Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Znajomość języków obcych to ceniona umiejętność nie tylko na rynku pracy, ale także w życiu codziennym. Do najpopularniejszych języków obcych zaliczamy język niemiecki i język angielski, ale czy faktycznie nauka języków nie jest łatwa? Więcej przeczytasz w naszym artykule!

Znajomość języków obcych to ceniona umiejętność nie tylko na rynku pracy, ale także w życiu codziennym. Nic więc dziwnego, że coraz więcej osób oprócz angielskiego, decyduje się lekcje dodatkowego języka. Wśród nich chętnie wybierany jest niemiecki, który budzi jednak sporo kontrowersji ze względu ma stopnień trudności. Czy faktycznie nauka niemieckiego nie jest łatwa i wymaga sporo poświęcenia? Sprawdziliśmy!

Dlaczego język niemiecki uważany jest za trudny?

Większość osób pierwszy kontakt z tym językiem miała w szkole. Dla wielu było to zniechęcające doświadczenie, ze względu na konieczność przyswojenia dużej ilości materiału podczas jednej godziny lekcyjnej. Z tego wzięła się błędna opinia, że nauka niemieckiego, jest trudna i nie każdy sobie z nią poradzi. Tak naprawdę gramatyka jest nieskomplikowana i wymaga jedynie zrozumienia zasad prawidłowego konstruowania zdań. Jeżeli więc planujesz rozpoczęcie kursu niemieckiego, powinieneś przyłożyć się do opanowania podstaw.

Nauka języka niemieckiego – od czego zacząć?

Na zdobywanie wiedzy i poszerzanie horyzontów zawsze jest dobry czas. Nawet gdy lata szkolne masz już dawno za sobą, nie oznacza to, że jest za późno na przyswojenie języka niemieckiego. Nauka nie powinna Ci sprawić problemu, jeżeli będziesz systematycznie poznawał nowe zagadnienia. Na początku warto skorzystać z wiedzy korepetytora, który nauczy Cię zasad gramatyki i prawidłowej wymowy

Niemiecki – nauka w domu czy w szkole?

Bez solidnych podstaw trudno Ci będzie samodzielnie opanować język obcy i wyeliminować błędy w wymowie czy gramatyce. Nauka niemieckiego w domu jest jednak możliwa, gdyż wiele kursów prowadzonych jest zdalnie. To dobre rozwiązanie, jeżeli w Twojej okolicy nie ma dobrej szkoły lub nie odpowiadają Ci godziny prowadzonych w niej zajęć.
Innym rozwiązaniem jest nawiązanie współpracy z korepetytorem, który będzie prowadził lekcje w Twoim domu. Indywidualna nauka języka niemieckiego może przynieść lepsze efekty niż kurs w grupie, gdyż nauczyciel skupi się na zagadnieniach, które sprawiają Ci trudności.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hallo, ich bin Anna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, wilk napisał:

Hallo, ich bin Anna.

Ich glaube nicht.

Do nauki niemieckiego polecam Przygody dobrego wojaka Szwejka. Można się wiele nauczyć.

Du verfluchte kerl!

Das ganze tchechishe volk is einen simulanten bande!

I moje ulubione:

Was is das?! Katzendreck, ich melde gehorsam her general!
 

Co ciekawe, w niemieckim brakuje przekleństw. Mają kilka na krzyż, ale daleko im do reszty świata, nie wspominając nas z naszymi cyzelowanymi kaskadami epitetów ;)

Skarżył mi się jeden tłumacz, rodowity niemiec,  że nie ma jak mapować naszego bogactwa na ichnie ubóstwo językowe.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Jajcenty napisał:

Co ciekawe, w niemieckim brakuje przekleństw. Mają kilka na krzyż, ale daleko im do reszty świata, nie wspominając nas z naszymi cyzelowanymi kaskadami epitetów

Hmm... D/PL = PL/RU :D
Kto nie poznał матерщины, nie ma pojęcia o "cyzelowanych kaskadach epitetów" :D "Maт" to absolutne mistrzostwo świata, nie do przebicia.
https://ru.wikipedia.org/wiki/Русский_мат

  • Dzięki! (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Coś w tym jest. O pochodzeniu słowa k**wa:

https://trudnyjezykpolski.pl/kilka-slow-o-k**wie/

 

A jeśli chodzi o używanie wulgaryzmów to przypomina się mi taki stary  dowcip:

Na szczyt wchodzi Anglik, Niemiec, Rusek i Polak. Ze szczytu rozciąga się wspaniała panorama.

Zachwycony Anglik woła:

- Oh my God, beatiful!

Niemiec:

- Oh, meine  Gott, wunderbar!

Rusek:

- krasivaya!

Polak:

- o k**wa, ja pier**le!

