Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Lekarze z Queen's University w Belfaście rozpoczęli jakiś czas temu testy skuteczności kąpieli w olejku z drzewa herbacianego przy zapobieganiu zakażeniu metycylinoopornymi szczepami gronkowca złocistego (ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus, MRSA).

Próby zaczęliśmy w listopadzie 2007 roku i mamy nadzieję, że zakończą się one w listopadzie 2010 roku – wyjaśnia doktor Bronagh Blackwood. Jej zespół porównuje efekty codziennego obmywania wodą z dodatkiem 5% olejku z drzewa herbacianego oraz standardowej kąpieli z zastosowaniem preparatu Johnson's Baby Softwash. Lekarze zliczają przypadki nowych zakażeń MRSA na oddziale intensywnej terapii.

Ciężko chorzy pacjenci są szczególnie podatni na zakażenia gronkowcem, ponieważ przechodzą wiele inwazyjnych procedur medycznych. Siedliskiem MRSA są zarówno szpitale, jak i domy opieki. Gdyby kąpiele w olejku okazały się skuteczne, znacznie obniżyłyby się koszty leczenia, a co najważniejsze – udałoby się uniknąć groźnych powikłań, np. zapaleń płuc czy zakażeń krwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fajne, ze infromuja o takowych badaniach ale juz rok mina i mozna bylo cos wiecej napisac - jakies obserwacje?

Zapewne skladniki olejku maja jakies dzialanie ale czy na tyle duze by zostaly one wprawadzone do codziennego uzytku w takich instytucjach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rok czasu to bardzo mało w przypadku tego typu badań, tym bardziej, że infekcje MRSA nie są znowu aż tak częste (choć niewątpliwie są groźne i każdy przypadek to o jeden za dużo). Na terenie jednego szpitala ciężko uzyskać dostatecznie duża, statystycznie reprezentatywną grupę pacjentów spełniających kryteria włączenia do badania klinicznego. Im więcej pacjentów, tym bardziej wiarygodne są wyniki, więc myślę, że warto jeszcze trochę poczekać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olejki eteryczne to stary, niezawodny sposób przeciwbakteryjny. Jestem pewien, że okażą się skuteczne. Coś mi się obiło o rewelacyjnych skutkach leczenia wrzodów, odleżyn itp przy pomocy olejków eterycznych właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się, ale pozostaje kilka pytań:

 

1. czy nie będzie tak, jak z antybiotykami, że nagle powstaną bakterie oporne na olejki? Przecież nigdy nie były stosowane na taką skalę, na jaką chcą je wprowadzić teraz lekarze

2. jakie będą efekty uboczne? Może się np. okazać, że rutynowe mycie skóry przez X dni spowoduje wysuszenie albo inne uszkodzenia skóry, które mogą przecież pojawić się u osoby chorej znacznie łatwiej. A może wystapią interakcje z niektórymi lekami, reakcje alergiczne itp.? Tego nigdy nie da się przewidzieć.

3. czy opłaci się to robić? (podejrzewam, że tak, ale warto się upewnić)

 

Wydaje mi się, że pierwszy problem jest szczególnie istotny i wart zbadania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Mikroos

 

Po pierwsze twoje obawy co do uodpornienia się MRSA na olejek z drzewa herbacianego są idiotyczne olejek ten ma około 50 substancji czynnych o działaniu bakteriostatycznym w tym kilka antybiotycznych ,nie jest to zatem srebrna kula jaką jest antybiotyk  jest stosowany z powodzeniem jako antyseptyk  od wieków na różnego rodzaju przewlekłe infekcje w tym na borelioze  z lyme ,bartonelle quintana ,babeszioze microti , divergensi,leszmanioze i wiele innych.Poza tym mówimy o stosowaniu zewnetrznym wiadomu zatem że bakteri jest zdecydowanie trudniej nabyć odpornosć w ten sposób.

 

Po trzecie co do kosztów są śmieszne w porównaniu z kosztami np nie stosowania tego typu zabiegów.

