Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Miał szukać ciemnej materii, a zarejestrował ciemną energię?

Rekomendowane odpowiedzi

14 minutes ago, darekp said:

Galileusz stworzył teorię, że przypływy i odpływy są skutkiem ruchu Ziemi dookoła Słońca - nie oddziaływania Księżyca. Opisał ją w swojej książce "Dialog o dwóch najważniejszych systemach świata: ptolemeuszowym i kopernikowym", czytałem ją jeszcze w szkole podstawowej (gdy skończyły mi się książki popularnonaukowe do czytania w bibliotece, to wypożyczyłem ją;)). Ta teoria przypływów jest oczywiście błędna (wg współczesnej wiedzy) i w książce zresztą też brzmiała strasznie mętnie, chyba nawet nie dałem rady przeczytać do końca z tego co pamiętam.

Haha, najwyraźniej półka była za krótka :) Ja kiedyś wylałem kawę na prawie nową książkę z biblioteki. Do tej pory mam koszmary :) Wyczytałem o tym, ale nie było nic o obśmiewaniu. Wiadomo, że takie detale historii mógł zatrzeć czas. Mógł je również wyprodukować podatny umysł po latach religijnej indoktrynacji. A być może Galileo się śmiał jak szaleniec, bo taka byłą linia obrony jego prawników? Racjonalnie należy założyć, że wolał uniknąć gwałtownego wzrostu swojej entropii i unifikacji z troposferą :) Jakby Venator o tym napisał, to byłbym skłonny uwierzyć, pewnie podał by źródła. Nie daję wiary ludziom, którzy mają taki bias jak kolega od tasiemców :)

22 minutes ago, darekp said:

W tym sensie to również czytanie postów Cyjanobakterii, gdy pisze coś niewiele wnoszącego do tematu :P

Prawda to, ale nikt na tym wątku nie odniósł się do meritum, to jest kosmologii albo eksperymentu, z wyjątkiem mnie i Peceeda :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Wyczytałem o tym, ale nie było nic o obśmiewaniu. 

Na temat obśmiewania rzeczywiście nic nie wiem, w książce nie obśmiewał, to była poważna książka, tak że rzeczywiście pewnie tylko @venator mógłby coś na ten temat dopowiedzieć (jak Galileusz traktował w dysputach swoich przeciwników/zwolenników innych teorii itp.)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że nie będzie tracił czasu na głupoty :)

Właśnie zauważyłem Twoją stopkę: "Sometimes when you fill a vacuum, it still sucks (Dennis M. Ritchie)."

Wiem, że to żart, ale próżnia nie ssie :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, cyjanobakteria napisał:

Wiem, że to żart, ale próżnia nie ssie

Dennis M. Ritchie jako fizyk z wykształcenia (plus matematyk) na pewno o tym wiedział ;) Ja sobie tłumaczę ten cytat (mam nadzieję że zgodnie z intencją autora) jako "Czasem [nawet] gdy wypełnisz próżnię, to nadal jest do bani" (to "nawet" to dopowiedzenie ode mnie,  a żart w tym, że słowo "sucks" może oznaczać "ssie" albo "jest do bani"). Czyli, że czasem pozornie dobre rozwiązanie nie działa i potrzebna jest jakaś sumienność/wnikliwość, żeby coś zrobić dobrze. czyli taki "chleb powszedni" informatyka. My w pracy rzadko piszemy nowe programy, przeważnie poprawiamy błędy w czymś, co ktoś napisał już wcześniej.  :)

Druga sprawa, że tę stopkę wpisałem dawno temu, potem wykasowałem (przynajmniej mi się tak wydawało), nie wiem, dlaczego nadal jest widoczna :)

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
On 9/22/2021 at 5:52 AM, 3grosze said:

kobieta jest pełnoprawnym człowiekiem od bardzo niedawna

Tak jeszcze mi się przypomniało, że kobiety w Starożytnym Egipcie miały bardzo wysoką pozycję o ile się nie mylę. Widzę, że Venator właśnie coś piszę, więc może skoryguje, edit: a może nie :) Miały prawie taką samą pozycję jak mężczyźni z wyjątkiem ograniczonych możliwości obejmowania stanowisk w rządzie oraz świątyniach. Po za tym mogły stanowić o sobie, podejmować edukację, dziedziczyć, kupować w tym nieruchomości, swobodnie się przemieszczać, etc. To wszystko w głębokim BC. Najwyraźniej, mężczyźni w tamtych czasach nie potrzebowali paranoicznie kontrolować kobiet. No, ale żeby budować piramidy to i nie można być mięczakiem :)

uhygtfr.jpg

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 22.09.2021 o 03:05, slaaa napisał:

W tym obrazie Maryja podróżuje na osiołku, a dużo starszy Józef, będący głową rodziny, majacy jak na ówczesne warunki popłatny fach (jest cieślą), idzie obok pieszo, prowadząc osiołka...

Gdyby kobieta była czymś podrzędnym dla swego męża, jak postuluje to feminizm, to w zgodzie z logiką, to Józef powinien siedzieć na osiołku, a kobieta maszerować obok pieszo, jeszcze objuczona tobołami...

Czemu ma służyć ten baśniowy przykład? W hebrajskim prawie żona była własnością męża, własnością o wysokiej wartości. O taką własność zwykle się dba, tak jak zwykle dba się o drogi samochód. To, że mąż dbał o swą żone nie zmieniało jej niewolnego statusu.

Po hebrajsku mąż to -  ba'al, żona to - b'eulah dosł. własność. W przeciwieństwie do Mahometan, żona w kulturze hebrajskiej, mimo, że była własnością męża, cieszyła się jednak  sporymi swobodami.

https://www.jewishencyclopedia.com/articles/10432-marriage

W dniu 22.09.2021 o 03:05, slaaa napisał:

ale w końcu Żydzi znajdują sposob aby przystawić Pilata do muru... Zydzi twierdzą, że jak Piłat nie wyświadczy im przysługi, tj, nie pozwoli ukrzyżować tego "pomyleńca", to oskarżą Piłata o zdradę stanu przed cesarzem... a to oznacza w praktyce że Piłat straci dosłownie swoją głowę..

Jakieś źródło tych "rewelacji", bo odnoszę wrażenie, iż wiesz, że gdzieś dzwonią ale nie wiesz w którym kościele? Skarga na Piłata do Tyberiusza poszła wcześniej, a była związana z umiejscowieniem tarcz wotywnych z imieniem cesarza w wnętrzach pałacu Heroda. To dla Żydów było świetokradztwo i stąd interwencja. Być może ku zaskoczeniu Piłata, cesarz zareagował ostro i nakazał wyniesienie tarcz z Jerozolimy. Kolejny konflikt, o małomównego, wręcz milczącego "mesjasza" , którego Żydzi chcieli stracić, nie był mu potrzebny.

W dniu 22.09.2021 o 03:05, slaaa napisał:

W tym momencie, kiedy los Chrystusa wydaje się być już przesądzony, żona Piłata przesyła informację Piłatowi, że miała zły sen... i nie powiniem skazywać tego "pomyleńca"...

i co robi Piłat... wielu uważa, że nie chciał splamić swego sumienia, ale to był polityk rzymski i dowódca wojsk okupacyjnych... więc sumienie to Piłat miał już dawno splamione... z cała pewnością Piłat nie miał w zwyczaju patyczkować się z jakimś "pomyleńcami" jak chodzi o dobro cesarstwa i jego własną głowę...

raczej trzeba przyjąć, że Piłat kombinuje, i to jak tylko może, aby nie podpaść żonie, ktora podkreślmy to... miała zły sen... oczywiście zły sen dla Rzymianina, to było COŚ ważnego, bo Rzymianie byli bardzo przesądni... ale bez przesady...

