Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Amerykańskie sankcje rzuciły chińskiego giganta na kolana

Rekomendowane odpowiedzi

Amerykańskie sankcje rzuciły Huawei na kolana, wymuszając w dużej mierze wycofanie się z globalnego rynku i zagrażając obecności firmy na rynku wewnętrznym. Gwałtownie spadł udział Huawei w sieciach komórkowych 5G. Przewodniczący zarządu firmy Eric Xu przyznał, że w bieżącym roku wpływy zmniejszą się o 30–40 miliardów USD w porównaniu z rokiem ubiegłym, kiedy to wyniosły 136,7 miliarda USD. Xu mówi, że obecnie celem firmy jest przetrwanie.

Jeszcze trzy lata temu Huawei miało nadzieję na zdominowanie światowej infrastruktury 5G. To zaalarmowało Waszyngton, gdyż zgodnie z chińskim prawem z 2017 roku wszystkie chiński firmy mają obowiązek współpracy z wywiadem Państwa Środka, gdy ten sobie takiej współpracy zażyczy. Huawei co prawda oświadczyło, że nie będzie przestrzegało tych przepisów i wyraziło nadzieję, że nie zostanie do tego zmuszone.

Waszyngton podjął jednak działania na rzecz uniemożliwienia Huawei zdominowania infrastruktury 5G. Firma od dawna zresztą traktowana była podejrzliwie. Została założona w 1987 roku przez członka partii komunistycznej i byłego oficera chińskiej armii. Początkowo zajmowała się odwrotną inżynierią sprzętu telekomunikacyjnego produkowanego w Hongkongu. Już kilka lat później Pekin zaczął pomagać Huawei i promować ją jako „narodowego championa”, który ma konkurować na rynkach międzynarodowych. Huawei przez lata była oskarżana o kradzież własności intelektualnej, sprzedaż sprzętu do objętych sankcjami Korei Północnej i Iranu czy o dumping. Firma mogła sobie pozwolić na takie działania, gdyż była wspomagana przez rząd w Pekinie.

Jednak najpoważniejsze oskarżenia dotyczyły umieszczania tylnych drzwi w swoim sprzęcie. Umożliwiały one chińskim służbom monitorowanie przepływu danych przez sieci telekomunikacyjne budowane z użyciem sprzętu Huawei oraz, być może, wyłączenie takich sieci w przypadku wojny. Dlatego też w ramach kampanii przeciwko Huawei Waszyngton naciskał na swoich sojuszników, by nie wykorzystywali sprzętu tej firmy do budowy infrastruktury.

Naciski dały oczekiwany wynik. Huawei straciło pozycję lidera i bardzo powoli poprawia swoje oprogramowanie. Trudno jest odróżnić dziury spowodowane błędami w procesie programowania, a celowym wprowadzeniem backdoorów, mówi Roger Entner z firmy analitycznej Recon Analytics.

W 2018 roku po analizie sprzętu 5G Huawei Brytyjczycy doszli do wniosku, że mogą jedynie w „ograniczonym zakresie” zagwarantować, iż nie stanowi on zagrożenia. Rok później znaleziono krytyczną dziurą i poproszono Huawei o jej usunięcie. A w roku 2020 poinformowano, że w sprzęcie Huawei odkryto dziurę o „państwowym znaczeniu”. Również rok temu wyciekł tajny raport holenderskiego operatora telekomunikacyjnego KPN, który przyznawał, że za pomocą sprzętu Huawei Chiny mają możliwość podsłuchiwania holenderskich sieci.

Holandia zakazała stosowania urządzeń Huawei do budowy sprzętu 5G. Wielka Brytania opierała się naciskom Waszyngtonu, ale gdy w 2020 r. Amerykanie zaostrzyli sankcje, zakazując rodzimym firmom i obywatelom robienia interesów z Huawei oraz zakazując firmom spoza USA wykorzystywania technologii z USA do produkcji sprzętu na zlecenie Huawei, Brytyjczycy ulegli. Wprowadzili zakaz kupna wyposażenia sieci 5G od Huawei, a obecnie wykorzystywany sprzęt ma zostać usunięty z brytyjskich sieci do roku 2027.

