Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Ustawowy zakaz korzystania z solariów

Rekomendowane odpowiedzi

Bundestag, izba niższa niemieckiego parlamentu, przegłosował w piątek projekt ustawy zakazującej osobom w wieku do 18 lat korzystania z solariów. Nowe prawo jest odpowiedzią na gwałtownie wzrastającą liczbę zachorowań na nowotwory skóry.

Jak wykazały badania przeprowadzone przez niemieckich dermatologów, z solariów korzysta regularnie (tzn. przynajmniej raz w miesiącu) aż 18 milionów Niemców, w tym 4 miliony osób w wieku poniżej 18 lat. Co ciekawe, z przeprowadzonego studium wynika, iż z opalania pod lampami ultrafioletowymi korzystają nawet dzieci w wieku 10 lat.

Jeżeli ludzie poniżej 35. roku życia regularnie używają solariów, ryzyko zachorowania w pewnym momencie życia na czerniaka, trzeci najbardziej śmiertelny z wszystkich nowotwórów, wzrasta o 75 procent, wyjaśnia istotę problemu prof. Eckhard Breitbart, członek niemieckiego Stowarzyszenia Dermatologii Prewencyjnej (ADP). Im się jest młodszym, tym wyższe ryzyko, dodaje badacz.

Każdego roku w Niemczech aż u 90 tys. osób wykrywa się raka podstawnokomórkowego skóry, kolejnych 30 tys. zapada na raka płaskokomórkowego, a około 20 tys. - na czerniaka złośliwego, chorobę uznawaną za jeden z najgroźniejszych rodzajów nowotworu. Niemieccy ustawodawcy liczą, że z pomocą nowej ustawy uda się ograniczyć rozmiary tej plagi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość derobert

eh czemu w Polsce tego nie mogą wprowadzić? Jak patrzę na te wszystkie blond laseczki w kolorze czekoladki to mi się rzygać chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a co to by zmieniło, chyba że oglądasz się za nielatami, bo zakaz dotyczy poniżej 18lat.

a wogóle to w szoku jestem że solarium powoduje raka  ???

niegdy się tym nie interesowałem bo nie korzystam ale byłem w błedzie że to właśnie solarium jest "nierakotwórcze" a słońce jest

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Solarium jest WIELOKROTNIE gorsze od światła słonecznego. Widmo światła wysyłanego przez lampy UV w znacznie większej części składa się z pasma o właściwościach rakotwórczych, niż w przypadku światła docierającego ze Słońca. Poza tym dawka nie jest równomiernie rozłożona w czasie, tylko zostaje podana nagle, przez co komórki skóry gorzej radzą sobie z regeneracją i naprawą uszkodzeń DNA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W życiu na solarium nie byłem i nie będe! Ale fakt, że sporo ludzi ma już chorobowe nawyki i wyglądają strasznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stare lampy (wysłużone) zaczynają emitować niebezpieczne widmo UV , często podnoszą napięcie bo jak szybko solar opala to klient wraca (jest taniej).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślałem, że dzieci powinni wychowywać rodzice, a nie urzędnik. Ciekawe, kiedy wprowadzą zakaz jedzenia słodyczy i tłustych rzeczy. Przeca w skali całego kraju powodują one znacznie więcej problemów zdrowotnych niż solaria.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak na razie Mariuszu widać, że ogrom rodziców, mówiąc słowami mojej babci: "chowa dzieci, a nie wychowuje", czego dowody widać niemal wszędzie. Znaczy to że się nie interesują i dziecko idzie w popas. O ile dorosły wie co robi, o tyle dziecko nie jest na tyle rozumne by zdawać sobie sprawę. Osobiście uważam że granica powinna być podniesiona co najmniej do 21 roku życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panie redaktorze skoro tak to czemu wprowadzono zakaz picia alkoholu i palenia tytoniu poniżej 18 roku życia? Też są rodzice, powinni zabronić. Chodzi o to że rodzice sobie mogą zabraniać, a dzieciak (osoba do 18 r. ż. :P ) i tak będzie chodzić.

Dla mnie solarium to urządzanie na popis i dla snobów. W dzisiejszych czasach przez braki w warstwie ozonowej wystarczająco silne jest światło słoneczne, a co dopiero skondensowane, samo UV. Moja ciocia nie chodziła na solarium a ma czerniaka złośliwego...

