Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Ranking


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 06.08.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. 1 punkt
    Niektórzy uważają, że granice Układu Słonecznego wyznacza Pas Kuipera, znajdujący się za orbitą Neptuna. Zdaniem innych granicą jest heliopauza, miejsce, za którym ciśnienie materii międzygwiezdnej zaczyna dominować nad ciśnieniem wiatru słonecznego. Inną proponowaną granicą jest Obłok Oorta, którego zewnętrzne krawędzie znajdują się 1,5 roku świetlnego od Słońca. Jednak niedawne obliczenia matematyczne wskazują, że oddziaływanie grawitacyjne naszej gwiazdy rozciąga się znacznie dalej i może ona przechwytywać planety swobodne i asteroidy w znacznej odległości. Profesor matematyki Edward Belbruno z Katz School na nowojorskim Yeshiva University oraz James Green z NASA stworzyli uproszczony model matematyczny, według którego Słońce przechwytuje obiekty z przestrzeni międzygwiezdnej. W modelu wykorzystali trzy masy: samego obiektu, Słońca oraz masę Drogi Mlecznej. Połączone oddziaływania grawitacyjne Słońca i Drogi Mlecznej odgrywają kluczową rolę w tym procesie. Pole grawitacyjne Galaktyki, w tym wpływ ciemnej materii, w znaczący sposób wpływają na to, jak obiekty są przechwytywane. Wcześniejsze badania koncentrowały się na przechwytywaniu komet, które nie zawsze są przechwytywane na stałe. Nasz model opisuje mechanizm przechwycenia na stałe, wyjaśnia Belbruno. W obszarze, w którym dochodzi do przechwycenia takiego międzygwiezdnego obiektu, ma miejsce ruch chaotyczny, którego wzorzec jest podobny do zbioru Mandelbrota. Oznacza to, że orbita przechwyconego obiektu jest wysoce nieprzewidywalna, jednak pozostaje on powiązany ze Słońcem. Z modelu wynika, że takie obiekty, jak planety swobodne, planety podróżujące samotnie przez przestrzeń kosmiczną i niezwiązane z żadną gwiazdą, mogą zostać przez Słońce przechwycone i pozostać na jego orbicie przez miliony lat. Takie planety mogą potencjalnie zaburzać ruch znanych planet Układu Słonecznego. Zaburzenia takie mogą zostać wykryte i wykorzystane do potwierdzenia obecności nieznanej planety przechwyconej przez Słońce. To, oczywiście, przywodzi na myśl badania sugerujące, że w Układzie Słonecznym istnieje nieznana nam planeta. Z obliczeń obu uczonych wynika, że Słońce może na stałe przechwytywać obiekty znajdujące się w odległości nawet 3,81 lat świetlnych. Być może zatem powinniśmy uznać, że granice Układu Słonecznego rozciągają się daleko poza Obłok Oorta. « powrót do artykułu
  2. 1 punkt
    W Har Hotzvim, przemysłowej dzielnicy Jerozolimy, odkryto jeden z największych kamieniołomów jakie kiedykolwiek znaleziono w tym mieście. Kopalnia, datowana na koniec okresu Drugiej Świątyni, pokazuje, jak intensywne prace budowlane toczyły się w Jerozolimie przed jej zniszczeniem przez Rzymian. Największą zaś niespodzianką było znalezienie rytualnych kamiennych naczyń. Obecnie prace wykopaliskowe obejmują 3500 metrów kwadratowych, a to tylko jedna z części kamieniołomu. Archeolodzy znaleźli dotychczas dziesiątki wyciętych bloków kamiennych o różnych rozmiarach. Po śladach na skałach eksperci mogli ocenić, co tutaj produkowano. Większość wydobywanych tutaj kamieni to duże płyty o długości około 2,5 metra, szerokości 1,2 metra i grubości 40 centymetrów, stwierdzili dyrektorzy wykopalisk, Michael Chernin i Lara Shilov. Każda z takich płyt ważyła 2,5 tony. Ich imponujące rozmiary najprawdopodobniej świadczą o tym, że były wykorzystywane podczas jednego z wielu królewskich