Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

mikroos

Moderatorzy
  • Liczba zawartości

    9800
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    31

Odpowiedzi dodane przez mikroos


  1. Nie sądzę, żeby to dotyczyło zwykłej cyny do domowych zastosowań. Być może jakieś stopy do ściśle określonych zastosowań w przemyśle tak, ale skoro nawet w komputerach nie wolno używać "cyny" z ołowiem, to myślę, że jako zwykli śmiertelnicy nie mamy z nią styczności ;)


  2. Niestety, informacja z pierwszej ręki od znajomego pszczelarza: "wzbogacanie" miodu syropem glukozowo-fruktozowym i innymi słodkimi zapychaczami jest na tyle proste, że można je przeprowadzić w kuchni bez specjalistycznej aparatury. Z tego względu wielkość produkcji nie ma tu nic do rzeczy, a sam fakt posiadania dużej pasieki o niczym nie świadczy :(


  3. Jednak szkodzi z dokładnością 100%

    To są dane zebrane na podstawie badania osób, o których wiadomo, że zostały zatrute. Tymczasem na poziomie cywilizacji nie wiemy, czy mamy do czynienia z zatruciem, czy tylko z ekspozycją, bo to dwa zupełnie różne pojęcia.

     

    Na obronę Jessiki ekonomistki świadczy jej specjalizacja. Nie Ona odpowiada za "domnemanie" szkodliwy (choć udowodniony już wielokrotnie) wpływ ołowiu na organizmy żywe.

    Podobna uwaga jak powyżej: to dotyczy ściśle osób zatrutych, z których większość prawdopodobnie miała wypadki polegające na kontakcie z jasno określonym źródłem ołowiu (maszyny, termometry, uszkodzone zbiorniki itd.), poza tym musimy założyć, że koszty ponoszone dziś obejmują także koszty zatruć, do których doszło np. 20 lat temu. Wpływu ekspozycji środowiskowej nie jesteśmy w stanie określić, dopóki nie ustalimy, czy ekspozycja w takich dawkach, z jakimi mamy styczność obecnie, jest w ogóle szkodliwa.


  4. Nie wiemy, czy mózg jest w stanie dostosować się do podwyższonego poziomu ołowiu. Musimy się tego dowiedzieć - powiedział Schwartz.
    Zdaniem Jessiki Reyes, ekonomisty z Amherst College, straty spowodowane ekspozycją na ołów wynosza w USA 209 miliardów dolarów rocznie.

    Czytaj: nawet nie wiemy, czy szkodzi, ale wiemy z dokładnością do 0,5%, jakie straty wywołuje.

     

    Czy tylko mnie to śmierdzi prymitywnym lobbingiem?


  5. Tak, próbowałem :)

     

    Wszystkie przytoczone przez Ciebie przykłady pokazują moim zdaniem jedno: albo standardy narzucono odgórnie bez konsultacji z webmasterami, albo są przestarzałe lub nadmiernie skomplikowane, skoro ten sam efekt można uzyskać znacznie prościej. Nie jest przecież sytuacją logicznie wytłumaczalną, że standardów przestrzega tylko przeglądarka używana przez kilka procent użytkowników.


  6. @wilk - wszystkie podpowiedziane przez Ciebie rozwiązania próbowałem. Co do Twittera - błąd jest w polskiej wersji serwisu, a nie przeglądarki (czyli teoretycznie winny mógłby być serwis), ale w Lisku nic się nie rozjeżdża po najechaniu myszą na link, a w Operze brakuje dosłownie piksela albo dwóch i menu rozpada się na dwa wiersze, więc najwidoczniej Firefox lepiej sobie radzi w takich sytuacjach.


  7. Zresztą, nie wiem czy można nazwać potocznym poglądem coś, co sprawdzano doświadczalnie przez tysiące lat.

    Potocznym poglądem przez wiele lat było też, że Słońce krąży wokół Ziemi. Rozumiem, że przez analogię to także powinniśmy uznać za pewnik?


  8. Garmin Connect (problemy z wyświetlaniem Playera plus niemożność zgrania danych przez wtyczkę)

    Blogger (błąd zapisywania ciasteczek)

    Gazeta.pl (j.w.)

    uczelniany Extranet

    Klout.com (zsuwające się ze sobą grafiki)

    ostatnio nawet Twitter (rozjeżdżanie się linków przy przeglądaniu w języku polskim)

     

    ot, sześć różnych stron, z których korzystam niemal codziennie, a które pod Operą działają z błędami. Co mi po szybkim silniku Opery, kiedy w tle i tak muszę mieć odpalonego Liska albo Chrome'a, żeby cokolwiek zobaczyć, więc w efekcie zapycham jeszcze więcej pamięci?


  9. Prawo też jest dla ludzi, a jednak nie przestaje być prawem, kiedy większość ludzi go nie przestrzega - staje się złym prawem. Nieprzestrzeganie standardów jest złą praktyką, zwłaszcza jeśli robią to firmy, które same te standardy ustanawiały.
    Różnica polega na tym, że standardy podlegają procesom rynkowym i naturalnej ewolucji, zaś zasady moralne stojące u podstawy prawa są względnie stałe. Dlatego wiele przepisów prawa, nawet jezeli sa niepopularne, musi zostać zachowanych. Standardów to nie dotyczy, bo to rynek decyduje, których standardów chce używać.

