Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

KopalniaWiedzy.pl

Super Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    36970
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy
  • Wygrane w rankingu

    226

Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl

  1. Popularne wśród sportowców suplementy z azotanami poprawiają osiągi, bo zmniejszają lepkość krwi, poprawiając jej przepływ. Co istotne, nie dochodzi przy tym do upośledzenia zaopatrzenia tkanek w tlen. Nasze badanie rzuca nowe światło na to, jak kontrolowane są dostawy tlenu do tkanek organizmu [...] i jaką rolę spełniają w tym nerki oraz wątroba. Ustalenia wskazują na potencjalne metody dietetycznej interwencji w przypadku nadkrwistości innych schorzeń, które wymagają zmniejszenia masy czerwonych krwinek [...] - podkreśla dr Andrew Murray z Uniwersytetu w Cambridge. Zespół badał efekty suplementacji azotanami w czterech grupach szczurów; zwierzęta trzymano albo w warunkach zwykłych, albo z obniżoną ilością tlenu i podawano im chlorek lub azotan sodu. Ściśle monitorowano ilość NaNO3 przyjmowanego z pokarmem i wodą, tak by osiągnąć wartość 7 mg NaNO3 na kg masy ciała dziennie. Wiadomo, że niedotlenienie (hipoksja) podnosi poziom hemoglobiny, ale suplementacja umiarkowanymi dawkami azotanu w dużej mierze hamowała to zjawisko. Niespodziewanie dla naukowców azotany obniżały także poziom hemoglobiny u zwierząt hodowanych w warunkach normoksyjnych. Autorzy publikacji z The FASEB Journal zauważyli, że przy wyższych dawkach azotanu stężenia hemoglobiny zaczynały znowu rosnąć. Analizując mechanizmy leżące u podłoża tych zjawisk, akademicy odkryli, że supresja poziomu hemoglobiny była wynikiem dotlenienia wątroby i supresji ekspresji "tutejszej" erytropoetyny. Kiedy jednak poziom hemoglobiny spadał, zmniejszało się zaopatrzenie w tlen nerek i przy wyższych dawkach NaNO3 zaczynały one produkować więcej odwracającej opisane wcześniej efekty erytropoetyny. « powrót do artykułu
  2. Odkryto unikatowe zmiany immunologiczne u osób na wczesnym etapie zespołu chronicznego zmęczenia (ZPZ). To pierwsze twarde dowody na to, że zespół to choroba biologiczna, a nie jak dotąd sądzono, raczej zaburzenie psychologiczne. Osoby z zespołem przewlekłego zmęczenia czują się wyczerpane i uczucia tego nie usuwają odpoczynek ani sen. Mogą również występować bóle mięśniowe oraz problemy z koncentracją. Czasem ZPZ powoduje długoterminową niepełnosprawność, lecz u wielu osób z biegiem czasu następuje poprawa. Akademicy z Uniwersytetu Columbii porównywali osocze 298 pacjentów z ZPZ i 348 zdrowych ludzi. Amerykanie określali poziom 51 immunologicznych biomarkerów. U osób, które chorowały 3 lata bądź krócej, wykryto specyficzne wzorce. Choroba na wcześniejszym etapie oznaczała wyższy poziom wielu cytokin. Szczególnie silny związek zaobserwowano w przypadku interferonu gamma; warto przypomnieć, że białko to powiązano ze zmęczeniem po przebytych chorobach wirusowych, w tym po wywoływanej przez wirus Epsteina-Barr (EBV) mononukleozie zakaźnej. Poziomu cytokiny nie dało się wyjaśnić nasileniem symptomów. Teraz mamy dowód na to, co było oczywiste dla milionów chorób osób - ZPZ nie ma podłoża psychologicznego. Nasze wyniki mogą przyspieszyć proces stawiania diagnozy [...] oraz opracowywania nowych metod leczenia, które będą bazować na wczesnych markerach z krwi - podkreśla dr Mady Hornig. Zespół przypomina, że na rynku dostępne są już ludzkie przeciwciała monoklonalne, które zmniejszają poziom interleukiny-17A (poziom tej cytokiny jest podwyższony na początkowych etapach ZPZ). Zanim jednak rozpoczną się testy kliniczne leków, dr Hornig chciałaby zreplikować uzyskane wyniki w rocznym badaniu podłużnym; pomogłoby to ustalić, jak poziomy cytokin, w tym interleukiny-17A, zmieniają się u tego samego pacjenta w zależności od czasu trwania choroby. Studium sugeruje, że infekcje, np. EBV, zaburzają zdolność układu odpornościowego do samowyciszania i powrotu do homeostazy. Odpowiedź immunologiczna "utyka" na wysokich obrotach. Wydaje się, że pacjenci z ZPZ są do circa 3 lat zalewani cytokinami. Potem układ odpornościowy przechodzi wyczerpanie, a poziom cytokin spada. Przed każdym pobraniem krwi ochotników proszono o wypełnienie kwestionariusza, częściowo po to, by wywołać u nich zmęczenie. Amerykanie kontrolowali także różne czynniki wpływające na układ odpornościowy, m.in. porę dnia, porę roku i położenie geograficzne miejsca, w którym pozyskiwano próbki oraz wiek, płeć i rasę. W równolegle prowadzonym studium doktorzy Hornig i Ian Lipkin badają płyn mózgowo-rdzeniowy chorych z ZPZ. Naukowcy poszukują śladów molekularnych "sprawców": bakterii, wirusów i/lub grzybów (wcześniej sam Lipkin wykluczył, że ZPZ powodują 2 wirusy: XMRV i MuRRS). « powrót do artykułu
  3. Przed kilkoma laty świat obawiał się niedoborów na rynku metali ziem rzadkich. Chiny, które niemal zmonopolizowały rynek metali ziem rzadkich, zaczęły nakładać ograniczenia eksportowe. Jako, że metale te są powszechnie wykorzystywane w nowoczesnych technologiach – od turbin wiatrowych po telefony komórkowe – obawiano się niedoborów i wzrostu cen. Nic takiego nie miało jednak miejsca. Co zatem się stało? Gareth Hatch, założyciel Technology Metals Research mówi, że ceny metali ziem rzadkich spadły po połowie 2011 roku i czarny scenariusz się nie ziścił. Stało się tak głównie dlatego, że firmy, obawiając się niedoborów, porobiły zapasy. Zmniejszenie kwot eksportowych przez Chiny nie było więc na rynku odczuwalne. Groźba zwiększenia cen spowodowała też, że wiele przedsiębiorstw zaczęło szukać sposobów na zmniejszenie swojego uzależnienia od tych metali. Rozpoczęto poszukiwania materiałów, które mogłyby je zastąpić, przemysł oświetleniowy zwiększył produkcję diod LED, a zmniejszył tradycyjnych świetlówek wymagających użycia większej ilości metali ziem rzadkich. Siemens opracował technologię, dzięki której do produkcji turbin wiatrowych używa mniej dysprozu, a Nissan, dzięki nowemu procesowi produkcyjnemu, aż o 40% zmniejszył ilość tego pierwiastka w modelu Leaf. Wzrost cen w latach 2010-2011 spowodował też, że ponownie uruchomiono należącą do firmy Molycorp kopalnię w amerykańskim Mountain Pass, która w przeszłości była największą na świecie kopalnią metali ziem rzadkich. Zaczęła pracować też australijska kopalnia Mount Weld, właśność firmy Lynas Corporation. Przez spadające ceny obie kopalnie nie pracują obecnie na pełnych obrotach. Chiny wciąż są największym na świecie producentem metali ziem rzadkich. Do kraju tego należy ponad 80% rynku. Jednocześnie chiński przemysł zużywa 70% całego światowego wydobycia tych metali. « powrót do artykułu