 

Zalecam wstrzemiezliwośc w wypowiedziach  ;D.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli nie zauważyłeś, zachowałem wstrzemięźliwość. Nigdzie nie wyraziłem żadnej jednoznacznej opinii, a jedynie swoje obawy. Lepiej sprawdzić, niż nie wiedzieć, bo bardzo różne rzeczy mogą wyjść podczas badań na szeroką skalę. Jeśli ktoś jej nie zachował, to raczej Ty, zakładając z góry, jakie będą wyniki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Więc na następny raz zachowaj wstrzemięźliwość w wyrażaniu swoich obaw :).Grzecznie pytałeś ja odpowiadam zioła to nie antybiotyki(jedna substancja czynna)zawierają wiele substancji czynnych wzajemnie sie wspomagających(rośliny to inteligentne bestie przez miliony lat nabywały pewnych antybiotycznych cech przeciw swoim naturalnym wrogom bakterią).Śmieszą mnie  tego typu naukowe badania udowadniają coś co etnomedycyna udowodniła już wieki temu. Powtarzam olejek z drzewa herbacianego przez tysiące lat był stosowany przez aborygenów z pokolenia na pokolenie na te same schorzenia bakteryjne to chyba o czymś świadczy (nie ma doniesień o nabyciu odporności)od 200 lat na wielu kontynentach w celach profilaktycznych(antyseptycznych) na różnego rodzaju chroniczne chorób olejek jest stosowany z powodzeniem.

 

Gdyby nawet istniał choć procent szans na nabycie odporności przez MRSA na olejek z drzewa herbacianego jest prosty sposób by tego uniknąć wystarczy dodać olejek o podobnych właściwościach  np eukaliptusowy by  skutecznie zminimalizować uodpornienie (coś jak monoterapia antybiotykowa przy gruźlicy czy chorobie z Lyme)

Niestety ale na studiach medycznych fitoterapia kuleje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zielarz czy ty przeczytales co napisales? "Poza tym mówimy o stosowaniu zewnetrznym wiadomu zatem że bakteri jest zdecydowanie trudniej nabyć odpornosć w ten sposób."

 

Nie do konca rozumiem twoje rozumowanie - a co to za roznica czy bakteria ma stycznosc z cznynnikiem bojczym na zewnatrz czy wewnatrz organizmu?? to juz na sztucznej pozywce nie bedzie mogla nabrac takowej opornosci? Inna sprawa jest, ze raczej ciezko bedzie bakterii tak zmodyfikowac swoje struktury by ograniczyc dzialanie zwiazkow aktywnych w olejkach [jesli wykaza jakies znaczace dzialanie].

 

btw. nie wszyscy musieli miec jakas szersza edukacje na temat olejkow eterycznych i ich dzialania prawda?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro nie masz wiedzy w tym zakresie dlaczego zabierasz głos wyraziłem się chyba jasno antyseptyk jest łatwiej aplikować w miejsca gdzie bakteria przebywa ,działa on natychmiastowo w przeciwieństwie do antybiotyków przyjmowanych wewnętrznie ,trudniej o interakcje z tym co się je a co za tym idzie o zakłócenia w dopływie antybiotyku i skuteczności jego działania już prościej się nie da. :)

 

Natomiast cieszę się że starasz sie zrozumieć nikłą szanse nabycia odporności przez bakterie na ten że olejek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zielarz, piszesz że czyjeś obawy są idiotyczne. Może i są ale to nieładnie tak się rzucać i od razu z grubej rury atakować. Jeśli masz większą wiedzę na ten temat to napisz co wiesz a nie obrażasz innych. Zresztą z Twoich wypowiedzi jakoś tak "bije" agresywnością ... może jakieś ziółka na uspokojenie? ( sorry nie mogłem się oprzeć )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie pomyślałeś przypadkiem, zielarzu, że długotrwałe profilaktyczne stosowanie olejku może wyjałowić skórę i zwiększyć ryzyko infekcji po zakończeniu terapii?

 

Etnomedycynie też bym nie ufał tak ślepo. Przez lata mówiono na przykład, jaki to żeń-szeń jest wspaniały i na ile schorzeń działa, a jak przyszło co do czego, okazywało się, że w wielu przypadkach nie działa wcale lepiej od placebo.

 

Stwierdzenie, że "rośliny nie są głupie" też nijak się ma do tematu, bo patogeny roślin i patogeny ludzi to kompletnie różne mikroorganizmy, więc mechanizmy ich oporności mogą powstawać w zupełnie inny sposób. Jakoś niewiele jest mi wiadomo na temat tego, żeby drzewko herbaciane musiało się chronić przed MRSA albo było eksponowane na zagrożenia związane z przebywaniem na OIOM-ie. Z tego powodu wychodzi na to, że to Ty nie zachowujesz wstrzemięźliwości, jeżeli ślepo łączysz ze sobą odporność na patogeny roślinne z profilaktyką zakażeń u ludzi. Teoria teorią, a praktyka wcale nie musi być taka oczywista.

