Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Oceany schładzają Ziemię bardziej, niż się wydawało

Rekomendowane odpowiedzi

Po raz pierwszy udało się oszacować globalną ilość siarki emitowanej przez oceany. Badania przeprowadzone przez międzynarodowy zespół naukowy z Anglii, Hiszpanii, Indii, Argentyny, Chin, Francji i USA wykazały, że emitując siarkę, wytwarzaną przez organizmy żywe, oceany schładzają klimat bardziej, niż dotychczas przypuszczano. Szczególnie jest to widoczne nad Oceanem Południowym.

Z artykułu opublikowanego na łamach Science Advances dowiadujemy się, że oceany nie tylko przechwytują i przechowują energię cieplną ze Słońca, ale również wytwarzają gazy, które mają natychmiastowy bezpośredni wpływ na klimat, na przykład powodują, że chmury są jaśniejsze i lepiej odbijają promieniowanie cieplne. Autorzy badań skupili się przede wszystkim na metanotiolu (MeSH). To gaz o wzorze chemicznym CH3SH.

Emitowany przez oceany siarczek dimetylu to ważne źródło aerozoli ochładzających klimat. Jednak w oceanach większość siarki pochodzącej z organizmów żywych nie zmienia się w siarczek dimetylu, ale w metanotiol. Gaz ten, ze względu na duża reaktywność, trudno jest jednak zarejestrować, stąd też jego wpływ na klimat pozostawał nieznany.
Autorzy nowych badań stworzyli bazę danych dotyczącą koncentracji MeSH w wodzie morskiej, zidentyfikowali czynniki statystyczne pozwalające na określenia ilości MeSH i opracowali mapę miesięcznych emisji tego związku, dodając je do emisji siarczku dimetylu.

Dzięki temu dowiedzieli się, że nad Oceanem Południowym emisje MeSH zwiększają o 30–70 procent ilość aerozoli zawierających siarkę, wzmacniają więc wywierany przez ten pierwiastek efekt chłodzący, jednocześnie pozbawiają atmosferę utleniaczy, co z kolei zwiększa czas trwania dimetylu siarki, pozwalając na jego transport na większe odległości.
Odkrycie to jest znaczącym rozwinięciem jednej z najważniejszych teorii dotyczących roli oceanów w regulowaniu klimatu na Ziemi.

Opracowana przed 40 lat teoria mówiła, że plankton żyjący na powierzchni oceanów wytwarza siarczek dimetylu, który po trafieniu do atmosfery ulega utlenieniu, tworząc aerozole. Aerozole te odbijają część promieniowania słonecznego z powrotem w przestrzeń kosmiczną, zmniejszając w ten sposób ilość ciepła docierającego do powierzchni planety. Ich wpływ chłodzący zostaje wzmocniony, jeśli wejdą w skład chmur. Nowe badanie pokazuje, w jaki sposób pomijany dotychczas MeSH wpływa na cały ten proces, wzmacnia go oraz jak ważne dla klimatu są aerozole zawierające siarkę. A skoro sama natura zawiera tak silne mechanizmy chłodzące, tym bardziej pokazuje to, jak wielki wpływ na atmosferę wywołuje działalność człowieka.

To ten element klimatu, który ma największy wpływ chłodzący, a który jest najsłabiej rozumiany. Wiedzieliśmy, że metanotiol jest emitowany przez oceany, ale nie wiedzieliśmy, jak duża jest to emisja i gdzie do niej dochodzi. Nie wiedzieliśmy też, że ma tak silny wpływ na klimat. Modele klimatyczne znacząco przeceniają wpływ promieniowania słonecznego na Ocean Południowy, w dużej mierze dlatego, że nie są w stanie prawidłowo symulować wpływu chmur. Nasze prace częściowo wypełniają tę lukę, stwierdzają badacze.

