Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Astroboy

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    2673
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Zawartość dodana przez Astroboy

  1. Coś tak prostego i starego jak to (w końcu kółka): stanowi jednak nie lada wyzwanie intelektualne dla bardzo wielu ludzi…
  2. Co stać się powinno od dawna rozumiem, ale tutaj niepokoi mnie "prawdopodobieństwo". Ostatecznie też potrzebuje jakiejś matematycznej przestrzeni. Trywializując, prawdopodobieństwo wystąpienia nica w nicowej przestrzeni zdarzeń jest pewnością. Skoro Go polubiłem, to też mu niczego (sic! ) nie odmówię, ale solidności konstrukcji Nica to nie zapewnia. Całkowicie się zgadzam, ale zawsze to łatwiej jednak ugryźć Coś, niż Nic. Jakoś trudno chyba na Nicu połamać zęby. Do takiej religii to mnie nie przekonasz. Jak sam wspomniałeś, kolejne "pokolenia" Niców stają na skutek ewolucji coraz bardziej ograniczone. Pojawia się jednak subtelna różnica między Nic(0,0,0) a Nic(0,0,0,0,inf,0). Ostatni (absolutny) wydaje się istnieć (jak już pisałem) tylko granicznie. Nie mam niestety niezmąconej wiary w Nica absolutnego. Symetria CZEGO? Nic nie jest ani symetryczny, ani anty (tak przynajmniej to odbieram). To mi się wielce podoba. Gdybym miał dłuższe łapki, to jak Nic szukałbym PFN.
  3. http://iopscience.iop.org/2041-8205/800/1/L17/ Edit: dodam Sławko, że gdyby chłopcy mieli "bezbłędne" dane obserwacyjne, to nie liczyliby tysięcy orbit. Wystarczyłaby jedna.
  4. Skoro tak, to faktycznie pytanie o PF, czy PFx nie bardzo ma sens. Poważniej, to kłopot jest na samym "początku" (): Stan czego/w czym? "Wszystkie możliwości" zawsze wymagają "przestrzeni możliwości". Zerowa entropia Nica jest bardzo pociągająca intelektualnie, ot "jedyna" taka realizacja, ale dopóki Nica w garneczek nie złapiemy pokryweczką zgrabną go przykrywając, to stosowanie klasycznej termodynamiki jakoś nie bangla… Trzeba w końcu wyzerować jakieś cosie.
  5. Jeśli PFTOE sprowadza się jedynie do zasady zachowania ładunku elektrycznego, to tak, tylko + i -. Punktowość to zbytnia trywializacja. +5 vs. -2 i -3 może być poprawne, jeśli obowiązuje zasada zachowania X=Y+Z. Co do statystyki, to nie wiem, ale chyba jesteśmy "wyjątkowi"; zdecydowana większość "chmurek" musi być bezpłodnymi potworkami… Celowo nie dotknąłem zasad nieoznaczoności – liczę na chłopaków. Edit: dla purystów. Jeśli ktoś chce mi wytknąć dziwne łączenie języków w skrótowcach, to był to zabieg celowy:
  6. W takich dyskusjach nikogo nie zamierzam wiązać w snopki. Far from it. Wręcz odwrotnie. All are invited! W końcu tak sobie bajędzimy. Zarzut cudu to tylko żart, widzę jednak dwa podstawowe problemy (roboczo): – problem Nica "absolutnego" (jeśli w ogóle można o Nim mówić ); – problem antyświatów (o obu za chwilę). Jurasa. Patrzy mi, żeś Padawanem mistrza Gell-Manna. Bo chyba nie myślisz o powłoce masy? Co do rurki i kulki, na jedno wychodzi. Tu właśnie uderzę. Zacznijmy rekurencyjnie. Coś tam wypączkowało ze swoim (o ile jest oczywiście możliwe – roboczo załóżmy, że tak) lokalnym polem fundamentalnym TOE (PFTOE ). Czym jest Nic w tym pączusiu (wszechświatku)? No z "definicji" zerowaniem się czegoś najbardziej fundamentalnego, czyli PFTOE (trywializuję; raczej chodziłoby o zerowanie się wszelkich "manifestacji" PFTOE). Niech nam Nic w pączusiu czymś eksploduje. "Rozszerzyć" fizyki+geometrii (bez wnikania co jest bardziej pierwotne: fizometrii ) raczej nie zdoła ("ewolucja"). I tu pojawia się problem ("antyświaty"). Może to naiwne z mojej strony rozumienie "symetrii", ale PFTOE jakieś chyba zasady zachowania generuje, stąd konieczność powstania wraz z cosiem antycosia, choć ostatecznie nie jest to zbytni problem (nie wydaje mi się, żeby to trywialnie sprowadzać do równowagi materia-antymateria). Ale jednak. Jedziemy rekurencyjnie dalej. Nasz pączuś na stopniu