Tak, sny żony, jakie to romantyczne...tymczasem w realnym świecie Piłat był cynicznym graczem o mocno antyżydowskim nastawieniu. Zgoda na ukrzyżowanie Jezusa to była całkiem chytra gra. Po pierwsze mial spokój, kolejna interwencja cesarza nie była mu potrzebna (o żadnym ścinaniu jego  głowy nie było jednak  mowy). Po drugie zapewnił sobie deklaracje lojalności Żydów ("poza cezarem nie mamy króla"). Po trzecie, po raz kolejny Żydów upokorzył, co robił dosyć regularnie,  każąc przybić na krzyżu: "Iesus Nazarenus Rex Iudaeorum".

Król Żydów upokorzony - kara ukrzyżowania była przede wszystkim hańbiąca. Symbol dosyć oczywisty.

Nie można oczywiście wykluczyć u Piłata  pewnego aspektu humanitarnego i refleksji (być może pod wpływem żony) nad tym dziwnym człowiekiem - Jezusem, ale nie to było to co determinowało jego politykę. Dobitnie pokazał to przed jak i po ukrzyżowaniu.

W dniu 22.09.2021 o 03:05, slaaa napisał:

Polska koniec XIX wieku...
równie patriarchalnie i religijne..

Porównujesz starożytną Judeę do Polski końca XIX w? Brawo...

 

W dniu 22.09.2021 o 03:05, slaaa napisał:

Jest to czas kiedy "wolna" kobieta
może co najwyżej zostać guwernantką panicza...
co jednak często jest sposobem trzymania panicza
od zaglądania do miejsca gdzie mógłby nabawić się syfilizmu..

Gdzie więc tu w tych społeczeństwach kobieta jest "na samym dnie" ?

Wchodzenie do łóżka było podobnym   sposobem na przetrwanie czy też karierę  dla wielu kobiet, jak uprawianie magii na wsi. Czasami niezwykle wręcz skutecznym o czym świadczy np. historia branki tatarskiej, Roksolany. Z opisów posłów weneckich wynikała, że nie była zbyt ładna (miała słowiańską urodę więc to może kwestia włoskiego gustu), ale co podkreślano, "dobrze znała naturę sułtana". Musiała być w łóżkowej znajomości wręcz znakomita, ale na pewno pomógł też urok osobisty, zdolności do intryg i do aktorstwa. Choć Turcy podejrzewali ją o czary. Tak czy inaczej została wyzwolona i jako pierwsza eks-niewolnica została żoną sułtana, władcy imperium rozciągającego się na trzech kontynentach, mającą w dodatku realny wpływ na politykę. Sa takie przypadki...

Jednak oddalając taką kazuistykę - historia prawa cywilnego, w tym historia małżeństw, historia prawa politycznego kobiet, niezmiennie wskazuje na niską pozycję kobiety wobec mężczyzny, w zasadzie niemal całym okresie w którym istnieją źródła pisane. Niewiele jest matriarchalnych wyjątków. Pozycje kobiet określiła rolnicza rewolucja neolityczna, opierająca się o monokulture zboża i stałe osadnictwo (koniecznośc obrony terytorium -> wojny neolityczne).

W dniu 22.09.2021 o 03:05, slaaa napisał:

Jezuici pojawili się dopiero grubo 1500 lat po śmierci Chrystusa...
która przynajmniej od kilku wieków była w zasadzie chrześcijańska
więc to czy Loyola przyłożył rękę do cierpień naszego chłopa pańszczyźnianego czy nie
nie miało specjalnie znaczenia dla sukcesu kościoła przynajmniej w Europie

W Polsce miało, napiszę wprost - niestety - ogromny wpływ. W poł. XVI byliśmy bardzo blisko utworzenia kościoła narodowego na wzór kościoła anglikanskiego i zrzucenia papieskiej supreamcji. Miałoby to dalekosiężne skutki, jak dalekie, można dywagować. Niestety, poprzez decyzje ostaniego z Jagiellonów, słabego władcy, tak się nia stało.

Ostatecznie zwyciężyła kontreformacja. W znacznym stopniu dzięki sprawnym wówczas Jezuitom.

2 godziny temu, cyjanobakteria napisał:

Tak jeszcze mi się przypomniało, że kobiety w Starożytnym Egipcie miały bardzo wysoką pozycję o ile się nie mylę.

Miały wysoką pozycję, oczywiście na tle innych społeczeństw świata starożytnego, to prawda. Tak przynajmniej wynika z badań historyków zajmujących się tym okreseem, a baza źrodłowa jest nader skromna. Mimo wszyskto nadal było to społeczeństwo patriarchalne, o sporej dominacji mężczyzn.A czy kontrolowali kobiety? Bicie kobiet było dopuszczalne, z drugiej strony obraza kobiety była ponoć dosyć surowo karalna. Faktem jest, że na swój sposob Egipt był w jakiś sposób wyjątkowy.

W dniu 22.09.2021 o 10:03, darekp napisał:

Po ponownym przeczytaniu powyższych wpisów wyszło mi, że jednej rzeczy nie rozumiem (albo przynajmniej "najbardziej nie rozumiem";)):

W dniu 20.09.2021 o 03:51, venator napisał:

abstrakcja, która umożliwia wielkim grupom ludzi unifikacje niemożliwą w świecie zwierząt (przynajmniej kręgowców bo o społecznym świecie  owadów mało wiemy - no ale mrówki same w kosmos nie latają ;))

Z drugiej strony pozytywnie wypowiadasz się o wolności (czy też dokładniej negatywnie o niewolnictwie, na to samo wychodzi). To wygląda na pewną niekonsekwencję, bo taka wielka zunifikowana grupa ludzi kojarzy się raczej z pewnym ograniczeniem czy też nawet brakiem wolności  - w skrajnym przypadku, sytuacja powiedzmy jak z mrówkami, dokładnie jedna osoba jest wolna - "królowa", a pozostałe "mrówki" jedynie wykonują jej polecenia. Kojarzy się bardziej z totalitaryzmem niż z wolnością.

Chodzi o to, że bez bytów abstrakcyjnych nie jesteśmy w stanie nawiązać współpracy z dużą liczbą nieznajacych się jednostek, ponieważ ogranicza nas biologia:

https://en.wikipedia.org/wiki/Dunbar's_number

Myśl Harrarego jest taka, że rozwój mowy umożliwił stworzenie bytów abstrakcyjnych - bogów, demony, pieniądze, państwa, flagi, hymny, które taką współpracę umożliwiły.

Ściagasz fachowca z odległego kraju, płacisz mu np. w dolarach, on tę pracę wykonuje mimo, że pieniądzą jest bytem abstrakcyjnym (obecnie głównie informacją w komputerze). Ale wracając do siebie, za ten abstrakcyjny pieniądz kupi sobie realne rzeczy. To umożliwia współprace miliardów nieznajacych się osobników. 

A czy jest to pułapka ograniczająca wolnośc? Na swój sposób tak, była o tym już nawet dyskusja na KW

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 22.09.2021 o 01:31, venator napisał:

Zomia (...) Dzikie Pola (...) Puszcza Karpacka (...) Janosik (Dziki Zachód)

No to nieźle kolega odjechał. Jak ma się to do statystycznego chłopa?
Rozumowanie podobne do tego, że system Afrykański się nie załamał bo jest Europa dla uchodźców.

