Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    227

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Brytyjski rząd przygotowuje przepisy, które przewidują obowiązek publicznego, darmowego udostępniania wyników badań naukowych, które były opłacane z kieszeni podatnika. Cały program ma zostać wdrożony do 2014 roku. Pomysł rządu pochwalili ci naukowcy, którzy od dłuższego już czasu narzekali, że specjalistyczne magazyny naukowe każą sobie słono płacić za dostęp do artykułów. Jeśli podatnik zapłacił za badania, to nie może być tak, że musi płacić za zapoznanie się z ich wynikami - mówi minister David Willetts. Część uczonych martwi jednak fakt, że rząd nie przeznaczy dodatkowych środków na udostępnianie wyników badań. Szacuje się, że koszt ich bezpłatnej publikacji wyniesie około 50 milionów funtów rocznie. Obecnie brytyjskie uczelnie płacą około 200 milionów funtów za subskrypcje magazynów naukowych. W nowym modelu naukowcy będą musieli wnieść opłatę za przygotowanie tekstu (APC - article processing charge). Artykuł zostanie zrecenzowany, poddany edycji i udostępniony w sieci. Średni koszt takiego przedsięwzięcia to około 2000 funtów. Od dawna wzrasta napięcie pomiędzy światem akademickim a wydawcami. Naukowcy uważają, że wydawnictwa pobierają zbyt wysokie opłaty za swoje pisma. Doszło nawet do „akademickiej wiosny“, czyli bojkotu holenderskiego wydawnictwa Elsevier przez ponad 12 000 naukowców z całego świata. Na razie nie wiadomo, w jaki dokładnie sposób zostanie rozwiązany problem dostępu do wyników badań. Rząd proponuje coś, co nazywa „złotym standardem“ - wydawnictwa naukowe zarabiałyby nie tyle na sprzedaży swoich magazynów, a na recenzjach artykułów, które byłby udostępniane bezpłatnie. Z kolei wielu naukowców jest zwolennikami „zielonego standardu“, przewidującemu, że po zaakceptowaniu przez pismo naukowe, ich artykuł mógłby zostać opublikowany bezpłatnie w sieci. To jednak może mieć fatalne skutki dla wydawnictw. Z jednej strony konieczne jest recenzowanie artykułów tak, by możliwa była ocena ich wartości merytorycznej, a z drugiej należy pamiętać, że mogą ucierpieć budżety organizacji wydających pisma naukowe. Tymczasem dla wielu ważnych, prestiżowych towarzystw naukowych wydawanie pisma jest jedynym źródłem utrzymania. Musimy pamiętać o znaczeniu, jakie mają wydawnictwa akademickie i dlatego uwzględniamy to w ‚złotym standardzie’ i schemacie z APC. Oczywiście trzeba ponieść koszt w okresie przejściowym, ale w dłuższej perspektywie społeczność naukowa i ogół na tym zyskają - mówi Willetts. Minister ma nadzieję, że podobne rozwiązania przyjmie z czasem Unia Europejska. Przypomina też, że w USA wszelkie badania wykonywane przez Narodowe Instytuty Zdrowia (NIH) są dostępne bezpłatnie i spodziewa się, że za oceanem coraz większa liczba badań fundowanych przez podatników będzie bezpłatnie dostępna. Profesor AdamTickell z Birmingham University uważa, że w ciągu dekady zarówno UE jak i USA szeroko otworzą drzwi do bezpłatnej publikacji badań. Zauważa przy tym, że obecna inicjatywa rządu w Londynie nie oznacza, iż brytyjskie uniwersytety nie będą musiały od 2014 roku płacić za magazyny naukowe. Z Wielkiej Brytanii pochodzi jedynie około 6% światowych artykułów naukowych, reszta będzie płatna - stwierdza uczony. Najbardziej martwi go fakt, że uczelnie same będą musiały ponosić koszty publikacji. A to oznacza, że te uniwersytety, w których prowadzi się najwięcej badań, mogą odczuć spadek funduszy na same badania. Propozycję rządu, jako zbyt kosztowną, skrytykował profesor Stevan Harnad z Southampton University. Uważa on, że należy wprowadzić „zielony standard“ - naukowcy, których artykuły zostały opublikowane w płatnych pismach naukowych, archiwizowaliby je i udostępniali bezpłatnie.
  2. Microsoft i NBC oficjalnie zakończyły 16-letnią współpracę. Medialny koncern przejął całkowitą kontrolę nad portalem MSNBC i przemianował go na NBCNews.com. Nadal będzie dostarczał informacje do portalu MSN.com, w zamian za co Microsoft będzie przekierowywał ruch do sieci NBC. Finansowych szczegółów transakcji nie ujawniono. Nieoficjalnie mówi się, że Microsoft otrzyma około 300 milionów dolarów. MSNBC.com należał w połowie do Microsoftu, a w połowie do NBC. To jeden z najpopularniejszych amerykańskich serwisów informacyjnych. Został on założony w 1996 roku, a Microsoft zainwestował w portal 220 milionów dolarów. W roku 2005 sprzedał większość swoich udziałów firmie NBC, która tym samym objęła kontrolę nad 82% portalu z prawem do wykupienia po 2 latach pozostałych 18% udziałów Microsoftu.
