Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

glaude

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    738
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    26

Zawartość dodana przez glaude

  1. Thikim Jako osoba "słabo" ścisła mogę się poruszać jedynie w formule przenośni. Nie musi to być wersja dla analfabetów, jak biblijne przypowieści. Jednak schemat i procesy muszą być opisane symbolami (rzeczami, obiektami, zjawiskami) z naszej codzienności (rzeczywistości), które są dla kazdego oczywistością. Dopiero na bazie tego jest prawdopodobne, ze to zrozumiem, lub przynajmniej intuicyjnie będę czuł reguły - ale bez zrozumienia. Wzory i pojęcia matematyczne, są dla mnie kompletnje nie do zaakceptowania. Jestem na nie za głupi. Dla mnie to coś tak niepojętego jak pismo klinowe albo chińskie litery.
  2. ex nihilo Nie przejmuj się mną, ja juz mam tak zmącony umysł tworzeniem wirtualków przez próznię i ich anihilację, ze mnie mozesz spokojnie pominąć Dalej nie rozumiem z czego one powstają i w co anihilują. Przeciez to coś musi tam gdzieś ciągle być, tylko moze pod inną postacią, a my jeszcze moze nie potrafimy przeprowadzić detekcji tego czegoś?
  3. Thikim jeśli nie ma na tym poziomie rozdziału na oddziaływania i cząsteczki, to jak wytłumaczyć tak trwałe twory jak obiekty materialne np planety? Czyzby cząsteczki i oddziaływania to pewne kontinuum tego samego obiektu, tylko w różnych warunkach? Tzn, ze raz jest pół na pół cząsteczki i oddziaływania, w innych warunkach więcej tego a mniej tamtego i odwrotnie w jednym? Bo wtedy dopuszczalne byłyby tez skrajności: albo prawie sama cząsteczka ze śladową ilością oddziaływania, lub prawie czysta energia z minimum cząsteczki w sobie!
  4. Czyli jak rozumiem przestrzeń jest pełna cząstek. Stan "entropii" to uśredniona "gęstość" tych cząstek (wirtualków). Jeśli wkładamy w taki układ przestrzenny energię, to pojawia sie nierównowaga w owej "gęstości" cząstek, bo one sie przemieszczają. Jednak nie biorą sie znikąd, bo obe cały czas (jeśli 'czas' to w tym ujęciu właściwe słowo) tam są - tylko zmieniają miejsce względem siebie. A my nie mając lepszych instrumentów do oznaczenia ich kierunków docelowych, posługujemy sie prawdopodobieństwem. I dalej. Przestrzeń w takim ujęciu byłaby nie próżnią, tylko "trójwymiarowym oceanem" wirtualków w ciągłym ruchu falowym z całą tego konsekwencją - nakładaniem sie fal, wygaszaniem (to chyba interferencja?), tylko na olbrzymią kosmiczną skalę i do tego w trójwymiarze?
  5. Skoro energia jest proporcjonalna do masy, to co z prędkością światła - przeciez ona stosuje sie chyba tylko do fotonów, a nie do reszty cząstek z innych oddziaływań? I druga kwestia. Skoro splątane cząstki można rozdzielić na duze odległości, a zmiana spinu jednej pociąga za sobą jednoczasową zmianę spinu drugiej, prędkość światła zostaje przekroczona - bo zmiana spinu jest wywołana obliczalną energią nad cząstką z określoną masą (np elektron). Czy wzrór E=mc2 traci sens, bo prędkość ta jest nieskończończenie wielka?
  6. Ex nihilo Poddaję się i zatrzymuję się na poziomie os Zacząłem wnikać we wszystkie 4 oddziaływania i cząstki, które są ich nośnikami. I gdy powoli zaczynałem wierzyć, ze coś juz chwytam, przy oddziaływaniach silnych przeczytałem, ze siła ich rośnie wraz ze zwiększaniem odległości między kwarkami. To jeszcze rozumiem. Jednak odciągając kwarki od siebie nie da się ich odizolować, bo w pewnej odległości między nimi nagle powstają nowe kwarki!!! Z czego - z nicości??? Odpadam. Dla mnie to za trudne. Neurobiologia jest łatwiejsza.