  4. Sfotografowano ultramałe bakterie, zbliżające się do dolnej granicy wielkości życia. O ich istnieniu dyskutowano już od 20 lat, ale aż do teraz nie sporządzono opisu genetyczno-mikroskopowego. Ich średnia objętość wynosi 0,009 mikrometra sześciennego, co oznacza, że wewnątrz pałeczki okrężnicy (Escherichia coli) zmieści ok. 150, a na czubku ludzkiego włosa ponad 150 tys. tych organizmów. Zróżnicowane bakterie odkryto w wodzie gruntowej. Wydaje się, że są one dość rozpowszechnione i zbliżają się do dolnej granicy życia, czyli najmniejszej wielkości, przy której komórka jest w stanie nadal pomieścić wszystkie elementy konieczne do podtrzymania życia. W bakteriach znajdują się gęsto upakowane spirale, najprawdopodobniej DNA, a także bardzo mała liczba rybosomów. Na komórce widać pile - puste w środku "włoski" komórkowe, pełniące ważną rolę podczas koniugacji. Metabolizm jest ponoć znacznie ograniczony i dane genetyczne wskazują, że by zrealizować pewne zadania, bakterie muszą polegać na innych bakteriach. Jak podkreślają autorzy publikacji z Nature Communications, bakterie należą do 3 słabo poznanych taksonów. Są enigmatyczne. Wykrywa się je w wielu środowiskach i zapewne odgrywają ważną rolę w społecznościach bakteryjnych i ekosystemach. Dotąd jednak nie pojęliśmy w pełni, czym się zajmują - opowiada prof. Jill Banfield z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley (UCB). Nie ma zgody co tego, jak mały wolno żyjący organizm może być i jakie strategie optymalizacji przestrzeni stosują wtedy komórki. Nasze badanie to ważny krok w kierunku opisania rozmiaru, kształtu oraz wewnętrznej budowy ultramałych komórek - dodaje dr Birgit Luef. Zespół z UCB i Lawrence Berkeley National Laboratory zaczął badania bakterii z niehodowanych taksonów. Niektóre mają bardzo małe genomy, dlatego naukowcy założyli, że cechują je także niewielkie rozmiary. Aby skoncentrować je w próbce, wodę gruntową z Rifle w stanie Kolorado przepuszczano przez coraz mniejsze filtry, aż do 0,2 μm. Choć te ostatnie wykorzystuje się do sterylizacji wody, próbki nie były bynajmniej jałowe. Za pomocą przenośnego urządzenia mikroorganizmy błyskawicznie schłodzono do -272 stopni Celsjusza. Dzięki temu było wiadomo, że nie ulegną uszkodzeniu podczas transportu do laboratorium. Zamrożone próbki przewieziono do Berkeley Lab, gdzie Luef i Luis Comolli opisali wielkość i budowę wewnętrzną komórek, stosując elektronową kriomikroskopię 2D i 3D. Zdjęcia ujawniły też dzielące się komórki, co wskazywało, że bakterie były zdrowe i nie uległy przez głodzenie zmniejszeniu do anormalnie małych gabarytów. Genomy zsekwencjonowano w Joint Genome Institute. Susannah Tringe ustaliła, że ich długość sięgała ok. 1 mln par zasad. Dalsze badania, m.in. metagenomiczne, zademonstrowały, że bakterie należały do 3 typów: WWE3, OP11 oraz OD1. Co ciekawe, nie znamy funkcji połowy genów znalezionych w organizmach z tych 3 taksonów - podkreśla Banfield. Ostatnio akademicy oszacowali wielkość komórki pewnej morskiej bakterii na 0,013 mikrometra sześciennego, ale posłużyli się techniką, która nie mierzy bezpośrednio średnicy komórki. Istnieją też wcześniejsze zdjęcia spod mikroskopu elektronowego archeanów z komórkami wielkości 0,009 mikrometra sześciennego. Wg naukowców, oznacza to, że ultramałe organizmy z ograniczonymi funkcjami metabolicznymi reprezentują dwie z trzech domen. « powrót do artykułu
  5. Już w przyszłym roku rozpocznie się budowa pierwszego toru Hyperloop. Nie ma to być tor testowy, ale obsługująca pasażerów linia o długości 8 kilometrów. Hperloop to pomysł Elona Muska, założyciela Tesli i SpaceX. Ma ona umożliwiać podróże z prędkością około 6500 kilometrów na godzinę. Nowy system transportu ma składać się z umieszczonych na wysokich wspornikach tub, w których, dzięki magnetycznej lewitacji, podróżowałyby niewielkie kapsuły, mieszczące do 6 pasażerów. Podróż pomiędzy Los Angeles a San Francisco trwałaby około 30 minut, a wyprawa z jednego wybrzeża USA na drugie zajęłaby mniej niż godzinę. Pasażerowie przemieszczaliby się błyskawicznie i tanio. Za bilet z Kalifornii do Nowego Jorku trzeba by zapłacić około 100 dolarów. System transportu ma obsługiwać Quad Valley, budowaną od podstaw miejscowość między Los Angeles a San Francisco. Firma Hyperloop Transportation Technologies podpisała już odpowiednią umowę z deweloperami Quad Valley. Przewiduje ona budowę systemu, w którym transport będzie odbywał się z prędkością do 320 km/h. Na stronie Quad Valley czytamy, że będzie to modelowe samowystarczalne miasto XXI wieku. Ma ono być w 100 procentach zasilane energią słoneczną i stać się wzorcem dla nowych standardów ekologii, recyklingu i odpowiedzialności za środowisko naturalne. « powrót do artykułu