Także dobrze. Czego nie da się załatwić w domu, to trzeba załatwić w urzędzie. Oby to dotarło do nas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Państwo jest od ochrony obywatela przed współobywatelami, a nie przed samym sobą. Urzędnik nie ma prawa decydować o tym, co robimy ze swoim zdrowiem/życiem tak długo, jak nie zagrażamy innym. A opalając się nikomu nie zagrażamy.

To kolejny przepis dający urzędnikowi władzę nad obywatelem. No i krok do prowadzania kolejnych absurdów. Teraz ludzie łatwo przełkną zakaz opalania się w imię "ochrony przed nowotworem". Za 20 lat przełkną zakaz objadania się, w imię "ochrony przed otyłością".

Zobaczcie, do jakich absurdów dochodzi. Zakazuje się palenia papierosów w miejscach publicznych, co jest zakazem słusznym, ponieważ dym papierosowy szkodzi osobom postronnym np. na przystanku autobusowym. Ale wprowadza się też zakazy palenia np. w knajpach. I społeczeństwo się na to zgadza, mimo iż knajpa nie jest utrzymywana z podatków, jest prywatną własnością i to właściciel powinien decydować, czy można w niej palić. Niedługo wprowadzą zakaz palenia we własnym mieszkaniu czy samochodzie.

 

PS. Niemcy chcą też zakazać rozpowszechniania brutalnych gier (pojawił się nawet pomysł zakazu nabywania ich w sklepach internetowych w Austrii - ciekawe, jak chcieliby to egzekwować? Szykują anschluss? :P). Takie pomysły też są, jak rozumiem, w porządku? Przeca chodzi o ochronę młodych przed zagrożeniem. Całkiem jak z solarium.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Urzędnik nie ma prawa decydować o tym, co robimy ze swoim zdrowiem/życiem tak długo, jak nie zagrażamy innym.

A ja jednak uważam, że jeżeli już naród zdecydował się (podkreślam: naród zdecydował, a nie tylko urzędnicy wybrali) na model państwowej służby zdrowia, to państwo jako operator tego systemu ma prawo wprowadzać takie przepisy. Nie chcę zaczynać kolejnej dyskusji na temat prywatyzacji służby zdrowia (a nawet więcej: mocno chciałbym jej nie zaczynać), tylko mówię jasno: jeżeli naród oddał państwu prawo decydowania o kształcie systemu, to państwo ma prawo do wprowadzania prawa, które będzie blokowało marnotrawienie systemowych pieniędzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

??? Jakoś nie pamiętam żadnego referendum nt. kształtu służby zdrowia. Co więcej, nie pamiętam, by kiedykolwiek dawano jakikolwiek wybór. Kiedy takie głosowanie się odbyło?

Ponadto, tym mniej państwo ma prawo do decydowania o tym, co robisz ze swoim zdrowiem. Gdyby składka była dobrowolna, to rzeczywiście można narzucić pewne rygory i wtedy osoba, która chce składkę opłacać, musiałaby ich przestrzegać. Natomiast w sytuacji, gdy nie masz wyboru, i niezależnie od swoich chęci masz obowiązek opłacania składki, urzędnicy nie mogą niczego narzucać. Skoro POBIERAJĄ BEZWARUNKOWO, to i świadczyć usługi muszą BEZWARUNKOWO.

Jak mówię - kolejny krok do coraz większej kontroli nad społeczeństwem. W takiej sytuacji i posługując się Twoją filozofią jedynym sensownym wyjściem jest wydanie pracodawcom zakazu wypłacania ludziom pieniędzy. Wynagrodzenie powinno być wypłacane w formie niezbywalnych innym ludziom bonów towarowych. Wówczas urzędnik będzie mógł zdecydować co człowiek ma jeść, jak się ubierać, z jakich towarów/usług/rozrywek korzystać. Bo przecież wszystko do dla dobra człowieka jest. No i wybranego w tajemniczym referendum modelu opieki zdrowotnej. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
??? Jakoś nie pamiętam żadnego referendum nt. kształtu służby zdrowia. Co więcej, nie pamiętam, by kiedykolwiek dawano jakikolwiek wybór. Kiedy takie głosowanie się odbyło?

Jeżeli obywatele wybrali sobie taką władzę, która nie deklarowała zmian, to oznacza to, że zaakceptowali państwową służbę zdrowia. Raz na cztery (w Niemczech chyba też jest kadencja czteroletnia?) wyborcy mają możliwość wyboru władzy ustawodawczej i jeżeli tak wybrali, to nic ani Tobie, ani mnie do tego.