  3. Duży brytyjski dostawca internetu poinformował, że poziom ruchu P2P wrócił do normy w ciągu zaledwie tygodnia po wydaniu przez sąd nakazu zablokowania ruchu do serwisu The Pirate Bay. Krytycy takich posunięć ostrzegali, że będą one nieefektywne. Wyroku sądu i swojej taktyki walki z piractwem broni jednak BPI, organizacja nadzorująca przestrzegania praw autorskich. Szef tej organizacji, Geoff Taylor, zapowiedział kontynuację takich działań. Wspomniany na wstępie dostawca internetu zdradził, że ruch w sieci P2P wzrósł w czasie, gdy toczył się proces. Miało to prawdopodobnie związek z nagłośnieniem sprawy przez media. Po nałożeniu w kwietniu blokady doszło do znacznego spadku ruchu, większego niż wzrost spowodowany zainteresowaniem wokół sprawy sądowej. Jednak już tydzień później ruch P2P powrócił do zwykłego poziomu sprzed sprawy. Firma zauważa jednocześnie, że natężenie ruchu nie musi być skorelowane z liczbą osób korzystających z sieci. Niewykluczone, że najbardziej aktywni użytkownicy P2P jeszcze bardziej zwiększyli swoją aktywność, a sprawa sądowa odstraszyła część osób korzystających z P2P od czasu do czasu. Nie wiadomo też, jakie dane i skąd są ściągane. Być może zwiększyła się popularność innych witryn niż Pirate Bay. Sąd nakazał bowiem sześciu największym brytyjskim ISP zablokowanie tego serwisu.
  4. Na Słońcu doszło do potężnej erupcji. Z naszej gwiazdy wystrzeliła flara X. To najwyższa kategoria siły tego typu wydarzeń. Wskutek pojawienia się flary doszło też do wielkiego koronalnego wyrzutu masy. Teraz strumień naładowanych cząstek pędzi w kierunku Ziemi z prędkością około 5 milionów kilometrów na godzinę. Do naszej planety strumień ma dotrzeć dzisiaj (14 lipca) pomiędzy godzinami 10 a 14. Olbrzymia ilość naładowanych cząstek może spowodować problemy z siecią GPS, zakłócenia komunikacji radiowej oraz zaburzyć pracę sieci energetycznych. Przyczyni się też do wzmocnienia i rozszerzenia zasięgu zorzy polarnej, która będzie świeciła do niedzieli. Specjaliści z NASA przewidują, że zorzę będą mogli oglądać mieszkańcy północnych stanów USA.
  5. Patrick Charton z francuskiej agencji ANDRA, która zarządza odpadami nuklearnymi, zaprezentował interesujący sposób na poinformowanie przyszłych pokoleń o miejscach składowania takich odpadów. Istnieje bowiem obawa, że za tysiące lat np. archeolodzy mogą prowadzić wykopaliska i trafią na atomowe odpady. Rozwiązaniem problemu byłoby przekazanie im informacji o położeniu składowiska. Do tego potrzeba jednak wyjątkowo wytrzymałego nośnika, gdyż odpady mogą być niebezpieczne przez setki tysięcy lat. Takim zaprezentowanym przez Chartona nośnikiem jest dwuwarstwowy dysk szafirowy przedzielony platynową płytką. Na miniaturowej płytce mieści się do 40 000 stron tekstu lub rysunków. Informacje można odczytać za pomocą mikroskopu. Całość zanurzono w kwasie sprawdzając w ten sposób odporność i symulując starzenie się. Dysk nie musi być tylko ostrzeżeniem. Może też np. spełniać rolę encyklopedii ludzkiej wiedzy, którą będziemy chcieli pochwalić się znalazcom. Testy wykazały, że informacje zapisane na takim nośniku mogą być przechowywane nawet przez milion lat. Takie dyski można zakopać w pobliżu miejsc składowania niebezpiecznych odpadów, by służyły przyszłym pokoleniom jako ostrzeżenie. Wykonanie prototypu kosztowało 30 000 USD. Oczywiście nie wiadomo, jakim językiem będą posługiwali się ewentualni znalazcy takeij wiadomości. Dlatego też w eksperymentach biorą udział naukowcy specjalizujący się w naukach społecznych i humanistycznych.
  6. Sąd na Islandii uznał, że krajowe przedstawicielstwo Visy złamało prawo blokując możliwość wpłacania pieniędzy na konto Wikileaks. W związku z tym firma Valitor, dawniej Visa Iceland, została zobowiązana do ponownego otwarcia usług dla serwisu Juliana Assange’a. Firma ma 14 dni na wykonanie wyroku. Jeśli tego nie zrobi zapłaci za każdy dzień zwłoki grzywnę w wysokości do 5000 euro. Valitor najprawdopodobniej odwoła się od wyroku. Dopiero przegrana apelacja będzie oznaczała, że konto Wikileaks będą mogły wpływać pieniądze. Julian Assange, komentując wyrok sądu, powiedział: „To znaczące zwycięstwo przeciwko Waszyngtonowi, który usiłuje uciszyć Wikileaks. Nie umilkniemy“. Dodał, że blokada spowodowała, iż dotacje dla serwisu zmniejszyły się o 95%, co miało kosztować Wikileaks 20 milionów dolarów.
  7. Niewykluczone, że Windows 8 nie będzie sprzedawany w tradycyjnej wersji detalicznej. Takie informacje przekazali dwaj dobrze poinformowani dziennikarze, Mary Jo Foley i Paul Thurrott. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że dostępne będą tylko aktualizacje ze starszych wersji Windows, a osoby, które dotychczas nie korzystały z tego systemu, będą mogły kupić wersję OEM. Dotychczas OEM była edycją dostępną dla producentów sprzętu komputerowego. Można było ją kupić wraz z komputerem lub jego podzespołami. Jako, że wersje takie są tańsze niż wersje pudełkowe, klienci chętnie nabywali jakiś tani podzespół wraz z edycją OEM. Praktyka taka nie była w pełni legalna, ale Microsoft nigdy jej nie zwalczał. Teraz prawdopodobnie firma usankcjonuje tę praktykę. Użytkownicy będą zatem mogli całkowicie legalnie kupić tańszą edycję OEM bez konieczności kupowania sprzętu. Minusem takiego rozwiązania jest fakt, że po zainstalowaniu Windows zostanie powiązany z płytą główną i nie można będzie go przenieść na inną maszynę. Jeśli zatem w międzyczasie zmienimy komputer, będziemy musieli kupić nową edycję systemu. Ponadto dotychczasowe wersje OEM nie zapewniały wsparcia ze strony Microsoftu. W przeciwieństwie do wersji pudełkowej, wraz z którą użytkownik nabywał prawo do 90 dni pomocy technicznej. Nie wiadomo, czy zapisy te zmienią się w wersji Windows 8.