 

btw. wypowiadasz się na temat antybiotykoterapii i w ogóle nie wspominasz o tym, że antybiotyki także mogą być aplikowane miejscowo? na dodatek starasz się mówić o mikrobiologii i nie odróżniasz odporności od oporności?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kolejny raz straciłeś bardzo dobrą okazje by siedzieć cicho

 

 

Przyjacielu wiesz dobrze że kwestia   odporność czy oporność to schodzenie z tematu .Chciałem ci wyperswadować błędną obawę na temat rzekomej możliwości uodpornienia się bakterii na wspomniany olejek i myślę że mi wybaczysz że mam w tej sprawie racje .Przykro mi.

Odpowiedz na pierwszy idiotyzm

To jak tyś sobie to wyobrażał jak się leczy choroby skórne spowodowane przez zakażenia bakteryjna olejkami jak nie przez długotrwała aplikacje lub kąpiele. Olejek z drzewa herbacianego dodawany do kąpieli jest całkowicie bezpieczny (nie masz takiej wiedzy odsyłam do książek)natomiast bezpośrednio przyjmuje się go z olejkiem towarzyszącym rozcieńczający który łagodzi jego działanie to standard w tego typu zabiegach. Ale tu mówimy o kąpielach.

 

 

Odpowiedz na drugi idiotyzm

To jest właśnie siła roślin że mają bardzo wiele substancji czynnych niektóre do 1000 działaja bardzo wszechstronnie zobacz na taką tetracykline na jej wszechstronne oddziaływanie na wiele mikroorganizmów a to tylko jeden związek chemiczny wyobraź sobie teraz jak te substancje zawarte w roslinach działają synergistycznie ich mnogość. Jeśli chodzi o patogeny roślinne i ludzkie mylisz się jest wiele mikroorganizmów które SA zarówno szkodliwe dla roślin jak i dla ludzi np. czy słyszałeś o takiej chorobie morgellon powoduje ją bakteria która infekuje pewien gatunek roślin a ostatnio zrobiła się kapryśna i przeskoczyła na ludzi. Poklikaj na pub medzie zobaczysz że drzewko herbaciane działa na bakterie z tej rodziny co MRSA .

 

 

Odpowiedz na Trzeci idiotyzm

 

Żeń szeń powiadasz typowa wypowiedz laika jaki żeń szeń masz na myśli żeń szeń japoński (panax ginsen)? czy może żeń szeń syberyjski (eleuteroccocus seticosus), a może żeń szeń amerykańskii (lepidium meyenii)?Widzisz przyjacielu  świat roślin jest bardziej skąplikowany niż ci się wydaje .To tak jak bym powiedział że jest tylko jeden lek na ból głowy który nie działa.

Adoptogeny przyjacielu bo do nich należy wspomniany przez ciebie żeń szeń to bardzo bardzo szeroka rodzina roślin bardzo od siebie różnych pod względem substancji czynnych a działających podobnie.

Powiedzmy że miałeś na myśli panax ginsen przeprowadzono wiele badań które nie dały jednoznacznych wyników dlaczego bo podstawowy błąd jaki robi się w tego typu naukowym cyrku to badania w oparciu o ekstrakt z zioła (najczęściej jedną substancje czynną której naukowcy przypisują uzdrawiające działanie w roślinie nie bierzesz się pod lupę całej rośliny i tego że pozostałe substancje mogą działać synergistycznie ,ekstrakt ich w sobie nie posiada).

Jak widzisz temat warto zgłębić ,poczytaj troszkę wiedzy nie wysysa się z mlekiem matki ale umiejętność przyznania komuś racji tak natomiast tego wyraźnie masz deficyt .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze: kwestia oporności i odpornosci jest bardzo istotna i wcale nie jest odejściem od tematu.

 

Po drugie: ja nie nazywałem Twoich wypowiedzi idiotyzmami, więc, z łaski swojej, dostosuj się do poziomu dyskusji, który ja prowadzę z Tobą.

 

Po trzecie: nikt nigdy nie stosował olejku na tak dużą skalę w pojedynczym ośrodku na OIOM-ie, co nie upoważnia Ciebie do wydawania wyroków z góry. Przypominam, że talidomid też miał być bezpiecznym lekiem. Tymczasem właśnie intensywne i dlugotrwałe stosowanie określonego środka jest idealnym miejscem do powstawania oporności, a nie okazyjne stosowanie danego środka.

 

Po czwarte: udało Ci się znaleźć aż jedną chorobę, na dodatek taką, w której mówisz jedynie o jednej z kilku hipotez na temat jej patofizjologii.