 

Ponadto, tym mniej państwo ma prawo do decydowania o tym, co robisz ze swoim zdrowiem. Gdyby składka była dobrowolna, to rzeczywiście można narzucić pewne rygory i wtedy osoba, która chce składkę opłacać, musiałaby ich przestrzegać.

Wprost przeciwnie. Jeżeli obywatele wybrali sobie system, w którym muszą płacić na opiekę zdrowotną (a nie wierzę, że w całych Niemczech nie ma ani jednej partii ultraliberalnej), to najwidoczniej pasuje im to. Jednocześnie maja prawo oczekiwać, że będzie się chronić obywateli przed głupotą innych obywateli.

 

Ja rozumiem, że wszędzie musisz wcisnąć dramatycznie brzmiące hasła o ciemiężeniu ludności i socjalistycznej zarazie, ale powtarzam kolejny raz: naród wybrał taki system rządzenia (na dodatek drugi raz z rzędu, co świadczy o tym, że jednak suwerenowi pasuje taki model rządzenia), więc nic Tobie i mnie do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc nic Tobie i mnie do tego.

 

Z tym się nie zgodzę. Niemcy wyraźnie zaczynają iść własną drogą. A gdy Niemcy idą własną drogą.... :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAK zakażcie nam wszystkiego :P po 21 godzina policyjna, prohibicja na wszystko. Niech tylko nasz droga władza ma dostęp do wszystkiego bo tacy sami sobie prawo ustanawiają!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, chyba byłem złym prorokiem nie w porę:

 

http://www.dziennik.pl/polityka/article403183/Poslowie_chca_skonczyc_z_golonka_w_telewizji.html

 

"Gwiazdy programów kulinarnych zbyt często gotują tłusto i niezdrowo. Trzeba to zmienić - uznali posłowie sejmowej komisji zdrowia. Dlatego zwrócą się do stacji telewizyjnych, by Pascal Brodnicki, Robert Makłowicz czy Karol Okrasa promowali kuchnię zdrową i niskokaloryczną."

 

To jak? Kto jest za? Przecież chodzi o dobro nas wszystkich...:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem za - i tak nie oglądam TV :P

A co do zakazu solariów... też popieram, nawet w moim kraju. Rodzice nie mogą upilnować swych dzieci na każdym kroku. Nie wyobrażam sobie ciągłego szpiegowania dziecka, zamontowania mu GPSa, kamery i mikrofonu z podglądem 24 na dobę.

Alkoholu zabraniamy, papierosów zabraniamy, narkotyków zabraniamy, gwałtów i mordów też - co w tym złego ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kabaret pod Wyrwigroszem - Spalona

???

O, matko. Bez komentarza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PS. Niemcy chcą też zakazać rozpowszechniania brutalnych gier (pojawił się nawet pomysł zakazu nabywania ich w sklepach internetowych w Austrii - ciekawe, jak chcieliby to egzekwować? Szykują anschluss? :P ). Takie pomysły też są, jak rozumiem, w porządku? Przeca chodzi o ochronę młodych przed zagrożeniem. Całkiem jak z solarium.

PS. Tak się dzieje już od dobrych 10-15lat: zielona krew, brak dzieci w falloucie 2, problemy z dostępnością gry carmageddon 2, w która był fajną gierką(pomimo namiętnego zacinania w wieku 14lat) do dzisiaj(odpukać) nikogo nie rozjechałem na drodze. W Australii gry nie mogą zawierać nazw prawdziwych narkotyków, w Japonii temat bomby atomowej jest TABU... żeby problem choć dotyczył gier dla dzieci do lat 7, ale nie - to są gry dla dorosłych, ja jako już dorosły protestuję przeciwko decydowaniu państwa za mnie co jest dla mnie dobre.

 

Co uzyskaliśmy dając urzędasowi prawo decydowania za nas/ za rynek? Normę dotyczącą krzywości ogórka i zamknięcie masy cukrowni w Polsce, ciekawe co wymyślą jutro... Jak dla mnie Polska mogła się ograniczyć do przystąpienia do układu z Schengen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Co uzyskaliśmy dając urzędasowi prawo decydowania za nas/ za rynek? Normę dotyczącą krzywości ogórka i zamknięcie masy cukrowni w Polsce, ciekawe co wymyślą jutro... Jak dla mnie Polska mogła się ograniczyć do przystąpienia do układu z Schengen.

