Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów ' jezioro' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 10 wyników

  1. W każdej próbce wody pobranych z 30 mazurskich jezior znaleziono mikroplastik, a jego ilość w wodzie była ściśle związana ze stopnie zurbanizowania linii brzegowej, informują naukowcy z Uniwersytetu w Białymstoku. Badania prowadzone były w ramach studiów doktoranckich Wojciecha Pola pd kierunkiem doktora habilitowanego Piotra Zielińskiego. Uzyskane wyniki pozwoliły na opracowanie uniwersalnego wskaźnika potencjalnego zagrożenia jezior mikroplastikiem na podstawie zurbanizowania linii brzegowej. Z każdego badanego zbiornika, pobieraliśmy 30 litrów wody ze strefy pelagialu, czyli oddalonej od brzegu. Następnie próbka była zagęszczana, a potem badana w naszym wydziałowym laboratorium, gdzie z użyciem oleju rycynowego izolowaliśmy plastik, odfiltrowując go na filtrach z włókna szklanego (klasy GF/C). Następnie, już bezpośrednio na filtrach, plastik był zliczany a każda drobina opisywana pod kątem wielkości, koloru i formy. Stopień zanieczyszczenia został przez nas określony w liczbie fragmentów mikroplastiku na litr wody, wyjaśnia Wojciech Pol. W badanych jeziorach stwierdzono od 0,27 do 1,57 kawałków mikroplastiku na każdy litr wody. Naukowcy badali też morfologię, cechy hydrologiczne oraz zasobność jezior z substancje odżywcze, analizowali zagospodarowanie zlewni, linię brzegową, natężenie turystyki i wydajność oczyszczalni ścieków. Badacze zauważyli, że parametry jezior takie jak kształt, wielkość, głębokość czy bogactwo substancji odżywczych nie mają większego związku z zagęszczeniem plastiku. Istnieje jednak związek pomiędzy połączeniami jezior a ilością mikroplastiku. Im dalej jezioro znajduje się w ciągu zbiorników połączonych rzekami i kanałami, tym większe w nim zagęszczenie mikroplastiku. Szczegóły pracy zostały opublikowane na łamach Science of The Total Environment. « powrót do artykułu
  2. Ponad połowa największych jezior na świecie traci wodę, wynika z badań przeprowadzonych przez międzynarodowy zespół naukowy z USA, Francji i Arabii Saudyjskiej. Przyczynami tego stanu rzeczy są głównie globalne ocieplenie oraz niezrównoważona konsumpcja przez człowieka. Jednak, jak zauważają autorzy badań, dzięki opracowanej przez nich nowej metodzie szacunku zasobów wody, trendów oraz przyczyn jej ubywania, można dostarczyć osobom odpowiedzialnym za zarządzanie informacji, pozwalającymi na lepszą ochronę krytycznych źródeł wody. Przeprowadziliśmy pierwsze wszechstronne badania trendów oraz przyczyn zmian ilości wody w światowych jeziorach, wykorzystując w tym celu satelity oraz modele obliczeniowe, mówi główny autor badań, Fangfang Yao z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Boulder (CU Boulder). Mamy dość dobre informacje o słynnych jeziorach, jak Morze Kaspijskie, Jezioro Aralskie czy Salton Sea, jeśli jednak chcemy dokonać szacunków w skali globalnej, potrzebujemy wiarygodnych informacji o poziomie wód i objętości jeziora. Dzięki tej nowej metodzie możemy szerzej spojrzeć na zmiany poziomu wód jezior w skali całej planety, dodaje profesor Balaji Rajagopalan z CU Boulder. Naukowcy wykorzystali 250 000 fotografii jezior wykonanych przez satelity w latach 1992–2020. Na ich podstawie obliczyli powierzchnię 1972 największych jezior na Ziemi. Użyli też długoterminowych danych z pomiarów poziomu wód z dziewięciu satelitów. W przypadku tych jezior, co do których brak było danych długoterminowych, wykorzystano pomiary wykorzystane za pomocą bardziej nowoczesnego sprzętu