Tym samym wszyscy członkowie wspólnoty wywiadowczej Five Eyes – USA, Australia, Nowa Zelandia, Wielka Brytania i Kanada – zakazały stosowania urządzeń Huawei do budowy rodzimej infrastruktury 5G. Sankcje odcięły też Huawei od dostaw od tajwańskiego giganta TSMC. I mimo że Huawei zaczęła na gwałt gromadzić wysoko wydajne chipy, firma przeżywa olbrzymie kłopoty.

Niegdysiejszy światowy lider sprzedaży smartfonów obecnie znajduje się poza pierwszą 5 pod względem sprzedaży. W ubiegłym roku firma sprzedała swój wydział produkcji tańszych modeli telefonów. Od dwóch lat wypuszcza na rynek nowe modele bardziej zaawansowanych smartfonów, ale nie obsługują one sieci 5G, tylko 4G. USA zgodziły się, by Qualcomm sprzedał Huawei odpowiednie podzespoły. Chińskie przedsiębiorstwo odroczyło też premierę highendowych urządzeń z serii Mate 50.

Jednak być może na horyzoncie pojawiła się iskierka nadziei dla Huawei. Niedawno Amerykanie zrezygnowali z domagania się od Kanady ekstradycji Mang Wanzhou, prezes ds. finansowych, a jednocześnie córki założyciela firmy. Z powodu batalii prawnej toczonej wokół wniosku ekstradycyjnego Wanzhou na trzy lata utknęła w Kanadzie. W odpowiedzi Chiny wzięły jako zakładników dwóch kanadyjskich obywateli. Rezygnacja Waszyngtonu z ekstradycji może oznaczać złagodzenie stanowiska wobec Huawei.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

umożliwienie powrotu do Chin pani Hujałej nie oznacza rezygnacji z restrykcji tylko z obawy o życie 2 amerykanów przetrzymywanych w okropnych warunkach przez 2 lata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Od dwóch lat wypuszcza na rynek nowe modele bardziej zaawansowanych smartfonów, ale nie obsługują one sieci 5G" zapłacili za pisanie kłamstw, czy tak z niewiedzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kto to tak nieładnie robił że firma oferująca szyfrowanie umieszczała furtki dla amerykańskich służb które wykupiły w niej udziały? :)
Przypomnijcie bo zapomniałem :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Prawdziwa przyczyna to zagrożenie zachodniej dominacji technologicznej a nie bezpieczeństwo. Przy 4G jakoś się tak nie spinali.
Co zabawniejsze, problem podsłuchiwania nie istnieje przy zastosowaniu kryptografii i odpowiednich protokołów komunikacyjnych.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kryptografię można atakować na wiele sposobów. Bezpieczne algorytmy to jest jedno, ale ważne są też odpowiednio dobrane parametry wejściowe. Atakować można też błędną implementację software'ową albo sprzętową, co jest najczęstszą przyczyną problemów w kryptografii. Nie wspominając o (ang.) side-channel attack albo atakowaniu szyny na dane wejściowe. Czytałem artykuł o ataku na portfel sprzętowy z którego analizy poboru prądu można było odzyskać klucz prywatny.

Moim zdaniem jest mało prawdopodobne, aby Chińczycy wprowadzili backdoora sprzętowego na tak wielką skalę, który by się uchował przy skrupulatnej analizie i inżynierii wstecznej sprzętu, która jest możliwa na zachodzie przy praktycznie nieograniczonych środkach ich wywiadów. Z drugiej strony można atakować pojedyncze cele, a ataki takie trudniej wykryć.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, peceed napisał:

Prawdziwa przyczyna to zagrożenie zachodniej dominacji technologicznej a nie bezpieczeństwo. Przy 4G jakoś się tak nie spinali.
Co zabawniejsze, problem podsłuchiwania nie istnieje przy zastosowaniu kryptografii i odpowiednich protokołów komunikacyjnych.

