-
Liczba zawartości
37056 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
nigdy -
Wygrane w rankingu
231
Ostatnia wygrana KopalniaWiedzy.pl w dniu 9 listopada
Użytkownicy przyznają KopalniaWiedzy.pl punkty reputacji!
Reputacja
357 WyśmienitaO KopalniaWiedzy.pl
-
Tytuł
Duch Kopalni
- Urodziny 01.05.2006
Informacje szczegółowe
-
Płeć
Nie powiem
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
-
Podczas badań prowadzonych przed rozpoczęciem prac budowlanych w pobliżu Kantonu, znaleziono najmniejsze znane jaja nieptasich dinozaurów. Sześć sfosylizowanych jajek stanowi obecnie część skały budującej formację Tangbian. Pochodzi ona z górnej kredy, sprzed 80 milionów lat. Jaja są nieregularnie ułożone, trudno więc stwierdzić, czy wszystkie znajdowały się w jednym gnieździe. Jaja są owalne, a ich dłuższa oś liczy zaledwie 29 milimetrów. Naukowcy, którzy badali jaja, stwierdzili na łamach Historical Biology, że prawdopodobnie należą one do nieznanego dotychczas nieptasiego terapoda, którego nazwali Minioolithus ganzhouensis. Eksperci wykluczyli, by należał on do troodonów, owiraptorozaurów, ani dromeozaurów. Obecnie nie wiadomo, jakie rozmiary mógł osiągnąć ten gatunek. Jaja zachowały się w świetnym stanie. Badania za pomocą skaningowego mikroskopu elektronowego ujawniły, że ich wewnętrzna struktura jest niemal nienaruszona. To dzięki temu udało się ustalić, że posiadają one unikatowy zestaw cech, które nie pasują do żadnego znanego gatunku. Dzięki analizie ewolucyjnej znanych skamieniałych jaj, doszliśmy do wniosku, że pochodzą one od niewielkiego terapoda, mówi profesor Han Fenglu z Chińskiej Akademii Nauk i dodaje, że ich odkrycie zwiększa naszą wiedzę na temat ewolucji i metod reprodukcyjnych dinozaurów z późnej kredy. « powrót do artykułu
-
Nie wszystkie rzymskie miejscowości położone przy Wale Hadriana były wojskowymi fortami. Stanowisko Corbridge Roman Town było niegdyś tętniącym życiem miastem i bazą zaopatrzeniową. I pozostało takim aż do końca oficjalnej rzymskiej obecności na Wyspach Brytyjskich w pierwszej dekadzie IV wieku. W tym wyjątkowym miejscu archeolodzy znaleźli właśnie niezwykły zabytek, rękojeść noża w kształcie gladiatora. Artysta przedstawił na niej secutora, gladiatora uzbrojonego w tarczę i miecz, którego przeciwnikiem na arenie był najczęściej retiarius (sieciarz). Wykonany ze stopu miedzi nóż był wyjątkową pamiątką dla gladiatora. Tego typu przedmioty bardzo rzadko są znajdowane na terenie Wysp Brytyjskich. Ich obecność dowodzi jednak, że gladiatorzy cieszyli się statusem celebrytów nawet na obrzeżach Imperium Romanom. Niezwykle interesujący jest fakt, że przedstawiony na rękojeści muskularny uzbrojony gladiator jest leworęczny. Leworęczność jest stosunkowo rzadko występującą cechą, można więc przypuszczać, że figurka przedstawia konkretnego leworęcznego gladiatora. Niektórych zawodników celowo szkolono w walce lewą ręką, by zapewnić im przewagę nad przeciwnikiem i urozmaicić widowisko. W Brytanii rzadko znajduje się memorabilia gladiatorów, więc odkrycie tak dobrze zachowanego przedmiotu jest szczególnie interesujące, mówi kuratorka doktor Frances McIntosh. Gladiatorzy byli niewolnikami i wyrzutkami społecznymi, a jednocześnie mogli zdobyć status celebryty. Widowiska z ich udziałem były ważną częścią życia kulturalnego w całym Imperium rzymskim. Fenomen ten doprowadził do pojawienia się sportowych memorabiliów z wizerunkami gladiatorów, takich jak ceramika, szkło, lampy i figurki. Gladiatorzy mieli swój seksapil i znamy przykłady kobiet o wysokim statusie społecznym, które – pomimo olbrzymiej przepaści, jaka ich dzieliła – zostawały kochankami gladiatorów, dodaje uczona. Fascynacja gladiatorami dotarła nie tylko na północne krańce Imperium, ale przetrwała próbę czasu. Do dzisiaj są oni bohaterami masowej wyobraźni i popularnych filmów. « powrót do artykułu
-
Niezwykły amulet z Turcji miał chronić rzymskich kawalerzystów
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Podczas wykopalisk w starożytnym Hadrianopolis w Paflagonii, którego ruiny znajdują się w pobliżu współczesnego Eskipazar w Turcji, archeolodzy trafili na wyjątkowy zabytek – amulet przedstawiający dosiadającego konia króla Salomona, który przebija demona włócznią. Stratygrafia pozwoliła datować zabytek na V wiek naszej ery. Hadrianopolis w Paflagonii, znane też jako Caesarea i Proseilemmene, było zamieszkane od co najmniej I wieku p.n.e. do VIII wieku naszej ery. Miasto znane jest jako miejsce urodzenia świętych Alpiniusza Słupnika i Stylianosa z Paflagonii. Dotychczas w odkryto tam pozostałości kościołów, łaźni, struktur obronnych, teatru, willi, monumentalnych budynków oraz miejsc kultu. Doktor Ersin Çelikbaş z Wydziału Archeologii Uniwersytetu w Karabük zauważa, że w tym regionie nie znaleziono niczego podobnego do wspomnianego amuletu. Uwagę zwraca oczko umożliwiające zawieszenie go na szyi oraz inskrypcja. Na amulecie widnieje napis „Nasz Pan pokonał zło”. Doktor Çelikbaş wyjaśnia, że obecność amuletu w Hadrianopolis jest związana z wojskowym charakterem miasta. Już wcześniej znaleźliśmy dowody wskazujące, że stacjonowała tu jednostka kawalerii. Salomon jest znany też jako wódz armii. Sądzimy, że był też uznawany za patrona rzymskiej i bizantyjskiej kawalerii stacjonującej w Hadrianopolis. Salomon jest ważną postacią trzech religii objawionych z regionu: judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Jest jednym z proroków w islamie. To wybitny, biblijny władca