projektów budowlanych prowadzonych pod koniec okresu Drugiej Świątyni, dodają. Niezwykle ambitny projekt rozbudowy i przebudowy Jerozolimy został zapoczątkowany przez Heroda Wielkiego, który rządził Judeą w latach 37–4 p.n.e. Ten znany z Biblii wybitny władca zainicjował budowę portu w Cezarei, twierdzy Antonia, rozbudowę Drugiej Świątyni, budowę fortów Masada i Herodion, zakładał nowe miasta i wybudował największą bazylikę w Izraelu. Jego następcy kontynuowali politykę budowlaną, a najważniejszym ich osiągnięciem była budowa trzeciego muru miejskiego przez Heroda Agryppę. Po jego śmierci w 44 roku Judeą rządzili rzymscy prokuratorzy. Jednak budowa muru Agryppy trwała i zakończyła się niedługo przed wybuchem wojny żydowskiej z lat 66–73. To w jej trakcie w roku 70. wojska rzymskie zdobyły Jerozolimę i w znacznej części ją zniszczyły. Możemy przypuszczać, że przynajmniej część z tych płyt była używana do budowy dróg w Jerozolimie. Podczas wykopalisk prowadzonych od kilku lat w Mieście Dawida archeolodzy znaleźli brukowaną drogę wybudowaną w czasie Drugiej Świątyni w okresie rządów rzymskich prokuratorów. Okazało się, że rozmiary płyt z tej drogi odpowiadają płytom wydobywanym w nowo odkrytym kamieniołomie w Har Hotzvim. Co więcej, tamte płyty mają identyczną sygnaturę geologiczną co tutejsze kamienie, wyjaśniają badacze. W kamieniołomie znaleziono też kamienne naczynia do rytualnych ablucji. Ich kształt odpowiada podobnym naczyniom z czasów Drugiej Świątyni. Możliwe, że zostały one wykonane na miejscu lub też przyniesiono je tutaj, by służyły robotnikom z kamieniołomu, dodają archeolodzy. « powrót do artykułu
  3. 1 punkt
    Głęboko pod powierzchnią oceanu, w miejscu, w którym fotosynteza jest niemożliwa, coś wytwarza olbrzymie ilości tlenu. Odkryliśmy dodatkowe źródło tlenu na Ziemi, inne niż fotosynteza, mówi jeden z autorów badań, Andrew Sweetman, ekolog dna morskiego w Szkockim Towarzystwie Nauki o Morzu (SAMS). Zdaniem uczonego, odkrycie może mieć wpływ zarówno dla rozumienia początków życia, jak i dla planów aktywności górniczej w tym regionie. Wiemy, że tlen powstaje w procesie fotosyntezy, w którym wytwarzające go organizmy korzystają z energii słonecznej. W Nature Geoscience ukazał się właśnie artykuł, którego autorzy informują o zaobserwowaniu zjawiska wytwarzania tlenu w kompletnej ciemności, na głębokości 4000 metrów pod poziomem oceanu. Sweetman i jego zespół po raz pierwszy trafili na ten – jak go nazwali – „ciemny tlen” w 2013 roku. Badali wówczas dno morskie w strefie Clarion-Clipperton. To obszar oceanu pomiędzy Meksykiem a Hawajami, w którym znajduje się niezwykle bogaty ekosystem. Jest on jednak narażony na zagładę, gdyż wiele firm chciałoby prowadzić na dnie działalność górniczą. Dlatego też uczeni intensywnie badają ten obszar, by jak najlepiej go poznać i dzięki temu spróbować ocalić. Niedawno informowaliśmy o odkryciu tam kolejnych niezwykłych gatunków, w tym prawdopodobnie najdłużej żyjących zwierząt na Ziemi. W czasie badań prowadzonych przed 11 laty zespół Sweetmana wrzucił do oceanu specjalny przyrząd badawczy, który usiadł na dnie i przeprowadzał tam automatyczne eksperymenty. Instrument uwalniał cylindryczne urządzenia, które otaczały niewielki fragment dna wraz z wodą, tworząc tam „zamknięty mikrokosmos”. Następnie mierzył zmiany koncentracji tlenu na zamkniętym obszarze. Sweetman wiedział, że bez organizmów przeprowadzających fotosyntezę głębokie warstwy oceanu i żyjące tam organizmy uzależnione są od transportu tlenu w powierzchni. A skoro badany