umieszczonego na satelitach. Dzięki połączeniu nowych danych z długoterminowymi trendami byli w stanie ocenić zmiany ilości wody w jeziorach na przestrzeni kilku dziesięcioleci. Badania pokazały, że 53% największych jezior na świecie traci wodę, a jej łączny ubytek jest 17-krotnie większy niż pojemność największego zbiornika na terenie USA, Lake Meads. Wynosi zatem około 560 km3 wody. Uczeni przyjrzeli się też przyczynom utraty tej wody. W przypadku około 100 wielkich jezior przyczynami były zmiany klimatu oraz konsumpcja przez człowieka. Dzięki tym badaniom naukowcy dopiero teraz dowiedzieli się, że za utratą wody w jeziorze Good-e-Zareh w Afganistanie czy Mar Chiquita w Argentynie stoją właśnie takie przyczyny. Wśród innych ważnych przyczyn naukowcy wymieniają też odkładanie się osadów. Odgrywa ono szczególnie ważną rolę w zbiornikach, które zostały napełnione przed 1992 rokiem. Tam zmniejszanie się poziomu wody jest spowodowane głównie zamuleniem. Podczas gdy w większości jezior i zbiorników wody jest coraz mniej, aż 24% z nich doświadczyło znacznych wzrostów ilości wody. Są to głównie zbiorniki znajdujące się na słabo zaludnionych terenach Tybetu i północnych części Wielkich Równin oraz nowe zbiorniki wybudowane w basenach Mekongu czy Nilu. Autorzy badań szacują, że około 2 miliardów ludzi mieszka na obszarach, gdzie w zbiornikach i jeziorach ubywa wody, co wskazuje na pilną potrzebę uwzględnienia takich elementów jak zmiany klimatu, konsumpcja przez człowieka czy zamulanie w prowadzonej polityce. Jeśli na przykład konsumpcja przez człowieka jest ważnym czynnikiem prowadzącym do utraty wody, trzeba wprowadzić mechanizmy, które ją ograniczą, mówi profesor Ben Livneh. Uczony przypomina jezioro Sevan w Armenii, w którym od 20 lat poziom wody rośnie. Autorzy badań łączą ten wzrost z wprowadzonymi i egzekwowanymi od początku wieku przepisami dotyczącymi sposobu korzystania z wód jeziora. « powrót do artykułu
  3. Opublikowany właśnie spis szwajcarskich jezior ujawnił, że od czasu zakończenia w 1850 roku małej epoki lodowej w szwajcarskich Alpach pojawiło się niemal 1200 nowych jezior, z których około 1000 istnieje do dzisiaj. To znacznie więcej, niż spodziewali się przeprowadzający spis specjaliści ze Szwajcarskiego Federalnego Instytutu Hydrologii i Technologii. Byliśmy zaskoczeni tak dużą liczbą nowych jezior, mówi Daniel Odermatt, który stał na czele zespołu dokonującego spisu. Uczony dodaje, że widoczny jest znaczne przyspieszenie tempa ich tworzenia się. Tylko w ciągu ostatniej dekady w szwajcarskich Alpach pojawiło się 180 nowych jezior. Szwajcarska Akademia Nauk informuje, że alpejskie lodowce w Szwajcarii ciągle się kurczą. Tylko w ubiegłym roku straciły aż 2% objętości. Nawet gdyby udało się wypełnić zobowiązania Porozumienia Paryskiego i zatrzymać globalne ocieplenie zanim osiągnie ono poziom 2 stopni Celsjusza sprzed epoki przemysłowej, to i tak prawdopodobnie zniknie 2/3 alpejskich lodowców, wynika z badań przeprowadzonych w 2019 roku przez ETH Zurich. Z przeprowadzonego spisu dowiadujemy się, że w latach 1946–1973 każdego roku średnio pojawiało się rocznie 8 nowych jezior. Następnie tempo ich tworzenia nieco spadło, by znowu zacząć rosnąć. W latach 2006–2016 tworzyło się już średnio 18 nowych jezior w ciągu roku. To wyraźny dowód na zmiany klimatu zachodzące w Alpach, stwierdzają autorzy raportu. Przeprowadzenie najnowszych badań było możliwe dzięki olbrzymiej ilości danych na temat szwajcarskich lodowców, które były zbierane od połowy XIX wieku. Dzięki nim naukowcy byli w stanie szczegółowo opisać siedem