 

 

W dniu 22.09.2021 o 01:31, venator napisał:

Jeden z najwybitniejszych wodzów począku XVIII w., król Szwecji Karol XII też pewnie tak myślał. Efekt, ponad tysiac zabitych Szwedów, którzy w Wojnie Północnej bili regularne armie Polski, Rosji, Saksonii  ;)

Zapewne przegapił kolega taki drobny szczegół jak rozwój broni palnej która wyrównywała szanse ("Bóg stworzył ludzi, ale dopiero Carl Gustaf uczynił ich równymi" czy jakoś tak), ale z powodu swojej ceny i prawa była poza zasięgiem chłopa (tak, statystycznego).

W dniu 22.09.2021 o 01:31, venator napisał:

Rządzą od niedawna. J. Scott, antropolog cytowany w zalinkowanym przeze mnie artykule w KW, wiąże paternalizm ścisle z monokulturą zbożową, wyrosłych na tym fundamencie państwach, instytucji niewolnictwa i religii monoteistycznej  (bój-ojciec).

Jasne, a Atylla była kobietą. Dżyngis Chan też.
Korelacja to nie to samo co związek przyczynowo-skutkowy.

W dniu 22.09.2021 o 01:31, venator napisał:

A tu wywiad do przeczytania jak to drzewiej bywało z tym paternalizmem

"Ponad 12 tys. lat temu klimat na Ziemi był bardzo kapryśny. Przez większą część czasu było o wiele zimniej niż teraz. Tu w Oksfordzie przez 800 lat leżała 10-kilometrowa warstwa lodu. I nagle pogoda stała się przewidywalna."

Ciekawy materiał dla metaantropologów, a nawet badaczy nad sztuczną inteligencją (trzeba wiedzieć w którym kierunku nie iść).

W dniu 22.09.2021 o 01:31, venator napisał:

Na Południu USA niemało było czarnoskórych palntatorów i właścicieli niewolników. O tym się jednak mało pisze. ;)

Może warto zrobić film. Czasu jednak mało, Samuel Lee Jackson nie młodnieje ;)

W dniu 22.09.2021 o 08:58, darekp napisał:

a w praktyce jest ich tam mniej, niż mężczyzn

W MPO też. Może po prostu nie lubią babrać się w gównie?

W dniu 22.09.2021 o 03:05, slaaa napisał:

a wówczas było imperium
ktore potrzebowało czegoś co by je spajało
i zarazem napędzało...

Kościół Katolicki jest bezpośrednim spadkobiercą Imperium Zachodniorzymskiego, jego kontynuatorem. Chrześcijanstwo było religią państwową.

W dniu 22.09.2021 o 06:52, 3grosze napisał:

że kobieta jest pełnoprawnym człowiekiem od bardzo niedawna

To feministyczna bzdura, optyka która za wartościowe przyjmuje jedynie męskie funkcje społeczne i biologiczne.
Równe dobrze mogę pisać, że dopiero od niedawna mężczyzna jest pełnoprawnym człowiekiem mogąc opiekować się nad potomstwem od najmłodszych lat a urlop tacierzyński to największe osiągnięcie społeczne w dziejach ludzkości.

W dniu 22.09.2021 o 10:00, cyjanobakteria napisał:

Przed Darwinem rozumienie świata było zupełnie inne i trudno było być ateistą.

Pomiędzy Darwinem a teorią memów istniała szara strefa dla religii.

W dniu 22.09.2021 o 10:03, darekp napisał:

Galileusz stworzył teorię, że przypływy i odpływy są skutkiem ruchu Ziemi dookoła Słońca - nie oddziaływania Księżyca.

 Słońce również jest źródłem sił pływowych i to o istotnym wkładzie!

 

W dniu 22.09.2021 o 16:23, darekp napisał:

Ja sobie tłumaczę ten cytat (mam nadzieję że zgodnie z intencją autora) jako "Czasem [nawet] gdy wypełnisz próżnię, to nadal jest do bani"

Skąd, to szowinistyczno-patriarchalno-mizoginistyczny żart o podtekście seksualnym :P

W dniu 24.09.2021 o 12:44, venator napisał:

Czemu ma służyć ten baśniowy przykład? W hebrajskim prawie żona była własnością męża, własnością o wysokiej wartości. O taką własność zwykle się dba, tak jak zwykle dba się o drogi samochód. To, że mąż dbał o swą żone nie zmieniało jej niewolnego statusu.

Chętnie poczytam o lepszych, alternatywnych rozwiązaniach dla kultur "prymitywnych" :)
Do tej pory mówimy że mężczyzna ma żonę. Tylko nie można zapominać, że żona również "ma" męża.

Jakoś kolega zapomina, że podstawową różnicą pomiędzy mężczyzną a kobietą w związkach była różnica wieku, typowo wynosi około 6 lat.
Kobieta rozmnaża się od 14+- lat.  Mężczyzna od 20+-. Trudno aby mogła się wykształcić relacja przypominająca własność w drugą stronę.
Stroną posiadającą jest strona która może pozwolić sobie na walkę - własność jest rezultatem i punktem wyjścia do kolejnej walki!
Bez podległości nie byłoby mowy o monopolu reprodukcyjnym, więc mężczyźni nie mieliby powodu aby utrzymywać kobiety. Społeczność która marnuje energię na nieustanną walkę o samicę jest mniej efektywna i przegra rywalizację z innymi!

W dniu 24.09.2021 o 12:44, venator napisał:

Bicie kobiet było dopuszczalne,

A bicie mężczyzn przez kobiety?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, peceed napisał:
W dniu 22.09.2021 o 08:58, darekp napisał:

a w praktyce jest ich tam mniej, niż mężczyzn

W MPO też. Może po prostu nie lubią babrać się w gównie?

Coś podobnego miałem na myśli w swoim wpisie. Władza nie dla każdego jest najważniejsza (przytoczyłem nawet przykład własnej skromnej osoby, żeby nie było wrażenia, że to jakieś skrzywienie, które mają tylko kobiety;) ). Przypomina mi się pewna komedia hollywoodzka sprzed paru lat, której morałem było "zamiast brać się za zmienianie świata, zajmij się czynieniem od czasu do czasu jakiejś drobnej uprzejmości, zaopiekuj się bezdomnym psem itp.". Dla porównania dwa pierwsze cytaty z Harariego na Wikipedii (https://pl.wikiquote.org/wiki/Yuval_Noah_Harari) są o rządzeniu światem ;P (niezależnie od tego, że dalsze są już IMHO zdecydowanie "spokojniejsze").

 

9 godzin temu, peceed napisał:
W dniu 22.09.2021 o 10:03, darekp napisał:

Galileusz stworzył teorię, że przypływy i odpływy są skutkiem ruchu Ziemi dookoła Słońca - nie oddziaływania Księżyca.

 Słońce również jest źródłem sił pływowych i to o istotnym wkładzie!

Pominąłem, żeby się nie rozpisywać, istotne w sprawie było coś innego, że Galileusz chyba chciał wyprowadzić przypływy i odpływy z własności ruchu Ziemi (przynajmniej tak to zapamiętałem, jak już pisałem jego koncepcja była/jest dla mnie bardzo niezrozumiała), nie wydaje mi się, żeby to miało coś wspólnego z takim wyjaśnieniem, jakie obecnie uznajemy za poprawne, gdzie trzeba by wprowadzić siły (siłę grawitacji), zasady dynamiki Newtona itd. Oczywiście można próbować podejść do sprawy w ten sposób (myśląc fizyką newtonowską), że skoro Ziemia porusza się po okręgu dookoła Słońca, to musi istnieć siła zakrzywiająca tor jej ruchu i w związku z tym sama znajomość ruchu wystarczy do odtworzenia tej siły i wyjaśnienia pływów (wtedy wychodziłoby, że Galileusz był na tyle przenikliwy, że "przeskoczył" całego Newtona bez pomagania sobie matematyką), ale jakoś nie brzmi to przekonywująco. Z tego co pamiętam, przyczyną pływów jest różnica pomiędzy siłą przyciągania grawitacyjnego (Słońca/Księżyca) na powierzchni Ziemi a przyciągania w jej środku masy. Gdyby tej różnicy nie było, pływów by też nie było (albo byłyby inne, bo woda przez pół dnia się porusza zgodnie z kierunkiem ruchu Ziemi po orbicie, a pół dnia przeciwnie, to mogłoby powodować jeden przypływ/odpływ na dobę), a taka siła, która ma jednakową wartość na powierzchni i w środku (zerowy gradient), tak samo dobrze nadawałaby się do zakrzywiania toru ruchu Ziemi. Chociaż może rzeczywiście lepiej byłoby porobić jakieś rachunki, żeby to sprawdzić.

