Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Fizycy z Uniwersytetu Warszawskiego uzyskali półskyrmiony

Rekomendowane odpowiedzi

Dlatego w przypadku nukleonów były te żelki :D

A co do ciekłych kryształów, i nie tylko zresztą, to jest inna "substancja", jeśli takiego określenia można użyć, inne warunki istnienia struktur topologicznych, czy w ogóle jakichkolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.03.2021 o 06:32, Jarek Duda napisał:

to jest obiecujący kierunek

W jakim sensie "obiecujący"?
 

W dniu 16.03.2021 o 06:19, ex nihilo napisał:

A bardziej serio - coś w tym może jest, ale co i kiedy?

Na przykład https://arxiv.org/pdf/1003.0023.pdf
albo jeszcze lepiej: https://arxiv.org/pdf/0901.3080.pdf
Dlatego twierdzenia o szukaniu alternatyw dla teorii strun przy pomocy modeli solitonowych są dosyć komiczne.
:P

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obiecujący w sensie że menażeria cząstek z fizyki daje bardzo silne więzy na model ... a tu dobrze znany nematyk dwuosiowy (bardziej skomplikowany niż jednoosiowy z tych artykułów z długozasięgowym oddziaływaniem), jak dobrze popatrzeć i doszlifować Lagrangian, to przynajmniej jakościowo wydaje się z nią zgadzać, zaczynając od 3 leptonów z dipolem magnetycznym, 3 neutrin, barionów z neutronem cięższym od protonu i rozpadem dziwności produkując mezony, jąder wiążących wbrew Coulombowi ... przypadek?

Może znasz jakieś inne podejście w którym ot tak sama zaczyna wychodzić dokładnie znana menażeria cząstek z fizyki?

Konkretnie, może nie będę tłumaczyć, chętnie podyskutuję o szczegółach:

 

Here is the sketch of this general framework again I would gladly discuss - for superfluid biaxial nematic field - of 3 distinguished axes:

1) we get 3 hedgehog realizations of one of 3 axes - kind of 3 leptons (the same charge, different energy/mass), with magnetic dipole due to the hairy ball theorem, Faber's approach gives Coulomb interaction for them ( https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1742-6596/361/1/012022/pdf ),

2) the simplest vortex loop resembles neutrino: stable - very difficult to interact with, 3 types: along one of 3 axes, can "oscillate" between them by internal rotation, are produced in beta decay,

3) loop with internal twist (hopfions?) might correspond to mesons, number of twists nicely fits strangeness - agrees with decay of mesons, strange baryons ( https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_baryons ),

4) if another vortex goes through such loop, it nicely resembles baryons, interaction between its vortices creates charge inside (diagram below). Proton just closes this charge, while neutron has to compensate it - what is costly, explaining why neutron is heavier than proton (also quark-like fractional charge distribution),

5) combining baryons form nuclei as various size knots - binding them against Coulomb repulsion, including halo neutrons binded in much larger distance ( https://en.wikipedia.org/wiki/Halo_nucleus )

7GmZbZs.png

Edytowane przez Jarek Duda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, Jarek Duda napisał:

to przynajmniej jakościowo wydaje się z nią zgadzać, zaczynając od 3 leptonów z dipolem magnetycznym, 3 neutrin, barionów z neutronem cięższym od protonu i rozpadem dziwności produkując mezony, jąder wiążących wbrew Coulombowi ... przypadek?

I tak i nie.  Bariony są opisywane "by design" przez efektywne pola mezonowe. To tylko przybliżenie, ale dobre. Nie ma nic dziwnego w sytuacji że podobny matematyczny problem daje podobne rozwiązania.
Neutrina i leptony to całkowity przypadek wynikły z podobieństwa matematyki, w tym sensie że efektywne pole odpowiadające za ich własności musi być (o ile model ma fizyczny sens) zupełnie innego pochodzenia.
Generalnie konstrukcje wykorzystujące solitony są wszechobecne w teorii strun i przy wielu opisach (teoriach) dualnych obiekty fundamentalne jednego opisu są przedstawiane jako solitony obiektów fundamentalnych drugiego opisu.
Mechanizm kwantyzacji ładunku elektrycznego którym tak się kolega zachwyca to wynik znany w teorii strun od momentu odkrycia s-dualności. Czyli odgrzewany kotlet sprzed ćwierć wieku!
Pokazywanie uproszczonych (wręcz obrazkowych) rezultatów teorii strun jako alternatywy dla teorii strun wymaga albo niezłego tupetu, albo - nieznajomości teorii strun.
Obstawiam to drugie :)
Nie chcę być złośliwy, raczej do bólu szczery, ale ten tramwaj już koledze odjechał. Dzisiejsza fizyka teoretyczna wymaga absolutnej specjalizacji i koncentracji wysiłków. Kolega jest, chcąc tego czy nie, naukowcem interdyscyplinarnym. Osobiście uważam że daje to więcej frajdy, o ile znajdzie się dla siebie odpowiednie poletko badań. Próbując rozwijać fizykę teoretyczną stawia się kolega w sytuacji gdzie nie dysponuje atutami, bo fizykom teoretycznym nie brakuje ani znajomości matematyki, ani znajomości informatyki ani ogólnie pojętej naukowej erudycji. Natomiast w informatyce jest całkiem odwrotnie - znajomość fizyki i matematyki są ogromnymi atutami. Do tego biologia - ta nauka powinna stać się dyscypliną ścisłą i jedyną przeszkodą jest brak odpowiednich ludzi. Jestem całkowicie przekonany, że naukowców "interdyscyplinarnych" wysokiej klasy jest jeszcze mniej niż fizyków strunowych, a wyzwania które przed nimi stoją są na obecnym poziomie rozwoju cywilizacyjnego pilniejsze (i ważniejsze z perspektywy zwykłego człowieka).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, zapomniałem że kolega jest miłośnikiem stringów - pytałem się kiedyś o tą kwantyzację ładunku tam, ale chyba jedyna odpowiedź to było coś typu że na pewno ktoś mądry wie.