Widzisz, nakazy które opisujesz, co zabawne, nie dotyczą tylko Ciebie.

Z urzędasami jest tak: jak największe ograniczenia narzucić na społeczeństwo,doić kasę od bydła, a samemu mieć niemal nieograniczoną władzę. Możliwością jest, że nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale takie działania są na każdym kroku praktykowane przez nasze państwo. Próbując się sprzeciwić, narażasz się na wściekłość (jak gniew, lecz gorsze) urzędników, nie dlatego, że możesz mieć racje, lecz śmiałeś się postawić. Wtedy ręce władzy pokażą ci jak daleko potrafią sięgnąć, niszcząc cię, szukając haka, itd, aż cię nie "uspokoją / pozbędą się problemu".

Zastanawia mnie czy ludzie w końcu będą mieli dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie czy ludzie w końcu będą mieli dość.

Obozy koncentracyjne, bezsensowne wojny, fanatyzm - to wszystko pokazuje, że ludzie nigdy nie będą mieli dość, a na rewolucję francuską się nie zapowiada.

Problemem jest fakt, że możesz wybrać polityka, ale nie masz żadnego wpływu na jego decyzje, co z tego, że po czterech latach politas zostanie zastąpiony, skoro bubel prawny został już przyjęty.

 

Widzisz, nakazy które opisujesz, co zabawne, nie dotyczą tylko Ciebie.

To ciekawe, na jakiej podstawie tak twierdzisz? Zamknięcie cukrowni, wyssane z palca normy dla warzyw ma na mnie wpływ, na każdego z nas, jako że mają one NEGATYWNY wpływ na cenę produktów + zmieszają rynek pracy. To takie dziwne, że ktoś widzi więcej niż swój czubek nosa?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Obozy koncentracyjne, bezsensowne wojny, fanatyzm - to wszystko pokazuje, że ludzie nigdy nie będą mieli dość, a na rewolucję francuską się nie zapowiada.

Musiałoby coś naprawdę solidnie w nas uderzyć, byśmy w końcu zaczęli się zastanawiać nad własnym postępowaniem.

Problemem jest fakt, że możesz wybrać polityka, ale nie masz żadnego wpływu na jego decyzje, co z tego, że po czterech latach politas zostanie zastąpiony, skoro bubel prawny został już przyjęty.

To jest najlepsze (czyli najgorsze), że wielu naiwniaków wierzy, że "wybranie" nowego rządu, czy parlamentu czy czegokolwiek coś zmieni :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I właśnie dlatego, Tomku, najlepiej siedzieć na tyłku nie robić nic poza narzekaniem, prawda? O ile dobrze pamiętam, w ostatnich wyborach nie wziąłeś udziału, ale jak widzę do narzekania jesteś na tym forum przeważnie pierwszy.

 

Przy okazji, tak z ciekawości: pisałeś już maile w sprawie, o której ostatnio rozmawialiśmy na forum? Miałeś okazję wykazać się jako obywatel i żądać od przedstawicieli władzy wyspowiadania się z własnych działań, a więc skorzystać z jednego z podstawowych praw obywatela. Zrobiłeś coś w tym kierunku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
I właśnie dlatego, Tomku, najlepiej siedzieć na tyłku nie robić nic poza narzekaniem, prawda? O ile dobrze pamiętam, w ostatnich wyborach nie wziąłeś udziału, ale jak widzę do narzekania jesteś na tym forum przeważnie pierwszy.