Główny autor badań, Charel Wohl z barcelońskiego Institut de Ciències del Mar dodaje, że poznanie wielkości emisji MeSH pozwoli na lepsze reprezentowanie chmur nad Oceanem Południowym i stworzenie modeli lepiej przewidujących ich wpływ chłodzący.

Dzięki poznaniu ilości emitowanego metanotiolu, dowiadujemy się, że średnia roczna emisja siarki ze znanych źródeł oceanicznych jest o 25% wyższa, niż sądzono. Gdy dane te dodano do najlepszych modeli klimatycznych, okazało się, że wpływ tej emisji jest znacznie bardziej widoczny na półkuli południowej, na której powierzchnia oceanu jest większa, a ludzka aktywność mniejsza.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To proste. Ogrzewając się schładzają. Ponieważ jednak ogrzewają się, to i schładzana Ziemia jest coraz cieplejsza. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 godzin temu, Astro napisał:

To proste. Ogrzewając się schładzają. Ponieważ jednak ogrzewają się, to i schładzana Ziemia jest coraz cieplejsza. ;)

no to potwierdziliście kwantowe właściwości oceanów.  Bo jak to z kwantami bywa oba stany występują jednocześnie a jego stan jest ustalany podczas obserwacji, Wiec jak obserwator Kowalski pochyli się nad tematem to widzi ocieplanie, a jak temat drąży obserwator Kaczmarek to widzi przeciwstawny stan. Proponuję obu obserwatorów z powrotem zamknąć w kartonie Schrödingera :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Astro napisał:

Ogrzewając się schładzają

Popatrz, jak trudne do pojęcia są dla niektórych podstawy termodynamiki z wymiana ciepła pomiędzy ciałami o różnych temperaturach. A Wy sobie mącicie :D tutaj z lagranżami, frejmanami czy szredingerami.

  • Haha 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tam. ;)
Sprawy dużo "bardziej przyziemne" z wiekiem wydają mi się dużo bardziej względne niż fundamentalny fizyczny relatywizm, dlatego coraz mniej mi się chce. :) Generalnie patrząc na to co wokół nas, a przede wszystkim na nas samych, coraz bardziej przekonany jestem, że dobrze już było. Generale Sowiński - ten okop jest stracony...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 28.11.2024 o 12:24, KopalniaWiedzy.pl napisał:

A skoro sama natura zawiera tak silne mechanizmy chłodzące, tym bardziej pokazuje to, jak wielki wpływ na atmosferę wywołuje działalność człowieka.

To nie jest naukowa implikacja tylko figura retoryczna.

 

 

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Figura retoryczna nie zmienia faktu, że Homo (ponoć Sapiens) stoi na paluszkach z nosem ledwo nad gównem, które sam sobie nasrał. :)

No i napawaj się wyziewem jesieni... :P

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Astro napisał:

Figura retoryczna nie zmienia faktu, że Homo (ponoć Sapiens) stoi na paluszkach z nosem ledwo nad gównem, które sam sobie nasrał. :)

Ja tylko stwierdziłem że to akurat zdanie jest bezwartościowe z naukowego punktu widzenia.

Problemem nie jest globalne ocieplenie, tylko idioci którzy postanowili je zwalczać przez kompulsywną redukcję emisji CO2 tworząc z tego religię. Swoje stanowisko wyjaśniłem już kiedyś - nie bawiąc się w zaawansowane komplikacje wystarczy wypuszczać SO2 do stratosfery.
Rozwiązanie przetestowane przez naturę, pozwoli opanowywać wzrost temperatur "do końca", czyli na zgodne z ekonomią bez żadnych sztucznych ograniczeń wykorzystanie paliw kopalnych. Do tego "ciepła" atmosfera to tak naprawdę bardzo dobry bufor bezpieczeństwa pozwalający nam przy włączonej kontroli szybko podgrzewać Ziemię w sytuacjach naturalnych katastrof (superwulkany, spadek stałej słonecznej, zima nuklearna itd). 