Tych pytań o podstawowe własności menażerii cząstek fizyki jest znacznie więcej, może jednak kolega troszkę podzieli się wspaniałościami stringów - jak tłumaczą one np.:

- tą kwantyzację ładunku? W ciekłych kryształach ładunkiem topologicznym dla którego nie problem dostać Coulomba,

- dlaczego mamy dokładnie 3 leptony? W ciekłych kryształach bo są 3 wymiary przestrzenne,

- dlaczego te leptony muszą mieć jeszcze dipol magnetyczny? ... tutaj z tw. o zaczesywaniu sfery,

- dlaczego proton jest lżejszy niż neutron? ... tutaj z wymuszenia ładunku przez strukturę barionu - który neutron musi skompensować,

- jak te nukleony łączą się w jądra wbrew Coulombowi? ... tutaj są powiązane fluxonami ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 18.03.2021 o 22:23, Jarek Duda napisał:

No tak, zapomniałem że kolega jest miłośnikiem stringów - pytałem się kiedyś o tą kwantyzację ładunku tam, ale chyba jedyna odpowiedź to było coś typu że na pewno ktoś mądry wie.

Przykro mi, ale nie jestem fizykiem strunowym. Na wszystkie pytania techniczne muszę szukać odpowiedzi, a ponieważ 4 lata temu "popsuła mi się głowa" nie jest to szybkie.

W dniu 18.03.2021 o 22:23, Jarek Duda napisał:

jak tłumaczą one np.:

- tą kwantyzację ładunku?

Jest wiele mechanizmów (opisów) i nie są one wzajemnie wykluczające się, ale zazwyczaj mają one charakter topologiczny, czyli to co tak się koledze podoba.

W dniu 18.03.2021 o 22:23, Jarek Duda napisał:

- dlaczego mamy dokładnie 3 leptony? W ciekłych kryształach bo są 3 wymiary przestrzenne,

Szerzej obserwujemy 3 generacje cząsteczek. W teorii strun mamy kompaktyfikacje w których pojawia się właśnie tyle generacji (ale może być ich inna ilość).

W dniu 18.03.2021 o 22:23, Jarek Duda napisał:

dlaczego proton jest lżejszy niż neutron? ... tutaj z wymuszenia ładunku przez strukturę barionu - który neutron musi skompensować,

Tak akurat jest u nas, ogólnie nie musi być to prawda.

W dniu 18.03.2021 o 22:23, Jarek Duda napisał:

jak te nukleony łączą się w jądra wbrew Coulombowi?

Dzięki siłom jądrowym. To akurat wiadomo bardzo dobrze :P 

Nie wiem czy kolega absorbuje fakt, że  większość "jak" kolegi obecnie jest sprowadzone wyłącznie do obliczeń chromodynamiki kwantowej i ogranicza nas wyłącznie wydajność komputerów. Model Standardowy działa.
Może się kolega pytać o wyjaśnienia parametrów MS ale nie o jego obliczeniowe konsekwencje, takie postępowanie jest niepoważne bo odpowiedź "dlaczego" wciąż sprowadza nas na poziom tego modelu: wyniki obliczeniowe są logiczną konsekwencją.

Tylko teoria strun jest obecnie w stanie dostarczać odpowiedzi na bardziej fundamentalne pytania dlaczego MS ma taką postać jaką ma, to jedyna teoria która dostarcza odpowiedzi zarówno jakościowych i ilościowych. Najważniejszym nowym odkryciem jest brak unikalności efektywnych praw fizyki które ustaliły się na wczesnym etapie rozwoju wszechświata. Można tego nie lubić, ale przyroda ma to głęboko w osobliwości.
Zastrzeżenia odnośnie wymiarowości wszechświata są niepoważne - w sytuacji kiedy własności fizyki wynikają z geometryzacji teorii wyższe wymiary są logicznie nieuniknione:
W 4 wymiarach nie ma miejsca na odtworzenie 4 wymiarów i dodatkowych właściwości, a wymiary wyższe łatwo na to pozwalają: Wiadomo to od czasów Kaluzy i jest to odkrycie starsze niż mechanika kwantowa!
 

Jeszcze jedna kwestia - prawdziwy naukowiec nie może mieć uprzedzeń wobec rzeczywistości. Kształt teorii strun nie wynika z jakichkolwiek preferencji a jest żelazną konsekwencją stosowania logiki do znanych danych.
Ruch antystrunowy jest prostą konsekwencją faktu, że fizycy strunowi nie mają czasu na uprawianie pop-physics, tym zajmują się ich mało uzdolnieni koledzy nie mający zbyt wiele prawdziwej roboty i cierpiący na nadmiar czasu: reszta to już zwykła "memetyka" i socjologia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro już niesiesz ewangelię stringów, wypadałoby umieć odpowiadać choć na tak podstawowe pytania fizyki ... w przeciwieństwie do ciekłych kryształów (na które patrzę się to pisząc), wymyślają dwudziestowymiarowe metafizyczne byty naturalne tylko dla wyznawców stringów - co mamy z tego kosmicznego założenia? Odpowiedź na jakie podstawowe pytania zyskaliśmy z niego?

5 minutes ago, peceed said:

Jest wiele mechanizmów (opisów)

Wspaniałe kolejne ogólniki - to proszę wymienić chociaż jeden nie przez ładunki topologiczne.

4 minutes ago, peceed said:

pojawia się właśnie tyle generacji (ale może być ich inna ilość).

Czytaj: teoria nie przewiduje, my wkładamy rękami ile trzeba.

6 minutes ago, peceed said:

Tak akurat jest u nas, ogólnie nie musi być to prawda.

"Ogólnie" w sensie co w głowach stringowców się zmieści? Jednak w obiektywnej rzeczywistości jest jak jest - albo teoria potrafi wytłumaczyć prawdziwy świat, albo nie.

8 minutes ago, peceed said:

Dzięki siłom jądrowym.

Nazwa nadana czyli problem rozwiązany - wspaniale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Jarek Duda napisał:

Skoro już niesiesz ewangelię stringów

Mylenie szczytowego osiągnięcia fizyki z religią jest mocno niepokojące.

7 minut temu, Jarek Duda napisał:

Czytaj: teoria nie przewiduje, my wkładamy rękami ile trzeba.

A gdzie tam. Nie jesteśmy wsadzić niczego, z dwóch powodów. Pierwszy jest taki że teoria strun jest unikalna. Drugi, że nie jesteśmy w stanie na podstawie fizyki odnajdywać kompaktyfikacji jej kodującej. Jest to możliwe z zasady, ale obliczeniowo niemożliwe mając zasoby naszego wszechświata. Zatem fizyka strun się tym w ogóle nie zajmuje. Natomiast odnośnie braku unikalności efektywnych praw fizyki - taki jest świat. Można się na to obrażać i cofnąć do poziomu szamanizmu, albo zaakceptować i badać konsekwencje. 