  6. Terroryści z Państawa Islamskiego grożą śmiercią założycielowi Twittera. Jack Dorsey znalazł się na ich celowniku, gdyż w ostatnim czasie Twitter zablokował wiele kont należących do islamistów. To właśnie dzięki Zachodowi, którego tak nienawidzą, i jego technologii islamiści docierają do milionów ludzi na całym świecie, wykorzystując serwisy społecznościowe takie jak Twitter, YouTube czy Facebook. Jednak w ciągu ostatnich miesięcy Twitter zlikwidował dziesiątki tysięcy kont wykorzystywanych przez terrorystów. Niedawno islamiści z ISIS chcieli rozpocząć w mediach społecznościowych wielką kampanię w obronie wolności słowa. Mieli zamiar zwrócić na siebie jeszcze większą uwagę opowiadaniem, jak bardzo są prześladowani przez serwisy społecznościowe, które blokują ich konta. Plan spalił jednak na panewce. Propaganda ISIS została całkowicie stłumiona przez kurdyjskich i amerykańskich użytkowników Twittera, a pomogła w tym, jak się okazało, akcja podjęta przez sam serwis społecznościowy, którzy jednocześnie zlikwidował wiele kont należących do terrorystów. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by Twitter blokował konta, których właściciele nie umieszczali zakazanych fotografii lub atakowali czy grozili innym. Tym razem w ciągu jednego dnia niektóre z kont zawieszano nawet 3-7 razy - mówi Elijah Magnier. Sami zwolennicy ISIS oszacowali, że Twitter zlikwidował im około 20 000 kont. Praca nad założeniem kont i przyciągnięciem dużej liczby obserwujących, nie jest prosta, nic zatem dziwnego, że islamiści nie są zadowoleni z działań Twittera. Jak informuje James Clapper, odpowiedzialny za pracę wszystkich amerykańskich agencji wywiadowczych, tylko w ciągu ostatnich 2 miesięcy do ISIS dołączyło ponad 700 obywateli państw Zachodu. Rekrutacja większości z nich odbyła się właśnie za pośrednictwem internetu. Za blokowaniem kont należących do islamistów nie stoi jedynie Twitter. Organizacja Anonimowi oraz wielu niezależnych hakerów na własną rękę wyszukuje i blokuje konta oraz witryny terrorystów. Dzień, który miał być wielkim propagandowym triumfem ISIS, przeszedł całkowicie niezauważony. « powrót do artykułu
  7. Z Przylądka Canaveral wystartowała rakieta, na której pokładzie znalazły się pierwsze w historii satelity o napędzie wyłącznie elektrycznym. Falcon 9 firmy SpaceX wyniósł na orbitę dwa satelity zbudowane przez Boeinga na zlecenie firm Eutelsat Communications i ABS. Satelity wyposażono w lekkie wyłącznie elektryczne silniki. To pierwszy taki przypadek. Zwykle satelity korzystają z tradycyjnych silników z paliwem chemicznym. Zaletą napędu elektrycznego jest to, że potrzebuje on znacznie mniej paliwa od silników na paliwo chemiczne. Mamy więc lżejsze satelity, co powinno – przynajmniej w teorii – pozwolić na znaczne obniżenie kosztów ich wystrzelenia - mówi Michel de Rosen, dyrektor firmy Eutelsat. De Rosen przyznał, że dzięki napędowi elektrycznemu, który pozwolił na umieszczenie dwóch satelitów na średniej wielkości rakiecie Falcon 9, SpaceX będzie mogła walczyć o rynek niewielkich satelitów. Obecnie europejska firma Arianespace jest niemal monopolistą na rynku wystrzeliwania niewielkich satelitów. Wadą napędu elektrycznego jest długi czas wchodzenia satelity na orbitę. W przypadku napędów chemicznych zajmuje to kilka tygodni, satelita z napędem elektrycznym wędruje na orbitę przez kilka miesięcy. « powrót do artykułu
  8. Firefox OS, stworzony przez Mozillę system operacyjny dla smartfonów, ma trafić na rynki rozwinięte. Obecnie system ten jest wykorzystywany w 16 modelach smartfonów sprzedawanych w 30 krajach, jednak są to przede wszystkim smartfony low-endowe. Jedynym wyjątkiem jest highendowy Fx0 produkowany przez japońską firmę KDDI. Teraz Mozilla chce, by jej system trafił do rąk bardziej wymagających klientów. W 2016 roku ma on zadebiutować w USA, Japonii, Korei Południowej i Hiszpanii. Nie będzie jednak konkurował z Androidem czy iOS-em. Firefox OS ma być instalowany w... niemodnych już telefonach z klapką oraz telefonach, w których dostęp do klawiatury uzyskujemy przez przesunięcie części urządzenia. Andreas Gal, dyrektor ds. technologicznych w Mozilli, mówi, że część klientów lubi właśnie tego typu urządzenia, jednak obecnie są one sprzedawane ze starymi systemami operacyjnymi. Mozilla chce to zmienić i zaoferować nowoczesny system dla telefonów o niezbyt nowoczesnym wyglądzie. « powrót do artykułu
  9. Nowe studium kopalń srebra Kubilaj Chana, wnuka Czyngis-chana, ujawniło, że działalność Mongołów wiązała się nawet z 4-krotnie większym zanieczyszczeniem niż w przypadku współczesnego górnictwa. Geolodzy z Uniwersytetu w Pittsburghu i Chińskiej Akademii Nauk odkryli, że za panowania dynastii Yuan (w latach 1271-1368 r.) w prowincji Junnan doszło do kulminacji zanieczyszczenia metalami ciężkimi, takimi jak ołów, srebro, cynk i kadm. Naukowcy sądzą, że miało to związek z wytapianiem dużych ilości srebra. Mongołowie potrzebowali go do bicia monet, a także produkcji biżuterii czy tworzenia dzieł sztuki. Aubrey Hillman twierdzi, że skutki tego zanieczyszczenia są nadal odczuwalne dla środowiska i fauny regionu. Autorzy publikacji z Environmental Science and Technology analizowali rdzenie osadów z jeziora Er Hai. W ten sposób określali czasowanie stężenia metali na przestrzeni ponad 4500 lat. Ok. 1500 r. p.n.e. zaobserwowano wzrost stężenia miedzi; była to emisja związana z procesami metalurgicznymi. Data ta pozwala wyjaśnić kwestie chronologiczne dotyczące pojawienia się metalurgii w Junnanie i początku technologii produkcji brązu w przyległej Azji Południowo-Wschodniej. W latach 1100-1300 n.e. miał miejsce wzrost poziomów metali ciężkich, ze szczytem przypadającym na panowanie dynastii Yuan. Zbliżały się one do 3-4-krotności wartości osiąganych w dorzeczu przez współczesną aktywność górniczą. Poziomowi ołowiu niewiele brakowało do stężeń uznawanych za toksyczne dla organizmów wodnych. W roku 1300 poziom Pb sięgnął 119 mikrogramów na gram osadu, a w roku 1420 wynosił ok. 30 µg/g. Do roku 1980 spadł do 8 µg/g. W 1290 r. Mongołowie założyli pierwszą zarządzaną przez państwo kopalnię srebra w Junnanie, a podatki z produkcji srebra odpowiadały za 47% krajowych wpływów. Nasze odkrycia są unikatowe. O ile preindustrialne zanieczyszczenia wykrywano w osadach jeziornych wielu okresów i regionów świata, o tyle zaledwie parę studiów wskazało, że były one wyższe od współczesnych. W dodatku żadne z tych badań nie dotyczyło Chin - podsumowuje Hillman. « powrót do artykułu
  10. Osoby, które w marcu skończą 30 lat nigdy nie doświadczyły miesiąca, w którym średnie temperatury byłyby niższe od średniej z lat 1901-2000. Co miesiąc US National Climatic Data Center szacuje średnią temperaturę powierzchni Ziemi. Następnie temperatura ta jest porównywana ze średnią dla odpowiednich miesięcy z całego XX wieku. Różnica pokazuje odchylenie od średniej. Ostatnim miesiącem, w którym temperatura była niższa od średniej z lat 1901-2000 był luty 1985 roku. Globalna XX-wieczna średnia dla lutego wynosi 12,1 stopnia Celsjusza. Obserwacje temperatury jasno pokazują, że nową normą jest systematyczny wzrost temperatur. Tradycyjnie definiuje się klimat jako średnie dane pogodowe z ostatnich 30 lat, widzimy więc wyraźnie, że mamy do czynienia ze wzrostem temperatur jako stałym trendem klimatycznym. To jednak nie koniec złych informacji. Większość kuli ziemskiej pokrywają oceany, więc łączne pomiary temperatury znad lądów i oceanów bardziej odpowiadają pomiarom znad samych oceanów niż znad samych lądów. Jeśli jednak połączymy te dane i pod uwagę weźmiemy dane łączne, to zauważymy, że ostatnim miesiącem poniżej średniej był luty, ale 1976 roku. Ze stałym wzrostem temperatur mamy zatem do czynienia od niemal 40 lat. Wcale nie lepiej wygląda sytuacja, jeśli pod uwagę weźmiemy nie poszczególne miesiące, a całe lata. Średnia XX-wieczna temperatura nad lądami i wodami wynosi 13,9 stopnia Celsjusza. Ostatnim rokiem, dla którego średnia była niższa był rok 1976. Zjawisko ocieplania się klimatu w skali globalnej jest już na tyle silne, że maskuje naturalną zmienność temperatury wywoływaną np. zjawiskiem El Nino. Ogrzewa ono planetę i rok z El Niño jest średnio cieplejsze od lat bez El Niño. Jednak trend związany z ociepleniem powoduje, że wahania te są coraz mniej widoczne na prezentowanym wykresie. « powrót do artykułu
  11. Sergio Canavero, chirurg z Turin Advanced Neuromodulation Group, twierdzi, że do przeszczepu głowy może dojść w ciągu najbliższych 2 lat. Wg New Scientista, dr Canavero zaprezentuje plany dotyczące projektu na czerwcowej konferencji Amerykańskiej Akademii Chirurgów Neurologów i Ortopedów w Annapolis. Artykuł nt. techniki, jaka miałaby być wykorzystana w czasie przełomowej operacji, opisano w periodyku Surgical Neurology International. Procedura miałaby pomóc osobom z degeneracją mięśni, nerwów czy zaawansowanymi nowotworami. Jak wyjaśnia Włoch, najpierw schładzano by głowę biorcy i ciało dawcy, tak by wydłużyć czas przeżycia komórek bez tlenu. Później preparowano by tkanki szyi, a główne naczynia szyi łączono za pomocą specjalnych rurek. Po przecięciu rdzenia kręgowego następowałby etap przeniesienia głowy na ciało dawcy. Dzięki poli(tlenkowi etylenu) dochodziłoby do połączenia lipidów z błon komórkowych końców rdzenia od dawcy i biorcy. Procedurę kończyłoby wprowadzenie pacjenta w śpiączkę farmakologiczną na mniej więcej miesiąc. W ten sposób nie ruszałby się on w kluczowej fazie gojenia. Canavero przekonuje, że po wybudzeniu biorca mógłby się poruszać i czuć twarz. Wg niego, nie dochodziłoby do zmiany głosu, a po roku pacjent by już chodził. Gdy Włoch zaprezentował swoje pomysły w 2013 r., inni eksperci nie odnieśli się do nich przychylnie. Dla Canavero najważniejsza wydaje się jednak opinia społeczeństwa. Jeśli społeczeństwo nie będzie tego chciało, nic nie zrobię. Jeśli nie będą tego chcieli ludzie z USA czy Europy, to nie znaczy, że operacji nie można przeprowadzić gdzie indziej. [...] Przed podróżą na Księżyc chce się mieć pewność, że reszta za tobą podąży. « powrót do artykułu
  12. U trzmieli również mogą występować fałszywe wspomnienia. Naukowcy zaczynają podejrzewać, że to zjawisko rozpowszechnione w królestwie zwierząt. Odkryliśmy, że ślady pamięciowe dwóch bodźców mogą się zlewać, przez co w umyśle zwierzęcia łączą się cechy poznane podczas 2 sesji treningu. Przez to zjawisko w ramach testu pamięciowego wybierane są bodźce, które nie były wcześniej widziane, ale stanowią połączenie cech prezentowanych w treningu - wyjaśnia Lars Chittka z Queen Mary University of London. W większości badań nad pamięcią zwierząt błędy wykonania wyjaśniano dwojako: nieopanowaniem zadania przez badany gatunek lub zapomnieniem wyuczonego materiału. Chittka i jego koleżanka Kathryn Hunt zaczęli się jednak zastanawiać, czy nie można ich przypisać czemuś bardziej interesującemu. Sprawdzając to, para naukowców nauczyła trzmiele, by oczekiwały nagrody po odwiedzeniu najpierw żółtego, a później pokrytego czarno-białymi pierścieniami sztucznego kwiatka lub na odwrót. W kolejnych testach owadom pozwalano wybierać między 3 rodzajami kwiatów: żółtymi i czarno-białymi, czyli znanymi z wcześniejszego etapu treningu, i z żółto-białymi paskami (co miało stanowić połączenie dwóch poprzednich wariantów). Chwilę po treningu owady wykazywały preferencję w stosunku do ostatnio nagradzanego kwiatka, co oznaczało, że pamięć krótkotrwała działała prawidłowo. Dzień lub trzy dni później działo się jednak coś niezwykłego. Najpierw trzmiele wykazywały tę samą preferencję, co wcześniej, ale gdy czas mijał, zaczynały w połowie przypadków dokonywać dobrego wyboru, a w połowie decydowały się na niewidziany nigdy wcześniej żółto-biały kwiatek. Brytyjczycy uważają, że fałszywe wspomnienia nie są wadami systemu, ale raczej skutkami ubocznymi przystosowawczego skądinąd mechanizmu pamięciowego. Ostatnio zespół Chittki wykazał np., że ludzie, którzy szczególnie dobrze radzą sobie z uczeniem reguł do klasyfikowania obiektów, są też wyjątkowo podatni na opisane wcześniej błędy pamięciowe. Zdolność do wyekstrahowania wzorców i cech wspólnych różnych zdarzeń jest bez wątpienia przystosowawcza, [...] ale może się to odbywać kosztem poprawności zapamiętania detali. U trzmieli, które mają ograniczoną pojemność pamięci, presja na ekonomiczne działanie i utrwalanie sobie dominujących cech klasy, a nie poszczególnych obiektów może być nawet silniejsza. « powrót do artykułu
  13. Już 8000 lat temu łowcy-zbieracze zamieszkujący Wyspy Brytyjskie importowali zboże. Na południowym wybrzeżu, w pobliżu Wyspy Wight brytyjscy naukowcy znaleźli ślady DNA pszenicy. Pochodzą one sprzed 8000 lat, czyli aż o 2000 lat wyprzedzają początki rolnictwa na Wyspach, a o 400 lat – początki rolnictwa w północnych Niemczech i północnej Francji. Byliśmy zdziwieni tym znaleziskiem. To dowód na wymianę pomiędzy łowcami-zbieraczami z Brytanii a rolnikami z Europy - mówi Robin Allaby z University of Warwick. Archeolodzy będą mieli problem. Obecnie uważa się bowiem, że w tym czasie Wyspy Brytyjskie były odcięte od reszty kontynentu. Możemy tylko spekulować, skąd wzięła się na nich pszenica. Mogła być przedmiotem handlu, mogła zostać podarowana lub zrabowana - dodaje uczony. W miejscu wykopalisk znaleziono też DNA dębu, topoli, buka, psów lub wilków, jeleni i turów. Nie było natomiast śladów pyłku pszenicy, co wskazuje, że nie wyhodowano jej lokalnie. Badania prowadzono w miejscu, w którym dawniej prawdopodobnie budowano łodzie. Miejsce wykopalisk znajduje się obecnie 11,5 metra pod poziomem morza. Rolnictwo pojawiło się na terenie Europy 8-9 tysięcy lat temu. Najpierw trafiło na Bałkany, skąd rozprzestrzeniło się po całym kontynencie. Greger Larson, amerykański archeolog pracujący na Oxford University, chwali osiągnięcia kolegów z Warwick. Zauważa, że ich badania pozwalają lepiej poznać nam historię kontaktów pomiędzy rolnikami a łowcami-zbieraczami. O tym, że takie kontakty istniały świadczą np. kości świń znalezione w Niemczech na terenie zamieszkiwanym przez łowców-zbieraczy. « powrót do artykułu
  14. Amerykańscy prawodawcy uznali wczoraj, że usługa dostarczania łączy internetowych jest „usługą telekomunikacyjną”. Oznacza to ściślejszy nadzór państwa nad providerami. Najnowsze przepisy zostały skrytykowane przez dostawców internetu, którzy zapowiadają, że będą starali się obalić je w Senacie i przed sądami. Uznanie internetu za „usługę telekomunikacyjną', a nie, jak dotychczas, za „usługę informacyjną” oznacza, że prowiderzy będą podlegali tym samym zasadom co firmy telekomunikacyjne. Daje to Federalnej Komisji Komunikacji możliwość np. regulowania umów zawieranych przez dostawców internetu i dostawców treści. FCC będzie mogła zabronić zawarcia umowy, jeśli uzna, że będzie ona szkodliwa dla konsumentów i konkurencyjności. Ponadto dostawcy internetu nie będą mogli w żaden sposób blokować ruchu w sieci ani decydować o priorytetach przesyłania danych. Nie wolno im będzie zawierać umów, na podstawie której np. dostawcy treści płaciliby za zapewnienie im lepszego transferu danych do klientów. FCC będzie miała prawo wglądu w umowy pomiędzy dostawcami treści a firmami zapewniającymi im łącza internetowe. Pięciu największych amerykańskich dostawców internetu popiera część nowych rozwiązań. Twierdzą jednak, że przepisy dotyczące uzyskiwania pozwoleń od FCC spowolnią rozwój sieci i zaszkodzą innowacyjności, gdyż ograniczą możliwość eksperymentowania z nowymi usługami. Z opinią taką nie zgadzają się mniejsi dostawcy internetu. Prawnicy i lobbyści czekają, aż FCC opublikuje szczegóły nowego prawa. Pierwsze pozwy trafią do sądu, gdy tylko nowe przepisy zostaną upublicznione w Federal Register. Republikanie postrzegają nowe przepisy jako kolejny krok rządu w kierunku umacniania swojej władzy nad obywatelami. Mają nadzieję, że uda im się obalić je w Senacie. W drugiej połowie marca Senat będzie przesłuchiwał członków FCC. « powrót do artykułu
  15. W ciągu ostatnich 5 lat botnet Ramnit zainfekował ponad 3 miliony komputerów z Windows i wyłączył na nich takie mechanizmy jak Windows Update, Windows FireWall, Windows Defender, User Account Control oraz skanery antywirusowe. Maszyny nie otrzymywały poprawek i były narażone na ataki. Ramnit pojawił się w 2010 roku. Jego głównym celem była kradzież haseł i danych do bankowości internetowej. Wirus infekował pliki .exe, .dll oraz .html na dyskach twardych i pamięciach przenośnych. Korzystał z listy ponad 300 aplikacji antywirusowych, które wyłączał jeśli były zainstalowane na zainfekowanej maszynie. W ciągu ostatnich miesięcy szkodliwy kod skupiał się przede wszystkim na wyłączaniu skanerów Microsoftu. Wiadomo, że w ostatnim półroczu pod kontrolą Ramnita pracowało ponad 500 000 komputerów. W ubiegłym tygodniu botnet został zlikwidowany przez Europol i Microsoft. Obecnie dostępne skanery antywirusowe są w stanie wykryć i usunąć szkodliwy kod, dlatego też użytkownicy maszyn z systemem Windows powinni je dokładnie sprawdzić. « powrót do artykułu
  16. Niepochlebnym mianem trolla patentowego określa się firmę lub osobę, które posiadanej przez siebie własności intelektualnej – do której prawa najczęściej kupili - nie wykorzystują do produkowania towarów czy świadczenia usług, a zarabiają, pozywając przedsiębiorstwa naruszające ich patenty. Działalność taką postrzega się zwykle jako szkodliwą, jednak profesor Stephen Haber z Uniwersytetu Stanforda, że działalność trolli patentowych może być korzystna dla wynalazców i pobudzać innowacyjność. Haber i współpracujący z nim magister Seth Werfel uważają, że obawy o szkodliwość pozwów wytaczanych przez trolle patentowe są przesadzone. Przeciwnicy trolli podkreślają, że pozwy te zwiększają koszty ponoszone przez wynalazców i konsumentów. Haber i Werfel nie zgadzają się z takim postawieniem sprawy. Dowodzą oni, że trolle, zwane oficjalnie patent assertion entities (PAE), odgrywają ważną rolę pośredników pomiędzy indywidualnymi wynalazcami a wielkimi wytwórcami. Uczeni skupili się na zbadaniu, dlaczego indywidualni wynalazcy wolą sprzedawać swoje patenty PEA niż samodzielnie pobierać opłaty licencyjne od firm korzystających z ich własności intelektualnej. Okazuje się, że głównym impulsem do podejmowania takich decyzji jest znacząca asymetria pomiędzy zasobami finansowymi wielkiego wytwórcy a indywidualnego wynalazcy. Tymczasem PAE oferują wynalazcom bezpieczeństwo i elastyczność. Haber i Werfel prowadzili swoje badania, opierając się na ankietach prowadzonych wśród wynalazców i przedsiębiorców działających w regionie Zatoki San Francisco. Uczeni postanowili sprawdzić, czy dla wynalazcy bardziej opłacalne jest wynajęcie doradzającego mu prawnika na godziny, czy też zaoferowanie prawnikowi procentu od przychodów. Z rozmów z wynalazcami wynika, że bardziej korzystna jest dla nich druga z możliwości. Eliminuje to bowiem koszty i daje zabezpieczenie przed potencjalnymi stratami. Stąd też ci, którzy zatrudniają prawnika pracującego na procent, aż o 40% chętniej sprzedają swoje patenty trollom patentowym, niż zajmują się samodzielnym negocjowaniem warunków i pilnowaniem przestrzegania umów przez wielkie koncerny. Z badań wynika, że tzw. trolle patentowe spełniają niezwykle ważną rolę na rynku, przede wszystkim dla wynalazców indywidualnych. Często bowiem obawiają się oni potęgi wielkich firm. Po pierwsze, osoby prywatne mogą nie być w stanie pokryć opłat związanych z wytoczeniem pozwu przeciwko wielkiej firmie naruszającej ich własność intelektualną. Po drugie, nieudany pozew może skutkować koniecznością wniesienia dużych opłat, które mogłyby doprowadzić osobę prywatną do bankructwa. Dlatego też PAE to dla takich wynalazców okazja uzyskania korzyści bez potrzeby angażowania się w kosztowne spory sądowe - mówi Haber. Zdaniem Habera amerykański system patentowy jest najlepszy na świecie, a prawodawcy nie powinni ulegać wielkim firmom, które twierdzą, że trolle patentowe i ich pozwy zniechęcają do innowacyjności i komercjalizowania technologii. Haber przyznaje, że co prawda liczba pozwów patentowych wzrosła od 2000 roku o około 60%, ale jest to oznaka dynamicznie rozwijającej się gospodarki. Przypomina też, że – wbrew twierdzeniom koncernów – spory o prawa do własności intelektualnej nie prowadzą do zwiększenia ceny produktów. Obraz trolli patentowych jest zbyt uproszczony i zwykle są oni przedstawiani z punktu widzenia wielkich producentów - mówi Haber. « powrót do artykułu
  17. Hodując genetycznie zmodyfikowane komórki, naukowcy uzyskali przeszczep, który po umieszczeniu w kończynie myszy stał się w pełni funkcjonalnym mięśniem szkieletowym. Zespół wykorzystał komórki prekursorowe mięśni (mezoangioblasty). Hodowano je na wspierającej macierzy z hydrożelu. Komórki zmodyfikowano genetycznie w taki sposób, by wytwarzały białkowy czynnik wzrostu, stymulujący wzrost naczyń i nerwów po stronie biorcy (przyciąga on odpowiednie komórki). Dzięki temu nowo powstałe włókna mięśniowe mogą przeżyć i dojrzeć. Gdy przeszczep umieszczano na powierzchni mięśnia szkieletowego pod skórą kończyny myszy, w ciągu paru tygodniu dojrzałe włókna mięśniowe tworzyły kompletny i działający mięsień. Zastąpienie uszkodzonego mięśnia przeszczepem także zapewniało w pełni sprawny sztuczny mięsień, bardzo podobny do prawidłowego mięśnia piszczelowego przedniego (łac. musculus tibialis anterior). Uzyskane wyniki mają bardzo duże znaczenie dla leczenia różnych postaci dystrofii, np. choroby Duchenne'a. Dotąd nie powiodły się bowiem żadne próby odtworzenia działających mięśni zarówno poza, jak i w obrębie organizmu. Mięśnie wyhodowane in vitro nie przeżywają transferu do organizmu, bo gospodarz nie wytwarza nerwów i naczyń krwionośnych zaspokajających znaczne zapotrzebowanie mięśnia na tlen. Na szczęście, jak twierdzi Cesare Gargioli z Uniwersytetu w Rzymie, morfologia i strukturalna organizacja sztucznego narządu są bardzo podobne, jeśli nie takie same jak w naturalnym mięśniu szkieletowym. Przestrzegając przed huraoptymizmem, jeden z członków zespołu, Giulio Cossu, dodaje, że mięśnie myszy są małe i przeskalowanie procesu na potrzeby ludzi może wymagać znaczącego nakładu pracy. Kolejnym krokiem muszą być badania z udziałem większych zwierząt. « powrót do artykułu
  18. Naukowcy z Brown University zmapowali podobieństwa i różnice między dwoma rodzajami ekstrawersji: ekstrawersją afiliacyjną i sprawczą. Jak tłumaczą Amerykanie, ekstrawersja sprawcza wyraża się jako tendencja do asertywności, wytrwałości i osiągania, zaś dla ekstrawertyków afiliacyjnych nagradzająca jest towarzyskość czy zaprzyjaźnianie. Zespół przeprowadził strukturalne MRI 83 kobiet i mężczyzn w wieku od 18 do 54 lat. To pierwsze całościowe studium dot. fizycznych podobieństw i różnic w mózgach obu typów dorosłych ekstrawertyków (wcześniejsze studium bazowało tylko na seniorach). Na początku zbadano stan zdrowia fizycznego i psychicznego ochotników, a później dano im do wypełnienia standardowe testy osobowościowe. Po badaniu rezonansem magnetycznym prof. Tara White i studentka Erica Grodin skupiły się m.in. na znanej z powiązań z ekstrawersją przyśrodkowej korze okołooczodołowej (ang. medial orbitofrontal cortex, mOFC). Dane z MRI analizowały również za pomocą morfometrii bazującej na wokselach. Zgodnie z oczekiwaniami badaczek, okazało się, że nawet po uwzględnieniu innych potencjalnie istotnych czynników, np. wieku, wyższe natężenie obu rodzajów ekstrawersji korelowało z większą objętością istoty szarej w prawej i lewej mOFC. U osób z wyższą ekstrawersją sprawczą znaleziono jednak kilka dodatkowych obszarów z większą zawartością substancji szarej, a mianowicie lewy zakręt przyhipokampowy (który odpowiada za uczenie i pamięć nagrody), lewy zakręt przedśrodkowy, lewy zakręt obręczy oraz lewe jądro ogoniaste. U mężczyzn listę tę wydłużało prawe jądro półleżące. White i Grodin podkreślają, że ich studium wskazało jedynie na korelację, a nie na to, że większa objętość pewnego obszaru skutkuje jakimiś cechami osobowości. Nie wiadomo też, kiedy większe objętości się rozwijają: czy ludzie się z nimi rodzą, czy też nabywają je na późniejszych etapach życia. Dzięki nowo zdobytej wiedzy naukowcy mają nadzieję lepiej zrozumieć zmiany w ludzkiej emocjonalności na przestrzeni życia, np. w przebiegu normalnego starzenia i chorób neurodegeneracyjnych. « powrót do artykułu
  19. Chińskie władze usunęły z listy zatwierdzonych dostawców kilka wielkich koncernów z branży IT. Decyzja ma związek albo z doniesieniami o szeroko zakrojonych akcjach wywiadowczych prowadzonych przez państwa Zachodu, głównie przez USA i Wielką Brytanię, albo też jest podyktowana chęcią ochrony własnego rynku. Jednocześnie na listy dostawców wpisano wielu lokalnych przedsiębiorców. Najbardziej na decyzji władz w Pekinie ucierpiała firma Cisco. Jeszcze w 2012 roku mogła ona dostarczać chińskim urzędom 60 różnych produktów. Obecnie w ogóle zniknęła z zatwierdzonej listy. Zniknęły z niej też produkty Apple'a, Intela, Citriksa i McAfee. W tym samym czasie liczba produktów wymienionych na liście zwiększyła się z 2000 do niemal 5000. Wzrost ten jest w znakomitej części napędzany wpisaniem na listę kolejnych chińskich producentów. Liczba zagranicznych firm, które mogą wyposażać chińskie urzędy zmniejszyła się o 1/3. Największe cięcia, bo o ponad 50%, dotknęły tych przedsiębiorstw, których produkty mają związek z bezpieczeństwem. Wprowadzanie ograniczeń dla zagranicznych firm zbiegło się w czasie z ujawnieniem przez Edwarda Snowdena skali operacji szpiegowskich prowadzonych przez NSA. Najwyższe władze coraz bardziej przejmują się aferą Snowdena. W pewnym sensie za całą sytuację odpowiada amerykański rząd, gdyż Chiny mają teraz pewne podstawy, by się obawiać - mówi Tu Xinqun z Uniwersytetu Międzynarodowej Ekonomii i Biznesu w Pekinie. Kwestia cyfrowego bezpieczeństwa jest od wielu lat powodem napięć pomiędzy USA a Chinami. Oba kraje wzajemnie oskarżają się o cyberszpiegostwo. W ubiegłym miesiącu amerykańskie firmy technologiczne poskarżyły się chińskiej administracji na nowe przepisy wprowadzone w Państwie Środka. Niektóre z nich zmuszają zagraniczne firmy dostarczające sprzęt chińskim bankom do ujawnienia swoich kodów źródłowych i stosowania chińskich algorytmów szyfrujących. Znawcy chińskiej polityki i przemysłu uważają, że afera Snowdena jest dla chińskich władz jedynie pretekstem do narzucenia ograniczeń zachodnim firmom i stosowania polityki protekcjonistycznej. Nie jest bowiem tajemnicą, że długoterminowym celem strategicznym Chin jest wzmocnienie pozycji własnych firm technologicznych na rynku wewnętrznym i ewentualna przyszła ekspansja na rynki zewnętrzne. Tegoroczna wartość tego rynku jest szacowana na 465,5 miliarda dolarów. Nie ma wątpliwości, że Chińczycy faworyzują lokalne firmy - mówi anonimowy przedstawiciel jednego z zachodnich przedsiębiorstw. Polityka Chin nie powinna zaskakiwać, jednak - jak zauważają eksperci – jest też ryzykowna. Chiny mogą bowiem uzależnić się od własnych technologii, które wciąż pozostają w tyle za technologiami Zachodu i są bardziej podatne na ataki. W Chinach bezpieczeństwo informatyczne wyraźnie odstaje od międzynarodowych standardów. Całe nasze rozumienie bezpieczeństwa od nich odstaje - przyznaje Wang Zhihai, dyrektor firmy Beijing Wondersoft, która dostarcza produkty bezpieczeństwa chińskiemu rządowi, bankom i firmom prywatnym. Jednak Państwo Środka ma długoterminowe plany. Za 10 lat lub nieco więcej dogonimy świat pod tym względem - stwierdza Zhihai. « powrót do artykułu
  20. Badania na myszach pokazały, że dodatki do żywności (zagęszczacze i stabilizatory) mogą zaburzać mikroflorę jelit, prowadząc do stanu zapalnego, zespołu metabolicznego i tycia. Jak również ustalili naukowcy z Uniwersytetu Stanowego Georgii, związki te sprzyjają wzrostowi bakterii, które uszkadzają ochronną warstwę śluzu w przewodzie pokarmowym. Zespół Benoit Chassainga podawał zdrowym myszom karmę z 1% jednego z dwóch emulgatorów: karboksymetylocelulozy (E466) albo monooleinianu polioksyetylenosorbitolu (E433). Okazało się, że w porównaniu do grupy kontrolnej, zwierzęta szybko zaczęły jeść więcej, przytyły i miały problem z kontrolą poziomu cukru. Ponieważ u ludzi zjawiska te są symptomami zespołu metabolicznego, akademicy postanowili obejrzeć po mikroskopem tkankę jelit. Stwierdzili wtedy stan zapalny o lekkim natężeniu. Kiedy podczas eksperymentów emulgatory podawano myszom genetycznie predysponowanym do wystąpienia różnych chorób, np. nieswoistego zapalenia jelit czy zapalenia okrężnicy, wydawało się, że E466 i E433 pogarszały ich stan. Chcąc sprawdzić, skąd bierze się stan zapalny, Amerykanie analizowali ochronną warstwę śluzu z przewodu pokarmowego. Stwierdzili, że karboksymetyloceluloza i monooleinian polioksyetylenosorbitolu sprzyjały wzrostowi bakterii, które żyją w głębszych warstwach śluzu, bliżej nabłonka jelita. Dodatkowo napędzały one wzrost mikroorganizmów trawiących śluz. Komentatorzy doniesień z Nature podkreślają, że dieta myszy bardzo różni się od ludzkiej, dlatego dobrze by było przeprowadzić badania np. na świniach, które jedzą podobnie do nas. Idealnie byłoby zaś porównać ludzi spożywających pokarmy z i bez emulgatorów/zagęszczaczy. Jak podkreśla Chassaing, studia na ludziach właśnie się rozpoczynają. Naukowcy mają się przyglądać również temu, czy spożycie naturalnych emulgatorów, takich jak lecytyna sojowa czy guma guar, ma podobny wpływ. « powrót do artykułu
  21. Rosnące temperatury gleby znacząco wpływają na łańcuchy pokarmowe, wygląd oraz skład chemiczny zbiorników wodnych, do których jesienią spadają liście. Naukowcy z Dartmouth College chwalą się, że to jedno z pierwszych rygorystycznie zaplanowanych badań nad wpływem ocieplenia klimatu na wymianę składników odżywczych i organizmów między ekosystemami. Jesienią 2012 r. naukowcy zbierali liście klonu czerwonego (Acer rubrum) z poletek na terenie Harvardzkiego Lasu Eksperymentalnego w północno-środkowym Massachusetts, gdzie glebę podgrzewano albo pozostawiano w spokoju. Później wrzucali je do eksperymentalnych 167-l zbiorników słodkowodnych (ang. mesocosm) z planktonowymi sieciami pokarmowymi, składającymi się z zooplanktonu, glonów i bakterii. W ten sposób uzyskali 3 typy zbiorników: 1) bez liści, 2) z podgrzanymi liśćmi i 3) z liśćmi o temperaturze otoczenia. Na dalszym etapie studium śledzono zjawiska fizyczne, chemiczne i biologiczne, które zachodziły do momentu zamarznięcia "jeziorek" 6 tygodni później. Okazało się, że ogrzanie gleby spowodowało 2-krotny spadek zawartości fosforu w liściach. Dodanie "podgrzanych" liści do wody wiązało się ze spadkiem poziomu fosforu, rozpuszczonego węgla organicznego (ang. dissolved organic carbon) oraz gęstości bakterii, poprawiła się za to przejrzystość wody i 3-krotnie rosła liczebność wchodzących w skład zooplanktonu wioślarek (Cladocera). « powrót do artykułu
  22. Odkrycie kwazaru SDSS J0100+2802 to bardzo ważny krok w kierunku zrozumienia ewolucji tych najpotężniejszych obiektów we wszechświecie. Tym, co czyni SDSS J0100+2802 wyjątkowym jest jego wiek. To najjaśniejszy kwazar z początków wszechświata zasilany przez najbardziej masywną czarną dziurę z tego okresu. Kwazar odkryli uczeni z Uniwersytetu w Pekinie i University of Arizona. Wspomniany kwazar znajduje się w odległości 12,8 miliarda lat świetlnych od Ziemi, a zatem powstał 900 milionów lat po Wielkim Wybuchu. Znajdująca się w jego centrum czarna dziura ma masę 12 miliardów Słońc, a jasność kwazaru jest równa jasności 420 bilionom Słońc. Jak zauważa profesor Xiaohui Fan z University of Arizona, wyjaśnienie istnienia tego obiektu to poważne wyzwanie dla ekspertów. W jaki sposób we wczesnym wszechświecie, kiedy dopiero do powstały pierwsze gwiazdy i galaktyki mógł pojawić się tak jasny kwazar z taką wielką czarną dziurą? Jaki jest związek pomiędzy kolosalną czarną dziurą, a jej otoczeniem i jej galaktyką? - pyta uczony. Pierwsze kwazary zostały odkryte w 1963 roku. Obecnie znamy ponad 200 000 tego typu obiektów. SDSS J0100+2802 jest 7-krotnie jaśniejszy niż najstarszy znany kwazar, który liczy sobie 13 miliardów lat. Jest też najjaśniejszym ze wszystkich kwazarów o dużym przesunięciu ku czerwieni. O tym, jak potężną strukturą jest nowo odkryty kwazar niech świadczy fakt, że czarna dziura w centrum Drogi Mlecznej ma masę „zaledwie” 4 milionów Słońc. Masa czarnej dziury SDSS J0100+2802 jest zatem 3000 razy większa. « powrót do artykułu
  23. Australijscy eksperci zaprezentowali pierwszy w historii drukowany silnik odrzutowy. Tego typu urządzenia mają zużywać mniej paliwa, być lżejsze i tańsze od silników produkowanych obecnie. Inżynierowie z Monash Univeristy oraz powołana przez uczelnię firma Amaero Engineering już tworzy tajne prototypy dla Boeinga, Airbusa, Raytheona oraz Safrana. To pozwoli przemysłowi lotniczemu i kosmicznemu na szybszy rozwój, gdyż za pomocą druku 3D przygotowujemy prototypy trzy do czterech razy szybciej niż normalnie - mówi Simon Marriott, dyrektor firmy Amaero Engineering. W ciągu najbliższych 12 miesięcy poszczególne części nowego silnika zostaną przetestowane w powietrzu, a firma Amaero ma nadzieję, że w ciągu 2-3 lat uzyska wszelkie niezbędne zezwolenia konieczne do wprowadzenia silnika na rynek. Prace uczonych z Monash University to wielka szansa na Australii. W kraju tym istnieje bowiem jedna z trzech wielkoformatowych drukarek 3D korzystających z metalu. Pozostałe dwie znajdują się we Francji i w Niemczech. Austrlia jest jedynym krajem, w którym produkowany jest metal wykorzystywany w takich drukarkach. Jest też światowym liderem pod względem własności intelektualnej wytwarzania elementów za pomocą drukarek 3D. Nasz personel ma 10 lat doświadczenia w pracy z takim urządzeniem, a to daje nam olbrzymią przewagę - mówi Marriott. Przedstawiciele Amaero nie chcą zdradzać szczegółów kontraktu z Boeingiem czy Airbusem. Prawdopodobnie koncerny lotnicze zgodziły się częściowo sfinansować budowę większej drukarki. Obecnie jednak taka maszyna kosztuje około 3,5 miliona USD. Dzięki technologii druku 3D możliwe jest skrócenie czasu oczekiwania na komponenty z około 3 miesięcy do 6 dni. « powrót do artykułu
  24. Latte (ewentualnie cappuccino) to najlepsza kawa dla ludzi, którzy lubią ją mieć ze sobą podczas dojazdów do pracy czy na uczelnię. Dzieje się tak, bo pianka zmniejsza ryzyko wylania napoju z kubka. Wyniki międzynarodowych badań mają zastosowanie nie tylko rozrywkowe, można je bowiem także odnieść np. do bezpieczniejszego transportu ciekłego gazu czy rakietowych materiałów pędnych (autorzy publikacji z pisma Physics of Fluids wyjaśniają, że "chlupotanie" cieczy w kontenerze zwiększa ciśnienie działające na jego ściany, co grozi zarówno pęknięciem, jak i zaburzeniem ruchu pojazdu). Prof. Emilie Dressaire z New York University Polytechnic School of Engineering zaczęła myśleć o piance jako mechanizmie tłumiącym, gdy po kupieniu latte ktoś powiedział jej, że nie potrzebuje pokrywki, by zapobiec wylaniu. Gdy rozpoczęła pracę w grupie cieczy złożonych na Uniwersytecie Princeton, okazało się, że koledzy po fachu, np. Alban Sauret z francuskiego Krajowego Centrum Badań Naukowych, mieli podobne doświadczenia z innym pokrytym pianką napojem - piwem. Zachęceni obserwacjami z kawiarni i pubu naukowcy zabrali się do systematycznych badań w laboratorium. Skonstruowali ze szkła pojemnik i wypełnili go wodą, glicerolem oraz detergentem do mycia naczyń. Do dna doprowadzili igłę, przez którą przepuszczali ze stałą prędkością powietrze. W ten sposób uzyskali jednorodne warstwy bąbelków o średnicy 3 mm. Później Amerykanka i Francuz eksperymentowali z dwoma rodzajami ruchu: 1) szybkimi wahnięciami na boki i 2) bujaniem w przód i tył. Powstające fale nagrywano za pomocą szybkiej kamery. Okazało się, że wystarczyło pięć warstw pianki, by 10-krotnie zmniejszyć wysokość fali. Akademicy sądzą, że za pośrednictwem tarcia o boki naczynia pianka rozprasza energię chlupoczącej cieczy. Zwiększanie liczby warstw powyżej pięciu niczego nie zmienia, bo górne warstwy pianki się nie poruszają. « powrót do artykułu
  25. FBI i amerykański Departament Sprawiedliwości wyznaczyły nagrodę w wysokości 3 milionów dolarów w zamian za pomoc w schwytaniu Jewgienija Michajłowicza Bogaczewa, jednego z najbardziej poszukiwanych cyberprzestępców. Bogaczew jest poszukiwany w związku z podejrzeniem, iż to właśnie on był administratorem botnetu GameOver Zeus. Za jego pomocą ukradł ponad 100 milionów dolarów firmom i osobom prywatnym na całym świecie. FBI podejrzewa, że obecnie Bogaczew przebywa w Rosji. Wspomniany botnet był wysoko zaawansowanym przedsięwzięciem cyberprzestępczym, które udało się zlikwidować dzięki międzynarodowej współpracy. Teraz FBI prosi społeczność międzynarodową o pomoc w ujęciu Bogaczewa. Wiadomo, że mieszka w Rosji, ale może podróżować. Mamy nadzieję, że dzięki nagrodzie w wysokości 3 milionów dolarów ktoś, gdzieś go zobaczy i poinformuje organa ścigania o miejscu jego pobytu - powiedział Joseph Demarest, wicedyrektor FBI. « powrót do artykułu
×
×
  • Dodaj nową pozycję...