Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Czerwone mięso zwiększa ryzyko rozwoju demencji

Rekomendowane odpowiedzi

Spożywanie czerwonego mięsa to znany czynnik ryzyka rozwoju wielu chorób. Nowe badania, przeprowadzone przez Mass General Bringham, Harvard T.H. Chan School of Public Health oraz Broad Institute (MIT i Harvard), wykazały, że czerwone mięso – szczególnie przetworzone – zwiększa ryzyko demencji. Co więcej, naukowcy wykazali, że zastąpienie przetworzonego czerwonego mięsa takimi źródłami białka jak orzechy, rośliny strączkowe czy ryby, zmniejsza ryzyko demencji o około 20%.

Zalecenia dietetyczne koncentrują się zwykle na zmniejszeniu ryzyka chorób chronicznych, jak choroby układu krążenia i cukrzyca, a zdrowie umysłowe jest rzadziej brane pod uwagę, mimo że istnieje jego związek z dietą, mówi profesor Daniel Wang.

Autorzy badań przyjrzeli się 133 771 osobom. Średnia wieku badanych, w momencie zbierania informacji o nich, wynosiła 49 lat. Ich losy śledzono nawet przez 43 lata. W tym czasie demencję zdiagnozowano u 11 173 z nich. Naukowcy przeanalizowali dane dotyczące ich diety i stylu życia. Informacje o aktualnie stosowanej diecie były aktualizowane co 2-4 lata.

Typowa porcja czerwonego mięsa waży 85 gramów. Naukowcy stwierdzili, że osoby, które średnio dziennie zjadają co najmniej 20 gramów przetworzonego czerwonego mięsa (np. dwa plasterki bekonu czy 1 parówkę) narażają się na o 13% wyższe ryzyko demencji niż osoby, których średnie dzienne spożycie przetworzonego czerwonego mięsa wynosi mniej niż 8 gramów.
Badania funkcji poznawczych wykonano za pomocą standardowych testów. Wykazały one, że im większe spożycie przetworzonego czerwonego mięsa, tym szybszy spadek funkcji poznawczych. Na każdą dodatkową porcję takiej żywności spadek funkcji poznawczych odpowiadał spadkowi związanemu ze starzeniem się o 1,6 roku.

Naukowcy przyjrzeli się też spadkowi funkcji poznawczych, o którym mówili sami badani. Takie samodzielnie zauważone pogorszenie funkcjonowania może być zapowiedzią spadku, który widać w testach. Okazało się, że osoby jedzące co najmniej 20 gramów przetworzonego czerwonego mięsa dziennie informowały o samodzielnie zauważonym spadku funkcji poznawczych o 14% częściej niż osoby, które jadły dziennie średnio mniej niż 8 gramów takiego mięsa. Zaś osoby, które jadły dziennie co najmniej 85 gramów nieprzetworzonego czerwonego mięsa samodzielne raportowanie o spadku funkcji poznawczych miało miejsce o 16% częściej niż u osób, które jadły mniej niż 40 gramów czerwonego mięsa dziennie.

Naukowcy badają teraz czynniki, które łączą czerwone mięso z ryzykiem demencji. Szczególnie skupiają się na mikrobiomie jelit. Skupiają się szczególnie na N-tlenku trimetyloaminy. To związek powstający w czasie trawienia czerwonego mięsa, który jest wiązany z przewlekłą niewydolnością nerek i chorobami układu krążenia czy serca. Na zdrowie komórek mózgu mogą mieć też wpływ sole i tłuszcze nasycone obecne w czerwonym mięsie.

Badanie takich schorzeń jak demencja, która rozwija się przez dekady, wymaga prowadzenia długoterminowych studiów populacyjnych. Wciąż staramy się dopasowywać poszczególne części układanki, by zrozumieć mechanizm demencji i spadku funkcji poznawczych, mówi Wang.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 17.01.2025 o 11:46, KopalniaWiedzy.pl napisał:

MIT i Harvard

Znaczy się dane dotyczą USA.