Izraela, symbol mądrości. W Biblii nie mamy żadnych odniesień do związków Salomona z demonami, jednak o ich istnieniu świadczy ustęp w „Dawnych dziejach Izraela" Józefa Flawiusza. Bóg obdarzył go również znajomością sztuki stosowanej przeciwko demonom w celu wspomagania i leczenia ludzi. Układał więc Salomon zaklęcia przynosząc ulgę w chorobach i zostawił po sobie formuły egzorcyzmów, za pomocą których ludzie opętani przez demony mogą je wygnać tak, że nigdy nie wrócą, pisze Flawiusz. Salomon jako pogromca demonów pojawia się w świecie żydowsko-hellenistycznym i postać ta jest popularyzowana przez chrześcijańskie teksty ze średniowiecza. W „Testamencie Salomona”, tekście, którego autorstwo przypisywano Salomonowi, a który został skompilowany w średniowieczu z greckich tekstów powstających od początku I wieku, czytamy, jak władca ten, za pomocą magicznego pierścienia podarowanego mu przez archanioła Michała, rządził demonami, kazał im wybudować świątynię czy zdradzić sobie inkantancje wypędzające demony i leczące choroby przez nie spowodowane. Wzorcem dla Salomona zabijającego demona mógł być grecki bohater Bellerofont, który dosiadając Pegaza zabił chimerę. W podobny sposób święty Jerzy zabił smoka. « powrót do artykułu -
Naukowcy z University of Birmingham opublikowali na łamach Physical Review Letters artykuł, w którym niezwykle szczegółowo opisali naturę fotonów, ich interakcję z materią oraz sposób, w jaki są emitowane przez atomy i molekuły oraz kształtowane przez środowisko. W ten sposób mogli precyzyjnie opisać kształt pojedynczego fotonu. Zadanie to przekraczało dotychczas możliwości nauki, gdyż foton może propagować się w środowisku na niezliczoną liczbę sposobów, przez co trudno jest modelować interakcje, w jakie wchodzi. Nasze obliczenia pozwoliły nam na przełożenie pozornie nierozwiązywalnego problemu w coś, co można obliczyć. A produktem ubocznym naszego modelu jest możliwość stworzenia obrazu pojedynczego fotonu, czego dotychczas nikt nie dokonał, mówi doktor Benjamin Yuen z Wydziału Fizyki i Astronomii University of Birmingham. Współautorka badań, profesor Angela Demetriadou stwierdziła: geometria i właściwości optyczne środowiska mają olbrzymi wpływ na sposób emitowania fotonów, definiują ich kształt, barwę, a nawet to, z jakim prawdopodobieństwem istnieją. Praca brytyjskich uczonych pogłębia naszą wiedzę na temat wymiany energii pomiędzy światłem a materią, pozwala lepiej zrozumieć, w jaki sposób światło wpływa na bliższe i dalsze otoczenie. Pozwolą lepiej manipulować interakcjami światła z materią, a więc przyczynią się do udoskonalenia czujników, ogniw fotowoltaicznych czy komputerów kwantowych. « powrót do artykułu
-
Agencje e-commerce to wyspecjalizowane firmy, które pomagają przedsiębiorstwom rozwijać i prowadzić działalność w przestrzeni internetowej. Ich głównym celem jest wspieranie marek w budowaniu skutecznej obecności online, zwiększaniu sprzedaży oraz optymalizacji procesów biznesowych związanych z handlem internetowym. Co jeszcze warto wiedzieć o agencjach? Podpowiadamy. Zakres działań agencji e-commerce Agencje e-commerce oferują wiele usług, które pomagają firmom osiągać zamierzone cele biznesowe. Do ich podstawowych działań należą: Tworzenie i optymalizacja sklepów internetowych Kluczowym zadaniem agencji jest projektowanie i wdrażanie platform e-commerce. W zależności od potrzeb klientów, mogą to być zarówno sklepy oparte na gotowych rozwiązaniach, jak i systemy dedykowane, stworzone od podstaw. Profesjonalne agencje dbają o to, aby sklep był funkcjonalny, estetyczny i dostosowany do potrzeb użytkowników. Optymalizacja dotyczy m.in. szybkości działania, intuicyjności nawigacji oraz responsywności na różnych urządzeniach. Strategia marketingowa W e-commerce niezwykle ważne jest przyciągnięcie klientów oraz utrzymanie ich uwagi. Agencje pomagają w opracowywaniu i realizacji kompleksowych strategii marketingowych, obejmujących takie elementy jak: Kampanie reklamowe w Google Ads i na platformach społecznościowych (np. Facebook, Instagram, TikTok). E-mail marketing, który pozwala budować relacje z klientami i zwiększać sprzedaż. Pozycjonowanie SEO – optymalizacja treści i strony, aby osiągać wysokie pozycje w wynikach wyszukiwania. Analiza i raportowanie E-commerce Marketing dostarcza firmom szczegółowe dane o wynikach działań. Dzięki zaawansowanym narzędziom analitycznym, takim jak Google Analytics, monitorują ruch na stronie, śledzą konwersje i identyfikują obszary wymagające poprawy. Dane te pomagają podejmować trafne decyzje biznesowe i stale doskonalić działania. Dlaczego warto współpracować z agencją e-commerce? Korzyści ze współpracy z agencją e-commerce są nieocenione, szczególnie dla firm, które chcą rozwijać swoją obecność w internecie, ale nie dysponują odpowiednią wiedzą lub zasobami. Oto najważniejsze z nich: Dostęp do specjalistycznej wiedzy Agencje zatrudniają ekspertów w różnych dziedzinach – od programistów, przez specjalistów SEO, aż po ekspertów ds. mediów społecznościowych. Dzięki temu przedsiębiorcy mogą liczyć na kompleksowe wsparcie w jednym miejscu. Oszczędność czasu i zasobów Zamiast budować zespół wewnętrzny i inwestować w kosztowne szkolenia, firmy mogą skupić się na swojej głównej działalności, podczas gdy agencja zajmie się rozwojem ich sklepu online. Śledzenie trendów i innowacji Branża e-commerce dynamicznie się zmienia. Agencje na bieżąco monitorują trendy, takie jak rozwój sztucznej inteligencji w marketingu czy automatyzacja