  • Negatyw (-1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, peceed napisał:

Ja tylko stwierdziłem że to akurat zdanie jest bezwartościowe z naukowego punktu widzenia.

Z tym nie polemizuję.

13 minut temu, peceed napisał:

Problemem nie jest globalne ocieplenie, tylko idioci którzy postanowili je zwalczać przez kompulsywną redukcję emisji CO2 tworząc z tego religię.

Osobiście sądzę, że żadna religia nie jest tak groźna jak globalne ocieplenie. Klepanie jakichkolwiek paciorków nie zredukuje/ nie zwiększy emisji CO2 bardziej niż np. Twoja codzienna dieta. Dodam tylko, że już dawno odpuściłem - jeśli masz dzieci, to nie musisz się już martwić, bo nic to nie zmieni - mają po prostu przejebane. :)

19 minut temu, peceed napisał:

nie bawiąc się w zaawansowane komplikacje wystarczy wypuszczać SO2 do stratosfery.

Nie wystarczy.

20 minut temu, peceed napisał:

Rozwiązanie przetestowane przez naturę, pozwoli opanowywać wzrost temperatur "do końca", czyli na zgodne z ekonomią bez żadnych sztucznych ograniczeń wykorzystanie paliw kopalnych.

Ech... Jakaś prawicowa totalna bzdura - nawet nie chce mi się komentować. Peceed - zastanawiałeś się czasem nad tym w jakiej bańce żyjesz?

21 minut temu, peceed napisał:

Do tego "ciepła" atmosfera to tak naprawdę bardzo dobry bufor bezpieczeństwa

:D:D:D Weź chłopie już dziś odpuść, albo zapodaj nieco lepszą flaszę. ;)

 

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, Astro napisał:

jeśli masz dzieci, to nie musisz się już martwić, bo nic to nie zmieni - mają po prostu przejebane. :)

To absurd, homo sapiens przetrwał wiele pełnych cykli zlodowaceń przed rewolucją przemysłową.
Poradziłyby sobie (poradzą? cholera wie?).

12 godzin temu, Astro napisał:

Nie wystarczy.

Wystarczy wejść do akcji "przed metanem". Zabawne, że i tak będziemy musieli, co sprawia że ta wielka kampania anty-CO2 stanie się zupełnie bezprzedmiotowa.

12 godzin temu, Astro napisał:

Ech... Jakaś prawicowa totalna bzdura - nawet nie chce mi się komentować.

Ja i prawicowość? Dla prawicy jestem lewicowcem, dla lewicy prawicowcem, a ja po prostu nie siedzę w tej piaskownicy i mogę chodzić dookoła niej.
Nie wiem też czemu takie poglądy miałyby być akurat prawicowe. Aktualna narracja jest chyba taka, że "ocieplenie to wulkany i słońce, co2 to spisek a i tak mamy to w d*pie".
W bardzo szerokiej perspektywie  dla rozwoju życia na Ziemi ocieplenie to żaden problem, ryzykiem są ochłodzenia kończące się kilkukrotnie śnieżną kulą, resetującą całą ewolucję biologiczną na lądach i większość w oceanach.

12 godzin temu, Astro napisał:

Weź chłopie już dziś odpuść, albo zapodaj nieco lepszą flaszę.

Czyli nie rozumiesz. Aby podgrzać atmosferę emisjami CO2 o marny stopień, musieliśmy poświęcić na to 150 lat wysiłków całych pokoleń, a proces jest też bardzo wolno odwracalny, przy zasobach starczających na kilkaset lat regulacji.
Chłodzić dzięki SO2 można na bieżąco, w czasie kilku miesięcy. Skutki utrzymują się w czasie rzędu roku - dwóch. Dostępne złoża dają zapas na tysiące lat.
Bardzo przyjemnym faktem jest, że możemy regulować temperaturę na obu półkulach w znacznym stopniu niezależnie.
To pokazuje, że mamy korzystne warunki dla aktywnego sterowania klimatem przez sterowanie chłodzeniem.
Oczywiście za 100 lat sposób będzie uznany za totalnie prymitywny, ale chwilowo innych w zasięgu możliwości technicznych nie mamy.