Czy Ty naprawdę uważasz że zaznaczając krzyżyk na kartce z Nazwiskami i partiami coś zmienisz?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Podczas wykopalisk w położonym nad Dunajem mieście Riedlingen w południowych Niemczech, archeolodzy trafili na unikatową komorę grobową z wczesnego okresu celtyckiego. Komora znajdowała się wewnątrz dużego kurhanu o średnicy 65 metrów. Obecnie kurhan ma niemal 2 metry wysokości, jednak w przeszłości sięgał prawdopodobnie 6 metrów. Jego rozmiary wskazują, że należał do niewielkiej grupy zwanej kurhanami książęcymi. W latach 620–450 p.n.e. w takich kurhanach na terenie południowo-zachodnich Niemiec Celtowie chowali osoby o najwyższym statusie społecznym.
      Nowo odkryta komora zachowała się w niemal idealnym stanie, mimo że minęło 2600 lat od jej zbudowania. Eksperci stwierdzili, że naukowe znaczenie odkrycia wykracza znacznie poza obszar, na którym komorę znaleziono. Tym bardziej, że współczesna technologia pozwoli na przeprowadzenie badań, jakie jeszcze niedawno były poza zasięgiem archeologii. Już zapowiedziano, że w ciągu najbliższych kilku lat komora zostanie wydobyta, zakonserwowana, a następnie zrekonstruowana i udostępniona zwiedzającym w muzeum.
      Kurhan znajduje się około 7 kilometrów na północny-wschód od Heuneburga, zwanego najstarszym miastem na północ od Alp, jedno z najważniejszych stanowisk archeologicznych w Europie Środkowej. W pobliżu znajduje się też Bussen, inne ważne stanowisko archeologiczne z epok brązu i żelaza, zwane świętą górą górnej Szwabii.
      Badania kurhanu rozpoczęły się w ubiegłym roku, gdy zdecydowano, że zagrożony przez działalność rolniczą zabytek należy poznać pod kątem chronologii i struktury. Archeolodzy byli niezwykle zaskoczeni, gdy 70 centymetrów pod powierzchnią gruntu trafili na zachowaną dębową komorę grobową. Ich zdumienie było tym większe, że zwykle zagrzebane w ziemi drewno może przetrwać zaledwie kilka dekad. Wcześniej w Niemczech znaleziono tylko jedną w pełni zachowaną celtycką komorę grobową. Została odkryta w 1890 roku w Villingen w Szwarcwaldzie. Znalezisko zostało wówczas jedynie częściowo udokumentowane i zachowane, nie wspominając już o różnicy z możliwościach badawczych wówczas i obecnie.
      Komora z Riedlingen przetrwała w całości, z sufitem, podłogą i ścianami, dając specjalistom niepowtarzalną okazję do przeprowadzenia badań. Jest usytuowana na osi północ-południe, jej wymiary to 3,40x4,05 metra. Podłogę zbudowano z grubych świetnie zachowanych desek. Na środku dłuższych ścian znajdowała się belka podtrzymująca masywny sufit, który zawalił się pod ciężarem kurhanu. Udało się jednak określić, że wysokość ścian komory wynosiła około 1 metra. W rogach komory znajdowały się pale, które prawdopodobnie podtrzymywały całą konstrukcję. Sufit był potężny. Składał się z dwóch warstw bardzo grubych dębowych belek.
      Świetnie zachowane drewno pozwoli na przeprowadzenie badań dendrochronologicznych, które powinny wskazać na dokładny rok pochówku. Ekspertom udało się już datować drewniane obiekty pozostawione przez budowniczych komory. Stwierdzili, że obiekt, który mógł być nieukończoną drewnianą łopatą, został wykonany z drzewa ściętego w 585 roku przed naszą erą.
      Prawdopodobnie więc książęcy kurhan z Riedlingen został wybudowany w tym samym roku. Jest on więc o 2 lata starszy od grobu w Bettelbühl, w którym w 583 roku p.n.e. spoczęła celtycka księżniczka. Obie daty są zaś bardzo bliskie przebudowie Heuenburga, podczas której wykorzystano cegły suszone na słońcu.