o 1 "wcześniejszym" jest "zawężeniem" (lub równoważnością) znanego już nam PFTOE. Pojawia się problem PFPFTOE. No i tu pojawia się problem FUNDAMENTALNY. Jeśli "istnieje" Nic absolutny, to czym jest (PF)xTOE? Sądzę, że krytycy mogą powiedzieć, że nie istnieje "realnie", a jedynie "granicznie". Powiedzą, że odsunęliśmy kawałek śmiecia w trochę większą abstrakcję. Chłopaki, jako nicowiec przepraszam, że zrobiłem za promotora wiary (advocatus diaboli)… Tu siem podpisujem wszystiemi rencami. ??? Świnta prawda. A zabawa jest rzeczywiście przednia. Miło, że jesteście. Dodam fajny cytat (kto wie skąd?): "A może u swych podstaw Wszechświat jest po prostu brzydki? A może w ogóle nie ma żadnych podstaw? Te myśli nie są wcale pociągające, ale w końcu kim my jesteśmy, abyśmy mogli narzucać Kosmosowi prowincjonalną estetykę?" Edit: może jeszcze jeden fajny cytat? "Czym jest zatem światło? Falą elektromagnetyczną . Ale falą w czym? W kontinuum czasoprzestrzennym, co jest fantazyjnym powiedzeniem, że <nie wiemy>." Szeczególnie z przeprosinami i pozdrowieniami dla Pogo.
  7. Pogo, sorki, źle zrozumiałem Twoje pytanie (Nihilo już naprostował). Krytycy mogą zarzucić, że jednak Cud. Na początku był Nic, a duch Nicowy unosił się nad wyzerowanym polem nicowym… A poważniej to załóżmy, że istnieje coś takiego jak "pole podstawowe" jakiejś TOE. Czy to nie jest już to? Przez chwilę wyroiło mi się coś innego. Przyjmijmy za dobrą monetę śliczną nieskończoność granicy chłopaków (cokolwiek ten "czas" może oznaczać). Czy Wieloświat w tej granicy wstecznej nie staje się Nicem (choć go właściwie nie ma)? "Ewolucja" poszczególnych wszechświatów, tak, staje się naturalna wraz z kolejnymi "ograniczeniami"… A może garnek Nic, w którym "dzieją się" wszechświaty jest pozbawiony determinizmu, bo trudno o coś takiego bez czasu, i Wszystko jest Wszędzie? A może pod moim deklem na skutek wciąż jeszcze małego nasłonecznienia dzieje się jakieś nic?
  8. Może jestem staroświecki, ale statystyka miliona lizów – bezcenna. W końcu empiria.
  9. Skłonny byłbym uznać, że to jednak Nic generuje to coś, w czym, choć właściwie czym, owo pole. Próżnia jako nic nie istnieje.
  10. Jajcenty. Podejrzewam, że tak silnie anizotropowe lizaki wymagają bardziej zaawansowanego modelu matematycznego. Tymczasem przed modelem stoi nie lada wyzwanie, czyli konfrontacja z empirią. Z niecierpliwością czekam na wyniki takich badań.
  11. Podejrzewam, że dowód najzerniejszości Twojego zera jest absolutnie niemożliwy, więc nawet nie próbuję dyskucić. Może tylko pytankiem małym zajadę, boć jak nie co dzień Nice się łebkami trykają, tak zwolenników wszelakich Niców w snopki nie wiążą. Czemóż to wspomniane odróżniać się by miały, względem czego, gdy cechy do porównania wszak im brak? Dowolności czasu bym nie tykał, skoro na poziomie jakiego tyczyć to może, coś takiego jak czas pewnie nie istnieje. Jakaż to statystyka Niców tyczy, odpowiedzieć się nie podejmuję, ale zdziwić mnie nie zdoła, że w owej i kondensaty Nicowe są możliwe.
  12. Co do jednego pełna zgoda – plastik. ;( Z niecierpliwością czekam na wersję 1.0.
  13. Bardzo słuszna uwaga, bo choć zdarza mi się czasem szyderczy uśmieszek (bywa, że badacze nie zostawiają innej możliwości ), to jednak masz rację. Nie byłbym jednak pewien (mój ogląd finansowania nauki jest raczej powierzchowny), że w cywilizowanych systemach istnieje konieczność konfrontacji "leku na raka" z "LHC". Wydaje mi się, że system minimalizuje konieczność tego typu debat (zapewne z punku widzenia nauki – niekoniecznie "ludzi nauki" – to czysty bezsens).
  14. No właśnie konieczność rozpadu Nica w naszym układzie odniesienia budzi moją niepewność. Ciekawy przy okazji problem. Czy rozpad Nica (statystycznie całkowicie inną fizyką) musi być niezauważalny? Cholera wie, co przy tych skalach (rzędu L) się dzieje. Ja stawiam na czystą radość.
  15. Astroboy