Notabene bawi mnie fakt, że ludzie nie zdają sobie sprawy że podgrzanie atmosfery przez dodanie CO2 jest geoinżynierią, niezamierzoną - ale zawsze. Tak samo jako jak próby zredukowania jego ilości też są geoinżynierią.
Dlatego motywowane ideologicznie odrzucanie a priori wszystkich rozwiązań problemu przez zaliczenie do "geoinżynieryjnych" jest samo w sobie głupie.

Tragikomiczne jest to, że cała ideologia ekologiczna przyczyniła się do wzrostu obecnego problemu.
Głównie przez skuteczne zastopowanie energetyki jądrowej, która miała szansę być obecnie nawet kilka razy tańszą od paliw kopalnych, ale też przez przeniesienie produkcji przemysłowej do krajów rozwijających się (w przeważającej większości do Chin) dające negatywny efekt netto.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, peceed napisał:

Chłodzić dzięki SO2 można na bieżąco, w czasie kilku miesięcy. Skutki utrzymują się w czasie rzędu roku - dwóch.

Tako rzecze nie profesor (argument anonima) peceed,

profesor  (argument autorytetu) Alan Robock, Lili Xia i Brain Zambri z Rutgers University oraz ich koledzy z University of Maryland, Yale University i Stony Brook University, zostały opublikowane w piśmie Nature Ecology & Evolution https://kopalniawiedzy.pl/geoinzynieria-ocieplenie-ochlodzenie-dwutlenek-siarki,27651

Naukowcy zbadali scenariusz, w którym rozpylono tyle dwutlenku siarki, iż doprowadziło to do umiarkowanego schłodzenia Ziemi, a następnie zaprzestano takich działań. Na potrzeby symulacji przyjęli, że w latach 2020 – 2070 * samoloty rozpylały każdego roku na równiku 5 milionów ton dwutlenku siarki. Takie działania powinny doprowadzić do równego rozłożenia się chmur na obu półkulach i obniżenia temperatury Ziemi o około 1 stopień Celsjusza. Z badań wynika jednak, że jeśli działania takie zostałyby nagle zaniechane, to dojdzie do 10-krotnie szybszego ocieplenia, niż gdyby w ogóle nie prowadzono geoinżynierii.

* 50 lat rozpylania i zakwaszania atmosfery, aby zyskać 1st.C.:angry:

@peceed Jarka wysyłasz do laboratorum, a sam lansujesz banialuki sprzeczne z badaniami.

Edytowane przez KONTO USUNIĘTE

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, peceed napisał:

Aktualna narracja jest chyba taka, że "ocieplenie to wulkany i słońce, co2 to spisek a i tak mamy to w d*pie".

No fakt, zapomniałem... :D

19 godzin temu, peceed napisał:

W bardzo szerokiej perspektywie  dla rozwoju życia na Ziemi ocieplenie to żaden problem

Masz rację, życie jakoś sobie poradzi, tylko ja nieroztropnie myślę o życiu w węższym znaczeniu - o ludzkości. ;)

19 godzin temu, peceed napisał:

ryzykiem są ochłodzenia kończące się kilkukrotnie śnieżną kulą, resetującą całą ewolucję biologiczną na lądach i większość w oceanach.