procesów sprzedażowych, co pozwala klientom być o krok przed konkurencją. Agencja e-commerce jako wsparcie w globalnym rozwoju biznesu Współczesny handel internetowy daje firmom możliwość dotarcia do klientów na całym świecie. Dla wielu przedsiębiorstw, zwłaszcza małych i średnich, ekspansja na rynki zagraniczne może być jednak wyzwaniem. W tym kontekście agencje e-commerce odgrywają kluczową rolę, oferując usługi dostosowane do specyfiki międzynarodowych rynków. Agencje pomagają w takich działaniach, jak tłumaczenie i lokalizacja treści sklepu, integracja z międzynarodowymi systemami płatności czy organizacja logistyki na skalę globalną. Agencje e-commerce to partnerzy, którzy pomagają firmom osiągać sukces w dynamicznym świecie handlu internetowego. Dzięki ich wsparciu przedsiębiorstwa mogą skuteczniej realizować swoje cele, zwiększać sprzedaż i budować silną pozycję na rynku. « powrót do artykułu
-
Organizacja APOPO (Anti-Persoonsmijnen Ontmijnende Product Ontwikkeling) od dawna szkoli wielkoszczury południowe do wykrywania min lądowych i gruźlicy. Jej najsłynniejszym wychowankiem był Magawa, szczur, który wykrył w Kambodży ponad 100 min lądowych – ratując w ten sposób życie i zdrowie wielu ludzi – za co został odznaczony złotym medalem. APOPO od kilku lat współpracuje też z Endangered Wildlife Trust, badając możliwość wykorzystania wielkoszczurów do wykrywania przemycanych części ciał dzikich zwierząt. Początkową fazę prac nad wykrywaniem przemytu dzikich zwierząt przez wielkoszczury południowe sfinansowały amerykańskie i brytyjskie instytucje publiczne, Fish and Wildlife Service oraz Illegal Wildlife Trade Challenge Fund. APOPO wykazała wówczas, że zwierzęta są w stanie wykryć łuski łuskowców, najczęściej przemycanych dzikich zwierząt. Wielu gatunków łuskowców grozi zagłada. Dziesiątki tysięcy tych zwierząt jest zabijanych dla mięsa oraz łusek, wykorzystywanych w tzw. „medycynie ludowej”. Szczury nauczyły się wykrywać zapach łusek, ignorując przy tym inne zapachy. Nie przeszkadza im np. kawa, wykorzystywana często przed przemytników do ukrywania woni przemycanych przedmiotów. Wyniki pierwszej fazy były bardzo obiecujące, w bieżącym roku rozpoczęto więc kolejny etap prac, tym razem finansowany przez niemiecką agencję GIZ oraz Wildlife Conservation Network’s Pangolin Crisis Fund. Do treningu szczurów dodano kolejne zapachy oraz strategie działania. Zwierzęta uczą się wykrywania przedmiotów, które są poza ich zasięgiem, ukryte na przykład w metalowych pudełkach, do których szczury nie mają dostępu. Są też szkolone w poruszaniu się w zatłoczonym, obcym środowisku, typowym dla portów, przejść granicznych i innych miejsc, w których odbywa się przemyt. APOPO chce też kupić kontenery morskie, by nauczyć szczury poruszania się w nich czy wykorzystywania otworów wentylacyjnych do wykrywania podejrzanych zapachów. Podczas szkolenia okazało się również, że szczury mają niezwykłą zdolność do wykrywania poszukiwanych przedmiotów gdy są wymieszane z innymi. Zwierzętom nie przeszkadza zapach tych innych i z niezwykle dużą precyzją, nie popełniając błędów, wskazują na przemycane towary. « powrót do artykułu
-
- wielkoszczur południowy
- przemyt
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Agencje e-commerce to wyspecjalizowane firmy, które pomagają przedsiębiorstwom rozwijać i prowadzić działalność w przestrzeni internetowej. Ich głównym celem jest wspieranie marek w budowaniu skutecznej obecności online, zwiększaniu sprzedaży oraz optymalizacji procesów biznesowych związanych z handlem internetowym. Co jeszcze warto wiedzieć o agencjach? Podpowiadamy. Zakres działań agencji e-commerce Agencje e-commerce oferują wiele usług, które pomagają firmom osiągać zamierzone cele biznesowe. Do ich podstawowych działań należą: Tworzenie i optymalizacja sklepów internetowych Kluczowym zadaniem agencji jest projektowanie i wdrażanie platform e-commerce. W zależności od potrzeb klientów, mogą to być zarówno sklepy oparte na gotowych rozwiązaniach, jak i systemy dedykowane, stworzone od podstaw. Profesjonalne agencje dbają o to, aby sklep był funkcjonalny, estetyczny i dostosowany do potrzeb użytkowników. Optymalizacja dotyczy m.in. szybkości działania, intuicyjności nawigacji oraz responsywności na różnych urządzeniach. Strategia marketingowa W e-commerce niezwykle ważne jest przyciągnięcie klientów oraz utrzymanie ich uwagi. Agencje pomagają w opracowywaniu i realizacji kompleksowych strategii marketingowych, obejmujących takie elementy jak: Kampanie reklamowe w Google Ads i na platformach społecznościowych (np. Facebook, Instagram, TikTok). E-mail marketing, który pozwala budować relacje z klientami i zwiększać sprzedaż. Pozycjonowanie SEO – optymalizacja treści i strony, aby osiągać wysokie pozycje w wynikach wyszukiwania. Analiza i raportowanie E-commerce Marketing dostarcza firmom szczegółowe dane o wynikach działań. Dzięki zaawansowanym narzędziom analitycznym, takim jak Google Analytics, monitorują ruch na stronie, śledzą konwersje i identyfikują obszary wymagające poprawy. Dane te pomagają podejmować trafne decyzje biznesowe i stale doskonalić działania. Dlaczego warto współpracować z agencją e-commerce? Korzyści ze współpracy z agencją e-commerce są nieocenione, szczególnie dla firm, które chcą rozwijać swoją obecność w internecie, ale nie dysponują odpowiednią wiedzą lub zasobami. Oto najważniejsze z nich: Dostęp do specjalistycznej wiedzy Agencje zatrudniają ekspertów w różnych