  8. Kobiety z podwyższonym stężeniem ftalanów w organizmie wydają się bardziej narażone na cukrzycę typu 2. Związki te wykazują efekt estrogenopodobny i występują zarówno w produktach do pielęgnacji ciała, np. lakierach do paznokci czy mydłach, jak foliach do pakowania żywności czy zabawkach. Dr Tamarra James-Todd z Brigham and Women's Hospital (BWH) analizowała stężenie ftalanów w moczu 2350 kobiet, które brały udział w National Health and Nutrition Examination Survey. Okazało się, że w przypadku pań z najwyższymi stężeniami ftalanu monobenzylu (MBeP) i ftalanu mono-iso-butylu (MiBP) ryzyko rozwoju cukrzycy było 2 razy wyższe niż u badanych z najniższymi poziomami tych substancji. W tym miejscu warto dodać, że również w tym roku zespół Moniki Lind z Uniwersytetu w Uppsali wykazał, że MiBP wiąże się ze zmniejszonym wydzielaniem insuliny. U kobiet, w przypadku których poziom ftalanu mono(3-karboksypropylu), in. MCPP, plasował się powyżej mediany, prawdopodobieństwo wystąpienia cukrzycy typu 2. rosło aż o 60%. U ochotniczek z umiarkowanie wysokimi stężeniami ftalanu mono-n-butylu (MnBP) i ftalanu di(2-etyloheksylu), DEHP, ryzyko wzrastało o ok. 70%. Choć Amerykanie podkreślają, że posłużyli się reprezentatywną próbą i kontrolowali czynniki socjodemograficzne, dietetyczne oraz behawioralne, uważają, że do wyników należy podchodzić z ostrożnością. Odnotowując cukrzycę, naukowcy polegali np. na doniesieniach ankietowanych, nie da się też na razie wykluczyć, że związek ma odwrotny kierunek i to cukrzyca prowadzi do podwyższenia poziomu ftalanów (przypuszczenie to uzasadnia fakt, że ftalany są wykorzystywane jako plastyfikatory przy produkcji środków medycznych, np. zgłębników nosowo-żołądkowych, opakowań preparatów krwi czy urządzeń do hemodializy).
  9. Po brutalnej grze wideo niedoświadczeni zawodnicy przejawiają efekt lady Makbet. Doświadczają silniejszego dystresu moralnego i poproszeni o wybór czegoś dla siebie, częściej decydują się na artykuły higieniczne, np. żele pod prysznic, pasty do zębów czy dezodoranty. Psycholodzy z Uniwersytetu Luksemburskiego i Uniwersytetu w Marburgu uważają, że można ich porównać do lady Makbet, która krążąc nocami po zamku, próbowała zmyć ślady krwi ze swoich dłoni. W ramach eksperymentu 76 osób przed kwadrans angażowało się w brutalną grę wideo. Potrzeba [fizycznego] obmycia, aby zachować czystość moralną, efekt lady Makbet, jest fenomenem psychologicznym, który [...] ma pomóc w wyeliminowaniu moralnego niepokoju. Odkryliśmy, że występuje on w wyniku grania w brutalne gry, zwłaszcza gdy obejmują one przemoc w stosunku do ludzi - tłumaczy dr André Melzer, psycholog z Luksemburga. Wg niego, "rytualnych oczyszczeń" dokonują przede wszystkim nowicjusze, gdyż doświadczeni zawodnicy wydają się posługiwać innymi strategiami radzenia sobie z brutalnością w grach. Melzer przedstawi wyniki badań swojego zespołu na tegorocznym mityngu Międzynarodowego Stowarzyszenia Badań nad Agresją (International Society for Research on Aggression, ISRA). Zostały one również opisane w artykule, który niebawem ukaże się w Journal of Experimental Social Psychology.
  10. Analitycy zauważają, że jeśli Lenovo będzie równie skutecznie co dotychczas zwiększało swoją sprzedaż, to jeszcze w bieżącym roku może zdetronizować HP - największego sprzedawcę pecetów. To byłaby historyczna zmiana. HP od lat jest światowym liderem w sprzedaży komputerów osobistych. A od 2008 roku, kiedy to Della dzieliło od HP jedynie 2,7 punktu procentowego, nikt nie był tak bliski pokonania lidera, jak jest obecnieLenovo. Jeśli obecne trend dla obu firm się utrzyma, to Lenovo pokona HP w 3. lub 4. kwartale bieżącego roku. Zmiana lidera jako taka nie będzie miała znaczenia dla rynku. Jednak kolosalne znacznie dla chińskiego przemysłu IT będzie miał fakt, że lokalna firma jest w stanie grać i wygrywać w wielkiej globalnej lidze - mówi Charles King z firmy Pund-IT. Lenovo od lat utrzymuje się w globalnej czołówce i umacnia swoją pozycję. W trzecim kwartale ubiegłego roku zastąpiło Della na 2. pozycji. Pomiędzy kwietniem a czerwcem bieżącego roku HP zanotowało 12,1-procentowy spadek sprzedaży pecetów. Do amerykańskiego koncernu należy obecnie 14,9% rynku. Lenovo jest właścicielem 14,7%. Analitycy uważają, że HP jest w dużej mierze samo winne swojej sytuacji. W sierpniu 2011 roku menedżerowie firmy ogłosili, że przedsiębiorstwo wydzieli wydział produkcji pecetów. Chociaż później wycofano się z tego pomysłu, to pozostawił on złe wrażenie. Po zamieszaniu, jakie wywołało takie oświadczenie, Michael Dell powiedział, że dało ono konkurencyjnym firmom możliwość przejęcia części klientów HP. Sprawdza się też strategia Lenovo. Większość producentów pecetów pozbyła się fabryk, a nawet wydziałów projektowych. Zlecają produkcję na zewnątrz. Tymczasem chiński gigant coraz więcej prac przy swoich komputerach wykonuje samodzielnie. To pozwala na pokonanie konkurencji pod względem tempa innowacyjności. Nie należy przy tym zapominać, że Lenovo kupiło wydział produkcji pecetów od IBM-a. Chińczycy, wbrew licznym obawom, utrzymali świetną jakość i nie zniszczyli reputacji marki przejętej od Błękitnego Giganta.
