuracy Radial Velocity Planet Searcher), czyli spektrograf dla 3,6-metrowego teleskopu, poinformował o znalezieniu 32 nowych planet poza naszym Układem Słonecznym. W ciągu ostatnich 5 lat HARP odkrył zatem co najmniej 75 z 400 znanych nam egzoplanet. Urządzenie jest wyjątkowo przydatne przy wyszukiwaniu stosunkowo niedużych planet, których masa jest kilku-, kilkunastokrotnie większa od masy Ziemi. Aż 24 z 28 planet o masie nie przekraczającej 20 mas Ziemi zostało znalezionych przez HARPSa. Większość z nich znajduje się w systemach składających się z kilku planet. To właśnie zespół używający HARPS odkrył pierwszą planetę, na której może istnieć życie.
-
- High Accuracy Radial Velocity Planet Searcher
- HARPS
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Potwierdzono odkrycie pierwszej skalistej planety poza Układem Słonecznym. Planeta CoRoT-7b stanowi część systemu planetarnego Corot-7. Znajduje się ona w odległości 455 lat świetlnych od Ziemi, w gwiazdozbiorze Jednorożca Planetę po raz pierwszy zauważono na początku ubiegłego roku. Od tamtego czasu kilkudziesięciu naukowców z 17 instytucji badało planetę. Tylko pozornie przypomina ona Ziemię. Jest od niej pięciokrotnie cięższa, chociaż jej promień jest mniej niż dwukrotnie większy od promienia naszej planety. Ponadto znajduje się ona 23-krotnie bliżej swojej gwiazdy niż Merkury Słońca, a jej prędkość poruszania się po orbicie jest 7-krotnie większa od prędkości Ziemi. Jeden rok na CoRoT-7b trwa krócej niż ziemski dzień. Na planecie panują wyjątkowo niesprzyjające warunki. Jest ona zawsze zwrócona do swojej gwiazdy jedną stroną. Ta część planety jest prawdopodobnie stopiona, gdyż temperatury dochodzą tam do 2000 stopni Celsjusza. Po stronie ciemnej temperatura wynosi -200 stopni. Astronomowie uważają, że planeta nie posiada atmosfery, która umożliwiałaby bardziej równomierny rozkład temperatur.
- 5 odpowiedzi
-
- gwiazdozbiór Jednorożca
- konstelacja Jednorożca
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Sądzimy, że istnieją niskoenergetyczne ścieżki pomiędzy planetami i księżycami, które umożliwią znacznie zmniejszenie ilości paliwa potrzebnego do eksploracji Układu Słonecznego - mówi profesor Shane Ross z Virginia Tech. Te ścieżki to rodzaj grawitacyjnych prądów morskich, które ułatwiają podróż w określonym kierunku. Mają one istnieć wokół dużych obiektów w systemie słonecznym i pomiędzy nimi. To rodzaj tub, które zaczynają jako bardzo wąskie, a później się rozszerzają, mogą się też dzielić. Jeśli jesteś na orbicie Ziemi i trafisz na taką tubę, musisz mieć tylko tyle paliwa, by zmienić swoją prędkość, a dzięki tubie za darmo zmienisz trajektorię - dodaje profesor Ross. Jego zdaniem, wykorzystanie tub podczas misji sondy Genesis pozwoliłoby na 10-krotne zmniejszenie ilości potrzebnego paliwa. Ross dodaje, że korytarze grawitacyjne są szczególnie przydatne podczas eksploracji księżyców. Gdy już dotrzemy do jakiejś planety, która ma własne tuby, możemy wykorzystać je, by za darmo dotrzeć do jej księżyca. Potrzeba tylko troszkę paliwa na korektę kursu - mówi. Stwierdza przy tym, że zawsze będziemy potrzebowali trochę paliwa. Kosmiczne "prądy morskie" nie są zbyt szybkie. Wykorzystanie ich do podróży na Marsa bez użycia paliwa zajęłoby tysiące lat.
- 6 odpowiedzi
-
Astronomowie pracujący zatrudnieni przy projekcie WASP (Wide Angle Search for Planets) dokonali drugiego w ostatnim czasie odkrycia niezwykłej planety. "Gorący Jowisz", czyli gazowy gigant nazwany Wasp-18b, okrąża gwiazdę Wasp-18 znajdującą się w odległości około 330 lat świetlnych od Ziemi. Obiekt wielkości Jowisza charakteryzuje się masą 10-krotnie większą od tej planety. Najdziwniejsza jest jednak jej orbita. Wasp-18b znajduje się w odległości zaledwie 3 milionów kilometrów od swojej gwiazdy. To 50-krotnie bliżej niż odległość od Słońca do Ziemi. Czas obiegu nowo odkrytej planety wokół jej gwiazdy to zaledwie 22,6 godziny. Dotychczas znamy ponad 370 planet poza Układem Słonecznym i Wasp-18b jest drugą o tak krótkiej orbicie. Planeta, która znajduje się tak blisko gwiazdy powinna opaść na nią w ciągu miliona lat. Tymczasem Wasp-18b liczy sobie około miliarda lat. Nie powinna już zatem istnieć. Astronom Douglas P. Hamilton z University of Maryland, który jest autorem komentarza do raportu na temat niezwykłej planety, ma kilka teorii, które mogą wyjaśniać fakt ciągłego istnienia Wasp-18b. Być może, twierdzi, gwiazda Wasp18 ma tysiące razy mniej energii, niż się można spodziewać, a więc przyciąga planetę z mniejszą siłą. To przyciąganie powoduje, że po każdym okrążeniu planeta ma mniej energii, by utrzymać orbitę i w końcu spada na gwiazdę. Jednak, jak zauważa Hamilton, jeśli rzeczywiście gwiazda posiada tysiące razy mnie energii, to oznacza, że współczesna nauka nie do końca rozumie składu i charakterystyk gwiazd podobnych do Słońca. Drugie wyjaśnienie jest takie, że Wasp-18b stosunkowo niedawno została wybita ze swojej orbity np. przez inną planetę. Jeśli tak, to w ciągu najbliższych lat naukowcy będą w stanie zaobserwować jej powolne opadanie na gwiazdę. Trzecią dopuszczaną przez Hamiltona możliwością jest przeoczenie czegoś przez naukowców. Być może istnieje jakaś właściwość gwiazd lub sił oddziałujących między nimi a planetami, której nie rozumiemy. Hamilton zdaje się skłaniać ku trzeciej możliwości. Przywołuje tutaj tajemnicę z naszego sąsiedztwa. Fobos, księżyc Marsa, jest tak blisko swej planety, że powinien na nią spaść w ciągu 30 milionów lat. Tymczasem liczy nasz Układ Słoneczny liczy sobie 4-5 miliardów lat.