 

Po piąte: trochę bezczelne jest, gdy człowiek z czterema postami na koncie w pierwszym dniu obecności na forum oczeka, czego mi brak, a czego nie. Tym bardziej wtedy, gdy, jak widzisz, moje wypowiedzi są oparte na konkretnej argumentacji.

 

Po szóste: nawet ekstraktom przypisywano lecznicze działanie, więc nie do mnie kieruj swoje zarzuty, tylko do tych, którzy rozgłaszają takie stwierdzenia.

 

Po siódme i ostatnie: skoro jesteś tak bardzo pewny swego, to skąd tyle jadu zamiast spokojnego czekania na wyniki badań? W przeciwieństwie do Ciebie, powtarzam to kolejny raz, ja nie orzekam z góry, jakie będą wyniki, zamiast tego po prostu na nie czekam. Twoje i moje gadanie niczego nie zmieni, prawda wyjdzie w praniu. Właśnie na podstawie tego można zobaczyć, który z nas ma świadomość tego, że może jednak się mylić :) LOL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja widzę żeńszeniu  same wymijające wypowiedzi w twoim wykonaniu potwierdzają one tylko że twoja wiedza jest nikła i płacz w stylu zobacz ile mam gwiazdek na tym forum niczego nie zmienia ,w tym temacie gadasz bzdury ,dedukcja na poziomie laika. Talidomid porównujesz z olejkiem brawo . Czy wiesz że w niektórych szpitalach w Australii stosuje się na szeroką skale ten olejek i nie tylko ten od wielu lat abstrahując już od tego o czym próbuje wam tu wszystkim wpoić do łba że zamknięte społeczności przez wieki przetestowały bezpieczeństwo i skuteczność tego naturalnego leku na własnych tyłkach. Jeśli już  jesteś tak uparty to rzecz nie w tym kto ma absolutną pewność co do wyników tych śmiesznych badań lecz kto jest bliższy prawdy o ich wyniku , bliższy jestem ja bowiem w tym temacie jesteś uczniem przyjacielu .

 

 

"nawet ekstraktom przypisywano lecznicze działanie, więc nie do mnie kieruj swoje zarzuty, tylko do tych, którzy rozgłaszają takie stwierdzenia" - nie wierz  ślepo we wszystko co przeczytasz.

 

 

 

Pozdrawiam cię żeńszeniu :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiedzę można nabyć, w przeciwieństwie do inteligencji, której, względem Twoich wypowiedzi, Ci brakuje. Rozejrzyj się w koło ilu profesorów, a ilu z nich to buraki. Podczas rozmowy warto zachować pewną skromność, stosować się do ogólnych zasad. To, że masz wiedzę na ten temat nie oznacza, że potrafisz się nią dzielić.

 

Pozdrawiam, buraku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To prawda wyedukowanie was w tym temacie to iście karkołomne zadanie .Jesteś śiermiężnym uczniem żeńszeniu .Jednak mimo wszystko uważam że ta lekcja na trwałe wryje się w twoją słabą psychikę.

 

Pozdrawiam cię żeńszeniu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Poza tym mówimy o stosowaniu zewnetrznym wiadomu zatem że bakteri jest zdecydowanie trudniej nabyć odpornosć w ten sposób.
„Trudniej” nie znaczy „niemożliwe”.

 

Powtarzam olejek z drzewa herbacianego przez tysiące lat był stosowany przez aborygenów z pokolenia na pokolenie na te same schorzenia bakteryjne to chyba o czymś świadczy
To chyba jednak nie jest tak masowa skala, jaką mamy przy stosowaniu antybiotyków.

 

by tego uniknąć wystarczy dodać olejek o podobnych właściwościach  np eukaliptusowy by  skutecznie zminimalizować uodpornienie
Znów „zminimalizować” nie oznacza „zlikwidować całkowicie”. Poza tym jak zminimalizować coś, co nie istnieje?

 

Albo nabycie odporności na taki olejek jest niemożliwe, co warto potwierdzić w warunkach kontrolowanych; albo jedynie mało prawdopodobne i wówczas należy określić stopień tego (nie)prawdopodobieństwa, żeby wiedzieć, np. jak często ewentualnie trzeba zmieniać terapię dla uniknięcia ryzyka.