A kogo w Polsce teraz stać na wołowinę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Znaczy się dane dotyczą USA.

A kogo w Polsce teraz stać na wołowinę?

Dane dotyczą USA, mechanizm dotyczy wszystkich. W USA badano H. sapiensy. Czerwone mięso to nie tylko wołowina, ale też wieprzowina czy mięso kaczek. Do tego dochodzą wszelkie wędliny, parówki, kabanosy i inne takie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Mariusz Błoński napisał:

inne takie

Obrzydzają czerwone mięso i inne takie tam. Tyle że nadal twierdzę, dane z USA nie koniecznie przekładają się na Europę a tym bardziej na Polskę. Proste pytanie. Czy w USA w restauracji można zjeść tatar z drobno siekaną cebulką? Znaczy surową wołowinę, surowe żółtko. Czy czasami w Stanach to wszystko nie wymaga spisywania testamentu? Korelacja nie oznacza przyczynowości.

Zwyczajnie w USA jak ktoś ogranicza w diecie spożywanie mięsa to ogranicza również spożywanie całej tej chemii którą faszeruje się zwierzęta rzeźne, jak również z automatu przy "zdrowszej diecie" odpadają inne takie: Junk food (ang. śmieciowe jedzenie).

W Polsce na razie mamy lepsze standardy w przemyśle spożywczym. A poza tym w posiłku polskim jest jeszcze sporo surówek, ziemniaczków, kasz, klusek. Nie żremy jak Amerykanie porcji mięsa w rozmiarach porcji od XS nawet do XXL. Raz zwyczajnie nas nie stać, dwa mamy inne tradycje kulinarne. Wystarczy popatrzeć na menu barów mlecznych i jadłodajni z domowymi obiadami.

Więc. Wiwat zestaw surówek i kiszonki. Wiwat kompot i naleśniki z twarogiem. Wiwat polski schabowy, grilowana karkówka i kiełbasa śląska ... amen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

nadal twierdzę, dane z USA nie koniecznie przekładają się na Europę a tym bardziej na Polskę.

Tia, bo Polska jest przecież "Winkelriedem narodów" i dzięki naszemu  patriotycznemu  genotypowi mamy unikalną biochemię.

Szkodliwość czerwonego to stary news;)*, teraz dodali, że jeszcze trzepie po mózgu.

 

13 godzin temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Nie żremy jak Amerykanie porcji mięsa w rozmiarach porcji od XS nawet do XXL.

To fakt, a  efekty trzepania po mózgu widać po ich wyborze tej persony na szefa.

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/26143683/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/27597529/

https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/23045175/

 

Edytowane przez KONTO USUNIĘTE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

W Polsce na razie mamy lepsze standardy w przemyśle spożywczym.

Poniżej tabelka z Global Food Security Index ułożona pod kątem jakości i bezpieczeństwa żywności. Sprawdź, gdzie są USA i gdzie jest Polska.
 

jedzenie.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Mariusz Błoński napisał:

jakości i bezpieczeństwa

Jak macerują kurczaki w roztworze chloru to nic dziwnego że żadna bakteria nie przeżyje ... Super wielki sukces. Już się rwę żeby mieć coś takiego w Polsce ... sarkazmB-)

Widać dokładnie jak amerykanizacja zwyczajów żywieniowych wpływa na stan zdrowia populacji. Ludzie tyją przez fast food niskiej jakości.

"Mięsko" żeby było smaczne i treściwe powinno sobie przed ubojem po łące pohasać, bezstresowo, najeść się pasz na miejscu produkowanych a nie gotowych mieszanek napchanych chemią.

A jak ubijane to lokalnie, żeby nie ciągać zwierzaczka kilometrami. Przetwarzane też lokalnie co by mieć kontrolę kto i jak kręci te kiełbasy i zjadane również lokalnie bo na jaką broszkę targać te półtusze wołowe z Argentyny przez Atlantyk.