      Naukowcy przypuszczają, że wyjątkowo masywny, ciężki sufit miał chronić komorę grobową przed rabusiami. To tym bardziej prawdopodobne, że niemal wszystkie książęce groby z tego okresu zostały okradzione już w starożytności. Niestety, tak też stało się w Riedlingen. Archeolodzy odkryli wykopane przez złodziei dwa tunele prowadzące do południowo-wschodniego narożnika komory. Rabusie przebili się przez sufit i weszli do komory otworem o wymiarach 40x45 cm. Rabunek, do którego musiało dojść gdy jeszcze możliwe było swobodne poruszanie się w komorze, został dokonany bardzo systematycznie. Na zbadanych dotychczas fragmentach podłogi archeolodzy nie znaleźli żadnych dóbr wykonanych z metalu czy jakiegokolwiek cennego materiału. Wciąż jednak nie zbadano całej podłogi, jest więc nadzieja, że złodzieje coś przeoczyli.
      W jednym z tuneli wykopanych przez rabusiów znaleziono ozdobne gwoździe z brązu. Prawdopodobnie pochodzą one z ozdobnego wozu, na którym złożona była zmarła osoba, a ich obecność potwierdza, że grób był bogato wyposażony.
      Dotychczas wydobyto też kilkanaście fragmentów szkieletu. Wstępne badania sugerują, że prawdopodobnie należą one do mężczyzny zmarłego w wieku 15–20 lat, którego wzrost określono na 160–168 cm.
      Ponadto zaraz pod powierzchnią gruntu, blisko krawędzi kurhanu, znaleziono częściowo zachowany szkielet mężczyzny zmarłego w wieku 25–35 lat. Odkryto przy nim dwie broszki z brązu i niewielki kawałek kwarcu. Być może stanowiły one część naszyjnika. Pochówek ten datowany jest na około 500 r. p.n.e. Mężczyznę pogrzebano więc w istniejącym wcześniej kurhanie. Kilka metrów dalej, wciąż w obrębie kurhanu, archeolodzy znaleźli niewielką jamę, a w niej dwa ceramiczne naczynia ze skremowanymi szczątkami. Pochodzą one z około 600 roku, pochówku dokonano albo na krótko przed wybudowaniem kurhanu, albo w czasie jego budowy.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niemcy są pierwszym krajem, który zadeklarował, że zwróci Nigerii słynne brązy z Beninu. Decyzja już wywołała kontrowersje, a jej realizacja z pewnością będzie bacznie obserwowana przez społeczność międzynarodową. To jednak nie wszystkie zabytki, jakich zwrotu domagają się inne kraje. Z zakończonych właśnie badań dowiedzieliśmy się, że w Niemczech znajduje się 40 000 zabytków kultury z Kamerunu.
      Żaden kraj nie posiada tyle obiektów należących do kameruńskiego dziedzictwa historycznego, nawet w Kamerunie ich tylu nie ma, mówi jeden z autorów badń, Bénédicte Savoy z Uniwersytetu Technicznego w Berlinie.
      Wraz z profesorem Albertem Gouaffo z Uniwersytetu w Dschang w Kamerunie i we współpracy z kuratorami 45 niemieckich muzeów uczony z Berlina przez 2 lata tworzył Atlas der Abwesenheit. Dzięki niemu wiemy, że większość dziedzictwa historycznego Kamerunu została wywieziona do Niemiec. Te 40 000 przedmiotów to więcej niż cała afrykańska kolekcja British Museum. To niemal 7-krotnie więcej niż liczba zabytków w państwowej kolekcji w stolicy Kamerunu, Jaunde. A to nie wszystko, gdyż w do spisu nie trafiły, na przykład, przedmioty znajdujące się w muzeach historii naturalnej, zabytki archeolgiczne w muzeach prehistorii czy zabytki w prywatnych kolekcjach. Co więcej, zdecydowana większość z kameruńskich zabytków w Niemczech spoczywa w muzealnych magazynach, a nie na wystawach.
      Zdaniem Savoya, Niemcom łatwiej było zadeklarować zwrot brązów z Beninu, gdyż wywiozła je armia brytyjska. W przypadku zabytków z Kamerunu, Niemcy muszą mierzyć się z własną historią. Kamerun został ogłoszony niemiecką kolonią w 1884 roku. W ciągu kolejnych 30 lat wojska kolonialny zorganizowały co najmniej 180 ekspedycji karnych, podczas których – między innymi – kradziono i niszczono zabytki.
      Niemcy są pełne. Kamerun jest pusty. Musimy odzyskać te obiekty. Potrzebujemy ich, by budować naszą przyszłość. Ich odzyskanie to wisienka na torcie, cel, do którego dążymy, mówi Maryse Nsanogu Njikam, doradczyni ds. kultury przy ambasadzie Kamerunu w Niemczech.