dziedzinach – od programistów, przez specjalistów SEO, aż po ekspertów ds. mediów społecznościowych. Dzięki temu przedsiębiorcy mogą liczyć na kompleksowe wsparcie w jednym miejscu. Oszczędność czasu i zasobów Zamiast budować zespół wewnętrzny i inwestować w kosztowne szkolenia, firmy mogą skupić się na swojej głównej działalności, podczas gdy agencja zajmie się rozwojem ich sklepu online. Śledzenie trendów i innowacji Branża e-commerce dynamicznie się zmienia. Agencje na bieżąco monitorują trendy, takie jak rozwój sztucznej inteligencji w marketingu czy automatyzacja procesów sprzedażowych, co pozwala klientom być o krok przed konkurencją. Agencja e-commerce jako wsparcie w globalnym rozwoju biznesu Współczesny handel internetowy daje firmom możliwość dotarcia do klientów na całym świecie. Dla wielu przedsiębiorstw, zwłaszcza małych i średnich, ekspansja na rynki zagraniczne może być jednak wyzwaniem. W tym kontekście agencje e-commerce odgrywają kluczową rolę, oferując usługi dostosowane do specyfiki międzynarodowych rynków. Agencje pomagają w takich działaniach, jak tłumaczenie i lokalizacja treści sklepu, integracja z międzynarodowymi systemami płatności czy organizacja logistyki na skalę globalną. Agencje e-commerce to partnerzy, którzy pomagają firmom osiągać sukces w dynamicznym świecie handlu internetowego. Dzięki ich wsparciu przedsiębiorstwa mogą skuteczniej realizować swoje cele, zwiększać sprzedaż i budować silną pozycję na rynku. « powrót do artykułu
-
Witaj w przyszłości, gdzie Twój iPhone 16 to nie tylko telefon – to prawdziwy superbohater, który potrzebuje swojego niezłomnego pancerza! Ale w erze, w której każdy upadek to potencjalna katastrofa, potrzebujesz czegoś więcej niż tylko przypadkowego etui. W końcu, jak powiedziałby każdy fan technologii: „Lepiej zapobiegać, niż leczyć”. W tym artykule zanurzymy się w świat etui do iPhone'a 16, które nie tylko ochronią Twoje urządzenie przed zarysowaniami i wstrząsami, ale także dodadzą mu charakteru. Od eleganckiego Ultra Hybrid po wytrzymały Rugged Armor, a także smukły Thin Fit – znajdziesz tu idealny case dostosowany do Twojego stylu życia. Rodzajów etui do iPhone 16 są dziesiątki, jeśli nie setki... Nie zdołam zawrzeć w tym zestawieniu wszystkich, ale pokażę te, które odznaczają się cechą wyróżniająca ją pośród innych. Warto dodać, że w kryterium podstawowym był nowoczesny design i chociaż średni poziom ochrony przed uszkodzeniami. Ultra Hybrid - przezroczyste etui Ultra Hybrid zagościło w przeglądzie dzięki wysokiej wytrzymałości na uszkodzenia oraz zaawansowanym systemom zabezpieczeń np. przed wstrząsami wskutek upadku. Jest ono stosunkowo smukłe i dobrze przylega do iPhone'a 16, a mimo to jest w stanie ubezpieczyć telefon przed skutkami lotu z wysokości 2 metrów. Ultra Hybrid MagSafe Etui Ultra Hybrid jako jedno z niewielu przezroczystych pokrowców ma wbudowany magnetyczny ring i dzięki niemu współpracuje z urządzeniami z MagSafe, czyli: ładowarkami bezprzewodowymi, czy uchwytami samochodowymi. A na deser warianty kolorystyczne: możesz ten case kupić w całości przezroczysty, z czarną lub kolorową ramką oraz z MagSafe, lub bez. Ale opcją, w mojej opinii, najbardziej godną uwagi jest Zero One. To etui, które wykonane jest na bazie transparentnego case'a, jednak pokryte zostało futurystycznym wzorem wnętrza telefonu. Zobaczcie sami: Ultra Hybrid Zero One Core Armor - ochrona iPhone 16 Case Core Armor dopasował się do iPhone'a 16 użytecznością i ochroną, w gratisie z ciekawym wyglądem. Pisząc - użyteczność - mam na myśli wygodę korzystania z tego gadżetu. Ma on matową powierzchnię i wykonany z miękkiego tworzywa, który sprawia, że jest wyjątkowo miły w dotyku, a do tego dobrze leży w dłoni. Na tylnej powierzchni wykonany został geometryczny wzór, który dodatkowo wpływa na stabilizację urządzenia w dłoni lub w uchwycie. Core Armor Jak sama nazwa wskazuje, siła ochrony Core Armor pochodzi z jego wnętrza i to określenie nie jest przypadkowe. Jego budowa została oparta na strukturze sieci pajęczej, co sprawia, że konstrukcja jest wyjątkowo trwała, niemożliwe jest jej rozerwanie, co w codziennym użytkowaniu oznacza, że case nie będzie się rozwarstwiał. Rugged Armor - case z MagSafe Rugged Armor to etui Spigen, które zawdzięcza swoją pozycję w zestawieniu swojej sile. A oto jej elementy: Wzmocnione narożniki i ramka - jest to niewidoczne z zewnątrz, Technologia Air Cushion rozpraszająca siłę wstrząsów i upadków, zapewniająca amortyzację, Termoplastyczny Poliuretan, który jest odporny na temperaturę, działanie warunków zewnętrznych, odkształcenia i odbarwienia. Design również stanowi atut tego etui do iPhone 16, ponieważ został zachowany w eleganckim i minimalistycznym stylu, który podkreśla jakość nie tylko wykonania, ale i długiego czasu użyteczności akcesorium. Rugged Armor Thin Fit - smukłe etui Etui Thin Fit, mimo że zapewnia najmniejszy poziom ochrony spośród przedstawionych produktów, nadal jest chętnie kupowanym i wysoko ocenianym pokrowcem. Pierwsze co mnie przekonuje do tego gadżetu, jest możliwie najprostszy design, jaki można sobie wyobrazić. To po prostu czysta, pozbawiona zdobień, gładka powierzchnia w głębokiej czerni (dostępne tez inne kolory). Nie jest wykonana z silikonu tylko z poliwęglanu, dzięki czemu nie brudzi się i nie przylegają do niej drobinki kurzu. Thin Fit Nie wpływa na zmianę kształtu i przede wszystkim wielkości iPhone'a 16, ponieważ jest najsmuklejszą serią etui do tego modelu telefonu