  11. Od początku istnienia technik biometrycznych zakładano, że właściwości tęczówki są stałe w ciągu życia człowieka i w związku z tym można je wykorzystywać podczas identyfikacji właściciela. Badania naukowców z Uniwersytetu w Notre Dame wykazały jednak, że to nieprawda i starzenie tęczówki sprawia, że trafność rozpoznania wolno spada z czasem. Społeczność biometryczna długo akceptowała pogląd, że w przypadku identyfikacji tęczówki nie istnieje efekt starzenia wzorca, co oznacza, że gdy ktoś został raz wciągnięty do systemu, ryzyko wystąpienia błędu w postaci fałszywego braku dopasowania obrazów pozostaje stałe. [...] Nasze eksperymenty pokazują jednak, że z czasem wskaźnik tego typu błędów wzrasta, co oznacza, że idea jednorazowego rejestrowania jest z gruntu zła - tłumaczy Kevin Bowyer. Wskaźnik fałszywego dopasowania opisuje częstość, z jaką system twierdzi, że dwa obrazy pasują, mimo że tak naprawdę pochodzą od dwóch różnych osób. Wskaźnik fałszywego niedopasowania pokazuje natomiast, jak często system wskazuje na brak zgodności w sytuacji, kiedy oba obrazy pochodzą od jednej i tej samej osoby. Utrzymywanie się nieporozumień dot. stabilności biometrycznej tęczówki da się wyjaśnić na kilka sposobów. Po pierwsze, skoro sądzono, że nie ma efektu starzenia wzorca, nikt nie zaprzątał sobie głowy szukaniem go. Po drugie, dopiero ostatnio grupy badawcze zyskały dostęp do zestawów danych pozyskiwanych od tych samych ludzi w ciągu kilku lat. Inny zespół - z Clarkson University i Uniwersytetu Zachodniej Wirginii - także opublikował wyniki potwierdzające efekt starzenia wzorca. W przypadku jednej z grup osób z bazy danych Bowyera i Sama Fenkera dało się przeanalizować zmiany rok do roku w ciągu 3 kolejnych lat. Panowie wcale nie uważają, że ich badania stanowią poważny cios dla systemów biometrycznych. Wystarczy w nich bowiem uwzględnić pewne poprawki albo wprowadzić interwały rejestracji. Inną możliwością jest zastosowanie rejestracji postępującej, a więc wciągania na listę po każdej identyfikacji.
  12. Microsoft postanowił zostać aniołem biznesu i założył Bing Fund. Jego zadaniem jest udzielanie wsparcia nowo powstającym firmom, które działają na rynku internetowym i mobilnym. Warunkiem starania się o pomoc, zarówno finansową jak i ekspercką, jest posiadanie biznesplanu i działającego prototypu produktu. Niezależnie od tego, czy produktem tym jest urządzenie czy usługa internetowa. Zaakceptowane przez Microsoft firmy otrzymają obligacje zamienne i zostaną skontaktowane z inwestorami strategicznymi. Uzyskają też dostęp do całego ekosystemu API przeglądarki Bing i możliwość dostępu do niektórych technologii powstających w Microsoft Research. Ponadto będą mogli liczyć też na pomoc projektantów, inżynierów oraz specjalistów od marketingu i rozwoju firm. Te przedsiębiorstwa, która mieszczą się w okolicach Seattle będą mogły korzystać z pomieszczeń Microsoftu. Bing Fund ma pozwolić koncernowi z Redmond na nawiązanie dobrych kontaktów z nowo powstającymi firmami. Microsoft nie wyklucza, że część z tych przedsiębiorstw zostanie jego partnerami, a inne będzie starał się przejąć.