obszar został odcięty od wpływów z zewnątrz, koncentracja tlenu powinna w nim spadać. Uczony obserwował to podczas licznych badań, jakie prowadził na Oceanie Indyjskim, Atlantyku, Oceanie Arktycznym i Południowym. Jednak pomiary prowadzone w strefie Clarion-Cliperton wykazały, że stężenie tlenu w wodzie rośnie, a nie spada. Uczeni uznali takie wyniki pomiarów za błąd przyrządów. Jednak kolejne badania, przeprowadzone w 2021 i 2022 roku, dały podobne wyniki i zostały potwierdzone za pomocą pomiarów alternatywną techniką. Nagle zdałem sobie sprawę, że przez osiem lat ignorowałem istnienie nowego zadziwiającego procesu, który ma miejsce na głębokości 4000 metrów, przyznaje Sweetman. Żeby na planecie powstały tlenowce, musi istnieć na niej tlen. Zgodnie z naszą obecną wiedzą, źródłem tlenu na Ziemi były organizmy przeprowadzające fotosyntezę. Teraz dowiadujemy się, że tlen powstaje w głębiach oceanów, gdzie nie ma światła. Myślę, że musimy na nowo zadać sobie pytanie, gdzie narodziły się organizmy aerobowe, stwierdza uczony. Strefa Clarion-Clipperton interesuje firmy wydobywcze, gdyż na jej dnie znajdują się polimetaliczne buły – konkrecje czyli agregaty mineralne – zawierające nikiel, kobalt czy mangan. I to właśnie na wydobywaniu tych konkrecji chcą zarabiać koncerny. Z badań zespołu profesora Sweetmana wynika, że to właśnie one mogą być źródłem tlenu w głębinach oceanów, a więc być może i czynnikiem, który zapoczątkował życie na Ziemi takim, jakie znamy obecnie. Podczas eksperymentów naukowcy zauważyli bowiem, że buły generują ładunki elektryczne, które z kolei mogą prowadzić do pojawienia się zjawiska elektrolizy. W słonej morskiej wodzie wystarczy napięcie rzędu 1,5 wolta, by doszło do elektrolizy i rozbicia wody na tlen i wodór. Uczeni przeanalizowali liczne buły i odkryli, że napięcie na powierzchni niektórych z nich dochodzi do 0,95 V. Buły często występują na dnie morskim w skupiskach, zatem napięcie generowane przez takie skupisko może bez najmniejszego problemu przekraczać wspomniane 1,5 wolta i prowadzić do elektrolizy. Profesor Sweetman podkreśla, że konieczne są badania dotyczące samego wytwarzania „ciemnego tlenu” w głębinach morskich, jak i odpowiedź na pytanie, w jaki sposób osady denne, wzbijane podczas wydobywania buł, będą wpływały na zdolność konkrecji do przeprowadzania elektrolizy. Oczywiście nie można pominąć też wpływu usunięcia buł z dna oceanu na zawartość tlenu w wodzie. Dyrektor SAMS, profesor Nicholas Owens, mówi, że to jedno z najbardziej ekscytujących odkryć oceanograficznych w ostatnich czasach. Odkrycie źródła tlenu wytwarzanego bez fotosyntezy każe nam jeszcze raz przemyśleć kwestię pojawienia się złożonych organizmów żywych na Ziemi. Dotychczas uważaliśmy, że tlen pojawił się około 3 miliardów lat temu dzięki cyjanobakteriom i to umożliwiło stopniowy rozwój złożonych form życia. Teraz mamy potencjalne alternatywne źródło tlenu, a to wymaga radykalnego przemyślenia naszych teorii, stwierdza. « powrót do artykułu
  4. 1 punkt
    Dziwne, bo pamiętam artykuły, gdzie pisano, że AI szybko staje się rasistowska i musieli jej wprowadzać ograniczenia. O ile pamiętam trenowana na forach ogólnych, a nie prasie lewicowej. Ktoś jeszcze to pamięta?
  5. 0 punktów
    Elektroliza słonej wody zacznie zachodzić przy 1,23 V (ebać tempo ), więc 1,5 V jest wystarczająco dużo. P.S. Mam w sobie parę kg żelastwa, które już od tylu lat we mnie zalega, że czasem skrobię się w brodę... (wyjęcie tego nie wchodzi już w grę)
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...