Edytowane przez darekp

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, darekp napisał:

Władza nie dla każdego jest najważniejsza (przytoczyłem nawet przykład własnej skromnej osoby, żeby nie było wrażenia, że to jakieś skrzywienie, które mają tylko kobiety;) ).

A nad głową Hitler, Stalin, Kim czy jakis bankster*, ważne że w moich kapciach ciepło i sucho.

 

10 godzin temu, darekp napisał:

"zamiast brać się za zmienianie świata, zajmij się czynieniem od czasu do czasu jakiejś drobnej uprzejmości, zaopiekuj się bezdomnym psem itp.".

Chwytliwy slogan dla odwrócenia uwagi, aby Hitler, Stalin, Kim czy jakis bankster*  kręcili lody za Twoimi plecami:

https://wyborcza.biz/biznes/7,177151,27609036,wszystkie-ksiestwa-zjednoczonej-prawicy-setki-posad-dla-zausznikow.html?_ga=2.58614058.1028694569.1631857582-1340700490.1631857581#S.-K.C-B.1-L.1.duze

"I choć od lat traktowane jako wyborczy łup przez każdą kolejną władzę - bywają narzędziem budowania wpływów, stanowią nagrodę za lojalną służbę lub spłatę zaciągniętych zobowiązań - to skali desantu, jaki po 2015 r. skierował do spółek PiS, próżno szukać w historii. "

 

https://wyborcza.biz/biznes/7,179195,27611017,partia-i-spolki-gospodarcze-imperium-zjednoczonej-prawicy.html?_ga=2.30410303.1028694569.1631857582-1340700490.1631857581#S.-K.C-B.2-L.1.male

"Masz wśród znajomych lub rodziny baronów Zjednoczonej Prawicy? To dostajesz intratną posadę, nawet jeśli nie masz żadnego doświadczenia. Tak działa PiS, czyli Partia i Spółki.

 

*swiadomie przeskalowane i pojechane Godwinem dla zobrazowania grozy takiego podejscia"

 

 

19 godzin temu, peceed napisał:
W dniu 22.09.2021 o 06:52, 3grosze napisał:

że kobieta jest pełnoprawnym człowiekiem od bardzo niedawna

To feministyczna bzdura, optyka która za wartościowe przyjmuje jedynie męskie funkcje społeczne i biologiczne.

Brak czynnego prawa wyborczego występuje w przypadku ubezwłasnowolnienia lub odebrania praw obywatelskich. Taka była sytuacja kobiet. Porównanie z urlopem tacierzynskim żenujaco nieadekwatne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.09.2021 o 11:47, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Autorzy najnowszych badań przyjęli więc założenie, że tajemnicze sygnały wywołała ciemna energia. I stworzyli model, który pokazuje, co powinien zarejestrować XENON1T gdyby dotarła doń ciemna energia wygenerowana w tachoklinie, obszarze Słońca, w którym pola magnetyczne są wyjątkowo silne.

Naukowcy byli zaskoczeni, gdy okazało się, że ich model pasuje do obserwacji.

Jak się robi model po doświadczeniu to nie po to się robi żeby do niego nie pasował. W tej sytuacji zaskoczenie może jedynie być udawane.
Co innego jak najpierw jest nowy model, potem się robi doświaczenie i pasuje do nowego modelu a nie do starego.
Grawitacja - jest słabsza od innych oddziaływań. Zresztą nie traktuje się jej jako standardowe oddziaływanie tylko jako zakrzywienie czasoprzestrzeni wywołane tensorem energii-pędu.
W związku z tym nie powinno też dziwić że "ładunek grawitacji" ma tylko jeden znak i się przyciąga. Więcej, w tej sytuacji nie powinno dziwić że grawitacja jest dużo słabsza w większości zdarzeń jakie zachodzą we wszechświecie oraz we wszystkich doświadczeniach jakie ludzie są w stanie przeprowadzić. Jak bierzemy 1kg żelaza to ono się nie trzyma w kupie dzięki grawitacji ale dzięki kombinacji innych oddziaływań.
No i teraz możemy pójść dwoma drogami myślenia.
1. Świat kwantowy jest tak zorganizowany że te trzy pozostałe oddziaływania które obserwujemy - tylko one istnieją bo w badanych przez nas energiach tylko one mają sens - unifikując się przy wyższych energiach. I poza grawitacją pochodzącą z całkowicie odmiennych mechanizmów - nie ma już nic. To jest możliwe.
2. Są inne oddziaływania - po prostu leżące poza naszym doświadczalnym zakresem, które mogą ale nie muszą zauważalnie wpływać pośrednio na nasze doświadczenia.
Na razie mamy zagadki DM i DE - co sugeruje że jednak coś może być co pośrednio wpływa na nasze pomiary.
Coś co zachowuje się trochę jak atomy pod względem jakim dalej opiszę. Atom w centrum ma duży (oceniając wpływ na siłę oddziaływania w atomie) ładunek dodatni i otoczony jest dużą chmurą ładunku ujemnego. Mimo to większość tego ładunku z zewnątrz patrząc znosi się nawzajem. Pozostaje w najbliższym otoczeniu mały nadmiar/niedomiar - wystarczający do tworzenia wiązań chemicznych.
Pierdyliony tych atomów - dalej mają bardzo mały ładunek elektryczny wynikowy ale grawitację mają już silną.
Więc jeśli istnieje jeszcze jedno oddziaływanie - mogłoby wyjaśnić znakomicie DM i DE - wystarczyłoby że znosiłoby się pozostawiając mase/energię której grawitację klasycznie i w ramach OTW obserwujemy.
Ale to znoszenie może zajść znowu na dwa sposoby: albo oddziaływanie jest krótkozasięgowe, tak że nie jesteśmy w stanie go wykryć ze względu na zasięg ( i wtedy jest bliżej tych trzech znanych nam oddziaływań) albo oddziaływanie jest słabe ale z większym zasięgiem, tak że nie jesteśmy go w stanie wykryć z powodu słabości (i wtedy jest bliższe grawitacji). W pierwszym przypadku można liczyć na to że będzie gdzieś do zaobserwowania jakaś cząstka. W drugim nigdy takiej cząstki nie zaobserwujemy.
Ot i tyle w tematach obu :) 
Rzucając okiem na poprzednie posty dowiedziałem się że Karol XII jako kobieta zrobi film o wykorzystywanym seksualnie Murzynie Dżyngis Chanie. :)
Marnujecie się. Netflix czeka.

Edytowane przez thikim

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, thikim napisał:

Jak się robi model po doświadczeniu to nie po to się robi żeby do niego nie pasował. W tej sytuacji zaskoczenie może jedynie być udawane.

Przecież to pierwszy model który im wyszedł w życiu!

3 godziny temu, thikim napisał:

Zresztą nie traktuje się jej jako standardowe oddziaływanie tylko jako zakrzywienie czasoprzestrzeni wywołane tensorem energii-pędu.