6 godzin temu, KONTO USUNIĘTE napisał:

Czytam sobie abstrakty kolejnych artykułów a tutaj ... Research gaps in evaluating the relationship of meat and health

Spoiler

Humans evolved as omnivores and it has been proposed that cooking meat allowed for evolution of larger brains that has led to our success as a species. Meat is one of the most nutrient dense foods, providing high-quality protein, heme iron, zinc, and vitamins B6 and B12. Despite these advantages, epidemiologic studies have linked consumption of red or processed meat with obesity, type 2 diabetes, cardiovascular diseases, and cancers of multiple organs. Most observational studies report small, increased relative risks. However, there are many limitations of such studies including inability to accurately estimate intake, lack of prespecified hypotheses, multiple comparisons, and confounding from many factors - including body weight, fruit/vegetable intake, physical activity, smoking, and alcohol - that correlate significantly either positively or negatively with meat intake and limit the reliability of conclusions from these studies. The observational studies are heterogeneous and do not fulfill many of the points proposed by AB Hill in 1965 for inferring causality; his most important factor was strength of the association which in dietary studies is usually <1.5 but is not considered adequate in virtually all other areas of epidemiology outside nutrition. Accepting small, statistically significant risks as "real" from observational associations, the field of nutrition has a long list of failures including beta-carotene and lung cancer, low-fat diets and breast cancer or heart disease that have not been confirmed in randomized trials. Moderate intake of a variety of foods that are enjoyed by people remains the best dietary advice.

Więc mięsko jest spoko gdy tak jak mamusia kazała zjemy i ziemniaczki i surówkę i owocki z kompociku.

Nie po to nasz gatunek wyżarł wszystkie mamuty i pewnie Neandertalczyków żebyśmy przechodzili na dietę wegańską.

Pandy swego czasu w swojej ewolucji przeszły na weganizm i skończyły jako pluszaczki u Chińczyków rozmnażane przez InVitro bo po tym bambusie to konar nie płonie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ty naprawdę wierzysz w te szczęśliwe krowy, co to w niewielkich polskich rodzinnych gospodarstwach hasają sobie beztrosko po łące, ustawiają się w kolejce do dojenia i do rzeźni? I w "zdrową polską żywność", która jest znacznie lepszej jakości niż żywność z zachodu czy wschodu?

Wg. artykułu w Rzepie (https://www.rp.pl/przemysl-spozywczy/art39788921-antybiotyki-w-miesie-inni-ograniczaja-w-polsce-coraz-wiecej) w 2022 w PL użyto 828 ton antybiotyków w hodowli zwierząt. Więcej w UE używa tylko Hiszpania.

Wg. tych danych (https://ourworldindata.org/grapher/antibiotic-usage-in-livestock)  w PL na kilogram wyprodukowanego mięsa używa się 69 mg antybiotyków. W USA jest to 31 mg, w Niemczech 36 mg, w demonizowanej przez polskich rolników Ukrainie - 58 mg.

Możesz sobie poczytać też to:
Z najnowszego raportu Europejskiej Agencji Leków (EMA) wynika, że w 2017 roku zużycie antybiotyków w polskiej produkcji zwierzęcej znacząco wzrosło. Zużyliśmy 4 razy więcej leków niż Dania, 2,9 raza więcej niż Holandia, 2,4 razy więcej niż Francja i 1,9 razy więcej niż Niemcy.
https://www.zywnosc.com.pl/polska-liderem-w-zuzyciu-antybiotykow/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

bo po tym bambusie to konar nie płonie

Hm, z drugiej strony, króliki (co prawda nie po bambusie) mogłyby z tym długo polemizować ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Humans evolved as omnivores and it has been proposed that cooking meat allowed for evolution of larger brains that has led to our success as a species.

Bez wątpienia.

Ale wyewoluowali na... dziczyżnie.

Badania wyrażnie zaznaczają, że analizowane jest czerwone mięso, w tym przetworzone i oczywiste, że z chowu przemysłowego. Żadne we wnioskach nie sugeruje o wyłączeniu mięsa z diety, tylko o odległych skutkach spożywania tego konkretnego.