okresów pomiędzy rokiem 1850–2016. Dla każdego z 1200 jezior, jakie w tym czasie powstały, określono lokalizację, wysokość nad poziomem morza, kształt, wielkość jeziora w różnych okresach oraz rodzaj materiału, który zatrzymuje wodę czy sposób, a jaki jezioro się opróżnia. Dzięki tym danym specjaliści mogą szacować ryzyka związane z istnieniem tych jezior, takie jak np. nagłe pęknięcie brzegów i spłynięcie wody. Badacze ostrzegają, że rosnąca liczba jezior oznacza coraz większe ryzyko dla położonych poniżej miejscowości. « powrót do artykułu
  4. Zakończono budowę jednego z największych na świecie teleskopów. Przed dwoma dniami grupa uczonych obserwowała, jak ostatnie elementy Baikal-GVD (Baikal Gigaton Volume Detector) są opuszczane w głąb jeziora Bajkał przez wycięty w lodzie przerębel. Urządzenie będzie obserwowało neutrina z głębokości 700–1300 metrów. Budowa teleskopu trwała od 2015 roku. Urządzenie składa się z lin, na których umieszczono szklane i stalowe moduły. W tej chwili całkowita objętość teleskopu wynosi 0,5 km3, a w przyszłości ma ono zostać rozbudowane do 1 km3. Dimitrii Naumow ze Zjednoczonego Instytutu Badań Jądrowych w Dubnej powiedział, że Baikal-GVD będzie rywalizował z amerykańskim Ice Cube, wielkim obserwatorium neutrin zatopionym w lodach Antarktydy w pobliżu Bieguna Południowego. Rosyjska instalacja jest największym wykrywaczem neutrin na półkuli północnej, a jezioro Bajkał, największy na Ziemi zbiornik słodkiej wody, to idealne miejsce na umieszczenie takiego urządzenia. Bajkał to jedyne jezioro, gdzie można taki teleskop zbudować. Jest bowiem odpowiednio głębokie, wyjaśnia Bair Szoibonow z Dubnej. Ważny jest też fakt, że to woda słodka, istotna jest również jej przejrzystość. Bardzo ważny jest też fakt, że przez 2–2,5 miesiąca w roku jest ono pokryte lodem, dodaje. Woda będzie bowiem pełniła rolę wielkiego filtra, który zablokuje inne cząstki, przepuszczając neutrina. W budowę Baikal-GVD zaangażowani są naukowcy z Rosji, Polski, Czech, Niemiec i Słowacji. « powrót do artykułu
  5. Naukowcy z NASA sporządzili pierwszą globalną mapę zmian poziomu powierzchniowych wód słodkich. Chcieli w ten sposób zbadać wpływ człowieka na zasoby słodkowodne. Dzięki najnowszym osiągnięciom technologicznym możliwe było uwzględnienie zbiorników, które jeszcze niedawno uznawano za zbyt małe, by badać je za pomocą satelitów. Badania zostały przeprowadzone przez ICESat-2 (Ice, Cloud and land Elevation Satelite-2), który ostrzeliwuje powierzchnię Ziemi 10 000 impulsami laserowymi w ciągu sekundy. Po odbiciu od powierzchni i odebraniu przez satelitę, światło lasera zapewnia niezwykle precyzyjne pomiary wysokości. Biorąc pod uwagę prędkość satelity (6,9 km/s) oraz częstotliwość pracy lasera łatwo wyliczyć, że poszczególne punkty pomiarowe były oddalone od siebie o 70 centymetrów. Dokładność pojedynczego pomiaru wynosi ok. 10 cm, zaś po uśrednieniu jest jeszcze większa. W ten sposób w ciągu 22 miesięcy, jakie upłynęły od wystrzelenia ICESat-2 w 2018 roku naukowcy zmierzyli poziom wody w 227 386 sztucznych i naturalnych zbiornikach słodkiej wody. Badania wykazały, że średnio pomiędzy porami roku poziom wody w zbiornikach naturalnych waha się o 22 centymetry. W tym samym czasie w zarządzanych przez człowieka zbiornikach sztucznych dochodzi do wahań rzędu 86 centymetrów. Jako, że liczba zbiorników naturalnych jest 24-krotnie większa niż sztucznych, specjaliści wyliczyli, że zbiorniki sztuczne odpowiadają za 57% globalnej zmienności poziomu wód słodkich. Zrozumienie zmienności i odnalezienie jej wzorców pozwala