Apple, jaką udało nam się znaleźć i sprawdzić. Nie zmienia to faktu, że jest również case'm ochronnym, ponieważ zabezpieczy telefon przed skutkami upadków z niedużych wysokości oraz przed codziennym użytkowaniem. Liquid Air - do codziennej ochrony To klasyczny i niestandardowy case w jednym, ponieważ z jednej strony jest podstawową wersją back case'a z niewidocznymi na pierwszy rzut oka zaletami. Jak powyższe, tak i ten zachowany jest w minimalistycznym stylu, ale z małym dodatkiem: wzorem na tyle. To mikrozagłębienia, tworzące układ siatki, która nie tylko wygląda interesująco, ale pełni także funkcję: zwiększa przyczepność i sprawia, że telefon pewniej leży w dłoni. Liquid Air Na iPhonie 16 prezentuje się bardzo dobrze i bardzo dobrze też go chroni. Jego wytrzymałość została przetestowana, podczas wielokrotnego upadku z wysokości ponad 2 metrów, Dzięki temu case ten uzyskał militarny certyfikat trwałości Porównanie Etui do iPhone 16 Etui do iPhone 16 Zdjęcie Przeważająca cecha Średnia cena Ultra Hybrid Przezroczyste a wytrzymałe 95 PLN Core Armor Wyjątkowo trwały 90 PLN Rugged Armor 3-warstwowy poziom ochrony 94 PLN Thin Fit MagSafe Najsmuklejszy case 103 PLN Liquid Air Klasyczny i ochronny 64 PLN Wybór etui do iPhone 16 – co warto zapamiętać? Podczas wyboru etui do iPhone'a 16 warto kierować się zarówno stylem życia, jak i preferencjami estetycznymi. Jeśli zależy Ci na solidnej ochronie bez rezygnacji z elegancji, modele takie jak Core Armor czy Rugged Armor będą doskonałym wyborem, gwarantując maksymalną trwałość i odporność na uszkodzenia. Natomiast dla osób ceniących minimalizm i lekkość, Thin Fit oferuje smukły design, a Ultra Hybrid dodaje przezroczystość, co pozwala cieszyć się oryginalnym wyglądem iPhone’a. Niezależnie od wyboru, wszystkie przedstawione modele zapewnią odpowiedni poziom ochrony, dopasowując się do różnych gustów i potrzeb użytkowników. « powrót do artykułu
-
Nancy Grace Roman Space Telescope jest o krok bliżej do rozpoczęcia misji. Do Goddard Space Flight Center, w którym teleskop jest składany, dostarczono ostatni duży element, Optical Telscope Assembly. To zespół optyczny, który składa się z 2,4-metrowego zwierciadła głównego, dziewięciu zwierciadeł dodatkowych, elektroniki sterującej i innych elementów całości. Historia tego teleskopu kosmicznego przyszłej generacji rozpoczęła się od niezwykłego prezentu, jaki NASA otrzymała od jednej z najbardziej tajemniczych agencji wywiadowczych, Narodowego Biura Rozpoznania (National Reconnaissance Office, NRO). W 2012 roku NRO przekazało NASA... dwa teleskopy szpiegowskie klasy Hubble'a. Teleskopy nigdy nie były używane, znajdowały się w stanie Nowy Jork. Były mniejsze, nowsze i nowocześniejsze od Hubble'a, miały 100-krotnie większe pole widzenia. NRO przed ich przekazaniem usunęła z teleskopów niektóre elementy, nie zdradzając jednak, jakie. Tym samym, niespodziewanie, NASA stała się właścicielem dwóch teleskopów z optyką na najwyższym światowym poziomie. Przez kolejny rok agencja prowadziła konsultacje, zbierała opinie i projekty dotyczące jak najlepszego wykorzystania teleskopów. Przekazanie teleskopów przez NRO zbiegło się w czasie z planowaną od 2010 roku przez NASA misją WFIRST (Wide Field Infrared Survey Telescope). Padła więc propozycja, by jeden z teleskopów wykorzystać we WFIRST. NASA na tę propozycję przystała, a posiadanie teleskopu przekonało polityków do przyznania pieniędzy na realizację misji. W kolejnych latach Kongres przyznawał na misję pieniądze, nawet więcej, niż NASA wnioskowała. W 2017 roku niezależny audyt potwierdził, że misja jest potrzebna i pozwoli na przeprowadzenie przełomowych badań, jakich nie można było prowadzić za pomocą dostępnych teleskopów. Dwa lata później nad WFIRST zawisły czarne chmury. Administracja prezydenta Trumpa chciała ją zlikwidować, stwierdzając, że prace nad kolejnym wielkim teleskopem, który miałby rozpocząć misję wkrótce po tym, jak NASA wyda 8,8 miliarda USD na Teleskop Webba, nie są priorytetem dla Agencji. Kongres nie zgodził się z tym stanowiskiem i prace nad WFIRST kontynuowano. Polegały one, między innymi, na na zmianie kształtu lustra teleskopu otrzymanego od NRO oraz dostosowaniu jego elektroniki do specyfikacji misji, która ma prowadzić obserwacje w zakresie podczerwieni. W międzyczasie ogłoszono, że oficjalna nazwa WFIRST będzie brzmiała Nany Grace Roman Space Telescope. W ten sposób uhonorowano zmarłą w 2018 roku amerykańską astronom, pierwszą w historii dyrektor jednego z wydziałów NASA (Działu Astronomii), która wniosła olbrzymi wkład w klasyfikację i charakterystykę gwiazd, a ze względu na rolę, jaką odegrała przy rozwoju Teleskopu Hubble'a, nazywana była jego matką. Teleskop został już poddany testom, podczas których musiał przetrwać wibracje i oddziaływanie fal dźwiękowych, jakie pojawią się podczas startu rakiety wynoszącej go w przestrzeń kosmiczną. Przez miesiąc był też testowany w temperaturze i przy ciśnieniu panującym w miejscu, gdzie będzie pracował. Inżynierowie musieli się upewnić, że podczas pracy temperatura urządzenia będzie stała z dokładnością do ułamków stopnia Celsjusza. Tylko dzięki temu będzie on mógł w sposób stabilny skupić się na obserwowanych obiektach i dostarczyć dokładnych obrazów. Teleskop zawiera niemal 100 elementów grzejnych, które mają utrzymać jego stabilną temperaturę. Przed przeprowadzeniem tego testu szczegółowo zbadano też powietrze odsysane z komory testowej, by sprawdzić, czy nie zawiera ono zanieczyszczeń, które