Równie dobrze można traktować jako standardową wymianę wirtualnych grawitonów.
Zabawa polega na tym, że przy opisie używającym zakrzywionej zgodnie z OTW przestrzeni grawitony znikają.

 

3 godziny temu, thikim napisał:

Są inne oddziaływania.

Najprawdopodobniej.

4 godziny temu, thikim napisał:

Więc jeśli istnieje jeszcze jedno oddziaływanie

No to istnieją czy nie?

4 godziny temu, thikim napisał:

mogłoby wyjaśnić znakomicie DM i DE - wystarczyłoby że znosiłoby się na niewielkiej odległości pozostawiając mase/energię której grawitację klasycznie i w ramach OTW obserwujemy

Nie wystarczyłoby, bo nie wytłumaczy DE.

3 godziny temu, thikim napisał:

I poza grawitacją pochodzącą z całkowicie odmiennych mechanizmów - nie ma już nic.

Miło że kolega ma własną TOE. Mam nadzieję, że nie prowadzi w tym weekendowym stanie ;) 

4 godziny temu, thikim napisał:

Ale to znoszenie może zajść znowu na dwa sposoby: albo oddziaływanie jest krótkozasięgowe, tak że nie jesteśmy w stanie go wykryć ze względu na zasięg ( i wtedy jest bliżej tych trzech znanych nam oddziaływań) albo oddziaływanie jest słabe ale z większym zasięgiem, tak że nie jesteśmy go w stanie wykryć z powodu słabości (i wtedy jest bliższe grawitacji).

Na szczęście natura i matematyka jest bardziej łaskawa, mogą istnieć choćby kameleony.

 

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 26.09.2021 o 13:30, peceed napisał:

No to nieźle kolega odjechał. Jak ma się to do statystycznego chłopa?

Najwidoczniej Tobie odjechała współczesna nauka i  tkwisz ciągle w archaicznych stereotypach.

Tak to się miało to do statystycznego chłopa, że w ciągu XVI i XVII w. Sejm Rzeczpospolitej ogłosił łącznie 62 konstytucje (ustawy) dotyczące tzw. zbiegostwa chłopów. To był poważny problem dla panów feudalnych. Ten quasi-niewolniczy system nie był szczelny, dlatego erodował tak długo. Była alternatywa dla poddaństwa. Najczęściej zwykła wolnizna (zwolnienie z renty feudalnej na określony czas u innego pana), ale były też bezpaństwa gdzie system feudalny w zasadzie nie funkjonował. 

 J. Topolski na podstawie pracy własnych oraz innych historyków oszacował, że w ciągu roku w ruchu znajdowało się nawet 10% chłopstwa. U szczytu demograficznej potęgi Rzeczpospolitej przemieszczało się rocznie nawet 600-800 tyś ludzi. 

Naprawdę ostatnio jest wysyp solidnej, interdyscyplinarnej literatury na rzeczony temat. Polecam min:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4948339/chamstwo

A także "Ludowa historia Polski" Adam Leszczyńskiego, "Bękarty pańszczyzny" Rauszera, "Śladami Szeli" Korczyńskiego.

 

W dniu 26.09.2021 o 13:30, peceed napisał:

Rozumowanie podobne do tego, że system Afrykański się nie załamał bo jest Europa dla uchodźców.

 

Tematu nie zgłębiałem, ale dlaczego nie? Tylko, że teraz może działać mechanizm odwrotny - istnienia alternatywy w postaci lepiej zorgnizowanego obszaru świata, bo bezpaństwa znikły bezpowrotnie..

Po co wywoływać kolejną rewolucje w Sudanie jak można spróbować uciec do kuzyna w Hamburgu lub Sztokholmie? Na marginesie - emigracja z Afryki to będzie jedno z największych wyzwań UE w XXI w.

W dniu 26.09.2021 o 13:30, peceed napisał:

Zapewne przegapił kolega taki drobny szczegół jak rozwój broni palnej która wyrównywała szanse ("Bóg stworzył ludzi, ale dopiero Carl Gustaf uczynił ich równymi" czy jakoś tak), ale z powodu swojej ceny i prawa była poza zasięgiem chłopa (tak, statystycznego).

Nie przegapiłem takich drobnych szczegółów.  I nie Carl Gustaf tylko Samuel Colt ...:D Tyle, że póki chłopi nie mieli przeciwko sobie zoroganizoanych oddziałów wojskowych, nie miało to aż takiego dużego znaczenia. W czasie rabacji galicyjskiej w 1846 r. chłopi mordowali szlachtę przy użyciu siekier, noży, kos, pałek i cepów.... 

Wcześniej było trudniej bo znaczna część dworów szlacheckich była warowna, a i szlachta bardziej zmilitaryzowana,  ale i na to były sposoby. Dość powiedzieć, że podczas antyfeudalnego w gruncie rzeczy Powstania Chmielnickiego, klilkukrotnie pobito zawodowe wojska koronne (fakt, że trzonem wojsk ukrainskich byli Kozacy zaporoscy i Tatarzy, tym nie mniej tzw. czerń też swoje odegrała).

Jeśli chodzi o dostępność broni palnej u chłopstwa, , to np.podczas wielkiej konfiskaty w lutym 1648, w dobrach Jeremiego Wiśniowieckeigo zabrano chłopstwu  kilkadziesiąt tysięcy samopałów...

 

 

W dniu 26.09.2021 o 13:30, peceed napisał:

Chętnie poczytam o lepszych, alternatywnych rozwiązaniach dla kultur "prymitywnych" :)
Do tej pory mówimy że mężczyzna ma żonę. Tylko nie można zapominać, że żona również "ma" męża.

Jakoś kolega zapomina, że podstawową różnicą pomiędzy mężczyzną a kobietą w związkach była różnica wieku, typowo wynosi około 6 lat.
Kobieta rozmnaża się od 14+- lat.  Mężczyzna od 20+-. Trudno aby mogła się wykształcić relacja przypominająca własność w drugą stronę.
Stroną posiadającą jest strona która może pozwolić sobie na walkę - własność jest rezultatem i punktem wyjścia do kolejnej walki!
Bez podległości nie byłoby mowy o monopolu reprodukcyjnym, więc mężczyźni nie mieliby powodu aby utrzymywać kobiety. Społeczność która marnuje energię na nieustanną walkę o samicę jest mniej efektywna i przegra rywalizację z innymi!

Jak się patrzy z punktu widzenia typowego spadkobiercy monoteistcznej, patriarchalnej kultury to tak się to postrzega...monopol reprodukcyjny, walka  o samice etc...

U Celtów na przykład,  mimo, że było to społeczeństwo w zasadzie zdominowane przez mężczyzn,  kobieta zajmowała jednak  wysoką pozycje. Wynikało to prawdopodonie  z mitologii, być może przenikłej jeszcze ze świata czasów łowiecko-zbierackich, wiary, że to bóstwa kobiece sprawują władze nad światem i mężczyzną + oczywiście kult płodności. Dla Celtów, w ich panteonie bóstw, jedną z naważniejszych pozycji zajmowała Morrigan - Królowa Demonów, żona Dagdy - boga-ojca. Istotne były też tzw. matrony, wyobrażające bóstwa obfitości.

Celtyckie prawo zostało skodyfikowane w dwóch kodeksach - prawie Brehona i Hywel Dda ( iralndzkie Féineachas i walijskie  Cyfraiht Hywel). W tym pierwszym kobieta mogła zawrzeć małżeństwo na dziesięć sposobów,  a w drugim na osiem. Nie było monogamii, istniały trzy typy żon, a małżeństwo miało przede wszystkim wymiar gospodarczy. Kobieta mogła się rozwieśc gdy była skrzywdzona. Zgwałcenia były dosyć surowo karane finansowo (nie zapłacenie kary było zagrożone kastracją). Dozowlony był konkubinat, a nieślubne dzieci były otoczone opieką, jako boskie dzieci. Oczywiście pozycja kobiety zależała przde wszystkim od przynależności do danej warstwy spolecznej.