    Pomysł na…

    Może i tak Wilku. Zatem Twój pomysł na… Ponieważ też sądzę, że te kalkulatorki są wielce ciekawe, poniżej odpowiedni link. Radar, nie zastanowiło Cię dlaczego armia zawsze musi mieć wszystko takie… wielkie?
  16. Astroboy

    Pomysł na…

    Jakoś jestem pesymistą. Papier + coś do pisania dla większości nie będzie narzędziem do tego o czym mówimy. Zastosowania oczywiście się znajdą. Suwak to dobry pomysł, ale przy potencjalnej apokalipsie raczej się nie znajdzie. Przy okazji, jaki odsetek ludzi widzi w nim coś innego, niż dziwną linijkę? Swoją drogą, dosyć ciężko liczy się w ten sposób, bo czasem dołki i kamyki są wdzięczniejsze. "How it's made?" ? O to mi właśnie chodziło.
  17. Astroboy

    Pomysł na…

    Może propozycje pomysłów na coś? Gdyby nastąpiła dłuższa przerwa w dostawie prądu, albo, nie daj Boże, zima nuklearna, to może warto mieć coś w zapasie (głowie)? Proponuję pomysł na kalkulator. Oczywiście nie odkrywamy nic nowego, bo w końcu to już było, ale chodzi o to, czy każdy potrafiłby to odtworzyć? Np.:
  18. Fajny pomysł, ale obawiam się, że zestawienie strzelającego czubka prostej funkcji a la carte wujka Erwina z osobliwością OTW może nie być poprawne nie tylko metodologicznie. Pomyślałem sobie, że może horyzont jest obroną Nica przed ciekawskich wzrokiem. Jeszcze może trochę mojego wyznania wiary. Kiedyś protestowałem, ale zbliżając się "przestrzennie" do Nica radości nie będzie końca; parafrazując pewnego wielce przez nas szanowanego "katolickiego teologa" – Wszystko jest Wszędzie. Co do 9-3-9-3 to może to i dobry pomysł, ale obawiam się, że mogą być kłopoty z melatoniną (coś i na Kopalni o tym było); no chyba, że robisz całkowite zaciemnienie w dzienną noc. Osobiście preferuję chodzenie spać i wstawanie z kurami, oczywiście odniesione do przesilenia letniego.
  19. Oczywiście się zgadzam, strzelanie Nica czasoprzestrzeniami musi być naturalne. Jakoś podskórnie jednak czuję, że o "rurkach" jeszcze usłyszymy… Zdechł kot, niech żyje kot!
  20. No wiesz, chłopaki mogą być zdziwieni już tym, że im jakąś "rurkę" imputowaliśmy; w końcu sami z rozbrajającą szczerością wyznali, że nie mają jakiegokolwiek modelu zgodnego z OTW. Tasiemiec nie jest dobrą analogią, ale sądzę, odwołując się do moich religijnych przekonań, że spotkanie się dwóch takich może radośnie zaowocować kolejnymi "tasiemcami", czyli nowymi "rurkami". Robiąc mały rechot z zasady antropicznej mógłbym powiedzieć, że skoro jakiś "tasiemiec" buchnął naszym Wszechświatem, to "tasiemce" jednak ewoluują pozytywnie. Edit: znów skleroza. Dlaczego sądzisz, że jakaś deterministyczna paskuda? Zwężając się do Nica "rurka" radośnie roztapia w niepamięci to, co było… Poniekąd deterministycznie, jak "czarna".
  21. Nie jestem odlewnikiem (może za dwa tygodnie – będzie fajna ekipa z dobrym browarem ), ale wydaje mi się, że kluczowym problemem w zabawie może być pole magnetyczne. Oczywiście nie mam jakiejkolwiek koncepcji, ale gdyby coś stygło rotując różnicowo w jakimś polu dipolowym, to jak nic, mamy to co trzeba.