Tyle na gruncie logiki wypowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tobą przyjacielu jak z dzieckiem no ale powtórzę .Olejek przez wieki zdawał egzamin w różnych społecznościach nie tylko aborygenów, na różnych kontynentach pod różnymi szerokościami geograficznymi, jest stosowany na oddziałach chorób zakaźnych w szpitalach w Australii a olejki o podobnym składzie chemicznym są stosowane jako antyseptyki np w szpitalach w Peru jak ci to nie wystarczy twój problem .Poczytaj trochę na ten temat ,zgromadź wiedze i pogadamy bo inaczej ta rozmowa będzie dla samej rozmowy ,sam wiesz nie ma sensu. Abstrahując już o samego olejku z dh który ma wystarczającą ilość substancji czynnych które skutecznie uniemożliwiają bakterią nabycie odporności . Jeśli zastosuje się mieszankę olejków choć według mnie jest to zbyteczne można jeszcze dobitniej tylko utwierdzić się w tej pewności ,nie ma takiej możliwości by bakteria się na nie uodporniła zbyt wiele substancji czynnych działających w dodatku synergistycznie .Koniec kropka zamykam temat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Otwieram temat ponownie.

Naczytanie się wiedzy nie zastąpi logiki. A że rozmowa z tobą sensu nie ma, to już wiem. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Superbakteria MRSA – gronkowiec złocisty oporny na metycylinę – to jedno z najpoważniejszych zagrożeń w systemie opieki zdrowotnej. Szczepy MRSA są oporne na wiele antybiotyków. U osób zdrowych wywołują zwykle problemy skórne. Jednak dla osób osłabionych mogą stanowić śmiertelne zagrożenie. MRSA wywołują wiele poważnych infekcji wewnątrzszpitalnych. To najbardziej znani przedstawiciele rozrastającej się rodziny „koszmarnych bakterii”.
      Pierwszy szczep MRSA zidentyfikowano w 1960 roku w Wielkiej Brytanii. W samej Europie powoduje obecnie około 171 000 poważnych infekcji rocznie. Dotychczas sądzono, że przyczyną pojawienia się superbakterii było używanie antybiotyków. Okazuje się jednak, że MRSA mogły pojawić się już 200 lat temu. A to potwierdza wnioski z przeprowadzonych przed 9 laty badań, których autorzy zauważyli, że antybiotykooporność może pojawić się bez kontaktu z antybiotykami.
      Międzynarodowy zespół naukowy, prowadzony przez specjalistów z University of Cambridge, znalazł dowody, że MRSA pojawił się w naturze już 200 lat temu, na długo zanim na masową skalę zaczęliśmy używać antybiotyków u ludzi i w hodowli zwierząt. Zdaniem naukowców oporność na antybiotyki pojawiła się u gronkowca złocistego (Staphylococcus aureus), żyjącego na skórze jeży, na której żyły też grzyby z gatunku Trichophyton erinacei. Grzyby te wytwarzają własne antybiotyki. Na skórze jeży spotkały się więc dwa organizmy, które zaczęły toczyć walkę o przetrwanie.
      To gorzkie przypomnienie, że gdy używamy antybiotyków, powinniśmy robić to rozważnie. W naturze istnieją wielkie rezerwuary, w których mogą przetrwać bakterie oporne na antybiotyki. Z tych rezerwuarów jest bardzo krótka droga do zwierząt hodowlanych, a od nich do ludzi, mówi doktor Mark Homles, jeden z autorów artykułu Emergence of methicillin resistance predates the clinical use of antibiotics, w którym opisano wyniki badań.
      Zostały one przeprowadzone przez wielki zespół naukowy, w skład którego weszli specjaliści z Wielkiej Brytanii, Danii, Szwecji, Hiszpanii, Czech, Francji, Finlandii, Niemiec, USA i Szwajcarii.
      Badania postanowiono rozpocząć, kiedy okazało się, że wiele jeży w Danii i Szwecji jest nosicielami MRSA z genem mecC (mecC-MRSA). To jeden z genów dających bakterii oporność na antybiotyki. mecC-MRSA został po raz pierwszy odkryty u krów mlecznych, a następnie u ludzi, co sugerowało, że do pojawienia się opornego na metycylinę gronkowca złocistego doszło w wyniku powszechnego stosowania antybiotyków u zwierząt hodowlanych, a następnie bakteria przeszła na ludzi. Kolejne badania pokazały, że mecC-MRSA występuje u wielu innych gatunków zwierząt hodowlanych w całej Europie, ale nie tak często, jak u krów. To tylko potwierdziło przypuszczenia, co do źródła pochodzenia superbakterii.