Kobiety miały pewną swobodę wyboru zawodu, wyższy  status społeczny niż w kręgu dominującej wówczs cywilizcji rzymsko-greckiej, a naweti robiły nieraz zawrotną karierę (choć to raczej wyjąktowo). Weźmy np. krółową  celtycką Boudikę. Podczas antyrzymskiego powstania przez nią kierowanego, dotkliwie pobito IX Legion Hispana (przetrwała tylko kawaleria). To zresztą postać na tyle niezwykła, że jest mocno obecna w brytyjskiej kulturze:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Boudika

O tym, że ta dosyć niezwykła pozycja celtyckiej  kobiety przetrwała wieki, może też świadczyć  postać żyjącej w XVI w. "królowej" irlandzkich piratów -Grace O.Malley.

https://en.wikipedia.org/wiki/Grace_O'Malley

Czy to nie była ta lepsza alternatywa? Przynajmniej dla kobiet? Niestety, przez wieki panowania katolickiego ciemnogordu, dawna, celtycka wyoska pozycja kobiet była dla mieszkanek Irlandii tylko marnym pocieszeniem.

 

W dniu 26.09.2021 o 13:30, peceed napisał:

A bicie mężczyzn przez kobiety?

Rzadsze ale było obecne. Zwłaszcza jak kobieta posiadała wyższy staus społeczny. Marcin Matuszewicz, żyjący w XVIII w. polityk pamiętnikarz, beznamiętnie wspominal jak jego matka kazała wychłostać sługę. Został z jej polecenia zatłuczony. Zrobiła się mała afera, bo sługa okazał się być szlachetnie urodzony. Sfałszowano więc metrkę, przekupiono świadków i po sprawie, po człowieku. Kilka takich szlachcianek, które zdominowały męskie środwisko i to przy użyciu przemocy, opisuje Władysław Łoziński w znakomiktym "Prawem i lewem".

Ale postacią wówczas, tj. w XVII w wyróżnijącą się była Teofila Chmielecka...istna baba z piekła rodem (ona tłukła służbę osobiście)...ale oddającą duże zasługi dla Rzeczpospolitej.  Niesamowita postać, nadająca się na materiał filmowy.

Przemoc domowa, w któej ofiarą staje się mężczyzna także istniała (podobnie jak dzisiaj, mocno niedoszcowana) temat ten poruszał min. Z. Kuchowicz w "Człowiek polskiego baroku".

O kobiecie, która biła mężczyzn mówiono zaś  herod-baba lub femme fatale. 

Po prostu w pewnych warunkach kobieta może stać się równie brutalna co mężczyzna, i nie ma to związku z testosteronem. Np. strażniczki obozowe, SS-Aufseherin. Pod względem okrucieństwa nieustępowały esesmanom.