mogłyby osiąść na teleskopie. Teraz w bazie Goddard Optical Telscope Assembly zostanie zamontowany na elemencie Instrument Carrier, który połączy zespół optyczny z dwoma dodatkowymi elementami WFI (Wide-Field Instrument) oraz CGI (Coronographic Instrument). Następnie do całości zamontowana zostanie cała elektronika, wraz z „mózgiem” teleskopu. Start misji przewidywany jest na maj 2027 roku. Nancy Grace Roman Space Telescope ma badać ciemną energię, uzupełniając w ten sposób europejską misję Euclid. Wspólnie z nią spróbuje rozwiązać zagadkę rozszerzania się wszechświata, a podczas badań wykorzysta trzy techniki: barionowe oscylacje akustyczne, obserwacje supernowych i słabe soczewkowanie grawitacyjne. Teleskop będzie prowadził też badania egzoplanet pod kątem występowania na nich życia i będzie szukał pierwotnych czarnych dziur. Teleskop ma 100-krotnie większe pole widzenia od Hubble'a, dzięki czemu będzie skanował nieboskłon 1000-krotnie szybciej, zapewniając podobną rozdzielność co Hubble. Przegląd nieba będzie wykonywany za pomocą 300-megapikselowej kamery WFI pracującej w zakresie od 0,48 do 2,30 μm. Z kolei CGI to nowatorski koronograf, służący do blokowania światła gwiazd w celu uwidocznienia planet znajdujących się w ich pobliżu. Jednym z celów misji jest przetestowanie tej technologii, zanim trafi ona do przyszłych obserwatoriów kosmicznych wyspecjalizowanych w poszukiwaniu planet nadających się do zamieszkania. « powrót do artykułu
-
- Nancy Grace Roman Space Telescope
- NRO
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Masowy pochówek 42 dzieci. Wiemy, jak i dlaczego zginęły
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Humanistyka
Pomiędzy lipcem 1980 a styczniem 1981 roku w Templo Mayor, najważniejszym kompleksie sakralnym stolicy Azteków, Tenochtitlanu, archeolodzy odkryli szczątki co najmniej 42 dzieci. Ciała, ułożone twarzą do góry, ze ściśniętymi kończynami, złożono w skrzyni z ciosanego kamienia. Niektóre ozdobiono biżuterią, a w usta zmarłych włożono zielone kamyki. Teraz, kilkadziesiąt lat po odkryciu, naukowcy zdobyli nowe dowody, dzięki którym dowiedzieliśmy się, co stało się z dziećmi. Podczas konferencji „Agua y vida” (Woda i życie) omawiano kwestie związane z zarządzaniem i przekształcaniem środowiska jezior, z których korzystał Tenochtitlán. Naukowcy opisywali zarówno urządzenia techniczne wykorzystywane przez Azteków, jak i znaczenie, jakie mała dla nich woda, a w szczególności deszcz. Specjaliści przypomnieli, że przez 9 miesięcy w 18-miesięcznym kalendarzu, odbywały się rytuały związane z deszczem. Kulminacją niektórych z obchodów było poświęcanie dzieci, które uosabiały tlaloque, pomocników boga deszczu, Tlaloca. Liczba ofiar, jakie znaleziono w Templo Mayor, jest jednak wyjątkowa. Udało się stwierdzić, że 22 z 42 ofiar, mało od 2 do 7 lat, było wśród nich 6 dziewczynek. Część z ofiar cierpiała na hiperostozę kości pokrywy czaszki, prawdopodobnie spowodowaną niedożywieniem. Pierwsze z ofiar złożono w kamiennej skrzyni o wymiarach 170x111x54 cm wysypanej morskim piaskiem. Dzieci ułożono twarzami do góry, ze ściśniętymi kończynami, ozdobiono biżuterią, a w usta włożono zielone kamyki. Na nich ułożono kolejne ofiary, które pokryto niebieskim pigmentem i ozdobiono muszlami i innymi elementami morskimi, niewielkimi ptakami, żywicą i niewielkimi rzeźbami ze skały wulkanicznej, które kształtem przypominały dzbanki z wyrzeźbioną twarzą Tlaloca. Analizy stabilnych izotopów tlenu i fosforu wykazały, że niemal wszystkie ofiary pochodziły z niekreślonego miejsca w obecnym stanie Oaxaca, z wyjątkiem jednej, która pochodziła z wyżyny rozciągającej się między stanem Chiapas a Gwatemalą. Zebrane dowody wskazują, że do masowego poświęcania dzieci doszło w wyniku wielkiej suszy, jaka panowała w centralnym Meksyku w latach 1452–1454. Rządzący wówczas Montezuma I Ilhuicamina nakazał otwarcie królewskich magazynów i rozdawanie zboża potrzebującym, jednak to nie pomogło. Ubodzy ludzie, by przetrwać, sprzedawali swoje dzieci. Zwiększono też liczbę składanych ofiar, by ubłagać Tlaloca. Znalezione w Templo Mayor dzieci to właśnie ślad tej suszy. Kapłani poderżnęli im gardła. « powrót do artykułu-
- Aztekowie
- Templo Mayor
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Komputery kwantowe mają rozwiązywać problemy, z którymi nie radzą sobie komputery klasyczne. Maszyny, które udało się zbudować, bazują zwykle na superpozycji stanów elektronicznych, na przykład na dwóch różnych ładunkach. Problem w tym, że kubity elektromagnetyczne szybko ulegają dekoherencji, tracą swój stan kwantowy. Wówczas superpozycja ulega zniszczeniu i nie mamy już do czynienia z kubitem. To obecnie znacząco ogranicza możliwości komputerów kwantowych. Wkrótce jednak może się to zmienić, gdyż naukowcy z Federalnego Instytutu Technologii w Zurychu stworzyli długo działający mechaniczny kubit. Szwajcarski kubit to miniaturowa wersja membrany instrumentu perkusyjnego. Zachowuje się ona w sposób podobny do kota Schrödingera – jednocześnie wibruje i nie wibruje. Jest więc w superpozycji. Wykorzystanie mechanicznego kubitu mogłoby doprowadzić do powstania mechanicznych komputerów kwantowych, zdolnych do przeprowadzania długotrwałych, złożonych obliczeń. Specjaliści, próbujący stworzyć mechaniczny kubit, mierzyli się z olbrzymim problemem związanym ze stanami energetycznymi. Standardowe kubity elektromagnetyczne zachowują się anharmonicznie, co oznacza, że pomiędzy ich stanami