10 minut temu, Jarek Duda napisał:

"Ogólnie" w sensie co w głowach stringowców się zmieści?

Warto by postudiować fizykę aby się dowiedzieć. Na pewno mieści się unikalna teoria strun, natomiast możliwe "fizyki efektywne" są przedmiotem badań fenomenologii strunowej.

11 minut temu, Jarek Duda napisał:

Nazwa nadana czyli problem rozwiązany - wspaniale.

Nie róbmy sobie jaj - w odróżnieniu nauk humanistycznych nazwa jest wyłącznie identyfikatorem teorii która ma ścisłą postać. Jeśli uprawia sie jakąś dyscyplinę naukową korzystanie z nazw jest absolutnie niezbędne i czepianie się tego jest wyjątkowo słabe.
Równie dobrze mógłbym napisać, że kolega reaguje alergicznie na teorię strun, bo nie lubi widoku odsłoniętych pośladków. To ten sam poziom.

21 minut temu, Jarek Duda napisał:

albo teoria potrafi wytłumaczyć prawdziwy świat, albo nie.


Nie ma tak dobrze. W naszym świecie można jeszcze teorii nie rozumieć i to jest los 99.99...% ludzi, plus minus kilka dziewiątek w zależności od teorii.
 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, Jarek Duda napisał:

Konkretów nie usłyszę

Konkrety to kilka lat intensywnych studiów, ale nie z konkretami ma kolega problemy a z podstawami uprawiania fizyki.
Widzę tutaj pewne zmanierowanie matematyczne, na zasadzie "to ja sobie ustalam jakimi teoriami chcę się zajmować".
Fizycy nie mają tego komfortu, muszą się zajmować tym co opisuje naturę. Teoria strun nie była "wymyślana", ona była odkrywana, i wciaż jest poznawana.
Alternatywy po prostu nie istnieją.
Taka pętlowa grawitacja to hochsztapleria.

58 minut temu, Jarek Duda napisał:

polecam np. książkę "Not Even Wrong: The Failure of String Theory and the Continuing Challenge to Unify the Laws of Physics"

Najwyraźniej nie zdaje sobie kolega sprawy, że to jest właśnie "biblia" antystrunowców, napisana przez człowieka któremu zabrakło talentu do uprawiania fizyki teoretycznej na najwyższym poziomie, sprowadzająca się do lamentów że fizyka nie okazała tak prosta jak się to wcześniej wydawało (a wraz z nią świat). "Stare psy wyją że ich sztuczki przestały działać, a nie są w stanie nauczyć się nowych".
Odkrywanie fizyki wymagało ciągłych koncepcyjnych przełomów i za każdym razem kolejny poziom wywracał intuicje wypracowane na poprzednich. Część ludzi zdołała się adaptować, a część nie. I ten problem miewali najwięksi. Teoria strun jest takim kolejnym przełomem a Woit nie jest nawet przeciętniakiem. Najważniejszym koncepcyjnym przełomem jest ten, że nasze prawa fizyki są efektywne a nie fundamentalne, a we wszechświecie mogą się znajdować odseparowane przestrzenie domeny z różnymi zestawami praw.

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 13.03.2021 o 06:59, Jarek Duda napisał:

Anihilujący z antykinkiem:

DoubleWellSolitonAntisoliton.gif

Ja bardzo przepraszam, ale jaka anihilacja? Przecież cały czas oscylację widzę. Nie wiem co chciano tu pokazać, ale żadnej anihilacji tu ni ma jest tylko inny poziom. 

 

W dniu 20.03.2021 o 14:20, peceed napisał:

Konkrety to kilka lat intensywnych studiów, ale nie z konkretami ma kolega problemy a z podstawami uprawiania fizyki.
Widzę tutaj pewne zmanierowanie matematyczne, na zasadzie "to ja sobie ustalam jakimi teoriami chcę się zajmować".
Fizycy nie mają tego komfortu, muszą się zajmować tym co opisuje naturę. Teoria strun nie była "wymyślana", ona była odkrywana, i wciaż jest poznawana.
Alternatywy po prostu nie istnieją.

  Ja również widzę tutaj pewne zmanierowanie matematyczne, na zasadzie "to ja sobie ustalam co było wymyślane a co było odkrywane". 

Hehe W tym TS to ile w końcu jest tych wymiarów 10 czy 11 jak 10 to +1 jest odkryty czy wymyślony? No może jest 13 ale -2 i te -2 to odkryte a te dziesięć to już wymyśłone.  Powiem szczerze czytając o odkryciu 11 wymiarów nie mogę się pozbyć czkawki.   Przypomnę odkryto Amerykę a wymyślano, że to Indie. 

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, l_smolinski napisał:

Ja również widzę tutaj pewne zmanierowanie matematyczne, na zasadzie "to ja sobie ustalam co było wymyślane a co było odkrywane". 

Różnica jest taka, że gdy coś wymyślamy to mamy dużą dowolność dopasowania teorii do określonych rezultatów. W przypadku teorii strun nie ma żadnej dowolności.
Początkowo były takie złudzenia bo odkryto jej różne warianty, ale to już przeszłość.
Teorię strun można porównać do rozmaitości matematycznej - wydawałoby się, że jest wiele różnych, niezgodnych ze sobą map, ale wciąż reprezentują one fragmenty jednej i tej samej struktury matematycznej. Najlepszą przesłanką za prawdziwością teorii strun są matematyczne cuda które się w niej zdarzają, i jedynym naturalnym wyjaśnieniem jest to, że opisuje ona rzeczywistość. Wtedy te zjawiska z "nadzwyczajnych i nieprawdopodobnych" stają się oczekiwanymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No, tak ktoś tam na pierwszym roku powiedział mi, że to izomorfizm. Dany model matematyczny opisany różnymi sposobami nie implikuje poprawności tego modelu. Fajnie mamy izomorfizm cudów i to oznacza, że są one prawdziwe. Nie no super przesłanka.    

Edytowane przez wilk
Nie odpisujemy z cytatem całej wypowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, l_smolinski napisał:

Dany model matematyczny opisany różnymi sposobami nie implikuje poprawności tego modelu.