  7. Potocznie rozumując masz rację. Na szczęście subiektywne opinie nie przekładają się na obiektywne dane. Dlatego to co zachwyca someliera, kompletnie nie interesuje "statystycznego" nabywcy. No chyba, ze jest atrakcyjne cenowo i choćby akceptowalne smakowo. Jak mawiano w stanie wojennym: "za darmo to i ocet"
  8. W obecnej sytuacji mozemy uprawiać tylko mały areał. Duzego nie mozna kupić, no chyba, ze sie jest rolnikiem lub ... księdzem
  9. Ten pomysł nie chwyci marketingowo. Inwestycja się nawet nie zwróci. Wiadomo, ze za smak odpowiada głównie węch. Jeśli kawa jest świeżo mielona i parzona, to musi (gdy jest gorąca) być aromatyczna i smaczna. Nie potrzeba do tego innej wody poza zdatną do picia. Różnicę wychwycą moze kiperzy - choć i w to powątpiewam.
  10. Nantaniel Duzo prawdy jest w tym co napisałeś. Jesteśmy zadupiem cywilizowanego świata. Niestety. Na szczęście do krajów 3 świata nam jeszcze daleko. Tylko jak to mozliwe, ze daliśmy sie wyprzedzić małej i biednej Serbii??? Arlic Masz rację, choć ona jest według mnie bardziej skomplikowana. U nas profesorowie to dupki trzymające władzę. Jak taki złapie etat w instytucie, nawet w jakimś zakładzie, to trzyma dozywotnio stołka - często do 80.roku zycia. Nic nie wnosi naukowego do pracy swojej instytucji i tak naprawdę jest głównym hamulcowym postępu (młodych naukowców). W zasadzie u nas tak naprawdę w ogóle jest mało naukowców, za to duzo nauczycieli akademickich. Ich doktoraty i habilitacje to praktycznie jakieś bezużyteczne prace statystyczne. Konstytucyjnie powinna być wprowadzona jednokadencyjność kierowników katedr czy zakładów. A potem won. Będzie coś wart jako naukowiec, to kupi go kazda uczelnia na świecie. Będzie słaby, to załapie sie jako asystent lub bedzie sobie szukał pracy. Inna sprawa, ze małe uczelnie zyją dzięki grantom z zagranicy. I nawet jeśli robią super prace, to są jedynie podwykonawcami i ich nazwiska nie znajdą sie wśród autorow artykułów.
  11. Dziękuję za linki. P.S. "Wracając do elektronu i innych "kulek". Elektron w takim ujęciu to chmara cząstek wirtualnych mających sumarycznie takie właściwości jak pewien ładunek, masa, spin. Zależnie od tego czym potraktujemy tę chmarę to zachowa się jak kulka albo jak fala. Trochę jak rój os. Jak machniesz ręką to poczujesz słabe oddziaływanie. Jak machniesz czymś większym to rój sprawi wrażenie jakiejś cienkiej ściany. Naturalnie analogia nie jest pełna." Thikim, przeciez jak tak sobie to wytłumaczyłem. Tylko twoje wirtuale nazwałem cegiełkami. Dla mnie fala zawsze jest parametralnie większa od cząstki, bo to zbiór cząstek moze tworzyć falę.