  13. Na głowach żabnic występuje wiciowaty wabik, za pomocą którego ryby mamią ofiarę. Okazuje się, że samce skrzelopióra białopłetwego (Corynopoma riisei), małej rybki żyjącej w północnej Wenezueli i na Trynidadzie, także dysponują podobnym oprzyrządowaniem, tyle że obiekty te nie tkwią na głowie, ale z boku skrzeli i nie służą do polowania, tylko do oszukiwania samicy. Podczas zwykłego pływania samiec trzyma wabiki przy sobie, kiedy jednak dociera w pobliże wybranki serca, wyrzuca jeden z nitkowatych wytworów wprost przed jej łeb. Ponieważ tajemnicze coś wygląda całkiem jak pokarm, niczego nieświadoma samica próbuje pożreć "flarę". Samiec wykorzystuje sytuację i wprowadza plemniki do ciała zaabsorbowanej samicy. Jako że samiec nie dysponuje żadnym narządem do penetracji, musi natrzeć na kochankę, a obecność wabika gwarantuje, że znajduje się ona we właściwym miejscu. Niclas Kolm i Göran Arnqvist z Uniwersytetu w Uppsali badali C. riisei przez dłuższy czas. Zauważyli, że wypuszczane przez samce z poszczególnych rejonów Trynidadu flagi mają różne kształty. Wyjaśnienie tego zjawiska okazało się całkiem banalne. Ryby te żywią się owadami spadającymi z nadwodnych roślin, w tym skoczogonkami, larwami much czy mrówkami. Średnio mrówki stanowią połowę ich diety, jednak w rzeczywistości tego rodzaju wkład stanowi od 10 do 75% menu. Żniwa są lepsze w szerszych strumieniach, bo tam nad wodą zwiesza się więcej roślin. Bazując na tym, w ciekach, gdzie samice mogą zjeść więcej mrówek, samce wytworzyły wabiki, które bardziej przypominają mrówki. Kolm, Arnqvist, Mirjam Amcoff i Richard Mann złapali C. riisei z 17 trynidadzkich strumieni. Pomierzyli i określili kształt samczych flag oraz zbadali zawartość przewodu pokarmowego samic. Okazało się, że w strumieniach, gdzie mrówki stanowiły większą część menu samic, przynęty były zwężane i wygięte ku tyłowi. Biolodzy twierdzą, że taki kształt lepiej pasuje do mrówek, z ich przewężeniem w miejscu połączenia tułowia z odwłokiem. Podczas eksperymentów laboratoryjnych hodowlane samice karmiono mrówkami albo owadami i stykano z samcami z różnych strumieni. Tutaj także okazało się, że panie żerujące na mrówkach częściej atakowały wabiki w kształcie mrówek. Kształt samczego proporczyka wyewoluował, aby [jak najlepiej] naśladować obrazy wyszukiwane przez polujące samice - tłumaczy Kolm. Ustalenia zespołu Kolma stanowią poparcie dla tezy, że sygnały godowe zmieniają się pod wpływem lokalnych warunków środowiskowych, co może prowadzić do powstawania nowych gatunków. W przypadku C. riisei "wędkarstwo muchowe" przybrało charakterystyczną postać wabienia samicy za pomocą jej ulubionego przysmaku. Następująca później konsumpcja odbiega zapewne od jej wyobrażeń i oczekiwań, ale czegóż się nie robi dla rodziny... Podsumowujący artykuł Szwedów został zaakceptowany do publikacji w piśmie Current Biology. Z biogramów naukowców można się dowiedzieć, że dr Mann to matematyk specjalizujący się w zachowaniach kolektywnych, podczas gdy Amcoff jest doktorantką, zatrudnioną na Wydziale Ekologii Zwierząt u prof. Arnqvista i Kolma.
  14. FBI i Departament Sprawiedliwości ogłosiły, że ponownie zbadają dowody w ponad 10 000 spraw kryminalnych, sięgających nawet roku 1985. Specjaliści przyjrzą się tym sprawom, gdzie o skazaniu zdecydowały dowody uzyskane za pomocą technik badania włókien i włosów, które obecnie uznano za niespełniające kryteriów naukowej rzetelności. Decyzja DoJ to wynik wcześniejszych śledztw, podczas których podważono wiele ze stosowanych technik. Okazało się na przykład, że wykonywane przed laty analizy broni i pocisków były na tyle niedoskonałe, że na ich podstawie można było uznać, iż niewinna osoba znajdowała się na miejscu przestępstwa i trzymała narzędzie zbrodni. W 2009 roku amerykańska Narodowa Akademia Nauk opublikowała raport, w którym stwierdzono, że z wyjątkiem analizy jądrowego DNA w przypadku żadnej techniki kryminalistycznej nie udowodniono bezsprzecznie, iż jest ona w stanie w sposób stały i z wysokim stopniem pewności wykazać związek pomiędzy dowodem, a konkretną osobą. W rzeczywistości jednak nawet analiza DNA nie jest metodą całkowicie pewną. Paul Cates z organizacji Innocence Project mówi, że powtórna analiza DNA pozwoliło oczyścić z zarzutów 292 osoby. W połowie tych przypadków były problemy z technikami kryminalistycznymi - stwierdził. Cates popiera postulat Narodowej Akademii Nauk, która wezwała do powołania ogólnokrajowej rady, mającej za zadanie ustanowienie standardów dla technik kryminalistycznych.
  15. Znaleźliśmy 108 złotych dinarów i ćwierćdinarówek. To jeden z największych zbiorów średniowiecznych złotych monet odkrytych w Izraelu - mówi profesor Oren Tal z Uniwersytetu w Tel Awiwie. Odkrycia dokonano w Parku Narodowym Apollonia, w miejscu, gdzie znajduje się dawna twierdza krzyżowców. Zamek Apollonia był jedną z najważniejszych fortec Szpitalników na tym terenie. W kwietniu 1265 roku zamek został zniszczony i nigdy już go nie zasiedlano. Wykopaliska w tym miejscu trwają od dawna. Złoto ukrył prawdopodobnie ktoś znaczny wśród krzyżowców, chcąc uchronić majątek przed zagrabieniem przez wroga. Przed trzema tygodniami znalazł je student archeologii Mati Johananoff. To był mały, nieco uszkodzony dzbanek, wypełniony częściowo piaskiem. Ten, kto go chował stwierdził, że nawet jeśli ktoś odkopie dzbanek, nie będzie grzebał w uszkodzonym naczyniu i nie znajdzie monet - mówi profesor Tal. Uczony uważa, że monety wybito w X i XI wieku w kalifacie Fatymidów. Widoczne są na nich inskrypcje, imiona władców, błogosławieństwa. Na niektórych widać datę, a nawet znak mennicy, co pozwoliło stwierdzić, że były wybite m.in. w Aleksandrii i Trypolisie. Monety Fatymidów są bardzo trudne do badania, bo znajduje się na nich olbrzymia ilość informacji. Umieszczono na nich całe długie legendy, przez co litery są trudne do odczytania - dodaje uczony. Monety zostały już zbadane i mają być przekazane muzeum. Teraz o ich posiadanie zabiegają dwie placówki - w Jerozolimie i Tel Awiwie.
