Bardzo dobry wniosek. Tyle że aerozole/mgły mają tendencję do utrzymywania się w powietrzu. Ich inna nazwa to: zawiesiny. O ile pod gołym niebem stężenie spada dość szybko, o tyle w pomieszczeniach jest już z tym dużo gorzej. Mało znany, ale nieprzyjemny fakt: za każdym razem kiedy czujesz dym papierosowy, albo gorzałę od żula w autobusie to właśnie wciągnąłeś powietrze, które przed chwilą żul miał w płucach. Powietrze to, zanim dotarło do Twojego aparatu węchowego, omyło delikatnie sinobłotniste płucka, pobrało nieco materiału z zaropiałych migdałów, a trochę siarkowodoru ze zgniłych do korzeni zębów dopełnia aromatu. Gratulacje, właśnie zostałeś immunizowany przez żula.
Jeśli kiedyś zdarzy Ci się wylądować na sali operacyjnej, konsekwentnie zwolnij zespół z noszenia maseczek - będą Ci wdzięczni, a chirurg wreszcie będzie mógł spokojnie oblizać skalpel.