stwierdzić, jak bardzo wpływamy na globalny cykl hydrologiczny. Okazuje się, że wpływ człowieka jest większy, niż sądziliśmy, mówi główna autorka badań, hydrolog Sarah Cooley z Uniwersytetu Stanforda. Naukowcy zauważyli też regionalne różnice w zmienności poziomu wody w zbiornikach. Otóż w zbiornikach sztucznych największe wahania poziomu wód mają miejsce na Bliskim Wschodzie, na południu Afryki oraz na zachodzie USA. W zbiornikach naturalnych do największych wahań dochodzi w tropikach. Uzyskane wyniki przydadzą się do przyszłych badań nad związkiem pomiędzy działalnością człowieka i zmianami klimatu a dostępnością wody pitnej. Dzięki nim w przyszłości będziemy mogli obserwować, jak zmienia się w czasie zarządzanie wodą przez człowieka oraz w jakich obszarach pojawiają się największe wyzwania, gdzie może dojść do zagrożeń źródeł wody pitnej. To bardzo cenne dane dla określenia wpływu człowieka na globalny obieg wody, dodaje Cooley. W swoich badaniach naukowcy wykorzystali dane z satelitów Landsat. To trwający od dziesięcioleci wspólny projekt NASA i U.S. Geological Survey, w ramach którego tworzone są mapy powierzchni naszej planety. Dzięki nim można było zidentyfikować sztuczne i naturalne zbiorniki wody słodkiej na potrzeby misji ICESat-2. Do dwuwymiarowych map misji Landsat dodano teraz trzecią warstwę danych – informacje o zmianach poziomu wód w zbiornikach. Głównym celem ICESat-2 są pomiary pokryw lodowych na Ziemi. « powrót do artykułu
  6. Na głębokości około 1800 metrów pod lodem Grenlandii naukowcy znaleźli pozostałości po wielkim jeziorze, jego dopływach oraz odpływie. Jezioro uformowało się setki tysięcy lub miliony lat temu, gdy północno-zachodnia Grenlandia była wolna od lodu. Nie wiadomo, kiedy ostatnio znajdowała się w nim woda ciekła woda. Obecnie pozostały osady, które mogą być bezcennym źródłem informacji zarówno dotyczących przeszłości, jak i przyszłości Grenlandii i całej Arktyki. Możemy się bowiem dowiedzieć, jak wyglądają okolice Bieguna Północnego wolne od lodu. To może być niezwykle ważne archiwum informacji, znajduje się w miejscu, które jest obecnie całkowicie zamknięte i niedostępne. Próbujemy dowiedzieć się, jak pokrywa lodowa Grenlandii zachowywała się w przeszłości. To bardzo ważne, gdyż dzięki temu możemy zrozumieć, jak będzie zachowywała się w przyszłości, mówi Guy Paxman, badacz z Lamont-Doherty Earth Observatory na Columbia University. Paxman i jego zespół odkryli jezioro wykorzystując radar penetrujący lód, w celu opisania topografii lądu znajdującego się poniżej. Okazało się, że 1,8 kilometra pod lodem znajdują się pozostałości po jeziorze o powierzchni 7100 km2. Maksymalna głębokość jeziora wynosiła około 250 metrów. Od północy do jeziora wpadało co najmniej 18 cieków wodnych. Zmapowano też odpływ z jeziora, który prowadził na południe. Z wcześniejszych badań wynika, że w ciągu ostatniego miliona lat lód na Grenlandii cofał się i przyrastał. Naukowcy z Lamont-Doherty Earth Observatory zidentyfikowali też obszary, które w ciągu ostatnich 30 milionów lat bywały wolne od lodu. Paxman mówi, że głębokość osadów w jeziorze wskazuje, że liczy sobie ono od kilkuset tysięcy do milionów lat. Dokładniej można będzie do określić po wykonaniu odwiertu i pobraniu próbki do badań. Jezioro mogło powstać albo w wyniku ruchów tektonicznych, które doprowadziły do pojawienia się zagłębienia, albo też w wyniku działania cofającego się lodowca. Osady mogą zawierać ślady związków chemicznych lub skamieniałości, które powiedzą nam więcej o dawnym klimacie Grenlandii. Obecnie nie jest planowane wykonywanie wierceń w celu dostania się do jeziora. Jest to jednak technicznie wykonalne. Już w 2003 roku wwiercono się ponad 3000 metrów w głąb Grenlandii. W 2021 roku ma zaś rozpocząć się projekt GreenDrill, w ramach którego w kilku miejscach na północny Grenlandii zostaną wykonane odwierty w podłożu skalnym. Ich celem jest określenie kiedy i przez jaki czas region ten był wolny od lodu. « powrót do artykułu