  12. No to jednak nic nie rozumiem. Mój "cegiełkowy" model sprawił, ze mogłem sobie chociaz wyobrazić mechanizm zachowań kwantów na tym przykładzie. Długo starałem sie coś pojąć, az wpadłem na ten pomysł i on mi rozjaśnił dualizm korpuskularno-falowy i pozwolił go oswoić. To była taka przenośnia dla laika. No ale skoro to zupełnie nie tak, to znaczy, ze jednak nic nie zrozumiałem. Ksiązka w kazdym razie świetna i godna polecenia
  13. Mi nie chodziło o odkrycie tylko porównanie, zeby lepiej zrozumieć dziwność świata kwantów. No bo jak zrozumieć laikowi, ze spin moze wirować jednocześnie zgodnie ze wskazówkami zegara i przeciwnie? A tak, mozna wytłumaczyć np, ze część "cegiełek" elektronu (mniejsza ich ilość) wiruje w jedną - a część odwrotnie. Przy czym ich ilość i prędkość mogą się zmieniać w czasie (baaaaardzo małym czasie). A ponieważ nasza detekcja jest zbyt niedoskonała do tak małych parametrów przestrzennych i czasowych, wyniki są dziwne.
  14. Jako miernota w naukach ścisłych potrzebuję pomocy (recenzji?) mojego pomysłu wytłumaczenia kwantowych własności elektronu. No bo skoro elektron jest tez falą, to czy mogę go traktować nie jako całość, tylko jako zbiór składający się z wielu małych - przyciągających sie obiektów? Liczba tych obiektów moze być rózna, jednak zawsze mieściłaby sie w konkretnych granicach. Tzn najmniejsza, oznaczałaby elektron o najmniejszej energii, a najwięcej tych cząstek "submaterialnych" byłoby w elektronie o największej mozliwej energii. Wtedy łatwiej mi wytłumaczyć sobie tunelowanie bez strat energii, dziwną niemożliwość wyznaczenia spinu i pędu a zwłaszcza interferencję pojedynczego elektronu (czy fotonu). Pytam, bo jestem pod wrazeniem książki Jima Al-Khalila i Johnjoe McFaddena "Życie na krawędzi. Era kwantowej biologii". Całość mechaniki kwantowej jest dla mnie totalnie nieintuicyjna i alogiczna, no chyba ze odwołuję się do zbioru małych cegiełek, które tworzą fotony lub elektrony, a gdy nie działają na nie zadne siły (np pomiar), są na tyle luźno ze sobą związane, ze poruszają się w formie fali, a nie powiedzmy punktu materialnego. Pewnie mój pomysł to bzdura, jednak ciekawi mnie, czy jako przykład do wytłumaczenia zjawisk kwantowych moze być pomocny?
  15. Dla mnie zaskoczenie. Myślałem, ze jeśli chodzi o kręgowce, to prym wiadą duze żołwie.
  16. Jaki czas po przeczytaniu tego spłynie na mnie łaska oświecenia?
  17. Świetnie w swoich książkach rozgryzł to Frans de Waal. Tylko szczegóły są inne- uogólnione. To szympansy zwyczajne jako agresywniejsze częściej się godzą. Natomiast szympansy karłowate dłuzej chowają urazę i potrafią się perfidnie zemścić dawno po zatargu. U szympansów zwyczajnych musiał wyewoluować taki behawior, bo inaczej pozabijałyby się i od dawna by ich nie było. A u bonobo dąsy i gniewy nikogo nie zabiją, więc mogą zywić urazę do woli.
  18. I tak ciekawe, czy u nich to mechanizm wrodzony (jak np budowanie gniazda), czy kulturowy (wymyślony przez jakąś super zdolną wronę w przeszłości). Powinni badacze sami sztuczną kwoką wysiedzieć jaja, odkarmić pisklęta w laboratorium i obserwować czy będą wyginać gałęzie/druty.
  19. glaude

    Stymulują i poznają

    Stanley W REM-ie tez śnimy, tylko bardziej statycznie i bez emocji. Non-REM to raczej ruch, zmiany pozycji perspektywy sceny snu, emocje (zmiany oddechu, rytmu serca). Natomiast faktycznie nie bardzo zrozumiałem czego miało dowieść to badanie i skąd wniosek, ze przyda sie to u udarowców?
  20. Kolejna cegiełka dorzucona, bo przy jakiejkolwiek chorobie zapalnej o przebiegu ogólnoistrojowym (np infekcje) jeśli chodzi o psychikę, to kalka objawów depresyjnych. Fakt ten był znany od dawna, natomiast brakło 100% markerów. Moze teraz się uda?