Teoria Ziemi śnieżki wciąż jest dyskusyjna, a jeśli, to raczej bardzo odległa perspektywa (fakt, formalnie mamy interglacjał :)) - jeśli jest się czego obawiać, to na to nie bardzo mamy wpływ (cykle Milankovicia). No chyba, że chcesz położyć na szali życie ludzkości intensyfikując wysiłki zwiększania emisji CO2 celem powstrzymania (wątpliwego) przyszłego potencjalnego zlodowacenia... ;)

19 godzin temu, peceed napisał:

musieliśmy poświęcić na to 150 lat wysiłków całych pokoleń

Słusznie, mam jednak nadzieję, że dostrzegasz, iż całe zjawisko nie bardzo chce się aproksymować zależnością liniową... :P

19 godzin temu, peceed napisał:

Chłodzić dzięki SO2 można na bieżąco

Zapewne, ale... Nie obawiam się słowa "geoinżynieria", obawiam się jedynie naszej ignorancji. Niedawno (nie pamiętam już gdzie) radośnie zasiewano chmury (bo susza) - skończyło się poważnymi stratami. Jesteśmy pewni wszystkich skutków eksperymentu rozpisanego na długie lata w skali całej Ziemi? Poza tym kompletnie w to nie wierzę, a czemu? Obawiam się, że ludzie jeszcze nie dojrzeli do utopijnej wizji współpracy w skali całej planety przez dłuższy czas. Przecież my cały czas się wyżynamy z bardzo błahych powodów... Pomijam już kwestię rozłożenia kosztów i takie tam.

19 godzin temu, peceed napisał:

Tragikomiczne jest to, że cała ideologia ekologiczna przyczyniła się do wzrostu obecnego problemu. Głównie przez skuteczne zastopowanie energetyki jądrowej

Tu się zgadzam, ale zauważ, że dużo łatwiej walczyć z noszeniem futer niż o przetrwanie jakiejś tam populacji pająków - w końcu małe foczki mają takie sympatyczne pyszczki... :D

19 godzin temu, peceed napisał:

zastopowanie energetyki jądrowej, która miała szansę być obecnie nawet kilka razy tańszą od paliw kopalnych

Nie przesadzajmy, może nie aż "kilka razy", ale zdecydowanie tańszą. Zauważ też, że to nie tylko efekt "ideologi ekologicznej", bo i zwyczajnej ekonomii - zestaw sobie np. energetykę jądrową i gaz łupkowy w USA (biznes dotyczy w końcu też "perspektywy czasowej").

19 godzin temu, peceed napisał:

To absurd, homo sapiens przetrwał wiele pełnych cykli zlodowaceń przed rewolucją przemysłową.

Tak, ale zapewne zdajesz sobie sprawę ze skali ofiar tego przetrwania. Zawsze wygląda to dramatyczniej, gdy ofiarami są dzieci. No i nie były to globalne zlodowacenia. :P

19 godzin temu, peceed napisał:

Wystarczy wejść do akcji "przed metanem".

O ile dobrze kojarzę, to metan uwalnia się już wystarczająco szybko (pomijam naszą emisję). Raczej "przed" nie zdążymy.