  7. Eksperci próbują ustalić, co doprowadziło do śmierci tysięcy ptaków w pobliżu jeziora Sambhar w Radżastanie. Najpierw mówiono o ponad 2 tys. ofiar, jednak ze względu na to, że padłe ptaki pokrywają teren w promieniu 12-13 km od zbiornika wodnego, wiele wskazuje na to, że ich ostateczna liczba wzrośnie nawet do 5 tys. Sambhar, największe naturalne słone jezioro Indii, jest popularnym miejscem gromadzenia się ptaków migrujących, w tym flamingów czy szczudłaków. W zeszłą niedzielę powiadomiono władze, że jak okiem sięgnąć brzeg Sambharu pokrywają martwe ptaki. Ciał było tyle, że początkowo ludzie pomylili je z pryzmami krowich odchodów. Dopiero później okazało się, że to truchła przedstawicieli co najmniej 10 ptasich gatunków, m.in. kazarek rdzawych i szablodziobów. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Z tajemniczych powodów zginęło tu ponad 5 tys. ptaków - powiedział India Today Abhinav Vaishnav, miejscowy obserwator ptaków. Na razie nie wiadomo, co się stało. Wysnuto jednak parę teorii. Jedna wskazywała na burzę gradową, która przeszła przez okolice w zeszłym tygodniu. Inne wspominały o chorobie zakaźnej i zawierających pestycydy nasionach z pola. Jak dotąd najbardziej prawdopodobną przyczyną wydaje się zanieczyszczenie wody, ale rozstrzygną to dopiero testy. Próbki wody i kilka okazów ptaków wysłano do dalszych badań do laboratorium w Bhopalu. Niektórzy specjaliści uważają, że w grę mogą wchodzić wyższa temperatura i wysoki poziom wody po ostatniej porze deszczowej. W takich warunkach śmiertelność wyczerpanych długiem lotów ptaków bywa wyższa. Obecnie miejscowi zajmują się grzebaniem ciał ptaków w głębokich dołach.     « powrót do artykułu
  8. Rzeki i jeziora zajmują zaledwie 1% powierzchni Ziemi, ale są domem dla 30% gatunków ziemskich kręgowców. Należą jednocześnie do jednych z najbardziej zagrożonych ekosystemów. Naukowcy z Instytutu Ekologii Wód Słodkich i Rybołówstwa Śródlądowego im. Leibnitza przeprowadzili badania dotyczące spadku liczebności dużych gatunków słodkowodnych. Okazało się, że w latach 1970–2012 liczebność światowej populacji słodkowodnej megafauny kręgowców zmniejszyła się o 88%. To dwukrotnie większy spadek niż w przypadku gatunków lądowych i morskich. Najbardziej narażone są duże ryby. Słodkowodna megafauna to żyjące w wodach słodkich zwierzęta, których waga przekracza 30 kilogramów. Należą do nich np. delfiny, bobry, krokodyle, żółwie czy jesiotrowate. Naukowcy zebrali wszelkie możliwe dane dotyczące 126 gatunków światowej megafauny oraz określili historyczny i obecny zasięg dla 44 gatunków Europy i USA. Uzyskane wyniki są alarmujące, mówi Sonja Jähing, jedna z głównych autorów studium. W latach 1970–2012 liczebność słodkowodnej megafauny zmniejszyła się o 88%. Do największych spadków doszło w krainie orientalnej (obejmującej południe Azji, od granicy Pakistanu z Iranem poprzez Indie, Azję Południwo-Wschodnią, Archipelag Malajski i południe Chin), gdzie zanotowano 99-procentowy spadek oraz w krainie paleoarktycznej (spadek o 97%), która obejmuje obrzymi obszar od Azorów, Wysp Kanaryjskich, Wysp Zielonego Przylądka, poprzez Afrykę powyżej zwrotnika Raka, północną część