      Jednak odkrycie szerokiego występowania meC-MRSA u jeży skłoniło naukowców do bliższego przyjrzenia się tej kwestii. Autorzy postawili więc hipotezę o naturalnym pochodzeniu MRSA, a wsparciem dla niej były badania przeprowadzone wcześniej w północno-zachodniej Europie i w Nowej Zelandii, z których wiemy, że skóra jeży jest często skolonizowana przez T. erinacei, który wytwarza substancję podobną do penicyliny.
      By sprawdzić hipotezę o naturalnym pochodzeniu MRSA, jej pojawieniu się u jeży i związku pomiędzy MRSA a T. erinacei, naukowcy przeprowadzili szczegółowe badania 244 próbek gronkowca złocistego (S. aureus) pobranych od jeży w Europie i Nowej Zelandii oraz 913 próbek S. aureus pochodzących z innych źródeł. Na tej podstawie spróbowali odtworzyć historię ewolucyjną, dynamikę rozprzestrzeniania się oraz potencjał zoonotyczny mecC-MRSA, czyli zdolność patogenu zwierzęcego do zarażenia ludzi. Badano też potencjał do wystąpienia naturalnej selekcji mecC-MRSA w kierunku antybiotykoopornosci w wyniku oddziaływania T. erinacei.
      Nasze badania wykazały, że jeże są naturalnym rezerwuarem zoonotycznych linii mecC-MRSA, którego pojawienie się poprzedza epokę antybiotyków. To przeczy powszechnie przyjętemu poglądowi, jakoby szeroka antybiotykooporność to fenomen współczesny, który jest napędzany przez wykorzystywanie antybiotyków w medycynie i weterynarii, czytamy w podsumowaniu badań.
      Wykazały one, na przykład, że w Danii mecC-MRSA występuje znacznie częściej u jeży niż u zwierząt hodowlanych, a liczba przypadków zakażeń w tym kraju jest niska. Ponadto większość linii mecC-MRSA brakuje genetycznych markerów adaptacji do infekowania ludzi i przeżuwaczy. Wyraźnym wyjątkiem jest tutaj linia CC425:B3.1, która w Anglii południowo-zachodniej przeszła z jeży na krowy mleczne. Przed naszymi badaniami uważano, że krowy mleczne są najbardziej prawdopodobnym rezerwuarem mecC-MRSA i głównym źródłem zoonozy u ludzi. [...] Obecne badania wskazują, że większość linii rozwojowych mecC-MRSA bierze swój początek u jeży, a krowy mleczne i inne zwierzęta hodowlane prawdopodobnie są pośrednikiem i wektorem zoonotycznych transmisji.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sposób na dobrze przespaną noc? Wg naukowców z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin, kąpiel brana 1-2 godziny przed udaniem się na spoczynek w wodzie o temperaturze 40-42,7°C. Wyniki najnowszej metaanalizy ukazały się w piśmie Sleep Medicine Reviews.
      Kiedy przyglądaliśmy się wszystkim dostępnym badaniom, zwróciliśmy uwagę na znaczące rozbieżności w zakresie podejścia i wyników. Jedynym sposobem, by stwierdzić, czy można [za pomocą kąpieli w określonych warunkach i porze] poprawić jakość snu, było skompilowanie wcześniejszych danych i spojrzenie na nie w nowy sposób - wyjaśnia Shahab Haghayegh.
      We współpracy z kolegami z Uniwersytetu Południowej Kalifornii i UTHealth w Houston akademicy z Austin dokonali przeglądu systematycznego aż 5322 badań. Interesował ich wpływ pasywnego ogrzewania ciała za pomocą wody na różne czynniki wiążące się ze snem: 1) czas potrzebny na przejście od pełnej czujności do snu, 2) całkowity czas snu (TST), 3) wydajność snu (oblicza się ją w procentach, dzieląc całkowity czas snu (TST) w minutach przez czas spędzony w łóżku (TIB) w minutach pomnożony przez 100%; SE=TST/TIBx100%) oraz 4) subiektywną jakość snu.
      Za pomocą narzędzi do metaanalizy ustalono, że optymalna temperatura wody to 40-42,7°C. Korzystnie wpływa ona na ogólną jakość snu. Kiedy bierze się taką kąpiel 1-2 godziny przed snem, może ona przyspieszyć zaśnięcie o średnio 10 min.