  21. Ja nie napisałem, ze to proste. W ogóle prawnicy komplikują prawo jak najmocniej, zeby tylko oni łapali sie o co w tym chodzi. Gdyby prawo było proste kazdy obywatel by się w nim orientował, a prawnicy nie zarabialiby. Inną sprawą jest to, ze prawo przerosło granice zdrowego rozsądku i często jedne przepisy są sprzeczne z innymi dotyczącymi tych samych kwestii. I tego nie powinno być. Pamiętam pacjenta sprzed iluś lat i jego opowieść. Był hodowcą bodaj świń. W ciągu 2 tygodni miał 3 kontrole. Jak się potem okazało to był donos. I tak, decyzje w tej samej sprawie różniły sie w zalezności od instytucji: 1) inspekcja weterynaryjna 2) inspekcja sanitarna (sanepid) 3) ochrona środowiska Jak te decyzje zrealizować, skoro sobie zaprzeczają??? Problem jest więc bardziej na etapie powstawania prawa, a nie jego uzycia. A podobno w prawie budowlanym są jeszcze większe szopki!
  22. Thikim Przecież patent to jedynie ochrona na parę lat. Jeśli rynek nie znajdzie dostatecznej liczby nabywców, to koszty wygworzenia i wprowadzenia towaru nihdy sie firmie nie zwrócą. Tak więc na 100% nie przedłuzy ona prawa patentowego. Poza tym istnieje możliwość odkupu patentu, czy też zgody na korzystanie z niego. Nazywa się to chyba licencja i jest od dawna stosowane. Tyle, ze słono kosztuje - ale takie są prawa rynku. A ponadto, jak ktoś siedzi od lat w jakiejś dziedzinie, to na bieżąco śledzi co jest nowością, a co starocią. Nie ma mowy, zeby nie wiedział, ze coś już istnieje. To tak jakbym jutro wynalazł koło Tempik Korzystałem z xero wielokrotnie, ale nie w celach komercyjnych i do tego indywidualnie. A z tego co zrozumiałem dyskutujemy o zarabianiu pieniędzy i to grubych. Gdybym xerował jakąś niedostępną ksiązkę np z drugiego obiegu i ją rozprowadzał w celach zarobkowych w hurfowych ilościach, to jest naruszenie praw autorskich. Za PIS przepraszam, zagalopowałem się trochę. Co do Chin. Korzystają z rozwoju rynku, tak jak USA swojego czasu. Rynek sie nasyci, ludzie będą bardziej świadomi swoich praw i możliwości i zaczną sie problemy Chin. W sumie to juz sie zaczęły, tylko powoli. A co do zajmowania księżyca. Wszystkie własności ziemski na tej planecie zostały tak zajęte. Zaprzeczysz? Radar napisał: "JAKIM CUDEM rozwijaliśmy się do XVIII wieku bez patentów? Przecież wg. Was wszyscy powinni zdechnąć z głodu?" To odpowiedz sobie w jakim tempie rozwijaliśmy sie do XIX wieku, a w jakim po tym czasie. Natomiast zgoda co do własności patentowej. To korporacje i uniwersytety je głównie mają, a nie indywidualne podmioty/osoby. Jednak wymyśla je klasa średnia. P.S. Jajcenty mógłby maczugą bronić swojego terenu, bo na nim rosły jagody. No chyba, ze obcy ma większą maczugę Jednak wtedy cofamy sie w rozwoju. Stąd regulacje prawne, w tym patentowe. Moze nie są idealne, ale stwórz lepsze!