 

Widziałem coś na ten temat. Niezbyt się tym interesowałem i mogę coś pomieszać, ale o ile kojarzę, to cchodzi o to, że przy olbrzymiej przepustowości danych, jaką daje 5G, można ad hoc ustawić "punkt podsłuchowy", który szybko wyssie i przeanalizuje dane i w ciągu kilkunastu minut zwinąć cały interes.

3 minuty temu, cyjanobakteria napisał:

Moim zdaniem jest mało prawdopodobne, aby Chińczycy wprowadzili backdoora sprzętowego na tak wielką skalę, który by się uchował przy skrupulatnej analizie i inżynierii wstecznej sprzętu, która jest możliwa na zachodzie przy praktycznie nieograniczonych środkach ich wywiadów. Z drugiej strony można atakować pojedyncze cele, a ataki take trudniej wykryć.

To prawda, przy założeniu backdoora na wielką skalę, bo rzeczywiście wówczas wystarczy, że FBI kupi w sklepie urządzenie  i jak jest backdoor, to go zapewne znajdzie. Co innego przy backdoorach wprowadzanych do konkretnych urządzeń sprzedawanych konkretnym klientom.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

przy olbrzymiej przepustowości danych, jaką daje 5G, można ad hoc ustawić "punkt podsłuchowy", który szybko wyssie i przeanalizuje dane i w ciągu kilkunastu minut zwinąć cały interes

Nie do końca rozumiem jak ma to wyglądać i jaką ma robić różnicę. 4G to typowo do 100 Mbps - czyli 43GB na godzinę, i nie, podczas ataku od strony operatora na pewno nie trzeba się martwić obciążeniem sieci i limitem na karcie ;)
Można być pewnym, że sprzęt zachodni będzie miał własne backdoory (w końcu każdy mierzy innych swoją miarą), a ja nie widzę powodu abyśmy musieli preferować ich szpiegostwo. Przez robienie łaski amerykanom poświęciliśmy możliwość szybszego wdrożenia 5G co byłoby przewagą konkurencyjną dla gospodarki.