4 godziny temu, krzysztof B7QkDkW napisał:

Pandy swego czasu w swojej ewolucji przeszły na weganizm i skończyły jako pluszaczki

Bliższy ewolucyjnie człowiekowi goryl https://pl.wikipedia.org/wiki/Goryl pozostaje przy wegetarianizmie 

Goryle są zwierzętami roślinożernymi[20][21], zjadają owoce, liście, pędy, kiełki, korzenie, korę oraz sporadycznie – owady, które składają się na 1–2% ich diety[22].

i nie mają problemów z mocą (tu i tam;)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, darekp napisał:

króliki

Królik jako symbol sukcesu wegańskiego żywienia. ... przynajmniej w kwestii uzyskania przewagi reprodukcyjnej. Nieszablonowo trafna riposta.

Jakie jednak miejsce w królika w przyrodzie? To drapieżniki są w przeważającej liczbie przypadków "mądre", roślinożercy są zazwyczaj "głupi".

Króliki nie polemizowałyby. Ich horyzont myślowy dzieli świat na trzy podkategorie. To co da się zjeść, to z czym da się kopulować i kamienie.

3 godziny temu, Mariusz Błoński napisał:

naprawdę wierzysz

To że obecna sytuacja się pogarsza nie oznacza że nie da się jej przeciwdziałać i powrócić do poprzedniego stanu rzeczy.

Poza tym Antibiotic usage in livestock per kilogram of meat, 2020 oznacza że dotyczy to jedynie produkcji krajowej.