To adresuje problem unikalności. Fizycy bardzo długo utożsamiali rzeczywistość fizyczną z określonymi opisami.
 

27 minut temu, l_smolinski napisał:

W tym TS to ile w końcu jest tych wymiarów 10 czy 11 jak 10 to +1 jest odkryty czy wymyślony?

Wymiarowość jest cechą opisu matematycznego, a nie "rzeczywistości". Odkryto, że świat można opisywać równoważnymi modelami o różnej wymiarowości. Nie jest to problem dla przyrody tylko dla ssaczych mózgów.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgoda. Dlatego udowodnienie lub zaprzeczenie, że cuda w ramach TS są lub nie są  homeomorfizmami nie będzie implikować tego, że TS opisuje rzeczywistość lub nie - bez względu na rezultat.

Załóżmy, że podobne cuda występują bo są konsekwencją homeomorfizmu. Oczywiście nie umiem tego udowodnić. Jednak nie w tym rzecz bo nawet jak bym umiał to udowodnić i tak by mi przez myśl nie przeszło, że to oznacza, że są prawdziwe. No ale co tam taka ameba jak ja może wiedzieć.


Może trochę upraszczam... ale skoro każda trójwymiarowa zwarta i jednospójna rozmaitość topologiczna bez brzegu jest homeomorficzna ze sferą trójwymiarową, czyli brzegiem czterowymiarowej kuli to oznacza, że czterowymiarowe kule istnieją? 

No nie bardzo. 

Pozdrawiam.       

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 hours ago, l_smolinski said:

Ja bardzo przepraszam, ale jaka anihilacja? Przecież cały czas oscylację widzę.

Te oscylacje zwykle słabną z czasem - energia jest wypromieniowana na lewo i prawo, ale ogólnie zależy to od parametrów.

Dużo obrazków: https://inspirehep.net/files/01e8e3cfb2fc10416ddce5bea9607430

https://arxiv.org/pdf/1711.07788

 

Formation-of-two-oscillons-in-the-kink-a

http://www.arxiv-vanity.com/papers/1905.00835/

x8.png

Edytowane przez Jarek Duda

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
45 minut temu, Jarek Duda napisał:

Te oscylacje zwykle słabną z czasem - energia jest wypromieniowana na lewo i prawo, ale ogólnie zależy to od parametrów.

Czyli to nie anihilacja tylko przekształcenie. Coś sobie energię zabsorbowało lub nie.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W anihilacji przekształcamy cząstki masywne np. elektron+pozytron, w bezmasowe jak fotony, czyli uwalniamy uwięzioną energię w cząstkach: E=mc^2.

Tutaj cząstka masywna to jest kink: np. ciąg wahadełek chce być w dół, ale może być też dół 2pi dalej - przejście między tymi próżniami to jest kink, ma pewną minimalną energię: masę, która skaluje się jak w szczególnej teorii względności.

Anihilacja kink-antykink powoduje że zostajemy już w jednej próżni, tylko oscylując wokół niej - te oscylacje to bezmasowe cząstki.

Gęstości energii z https://inspirehep.net/files/01e8e3cfb2fc10416ddce5bea9607430

bY6tEYk.png

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Jarek Duda napisał:

W anihilacji przekształcamy cząstki masywne np. elektron+pozytron, w bezmasowe jak fotony, czyli uwalniamy uwięzioną energię w cząstkach: E=mc^2.

Ok to ja mam inną definicję anihilacji ;) dla mnie uwolnienie energii to nie anihilacja. Anihilacji dla mnie to zniesienie się dwóch energii co pozornie daje energię punktu zerowego. To, że energia zakonserwowała się akurat w formie materii jako obserwowalna cząstka to kwestia drugorzędna ;) dla mnie. Jakoś nie umiem nazwać procesu przekształcenia materii w inną formę energii anihilacją.      

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, l_smolinski napisał:

Ok to ja mam inną definicję anihilacji ;)

Radziłbym używać standardowej terminologii do opisu zjawisk fizycznych, a dla nowych pojęć wedle swoich "definicji" stosować nowe słowa, tutaj pasuje anihu-lacja.

5 godzin temu, Jarek Duda napisał:

Te oscylacje zwykle słabną z czasem - energia jest wypromieniowana na lewo i prawo, ale ogólnie zależy to od parametrów.

Ciężko uzyskać kwantowe zachowania z klasycznej teorii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, peceed napisał:

Radziłbym używać standardowej terminologii do opisu zjawisk fizycznych, a dla nowych pojęć wedle swoich "definicji" stosować nowe słowa, tutaj pasuje anihu-lacja.

Otóż nie dostrzegłeś ironii w moich słowach. Cóż widocznie należy pisać dla IQ < 90. Otóż moja definicja jest poprawna. Wypromieniowanie energii nie ma nic wspólnego z anihilacją. To, że podczas anihilacji dochodzi do wypromieniowania czegoś tam jeszcze, nie oznacza, że wypromieniowanie jest przyczyną anihilacji, a tak to było przedstawione w poprzednich komentarzach. 

Tu masz jakieś przykłady dla dzieci dla przytoczonego kontekstu elektron+pozytron:

https://www.ifj.edu.pl/przygoda/frameless/eedd.html

Nie można powiedzieć, że doszło do anihilacji bo powstały inne obserwowalne obiekty z konkretną zakonserwowaną energią. Definicja anihilacji jako przekształcenia w inną postać energii to idiotyzm. To czym nazwiesz fluktuacje kwantowe? Super anihilacją ? Bo tam z umownego 0  robi się coś i za chwile wraca do 0.      

5 godzin temu, Jarek Duda napisał:

Anihilacja kink-antykink powoduje że zostajemy już w jednej próżni, tylko oscylując wokół niej - te oscylacje to bezmasowe cząstki.

Zresztą w tych kink-ach też o tego typu anihilację chodzi, prawie całkowitą. Z tym, że to żadne bezmasowe cząstki, tylko inna lokalna wartość próżni.  Zasada zachowania energii jest nie do ruszenia, jeżeli komuś się wydaje coś innego to ma zwidy. Anihilacja to oddanie tej energii do próżni lub wzajemne znoszenie się energii dwóch obiektów, oczywiście 'za chwilę' próżnia odda tę energię bo nie jest to jej stabilna postać i powstnie inna forma zakonserwowanej energii , podobnie przy znoszeniu się energii dwóch obiektów też nie można powiedzieć że to będzie stabilne. 