  16. Naukowcy z Georgia Institute of Technology posłużyli się procesem zwanym ewolucją paleoeksperymentalną i umieścili gen bakterii sprzed 500 mln lat we współczesnym organizmie - pałeczce okrężnicy (Escherichia coli). E. coli przebyła już "dystans" ponad 1000 pokoleń. Możność obserwowania prehistorycznego genu we współczesnym organizmie pozwala nam prześledzić, czy raz obrana ścieżka ewolucji zostanie zreplikowana, czy tym razem wszystko potoczy się zupełnie inaczej - wyjaśnia astrobiolog Betül Kaçar. W 2008 r. opiekun naukowy Kaçar, prof. Eric Gaucher, określił prehistoryczną sekwencję genetyczną czynnika elongacyjnego Tu (ang. elongation factor Tu; transfer elongation factor-temperature unstable, EF-Tu), białka ważnego dla E. coli. Czynniki elongacyjne są u bakterii jedynymi z najliczniej reprezentowanych białek. Ponieważ bez nich nie przeżyją, EF okazały się idealnym środkiem do badania ścieżek ewolucji. Po podstawieniu prehistorycznego genu w odpowiednim miejscu właściwego chromosomu Kaçar stworzyła 8 szczepów i pozwoliła życiu z przeszłości reewoluować. Złożone ze starych i nowych genów chimery przeżyły, ale rosły ok. 2-krotnie wolniej niż bakterie wyposażone wyłącznie we współczesne geny. Zmienione organizmy nie były tak zdrowe jak ich dzisiejsze wersje, przynajmniej początkowo - przyznaje Gaucher. Tempo rozwoju ostatecznie wzrosło i po 500 pokoleniach naukowcy zsekwencjonowali genomy wszystkich 8 linii, aby określić, w jaki sposób bakterie się przystosowały. Okazało się, że poziom sprawności nie tylko prawie dorównał współczesnemu, ale i w pewnych szczepach go przewyższył. W ten sposób chimery stały się zdrowsze od niemodyfikowanych współczesnych E. coli. Po bliższym przyjrzeniu akademicy zauważyli, że w żadnym z genów EF-Tu nie doszło do akumulowania mutacji. Zamiast tego mutowały współczesne białka, które wchodziły kontakt z prehistorycznym EF-Tu i to te mutacje odpowiadały za szybką adaptację, która polepszała formę bakterii. Innymi słowy, prehistoryczny gen nie zmutował jeszcze, by upodobnić się do swojej dzisiejszej wersji, ale bakterie zaczęły się lepiej przystosowywać, wykorzystując nową ścieżkę ewolucyjną.
  17. Eksperci informują, że jedna z kolumbijskich witryn internetowych zaraża komputery z systemami Windows, Linux i Mac OS X. Odwiedzający ją użytkownik zobaczy na ekranie komputera ostrzeżenie, że witryna próbuje uruchomić aplet podpisany nieważnym certyfikatem. Jeśli użytkownik zignoruje ostrzeżenie, specjalny kod sprawdza system operacyjny i wgrywa ze zdalnego serwera odpowiednie dla niego szkodliwe oprogramowanie. Działa ono identycznie na wszystkich systemach - pobiera dodatkoweg pliki i otwiera tylne drzwi w zarażonej maszynie. Co ciekawe, wersja dla systemu Mac OS X została przygotowana pod platformę PowerPC, zatem użytkownicy komputerów Mac z procesorami Intela są w większości przypadków bezpieczni. Sposób przeprowadzenia ataku jest niezwykły. Po pierwsze - z wyjątkiem ataków na starannie wybrane komputery - rzadko celem przestępców stają się komputery z systemem Linux. Po drugie, rzadko zdarza się, by infekowano jednocześnie wiele systemów operacyjnych. Mimo to specjaliści uważają, że sprawcy ataku nie mają zbyt dużych umiejętności, a skupiając się w przypadku Mac OS X na PowerPC sami ograniczyli zasięg ewentualnej infekcji.
  18. Astronomowie korzystający z Teleskopu Hubble’a odkryli piąty księżyc Plutona. Satelita ma nieregularny kształt i szerokość od 9,5 do 24 kilometrów. Średnicę jego orbity oceniono na ponad 93 tysiące kilometrów. Znajduje się on w tej samej płaszczyźnie, co inne księżyce Plutona. Tworzą one układ zagnieżdżonych orbit, trochę jak matrioszki - mówi Mark Showalter, lider zespołu badawczego z SETI Institute. Naukowców najbardziej intryguje fakt, że tak mała planeta posiada tak wiele satelitów. To kolejne odkrycie, które może rzucić światło na ewolucję systemu Plutona. Według najszerzej akceptowanej teorii księżyce Plutona to pozostałości po kolizji tej planety karłowatej z innym dużym obiektem z pasa Kuipera. Pierwszy i największy księżyc Plutona - Charon - został odkryty w 1978 roku. Dwa kolejne - Nix i Hydrę - zauwazono w roku 2006, a w 2011 informowaliśmy o odkryciu księżyca P4. Nowy satelita został nazwany P5.