Edytowane przez Astro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niewykluczone, że w obliczu zmian klimatycznych ludzkość będzie musiała im zapobiegać poprzez takie działania jak np. rozpylanie w atmosferze dwutlenku siarki, który blokując dostęp promieni słonecznych pozwoli na schłodzenie powierzchni planety. Autorzy badań nad wpływem geoinżynierii na klimat ostrzegają, że nagłe zaprzestanie praktyk geoinżynieryjnych może być niezwykle niebezpieczne.
      Wyniki badań, których autorami są profesor Alan Robock, Lili Xia i Brain Zambri z Rutgers University oraz ich koledzy z University of Maryland, Yale University i Stony Brook University, zostały opublikowane w piśmie Nature Ecology & Evolution.
      Szybkie ocieplenie następujące po zaprzestaniu działań geoinżynieryjnych byłoby olbrzymim zagrożeniem dla środowiska naturalnego i bioróżnorodności. Jeśli działania geoinżynieryjne zostaną nagle przerwane, będzie to miało katastrofalny wpływ. Musimy więc być pewni, że działania takie możemy kończyć stopniowo, mówi profesor Robock.
      Rozpylanie dwutlenku siarki w górnych warstwach atmosfery jest najbardziej popularnym z pomysłów na geoinżynierię. Siarka spowoduje formowanie się chmur, które zablokują promienie słoneczne. Jednak po zaprzestaniu takich działań chmury znikną w ciągu roku lub dwóch, dlatego też samoloty rozpylające siarkę musiałyby latać praktycznie nieprzerwanie.
      Naukowcy zbadali scenariusz, w którym rozpylono tyle dwutlenku siarki, iż doprowadziło to do umiarkowanego schłodzenia Ziemi, a następnie zaprzestano takich działań. Na potrzeby symulacji przyjęli, że w latach 2020 – 2070 samoloty rozpylały każdego roku na równiku 5 milionów ton dwutlenku siarki. Takie działania powinny doprowadzić do równego rozłożenia się chmur na obu półkulach i obniżenia temperatury Ziemi o około 1 stopień Celsjusza. Z badań wynika jednak, że jeśli działania takie zostałyby nagle zaniechane, to dojdzie do 10-krotnie szybszego ocieplenia, niż gdyby w ogóle nie prowadzono geoinżynierii.
      Uczeni postanowili też sprawdzić, jak szybko musiałyby przemieszczać się organizmy, by przetrwać takie tempo ocieplenia. Problem w tym, że w wielu przypadkach trzeba się przemieszać w jednym kierunku, by odnaleźć temperatury podobne do tych, do jakich dany organizm jest przyzwyczajony, a w innym kierunku, by odnaleźć odpowiednią ilość opadów. Rośliny w ogóle nie są w stanie przemieszczać się w odpowiednim tempie. Niektórym zwierzętom może się do udać, innym nie.
      Profesor Robock zauważa też, że rezerwaty czy parki narodowe stanowią obecnie schronienie dla wielu gatunków roślin i zwierząt. W warunkach gwałtownego ocieplania się, nawet jeśli dany gatunek będzie przemieszczał się odpowiednio szybko, może nie znaleźć poza obszarami chronionymi miejsca, gdzie będzie mógł przebywać i gdzie zdobędzie pożywienie.
      Jednym z zaskakujących wyników symulacji było stwierdzenie, że jeśli nagle zakończymy działania geoinżynieryjne, to El Niño może tak ogrzać tropikalne obszary Pacyfiku, że spowoduje to katastrofalne susze w Amazonii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Geoff Smith, emerytowany profesor fizyki stosowanej z Uniwersytetu Technologicznego z Sydney poinformował na łamach Journal of Physics Communications, że przyspieszające ocieplanie się oceanów, które nie pasuje do obecnych modeli klimatycznych, można wyjaśnić na gruncie fizyki kwantowej. Profesor Smith zauważa, że dane z ostatnich 70 lat pokazują, że oceny ogrzewają się coraz szybciej, rośnie więc ilość przechowywanej w nich energii. W bieżącym roku średnia globalna temperatura powierzchni oceanów przekroczyła 21 stopni Celsjusza, co nazwano złowróżbnym kamieniem milowym.