      Najwięcej, ponad 8000, zabytków ze środkowoafrykańskiego kraju znajduje się w Linden Museum. W berlińskim Muzeum Etnologicznym oraz Grassi Museum w Lipsku jest po ponad 5000 zabytków z Kamerunu. Władze w Jaunde utworzyły komisję, która regularnie kontaktuje się z niemieckimi muzeami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Rząd Niemiec zapowiedział, że przeznaczy 3 miliardy euro na zbudowanie do roku 2026 uniwersalnego komputera kwantowego. To część nowej strategii, w ramach której Niemcy chcą na polu informatyki kwantowej dorównać światowej czołówce – USA i Chinom – oraz stać się na tym polu liderem wśród krajów Unii Europejskiej. To kluczowe dla niemieckiej suwerenności technologicznej, stwierdziła Bettina Sark-Watzinger, minister ds. edukacji i badań.
      Ze wspomnianej kwoty 2,2 miliarda trafi do różnych ministerstw, które będą zajmowały się promocją i znalezieniem zastosowań dla komputerów kwantowych. Największa pulę, bo 1,37 miliarda otrzyma ministerstwo ds. edukacji i badań. Pozostałe 800 milionów euro otrzymają duże państwowe instytuty badawcze.
      Rząd w Berlinie zakłada, że kwota ta pozwoli na zbudowanie do roku 2026 komputera kwantowego o pojemności co najmniej 100 kubitów, którego możliwości w niedługim czasie zostaną p powiększone do 500 kubitów. Tutaj warto przypomnieć, że w ubiegłym roku IBM zaprezentował 433-kubitowy komputer kwantowy.
      W Unii Europejskiej nie powstały tak gigantyczne firmy IT jak Google czy IBM, które same są w stanie wydatkować miliardy dolarów na prace nad komputerami kwantowymi. Dlatego też przeznaczone nań będą pieniądze rządowe. Frank Wilhelm-Mauch, koordynator europejskiego projektu komputera kwantowego OpenSuperQPlus mówi, że i w USA finansowanie prac nad maszynami kwantowymi nie jest transparentne, bo wiele się dzieje w instytucjach wojskowych, a z Chin w ogóle brak jakichkolwiek wiarygodnych danych.
      Komputery kwantowe wciąż jeszcze nie są gotowe do większości praktycznych zastosowań, jednak związane z nimi nadzieje są olbrzymie. Mogą one zrewolucjonizować wiele dziedzin życia. Mają przeprowadzać w ciągu sekund obliczenia, które komputerom klasycznym zajmują lata. A to oznacza, że możliwe będzie przeprowadzanie obliczeń, których teraz się w ogóle nie wykonuje, gdyż nie można ich skończyć w rozsądnym czasie. Maszyny kwantowe mogą przynieść rewolucję na tak różnych polach jak opracowywanie nowych leków czy logistyka.
      Wiele niemieckich przedsiębiorstw działa już aktywnie na polu informatyki kwantowe. Na przykład firm Bosch, dostawca podzespołów dla przemysłu motoryzacyjnego, we współpracy z IBM-em wykorzystuje symulacje na komputerach kwantowych do zbadania czym można zastąpić metale ziem rzadkich w silnikach elektrycznych. Z kolei producent laserów Trumpf pracuje nad kwantowymi chipami i czujnikami, a działający na rynku półprzewodników Infineon rozwija układy scalone korzystające z szyfrowania kwantowego. Niemiecka Agencja Kosmiczna wystrzeliła zaś pierwsze satelity testujące systemy dystrybucji kwantowych kluczy szyfrujących.
      Bettina Stark-Watzinger chce, by do roku 2026 w Niemczech z komputerów kwantowych korzystało co najmniej 60 podmiotów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Czerniak to najbardziej niebezpieczny z nowotworów skóry,. Czasem tworzy się w gałce ocznej, bardzo rzadko zaś wewnątrz organizmu. W jego leczeniu wykorzystuje się radio- i chemioterapię oraz chirurgię. Teraz naukowcy z Uniwersytetu Katolickiego w Leuven donoszą, że być może wpadli na trop kolejnego sposobu na walkę z czerniakiem, a ma nim być zastosowanie... antybiotyków.
      Możliwość reagowania na stres środowiskowy, w tym na podawane leki, przyczynia się do ewolucji guza i zyskaniu przez niego oporności na leczenie, czytamy na łamach Journal of Experimental Medicine. Odkryliśmy, że przetrwanie komórek zależne od zintegrowanej odpowiedzi na stres (ISR) zależy m.in. od zwiększenia zwiększenia przez mitochondria syntezy protein. To słabość, która można wykorzystać, używając w tym celu antybiotyków biorących na cel mitochondrialne rybosomy.