     

    To nie tak. Co innego zdawanie wszystkich testów kompatybilności na stronach wykonanych zgodnie ze standardami, a co innego odporność na głupotę, kiedy ma się do czynienia ze stronami wykonanymi przez niechlujnych (nieistotne, czy niedouczonych domorosłych, czy celowo ignorujących standardy korporacyjnych) łebmajstrów - w takich przypadkach Opera krzaczy niemal jak stare wersje Internet Explorera.

    Pisałem to już wcześniej, napiszę ponownie: mniej jako klienta w najmniejszym nawet stopniu nie obchodzi, kto zawinił. Jeżeli jednak tysiąc webmasterów tworzy strony, a jedna Opera nie potrafi ich wyświetlić, to mam wrażenie, że musiał istnieć jakiś powód, dla którego TYLKO OPERA wiecznie nawala. Musi też być jakiś powód, dla którego milion łebmajstrów wybrało inny sposób pisania stron - obstawiam, że to standardy są tak niejasne albo trudne do wdrożenia, że istnieją inne, prostsze i skuteczniejsze, sposoby na osiągnięcie tego samego celu.

     

    A jeżeli chcemy rozmawiać o standardach, to podam Tobie zabójczo prosty przykład (jeden z tysiąca): Opera nie radzi sobie z rzeczą tak banalną jak zapisanie pojedynczego ciasteczka w Bloggerze, które blokuje zliczanie moich własnych wejść na bloga (czy np. drugiego ciasteczka, zapamiętującego, dla którego regionu ma wyświetlać wiadomości lokalne w jednym z portali informacyjnych). KAŻDA inna przeglądarka robi to bez problemu. Czy naprawdę myślisz, że w razie pojedynku Google vs Opera interesuje mnie, że "Opera przestrzega standardów"? Standard z definicji przestaje być standardem, kiedy przestaje stosować go większość! Pozostałym pozostaje prosty wybór: dostosuj się lub zgiń, i właśnie z tego powodu w ciągu najbliższych paru dni odwrócę się od Opery po ok. 10 latach współpracy.

     

    W taki sposób w Operze skupiając się tylko na standardzie i nie przejmując się zgadywaniem, co niechlujni autorzy mieli na myśli (renderując takie strony jakkolwiek, aby tylko bezpiecznie), otrzymano bardzo szybki silnik.

    "Czujemy się moralnymi zwycięzcami, nawet jeżeli połowa stron nie otwiera się w naszej przeglądarce" :) Wzruszające. Proponuję, żeby teraz zaczęli wyświetlać strony w negatywie, bo i tak będą bardziej etyczni od pozostałych i będą przestrzegali większej liczby standardów ;)


  10. Standard przestaje być standardem, kiedy stosuje go zdecydowana mniejszość. To standardy są dla ludzi, a nie ludzie dla standardów.

     

    Poza tym Opera przez wiele lat była koronnym przykładem chwalenia się, jak to ich przeglądarka zdaje wszystkie testów kompatybilności. Jednocześnie wszystko, co tylko mogło się w Operze wykrzaczyć, robiło to. Po paru latach chyba nareszcie się zorientowali i przestali się błaźnić tymi deklaracjami o kompatybilności.


  11. Czy dobrze rozumiem, że ta zmiana obejmie także przeglądarkę desktopową? Jeżeli tak, to chciałoby się rzec: CZAS NAJWYŻSZY, bo miałem już serdecznie dość problemów z wyświetlaniem czegokolwiek w Operze.

     

    A Panu O'Callahanowi mogę powiedzieć tylko jedno: standardy nie obchodzą mnie w ogóle. Potrzebuję natomiast, żeby strona otwierała się zawsze tak samo i była zawsze w pełni funkcjonalna. Kto tworzy silnik ani ile jest film tworzących tego typu oprogramowanie w ogóle mnie jako klienta w ogóle nie interesuje.


  12. Czy wiesz, że mysz domowa oddaje mocz co kilkanaście sekund?

    Jest to liczba ogromnie wyolbrzymiona. Wiem, co mówię, bo kilka lat spędziłem na badaniach nad zwierzętami. Owszem, raz na kilka minut to realistyczna wielkość, ale raz na kilkanaście sekund (i to maksymalnie kilka razy) oddaje mocz co najwyżej skrajnie przerażone zwierzę.

    ps. Witam po przerwie.

    Wzajemnie :)


  13. Jest jeszcze jeden możliwy powód - jest nim relacja powierzchni do objętości organizmu. Otóż objętość organizmu jest proporcjonalna do trzeciej potęgi jego rozmiarów, zaś powierzchnia skóry - do kwadratu jego rozmiarów. Tym samym im większy organizm, tym mniejsza jest relatywnie powierzchnia skóry, a to w skórze zachodzi synteza witamin z grupy D pod wpływem światła ultrafioletowego i tym samym mniejsze staje się jej stężenie w organizmie.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...