      Obecne modele atmosferyczne uwzględniające wzrost gazów cieplarnianych w atmosferze, niże przewidują takiego przyspieszenia. Rozwiązaniem problemu jest przyjęcie, że energia w oceanach jest przechowywana w połączonej postaci ciepła z energią stanowiącą źródło informacji natury o właściwościach materiału. Gdy woda w oceanie jest ogrzewana przez promieniowanie słoneczne, przechowuje energię nie tylko w postaci ciepła, ale również w postaci hybrydowych par fotonów splątanych z oscylującymi molekułami wody. Te pary to naturalna forma informacji kwantowej, odmienna od informacji w komputerach kwantowych. Ten dodatkowy magazyn energii zawsze był obecny i pomagał stabilizować temperatury oceanów przed rokiem 1960, stwierdza uczony.
      Profesor Smith wyjaśnia, że obecnie średnia ilość energii cieplnej emitowanej nocą po codziennym podgrzewaniu, nie jest stabilna, gdyż dodatkowa energia z atmosfery zwiększa ilość obu rodzajów energii w oceanach. I to właśnie ta druga, nietermiczna, energia jest odpowiedzialna, zdaniem uczonego, za ogrzewanie oceanów, którego nie uwzględniają modele klimatyczne.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Współczesne samoloty pasażerskie emitują mniej węgla niż starsze modele, jednak latają na większych wysokościach, przez co ich smugi kondensacyjne utrzymują się dłużej, a to może w większym stopniu wpływać na ocieplenie klimatu. Nowe badania, przeprowadzone przez naukowców z Wielkiej Brytanii, Niemiec i USA, wykazały również, że prywatne odrzutowce mają nawet większy negatywny wpływ na klimat, niż dotychczas sądzono.
      Podczas podróży lotniczych do atmosfery emitowane są duże ilości węgla. I właśnie z tą emisją kojarzony jest negatywny wpływ lotów pasażerskich na klimat. Niewykluczone jednak, że to nie ona, a smugi kondensacyjne są głównym elementem, za pomocą którego samoloty przyczyniają się do ocieplania klimatu. Smugi kondensacyjne przyczyniają się do ponad połowy dodatniego wymuszenia radiacyjnego z lotnictwa, jednak rozmiary ich wpływu na klimat są wysoce niepewne. W dużym stopniu zależą bowiem od mikrofizycznych właściwości smugi oraz lokalnej meteorologii, ponadto silnie zmieniają się w czasie trwania smugi, piszą autorzy badań.
      Naukowcy przeanalizowali zdjęcia satelitarne ponad 64 000 smug kondensacyjnych z samolotów przelatujących nad Oceanem Atlantyckim. Stwierdzili, że nowoczesne maszyny, które latają na wysokości około 12 kilometrów, tworzą bardziej trwałe smugi. Maszyny takie, by zaoszczędzić na paliwie, latają wyżej, gdzie powietrze jest bardziej rozrzedzone i stawia mniejszy opór. Starsze samoloty latają na wysokości około 11 kilometrów. Maszyny latające wyżej spalają mniej paliwa, powodują więc mniejszą emisję, jednak pozostawiane przez nich smugi kondensacyjne dłużej się utrzymują, więc dłużej generują efekt cieplarniany.
      Nowsze samoloty latają coraz wyżej i wyżej, by zmniejszyć zużycie paliwa i emisję węgla. Niezamierzoną konsekwencją takich działań jest tworzenie większej liczby dłużej utrzymujących się w powietrzu smug kondensacyjnych, które zatrzymują w atmosferze dodatkowe ciepło, wyjaśnia główny autor badań, doktor Edward Gryspeerdt z Imperial College London. Badacze potwierdzili również, że istnieje prosty sposób na skrócenie czasu utrzymywania się smug kondensacyjnych. Jest nim zmniejszenie ilości sadzy emitowanej przez silniki, czyli dokładniejsze spalanie paliwa.
      Nieproporcjonalnie dużym problemem są prywatne odrzutowce. Są co prawda mniejsze niż samoloty pasażerskie i zużywają mniej paliwa, jednak latają jeszcze wyżej. I mimo swoich rozmiarów generują długo utrzymujące się smugi kondensacyjne, które rozmiarami dorównują smugom z samolotów pasażerskich. Są też, oczywiście, mniej efektywne niż samoloty pasażerskie, emitując do atmosfery więcej węgla na osobę, niż duże maszyny należące do linii lotniczych. Negatywny wpływ na klimat milionerów posiadających prywatne odrzutowce jest więc jeszcze bardziej nieproporcjonalnie duży, niż się dotychczas wydawało.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...