półwyspu Arabskiego, całą Europę, Rosję i kraje byłego ZSRR, Iran, Afganistan, część Pakistanu, Mongolię, środkowe i północne Chiny, obie Koree i Japonię. Najbardziej zmniejszyła się liczebność wielkich ryb, jak jesiotrowate, łososiowate i sumokształtne. Tutaj zanotowano spadki o 94%. Następne na liście najbardziej zagrożonych są gady (spadki o 72%). Główną przyczyną spadki liczebności światowej megafauny jest nadmierna ich eksploatacja przez człowieka. Zwierzęta te są zabijane dla mięsa, skór, ludzie wybierają tez ich jaja. Ponadto za spadek liczebności dużych gatunków ryb można też obwiniać coraz mniejszą liczbę swobodnie płynących rzek. Budowane przez człowieka zapory uniemożliwiają rybom dotarcie do miejsc rozrodu i żerowania. Pomimo tego, że wielkie światowe rzeki już są mocno pofragmentowane, to ludzie planują wybudowanie na nich kolejnych 3700 dużych zapór. Ponad 800 z nich powstanie w miejscach największej bioróżnorodności megafauny, w tym w basenach Amazonki, Kongo, Mekongu i Gangesu, ostrzega główny autor badań Fengzhi He. Na szczęście mamy też przykłady udanych działań na rzecz ochrony słodkowodnej megafuny. W USA populacja 13 takich gatunków, w tym jesiotra zielonego i bobra kanadyjskiego jest stabilna lub nawet rośnie. W Azji po raz pierwszy od 20 lat zanotowano wzrost populacji oreczki krótkogłowej zamieszkującej basen Mekongu. E W wielu regionach Europy udało się przywrócić populację bobra, a obecnie trwają wysiłki na rzecz reintrodukcji jesiotra zachodniego i jesiotra bałtyckiego w europejskich rzekach. Zagrożona wyginięciem jest ponad połowa gatunków słodkowodnej megafauny objętej niniejszym badaniem. « powrót do artykułu
  9. Alpinista Bryan Mestre był zaszokowany, gdy na wysokości 3400 metrów w masywie Mount Blanc zauważył jezioro. Czas bić na alarm. Wystarczyło 10 dni upałów, by doszło do rozpadu lodowca, roztopienia lodu i utworzenia jeziora u  podnóża Dent du Geant, mówi Mestre. Zaledwie10 dni wcześniej jego kolega był w tym regionie i jeziora jeszcze nie było. Znajduje się ono na wysokości 3400–3500 metrów. Na tej wysokości spodziewasz się lodu i sniegu, nie ciekłej wody. Zwykle wystarczy tutaj przebywać przez cały dzień, by woda w butelce zamarzła. Byłem tutaj wiele razy. W czerwcu, lipcu, nawet w sierpniu i nigdy nie widziałem tutaj wody w stanie ciekłym, stwierdza Mestre. Glacjolog Ludovic Ravanel mówi, że sam w roku 2015 we francuskich Alpach zauważył jezioro, którego powstanie powiązał z globalnym ociepleniem. Według europejskiego Copernicus Climate Change Service oraz NASA miniony czerwiec był najcieplejszym czerwcem w historii pomiarów. Z danych NASA wynika, że średnie temperatury były o 0,93 stopnia Celsjusza wyższe niż średnia wieloletnia z lat 1951–1980. Średnie temperatury w Europie były o 2 stopnie wyższe, a pod koniec miesiąca we Francji, Niemczech i północnej Hiszpanii temperatury były o 6–10 stopni Celsjusza wyższe od normy. « powrót do artykułu
  10. Głęboko pod zamarzniętą powierzchnią Marsa prawdopodobnie odkryto pierwszy na Czerwonej Planecie zbiornik ciekłej wody. Zimne słone jezioro przykryte od góry olbrzymią masą lodu zostało znalezione za pomocą radaru. Jest mało możliwe, by istniało w nim życie, ale jego znalezienie z pewnością zintensyfikuje wysiłki mające na celu odnalezienie innych zbiorników ciekłej wody, które mogą znajdować się pod powierzchnią Marsa. Martin Siegert, geofizyk z Imperial College London, który stoi na czele konsorcjum próbującego dowiercić się do Lake Ellsworth w Zachodniej Antarktyce mówi, że marsjańskie jezioro przypomina te ziemskie ukryte pod