  23. Były, bodaj w Łodzi w latach 90. XX wieku, takie doświadczenia. Po zażyciu bayerowskiej aspiryny robiono gastroskopię i ponoć po kilkunastu minutach od zażycia nie było śladu. Z polską polopiryną było inaczej. Po takim samym czasie od zażycia widać było na śluzówce żołądka rozpuszczającą się tabletę a wokół niej rumień. Poza tym z tego co widzę, kwestia dotyczy u Ciebie raczej poglądów i regulacji prawnych. Dla mnie szeroko pojęte prawa własności to jedno z podstaw cywilizacji - promowanie ludzkiego wysiłku intelektualnego. Dla Ciebie najwyraźniej nie. To bardzo PIS-owskie podejście, gdzie dekretem władza moze sobie ustalać co chce. Przy takim podejściu upadnie tez kultura, bo kto zapłaci artystom tantiemy? Wszyscy będą odtwarzać bez kosztów starocie, bo nowości nie opłaci sie twórcom produkować. P.S. Firma która "utopiła" parę mld $ na wprowadzenie leku na rynek (od podstaw), nie zarobi na nim gdy go nie sprzeda. Tak więc cenę ostatecznie ustali rynek, albo będzie deficyt w finansach i zagrozenie bankructwem, bądź przejęciem. Nie zapominaj tez, ze kazda firma nie jest instytucją charytatywną. Ona ma dać pieniądze z pracy dla wszystkich pracowników, zeby ci mogli utrzymać swoje rodziny! Sprzedając lek ponizej kosztów produkcji splajtuje, równo z kosztami - zostanie pewnie przejęta i "zrestrukturyzowana", powyzej - moze wyjdzie na swoje jeśli będzie duzo nabywców. Ale jeśli nie wyjdzie na swoje, tez upadnie - ryzyko przedsiębiorcy. Twój pomysł pachnie mi trochę komuną w wydaniu Kaczyńskiego. To podcina skrzydła klasie średniej. To ona jest mototem napędowym postępu i wynalazków. Klasa wyższa moze i ma kasę ale i spektakularne bankructwa (czyli cholerne ryzyko), a niższa to najczęściej konsumenci bez zainteresowań - ot najeść się, napić i obejrzeć/posłuchać coś fajnego - na zdrowiu tez im nie zalezy - byle nic nie bolało!!! Ja juz zyłem w czasach, gdzie władza za obywateli w kazdej sprawie podejmowała decyzje. I uwierz mi, ten system nie wytrzymuje na dłuższą metę, a zycie w nim to męczarnia.
  24. Tempik Nie wiem ile masz lat i kim jesteś z zawodu, ale strasznie błądzisz. Po pierwsze, towar jest tyle wart ile chcą za niego zapłacić klienci!!! Po drugie, to ze lek został dopuszczony do lecznictwa w danym kraju, nie oznacza, ze jest bezpieczny. Wiele razy okazywało sie, ze lek który przeszedł wszystkie fazy kliniczne, jednak szkodzi - a nawet zabija. Tak więc ginęli "bagaci pacjenci". Po trzecie patentuje sie proces powstania rzeczy materialnej np leku - ale nie wzoru (teorii). I na koniec. Wzór chemiczny kazdego leku, albo jego skład nie jest tajemnicą. Jest wręcz koniecznością. Dlatego wiele leków generycznych sprzedaje sie lepiej niz oryginalnych, jednak nie działa tak skutecznie ...
  25. Kompletnie nie znam mechanizmu leku. Jednak konieczność dłuższej terapii świadczy o ryzyku utraty i tak znacznej kwoty, bez osiągnięcia oczekiwanego rezultatu. Poniewaz rozkład zachorowań jest losowy, duzo chorych (z tych kilkunastu) bedzie pochodziło z biednych rodzin, gdyz takich jest najwięcej. Dla nich to kwoty nieosiągalne, a np nasz NFZ-jeśli mowa o Polakach, tez im tego nie sfinansuje. A co w przypadku działań niepożądanych, gdy trzeba bedzie odstawić lek? Kto zapłaci za niepełną terapię? A jeśli terapia zadziała przez kilka lat, to kto sfinansuje nowe cykle leczenia tym lekiem? Moze jednak przeszczep szpiku nie jest złym rozwiązaniem? Bo jak rozumiem organizm tych chorych jest po "genetycznej" immunoablacji, a po jatrogennej przeszczepy szpiku choć ryzykowne - to jednak sie udają.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...