  19. Mimo że w Klagenfurcie odbywa się Festiwal Literatury Niemieckojęzycznej, zabrakło tu najwyraźniej miejsca na bibliotekę publiczną. Problem rozwiązano zgodnie z duchem naszych technologicznych czasów i biblioteką stało się praktycznie całe miasto. W 70 różnych lokalizacjach na drzwiach umieszczono naklejki z kodami QR oraz chipami NFC. Wystarczy zjawić się tu z telefonem komórkowym, zbliżyć go do etykietki i po przekierowaniu na odpowiednią witrynę można ściągać klasyczne utwory z Projektu Gutenberg i temu podobnych przedsięwzięć. Ciekawostką jest to, że w wielu przypadkach utwory są powiązane tematycznie z lokalizacją. W pobliżu katedry w ofercie znajduje się np. dramat Huga Laurenza Augusta Hofmanna pt. "Jedermann" (jak przystało na moralitet, dzieło traktuje o dążeniu do zbawienia), a koło komisariatu bibliofilom proponuje się "Mordercę" - opowiadanie Arthura Schnitzlera z 1910 r. Twórcy Projektu Ingeborg nawiązują współpracę z lokalnymi twórcami, by dystrybuować również ich książki, muzykę itp. Zastosowano blokowanie indeksowania linków, dlatego by zapoznać się z e-dobrami, trzeba osobiście zjawić się w Klagenfurcie. Grupa austriackich zapaleńców zamierza podzielić się swoimi doświadczeniami organizacyjnymi z innymi. Gdyby ktoś również chciał przekształcić swoje miasto w wirtualną bibliotekę, wystarczy poczekać na spis rad od Pingeb.org. Projekt służy dwóm celom. Po pierwsze, wskazuje na nowe zastosowania technologii NFC. Austriacy nie bez racji twierdzą, że jak dotąd przynosiła ona niewiele korzyści końcowemu użytkownikowi. Ekspansywna e-biblioteka ma to zmienić. Po drugie, odnosi się do anachronicznych, zdaniem aktywistów, zapisów Prawa autorskiego, zgodnie z którymi w UE autorskie prawa majątkowe trwają 70 lat po śmierci twórcy. Jak widać, wybrana liczba naklejek nie jest przypadkowa...
  20. Bisfenol A (ang. bisphenol A, BPA), surowiec wykorzystywany przy produkcji plastikowych butelek na napoje, butelek do karmienia dzieci, pojemników na żywność, a nawet protez, naśladuje działanie estrogenu. Naukowcy wiedzieli, że działa feminizująco na samce, prowadząc do problemów z płodnością. Teraz okazało się, że skłania do uwodzenia przedstawicieli innych gatunków, zwiększając prawdopodobieństwo powstawania hybryd. Jessica Ward z University of Minnesota prowadziła badania na 2 gatunkach ryb: Cyprinella venusta i Cyprinella lutrensis. Przez 2 tygodnie wystawiała je na oddziaływanie BPA. Później porównywała zachowania godowe zwierząt z grup eksperymentalnych i kontrolnych. Okazało się, że ryby, które miały kontakt z BPA, z większym prawdopodobieństwem zbliżały się do przedstawicieli nie swojego gatunku i zaczynały ich uwodzić. Ekspozycja na BPA wywoływała zmiany w ekspresji męskich cech drugorzędowych, poza tym oddziaływała na wybór partnera zarówno przez samce, jak i samice. U spokrewnionych gatunków prowadziło to do ogólnego zmniejszenia izolacji prezygotycznej (polegającej na ograniczonym łączeniu gamet). Ponieważ zmiany w zdolności samicy do różnicowania partnerów nie były ściśle powiązane z przekształceniami cech fenotypowych samców, sugeruje to, że związki endokrynnie czynne, tutaj BPA, wpływają na próg wyboru samic niezależnie od efektów ekspozycji u samców. Choć w ramach studium nie prowadzono badań genetycznych, przez co nie dało się stwierdzić, czy ostatecznie dochodziło do krzyżowania, Ward podkreśla, że zachowania godowe są u ryb dobrym prognostykiem wyboru partnera. Badania rodzicielstwa przeszkadzałyby zaś w prowadzeniu obserwacji behawioralnych. Hybrydyzacja to jedna z najpowszechniejszych przyczyn zanikania gatunków, zwłaszcza u ryb - podsumowuje Amerykanka. Ze szczegółowymi wynikami badań można się zapoznać na łamach pisma Evolutionary Applications.
  21. Na Michigan State University powstał nowy proces produkcji biopaliwa, dzięki któremu uzyskuje się 20-krotnie więcej energii niż z obecnie stosowanych metod. Mikrobiolog Gemma Reguera wykorzystała bioelektrochemiczny system znany jako mikrobowe ogniwo elektrolityczne (MEC - microbial electrolysis cells). Wykorzystuje się w nim bakterie do rozkładu odpadów organicznych i produkowania z nich etanolu, z którego następnie pozyskiwany jest wodór. Reguera do znanego systemu dodała drugi rodzaj bakterii, które usuwają wszystkie produkty uboczne fermentacji, a jednocześnie wytwarzają energię elektryczną. Prawdą jest, że już wcześniej eksperymentowano z takimi rozwiązaniami. Jednak o ile z liści i łodyg kukurydzy odzyskiwano około 3,5% energii, to Reguera z samego tylko procesu fermentacji uzyskuje 35-40 procent. Dzieje się tak dlatego, że bakterie do fermentacji zostały starannie wyselekcjonowanie pod kątem wydajnej zamiany odpadów rolniczych w etanol oraz wytwarzania produktów ubocznych, które są wykorzystywane przez bakterie dostarczające energii elektrycznej. Gdy następnie usuwamy produkty uboczne fermentacji dochodzi do stymulacji bakterii fermentujących. Krótko mówiąc - każdy etap naszego procesu został zaprojektowany tak, by przebiegał w optymalnych warunkach - mówi Reguera. Gdy MEC produkuje wodór, to ilość pozyskanej w ten sposób energii zwiększa się dwukrotnie. Osiągnęliśmy wydajność rzędu 73%, zatem zdecydowanie jest to system, który można wykorzystać do przetwarzania odpadów rolniczych - dodaje uczona. W swojej pracy Reguera wykorzystała odpady kukurydzy poddane wcześniej procesowi AFEX (ammonia fiber expansion). Materiał organiczny jest najpierw mieszany z płynnym amoniakiem w temperaturze 70-200 stopni Celsjusza i przy ciśnieniu od 6,8 do 27,2 atmosfery, po czym ciśnienie jest gwałtownie obniżane.