Bogate kraje importują.Same nie produkują "Rączki mamy czyste". Co do statystyk ukraińskich to ich Inspekcji Weterynaryjnej nie ufam.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Czynniki ryzyka chorób układu krążenia, jak otyłość, powiązane są z przyspieszonym zmniejszaniem się objętości mózgu. Dotyczy to szczególnie tych obszarów płatów skroniowych, które są kluczowe dla pamięci i przetwarzania impulsów. Długoterminowe studium obserwacyjne pokazało właśnie, że u mężczyzn z czynnikami ryzyka rozwoju chorób układu krążenia, negatywne skutki dla mózgu pojawiają się o całą dekadę wcześniej (w połowie 6. dekady życia), niż u kobiet (w połowie 7. dekady życia).
      Dotychczas nie wiedzieliśmy, że u mężczyzn związek chorób układu krążenia z demencją pojawia się o dekadę wcześniej. To bardzo ważna odkrycie dla leczenia tych chorób w zależności od płci, mówi główny autor badań, profesor Paul Edison z Imperial College London (ICL).
      O tym, że takie czynniki ryzyka jak cukrzyca typu 2., otyłość czy wysokie ciśnienie powiązane są też z większym ryzykiem demencji, wiadomo było nie od dzisiaj. Uczeni ICL chcieli zrozumieć, kiedy jest najlepszy czas podjęcia leczenia w celu zapobiegania rozwojowi demencji i czy istnieją jakieś różnice między płciami. Dlatego też przyjrzeli się danym 34 000 osób z UK Biobank, u których wykonano obrazowanie tkanki tłuszczowej brzucha oraz skany mózgu.
      Badania pokazały, że im więcej tkanki tłuszczowej pod skórą brzucha oraz otaczającej organy wewnętrzne, tym mniejsza jest objętość istoty szarej w mózgach kobiet i mężczyzn. Jednak negatywne skutki tego zjawiska pojawiają się u mężczyzn aż dekadę wcześniej, utrzymują się przed dwa dziesięciolecia i są niezależne od występowania genu APOE ε4, który jest powiązany z wyższym ryzykiem występowania choroby Alzheimera.
      Badacze uważają, że sposobem na zapobieżenie wystąpienia neurodegeneracji jest zdecydowane zmniejszenie czynników ryzyka, a działania w tym celu powinno się podjąć przed 5. rokiem życia. Zajęcie się ryzykiem chorób układu krążenia i otyłością o dekadę wcześniej u mężczyzn niż u kobiet może być kluczowym elementem zapobiegania takich chorobom jak alzheimer. Niewykluczone, że sposobem na podjęcie takiej walki może być zmiana przeznaczenia już istniejących leków przeciwko otyłości i chorobom układu krążenia, dodaje Edison.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Siedzący tryb życia zwiększa ryzyko wielu chorób serca, nawet gdy nasza aktywność fizyczna odpowiada zalecanym normom. Badacze z Mass General Brigham zauważyli, że ryzyko wystąpienia migotania przedsionków, zawału, niewydolności serca oraz zgonu z powodu chorób układu krążenia jest wyższe, a ryzyko wystąpienia niewydolności serca i zgonu, jest aż o 40–60 procent wyższe, jeśli prowadzimy siedzący tryb życia dłużej niż 10,6 godziny na dobę. I nie ma tutaj znaczenia, ile jak bardzo poza tym jesteśmy aktywni fizycznie.
      Siedzący tryb życia jest tutaj definiowany, jako prowadzona po przebudzeniu aktywność o niskim wydatkowaniu energii, taka jak siedzenie czy leżenie. W czas siedzącego trybu życia nie wlicza się snu. Jeśli przekraczamy te 10,6 godziny, to później nawet zalecana dawka aktywności fizycznej może nie redukować tego ryzyka.
      Wielu z nas spędza większość dnia siedząc. I o ile mamy wiele badań pokazujących, jak ważna jest aktywność fizyczna, to niewiele wiemy o konsekwencjach zbyt długiego siedzenia, poza ogólnym stwierdzeniem, że może być ono szkodliwe, mówi główna autorka badań, Ezimamaka Ajufo.
      Siedzący tryb życia prowadzą nawet osoby aktywne fizycznie. To bardzo ważna uwaga, gdyż zwykle sądzimy, że jeśli po spędzeniu dnia na siedząco, będziemy ćwiczyli, to w jakiś sposób zniwelujemy niekorzystne skutki siedzenia. Odkryliśmy, że to bardziej skomplikowane, dodaje uczona.