  22. Dzięki, uprościłeś mi życie. Od dziś będę się do Ciebie zwracał Nihilo (wiem, puryści mi zaraz wytkną, że pewnie nil, nihil, nihilum, itp. (nie znam się), ale wolę "innę" łacinę ). Polubiłem Twojego Nica (postanowiłem od dziś pisać go dużą literą; feministki wybaczą, ale wybór rodzaju męskiego jest przypadkowy i całkowicie bez znaczenia). Przy piątku szczere wyznanie. Moja konwersja z cosizmu na nicyzm nastąpiła ponad ćwierć wieku temu. Nie wiem Nihilo, czy to tylko (aż?) kwestia semantyki, ale nieustannie wiele kwestii pozostaje dyskusyjnych (jak zauważyłeś, może dlatego jest ciekawie, bo zgoda jest nudna ). No to pajechali! Nie będę już robił rozróżnienia na Nica i Cosia, bo jeśli Nic jest tak pełne potencji, że całą kaskadę wszelkich cosiów powoduje, to właściwie jest jak Coś zupełnie potencjalne (i sądzę, że to raczej kwestia semantyki ). Moja wątpliwość dotyczy "unikalności" Nica, bo jak sam przyznałeś kiedyś, jest jedynie statystycznie "zerem", co rodzi pewne implikacje odnośnie smutnej konieczności nazywanej definicją. Pierwszym problemem jest równowaga chwiejna zera Nicowego (choć moje religijne przekonania jak najbardziej skłaniają się ku temu. Taki Nic, jak nic, musi bardzo szybko buchnąć swoją potencją, ot choćby malutki wszechświacik ). Jeśli Nic wyprodukował Wszechświat, to ten ostatni posumowany zusammen do kupy daje zero, czyli Nica, z czym oczywiście nie ma kłopotu, ale znaczy to, że jednak Nic jest wieczny. Pulsowanie jako następny warunek? Nie sądzę. Przyjmijmy, że "rurka" chwilowo zawęża się, czyli zmierza ku Nicowi. Jak nic musi czymś buchnąć, bo Nic z definicji jest jedynie statystycznie zerem. Zresztą Natura ciągle pokazuje, że tak jak spora część gwiazd pulsuje, tak majtają się konary drzew, by w inne szczegóły nie wchodzić. Ten rachunek zaburzeń po wszelakich zakamarkach fizyki plącze się bezustannie…
  23. Słusznie. Mnie niepokoi (a może cieszy – Ty wiesz ) brak stanu początkowego. Sądzę, że to wielce radosna alternatywa. Co do Wszechmogącego, ciekaw jestem, jak Go zmieścisz w "rurce". Pozwolę sobie zauważyć, że "rurka" mogłaby "pulsować" rodząc się czasem wszechświatem (tym razem celowo małą literą), czyli coś, co pewnie podobne jest do kosmologii wedyjskiej. Wydaje mi się, że rozumiem Twoje zainteresowanie determinizmem w kontekście "czarnych". Taki astroboy zbliżający się do horyzontu skazany jest na nicość astroboyocentryzmu (no może poza masą, momentem pędu czy ładunkiem (chyba odpada, tyle wina nie wchłonę) ). Jak puścimy sobie "film" od tyłu, to mamy to, co chciałbyś widzieć. Nie wiem skąd skończona granica, ale nie widzę powodu, dla którego nie mogłaby być skończona.
  24. Z satysfakcją zauważam, że niedawno coś o alkoholu wśród zwierząt było. Zdjęcie jest niezmiernie przekonujące i w wielkim stopniu przypomina "klasycznego" człowieka, ponoć, myślącego. Tego warto się trzymać. Generalnie fotograf miał więcej szczęścia niż… wiadomo czego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...