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
58 minutes ago, l_smolinski said:

Z tym, że to żadne bezmasowe cząstki, tylko inna lokalna wartość próżni. 

Masywne cząstki to coś mocno nietrywialnego: posiadają energię E=mc^2 uwalnianą w anihilacji, mają masę inercyjną w F=ma i zwykle małe prędkości (bezmasowe poruszają się z prędkością propagacji np. c) ... coś takiego dokładnie mamy dla kinków: konfiguracja obrotu ciągu wahadeł z jednej próżni do kolejnej.

Natomiast energia może być też np. kinetyczna małych wahań dookoła minimum - w tej konwencji są "bezmasowe", zwykle poruszają się z maksymalną prędkością: propagacji jak c, prędkość dźwięku.

Jeszcze raz polecam np. ten filmik:

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Jarek Duda napisał:

Masywne cząstki to coś mocno nietrywialnego: posiadają energię E=mc^2 uwalnianą w anihilacji, mają masę inercyjną w F=ma i zwykle małe prędkości (bezmasowe poruszają się z prędkością propagacji np. c) ... coś takiego dokładnie mamy dla kinków: konfiguracja obrotu ciągu wahadeł z jednej próżni do kolejnej.

"uwalnianą w anihilacji," zamienił bym na "uwalnianą w zderzeniu". 

To już są kwestie do ustalenia co jest jeszcze próżnią a co nie. Jeżeli to coś ma tam jakieś znacząco różne właściowości od próżni no to faktycznie można założyć, że to próżnia nie jest, ale czy to jest anihilacja to też bym nie powiedział.

Co do tych kinków to nie jest tak, że ich energie się znoszą częściowo ?    

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście anihilacja wymaga zderzenia, ale jest to bardzo konkretny jej rodzaj: cząstki z antycząstką.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Anihilacja

Quote

Anihilacja (z łac. annihilatio – unicestwienie, od nihil – nic[1]) – proces prowadzący do całkowitej destrukcji materii posiadającej masę. W fizyce anihilacją nazywamy oddziaływanie cząstki z odpowiadającą jej antycząstką, podczas którego cząstka i antycząstka zostają zamienione na fotony (zasada zachowania pędu nie dopuszcza możliwości powstania jednego fotonu – zawsze powstają co najmniej dwa) o sumarycznej energii równoważnej masom cząstki i antycząstki, zgodnie ze wzorem Einsteina: E=mc² (zobacz: Szczególna teoria względności).

Z punktu widzenia klasycznej elektrodynamiki jest to więc zamiana materii na promieniowanie elektromagnetyczne.

Kluczowe jest że ta finalna postać energii nie jest już cząstkami masywnymi, czyli jest bezmasowa - w takiej postaci możemy odtwarzać w modelach solitonowych, ciekłych kryształach, fluxonach etc.

Np. hv poniżej to taka energia z anihilacji: https://www.semanticscholar.org/paper/Fluxon-Dynamics-and-Radiation-Emission-in-Twofold-Wallraff/c8d50bb109870369bded6c95e77a40ca0375b267

36-Figure3.1-1.png

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, Jarek Duda napisał:

Rzeczywiście anihilacja wymaga zderzenia, ale jest to bardzo konkretny jej rodzaj: cząstki z antycząstką.

Polemizował bym z tym. Anihilacja ani nie potrzebuje zderzania ani nie odbywa się na zderzanych cząstkach/antycząstkach.

No ale może od początku.

1. Procesy związane z fluktuacjami kwantowymi to anihilacje, nie ma tam żadnego zderzania, energia jest oddawana - zanika w przypadku niestabilnych elementów i/lub jest znoszona.
2. W produkcji Higgsa odbywa się  zderzanie nukleonów (czyli cząstka + cząstka). Po rozbiciu dochodzi do anihilacji kwarku i anty kwarku. Tak więc ten proces również nie wpisuje się w przytoczoną definicję: "zderzenie cząstki i anty cząstki".
3. Spoglądając na produkty anihilacji, czyli anichilacja => cząstki z masą + cząstki bez masowe. Dlaczego by nie nazwać procesów cząstka + cząstka => cząstki z masą + cząstki bez masy również anihilacją.

cząstka + cząstka => cząstki z masą + cząstki bez masy
cząstka + anty cząstka => cząstki z masą + cząstki bez masy

Niby dlaczego zderzenia typu proton + proton lub proton + neutrino, neutron + neutrino itd. nie można nazwać anihilacją (w ramach tej złej definicji wikipedii) przecież tam rezultatem są  cząstki z mniejszą masą + cząstki bez masy  (w niektórych przypadkach, co prawda z małym prawdopodobieństwem)?

Jak widać na załączonym obrazku standardowa definicja anihilacji jest nielogiczna. Według mnie anihilacja powinna mieć następujący podział:

A. Znoszenie się energii cząstek bez wnikania w genezę inicjalizacji procesu.
B. Konwersja cząstek do cząstek bez masowych, która nie powoduje bezpośredniego powstania cząstek z masą.

Ponazywano sobie różne wariacje zakonserwowanej energii uważając, że każda z takich konserwacji energii to cząstka elementarna. Jest to dość absurdalne podejście w ogólności. No i stąd dziwne założenie, że rozbicie tych cząstek elementarnych to anihilacja. No a guzik prawda ;)      
 