elektronicznymi istnienie nierównowaga energii i to właśnie czyni je użytecznymi kubitami. Z mechanicznymi rezonatorami, takimi jak wspomniana powyżej membrana, problem polega na tym, że są one harmoniczne. Poziomy energii pomiędzy wibracjami są równe, więc wykorzystanie ich jako kubitów jest niemożliwe. Zaproponowano więc rozwiązanie problemu, które miało polegać na połączeniu takiego mechanicznego oscylatora z najlepiej działającym elektromagnetycznym kubitem. Jednak czas działania takiej hybrydy uzależniony był od czasu dekoherencji kubita elektromagnetycznego. Całość nie sprawdzała się dobrze. Naukowcy z Zurychu wpadli więc na inny pomysł. Ich kubit składa się z elementu piezoelektrycznego umieszczonego na szafirowej płytce – to część mechaniczna – połączonego z szafirowym anharmonicznym elementem. Prototypowy układ osiąga czas koherencji rzędu 200 mikrosekund, działa więc 2-krotnie dłużej niż przeciętny kubit nadprzewodzący. Co prawda obecnie najlepsze kubity osiągają czas koherencji około 1 milisekundy, jest to więc około 5-krotnie dłużej niż mechaniczny kubit z Zurychu, ale mowa tutaj o wyjątkowych kubitach, nad którymi prace trwają od wielu lat. Szwajcarscy naukowcy zapewniają, że eksperymentując z różnymi materiałami i architekturami będą w stanie znacząco wydłużyć czas koherencji ich kubitu. Twórcy mechanicznego kubitu pracują teraz nad stworzeniem kwantowej bramki logicznej, odpowiednika bramek logicznych w tradycyjnych komputerach, za pomocą których przeprowadzane są obliczenia. « powrót do artykułu
- 1 odpowiedź
-
- kubit
- komputer kwantowy
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Przed laty dowiedzieliśmy się, że konstelacja satelitów Starlink emituje tak dużo promieniowania w zakresie fal radiowych, iż może to zakłócać badania w dziedzinie radioastronomii. Nowe obserwacje przeprowadzone za pomocą radioteleskopu LOFAR (Low Frequency Array) – największego na Ziemi radioteleskopu pracującego w zakresie niskich częstotliwości – wykazały, że druga generacja Starlinków w niezamierzony sposób emituje 32-krotnie więcej promieniowania radiowego niż generacja pierwsza. Grozi to oślepieniem radioteleskopów, co może zakłócić jedną z najważniejszych dziedzin nauki zajmujących się badaniem wszechświata. W ostatnich latach gwałtownie zwiększyła się liczba satelitów umieszczonych na niskiej orbicie okołoziemskiej. W ciągu ostatnich pięciu lat firmy takie jak SpaceX czy OneWeb wystrzeliły setki i tysiące satelitów, głównie komunikacyjnych. Z ich planów wynika, że do końca dekady liczba satelitów na orbicie przekroczy 100 000. To zaś prowadzi do zwiększenia sztucznej emisji w zakresie fal radiowych, co zagraża badaniom astronomicznym. Za pomocą LOFAR rozpoczęliśmy program monitorowanie niezamierzonych emisji z satelitów należących do różnych konstelacji. Nasze obserwacje pokazały, że satelity Starlink drugiej generacji charakteryzuje silniejsza emisja i w szerszym zakresie promieniowania radiowego, niż satelitów pierwszej generacji, mówi Cees Bassa z Holenderskiego Instytutu Radioastronomii (ASTRON). To pokazuje, jak ważne są ścisłe regulacje dotyczące niezamierzonej emisji z satelitów, by nie zakłócały one badań radioastronomicznych, które stanowią podstawę dla naszego poznania wszechświata. Ludzkość zbliża się do punktu, w którym będziemy musieli podjąć działania na rzecz zachowania nieba na potrzeby badań wszechświata prowadzonych z Ziemi. Firmy telekomunikacyjne nie mają zamiaru generować tej emisji, więc jej minimalizowanie powinno być priorytetem. Starlink nie jest jedynym wielkim graczem na niskiej orbicie okołoziemskiej, ale może być tą konstelacją, która ustanowi obowiązujące tam standardy, dodaje Cees Bassa. « powrót do artykułu
- 5 odpowiedzi
-
- Starlink
- radioastronomia
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szpik kostny jest najważniejszym narządem krwiotwórczym w naszym organizmie. Jednak z wiekiem jego zdolność do produkcji zdrowych komórek krwi znacząco spada, co prowadzi do stanów zapalnych i chorób. Naukowcy z Instytutu Biomedycyny Molekularnej im. Maxa Plancka w Münster wykazali właśnie, że szpik w kościach czaszki jest wyjątkowy i z wiekiem... zwiększa produkcję krwi. A wyspecjalizowane naczynia krwionośne w szpiku kostnym czaszki wciąż rosną, napędzając produkcję krwinek. W szpiku powstają komórki macierzyste hemopoezy (HSC), z których powstają komórki krwi i układu odpornościowego. Z wiekiem produkcja HSC zostaje zaburzona, powstaje coraz więcej komórek układu odpornościowego, spada ich jakość. W większości organów dochodzi do zmniejszenia sieci naczyń krwionośnych i pogorszenia ich funkcjonowania. Ważnymi oznakami starzenia się szpiku kostnego są też akumulacja tłuszczu, utrata masy kostnej, stany zapalne, pojawia się coraz więcej komórek mieloidalnych kosztem limfocytów. Większość kości zawiera szpik, ale kości długie, takie jak kości ramion czy nóg oraz kości płaskie, jak kości czaszki, powstają w odmiennym procesie niż reszta kości. Naukowcy od dawna wykorzystują czaszki myszy – są one cienkie i niemal przezroczyste – do obserwowania aktywności komórek HSC. Zakładają przy tym, że mikrośrodowisko szpiku kostnego we wszystkich kościach jest takie same. Naukowcy z Instytutu Maxa Plancka postanowili rzucić wyzwanie temu przekonaniu. Zadali sobie pytanie, czy jest ono prawdziwe i odkryli, że szpik kostny w czaszce ma wyjątkowe właściwości, zwiększa produkcję komórek krwiotwórczych w czasie dorosłego życia i jest wyjątkowo odporny na