  22. Zespół naukowców z japońskiego Toyohasi University of Technology opracowali system bezprzewodowego ładowania samochodów elektrycznych poprzez... opony. Olbrzymią zaletą tego rozwiązania jest wykorzystywanie czterech punktów ładowania. W technologii przewodowej oraz eksperymentalnych bezprzewodowych używany jest zwykle jeden punkt. Nowy system pozwala na przesłanie większej ilości energii, a zatem na szybsze ładowanie akumulatorów. Zespół pracujący pod kierunkiem Takashiego Ohiry zaprezentował w laboratorium rozwiązanie, w ramach którego metalową płytę umieszczono pod 10-centymetrową warstwą betonu symulującego drogę. Pomiędzy kołami zawieszono żarówkę i dostarczono do niej 50-60 watów mocy. Taki sposób ładowania oznacza też, że możliwe byłoby stworzenie odpowiedniej infrastruktury, dzięki której samochód mógłby być ładowany w czasie jazdy. Przed trzema miesiącami amerykański Departament Energii zaoferował 4 miliony dolarów dla firmy, która zaproponuje efektywny system bezprzewodowego ładowania samochodów elektrycznych. Większość zaprezentowanych pomysłów polega na montowaniu w drodze odpowiednich elementów oraz odbiornika pod samochodem.
  23. Ludzie, którzy mają więcej istoty szarej w okolicy zbiegu płatów skroniowego i ciemieniowego (ang. temporoparietal junction, TPJ), wykazują silniejsze tendencje altruistyczne. Naukowcy z Uniwersytetu w Zurychu jako pierwsi znaleźli dowody na istnienie związku między budową anatomiczną mózgu, aktywnością mózgu a zachowaniami altruistycznymi. Zespół Ernsta Fehra przeprowadził eksperyment, w którym ochotnicy mieli podzielić się pieniędzmi z drugą anonimową osobą. Wybrano takie właśnie zadanie, gdyż zwiększenie czyichś udziałów swoim kosztem to pewnego rodzaju altruizm. Szwajcarzy zauważyli, że niektórzy ludzie nigdy nie rezygnowali z własnych korzyści, podczas gdy inni robili chętnie. Ponieważ celem studium było odnalezienie neurobiologicznych podstaw altruizmu, naukowcy skoncentrowali się na mózgowych korelatach. Podejrzewali, że szukanym centrum altruizmu może być zbieg płatów skroniowego i ciemieniowego, ponieważ wcześniejsze badania sugerowały, że okolica ta odpowiada za zdolność postawienia się w czyjejś sytuacji (empatię). Okazało się, że to prawda, bo osoby, które zachowywały się bardziej altruistycznie, miały w TPJ więcej substancji szarej - opowiada dr Yosuke Morishima. Podczas decydowania, jak rozdzielić pieniądze, u ochotników zaobserwowano silnie zaznaczone różnice w aktywności mózgu. U ludzi samolubnych zbieg płatów skroniowego i ciemieniowego był aktywny już przy niewielkim koszcie altruistycznego zachowania. U jednostek altruistycznych uaktywniał się wtedy, gdy koszt stawał się bardzo wysoki. Oznacza to, że TPJ działa szczególnie silnie, kiedy człowiek osiąga granice woli podejmowania altruistycznych działań. Ponieważ na objętość istoty szarej wpływają także procesy społeczne, Fehr zasygnalizował, że rodzi się pytanie, czy można sprzyjać rozwojowi istotnych dla zachowań altruistycznych obszarów mózgu, odpowiednio planując trening czy wprowadzenie (i przestrzeganie) norm społecznych.
  24. Bozonu Higgsa nie można co prawda zobaczyć, ale można go... usłyszeć. Troje naukowców przypisało nuty danym, które wskazują na prawdopodobną obecność bozonu. Powstał w ten sposób utwór muzyczny, którego autorami, obok, oczywiście, bozonu, są Domenico Vicinanza z firmy DANTE (Delivery of Advanced Network Technology to Europe), Mariapaola Sorrentino z ASTRA Project oraz Giuseppe La Rocca z włoskiego Narodowego Instytutu Fizyki Jądrowej w Katanii. Udźwiękowienia dokonaliśmy przypisując nuty poszczególnym danym. Słuchając muzyki słyszymy dane. Dzięki tej metodzie każde regularne dane naukowe można przełożyć na melodie. Jeśli dane są okresowe (czyli mają powtarzające się cykle), usłyszymy melodięo takiej samej regularności i powtarzalności - powiedział Vicinanza. Zachęcamy do posłuchania [MP3] bozonu Higgsa.
  25. Grupa pracowników z fińskiego Uniwersytetu w Oulu założyła firmę Indoor Atlas, która opracowała technologię określania dokładnej pozycji wewnątrz budynków. Finowie wykorzystali przy tym pole magnetyczne Ziemi i jego lokalne zaburzenia wywoływane przez budynki. Powstała specjalna aplikacja, która pozwoli na tworzenie map wewnątrz budynków. Jak przekonują Finowie, każda ściana, korytarz czy strop w inny sposób zaburzają pole magnetyczne planety. Mają zatem właściwe sobie charakterystyki, które można zidentyfikować za pomocą wbudowanego w smartfon kompasu i wykorzystać do określenia położenia. Gdy pojawiły się iPhone’y i smartfony z Androidem z wbudowanym kompasem, zdaliśmy sobie sprawę, że, korzystając z naszego doświadczenia w przetwarzaniu cyfrowych sygnałów, możemy stworzyć innowacyjny system nawigacji w pomieszczeniach - mówi doktor Janne Haverinen. Firma Indoor Atlas oferuje zestaw narzędzi składający się z trzech elementów - Floor Plans, Map Creator i API. Developerzy chcący tworzyć mapy wewnątrz budynków, będą musieli najpierw zebrać w nich dane dotyczące pola magnetycznego, a następnie nałożyć na nie mapę. Indoor Atlas zapewnia, że dokładność określania pozycji w nowoczesnych budynkach wynosi od 10 centymetrów do 2 metrów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...