Edytowane przez l_smolinski

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Amerykańska firma Biometryks LLC podpisała umowę licencyjną na patent należący do Uniwersytetu Warszawskiego (UW). Patent obejmuje nowatorską technologię produkcji matrycy grafenowej. Wynalazek może być wykorzystany w konstrukcji biosensora, który w nieinwazyjny sposób prowadzi analizy próbek potu, moczu lub krwi, monitorując lub diagnozując choroby nabyte i przewlekłe.
      Matryca grafenowa ma być kluczowym elementem sensora. Jego nowa generacja ma pozwolić na analizę na bieżąco próbek potu, moczu i krwi.
      W pierwszym etapie projektu Biometryks opracuje nieinwazyjną technologię do oznaczania i analizy biomarkerów w pocie. Po przyklejeniu do skóry sensor będzie mógł działać przez kilka tygodni.
      Jak podkreślono w komunikacie prasowym UW, dane z pomiarów zostaną przeanalizowane w chmurze w czasie rzeczywistym przez algorytm sztucznej inteligencji. Pacjent będzie mógł zobaczyć wyniki analizy w aplikacji na smartfonie. Tam znajdzie on również personalizowane (dostosowane do aktualnego stanu zdrowia) zalecenia związane ze zdrowym stylem życia. W oddzielnej aplikacji wgląd do danych będzie miał lekarz; pozwoli mu to na wczesne podjęcie decyzji o ewentualnym pogłębieniu diagnostyki czy wdrożeniu leczenia.
      Współpraca środowiska naukowego i biznesowego zaowocuje powstaniem sensora, który dokona rewolucji we wczesnej diagnostyce oraz monitorowaniu pacjentów z chorobami przewlekłymi. Takiej technologii nie ma jeszcze nikt. Dzięki innowacyjnemu rozwiązaniu Biometryks poprawi jakość życia pacjentów na całym świecie – zaznacza dr n. med. Kris Siemionow, prezes zarządu Biometryksu LLC.
      Matryca grafenowa została opracowana przez naukowców z Wydziału Chemii UW, którzy pracowali pod kierownictwem dr Barbary Kowalewskiej. Należy podkreślić, że to pierwsza na świecie matryca, która wykazuje na tyle wysoką stabilność, by dało się ją wykorzystać w rozwiązaniach medycznych. Zastosowanie grafenu pozwoliło uzyskać bezkonkurencyjne parametry transmisji danych pozyskiwanych przez projektowane biosensory.
      Dzięki umowie licencyjnej będzie można kontynuować prace badawcze nad innowacyjną i nieinwazyjną technologią diagnostyczną. Amerykańskie urządzenie jest roboczo nazywane Biometryksem B1.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ruszyła największa w Europie sieć koordynująca badania astronomiczne - OPTICON-RadioNet Pilot (ORP). Biorą w niej udział astronomowie z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Uniwersytetu Warszawskiego. Projekt o wartości 15 mln euro jest finansowany z programu Komisji Europejskiej Horyzont 2020.
      Połączenie dwóch sieci
      Dotąd w Europie działały 2 główne sieci, które koordynowały współpracę instrumentów naziemnych. OPTICON był związany z obserwacjami w zakresie widzialnym, zaś RadioNet w zakresie radiowym. Powstała w wyniku ich połączenia ORP zapewni europejskim naukowcom dostęp do szerokiej gamy teleskopów oraz, co ważne, wesprze rozwój naukowy młodych astronomów.
      Jak podkreślono w komunikacie na stronie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, projekt ORP ma na celu rozwój tzw. astronomii wieloaspektowej, obejmującej nie tylko badania w szerokim zakresie promieniowania elektromagnetycznego, ale także fale grawitacyjne, promieniowanie kosmiczne i neutrina. Dlatego duży nacisk kładzie się na ujednolicenie metod i narzędzi obserwacyjnych oraz rozszerzenie dostępu do wielu różnych instrumentów astronomicznych.
      OPTICON-RadioNet Pilot
      Projektem kierują Centre National de la Recherche Scientifique (CNRS), Uniwersytet w Cambridge oraz Instytut Radioastronomii im. Maxa Plancka w Bonn. Współpraca obejmuje 37 instytucji z 15 krajów europejskich, Australii i RPA.
      W ramach opisywanego przedsięwzięcia zaplanowano opracowanie standardów obserwacji nieba i analizy danych dla teleskopów optycznych i radioteleskopów. Projekt ma też ułatwić europejskim astronomom dostęp do najlepszych teleskopów na świecie, np. 100-metrowego radioteleskopu z Bonn.
      Zadania zespołów z Torunia i Warszawy
      Badania naukowe w ramach ORP na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika będą prowadzone zarówno w zakresie radiowym, jak i widzialnym przy użyciu instrumentów znajdujących się w Obserwatorium Astronomicznym UMK w Piwnicach pod Toruniem. Całość prac naukowych na UMK będzie koordynowana przez dr hab. Agnieszkę Słowikowską [...]. W zakresie radiowym użyty zostanie największy polski radioteleskop o średnicy 32 metrów, który w 2020 r. przeszedł gruntowną renowację. Natomiast do pomiarów w zakresie widzialnym wykorzystany zostanie największy w Polsce teleskop optyczny (zwierciadło główne o średnicy 90 cm). Dr Słowikowska została wybrana na przewodniczącą zespołu koordynującego ORP (w jego skład wchodzi 37 reprezentantów wszystkich zaangażowanych instytucji).
      Zespół z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego, którym kieruje prof. Łukasz Wyrzykowski, będzie z kolei odpowiadać za koordynację działania rozproszonych po całym świecie małych i średnich teleskopów naziemnych; jego celem będzie monitorowanie zmienności czasowej interesujących obiektów. Sieć składa się z ok. 100 teleskopów, w tym 50 robotycznych. Jednym z jej elementów jest 60-centymetrowy teleskop, znajdujący się w Północnej Stacji Obserwacyjnej UW w Ostrowiku pod Warszawą - wyjaśniono w relacji prasowej UW.
      Od 2013 r. zespół prof. Wyrzykowskiego brał udział w pracach sieci OPTICON. Opierając się na zdobytym doświadczeniu, opracowano system internetowy do obsługi licznych teleskopów i wysyłania zamówień na systematyczne obserwacje tych samych obiektów (w ten sposób można badać ich zmienności). Takie narzędzie ułatwia naukowcom prowadzenie badań obiektów tymczasowych i zmiennych w czasie, np. supernowych czy zjawisk soczewkowania grawitacyjnego wywołanych przez czarne dziury. Tego typu obserwacje niejednokrotnie muszą być prowadzone przez wiele miesięcy, a nawet lat. Sieć wielu małych teleskopów rozmieszczonych na całym świecie zapewnia możliwość obserwacji obu półkul nieba przez całą dobę - tłumaczą astronomowie z Warszawy.
      Zespół, który z ramienia Obserwatorium Astronomicznego UW bierze w projekcie ORP, tworzą: dr Mariusz Gromadzki, mgr Krzysztof Rybicki, mgr Monika Sitek i prof. dr hab. Łukasz Wyrzykowski.
      Należy podkreślić, że astronomowie z UW od wielu lat zajmują się systematycznym monitorowaniem zmienności obiektów. To tu w latach 60. zeszłego stulecia Bohdan Paczyński prowadził badania nad obserwacyjnymi aspektami fal grawitacyjnych w układach podwójnych gwiazd. Od 1996 r. astronomowie prowadzą zaś pod przewodnictwem prof. Andrzeja Udalskiego długotrwałe obserwacje nieba za pomocą Teleskopu Warszawskiego w Chile (odkrywają planety i gwiazdy zmienne).