      Temperatura głęboka ciała (ang. core body temperature) zmienia się w ciągu doby wg charakterystycznego sinusoidalnego wzorca. Najwyższe wartości odnotowuje się około godz. 15-17, a minimalne ok. 3-5. Co ciekawe, różnica pomiędzy najwyższą i najniższą temperaturą w ciągu doby może sięgać nawet 1°C. U przeciętnej osoby temperatura lekko spada ok. godziny przed zwykłą porą kładzenia się spać. Cykliczne zmiany temperatury są ściśle powiązane z cyklem snu i mają kluczowe znaczenie dla szybkiego zapoczątkowania snu i wysokiej wydajności snu.
      Amerykanie ustalili, że optymalne czasowanie kąpieli dla spadku temperatury głębokiej ciała to ok. 90 min przed udaniem się na spoczynek. Gorące kąpiele w wannie i pod prysznicem stymulują układ termoregulacji, powodując znaczny wzrost krążenia od środka w kierunku peryferiów (dłoni i stóp). Skutkuje to usuwaniem ciepła i spadkiem temperatury ciała. Na tej zasadzie kąpiel brana 1-2 godz. przed snem wspomaga naturalny rytm okołodobowy i zwiększa nie tylko szanse na zasypianie, ale i jakość snu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zakażenia, w tym infekcje dróg moczowych, mogą wyzwalać różne rodzaje udarów. Wyniki badań zespołu prof. Mandipa Dhamoona ze Szkoły Medycyny Mount Sinai ukazały się niedawno w piśmie Stroke.
      Autorzy wcześniejszych badań analizowali co prawda rolę zakażeń jako wyzwalaczy udarów, ale ograniczali się do korelacji ostrych zakażeń z udarem niedokrwiennym. Nowe studium uwzględniło większy zakres infekcji i dwa dodatkowe typy udarów: krwotok śródmózgowy (udar krwotoczny) i krwawienie podpajęczynówkowe.
      Pracownicy opieki zdrowotnej powinni mieć świadomość, że udar może być wyzwalany przez zakażenia. Analiza tego, co wydarzyło się w życiu pacjenta w ciągu tygodni lub miesięcy poprzedzających udar, może czasem wskazać na potencjalne infekcyjne przyczyny udaru - podkreśla Dhamoon.
      Naukowcy wykorzystali informacje z lat 2006-2013 z dwóch baz danych: New York State Inpatient Databases i Emergency Department Databases. Za pomocą kodów zidentyfikowano hospitalizacje i wizyty na SOR-ach z powodu 3 wyróżnionych typów udarów i zakażeń, w tym zakażeń skóry, układu moczowego, układu oddechowego, w obrębie jamy brzusznej i posocznicy. Wpisy z baz danych odnośnie do hospitalizacji z powodu infekcji rozpatrywano dla 7, 14, 30, 60 i 120 dni przed wystąpieniem udaru.
      W przypadku udaru niedokrwiennego każdy typ infekcji wiązał się z podwyższonym ryzykiem. Najsilniejszą korelację stwierdzono jednak dla zakażeń dróg moczowych (w okresie 30 dni od infekcji było ono ponad 3-krotnie podwyższone). Dla wszystkich rodzajów zakażenia skala zagrożenia udarem spadała wraz z wydłużeniem czasu dzielącego je od udaru niedokrwiennego.
      Z udarem krwotocznym najsilniej wiązały się zakażenia układu moczowego, posocznica i zakażenia dróg oddechowych. Krwawienie podpajęczynówkowe korelowało zaś wyłącznie z infekcją dróg oddechowych.
      Nasze badanie pokazuje, że musimy dowiedzieć się więcej o tym, czemu i jak infekcje wiążą się z występowaniem różnych rodzajów udarów. To powinno nam pomóc w ustaleniu, jak możemy im zapobiegać - podsumowuje Dhamoon.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gronkowiec złocisty oporny na metycylinę (MRSA) to jedno z największych zagrożeń w szpitalach. Łatwo się rozprzestrzenia i jest trudny w leczeniu, powodując zakażenia szpitalne.
      Na szczęście powstała nowa metoda walki z nim, w której nie używa się antybiotyków. Zamiast nich wykorzystuje się światło do aktywowania tlenu, który zabija antybiotykooporną bakterię. Niewykluczone, że taka metoda zadziała nie tylko na inne bakterie, ale również przyda się w leczeniu nowotworów.
      "Zamiast antybiotyków, które nie działają przeciwko MSRA i niektórym innym bakteriom, używamy fotouczulacza, zwykle molekuł barwnika, które zostają pobudzone pod wpływem światła. Fotouczulacz zmienia tlen w reaktywne formy tlenu, które atakują bakterię", mówi doktor Peng Zhang.