Rozumiem ataki w infrastrukturę, ale my nie mamy konfliktu interesów z Chinami, wbrew pozorom więcej problemów będą nam robić Amerykanie.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sprawa Rosenbergów to jedna z najgłośniejszych afer szpiegowskich w dziejach. Julius i Ethel Rosenberg zostali w 1951 roku uznani winnymi szpiegostwa na rzecz ZSRR. Wykradli USA tajemnice dotyczące m.in. radarów, sonarów, silników rakietowych, a przede wszystkim – broni atomowej. Dostarczone przez nich informacje znacząco przyspieszyły prace ZSRR nad taką bronią. Małżonków skazano na śmierć i stracono. Obecnie wiemy, że Julius rzeczywiście był szpiegiem, chociaż istnieją wątpliwości, czy wykradł tajemnice atomowe, a Ethel mogła jedynie wiedzieć o działalności męża, ale nie brać w tym udziału.
      Bez wątpienia wiemy jednak, co najmniej trzech szpiegów działało w Los Alamos National Laboratory, gdzie w ramach supertajnego Manhattan Project pracowano nad bronią atomową. Byli to David Greenglass (brat Ethel Rosenberg), Klaus Fuchs i Theodore Hall.
      Okazuje się jednak, że był jeszcze jeden „atomowy” szpieg, o którym opinia publiczna nie miała pojęcia. Na jego ślad wpadli dwaj historycy, emerytowany profesor Emory University John Earl Haynes oraz były pracownik Biblioteki Kongresu USA Harvey Klehr.
      Panowie współpracują ze sobą od dłuższego czasu. Wspólnie piszą książki o szpiegostwie epoki Zimnej Wojny. Wydali m.in. Venona: Decoding Soviet Espionage in America czy Spies: the Rise and Fall of the KGB in America. Gdy w 2011 roku FBI odtajniło dziesiątki tysięcy stron dokumentów, Klehr i Haynes zabrali się za ich analizę. Teraz, na łamach wydawanego przez CIA pisma Studies in Intelligence obaj naukowcy informują, że zidentyfikowanym przez nich szpiegiem o pseudonimie „Godsend” był Oscar Seborer, pracownik Los Alamos National Laboratory.
      Już na początku lat 90. ubiegłego wieku, bazując na wspomnieniach byłych oficerów radzieckiego wywiadu, pojawiły się przesłanki, kto mógł być czwartym szpiegiem. Jednak w 1995 roku okazało się, że była to część kampanii dezinformacji prowadzonej przez Rosjan w celu ochrony aktywnego agenta.
      Klehr i Haynes wskazali na Seborera zarówno na podstawie wspomnianych odtajnionych dokumentów, jak i częściowo odtajnionych dokumentów dotyczących Operation SOLO. Była to prowadzona przez FBI w latach 1952–1980 operacja wokół dwóch braci, członków Partii Komunistycznej USA, którzy byli informatorami FBI. Dotychczas odtajniono dokumenty Operacji SOLO jedynie do roku 1956. Jak więc piszą Klehr i Haynes, bez odpowiedzi pozostaje wiele pytań dotyczących zarówno działalności Seborera oraz jego losów po tym, jak uciekł do ZSRR.
      Jak się okazuje, Seborera bardzo łatwo było przeoczyć, gdyż jego nazwisko pojawia się zaledwie na kilkudziesięciu stronach wśród dziesiątków tysięcy dokumentów. Klehrowi i Haynesowi udało się jednak ustalić, że pochodził on z żydowskiej rodziny emigrantów, którzy do USA przybyli z Polski, że był częścią siatki osób powiązanych z radzieckim wywiadem, a niektórzy z tych ludzi byli członkami Partii Komunistycznej.
      Wiemy tez, że Seborer był z wykształcenia inżynierem, w 1942 roku zaciągnął się do US Army, a w 1944 roku został przeniesiony do Los Alamos National Laboratory w Nowym Meksyku i przez dwa lata pracował przy Projekcie Manhattan. Po wojnie pracował jako inżynier-elektryk w US Navy. W tym czasie jego przełożeni informowali, że Seborer stwarza zagrożenie dla bezpieczeństwa, ale wydaje się, że ich opinia była raczej związana z tym, iż był on powiązany ze znanymi komunistami niż z podejrzeniami o szpiegostwo. Wiemy też, że w 1952 roku Seborer wraz z bratem, szwagierką i teściową uciekł z USA. Z czasem zamieszkał w Moskwie, gdzie zmarł w 2015 roku.
      Z dokumentów związanych z Operacją SOLO wynika, że Seborer był szpiegiem. Oskar był w Nowym Meksyku – wiesz, co mam na myśli. [...] Nie narysuję ci schematu, takie słowa, według odtajnionych dokumentów, skierował członek Partii Komunistycznej prawnik Isidore Needleman do jednego z informatorów. Needleman był na tyle nieostrożny, że napisał do informatora notatkę, w której czytamy: On [Seborer] przekazał im [Rosjanom] formułę bomby „A”.
      Dokumenty KGB ujawnione w 2009 roku poszerzają naszą wiedzę o działalności szpiega. Dowiadujemy się z nich, że KGB miało w Los Alamos szpiega o pseudonimie „Godsend”, który przekazał tajemnice atomowe, a później zmienił pracę. Zgadza się to z tym, co wiemy o Seborerze. Z dokumentów wynika też, że „Godsend” nie działa sam. Wspomagali go „Godfather”, „Relative” i „Nata”. To pseudonimy dwóch braci i siostry Seborera, którzy byli aktywnymi komunistami i mieli powiązania z radzieckim wywiadem.
      Naukowcy wciąż nie wiedzą, jakie konkretnie sekrety przekazał Seborer i czy członkowie jego rodziny byli bezpośrednio zaangażowani w działalność szpiegowską. Wiemy bardzo dużo o tym, do jakich informacji mieli dostęp Fuchs, Hall i Greenglass i częściowo wiemy też, co przekazali Rosjanom. Na temat Seborera wiemy tylko, że coś przekazał, napisali Klehr i Haynes.
      Nie wiadomo zatem, jakie znaczenie dla radzieckiego wywiadu miały informacje od „Godsenda”. Warto jednak zauważyć, jak stwierdzają badacze, że w jego pogrzebie – 60 lat po ucieczce Seborera z USA – uczestniczył przedstawiciel rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
      Z całym artykułem na temat Seborera można zapoznać się na stronach CIA [PDF].