-
Brytyjscy astronomowie odkryli niezwykłą planetę. Nie dość, że jest największą ze znanych nam planet, to jeszcze krąży wokół swojego słońca w niewłaściwym kierunku. WASP-17 jest dwukrotnie większa od Jowisza, ale jej masa wynosi zaledwie połowę masy tej planety. Krąży ona wokół gwiazdy USNO-B1.0 o619-0419495, która znajduje się w odległości około 1000 lat świetlnych od Ziemi, w gwiazdozbiorze Skorpiona. Planety zwykle krążą wokół gwiazd w tym samym kierunku, w którym wirują ich macierzyste gwizdy. Jednak nowo odkryta planeta jest wyjątkiem - krąży w przeciwnym kierunku. Specjaliści uważają, że przyczyn takiego stanu rzeczy należy szukać w okresie formowania się układu słonecznego USNO-B1.0 0619-0419495. Musiało wówczas dojść do zderzenia WASP-17 z innym obiektem, co spowodowało zmianę kierunku ruchu planety. To z kolei mogło przyczynić się do "rośnięcia" planety. Krążąc po niezwykłej orbicie WASP-17 jest rozciągana, przez co jej gęstość jest 70-krotnie mniejsza niż gęstość Ziemi.
-
Obserwując księżyce możemy dowiedzieć się sporo o powierzchni planet, które okrążają. Tak przynajmniej uważa Sally Langford, astrofizyk z University of Melbourne. Lądy i oceany inaczej odbijają światło. Dociera ono do Księżyca, a różnice w odbiciu można obserwować na ciemnych fragmentach powierzchni wschodzącego satelity Ziemi. W arktykule opublikowanym w piśmie Astrobiology Langford opisuje, jak obserwowała na Księżycu refleksy światła odbijanego przez Ziemię. Ich intensywność zmienia się w miarę obracania się naszej planety. Zdaniem Lanford, opracowana przez nią technika przyda się przy obserwacji odległych planet, których powierzchni nie możemy zobaczyć. Możemy jednak badać różnice w intensywności docierającego do nas światła i na tej podstawie stwierdzimy, od czego - lądu czy wody - zostało ono odbite.
-
Naukowcy z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics opracowali technologię, która może przynieść przełom w astronomii. Dzięki ich pracom wyszukiwanie planet podobnych do Ziemi, a więc takich, na których może zaistnieć życie w znanych nam formach, stanie się znacznie łatwiejsze. Amerykańscy naukowcy wykorzystali stosunkowo niedawno odkrytą technologię laserową i dzięki niej stukrotnie zwiększyli dokładność analiz spektrograficznych. Sara Seager, profesor z MIT, mówi, że jeśli nowa technologia będzie współpracowała z współczesnymi teleskopami, to będziemy świadkami olbrzymiego przełomu. Jej kolega, George Ricker wyjaśnia, że gdy planeta krąży wokół gwiazdy, to oddziałuje na nią za pomocą własnej grawitacji i zakłóca jej ruch. Te zakłócenia powodują, zgodnie z efektem Dopplera, niewielkie zmiany w długościach fali światła, które dociera do nas z danej gwiazdy. Analizując to światło spektrografem możemy wykryć planety. Im większa jest planeta, tym łatwiej ją zauważyć. Najczęściej więc odkrywane są planety należące do kategorii gorących Jowiszy, czyli duże, gazowe ciała niebieskie. Na nich jednak nie może powstać życie takie, jak znamy je z Ziemi. Współczesne spektrografy nadają się do wykrywania w ruchach gwiazd zakłóceń rzędu około 1 metra na sekundę. Takie zmiany są jednak wywoływane przez duże planety jak Jowisz, a nie małe skaliste jak Ziemia. Naukowcy już w latach 80. ubiegłego wieku zaczęli się zastanawiać nad wykorzystanie lasera do zwiększenia rozdzielczości spektrografu, ale nie wiedzieli jak to zrobić. Dopiero Ronald Walsworth i Chih-Hao Li wpadli na pomysł, by połączyć laser i interferometr Fabry'ego-Perota, dzięki czemu powstała bardzo precyzyjna "linijka" pozwalająca zbadać właściwości światła z odległych gwiazd. W najbliższym czasie zostanie ona zamontowana w Multiple Mirror Telescope (MMT) na Mount Hopkins w Arizonie.
-
- planeta
- spektrograf
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: