-
Liczba zawartości
37045 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
231
Zawartość dodana przez KopalniaWiedzy.pl
-
Jak donosi serwis Re/code, Google tworzy własny wydział hardware'owy. Na jego czele stanął były prezes Motoroli Rick Osterloh. Google przejęło Motorolę w 2011 roku, a na czele firmy stanął właśnie Osterloh. W roku 2014 Motorola została sprzedana Lenovo. W ubiegłym miesiącu Osterloh opuścił Motorolę i teraz został zatrudniony przez Google'a. Zaoferowano mu stanowisko starszego wiceprezesa, co oznacza, że kierowany przez niego wydział będzie miał tę samą rangę, co wydziały zajmujące się Androidem, reklamami, wyszukiwaniem czy YouTube'em. Zdaniem redaktorów Re/code w skład Google Hardware Division wejdzie większość zespołów zajmujących się obecnie sprzętem. Będą to grupy odpowiedzialne za urządzenia Nexus, Chromecast czy Chromebook oraz Google Glass, OnHub czy ATAP (Advanced Technology and Projects). OnHub to pomysł Google'a na stworzenie rutera, który z czasem stanie się jednym z elementów inteligentnego domu. Urządzenie jeszcze nie ujrzało światła dziennego. Z kolei grupa ATAP nie wyprodukowała żadnego urządzenia, a niedawno jej szefowa, Regina Dugan, która w przeszłości stała na czele DARPA, porzuciła Google'a i przeszła do Facebooka. Przed Osterlohem stoi więc niełatwe zadanie ożywienia inicjatyw hardware'owych Google'a, z których również te bardziej znane, jak Project Ara czy Google Glass, nie odniosły dotychczas sukcesu. « powrót do artykułu
-
Użytkownicy holenderskiego Tweakers Forum alarmują, że jeden ze sprzedawców na Grouponie rozprowadza podrobione karty pamięci firmy SanDisk. Karty te, rzekomo urządzenia SanDisk MicroSD, rzeczywiście mają reklamowaną pojemność i działają, jednak ich wydajność jest znacznie niższa niż opisana na opakowaniu. Wiadomo, że sprzedawca działa na terenie Wielkiej Brytanii, gdzie sprzedaje karty jako Connectronics. W ofercie ma urządzenia o pojemnościach 8, 16, 32, 64 i 128 gigabajtów. Jednak zamiast obiecywanego na opakowaniu transferu 48 MB/s użytkownicy kart mogą liczyć na maksymalny transfer rzędu 25 MB/s. Na pierwszy rzut oka opakowanie wygląda na autentyczne, jednak użytkownicy Tweakers Forum zwracają uwagę, że umieszczone na nim zdjęcie smartfonu jest nieostre, a z tyłu w opisie znajdują się literówki. SanDisk potwierdził, że karty są podrobione. Sprzedawca fałszywych kart twierdzi, że to oryginały i nadal je sprzedaje. Przedstawiciele Groupona dali sobie 10 dni na rozwiązanie problemu. « powrót do artykułu
-
W ubiegłym tygodniu na najpopularniejszej na świecie witrynie z torrentami, The Pirate Bay, pojawiły się złośliwe reklamy. Próbowały one przekierować użytkownika na witrynę, na której zestaw hakerski narzędzi Magnitude usiłował wykorzystać dziury we Flash Playerze i Internet Explorerze. Jeśli atak się powiódł, na komputerze ofiary instalowany był złośliwy kod typu ransomware o nazwie Cerber. Oprogramowanie początkowo domaga się okupu w wysokości 1,24 bitcoina (521 USD), a po tygodniu suma rośnie dwukrotnie. Zajmująca się bezpieczeństwem firma RiskIQ informuje, że ci sami przestępcy usiłowali też przekonać użytkowników, iż korzystają z nieaktualnej wersji Flash Playera i powinni zainstalować poprawkę. W rzeczywistości poprawka była kolejnym szkodliwym oprogramowaniem. « powrót do artykułu
-
Przed paroma laty Gérard Niyondiko i Moctar Dembele, młodzi inżynierowie z Afryki, wymyślili mydło chroniące przed ukąszeniami komarów przenoszących malarię. Wynalazek to część kampanii wymierzonej w wyeliminowanie malarii i ocalenie do końca 2018 roku 100.000 żyć. Start-up Faso Soap z siedzibą w Burkina Faso (Afryka Zachodnia) oferuje jedno z najbardziej obiecujących rozwiązań zapobiegających malarii. Mydło zawiera mieszankę naturalnych olejków eterycznych, które mają odstraszać komary przez co najmniej sześć godzin po użyciu. W 2013 r. projekt wygrał główną nagrodę Global Social Venture Competition (GSVC). Z Lyonu do Wagadugu ITECH, szkoła inżynieryjna z Lyonu, zapewniła badaczom pomoc techniczną przy tworzeniu pierwszych prototypów mydła oraz ulepszaniu właściwości organoleptycznych. Dzięki temu poprawiono zapach i wrażenia dotykowe. By uzyskać bazę tłuszczową, użyliśmy oleju kokosowego i masła shea. Aktywna substancja odstraszająca komary została wyprodukowana na bazie koktajlu z olejków eterycznych [m.in. ze źdźbeł trawy cytrynowej zwanej także palczatką] - mówi Pascale Cottin, dyrektor Laboratorium Kosmetyków ITECH. Dlaczego mydło? Wyzwaniem dla zespołu było znalezienie formuły, która ustabilizuje olejki eteryczne w końcowym produkcie kosmetycznym. W ten sposób wpadliśmy na pomysł, aby zrobić [właśnie] mydło - powiedział Niyondiko, współzałożyciel Faso Soap. W naszym kraju większość populacji żyje poniżej granicy ubóstwa i ludzie nie mogą sobie pozwolić na regularne kupowanie leków, kremów/sprejów przeciwko komarom czy moskitier. [Mając to na uwadze], zaproponowaliśmy więc odstraszający komary ogólnodostępny artykuł, który jednocześnie wykazuje działanie larwobójcze [...]. Mydło jest używane zarówno do mycia ciała, jak i prania ubrań. To jeden z niewielu produktów, który znajduje się w 95% tutejszych gospodarstw domowych. Co ważne, w bardzo gorących regionach mydło jest często stosowane w godzinach wieczornych, gdy komary zaczynają gryźć. Wiadomo też, że mydliny redukują rozwój larw komarów w stojącej wodzie. Komercjalizacja mydła pozwoli Faso Soap dotrzeć do najbardziej odległych obszarów. Dzięki dystrybucji w zaledwie 5 krajach kampania obejmie aż 50% zagrożonej populacji. Crowdfunding pomoże ocalić 100.000 istnień ludzkich Nadszedł czas, aby zacząć komercjalizację naszego wynalazku, a także ukończyć najważniejszą formułę chemiczną [...] - tłumaczy Gérard Niyondiko. Zbieranie funduszy na finansowanie projektu 100 000 vies rozpoczęło się 12 kwietnia i potrwa do 21 maja. W ten sposób do końca 2018 r. będzie można pomóc w walce z malarią aż 100 tysiącom osób. To bardzo istotne, bo wg Światowej Organizacji Zdrowia, co dwie minuty malaria zabija jedno dziecko. Z funduszy uzyskanych za pośrednictwem portalu crowdfundingowego Ulule będziemy wspierać badania nad istniejącymi prototypami - potwierdza Gérard Niyondiko. Dzięki 33.000 dolarów sfinansujemy m.in. przeprowadzenie testów w specjalistycznym laboratorium. Kolejne 66.000 dolarów pozwoli na przetestowanie mydła w naturalnym środowisku. Na stworzenie własnego laboratorium i przygotowanie fazy produkcyjnej potrzebujemy 112.000 dolarów. Crowdfunding to konieczność, jeśli mydło ma naprawdę ujrzeć światło dzienne. Dotąd, choć setki ludzi deklarowały pomoc przy dystrybucji czy marketingu, każdorazowo chęć współpracy znikała, gdy okazywało się, że Faso Soap nie istnieje, bo najpierw musi przejść testy laboratoryjne. W 2015 r. Niyondiko dostał od nigeryjskiej Fundacji Tony Elumelu grant w wysokości 5 tys. dolarów, ale z oczywistych względów taka kwota nie wystarczyła do zakończenia koniecznych etapów. Jeśli wyniki czerwcowych testów wydajności będą pomyślne, pierwsze mydła zostaną sprzedane w 2017 r. O Faso Soap Start-up Faso Soap powstał w 2013 roku w Burkina Faso z inicjatywy Gérarda Niyondiko. Jego celem jest walka z malarią za pomocą naturalnego mydła odstraszającego komary. Faso Soap chce upowszechnić swój produkt w najbardziej narażonych populacjach Afryki. Zdobywając 3 lata temu GSVC Grand Prize, Niyondiko i Dembele mieli, odpowiednio, 35 i 22 lata. Panowie znali się z uczelni - obaj studiowali w Międzynarodowym Instytucie Inżynierii Wody i Środowiska w Wagadugu. « powrót do artykułu
-
Mozilla opublikowała Firefoksa 46 wraz z którym załatała 14 dziur - w tym 4 uznane za krytyczne - znalezionych w poprzedniej wersji przeglądarki. Niektóre z tych luk były związane z błędami w obsłudze podsystemu pamięci, co pozwalało na wykonanie dowolnego kodu. Cztery kolejne dziury uznano za niebezpieczne. Jedna z nich występowała w wersji Firefoksa dla Androida i pozwalała napastnikowi na wykorzystanie JavaScriptu do odczytania danych geograficznych oraz informacji z czujników ruchu. Stanowiła ona więc poważne zagrożenie dla prywatności użytkownika. Użytkownicy Firefoksa powinni jak najszybciej zainstalować najnowszą wersję przeglądarki. « powrót do artykułu
-
Na znalezionej w marokańskiej jaskini kości udowej hominida widoczne są ślady zębów. To wskazuje, że żyjący przed 500 000 lat nasz przodek został pożarty przez dużego mięsożercę. W środkowym plejstocenie wcześni ludzie prawdopodobnie konkurowali z dużymi mięsożernymi drapieżnikami. Dotychczas jednak mieliśmy niewiele dowodów na istnienie takiej konkurencji. Autorzy najnowszych badań wykazali na kości pęknięcia i inne ślady wskazujące, że była ona przeżuwana. Widać na niej m.in. wgłębienia, a obie miękkie końcówki kości są całkowicie zmiażdżone. Uczeni uważają, że ofiara została zjedzona przez hieny wkrótce po śmierci. Nie jest jednak możliwe ustalenie, czy człowiek został przez nie upolowany, czy też zwierzęta zadowoliły się zwłokami. Niezależnie jednak od tego, badania te przyniosły pierwszy dowód wskazujący, że nasi przodkowie byli źródłem pożywienia dla zwierząt w środkowym plejstocenie w obecnego Maroka położonego w pobliżu Casablanki. Inne zdobyte w okolicy dowody wskazują, że ludzie żywili się też mięsożercami. Wygląda więc na to, że nasi przodkowie raz byli myśliwymi, a innym razem ofiarami miejscowej fauny. « powrót do artykułu
-
Probiotyki hamują związaną z menopauzą utratę gęstości kości
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Medycyna
Probiotyki hamują u myszy związaną z menopauzą utratę gęstości kości. Naukowcy ze Szkoły Medycyny Emory University i Uniwersytetu Stanowego Georgii wywoływali u samic menopauzę, usuwając im jajniki. Wyniki opisane na łamach Journal of Clinical Investigation sugerują, że probiotyki mogą stanowić tani sposób na pomenopauzalną osteoporozę. Od jakiegoś czasu wiadomo było, że układ odpornościowy bierze udział w osteoporozie poprzekwitaniowej, specjaliści nie mieli jednak pojęcia, jaki mechanizm leży u podłoża tego zjawiska. Zespół z Emory i Georgia State ustalił, że u myszy spadek poziomu estrogenu zwiększa przepuszczalność jelit, co sprawia, że produkty bakteryjne aktywują komórki odpornościowe jelita. W odpowiedzi komórki immunologiczne dają sygnał do rozkładu kości. Co istotne, badania wykazały, że probiotyki uszczelniają jelita i tłumią sygnał zapalny napędzający komórki odpornościowe. Nasze badania unaoczniają rolę, jaką mikroflora jelit odgrywa w modulowaniu przepuszczalności jelit i stanu zapalnego w kontekście spadku poziomu stężenia steroidów płciowych - podkreśla dr Roberto Pacifici. Ekipa Pacificiego podawała myszom 2 razy w tygodniu Lactobacillus rhamnosus GG (LGG), bakterie występujące m.in. w jogurtach. Miesiąc po usunięciu jajników u gryzoni z grupy kontrolnej gęstość kości spadła o połowę, zaś u myszy poddawanych terapii probiotykowej w ogóle się nie zmieniła. Amerykanie podkreślają, że typ stosowanych bakterii ma znaczenie. Gdy myszom podawano pozbawione probiotycznych właściwości pałeczki okrężnicy (Escherichia coli), nic się nie działo. Zastosowanie zmutowanych LGG, które wskutek defektu nie mogły skutecznie przywierać do komórek jelita, osłabiało korzystny efekt. Gdy probiotyk wykorzystywano u samic z zachowanymi jajnikami, prowadziło to do wzrostu gęstości kości. Określając wpływ mikrobiomu jelit na spadek gęstości kości, naukowcy badali też myszy wychowywane w jałowym środowisku. Ponieważ wykluczało to interwencję chirurgiczną, by wywołać menopauzę aplikowano leuprolid (analog hormonu uwalniającego gonadotropinę, który hamuje uwalnianie hormonów przez jajniki). U pozbawionych mikrobiomu samic zabieg ten nie wywoływał spadku gęstości kości. To oznacza, że by spadek stężenia steroidów doprowadził do zmniejszenia gęstości kości, konieczna jest obecność pewnych bakterii jelitowych - wyjaśnia prof. Rheinallt Jones, dodając, że obecnie są prowadzone badania, które mają ocenić, jak spadek poziomu hormonów płciowych oddziałuje na różnorodność mikrobiomu. Jedna możliwość jest taka, że niedobór steroidów prowadzi do zubożenia mikrobiomu, co nasila utratę kości i że probiotyki zachowują większą bioróżnorodność. « powrót do artykułu -
Apple to wciąż jedno z najbardziej dochodowych przedsiębiorstw na świecie. Mimo to przedsiębiorstwo informuje o pierwszym od 2003 roku kwartalnym spadku przychodów. W drugim kwartale 2016 roku przedsiębiorstwo zanotowało 50,6 miliarda USD przychodu, a dochód netto wyniósł 10,5 miliarda dolarów. Rok wcześniej przychód firmy wyniósł 58 miliardów dolarów, a dochód to 13,6 miliarda USD. Pogorszenie wyników finansowych było większe niż spodziewali się analitycy. Co gorsza, zdaniem ekspertów Apple nie może spodziewać się szybkiego polepszenia sytuacji. Samo Apple ocenia, że w trzecim kwartale bieżącego roku przychody wyniosą pomiędzy 41 a 43 miliardy USD. Od ponad 10 lat Apple notowało wzrosty sprzedaży i przychodów. Obecnie w każdej z głównych kategorii firma notuje kilkunastoprocentowy spadek sprzedaży. Przedsiębiorstwo sprzedaje obecnie o 16% mniej iPhone'ów, o 19% mniej iPadów, a sprzedaż urządzeń z linii Mac zmniejszyła się o 12%. Firma nie znalazła jeszcze nowego przebojowego produktu, który pozwoliłby zrekompensować jej spadki, a pokładane w iWatchu nadzieje spaliły na panewce. Spadek sprzedaży odbił się też na cenie akcji Apple'a, która zmniejszyła się o 7,71%. « powrót do artykułu
-
Francuscy naukowcy jako pierwsi wykazali, że pozbawiony układu nerwowego jednokomórkowy organizm - śluzowiec Physarum polycephalum - jest zdolny do uczenia, a konkretnie do habituacji. Wg nich, rzuca to nieco światła na ewolucję zdolności do uczenia, nawet przed pojawieniem się układu nerwowego i mózgu. Rodzi też pytania dotyczące zdolności uczenia skrajnie prostych organizmów, takich jak bakterie i wirusy. Rozpoczynając badania, Francuzi wyszli od założenia, że jednokomórkowe organizmy także muszą się przystosowywać do zmian w środowisku. Czy potrafią się zatem uczyć? Bakterie przejawiają, oczywiście, umiejętność adaptacji, ale trwa to parę pokoleń i stanowi raczej wynik ewolucji. Romain P. Boisseau, David Vogel i Audrey Dussutour z Centrum Badań nad Poznaniem Zwierząt (CNRS) postanowili więc znaleźć dowód na uczenie jednokomórkowego organizmu - śluzowca P. polycephalum, który zamieszkuje cieniste, chłodne obszary i jest obdarzony zadziwiającymi umiejętnościami (rozwiązuje np. labirynty i unika pułapek). Podczas 9-dniowego eksperymentu naukowcy stykali 2 grupy P. polycephalum z gorzką, ale nieszkodliwą substancją: jedną z chininą, a drugą z kofeiną. By dostać się do źródła pokarmu, trzeba było pokonać zaimpregnowany nią mostek. Grupa kontrolna przebywała "czysty" mostek. Początkowo oporne, z czasem śluzowce stopniowo stwierdzały, że związek jest nieszkodliwy i coraz szybciej pokonywały pokryte nim obszary. Po 6 dniach zachowywały się tak samo jak grupa kontrolna. Po kilkakrotnym wystąpieniu danego bodźca (gorzkiej, ale nieszkodliwej substancji) przestawały na niego reagować, podlegały więc habituacji. Po 2 dniach niestykania się z goryczą, wróciły do pierwotnego zachowania, czyli nieufności. Co istotne, śluzowce przyzwyczajone do kofeiny były nieufne w stosunku do chininy, a habituowane pod kątem chininy "nie dowierzały" kofeinie. Oznacza to zatem, że habituacja dotyczyła jednej konkretnej substancji. « powrót do artykułu
-
Microsoft kupi od firmy Twist Bioscience 10 000 000 długich oligonukleotydów. Te fragmenty kwasów nukleinowych posłużą koncernowi z Redmond do przeprowadzenia eksperymentów nad przechowywaniem danych w DNA. Kod genetyczny pozwala na niezwykle gęste upakowanie danych. W 1 gramie DNA można przechować niemal 1 zettabajt (miliard terabajtów) danych. DNA jest też nośnikiem niezwykle odpornym na działanie czynników środowiskowych. Sekwencjonowano już DNA liczące wiele tysięcy lat, a w 2013 roku niemieccy naukowcy dowiedli, że dane cyfrowe można będzie przechowywać w DNA przez co najmniej 500 lat. Największym problemem związanym z wykorzystaniem DNA są trudności w zapisaniu i odczytaniu danych. Zapis jest wykonywany przez Twist Bioscience. Firma korzysta z wybudowanego przez siebie urządzenia i dostarcza swoim klientom DNA przygotowywane na zamówienie. Takie DNA na zamówienie kosztuje około 10 centów za parę bazową. Twist ma nadzieję, że uda się obniżyć koszty do 2 centów. Odczyt danych jest dokonywany przez sekwencjonowanie genomu. Jego koszt znacząco spadł w ciągu ostatnich 20 lat. Zsekwencjonowanie ludzkiego genomu, prowadzone w latach 1990-2003, kosztowało 3 miliony dolarów. Obecnie tę samą operację można przeprowadzić za 1000 USD. Koszty nośnika z DNA wciąż są jeszcze zbyt wysokie, by technologia taka mogła się upowszechnić. Kolejne prace dowodzą jednak, że sama technologia działa, pozostaje jedynie ją udoskonalać i obniżać koszty. Microsoft poinformował, że wstępne badania z wykorzystaniem dostarczonych przez Twist łańcuchów wykazały, iż możliwe jest odzyskanie wszystkich danych zapisanych w oligonukleotydach. « powrót do artykułu
-
Najnowsze odkrycie wskazuje, że w wysokich partiach Alp ludzie zajmowali się produkcją mleka już ponad 3000 lat temu. Produkcja mleka to bardzo ważny składnik tradycji mieszkańców Alp, jednak niewiele wiadomo o tym, kiedy i jak rozpoczął się ten rodzaj działalności ekonomicznej. Francesco Carrer z University of York oraz jego koledzy znaleźli pozostałości mleka w ceramice odkrytej w pozostałościach alpejskiej kamiennej budowli sprzed 3000 lat. Zdaniem autorów badań naczynia, których fragmenty znaleziono, mogły służyć do podgrzewania mleka. Naukowcy oparli swoje badania na niewielkiej liczbie znalezisk, gdyż tego typu obiekty źle przechowują się w wysokich partiach Alp. Jednak dane uzyskane z trzech miejsc archeologicznych pozwoliły im na wysunięcie hipotezy, że produkcja mleka trwa w Alpach od co najmniej 3000 lat. « powrót do artykułu
-
Dzięki wykorzystaniu technologii rozpraszania neutronowego odkryto nowe zachowanie molekuł wody. Molekuły te, ściśnięte w bardzo małej przestrzeni, tunelują, wykazując zachowanie znane z fizyki kwantowej. Uczeni wykorzystując Spallation Nautron Source należące do amerykańskiego Oak Ridge National Laboratory oraz brytyjskie Rutheford Appelton Laboratory, opisali zachowanie molekuł wody zamkniętych w heksagonalnych tunelach o średnicy 5 angstromów w berylu. W niskiej temperaturze tunelująca woda porusza się zgodnie z zasadami fizyki kwantowej, przenika przez przeszkody, które są nieprzenikalne w świecie fizyki klasycznej. To oznacza, że atomy tlenu i wodoru tworzące molekułę wody zmieniają lokalizację i są jednocześnie obecnie we wszystkich sześciu pozycjach tunelu. To jeden z tych fenomenów, które mają miejsce wyłącznie w fizyce kwantowej i nie mają odpowiednika w naszym codziennym życiu - mówi główny autor badań, Alexander Kolesnikov z ORNL. Odkrycie, że molekuły wody tunelują pozwolą lepiej zrozumieć termodynamikę i zachowanie wody w bardzo małych przestrzeniach, takich jak np. ściany komórkowe czy skały poddane wysokiemu ciśnieniu. Uczeni będą mogli zbadać,jak odbywa się transport wody w organizmach żywych oraz dokładniej opisać procesy geologiczne. Odkrycie to pokazuje pozwala nam zrozumieć fundamentalne kwestie związane z zachowaniem się wody oraz sposób, w jaki woda wykorzystuje energię - mówi współautor badań Lawrence Anovitz. Dotychczas obserwowano tunelujące atomy wodoru, odkrycie tunelowania molekuł wody to coś nowego. Badanie za pomocą rozpraszania neutronowego wykazało, że podczas tunelowania się molekuła przyjmuje niezwykły kształt. Średnia energia kinetyczna protonów uzyskana podczas badań - mierzona w temperaturze niemal zera absolutnego - jest o około 30% mniejsza niż w wodzie w stanie płynnym lub stałym. To całkowicie nie zgadza się z powszechnie akceptowanymi modelami - dodaje Kolesnikov. « powrót do artykułu
-
Kierowany przez prof. Andrzeja Niedzielskiego z Centrum Astronomii UMK międzynarodowy zespół astronomów odkrył bardzo egzotyczną planetę, tak zwanego ciepłego Jowisza, przy bardzo starej, blisko dwukrotnie bardziej masywnej niż Słońce gwieździe. To już dwudziesty układ planetarny odkryty przez astronomów z UMK. Gwiazda macierzysta, o nazwie TYC 3667-1280-1, to tzw. czerwony olbrzym. Jest to obiekt o średnicy sześciokrotnie większej niż Słońce i 30 razy jaśniejszy. Znajduje się w gwiazdozbiorze Kasjopei, około 1600 lat świetlnych od Słońca. Takie planety są niezwykle rzadkie, odkryta przez naukowców z UMK jest jedyną znaną przy tak masywnej gwieździe. Planeta, nazwana zgodnie z obowiązującą konwencją TYC 3667-1280-1 b, ma masę ponad pięciokrotnie większą niż Jowisz i krąży wokół swojej gwiazdy na bardzo ciasnej orbicie - jej "rok" trwa zaledwie 26,5 dnia. Gdyby umieścić ją w Układzie Słonecznym, byłby to najbliższy Słońcu obiekt, o orbicie dwa razy ciaśniejszej niż orbita Merkurego. Ze względu na tak małą odległość od gwiazdy, na tej gazowej planecie panuje temperatura około 1100 stopni Celsjusza. To już dwudziesty układ planetarny znaleziony przez zespół prof. Niedzielskiego. Wszystkie badania prowadzące do tych odkryć zostały wykonane za pomocą 10-metrowego teleskopu Hobby-Eberly w Teksasie, a ostatnich pięć także przy współudziale włoskiego teleskopu Galileusza, o średnicy zwierciadła 3.6 metra. Instrument ten wyposażony jest w spektrograf HARPS-N, jedno z dwóch najdokładniejszych tego typu urządzeń na świecie, które pozwala na pomiar prędkości gwiazd z dokładnością lepszą niż 1 m/s. Wśród układów odkrytych przez zespół większość stanowią stare układy planetarne przy tzw. czerwonych olbrzymach, w których poszukiwaniach zespół ten się specjalizuje. W trzech z nich jednocześnie odkryte zostały po dwie planety. Odkrywane przez zespół prof. Niedzielskiego planety zazwyczaj krążą znacznie dalej swoich gwiazd niż ta przy TYC 3667-1280-1. Rekordzistką wśród nich jest planeta przy gwieździe BD+49 828, która krąży w odległości aż 4.2 jednostki astronomicznej, a jej "rok" trwa 2590 dni. W skład zespołu wchodzą także prof. Aleksander Wolszczan (Uniwersytet Stanowy Pensylwanii, USA), dr Eva Villaver (Uniwersytet Autonomiczny w Madrycie, Hiszpania), dr Grzegorz Nowak (Instytut Astronomiczny Wysp Kanaryjskich, Hiszpania), dr Monika Adamów (Uniwersytet Stanowy w Teksasie i Obserwatorium Astronomiczne McDonalda, USA, a także UMK), dr Gracjan Maciejewski (Centrum Astronomii UMK), dr Kacper Kowalik (Narodowe Centrum Zastosowań Superkomputerowych w Illinois, USA) oraz doktorantki: Beata Deka-Szymankiewicz i Michalina Adamczyk z UMK. Badania prof. Niedzielskiego finansowane są przez Narodowe Centrum Nauki. Praca prezentująca najnowsze odkrycie została opublikowana w europejskim periodyku Astronomy & Astrophysics w formie listu do wydawcy. « powrót do artykułu
-
Naukowcy z McMaster University odkryli, że zaledwie jedna minuta bardzo intensywnych ćwiczeń zapewnia korzyści zdrowotne podobne do związanych z dłuższym tradycyjnym treningiem wytrzymałościowym. To bardzo ekonomiczna czasowo strategia treningowa. Krótkie epizody intensywnej aktywności są zadziwiająco skuteczne - podkreśla prof. Martin Gibala. Kanadyjczycy postanowili porównać trening przedziałowy o wysokiej intensywności (ang. high intensity interval training, HIIT) z treningiem umiarkowanej intensywności niepodzielonym na interwały (ang. moderate-intensity continuous training, MICT). Przyglądano się paru kluczowym wskaźnikom zdrowotnym, w tym wrażliwości na insulinę i wydolności fizycznej (wydolności serca i układu oddechowego, ang. cardiorespiratory fitness). Do studium zebrano grupę 25 prowadzących siedzący tryb życia mężczyzn (wiek 27±8; BMI = 26±6kg/m2). Wylosowano ich do 3 grup: jednej kontrolnej i 2 innych, które w ciągu 3 miesięcy miały 3 razy w tygodniu uprawiać albo trening intensywny (HIIT), albo umiarkowany (MICT). Dla grupy uprawiającej trening HIIT przewidziano trzy 20-sekundowe interwały jazdy na rowerze stacjonarnym ze 100-proc. obciążeniem (~500 W), przedzielone 2 minutami jazdy na poziomie 50 W. W przypadku MICT chodziło o 45 min stałej jazdy na rowerze na poziomie ok. 70% tętna maksymalnego (~110 W). Oba protokoły uwzględniały 2-min rozgrzewkę i 3-min etap uspokojenia na poziomie 50 W. Okazało się, że po 12 tygodniach rezultaty były bardzo podobne, mimo że grupa MICT trenowała dużo dłużej (1 minuta intensywnego ruchu plus czas rozgrzewek itp., w sumie 10 min vs. 45 min plus czasy rozgrzewki i wyciszenia, w sumie 50 min na sesję). W obu grupach maksymalny pułap tlenowy (VO2max) wzrósł o 19%. Tak samo poprawił się też wskaźnik insulinowrażliwości (ISI), określony na podstawie testu dożylnego obciążenia glukozą (ang. intravenous glucose tolerance test, IVGTT) przeprowadzonego przed i 72 godz. po treningu. Analogiczne rezultaty zaobserwowano w przypadku zawartości mitochondriów w mięśniach szkieletowych. Większość ludzi usprawiedliwia nieaktywność brakiem czasu. Nasze badanie pokazuje, że podejście interwałowe może być skuteczniejsze - osiąga się te same korzyści zdrowotne i sprawnościowe co w tradycyjny sposób, ale w krótszym czasie - zaznacza Gibala. Gibala od ponad 10 lat bada wpływ treningu interwałowego. Jako pierwszy naukowiec wykazał, że parę minut intensywnego wysiłku tygodniowo daje zbliżone rezultaty do dłuższych, nieprzerwanych treningów. Jego zespół eksperymentował z wieloma protokołami, by zidentyfikować najbardziej oszczędne czasowo strategie. Podstawowe zasady odnoszą się do wielu form ćwiczeń - podsumowuje Kanadyjczyk. « powrót do artykułu
-
Wskutek zmian socjoekonomicznych częstość występowania otyłości wśród młodych Chińczyków z obszarów wiejskich szybko wzrosła. Dane dotyczące 29-letniego okresu pozyskano z 6 badań przekrojowych (z 1985, 1995, 2000, 2005, 2010 i 2014 r.) dzieci w wieku szkolnym z prowincji Szantung. W sumie uwzględniono 27.840 osób z obszarów wiejskich w wieku 7-18 lat. Definiując nadwagę i otyłość, naukowcy korzystali z wytycznych Światowej Organizacji Zdrowia, International Obesity Task Force (IOTF) oraz Working Group on Obesity in China (WGOC). Jak tłumaczą autorzy publikacji z European Journal of Preventive Cardiology, zgodnie z kryteriami WGOC nadwagę stwierdza się u 18-letnich chłopców i dziewcząt przy BMI równym 24-27,9, a wskaźnik masy ciała równy lub przekraczający 28 oznacza otyłość. By móc dokonywać porównań z innymi krajami, wskaźniki nadwagi i otyłości wyliczono też za pomocą kryteriów IOTF i Światowej Organizacji Zdrowia. To największa eksplozja dziecięcej i młodzieżowej otyłości, z jaką się kiedykolwiek spotkałem - twierdzi Joep Perk z Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Zgodnie z kryteriami WGOC, częstość występowania nadwagi i otyłości wśród chłopców wzrosła z, odpowiednio, 0,74 i 0,03% w 1985 r. do 16,35 i 17,20% w roku 2014, a wśród dziewcząt z 1,45 i 0,12% w 1985 r. do 13,91 i 9,11% w roku 2014. Podobny trend zaobserwowano, stosując kryteria IOTF i WHO. Studium pokazało, że szybkie zmiany socjoekonomiczne i żywieniowe doprowadziły do wzrostu liczby spożywanych kalorii i spadku aktywności fizycznej. Ludzie odeszli od tradycyjnej diety chińskiej i przeszli na dietę wysokotłuszczową, wysokoenergetyczną i ubogą w błonnik. Jednym z powodów, dla których nadwagę i otyłość częściej obserwuje się u chłopców, jest fakt, że tradycyjnie, zwłaszcza na obszarach wiejskich, synowie są bardziej cenieni, co oznacza, że przeznacza się dla nich więcej zasobów rodzinnych. « powrót do artykułu
-
Oprogramowanie "złamało szyfr" najstarszych śladów
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Oprogramowanie przeznaczone do badania śladów stóp z miejsc zbrodni pozwoliło naukowcom odkryć nowe fakty dot. stanowiska Laetoli w Tanzanii, a konkretnie zachowanych w skamieniałych popiołach wulkanicznych najstarszych odcisków stóp dwunożnych hominidów, najprawdopodobniej przedstawicieli gatunku Australopithecus afarensis. Znaleziono m.in. wskazówki sugerujące istnienie 4. osobnika. Autorem oprogramowania, które umożliwia trójwymiarowe uchwycenie odcisków oraz ich cyfrową analizę, jest dr Marcin Budka z Uniwersytetu w Bournemouth. Ślady z Laetoli są najstarsze na świecie [mają ok. 3,6 mln lat]. Dają nam one fascynujący wgląd w sposób poruszania hominidów. Techniki, które opracowujemy z myślą o współczesnych miejscach zbrodni, mogą ujawnić co nieco nowego także o śladach z prehistorycznych stanowisk - podkreśla prof. Matthew Bennett. Tropy z Tanzanii odkryła w 1976 r. Mary Leakey. Na stanowisku widnieją 2 równoległe ślady. Jeden z nich został zatarty, gdy przeszedł po nim 3. osobnik. W ciągu ostatnich 40 lat szlak kompozytowy przeważnie ignorowano, skupiając się na czystej wersji. Zespół prof. Bennetta zastosował oprogramowanie Budki, dzięki czemu udało się rozdzielić nałożone ślady i po raz pierwszy ujawnić szlak 3. hominida. Pojawiły się też wskazówki dot. 4. bohatera zdarzeń. Jesteśmy zadowoleni, że możemy wykorzystać naszą technikę, by uzyskać nowe dane z tych bardzo starych śladów - cieszy się Budka. To oznacza, że podwoiliśmy ilość danych dostępnych dla społeczności paleoantropologów [...] - dodaje dr Sally Reynolds. Uczona tłumaczy, że dysponując rozdzielonymi śladami, możemy się np. dowiedzieć, ile ważyły, jak wysokie były i jak poruszały się jednostki, które je pozostawiły. Budka podkreśla, że oprogramowanie może być wykorzystywane nie tylko przez (paleo)antropologów, ale i przez policję czy biologów (w przypadku śladów innych zwierząt, np. dinozaurów albo ptaków). Naukowcy pracują też nad dodaniem do oprogramowania nowych funkcji. « powrót do artykułu -
Krukowate dorównują inteligencją człowiekowatym
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Mimo mniejszych mózgów krukowate wydają się tak inteligentne jak szympansy. Wg naukowców z międzynarodowego zespołu, wskazuje to, że większą rolę niż rozmiar odgrywają gęstość neuronalna i budowa mózgu ptaków. Absolutna wielkość mózgu to nie wszystko. Odkryliśmy, że mimo mniejszych mózgów, krukowate wypadają tak samo dobrze jak człowiekowate - podkreśla doktorant Can Kabadayi z Uniwersytetu w Lund. Jednym z aspektów inteligencji jest tzw. kontrola hamująca (ang. inhibitory control), bez której zachowanie traci elastyczność i jest zastępowane przez impulsywne reakcje. W 2014 r. zespół z Duke University porównywał kontrolę hamującą 36 gatunków, głównie naczelnych i małp. Amerykanie posłużyli się przezroczystym cylindrem z otworami z obu stron. W jego wnętrzu znajdował się pokarm. By wykonać zadanie, zwierzę musiało powstrzymać się od sięgania bezpośrednio po kąsek i wykorzystać dziury boczne. Małpy wypadały wtedy najlepiej, więc naukowcy doszli do wniosku, że dla inteligencji decydująca jest absolutna wielkość mózgu. Biolodzy z Duke University nie uwzględnili jednak w testach krukowatych. Kabadayi i współpracownicy z Uniwersytetu w Oksfordzie, a także Instytutu Ornitologii Maxa Plancka postanowili więc zbadać kruki, wrony brodate i kawki zwyczajne. W eksperymencie wzięło udział 5 dorosłych kruków (3 samice), 10 wron brodatych (4 samice) i 10 kawek (5 samic). Na początku ekipa uczyła ptaki pozyskiwania jedzenia z matowych rurek z otworem na każdym z końców. Później testy powtórzono z przezroczystym cylindrem. Cylindry umieszczano na drewnianej podstawie. Otwory umożliwiały włożenie do środka głowy, by wydobyć ułożony pośrodku pokarm. Naturalnym impulsem powinno być sięganie wprost po kąsek, jednak wszystkie kruki próbowały dostać się do niego od strony otworu. Jak ujawniają naukowcy, kruki poprawnie wykonały 100% prób (10 na 10), średnia dla kawek wynosiła 97% (min. = 8, maks. = 10), a dla wron brodatych 92% (min. = 7, maks. = 10). To wyniki porównywalne z człowiekowatymi: szympansami (100%), orangutanami (99,1%), bonobo (95%) i gorylami (94,4%). « powrót do artykułu -
Sonda Cassini, jeden z najbardziej zasłużonych instrumentów naukowych, przygotowuje się do swojego ostatniego zadania. W ciągu najbliższych 12 miesięcy urządzenie - które od ponad 10 lat znajduje się na orbicie Saturna - rozpocznie serię manewrów, dzięki którym przekaże na Ziemię wcześniej niedostępne obrazy planety, a w końcu wejdzie w jej atmosferę i ulegnie zniszczeniu. Program Grand Finale rozpocznie się w przyszłym roku. Wcześniej przez 6 miesięcy sonda będzie badała najbardziej zewnętrzny pierścień F Saturna i 12-krotnie zbliży się do Tytana, największego księżyca planety. Pomiędzy kwietniem a wrześniem przyszłego roku sonda aż 22-krotnie przebędzie drogę pomiędzy Saturnem a najbardziej zewnętrznym pierścieniem. Nigdy żaden pojazd tam nie latał. To bardzo ekscytujące - mówi Linda Spilker z Jet Propulsion Laboratory, odpowiedzialna za sondę. Cassini podleci do planety niezwykle blisko, znajdzie się w odległości zaledwie 64 000 kilometrów od jej centrum. Przeprowadzone przez nią badania mogą dać odpowiedź na pytanie czy Saturn ma skaliste jądro, jak działa system pogodowy planety oraz jaka jest dokładna długość doby na Saturnie. Będziemy mogli zbadać strukturę wewnętrzną Saturna, zmierzyć jego pole grawitacyjne i magnetyczne oraz - być może - po raz pierwszy zmierzyć prędkość obrotową - dodaje Spilker. Zbierane będą tez dane na temat atmosfery, jonosfery i pasów radiacyjnych. "Szczególnie interesują mnie pomiary masy pierścieni Saturna" - mówi Larry Esposito z Laboratory for Atmospheric and Space Physics. Jeśli poznamy ich masę, będziemy mogli określić wiek pierścieni i przekonać się, czy są one w wieku Układu Słonecznego czy też znacznie młodsze. Sonda Cassini od początku była skazana na zagładę. Po ponad 10 latach pracy i dwukrotnym przedłużeniu misji sondzie kończy się paliwo. Jako, że na Enceladusie i Tytanie może istnieć życie, NASA nie chce ryzykować, iż nieczynna sonda spadnie na których z tych księżyców i zniszczy tamtejsze życie. Dlatego też Cassini ma zostać zniszczona poprzez skierowanie jej na Saturna. Cassini zakończy pracę 15 września 2017 roku. Do ostatnich minut będzie przekazywała dane na Ziemię. « powrót do artykułu
-
Międzynarodowy zespół naukowy pracujący pod kierunkiem specjalistów z Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego im. Łomonosowa, odkrył, który enzym jest odpowiedzialny za oddychanie u Escherichii coli. Dotychczas nie było wiadomo, w jaki sposób E. coli jest w stanie przetrwać w ludzkim organizmie. Teraz okazuje się, że za oddychanie tego patogenu odpowiadają enzymy, które nie występują u człowieka. To zaś oznacza możliwość stworzenia nieszkodliwych dla ludzi leków zwalczających E.coli. Escherichia coli żyje w układzie pokarmowym, gdzie powstaje dużo siarkowodoru, gazu zaburzającego oddychanie. E. coli jest o tyle zaskakującym organizmem, że w środowisku, w którym żyje koncentracja siarkowodoru jest kilkaset razy większa od koncentracji wymaganej do ograniczenia pracy oksydazy cytochromu c, a przez to do upośledzenia oddychania komórkowego. Wydawałoby się, że E. coli nie może oddychać, jednak w jakiś sposób jest w stanie przetrwać w układzie pokarmowym. Uczeni uznali więc, że możliwe jest oddychanie w obecności siarkowodoru, jednak musi się ono odbywać za pośrednictwem innej oksydazy. E. coli posiada dwa typy oksydaz: oksydazę cytochromową bo, która jest bardzo podobna do oksydazy cytochromu c oraz oksydazy typu bd. Postawiliśmy hipotezę, że oksydazy bd są bardziej odporne na działanie siarkowodoru niż oksydaza bo - mówi profesor Witalij Borisow. Naukowcy przygotowali więc E. coli posiadające tylko jedną z oksydaz (bd-I, bd-II oraz bo) i przeprowadzili szereg badań biochemicznych, biofizycznych i mikrobiologicznych, które miały ujawnić, w jaki sposób siarkowodór wpływa na tak zmanipulowane E. coli. Aktywność oksydazy bo jest całkowicie hamowana przez siarkowodór. Związek ten nie wpływa jednak na oksydazy bd - stwierdza profesor Borisow. Jako, że w ludzkim organizmie oksydazy bd nie występują, odkrycie to może zaowocować opracowaniem leków biorących na cel te właśnie oksydazy. I nie dotyczy to wyłącznie E. coli. Na przykład bakteria wywołująca gruźlicę również korzysta przede wszystkim z oksydazy bd, a trudno ją obecnie zwalczać, gdyż szybko zyskuje oporność na antybiotyki. Dzięki nowemu odkryciu mogą powstać leki, które uniemożliwią oddychanie patogenom, nie zaburzając przy tym pracy komórek ludzkiego organizmu. « powrót do artykułu
-
Wg historyków kulturalnych Helmera Helmersa z Uniwersytetu w Amsterdamie i Nadine Akkerman z Uniwersytetu w Lejdzie z XVII-wiecznego wraku zalegającego dna Morza Wattowego w pobliżu wyspy Texel wydobyto skrzynię z ubiorami, które najprawdopodobniej należały do Jean Ker, hrabiny Roxburghe, a zarazem powiernicy i dwórki królowej Henrietty Marii Francuskiej. W marcu 1642 r. królowa podróżowała z tajną misją do Niderlandów, gdy jeden z jej okrętów bagażowych zatonął na Morzu Wattowym. Doskonale zachowaną, bogato zdobioną jedwabną suknię można od 14 kwietnia oglądać na wystawie Garde Robe, którą otwarto w muzeum Kaap Skil. Oprócz niej na stanowisku odkryto pelerynę, pończochy oraz zdobione dużą ilością srebrnej i złotej nici jedwabne i satynowe gorsety. Poza tekstyliami nurkowie natrafili m.in. na włoską porcelanę, kielich z pozłacanego srebra i pachnidła z Grecji oraz Turcji. Z dna wyłoniły się także okładki książek z herbem Stuartów. Ponieważ we wraku wszystko zachowało się dobrze, spełnił on funkcję kapsuły czasu, dzięki której będzie można odtworzyć życie i pracę zaokrętowanych, stosunki handlowe i sytuację polityczną z tego okresu. Akkerman i Helmers są ekspertami od Stuartów. Ustalenia dotyczące właścicielki garderoby bazują na liście z 17 marca 1642 r., napisanym przez Elżbietę Stuart, księżniczkę angielską i szkocką, elektorkę Palatynatu Reńskiego i królową Czech, do angielskiego dyplomaty sir Thomasa Roe. Stwierdza w nim ona, że jej bratowa straciła w czasie rejsu bagaż. Oprócz strojów 2 dwórek i ich pokojówek zaginęły przedmioty należące do samej królowej (naczynia z prywatnej kaplicy). Oficjalnie celem podróży Henrietty Marii było dostarczenie 11-letniej córki Marii na dwór Wilhelma III Orańskiego (dziewczyna miało go poślubić w kolejnym roku), lecz naprawdę chodziło o sprzedaż klejnotów koronnych i zakup za uzyskane pieniądze broni. Akkerman szybko rozwiązała zagadkę właścicielki sukni. Kiedy Helmer powiadomił mnie o odkryciu, 5 minut zajęło nam dokopanie się do odpowiedniego listu, który transkrybowałam i odczytywałam w 2006 r. [Później] szukaliśmy kolejnych źródeł. « powrót do artykułu
-
Sygnalizacja świetlna dla zapatrzonych w smartfony
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Ciekawostki
Z myślą o osobach zapatrzonych w smartfony w Augsburgu w Bawarii zainstalowano sygnalizację świetlną w chodniku. Władze miasta wdrożyły takie rozwiązanie, bo w ostatnim czasie cichy tramwaj potrącił tu 2 przechodniów skupionych na zawartości własnych telefonów. Odnieśli oni tylko lekkie obrażenia, ale w pobliskim Monachium doszło w marcu do o wiele poważniejszego, bo śmiertelnego wypadku. Pod kołami tramwaju zginęła 15-latka, która nie zwracała uwagi na otoczenie z tego samego powodu co augsburczycy, w dodatku nosiła też słuchawki. Od 19 kwietnia chodnikowe światła działają na 2 augsburskich przystankach. Migają na czerwono, gdy nadjeżdża tramwaj lub gdy zapalą się czerwone światła z sygnalizacji miejskiej. Zorientowaliśmy się, że normalna sygnalizacja świetlna nie znajduje się w dzisiejszych czasach na linii wzroku wielu pieszych. Zdecydowaliśmy się więc na dodatkowy zestaw świateł [...] - wyjaśnił gazecie Augsburger Allgemeine (AA) Tobias Harms z urzędu miasta. Jak to zwykle bywa, część mieszkańców cieszy się z rozwiązania, a część utyskuje na kondycję współczesnego społeczeństwa i zgubne nawyki młodzieży. Nastolatek zaczepiony przez dziennikarza AA stwierdził, że aż do tej pory nie był świadom, że takie światła się w ogóle pojawiły. Wg niego, mogą się one sprawdzić np. nocą. « powrót do artykułu -
Generalnie pluskwy domowe (Cimex lectularius) wolą się ukrywać w miejscach czerwonych lub czarnych, ale na preferencje osobnicze wpływają już różne czynniki, np. wiek czy płeć. Naukowcy z Uniwersytetu Florydzkiego i Union College w Lincoln zastanawiali się, czy pluskwy wybierają kryjówki o określonych barwach, postanowili więc przeprowadzić eksperyment. Naukowcy posłużyli się przypominającymi namiociki schronieniami z brystolu. Umieszczali je na szalkach Petriego i dawali owadom 10 minut na wybór któregoś z nich. Uwzględnili kilka wersji pierwotnego scenariusza badawczego: testowali pluskwy na różnych stadiach rozwojowych, samce i samice, pojedyncze osobniki albo grupy, a także owady najedzone vs. głodne. Wyniki opublikowane w Journal of Medical Entomology pokazały, że pluskwy silnie preferowały czerwień i czerń i wydawały się unikać zieleni i żółci. Spekulowano, że próbując się ukryć, pluskwy wejdą do jakiegokolwiek schronienia, jednak eksperymenty z kolorami pokazały, że owady te nie chowają się byle gdzie, ale wybierają miejsca na podstawie barwy [...]. Początkowo myśleliśmy, że pluskwy mogą woleć czerwień, bo krew, na której żerują, jest czerwona. Po zakończeniu studium sądzimy jednak, że głównym powodem, dla którego pluskwy lubią czerwień, jest fakt, że same wydają się czerwone. Znane z tworzenia skupisk stawonogi udają się do takich kryjówek, bo [po prostu] chcą przebywać z innymi C. lectularius - wyjaśnia dr Corraine McNeill. Naukowcy podkreślają, że te ogólne preferencje zmieniały się z wiekiem, a także w zależności od tego, czy owady były same, czy w grupie i czy były głodne, czy nie. Co więcej, samce i samice także wolały inne barwy. Samice wolały schronienie cechujące się krótszymi długościami fal (liliowe - 14,5% i fioletowe - 11,5%), a samce dłuższymi (czerwone - 37,5% i czarne - 32%). Preferencja dla pomarańczowego i filetowego była silniejsza, gdy pluskwy nakarmiono. Na każdym stadium pluskwy wolały inne barwy, co wg badaczy, ma związek z budową/pigmentacją rozwijających się oczu. O ile larwy 1. stadium nie wykazywały znaczących preferencji barwnych, o tyle do momentu stania się larwą 5. stopnia (nimfą) aż 27,5% silnie optowało za czerwienią i czernią (podobne preferencje miały imago). Proporcja złożonych jaj była wyższa w niebieskich, czerwonych i czarnych "azylach". Amerykanie uważają, że pluskwy unikają zieleni i żółtego, bo kolory te przypominają jaskrawo oświetlone rejony. Wspominając o ulepszeniu pułapek, akademicy stawiają na połączenie urządzeń monitorujących o określonej barwie z feromonami lub dwutlenkiem węgla. « powrót do artykułu
-
Pingwiny na Półwyspie Antarktycznym mają się różnie
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Nauki przyrodnicze
Niewiele gatunków zwierząt doświadcza tak szybkich zmian środowiskowych, z jakim mają do czynienia pingwiny białookie, maskowe i białobrewe zamieszkujące Półwysep Antarktyczny. Półwysep ociepla się kilkukrotnie szybciej niż cała planeta, od połowy lat 20. XX wieku średnie temperatury wzrosły tam o... 6-7 stopni Celsjusza. Ma to olbrzymi wpływ na ilość lodu morskiego. Obecnie okres formowania się tego lodu jest aż o 90 dni krótszy niż w przeszłości. To bardzo ważne, gdyż pojawianie się i wycofywanie lodu morskiego jest silnikiem napędowym wielu procesów w morskim ekosystemie Antarktyki, a jego wpływ na trzy gatunki pingwinów jest istotny - mówi Bill Fraser, ekolog i ekspert ds. pingwinów Bill Fraser, który od 1974 roku pracuje na w ramach Antarctica's Palmer Station's Long-Term Ecological Research (LTER) i bada ptaki morskie. Gatunki te to odpowiednik kanarków w kopalniach, informują nas one o zmianach klimatycznych w Antarktyce, są niezwykle czuła nawet na niewielkie zmiany w systemie, gdyż cała ich życie zależy od równowagi pomiędzy lodem morskim a dostępnością do otwartych wód" - wyjaśnia Fraser. W ostatnich latach Fraser obserwuje rosnące opady deszczu i śniegu na Półwyspie. W przeszłości deszcz był rzadkością, obecnie jaja i młode pingwiny toną w wodzie. Problemem jest też zmniejszająca się ilość lodu morskiego, co utrudnia pingwinom dostęp do żywności. Pingwiny używają lodu jako platformy do żerowania. Dzięki lodowi pingwiny białookie docierają do najbardziej obfitych łowisk. Gdy brakuje lodu zwierzęta nie mogą efektywnie się odżywiać - mówi uczony. Jednak to, co szkodzi pingwinom białookim, pomaga pingwinom maskowym i białobrewym, gdyż te gatunki wolą otwarte wody, pozbawione lodu. Dlatego też Fraser obserwuje, że populacje tych dwóch gatunków gwałtownie się rozrastają w południowych częściach Półwyspu Antarktycznego. Nieco inaczej wygląda sytuacja w północnej części. Naukowcy obawiają się, że mniejsza ilość lodu wpłynie tam niekorzystnie na ilość krylu, który stanowi główne źródło pożywienia dla pingwinów białookich i maskowych. Lód chroni młody kryl przez mroźnymi zimami i zapewnia mu pożywienie w postaci alg. Andrea Kavanagh z Global Penguin Conservation Campaign informuje, że w ciągu 30 lat liczba pingwinów w tamtym regionie spadła o 30%. Przyczyną tego spadku jest nie tylko globalne ocieplenie ale i rybołówstwo. Pomimo tego, że w Oceanie Południowym znajduje się olbrzymia ilość krylu, to jednak silnie skoncentrowane rybołówstwo jest szkodliwe dla drapieżników, szczególnie dla pingwinów, które w okresie lęgu i wychowywania młodych nie mogą oddalać się zbytnio od lądu. Muszą znaleźć pożywienie w pobliżu i szybko dostarczyć je młodym - mówi uczona. Organizacja Pew Charitable Trusts, która prowadzi Global Penguin Conservation Campaign obawia się, że w miarę postępów globalnego ocieplenia rybołówstwo będzie coraz bardziej intensywne i coraz bardziej szkodliwe dla pingwinów. Dlatego też organizacja apeluje o utworzenie rezerwatu i zakaz połowów krylu w pobliżu wybrzeża. Fraser zauważa jednak, że związek pomiędzy populacją pingwinów a dostępnością krylu nie jest do końca jasny. Wszystkie trzy badane przez nas gatunki pingwinów żywią się głównie krylem. Nie wiemy, jak to się dzieje, że wraz ze zmniejszającą się ilością lodu morskiego i prawdopodobnie związaną z tym mniejszą ilością krylu, spada liczebność pingwinów białookich, ale rośnie maskowych i białobrewych. Można by pomyśleć, że gdy spada ilość krylu, spadnie liczebność wszystkich trzech gatunków. Jednak proces taki nei zachodzi ani tutaj, ani w innych obszarach Półwyspu Antarktycznego, gdzie gatunki te współwystępują - mówi Frazer. Obecnie operujące w okolicy przedsiębiorstwa rybackie łowią poniżej limitów ustalonych przez Commission for the Conservation of Antarctic Marine Living Resources (CCAMLR), która zezwala na połów 620 000 ton, czyli około 1% krylu w regionie. Roczne połowy wynoszą około 0,3%. Cilia Indahl z firmy Aker BioMarine AS mówi, że jeśli naukowcy wykażą, iż połowy krylu w pobliżu wybrzeży szkodzą pingwinom, to jej przedsiębiorstwo poprze propozycję zakazu łowienia przy wybrzeżach. Obecnie najpoważniejszym problemem jest globalne ocieplenie - stwierdza Indahl. « powrót do artykułu -
Naukowcy z Uniwersytetu w Bath zaprojektowali system alarmowy do cewników, który zmieniając kolor moczu, sygnalizuje, że bakterie zaczynają zatykać światło rurki. Co roku na świecie cewniki urologiczne zakłada się ok. 100 mln osób. Niestety, obecność cewnika w układzie moczowym wiąże się z możliwością rozwoju tzw. baketriomoczu. Wg CDC (Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom), w samych tylko USA szpitalne zakażenia układu moczowego występują rocznie u ponad 90 tys. pacjentów. Zakażenia związane z cewnikami to poważny problem, zwłaszcza w przypadku lekoopornych bakterii. Mamy nadzieję, że z tym prostym do zastosowania czujnikiem będziemy w stanie realnie wpłynąć na życie pacjentów - podkreśla dr Toby Jenkins, szef zespołu naukowców. Z czasem bakterie zaczynają tworzyć w cewniku warstwę zwaną biofilmem. Biofilm zatyka rurkę, a ponieważ mocz nie może spłynąć do worka, cofa się do nerek. W pewnym odsetku przypadków bakterie z moczu wywołują niewydolność nerek. Poważnym zagrożeniem są też sepsa i zgon. Uważa się, że w przypadku długotrwałego wykorzystywania cewników problemy z blokowaniem ich światła występują nawet u 50% pacjentów. Niestety, obecnie nie ma sposobu na wykrycie tego zjawiska przed pojawieniem się objawów/skutków. Nowa powłoka wykrywa biofilmy tworzone przez Proteus mirabilis. System ostrzega przed blokadą na 10-12 godzin przed jej wystąpieniem. Powłoka jest zbudowana z 2 warstw. Pierwsza reaguje na zmiany pH moczu związane z obecnością bakterii (patogeny sprawiają, że mocz staje się bardziej zasadowy), a druga zawiera barwnik. Gdy przez wzrost zasadowości 1. warstwa ulega rozpuszczeniu, barwnik zostaje uwolniony i mocz zbierający się w worku ma jaskrawożołty kolor. Do testów systemu wykorzystano szklany pęcherz, sztuczny mocz i bakterie z próbek pobranych od pacjentów. Okazało się, że przy braku zakażenia barwnik pozostawał w 2. warstwie mimo ciągłego przepływu strumienia moczu. Nasza nowa powłoka sprawdza się przy istniejących typach cewników. Zapewnia czytelny wczesny sygnał wzrokowy, ostrzegając przed zakażeniem jeszcze przed blokadą cewnika. To może dramatycznie zmniejszyć liczbę rozwijających się w ten sposób zakażeń. Kolejne etapy studium to badanie osiągów powłoki w kontakcie z moczem ochotników i wreszcie testy kliniczne. « powrót do artykułu
-
Podczas targów Hannover Messe przedstawiciele Microsotu zapowiedzieli pozycjonowanie Windows 10 jako "platformy rewolucji inteligentnych urządzeń". Dyrektor wykonawczy z Redmond, Satya Nadella, stwierdził, że Internet of Things oraz inteligentne platformy komputerowe stają się coraz ważniejszym składnikiem rozwiązań biznesowych i inteligentnych budynków. Coraz powszechniejsze instalowanie tego typu urządzeń daje dostęp do nieprzerwanego strumienia danych dotyczących ludzi, procesów i systemów. Microsoft chce ułatwić wykorzystanie tych danych w praktyce, ułatwić korzystanie z różnych produktów czy zarządzanie systemami. Tutaj wkracza Windows 10, który ma być uniwersalną platformą działającą na wielu różnych urządzeniach, od niewielkich czujników Internet of Things po np. olbrzymie wyświetlacze przekazujące informacje. Microsoft nie ogranicza się jednak tylko do tego. Już podpisał umowy z kilkoma producentami samochodów, którzy będą wykorzystywali Windows w swoich pojazdach. Koncern wyobraża sobie przyszłość, w której jego system steruje też oświetleniem ulicznym czy lodówkami. Warto tutaj zauważyć, że - w obliczu zmian zachodzących w świecie IT - Microsoft zapowiada wkroczenie na terytorium, które było dotychczas domeną różnych systemów uniksowych. Windows 10 Universal Platform ma być ważnym krokiem w tym kierunku. « powrót do artykułu