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Osiemsetletni Pontyfikał Płocki doczekał się pierwszego naukowego opracowania. Projekt zrealizowali naukowcy z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego (UKSW), Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, Uniwersytetu Warszawskiego i Muzeum Azji i Pacyfiku. W efekcie ich pracy powstała niezwykła [3-tomowa] monografia Pontyfikału, obejmująca krytyczną edycję tekstu łacińskiego, jego przekład na język polski oraz facsimile.
      Od XII/XIII w. Pontyfikał był dumą biskupstwa płockiego. W 1940 r. został wywieziony przez Niemców z Biblioteki Seminarium Duchownego w Płocku; wraz z innymi manuskryptami zdeponowano go w Państwowej i Uniwersyteckiej Bibliotece w Królewcu. Podczas ewakuacji Królewca kodeks został skradziony. Następnie trafił do sowieckiej strefy okupacyjnej, a potem do NRD - w Centralnym Antykwariacie w Lipsku Pontyfikał był strzeżony przez STASI. W 1973 r. trafił na aukcję do zachodnich Niemiec (dom aukcyjny Hartung & Karl). Za 6200 DM jako "rytuał z pontyfikałem pochodzenia niemieckiego z XIV wieku" kupiła go Bawarska Biblioteka Państwowa. Tam odkrył go prof. Julian Lewański i zaalarmował płockich biskupów. Sprawa toczyła się 30 lat, aż wreszcie w 2015 roku Pontyfikał Płocki wrócił na swoje miejsce.
      Jak podkreślono w wykładzie "Pontyfikał płocki z XII wieku - apologia świętego średniowiecza" UKSW, od czasu rozpoznania Pontyfikału przez prof. Lewańskiego Kuria Biskupia w Płocku wiele razy [...] zwracała się bezskutecznie o jego oddanie. Zwrotu dzieła dokonano dopiero w kwietniu 2015 r., po tym jak na początku 2015 roku biskup Piotr Libera skierował się wprost do dyrektora Biblioteki Państwowej w Monachium.
      Dr Monika Kuhnke, historyk sztuki, która od lat 90. angażuje się w rewindykację do Polski zabytków wywiezionych w czasie II wojny światowej, tłumaczyła przed laty (Cenne, bezcenne, utracone), że przez stulecia pontyfikały były ważnymi księgami liturgicznymi. Często były one bogato zdobione i zawierały uwagi, a także uzupełnienia kolejnych właścicieli/użytkowników, które ułatwiały ustalenie pochodzenia księgi. Specjalistka podkreślała, że choć szczęśliwie zasadniczy tekst Pontyfikału zachował się w całości, brakowało znaków własnościowych wskazujących na płockie pochodzenie księgi (na kartach 86 i 196 widoczne są ślady po usuniętych pieczęciach) oraz trzech kart początkowych, zwanych ochronnymi. Karta 1. prawdopodobnie była czysta, na karcie 2. wypisano tytuł "Agenda", a na karcie 3v. znajdowała się notatka przypominająca zarządzenie biskupa poznańskiego Andrzeja z 1302 r. Przypuszczalnie znaki usunięto przed planowaną sprzedażą księgi w monachijskim domu aukcyjnym Hartung & Karl w roku 1973.
      Jak można się domyślić, odzyskany zabytek szybko wzbudził zainteresowanie naukowców. Ks. prof. dr hab. Henryk Seweryniak, kierownik Katedry Teologii Fundamentalnej i Prakseologii Apologijnej na Wydziale Teologicznym UKSW, który pochodzi z diecezji płockiej, dostał na przekład, edycję krytyczną i analizę treści Pontyfikału grant z Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki.
      W naukowym opracowaniu zabytku wzięło udział 3 naukowców z UKSW (kierownik projektu, a także ks. prof. dr hab. Leszek Misiarczyk i prof. dr hab. Czesław Grajewski). Współpracowali z nimi dr hab. Weronika Liszewska z Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, prof. dr hab. Jerzy Wojtczak-Szyszkowski z Uniwersytetu Warszawskiego oraz dr Jacek Tomaszewski z Muzeum Azji i Pacyfiku.
      Jak już wspominaliśmy, monografia Pontyfikału (Studia nad Pontificale Plocense I, XII-XIII w.) obejmuje krytyczną edycję tekstu łacińskiego, przekład na język polski i faksymile. W komunikacie prasowym UKSW podkreślono, że w trzytomowym dziele mieści się, oczywiście, obszerne studium teoretyczne z interpretacją treści: teologicznych, kanonicznoprawnych, polityczno-społecznych oraz zapisów muzykologicznych. Przeprowadzono również dogłębną analizę kodykologiczną, paleograficzną i technologiczną z użyciem nowoczesnych metod analizy atramentów i pigmentów, a także samego podłoża pergaminowego, na którym napisano kodeks. W badaniach porównawczych składu atramentów zastosowano tzw. metodę "odcisku palca", udowadniając różnice i podobieństwa pomiędzy poszczególnymi fragmentami tekstu.
      Badania wykazały, że Pontyfikał powstał najprawdopodobniej w latach 1180-1215. Autorów było wielu. Na podstawie stylu pisarskiego stwierdzono, że pierwszy pisarz wywodził się z opactwa św. Wawrzyńca w Liѐge. Jednak brak szerszego materiału porównawczego uniemożliwia jednoznaczne przypisanie Pontyfikału konkretnemu skryptorium w Polsce.
      Pontyfikał składa się z 211 kart pergaminowych o wymiarach 270x185 mm. Zawiera opisy i normy 85 obrzędów. W 233 miejscach tekstowi liturgicznemu towarzyszy zapis melodii. Prof. Lewański, znawca teatru średniowiecznego, zapisaną w Pontyfikale Płockim wymianę trzech kwestii aktorskich w obrzędzie Visitatio - Quem queritis in sepulchro? - Hiesum Nazarenum Crucifixum – Non est hic, surrexit sicut predicaret... - uznaje za moment narodzin nowożytnego teatru europejskiego.