:D

 

-

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niemiecki ma ciekawą konstrukcję zdania, które w różnych dyskusjach wymaga wysłuchania argumentów uczestników rozmowy do końca ponieważ na przykład zdanie:

"Zgadzam się z Pana argumentami." to będzie po niemiecku :

"Ich stimme Ihren Argumenten zu."

Zaś 

"Nie zgadzam się z Pana argumentami.":

"Ich stimme Ihren Argumenten nicht zu."

I ten przysłówek również w znacznie bardziej złożonych zdaniach wędruje na koniec, wiec żeby zrozumieć czyjąś pozycję w dyskusji trzeba wysłuchać go do końca ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, dexx napisał:

Niemiecki ma ciekawą konstrukcję zdania, które w różnych dyskusjach wymaga wysłuchania argumentów uczestników rozmowy ...

Uczyłem się niemieckiego sześć lat. Nie do przejścia jest dla mnie ich deklinacja. Mają za mało rodzajników więc sztukują, żeby pokryć wszystkie przypadki. Pewnie dlatego,też, zdecydowali się zredukować liczbę przypadków do czterech, bo inaczej liczba kolizji byłaby niebotyczna. Zapewne istnieje jakiś sposób by stwierdzić co właściwie znaczy der rote Rose, ale ja tej tajemnicy nigdy nie poznałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Niemiecki to jeden z prostszych języków do nauczenia moim zdaniem. Sam go opanowałem w stopniu prawie zadowalającym po kilku latach przymusowej nauki w szkole :) Jakbym przewalał artykuły po niemiecku text-to-speech, to bym go wyciągnął na poziom płynny. Ale jako, że to nie jest język, którego używam na co dzień, wszystko szlak trafił ;) Jest trudniejszy niż angielski, ale tylko trochę trudniejszy niż inne europejskie. Polski jest zdecydowanie gorszy i ratuje nas tylko, to że męczymy się z tym od dzieciństwa. Sam w szkole miałem praktycznie same pały z dyktand, bo wystarczyły 4 błędy ortograficzne. Nie zawracałem jednak sobie tym szczególnie głowy. Teraz byle przeglądarka poprawia błędy tak, że nawet ciężki dyslektyk to może ogarnąć. Do angielskiego bardzo dobre są rozszerzenia typu Grammarly, które potrafią poprawić szyk zdania i dobór słów po za korekcją zwykłych błędów i literówek :)

 

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Angielski jest o tyle prostszy, że nie używają tylu form grzecznościowych co Niemcy, i mówienie per "you" do obcej i starszej osoby nie jest jakimś dużym problemem. Ale moim zdaniem najbardziej irytująca rzeczą w języku angielskim jest to, że bardzo często na podstawie pisma nie da się określić wymowy wyrazów a w polskim i w niemieckim jest to w miarę proste. 

Edytowane przez dexx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@cyjanobakteria
@dexx

Ubawiłem się nieźle - obaj zwykle robicie bardzo mało błędów w swoich tekstach (piszecie lepiej niż ja), a tu akurat, w 'językowym' temacie... sprawdźcie sami ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minutes ago, ex nihilo said:

@cyjanobakteria
@dexx

Ubawiłem się nieźle - obaj zwykle robicie bardzo mało błędów w swoich tekstach (piszecie lepiej niż ja), a tu akurat, w 'językowym' temacie... sprawdźcie sami ;)

Ja mam taki wrodzony talent to nieprzyswajania gramatyki. Nawet nie wiesz ile wysiłku mnie kosztuje napisanie czego gramatycznie poprawnie w jakimkolwiek języku. A przelewanie myśli na papier to już w ogóle męka, zanim skończę zdanie zdążę 3 razy obalić swoje tezy. Także ten.. tego..  po prostu nie przeczytałem co napisałem :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Musisz szybciej pisać, to wtedy nawet, jak będzie musiał coś przepisać, to i tak zdążysz, zanim ktoś odpowie na czacie. Tylko potem strasznie męczy to śledzenie migających kropek :) Czasami bawię się w "speculative execution" jak procesor Intela i wklepuje potencjalną dalszą część konwersacji :)

Ja robiłem orty, bo 4 orty na jednej stronie tekstu nie jest dużo. Sam nie mam dysleksji, ale wiecie jak wyglądają dyktanda. Są zdania typu: Hufiec rehabilitowanych harcerzy chłepcze zaparzoną herbatę i chwali chrupkie herbatniki. Haftowane hamaki z Hiszpanii chwieją się na hartowanych hakach, a Henryk gra chyżo na harmonii :)

Ortografia nie przetrwała próby czasu, jak to się mówi. Już 15 lat temu, w okolicach 2005, każda przeglądarka miała dostępny słownik języka polskiego i wyłapywała wszystkie orty, za które tak ganiono w szkole. Teraz, kiedy podstawowe AI jest prawie wszędzie, a Google Translate potrafi przemielić wszystko praktycznie w locie i to, kiedy na wejściu ma video z telefonu, zdjęcie albo głos użytkownika podczas rozmowy, to już w ogóle :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
28 minut temu, cyjanobakteria napisał:

Sam nie mam dysleksji, ale wiecie jak wyglądają dyktanda

Skąd wiesz? Byłeś diagnozowany?