      Gdy nowotwór ewoluuje, niektóre z komórek mogą uniknąć leków i zatrzymać proliferację, by ukryć się przed układem odpornościowym, wyjaśnia Eleonora Luecci. Jednak by przetrwać leczenie, te nieaktywne komórki muszą mieć ciągle włączone mitochondria. Jako, że mitochondria pochodzą od bakterii, które zaczęły żyć wewnątrz komórek, są bardzo wrażliwe na niektóre klasy antybiotyków. To zaś podsunęło nam pomysł, by użyć antybiotyków w walce z czerniakiem.
      Uczeni pobrali od pacjenta komórki nowotworowe i przeszczepili je myszom, które następnie zaczęli leczyć antybiotykami. Antybiotyki szybko zabiły wiele komórek nowotworowych, kupując cenny czas, który był potrzebny, by mogła zadziałać immunoterapia. Przy guzach, które nie reagowały na inne metody leczenia, antybiotyki przedłużyły życie myszy, a w niektórych przypadkach je wyleczyły, dodaje Leucci.
      Naukowcy pracowali z antybiotykami, które obecnie – ze względu na rosnącą antybiotykooporność – rzadko są stosowane przy infekcjach bakteryjnych. Jednak antybiotykooporność nie miała znaczenia dla skuteczności antybiotyków w tych badaniach. Komórki nowotworowe wykazywały dużą wrażliwość na te antybiotyki. Możemy więc zacząć je stosować do leczenia nowotworu, a nie walki z infekcją, dodaje uczona.
      Badania prowadziliśmy na myszach, nie wiemy więc, na ile efektywna byłaby ta metoda u ludzi. Wspominamy tylko o jednym przypadku, gdy osoba chora na czerniaka otrzymywała antybiotyki, gdyż przechodziła infekcję bakteryjną. Jednak zauważyliśmy, że po leczeniu antybiotykami, oporne guzy tej osoby, ponownie stały się wrażliwe na standardową terapię przeciwnowotworową. To powód do optymizmu, ale potrzebujemy dalszych badań klinicznych nad wykorzystaniem antybiotyków w leczeniu nowotworu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Tajwański TSMC, poinformował że jest jeszcze zbyt wcześnie, by stwierdzić, czy w Niemczech powstaną fabryki tej firmy. Rozmowy w tej sprawie są na bardzo wczesnym etapie. Są one prowadzone pod egidą Komisji Europejskiej.
      Wiadomo, że KE rozmawia z takimi gigantami jak Intel i TSMC w sprawie wybudowania fabryk półprzewodników na terenie Europy. Fabryki takie miałyby zwiększyć produkcję układów scalonych i uchronić Unię Europejską przed ich niedoborami spowodowanymi problemami w światowym łańcuchu dostaw.
      Ulokowane w Europie fabryki TSMC, największego na świecie producenta półprzewodników na zlecenie, miałyby uchronić europejskich producentów samochodów, smartfonów i innej elektroniki przed kolejnymi problemami z dostawami, które zostały zakłócone z powodu pandemii.
      Na poważnie rozważamy propozycję ulokowania fabryk w Niemczech, jednak to bardzo wczesny etap, powiedział przewodniczący zarządu TSMC Mark Liu poadczas dorocznego spotkania z udziałowcami. Rozmawiamy z naszymi największymi niemieckimi klientami, by przekonać się, czy to na pewno najlepsze i najbardziej efektywne rozwiązanie dla nich.
      W lipcu TSMC podpisało umowy na budowę fabryk w USA i w Japonii. Rządy wielu państw martwi fakt, że tak olbrzymia część półprzewodników produkowanych jest na Tajwanie, skąd trzeba je przywozić. Dodatkowym problemem jest położenie Tajwanu. Znajduje się on bardzo blisko Chin, które traktują wyspę jako zbuntowaną prowincję i nie wykluczają użycia siły w celu przejęcia na niej władzy.
      Wiemy zatem, że TSMC zainwestuje 12 miliardów dolarów w rozszerzenie swojej działalności w Arizonie. Tajwański koncern, którego jednym z ważniejszych klientów jest Apple, będzie sprzedawał swoje produkty amerykańskim klientom działających na rynkach infrastruktury i bezpieczeństwa narodowego. Liu dodał, że klienci ci pomogą TSMC ponieść koszty zagranicznej ekspansji.
      W bieżącym roku TSMC ogłosiło, że w ciągu najbliższych 3 lat ma zamiar zainwestować 100 miliardów dolarów w powiększenie swoich możliwości produkcyjnych. Pandemia COVID-19 stworzyła bowiem świetne możliwości dla wieloletniego wzrostu, gdyż znacząco zwiększyła zapotrzebowanie na zaawansowane półprzewodniki.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...