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Huawei to producent elektroniki, który już na stałe zagościł na polskim rynku. Świetny stosunek ceny do jakości przyciągnął wielu użytkowników do marki, którzy bardzo chętnie wybierają sprzęt tego właśnie producenta. Huawei w swojej ofercie posiada szeroki wybór smartfonów w różnych przedziałach cenowych. Począwszy od tanich telefonów dla mniej wymagających klientów, aż po topowe sprzęty o doskonałej specyfikacji. Prezentujemy najciekawsze smartfony Huawei dostosowane na każdą kieszeń.
       
      Telefony Huawei Nova - ciekawa propozycja ze średniej półki cenowej Smartfony ze średniej półki cenowej cieszą się zdecydowanie największą popularnością. Oferują wszystkie najnowsze funkcje, które wpływają na komfort użytkowania, a przy tym nie są bardzo obciążające dla domowego budżetu. Jednym z przedstawicieli tego segmentu urządzeń od Huawei jest model Nova 9. Marka Huawei przygotowała wyjątkowo stylowy smartfon o bardzo dobrej specyfikacji i licznych udogodnieniach. Przekątna ekranu wynosi aż 6,57", co gwarantuje wysoki komfort obsługi. Dodatkowo na pokładzie znajduje się 8 GB pamięci RAM i aż 128 GB pamięci na dane. Na duży plus zasługują również 4 obiektywy aparatu z tyłu o rozdzielczości 50 Mpix, 8 Mpix, 2 Mpix i 2 Mpix. Dodatkowo producent postawił na aparat przedni 32 Mpix. Dzięki temu zdjęcia są bardzo wysokiej jakości zarówno w dzień, jak i w nocy.
      Huawei Nova oferuje dla użytkowników również wbudowany w ekran czytnik linii papilarnych i pojemną baterię o długim czasie pracy.
       
      Telefony komórkowe od Huawei dla najbardziej wymagających Klienci oczekujący ponadprzeciętnych parametrów powinni sięgnąć po flagowe modele. Pozwalają na płynne działanie wszystkich aplikacji, robienie wyraźnych zdjęć i nagrywanie filmów w wysokiej rozdzielczości. Dla takich osób przygotowany został model P50 Pro w wersji klasycznej i składanej. Sprzęt oferuje topowe podzespoły, które zapewniają wygodę korzystania. Model P50 Pro wyposażony w klasyczny i składany ekran dotykowy wypada szczególnie dobrze w testach fotograficznych. Główny aparat oferuje świetne odwzorowanie kolorów oraz odpowiednią ostrość.
       