      Naukowcy wykorzystali w swojej analizie dane 89 530 osób, które przez tydzień nosiły urządzenie monitorujące ich aktywność. Przyglądali się związkowi pomiędzy typowym dniem tych osób, a przyszłym ryzykiem wystąpienia czterech wspomnianych problemów zdrowotnych. Okazało się, że wiele z negatywnych skutków siedzącego trybu życia występowało też u osób, które spełniały zalecenia o ponad 150 minutach tygodniowo umiarkowanych do intensywnych ćwiczeń fizycznie. O ile bowiem ryzyko migotania przedsionków i zawału serca można w większości zrównoważyć ćwiczeniami, to w przypadku niewydolności i zgonu z powodu chorób układu krążenia, ryzyko można jedynie częściowo zmniejszyć.
      Nasze dane pokazują, że lepiej jest siedzieć mniej i ruszać się więcej, a unikanie zbyt długiego siedzenia jest bardzo ważne dla uniknięcia niewydolności serca i zgonu, wyjaśnia Shaan Khurshid. Aktywność fizyczna jest ważna, ale równie ważne jest unikanie długotrwałego siedzenia, dodaje Patrick Ellinor.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ryzyko zgonu na nowotwory spowodowane ekspozycją na niskie dawki promieniowania jonizującego jest znacznie wyższe, niż się obecnie przypuszcza, czytamy na łamach British Medical Journal. Ma to znaczenie zarówno dla osób wystawionych na promieniowanie jonizujące w pracy, jak i dla pacjentów poddawanych procedurom medycznym. Między rokiem 1985 a 2006 średnia dawka promieniowania jonizującego przyjęta przez mieszkańca USA zwiększyła się dwukrotnie, głównie za sprawą rozpowszechnienia takich technik medycznych jak tomografia komputerowa.
      Obecnie głównym źródłem informacji o wpływie promieniowania jonizującego na ludzkie zdrowie są dane uzyskane o osób, które przeżyły ataki za pomocą broni atomowej. Jednak sposób ekspozycji i przyjęte przez nie dawki znacząco różnią się od tego, w jaki sposób promieniowanie przedostaje się do organizmów pracowników, pacjentów i każdego z nas. Dlatego międzynarodowy zespół, w skład którego wchodzili m.in. specjaliści z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, brytyjskiej Agencji Ochrony Zdrowia, francuskiego Institut de Radioprotection et de Sûreté Nucléaire czy amerykańskiego Narodowego Instytutu Medycyny Pracy, przeprowadził analizy zdrowia osób, które w miejscu pracy mają styczność z promieniowaniem jonizującym.
      Pod uwagę wzięto informacje z International Nuclear Workers Study, gdzie zgromadzone są dane 309 932 pracowników przemysłu atomowego. Znajdziemy tam informacje zarówno o osobach, które od początku pracowały przy Projekcie Manhattan, jak i pracownikach elektrowni atomowych i innych miejsc we Francji, Wielkiej Brytanii i USA. Osoby te nosiły przy sobie indywidualne monitory promieniowania, dzięki czemu wiemy, na jakie dawki były narażone. Naukowcy postanowili poszukać związku pomiędzy dawkami promieniowania o zgonami z powodu nowotworów.
      Dotychczas zmarło 103 533 badanych, a nowotwory inne niż białaczka były przyczyną 28 089 zgonów. Z analiz wynika, że ryzyko zgonu na nowotwór rośnie o 52% wraz z każdym grejem (Gy) skumulowanej dawki przyjętego promieniowania. Grej to bardzo duża dawka. W obrazowaniu medycznym używa się miligrejów. Dawki liczone w grejach otrzymują pacjenci podczas radioterapii. Ponadto okazało się, że szczególnie niedoszacowywano dotychczas wpływu najniższych dawek. Tam, gdzie badani byli wystawieni na promieniowanie rzędu 0–100 mGy, ryzyko zgonu z powodu nowotworu rosło o 130% z każdym przyjętym grejem.
      Wbrew trendowi redukcji lub eliminacji ekspozycji na znane kancirogeny, ekspozycja społeczeństwa na promieniowanie jonizujące zwiększyła się w ostatnich dekadach. Zrozumienie ryzykz związanego z niskimi dawkami tego promieniowania jest niezbędne do prowadzenia odpowiedniej polityki zdrowotnej, stwierdził główny autor badań, profesor David B. Richardson z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Osoby w średnim i starszym wieku, śpiące mniej niż 5 godzin na dobę, zwiększają ryzyko wystąpienia u siebie co najmniej 2 chorób chronicznych, ostrzegają naukowcy w University College London. Na łamach PLOS Medicine opublikowano analizę wpływu długości snu na zdrowie ponad 7000 osób w wieku 50-80 lat. Naukowcy analizowali związek pomiędzy długością snu, śmiertelnością i wystąpieniem wielochorobowości, czyli co najmniej 2 chorób chronicznych – jak cukrzyca, choroby serca czy nowotwory – na przestrzeni 25 lat.