Edytowane przez venator
  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Gdyby większość ciemnej materii istniała nie w postaci w formie cząstek, a mikroskopijnych czarnych dziur, to mogłyby one wpływać na orbitę Marsa tak, że bylibyśmy w stanie wykryć to za pomocą współczesnej technologii. Zatem zmiany orbity Czerwonej Planety mogłyby posłużyć do szukania ciemnej materii, uważają naukowcy z MIT, Uniwersytetu Stanforda i Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Cruz. A wszystko zaczęło się od odrodzenia hipotezy z lat 70. XX wieku i pytania o to, co stałoby się z człowiekiem, przez którego przeszłaby miniaturowa czarna dziura.
      Pomysł, że większość ciemnej materii, której wciąż nie potrafimy znaleźć, istnieje w postaci miniaturowych czarnych dziur, narodził się w latach 70. Wysunięto wówczas hipotezę, że u zarania wszechświata z zapadających się chmur gazu powstały niewielkie czarne dziury, które w miarę ochładzania się i rozszerzania wszechświata, rozproszyły się po nim. Takie czarne dziury mogą mieć wielkość pojedynczego atomu i masę największych znanych asteroid. W ostatnich latach hipoteza ta zaczęła zdobywać popularność w kręgach naukowych.
      Niedawno jeden z autorów badań, Tung Tran, został przez kogoś zapytany, co by się stało, gdyby taka  pierwotna czarna dziura przeszła przez człowieka. Tran chwycił za coś do pisania i wyliczył, że gdyby tego typu czarna dziura minęła przeciętnego człowieka w odległości 1 metra, to osoba taka zostałaby w ciągu 1 sekundy odrzucona o 6 metrów.  Badacz wyliczył też, że prawdopodobieństwo, by taki obiekt znalazł się w pobliżu kogokolwiek na Ziemi jest niezwykle małe.
      Jednak Tung postanowił sprawdzić, co by się stało, gdyby miniaturowa czarna dziura przeleciała w pobliżu Ziemi i spowodowała niewielkie zmiany orbity Księżyca. Do pomocy w obliczeniach zaprzągł kolegów. Wyniki, które otrzymaliśmy, były niejasne. W Układzie Słonecznym mamy do czynienia z tak dynamicznym układem, że inne siły mogłyby zapobiec takim zmianom, mówi uczony.
      Badacze, chcąc uzyskać jaśniejszy obraz, stworzyli uproszczoną symulację Układu Słonecznego składającego się z wszystkich planet i największych księżyców. Najdoskonalsze symulacje Układu biorą pod uwagę ponad milion obiektów, z których każdy wywiera jakiś wpływ na inne. Jednak nawet nasza uproszczona symulacja dostarczyła takich danych, które zachęciły nas do bliższego przyjrzenia się problemowi, wyjaśnia Benjamin Lehmann z MIT.
      Na podstawie szacunków dotyczących rozkładu ciemnej materii we wszechświecie i masy miniaturowych czarnych dziur naukowcy obliczyli, że taka wędrująca we wszechświecie czarna dziura może raz na 10 lat trafić do wewnętrznych regionów Układu Słonecznego. Wykorzystując dostępne symulacje rozkładu i prędkości przemieszczania się ciemnej materii w Drodze Mlecznej, uczeni symulowali przeloty tego typu czarnych dziur z prędkością około 241 km/s. Szybko odkryli, że o ile efekty przelotu takiej dziury w pobliżu Ziemi czy Księżyca byłyby trudne do obserwowania, gdyż ciężko byłoby stwierdzić, że widoczne zmiany wywołała czarna dziura, to w przypadku Marsa obraz jest już znacznie jaśniejszy.
      Z symulacji wynika bowiem, że jeśli pierwotna czarna dziura przeleciałaby w odległości kilkuset milionów kilometrów od Marsa, po kilku latach orbita Czerwonej Planety zmieniłaby się o około metr. To wystarczy, by zmianę taką wykryły instrumenty, za pomocą których badamy Marsa.
      Zdaniem badaczy, jeśli w ciągu najbliższych dziesięcioleci zaobserwujemy taką zmianę, powinniśmy przede wszystkim sprawdzić, czy nie została ona spowodowana przez coś innego. Czy to nie była na przykład nudna asteroida, a nie ekscytująca czarna dziura. Na szczęście obecnie jesteśmy w stanie z wieloletnim wyprzedzeniem śledzić tak wielkie asteroidy, obliczać ich trajektorie i porównywać je z tym, co wynika z symulacji dotyczących pierwotnych czarnych dziur, przypomina profesor David Kaiser z MIT.
      A profesor Matt Caplan, który nie był zaangażowany w badania, dodaje, że skoro mamy już obliczenia i symulacje, to pozostaje najtrudniejsza część – znalezienie i zidentyfikowanie prawdziwego sygnału, który potwierdzi te rozważania.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Japoński akcelerator cząstek SuperKEKB pobił światowy rekord świetlności. Pracujący przy nim naukowcy obiecują, że to dopiero początek. W ciągu najbliższych lat chcą zwiększyć świetlność urządzenia aż 40-krotnie, co ma pozwolić zarówno na odkrycie ciemnej materii, jak i wyjście z fizyką poza Model Standardowy. Mamy nadzieję, że akcelerator pozwoli nam wykryć ciemną materię – o ile ona istnieje – i badać ją w niedostępny obecnie sposób, mówi profesor Kay Kinoshita z University of Cincinnati.
      Świetlność akceleratora to liczba kolizji, która w nim zachodzi. Podczas tych zderzeń powstają nowe cząstki. Im więc więcej zderzeń, tym więcej cząstek, więcej danych i większa szansa n a zarejestrowanie czegoś nowego.
      SuperKEKB zderza pozytony i elektrony przyspieszane w 3-kilometrowym tunelu. Akcelerator został uruchomiony w 2018 roku i naukowcy ciągle pracują nad zwiększaniem jego jasności. Profesor Alan Schwartz i jego studenci z University of Cincinnati zaprojektowali i zbudowali jeden z detektorów akceleratora. To krok milowy w projektowaniu akceleratorów. SuperKEKB wykorzystuje architekturę tzw. „nano strumieni”. W technice tej strumienie cząstek są ściskane wzdłuż osi pionowej, dzięki czemu są bardzo cienkie, wyjaśnia Schwartz. To pierwszy na świecie akcelerator, który korzysta z tej techniki.
      Ze względu na rozmiary cząstek, szansa, że dojdzie do zderzenia, jest niewielka. Im bardziej ściśnięty strumień, tym większe zagęszczenie cząstek i tym większe prawdopodobieństwo zderzeń. Obecnie wysokość wiązki w punkcie zderzenia wynosi 220 nanometrów. W przyszłości ma to być zaledwie 50 nanometrów, czyli około 1/1000 grubości ludzkiego włosa.
      Profesor Kay Kinoshita poświęciła całą swoją naukową karierę zagadnieniu zwiększania świetlności akceleratorów. Uczona pracuje nad tym zagadnieniem od 1982 roku. To bardzo interesujące, gdyż jest bardzo wymagające. Wiesz, że robisz coś, czego nikt nigdy nie zrobił, mówi.
      Poprzednik SuperKEKB, akcelerator KEKB, który działał w latach 1999–2010 w KEK (Organizacja Badań nad Akceleratorami Wysokich Energii), również był światowym rekordzistą. Urządzenie pracowało ze świetlnością 2,11x1034 cm-2s-1. Dopiero w 2018 roku rekord ten został pobity przez Wielki Zderzacz Hadronów, który osiągnął świetlność 2,14x1034 cm-2s-1. Rekord LHC nie utrzymał się długo, dnia 15 czerwca 2020 roku SuperKEKB osiągnął świetlność 2,22x1034 cm-2s-1. Już tydzień później, 21 czerwca naukowcy poinformowali o nowym rekordzie. Teraz SuperKEKB pracuje ze świetlnością wynoszącą 2,40x1034 cm-2s-1.
      W ciągu najbliższych lat świetlność SuperKEKB ma wzrosnąć 40-krotnie. Docelowo ma ona wynieść 8x1035 cm-2s-1.
      Sukces SuperKEKB to sukces międzynarodowej współpracy. Nadprzewodzące magnesy, które ostatecznie skupiają strumienie cząstek zostały zbudowane we współpracy z amerykańskimi Brookhaven National Laboratory oraz Fermi National Accelerator Laboratory. Systemy monitorowania kolizji to dzieło SLAC National Accelerator Laboratory i University of Hawaii. Naukowcy ze Szwajcarii (CERN), Francji (IJCLab), Chin (IHEP) i USA (SLAC) biorą udział w pracach i badaniach, w których wykorzystywany jest akcelerator. Wykorzystujący diament system monitorowania promieniowania oraz system przerywania wiązki to dzieło włoskich Narodowego Instytutu Fizyki Jądrowej oraz Uniwersytetu w Trieście, a system monitorowania jasności powstał w Rosji.
      Wiązki elektronów i pozytonów rozpędzane w SuperKEKB zderzają się w centrum detektora Belle II, który opisywaliśmy przed 2 laty. To niezwykłe urządzenie zostało zbudowane przez grupę 1000 fizyków i inżynierów ze 119 uczelni z 26 krajów świata. I to właśnie wewnątrz Belle II naukowcy mają nadzieję znaleźć ciemną materię i rozpocząć badania jej właściwości.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Nowe dane z najczulszego na świecie wykrywacza ciemnej materii pozwalają zawęzić obszar poszukiwań, przybliżając nas do odkrycia jednej z największych tajemnic wszechświata. Jednocześnie jednak pokazują, że odnalezienie cząstek ciemnej materii będzie bardzo trudne. O ile w ogóle zostaną znalezione, gdyż eksperyment o którym mowa – LUX-ZEPLIN – szuka słabo oddziałujących masywnych cząstek (WIMP). Nigdy ich nie zarejestrowano, jednak są one jednym z głównych kandydatów na cząstki, z których składa się ciemna materia.