      Gdzie znaleźć smartfony Huawei w atrakcyjnych cenach? Klienci zainteresowani zakupem telefonu od Huawei powinni poszukać produktów w sklepie internetowym Empik pod adresem: https://www.empik.com/elektronika/telefony-i-smartwatche/smartfony,362301,s?brandFacet=huawei. W ofercie dostępna jest szeroka oferta powystawowych smartfonów Huawei, które są w idealnym stanie technicznym. Dzięki temu mogą posłużyć przez wiele lat i zagwarantować komfort użytkowania. Każdy z modeli posiada zainstalowany system Android, a dodatkowo do każdego modelu udzielana jest gwarancja. Na kupujących czeka również wygodna w użyciu wyszukiwarka, w której można wybrać rodzaj wyświetlacza, pamięć RAM, pamięć wewnętrzną i inne parametry. Dzięki temu łatwo można wyszukać idealny smartfon pod własne potrzeby.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W miejscu dawnej faktorii handlowej Michilimackinac w cieśninie Mackinac, która łączy jeziora Michigan i Huron, archeolodzy znaleźli wykonany z białej gliny fragment główki fajki. Zabytek odkryto podczas wykopalisk w piwnicy jednego z domów. To nie pierwsze znalezisko archeologiczne w XVIII-wiecznym forcie, ale jedno z najbardziej wyjątkowych. Na fajce widać bowiem odcisk pieczęci przedstawiającej skaczącego jelenia. Takimi znakami posługiwali się w latach 1660–1776 fajkarze z Goudy w Republice Zjednoczonych Prowincji (Holandii).
      To kolejny przykład międzynarodowych sieci handlowych, których częścią był Michilimackinac, mówią archeolodzy pracujący przy wykopaliskach.
      Badania w Michilimackinac rozpoczęto w 1959 roku. To jeden z najdłużej trwających projektów archeologicznych w Ameryce Północnej. Pierwszym właścicielem domu E, w którym znaleziono fajkę, był handlarz futrami Charles Henri Desjardins de Rupallay de Gonneville. Mieszkał tam do połowy XVIII wieku. Później w domu zamieszkał niezidentyfikowany angielski kupiec.
      W 2015 roku pod domem E znaleziono świetnie zachowany różaniec z kości słoniowej. W forcie znaleziono też m.in. kostkę do gry, mosiężny guzik z intaglio, ozdobę z broni, którą sprzedawano rdzennym mieszkańcom, ceramikę i wiele innych zabytków.
      Pierwszym Europejczykiem, o którym wiemy, że zawitał w okolice późniejszego Michilimackinac był Jean Nicolet, który w 1634 roku przebył cieśninę Mackinac w poszukiwaniu Przejścia Północnego. W roku 1671 jezuita ojciec Jacques Marquette przybył nad cieśninę wraz z Huronami i w pobliżu istniejącej tam wioski Odawów założył Misję św. Ignacego. W kolejnych latach wokół misji zaczął kwitnąć handel futrami. Misja przetrwała do 1705 roku wówczas, dwa lata po tym, jak większość Huronów i Odawów odeszła na południe, jezuici opuścili i spalili misję. Jednak ojciec Joseph Marest wracał tam co roku, by nauczać Odawów. W 1712 roku przybyli tam Francuzi, którzy założyli obóz wojskowy, przygotowując się do walki z plemieniem Foxów, a trzy lata później Francuzi zbudowali Fort Michilimackinac. Przez kilka dziesięcioleci odgrywał on znaczącą rolę w lokalnej polityce oraz działaniach wojennych na większa i mniejszą skalę. W roku 1781 został przeniesiony na wyspę Mackinac, a porzucone budynki fortu spalono. Budynki cywilne z czasem przykrył piach. Prace archeologiczne rozpoczęły się tam 170 lat później.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dwie kalifornijskie firmy, Upside Foods oraz Eat Just, dostały od Departamentu Rolnictwa zgodę na sprzedaż kurzego mięsa pochodzącego z hodowli tkankowych. Tym samym mogą rozpocząć komercyjną produkcję i sprzedaż takiego mięsa na terenie USA. To niezwykle istotne wydarzenie dla całego przemysłu zainteresowanego produkcją mięsa z tkanek, gdyż Stany Zjednoczone to jeden z najważniejszych, o ile nie najważniejszy, rynek na świecie. Pierwszym krajem, który dopuścił sprzedaż takiego mięsa był Singapur. W 2020 roku odpowiednie zezwolenie otrzymała tam firma Good Meat, która jest wydziałem Eat Just.