      Okazało się, że osoby, które w wieku 50 lat spały 5 godzin lub mniej w ciągu doby, były narażone na o 20% większe ryzyko wystąpienia choroby chronicznej oraz o 40% wyższe ryzyko wystąpienia dwóch chorób chronicznych w ciągu kolejnych 25 lat niż osoby, które spały przez siedem godzin.
      Ponadto naukowcy zauważyli, że jeśli w wieku 50 lat śpimy pięć godzin lub mniej to nasze ryzyko zgonu w ciągu kolejnych 25 lat rośnie o 25%. Może to być związane ze spostrzeżeniem, że tak krótki sen zwiększa ryzyko chorób chronicznych, a te z kolei zwiększają ryzyko zgonu.
      W krajach o wysokich dochodach rośnie liczba przypadków wielochorobowości. Już ponad połowa starszych dorosłych cierpi tam na co najmniej 2 choroby chroniczne. To poważny problem dla systemów opieki zdrowotnej, gdyż wielochorobowość znacząco podnosi jej koszty, wiąże się z niepełnosprawnością i licznymi hospitalizacjami. W miarę, jak się starzejemy, zmieniają się nasze przyzwyczajenia dotyczące snu i jego struktura. Ważne jest jednak, by spać 7–8 godzin na dobę. Już wcześniej dłuższy i krótszy sen wiązano z występowaniem chorób chronicznych. Nasze badania pokazały, że występuje tutaj wielochorobowość, mówi główna autorka badań, doktor Severine Sabia.
      Powinniśmy zadbać o higienę snu. Należy spać w ciemnym cichym miejscu i w odpowiedniej temperaturze. Przed snem nie powinniśmy zjadać obfitych posiłków oraz korzystać z urządzeń elektronicznych. W zdrowym śnie pomagają też ćwiczenia fizyczne oraz dostęp do naturalnego światła słonecznego za dnia.
      Autorzy sprawdzali też, czy spanie ponad 9godzin na dobę wpływa na pojawienie się wielochorobowości. Okazało się, że o ile nie ma związku pomiędzy 9-godzinnym i dłuższym snem w wieku 50 lat a pojawieniem się wielochorobowości u osób zdrowych, to u osób ze zdiagnozowaną jedną chorobą chroniczną długi sen wiązał się z o 35% wyższym ryzykiem rozwoju kolejnej choroby chronicznej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Uczeni z Irlandii i USA zidentyfikowali w ludzkiej krwi biomarker, który może posłużyć do określenia osób narażonych na rozwój demencji na całe lata przed pojawieniem się pierwszych oznak choroby. Tak wczesne wyłowienie potencjalnie zagrożonych pozwoliłoby na wczesne podjęcie interwencji.
      Naukowcy z National University of Ireland, Galway oraz University of Boston przeanalizowali poziom występującego we krwi białka P-tau181 u 52 zdrowych osób, które wzięły udział we Framingham Heart Study. W chwili pobrania próbek żaden z badanych nie wykazywał oznak demencji, wszyscy też z powodzeniem przeszli testy poznawcze.
      Siedem lat później u osób tych przeprowadzono specjalistyczne skany mózgu. Okazało się, że u osób, u których wcześnie poziom P-tau181 był podwyższony, skany mózgu wykazały wyższą akumulację beta-amyloidu, proteiny odkładającej się w czasie rozwoju choroby Alzheimera.
      Dalsze analizy wykazały, że biomarker P-tau181 był lepszym wskaźnikiem ryzyka akumulacji beta-amylidu niż dwa inne biomarkery. "Wyniki naszych badań są bardzo obiecujące. P-tau181 może pomóc w identyfikowaniu na wczesnym etapie osób narażonych na wysokie ryzyko demencji, zanim jeszcze rozwiną się u nich problemy z pamięcią czy zostaną zauważone zmiany zachowania", mówi profesor Emer McGrath z NUI Galway, która kierowała pracami grupy naukowej.
      Co więcej, jeśli powstałby test oparty na P-tau181 możliwe byłoby badanie dużych grup ludzi i wyławianie tych najbardziej narażonych. W badaniach Framington Heart Study wzięły bowiem udział przeciętne osoby, które czasem trafiają do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej.
      Prace te mają też znaczenie dla badań klinicznych. Test P-tau181 z krwi może być niezwykle użyteczny w kwalifikowaniu osób do przyszłych badań, w tym i takich, których celem jest opracowywanie leków zapobiegających demencji. Za pomocą takiego testu moglibyśmy wyławiać ludzi, którzy są w wysokim stopniu narażeni na demencję, ale nadal choroba jest u nich na wczesnym etapie, i zapobiegać jej rozwojowi, dodaje McGrath.
      Z pełnymi wynikami badań można zapoznać się na łamach Journal of Alzheimer's Disease.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   1 użytkownik

×
×
  • Dodaj nową pozycję...