      Nowe dane opublikowano przed trzema dniami podczas TeV Particle Astrophysics 2024 Conference w Chicago oraz LIDINE 2024 Conference w São Paulo.
      Znajdujący się w Sanford Underground Research Facility w Dakocie Południowej LUX-ZEPLIN to najbardziej czuły eksperyment poszukujący ciemnej materii, przede wszystkim WIMPów. Pracuje przy nim ponad 250 naukowców z USA, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Australii, Portugalii i Korei Południowej.
      Najnowsze dane oznaczają znaczący postęp w stosunku do wcześniejszych poszukiwań WIMP. Przeszukaliśmy wielki zakres mas, w których cząstki ciemnej materii mogłyby wchodzić w interakcje ze zwykłą materią i nie znaleźliśmy ciemnej materii. Jej poszukiwania to zdecydowanie maraton, a nie sprint. LZ zebrał trzykrotnie więcej danych, niż dotychczas przeanalizowaliśmy, więc piłka wciąż jest w grze, mówi profesor Henning Flaecher z Uniwersytetu w Bristolu.
      LZ nie znalazł WIMPów powyżej masy 9 GeV/c2. Trzeba tutaj zauważyć, że 1 GeV/c2 to masa atomu wodoru. Jeśli porównamy poszukiwania ciemnej materii z szukaniem zakopanego skarbu, to wykopaliśmy 5-krotnie głębszą dziurę niż wcześniejsi poszukiwacze. Jednak aby to zrobić nie wystarczy i milion łopat. Trzeba stworzyć nowe urządzenie, obrazowo opisuje wysiłki naukowców profesor Scott Kravitz z University of Texas w Austin.
      Wykrywacz musi pracować przez 1000 dni, by możliwe było wykorzystanie jego maksymalnej czułości. Obecna analiza zawiera dane z 280 dni pracy. Pochodzą one z 220 dni pomiędzy marcem 2023 a kwietniem 2024 oraz z 60 dni podczas pierwszej kampanii badawczej. Pełny zestaw 1000 dni pracy naukowcy chcą osiągnąć przed końcem 2028 roku.
      LZ usiłuje zarejestrować interakcje pomiędzy materią a ciemną materią. Urządzenie musi być więc niezwykle precyzyjnie skalibrowane, by maksymalnie zredukować szum tła. Wykrywacz znajduje się niemal 1,5 kilometra pod ziemią. To w znacznym stopni chroni go przed promieniowaniem kosmicznym. Jego sercem jest zbiornik zawierający 7 ton czystego ksenonu oraz 500 fotodetektorów, które mają zarejestrować rozbłysk światła pochodzący z interakcji pomiędzy WIMP a jądrem ksenonu.
      Urządzenie zbudowane zostało z tysięcy ultraczystych elementów o bardzo niskim promieniowaniu. Jego konstrukcja jest warstwowa, przypomina cebulę. Każda z warstw ma blokować zewnętrzne promieniowanie lub śledzić interakcje pomiędzy cząstkami, by wykluczyć fałszywe sygnały. Podczas najnowszej analizy po raz pierwszy zastosowano też technikę celowego dodawania fałszywych sygnałów. Dzięki temu podczas analizy naukowcy wiedzą, że mają w danych fałszywe sygnały – nie wiedzą jednak które to – a to pozwala na uniknięcie sytuacji, w której zbyt pochopnie uzna się jakiś sygnał na wskazujący na istnienie WIMP. Ludzie mają tendencję do dostrzegania wzorców w danych. Jest więc bardzo ważnym, by unikać wszelkich tego typu pomyłek, dodaje profesor Scott Haselschwardt z University of Michigan.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po 10 latach pionierskiej pracy naukowcy z amerykańskiego SLAC National Accelerator Laboratory ukończyli wykrywacze ciemnej materii SuperCDMS. Dwa pierwsze trafiły niedawno do SNOLAB w Ontario w Kanadzie. Będą one sercem systemu poszukującego dość lekkich cząstek ciemnej materii. Urządzenia mają rejestrować cząstki o masach od 1/2 do 10-krotności masy protonu. W tym zakresie będzie to najbardziej czuły na świecie wykrywacz ciemnej materii.
      Twórcy detektorów mówią, że przy ich budowie wiele się nauczyli i stworzyli wiele interesujących technologii, w tym elastyczne kable nadprzewodzące, elektronikę działającą w ekstremalnie niskich temperaturach czy lepiej izolowane systemy kriogeniczne, dzięki czemu całość jest znacznie bardziej czuła na ciemną materię. A dodatkową zaletą całego eksperymentu jest jego umiejscowienie 2 kilometry pod ziemią, co pozwoli na wyeliminowanie znaczniej części zakłóceń ze strony promieniowania kosmicznego. SNOLAB i SuperCDMS są dla siebie stworzone. Jesteśmy niesamowicie podekscytowani faktem, że detektory SuperCDMS mają potencjał, by bezpośrednio zarejestrować cząstki ciemnej materii i znacząco zwiększyć nasza wiedzę o naturze wszechświata, mówi Jodi Cooley, dyrektor SNOLAB. Zrozumienie ciemnej materii to jedno z najważniejszych zadań nauki, dodaje JoAnne Hewett ze SLAC.
      Wiemy, że materia widzialna stanowi zaledwie 15% wszechświata. Cała reszta to ciemna materia. Jednak nikt nie wie, czym ona jest. Wiemy, że istnieje, gdyż widzimy jej oddziaływanie grawitacyjne z materią widzialną. Jednak poza tym nie potrafimy jej wykryć.
      Eksperyment SuperCDMS SNOLAB to próba zarejestrowania cząstek tworzących ciemną materię. Naukowcy chcą w nim wykorzystać schłodzone do bardzo niskich temperatur kryształy krzemu i germanu. Stąd zresztą nazwa eksperymentu – Cryogenic Dark Matter Search (CDMS). Uczeni mają nadzieję, że w temperaturze o ułamek stopnia wyższej od zera absolutnego uda się zarejestrować wibracje kryształów powodowane interakcją z cząstkami ciemnej materii. Takie kolizje powinny zresztą wygenerować pary elektron-dziura, które – przemieszczając się w krysztale – wywołają kolejne wibracje, wzmacniając w ten sposób sygnał.
      Żeby jednak tego dokonać, detektory muszą zostać odizolowane od wpływu czynników zewnętrznych. Dlatego też eksperyment będzie prowadzony w SNOLAB, laboratorium znajdującym się w byłej kopalni niklu, ponad 2000 metrów pod ziemią.
      Stopień trudności w przeprowadzeniu tego typu eksperymentów jest olbrzymi. Nie tylko bowiem konieczne było stworzenie nowatorskich wykrywaczy, co wymagało – jak już wspomnieliśmy – 10 lat pracy. Wyzwaniem był też... transport urządzeń. Aby chronić je przed promieniowaniem kosmicznym, należało jak najszybciej dostarczy je z USA do Kanady. Oczywiście na myśl przychodzi przede wszystkim transport lotniczy. Jednak im wyżej się wzniesiemy, tym cieńsza warstwa atmosfery nas chroni, zatem tym więcej promieniowania kosmicznego do nas dociera.
      Wybrano więc drogę lądową, ale... naokoło. Pomiędzy Menlo Park w Kalifornii, gdzie powstały wykrywacze, a kanadyjską prowincją Ontario znajdują się Góry Skaliste. Ciężarówka z wykrywaczami musiałaby więc wjechać na sporą wysokość nad poziomem morza, co wiązałoby się z większym promieniowaniem docierającym do detektorów. Dlatego też jej trasa wiodła na południe, przez Teksas. Już następnego dnia po dotarciu do Ontario urządzenia zostały opuszczone pod ziemię, gdzie czekają na instalację. Jeszcze w bieżącym roku do Kanady trafią kolejne SuperCDMS, a wstępne przygotowania do uruchomiania laboratorium mają zakończyć się w 2024 roku. Naukowcy mówią, że po 3-4 latach pracy laboratorium powinno zebrać na tyle dużo danych, że zdobędziemy nowe informacje na temat ciemnej materii.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Troje astronomów –  José Luis Bernal, Gabriela Sato-Polito i Marc Kamionkowski – uważa, że sonda New Horizons mogła zarejestrować rozpadające się cząstki ciemnej materii. Uważają oni, że niespodziewany nadmiar światła zarejestrowany przez sondę, może pochodzić z rozpadających się aksjonów, hipotetycznych cząstek ciemnej materii.
      Na optyczne promieniowanie tła składa się całe światło widzialne emitowane przez źródła znajdujące się poza Drogą Mleczną. Światło to może nieść ze sobą istotne informacje na temat struktury wszechświata. Problem w badaniu tego światła polega na trudności w jego odróżnieniu od światła, którego źródła znajdują się znacznie bliżej, szczególnie od światła Słońca rozproszonego na pyle międzyplanetarnym.
      Wystrzelona w 2006 roku sonda New Horizons znajduje się obecnie w Pasie Kuipera. Pył międzyplanetarny jest tam znacznie bardziej rozproszony niż bliżej Słońca. Niedawno sonda użyła instrumentu o nazwie Long Range Reconnaissance Imager (LORRI) do pomiaru światła. Ku zdumieniu specjalistów okazało się, że optyczne promieniowanie tła jest dwukrotnie bardziej jasne, niż należałoby się spodziewać z ostatnich badań dotyczących rozkładu galaktyk.
      Astronomowie z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa uważają, że ten nadmiar światła może pochodzić z rozpadu aksjonów. Uczeni, chcąc wyjaśnić wyniki obserwacji LORRI, zbadali model, w którym aksjony rozpadałyby się do fotonów. Obliczyli, jak rozkładałaby się energia fotonów z takiego rozpadu i w jaki sposób przyczyniałoby się to zarejestrowania nadmiarowego światła przez LORRI. Wyniki sugerują, że nadmiar fotonów mógłby pochodzić z aksjonów o masie mieszczącym się w zakresie 8–20 eV/c2. Powinny one dawać wyraźny sygnał w przyszłych pomiarach intensywności światła.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...