      O dopuszczeniu produktu żywnościowego na rynek USA decydują dwie agendy rządowe – Administracja ds. Żywności i Leków (FDA) oraz Departament Rolnictwa (DoA). FDA odpowiada za zbadanie bezpieczeństwa samego produktu, rolą DoA jest sprawdzenie całego ciągu produkcyjnego pod kątem bezpieczeństwa i spełniania odpowiednich wymagań. Zgody od FDA obie firmy otrzymały w ciągu ostatnich miesięcy.
      Upside Foods i Eat Just – oraz inne podobne im firmy – produkują swoje mięso używając komórek zwierzęcych, które namnażają w bioreaktorach. Teraz takie mięso można będzie sprzedawać w USA jako „kurczaka z hodowli komórkowych”.
      Oba wspomniane przedsiębiorstwa planują najpierw sprzedaż swojego mięsa do restauracji. Na sprzedaż detaliczną klientom indywidualnym przyjdzie pora w następnej kolejności. Na razie wiadomo, że mięso Eat Just w pierwszej kolejności trafi do nieujawnionej jeszcze restauracji w Waszyngtonie, natomiast kurczaka z Upside Foods można będzie spróbować już pod koniec lata w lokalu Bar Crenn w San Francisco.
      Uzyskane przez nas zezwolenie zupełnie zmieni sposób, w jaki mięso trafia na nasze stoły. To wielki krok w kierunku bardziej zrównoważonej przyszłości, takiej, która szanuje wybór i życie. Nie możemy się doczekać, aż konsumenci skosztują przyszłości, mówi doktor Uma Valeti, dyrektor Upside Foods.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prezydent Biden zatwierdził przeznaczenie 900 milionów dolarów na budowę stacji ładowania samochodów elektrycznych. Podczas North American International Auto Show w Detroit prezydent stwierdził, że niezależnie od tego czy będziecie jechali wybrzeżem autostradą I-10 [prowadzi z Kalifornii na Florydę - red.] czy I-75 [wiedzie z Michigan na Florydę] stacje do ładowania będą wszędzie i można je będzie znaleźć równie łatwo jak stacje benzynowe.
      Wspomniane 900 milionów USD będą pochodziły z zatwierdzonego w ubiegłym roku planu infrastrukturalnego na który przewidziano bilion dolarów, z czego 550 miliardów na transport czy internet szerokopasmowy i infrastrukturę taką jak np. sieci wodociągowe.
      W 2020 roku amerykański transport odpowiadał za 27% amerykańskiej emisji gazów cieplarnianych. To najwięcej ze wszystkich działów gospodarki. Władze Stanów Zjednoczonych chcą, by do roku 2030 samochody elektryczne stanowiły połowę całej sprzedaży pojazdów w USA. Poszczególne stany podejmują własne, bardziej ambitne inicjatywy. Na przykład Kalifornia przyjęła przepisy zgodnie z którymi od 2035 roku zakaże sprzedaży samochodów z silnikami benzynowymi.
      Obecnie pojazdy elektryczne stanowią jedynie 6% sprzedaży samochodów w USA. Jedną z najważniejszych przyczyn, dla których Amerykanie nie chcą kupować pojazdów z silnikiem elektrycznym jest obawa o łatwy dostęp do punktów ładowania. Obecnie w całym kraju takich punktów jest poniżej 47 000. Biden chce, by do roku 2030 ich liczba wzrosła do 500 000.
      W dokumencie zatwierdzającym wspomniane 900 milionów USD znalazła się też propozycja, by narzucić stanom obowiązek zakładania stacji ładowania pojazdów elektrycznych do 50 mil na głównych drogach stanowych i autostradach. Stany o dużym odsetku społeczności wiejskich już wyraziły obawę, że z takim obowiązkiem sobie nie poradzą. Dlatego też dla takich stanów oraz na potrzeby centrów miejskich i ubogich społeczności przygotowano program grantowy o łącznej wartości 2,5 miliarda USD.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...