pokrywami lodowymi obu biegunów. Odkrycia jeziora dokonał instrument MARSIS (Mars Advanced Radar for Subsurface and Ionospheric Sounding) znajdujący się na pokładzie orbitera Mars Express Europejskiej Agencji Kosmicznej. MARSIS wysyła w stronę Marsa fale radiowe i nasłuchuje odbić. Niektóre fale odbijają się od powierzchni, inne penetrują planetę nawet na 3 kilometry w głąb i zostają odbite gdy napotkają różnice w strukturze warstw. Po wielu latach od rozpoczęcia misji z Mars Express zaczęły napływać dane w postaci niewielkich wyraźnych sygnałów, które mogły wskazywać, że pod lodem znajdują się nie tylko skały, ale i woda w stanie ciekłym. Naukowcy wątpili jednak w te dane, gdyż nie pojawiały się one podczas każdego przelotu nat biegunem. Jednak z czasem specjaliści zdali sobie sprawę, że komputer uśrednia dane, by zmniejszyć ich ilość, a robiąc to, redukuje siłę sygnału anomalii. Nie widzieliśmy tego, co mieliśmy tuż pod nosem, mówi Roberto Orosei, główny naukowiec MARSIS z Włoskiego Narodowego Instytutu Astrofizyki w Bolonii. Uczeni zalecili więc układom pamięci Mars Express, by dane zabrane podczas krótkich przelotów nad biegunem, nie były obrabiane. Komputer miał je przechowywać i przesyłać w postaci surowej. To był strzał w dziesiątkę. W latach 2012–2015 Mars Express przekazał informacje o bardzo silnym odbitym sygnale zebrane z 29 przelotów nad biegunem południowym. Najjaśniejszy ślad pochodził z regionu oddalonego o 9 stopni od bieguna, z głębokości 1,5 kilometra, a jego długość to 20 kilometrów. Siła odbitego sygnału nie wystarczy, by jednoznacznie stwierdzić, że mamy do czynienia z wodą. Z pomocą przychodzi możliwość określenia przenikalności elektrycznej interesującej nas struktury. Aby ją określić trzeba znać siłę sygnału odbitego, a tę naukowcy mogli szacować jedynie w przybliżeniu. Jednak to wystarczyło, by stwierdzić, że przenikalność elektryczna interesującej ich struktury jest większa niż gdziekolwiek indziej na Marsie i jest porównywalna z przenikalnością znajdujących się pod lodem jezior na Ziemi. Orosei zapewnia też, że nie mamy tutaj do czynienia z cienką warstwą wody. Jednak taka interpretacja nie wszystkich przekonuje. To interpretacja prawdopodobna, ale nie jest to dowód, mówi Jeffrey Plaut z zespołu zajmującego się MARSIS z ramienia NASA. Przede wszystkim trudno jest wyjaśnić istnienie podlodowego jeziora na południowym biegunie Marsa. Na Ziemi ciśnienie wywierane przez lód obniża temperaturę punktu topnienia lodu, a ciepło z wnętrza Ziemi ogrzewa lód i w ten sposób powstają jeziora ukryte pod kilometrami lodu. Jednak Mars jest martwy z geologicznego punktu widzenia. We wnętrzu planety jest niewiele ciepła. Ponadto Czerwona Planeta ma słabą grawitację i 1,5 kilometra lodu nie obniża zbytnio temperatury punktu topnienia. Orosei podejrzewa jednak, że to sole, przede wszystkim zaś nadchlorany znalezione w marsjańskim gruncie, obniżają temperaturę topnienia lodu. Jeśli ma rację, to mamy do czynienia z bardzo słonym i zimnym jeziorem. Jest mało prawdopodobne, by istniało w nim życie. Jeśli marsjańskie życie jest podobne do ziemskiego, to jest tam za zimno i zbyt dużo soli, stwierdza geofizyk David Stillman z Southwest Research Institute w Boulder w stanie Kolorado. Naukowcy nie tracą jednak nadziei. Jak zauważa Valerie Ciarletti z Uniwersytetu Paryż-Saclay, która buduje radar dla europejskiej misji ExoMars, woda może istnieć też na innych szerokościach. Wielkim odkryciem byłoby znalezienie wody w głębi Marsa poza czapą lodową na biegunie. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...