      Już wcześniej inne zespoły naukowe próbowały podobnego podejścia, jednak nie udawało się zniszczyć wystarczająco wielu mikroorganizmów, by powstrzymać infekcję. Wiele z nich było też hydrofobowych, przez co truno było je rozprzestrzenić w środowisku, w którym zwykle występuja mikroorganizmy. Zhang, doktor Neil Ayers i ich zespół z University of Cincinnati opracowali nowy hybrydowy fotouczulacz, który dobrze rozprowadza się w wodzie. Zbudowali go z nanocząstek metalu szlachetnego pokrytych polimerami amfifilowymi, które wyłapują molekularne fotouczulacze.
      Naukowcy wykazali, że taka struktura znacznie skuteczniej zabija bakterie niż inne fotouczulacze, które nie zawierały metalu. Jak mówi Zhang, zastosowanie metalu powoduje powstanie efektu plazmonicznego, dzięki czemu tlen staje się jeszcze bardziej reaktywny, po drugie zaś pozwala na lepsze skupienie fotouczulacza w danym miejscu, przez co silniej działa on na bakterie. Jeśli chcesz zaatakować zamek i twoi rycerze atakują go pojedynczo, to nie jest to efektywny sposób na jego zdobycie. Lepiej zgromadzić ich w jednym miejscu i w nim zaatakować grupą. Można dzięki temu poczynić więcej szkód, wyjaśnia Zhang.
      Nowy fotouczulacz, który występuje w formie spraju lub żelu, został już opatentowany. Teraz trwają prace nad jego komercjalizacją. Jak zapewnia Zhang, po pokryciu odkażanej powierzchni sprajem, wystarczy oświetlić ją światłem czerwonym lub niebieskim, by zabić występujące tam bakterie, w tym MRSA. Niewykluczone, że w ten sposób można będzie też odkażać rany i wspomagać gojenie. Naukowcy przeprowadzili bowiem eksperymenty laboratoryjne, które wykazały, że ich fotouczulacz nie zabija komórek ludzkiej skóry. Okazało się też, że można w ten sposób leczyć grzybicę paznokci. Zdaniem Zhanga, nowa metoda przyda się również do zwalczania nowotworów skóry. Działa bowiem ze światłem czerwonym, które jest w stanie głęboko penetrować skórę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Olejek kolendrowy zabija lub przynajmniej ogranicza wzrost wielu groźnych bakterii, w tym metycylinoopornego gronkowca złocistego (MRSA od ang. meticillin-resistant Staphylococcus aureus) czy pałeczki okrężnicy (Escherichia coli). Oznacza to, że dodanie olejku do produktów spożywczych może ograniczyć częstość zatruć pokarmowych, o spadku lekooporności nie wspominając.
      Naukowcy z Universidade da Beira Interior przetestowali olejek kolendrowy na 12 szczepach bakteryjnych, m.in. E. coli, Salmonella enterica, Bacillus cereus i MRSA. Okazało się, że po zastosowaniu roztworów 1,6-proc. i słabszych u wszystkich szczepów nastąpiło ograniczenie wzrostu, a większość bakterii została zabita.
      Najwięcej olejku eterycznego występuje w owocach kolendry – do 1,5%. Jego składniki wpływają na organizm na wiele sposobów, np. żółciopędnie i żółciotwórczo. Olejek przyspiesza akcję serca i rozszerza obwodowe naczynia krwionośne, poprawiając ukrwienie rąk i nóg. Rozszerza też drogi oddechowe. Zielarze cenią go ze względu na działanie przeciwbakteryjne, przeciwwirusowe, przeciwgrzybiczne i antyzapalne. Dotąd w przemyśle spożywczym olejek kolendrowy wykorzystywano do aromatyzowania konserw rybnych, na podstawie portugalskich badań widać jednak, że lista jego zastosowań na pewno się wydłuży.
      Na czym polega przeciwbakteryjne działanie olejku z kolendry siewnej? Wyniki pokazują, że olejek kolendrowy uszkadza błonę otaczającą komórkę bakteryjną. Bariera między wnętrzem komórki a środowiskiem zewnętrznym zostaje przerwana, dochodzi też do zaburzenia podstawowych procesów życiowych, w tym oddychania, co ostatecznie prowadzi do śmierci mikroba – wyjaśnia dr Fernanda Domingues.
      W krajach rozwiniętych rocznie z powodu zatruć pokarmowych cierpi do 30% populacji. Nasze badanie stanowi zachętę do opracowania nowych dodatków żywnościowych zawierających olejek kolendrowy, które zapobiegałyby nie tylko zatruciom, ale i psuciu się żywności. Olejek mógłby także być alternatywą dla powszechnie stosowanych antybiotyków. Przewidujemy, że w praktyce klinicznej będzie się go stosować w postaci balsamów, płynów do płukania ust czy nawet tabletek.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...