oznaki starzenia się. Odkrycia dokonano za pomocą specjalnej techniki wizualizacji, która pozwoliła obserwować całą sieć naczyń krwionośnych i wszystkie komórki szpiku kostnego w sklepieniu czaszki. Za pomocą metody immunufluorescencji in vivo naukowcy mogli porównywać zmiany w szpiku kostnym sklepienia czaszki, jakie zachodziły podczas starzenia się zwierzęcia. Główny autor badań, Bong-Ihn Koh mówi, że jego zespół zauważył coś niespodziewanego gdy porównał czaszkę młodej dorosłej myszy z czaszką starej myszy w wieku 95 tygodni. W sklepieniu czaszki młodej dorosłej myszy jest niewiele szpiku i nie spodziewałem się, by jego ilość znacząco się zmieniła. Jednak gdy przyjrzałem się po raz pierwszy czaszkom starych myszy, ze zdumieniem zauważyłem, że kości sklepienia są całkowicie wypełnione szpikiem i pełne naczyń krwionośnych. Kolejne badania wykazały, że to ciągły wzrost sieci naczyń krwionośnych napędza zwiększanie się ilości szpiku przez całe życie. Zwiększanie się ilości szpiku kostnego w miarę starzenia się, było czymś zaskakującym, ale jeszcze bardziej zaskakujący był wzrost sieci naczyń krwionośnych, mówi uczony. To jednak nie wszystko. Okazało się bowiem, że komórki HSC powstające w kościach czaszki były wysoce odporne na starzenie się i były zaskakująco zdrowe. Oznaki starzenia się, jaki obserwowaliśmy w szpiku kości udowej myszy – jak akumulacja tłuszczu, stan zapalny, zwiększone wytwarzanie komórek odpornościowych – były niemal nieobecne w szpiku kości czaszki tej samej myszy, dodaje Koh. « powrót do artykułu
-
Wyewoluowanie dużego mózgu wiąże się ze zwiększeniem rozmiarów czaszki. To z kolei niesie ze sobą ryzyko przy porodzie. Historia dostarcza nam wiele przykładów kobiet, które zmarły w wyniku komplikacji okołoporodowych. Do dzisiaj w krajach o słabo rozwiniętej opiece medycznej w czasie porodu umiera około 1,5% kobiet. Naukowcy z Austrii i Japonii wykazali właśnie, że samice makaków japońskich – gatunku u którego stosunek rozmiarów miednicy do czaszki jest taki sam, jak u ludzi – rodzą znacznie łatwiej niż kobiety i nie dochodzi u nich do zgonów okołoporodowych. Naukowcy przeanalizowali długoterminowe dane zebrane w ciągu 27 lat w półdzikiej populacji makaków japońskich żyjących w Affenberg Landskron w Austrii. W analizowanym okresie 112 samic urodziło 281 młodych. Wykazaliśmy, że w tej populacji przez 27 lat żadna samica nie zmarła z powodu urodzenia dziecka, mówi współautorka badań, antropolog ewolucyjna i położna Katharina Pink z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu. To pokazuje, że – mimo równie niekorzystnego stosunku wymiarów miednicy do czaszki – makaki japońskie nie są narażona na podobne ryzyko co kobiety podczas porodu. Naukowcy nie wiedzą, dlaczego tak się dzieje. Być może mięśnie obręczy biodrowej i przepony miednicy są bardziej elastyczne w czasie porodu w porównaniu z ludzkimi mięśniami, a różnice w morfologii miednicy powodują, że dynamika porodu u makaków jest inna niż u ludzi, zastanawia się inna z współautorek badań, Barbara Fisher. Nauka dysponuje pojedynczymi opisanymi obserwacjami porodów u wolno żyjących naczelnych. Porody takie zwykle odbywają się w nocy lub nad ranem, są trudne do dokumentowania. Z raportów tych wynika, że małpy podczas porodu stoją lub kucają. Być może w ten sposób idealnie wykorzystują naturalną elastyczność miednicy. Nasze obserwacje mogą zainspirować przyszłe badania, które pozwolą nam zrozumieć, jak swoboda ruchu podczas fizjologicznego poziomu może prowadzić do rozwinięcia bardziej zindywidualizowanej i mniej inwazyjnej opieki nad matkami, dodaje Katharina Pink. « powrót do artykułu
-
Na południe od skrzyżowania Old Kent Road i Ilderton Road w Londynie archeolodzy trafili na dobrze zachowaną rzymską drogę. To fragment Watling Street, jednej z najważniejszych dróg w Brytanii rzymskiej i post-rzymskiej. W czasie prac wykopaliskowych odsłonięto fragment o szerokości 5,8 i wysokości 1,4 metra. Wyraźnie widoczne warstwy pozwalają dokłanie zbadać konstrukcję drogi. Podstawę drogi stanowi ubity żwir zamknięty między dwoma warstwami kredy. Powyżej znajduje się warstwa z ubitego piasku i żwiru. Górną warstwę prawdopodobnie stanowił podobny materiał, jednak obecnie warstwa na nie istnieje. Współczesna droga spoczywa bowiem bezpośrednio na drodze rzymskiej. Watling Street była przez wieki jedną z najważniejszych dróg Brytanii. Biegła z dzisiejszego Dover (Portus Dubris) do Londynu (Londinium), stamtąd do St. Albans (Verulamium) i kończyła się we Wroxeter (Viroconium). Nazwa drogi pochodzi od anglosaskich osadników, którzy rzymskie Verulamium nazwali Wætlingaceaster. Do IX wieku cała rzymska droga była już nazywana Wæclinga stræt. Rzymianie, wielcy budowniczowie dróg – dość wspomnieć, że w Imperium Romanum istniało ponad 80 000 kilometrów utwardzonych dróg – wykorzystali do budowy drogi szlak używany od wieków przez celtyckich Brytów. Biegnący przez Londinium fragment Watling Street wybudowano zimą z 47 na 48 rok. Odkrycie drogi zachowanej w tak doskonałym stanie zaskoczyło archeologów. Dave Taylor z Museum of London Archaeology (MOLA), które prowadzi prace wykopaliskowe stwierdził: To zaskakujące, że ten fragment drogi przetrwał przez niemal 2000 lat. Tutaj tak wiele się działo w ciągu ostatnich kilkuset lat - budowano kanalizację, kładziono kable, powstawały linie tramwajowe i współczesna droga. Jesteśmy naprawdę podekscytowani znalezieniem tak ważnego fragmentu rzymskiej kultury materialnej. « powrót do artykułu