Jednym z klasycznych objawów dysortografii (dysleksja to problemy w czytaniu, oczywiście jedno z drugim jest bardzo często połączone)  jest powielanie błędów ortograficznych, pomimo teoretycznej znajomości ortografii.

Dla dorosłego, ukształtowanego człowieka najlepszym ćwiczeniem jest czytanie, dużo czytania. Najlepiej dobrych autorów, stosujących prawidłową składnie zdania i reprezentujących bogactwo językowe. Książki najlepiej z  dobrych wydawnictw, gdzie dba się o prawidłową korektę. 

Mnie to kosztowało dużo wysiłku, bo w  czasach mojej szkoły dysleksja i tym podobne, to była w Polsce zupełna nowość, a bardziej konserwatywni nauczyciele uważali za fanaberie i lenistwo.

I przepisywałem tzw. setki, czyli po sto takich samych zdań zawierających felerny wyraz. I dużo lektur. Takie to były metody. 

Natomiast do tej pory pisze jak kura pazurem, także komputery to pewnego rodzaju wybawienie. Oczywiście bardziej dla czytelnika ;)

Tyle, że błędy ortograficzne to nie wszystko. Tego typu defekty mózgu często wkraczają  w te obszary życia, których nie da się skorygować za pomocą programu komputerowego.

To często większe trudności z nauką języków obcych, słabsze zdolności manualne (nie tylko plastyczne ale i mechaniczne), nawet większe trudności w nauce np. śpiewania.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
54 minuty temu, venator napisał:

Natomiast do tej pory pisze jak kura pazurem

Też to mam. Dręczono mnie przez niezliczone godziny, na wiele sposobów i nic. Moje rysunki można pomylić z rysunkami kilkuletniego dziecka, rysunek techniczny zaliczyłem cudem i kupionym w biurze projektów rysunkiem na zaliczenie. Wzór podpisu w banku to zawsze problem - dwa kolejne podpisy rzadko kiedy są do siebie podobne. Wystarczy drobna zmiana pozycji i po sprawie. Przy parafowaniu wielostronicowych umów w banku wzbudzałem powszechne zainteresowanie. Próbowałem trzech krzyżyków, ale też nie wychodzą powtarzalnie. Pozostaje podpisywać się krwawym odciskiem kciuka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Nie byłem diagnozowany, a dysleksji nie mam, bo nie mam objawów dysleksji. To chyba, logiczne, inaczej bym nie pisał z taką pewnością. Cztery orty na stronę A5 tekstu to nie jest dużo. Miałem znajomych z dysleksją, którzy potrafili zrobić 4 orty w jednym zdaniu :) Pamiętam, że 4 orty wystarczyły: 5->4->3->2->1, siadaj pała :) Miałem kontakt ze szkołą też przez rodzinę, więc jakbym miał problemy, to by to zauważyli. Teraz siedzę za granicą i kontakt z językiem polskim mam ograniczony, ale sobie radzę :)

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
9 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Cztery orty na stronę A5 tekstu to nie jest dużo.

Czasy się zmieniły i dziś nie zwraca się już takiej uwagi na ilość błędów. Ale gdy ja chodziłem do szkoły, to robiąc cztery błędy ortograficzne tzw. rażące (np. "ktury") na jedną stronę, nie zdałbyś matury pisemnej  z języka polskiego lub historii. Ja jako zdiagnozowany dysgrafik/dyslektyk/dysortografik miałem prawo do używania słownika języka polskiego w czasie egzaminu maturalnego. Sam dla siebie nie korzystałem raczej, ale za to pomagałem innym. O  ile mnie pamięć nie myli, za pięć rażących błedów ortograficznych była ocena niedostateczna. Także zagrożenie było. 

Na szczęście wytyczne Rady Języka Polskiego się zmieniły i dziś nie zaleca się nauczycielom zliczania błędów, aczkolwiek liczne błędy rażące wpływają na obniżenie oceny. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dobrze, że zmieniły się wytyczne. Nigdy tego ciśnienia na ortografię nie rozumiałem, ale ja jeszcze chodziłem do szkoły podstawowej, jak komputery PC dopiero wchodziły pod strzechy. Już wtedy jednak Word ze słownikiem i podstawową korekcją błędów to nie było nic nadzwyczajnego. Na dyktandach w podstawówce było tak, że 4 orty to była pała :) Raz chyba dostałem 4 albo 5, kilka trój, jakieś dwóje, ale połowa ty chyba były lacze :) Ogólnie bez znaczenia, bo w realu ty le błędów nie robię, bo tworzę lingwistycznych wygibasów, a i jest soft do korekcji.

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...