Rozrywki jak najbardziej mają wartość dodatnią. Układ limbiczny to nasz pan i władca, ale u części ludzi ten władca jest idiotą. W przypadku bitcoinów analogią jest hazard: mamy masy ludzi którzy nie grają dla wrażeń estetycznych produkowanych przez jednorękich bandytów, tylko z chęci wygranej.
Obecna sytuacja na rynku energii przypomina sprzedaż mebli z domu w celu dalszego grania. Rozwiązanie będzie krótkie i bolesne: bitcoin (i inne krypto) zostanie zakazany w większości krajów. Pierwsze kraje które zakażą posiadania wygrywają, bo to ich obywatele nie okażą się tymi przegranymi z dołu, dlatego po Chinach lawina powinna ruszyć szybko - jedynym hamulcem jest głupota polityków.
Warto jeszcze zauważyć że pęknięcie baniek kryptowalut i Tesli (to ten sam stan umysłu) nie odbije się w żaden sposób na gospodarce (może poza producentami kart graficznych): żaden poważne instytucje nie inwestują w te "aktywa". Zmiana stanu posiadania (czysto wirtualna) będzie ograniczona do głupków, tzw. dawców kapitału. Smutne, ale prawdziwe. Dlatego niewielu ludzi tak naprawdę przejmuje się obecną sytuacją.