      Krytyczna edycja Pontyfikału Płockiego jest ważnym wkładem w europejskie i polskie badania mediewistyczne. Poza tym zapewnia cenne wnioski dla zrozumienia powiązań średniowiecznego Mazowsza z kulturą łacińskiego Zachodu. Edycji trzytomowego dzieła podjęło się pelplińskie Wydawnictwo Bernardinum, specjalizujące się w publikacji znakomitej jakości facsimile.
      Z okazji odzyskania po 75 latach Pontyfikału Płockiego Mennica Polska upamiętniła go na srebrnej monecie. W 2015 r. ukazała się ona w serii "Utracone dzieła sztuki". Trzynastego października 2015 r. w Płocku zorganizowano konferencję prasową poświęconą zabytkowi. Jej owocem jest publikacja pt. "Pontyfikał - odzyskana perła średniowiecza"; zawiera ona artykuły prezentujące różne aspekty związane z kodeksem, w tym aspekty prawne odzyskania zabytku.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dr Bartosz Kiersztyn z Uniwersytetu Warszawskiego zajmuje się badaniem biofilmów bakteryjnych powstających na różnych powierzchniach w środowisku wodnym. Naukowiec zwrócił uwagę na fakt, że choć [...] w naturalnym środowisku wodnym tworzą się [one] bardzo szybko, to nie powstają wydajnie na powierzchni żywych glonów jednokomórkowych. Eksperymenty wykazały, że jedną z przyczyn tego zjawiska jest substancja wydzielana przez glony podczas fotooddychania. To bardzo istotne odkrycie, gdyż w biofilmach często występują patogenne bakterie, a wiele ich gatunków wytwarza i uwalnia toksyny.
      O ile w wodzie bakterie są w stanie szybko zasiedlić praktycznie każdą powierzchnię, na glonach jednokomórkowych kolonizacja prawie nie występuje. Bakterie niejako powstrzymują się przed kolonizacją żywych mikroskopijnych glonów – nie osadzają się na nich intensywnie i nie namnażają na ich powierzchniach. Obserwacje mikroskopowe oraz biochemiczne i molekularne jednoznacznie na to wskazują.
      Badania pokazały, że gradient mikrostężeń tej substancji wystarczy, by w środowisku wodnym bakterie nie osadzały się intensywnie na danej powierzchni.
      W pewnym momencie pojawił się pomysł, by opracować preparat, który zabezpieczy powierzchnie, w tym odzież i akcesoria wchodzące w kontakt z wodą (np. do uprawiania sportów wodnych), przed powstawaniem biofilmów.
      Takie rozwiązanie ma kilka plusów. Po pierwsze, wytwarzana przez glony naturalna substancja jest tania w produkcji przemysłowej. Możliwość zastosowania jej w mikrostężeniach dodatkowo sprawia, że sam preparat byłby tani w produkcji. Po drugie, naukowcy wskazują, że działanie preparatu wiązałoby się z "odstraszaniem" bakterii, a nie z ich eliminowaniem (eliminowanie groziłoby uwalnianiem z nich toksyn).
      Prowadzone dotychczas eksperymenty na materiałach, z których produkowane są m.in. pianki nurkowe i obuwie do uprawiania sportów wodnych, jednoznacznie potwierdzają, że na odzieży sportowej spryskanej roztworem z odkrytą substancją bakterie wodne osadzają się w minimalnym stopniu. Eksperymenty prowadzono m.in. w naturalnym środowisku w jeziorze Śniardwy, w specjalnie wyselekcjonowanym miejscu obfitującym w wiele szczepów bakteryjnych.
      Marta Majewska, brokerka technologii z Uniwersyteckiego Ośrodka Transferu Technologii przy Uniwersytecie Warszawskim, podkreśla, że odkrycie zostało już objęte ochroną patentową na terenie Polski. Obecnie trwają poszukiwania inwestora/partnera branżowego, który skomercjalizowałby preparat pod własną marką.
      W krajach południowych, gdzie przez większą część roku występują słoneczne i upalne dni, problemy związane z suszeniem oraz konserwacją odzieży i akcesoriów wykorzystywanych w sportach wodnych są znikome. Inaczej jest w naszych szerokościach geograficznych, gdzie nawet latem bywają pochmurne, chłodne i deszczowe dni. Powszechnym wyzwaniem związanym z mokrymi materiałami jest ich higiena oraz impregnacja – bakterie wodne, często posiadające potencjał patogenny, przyczepiają się do materiału, tworząc grube, trudne do usunięcia biofilmy. Odkryty na UW wynalazek pozwala ograniczyć to zjawisko i zabezpieczyć tkaniny.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Cztery średniowieczne bełty do kuszy wraz z fragmentami drewnianych promieni odkryli warszawscy archeolodzy w czasie badań jeziora Hammersø - największego naturalnego zbiornika na Bornholmie. W jego centralnej części spoczywała też zatopiona... wanna. Do znaleziska doszło we wrześniu w okolicy zamku Hammershus, który położony jest w północno-zachodniej części wyspy.
      Naukowcy liczyli, że odkryją na dnie fragmenty dawnej broni. Ludy mieszkające w Skandynawii 1500-2500 lat temu praktykowały rytualne niszczenie broni zdobytej na najeźdźcach. Uzbrojenie było następnie wrzucane w czasie ceremonii do jezior - opowiada PAP prof. Bartosz Kontny z Wydziału Archeologii UW, który kierował badaniami.
      Przeprowadzone we wrześniu tego roku kilkudniowe badania dna jeziora zaskoczyły jednak naukowców. Nie było tam bowiem rytualnie zniszczonej broni, a dość duża liczba śmieci; odkryto butelki, puszki, monety, kluczyk czy żelazne pręty - ekwipunek związany z eksploatacją skał nad jeziorem i w pobliskim kamieniołomie. A na środku jeziora spoczywała... współczesna wanna z tyczką w miejscu jej odpływu! Ciekawych z punktu widzenia archeologów przedmiotów było natomiast kilka i pochodziły ze znacznie późniejszego okresu, niż przewidywali naukowcy.
      Blisko linii brzegowej w północnej części zbiornika, na przestrzeni około 20 m, znaleźliśmy cztery średniowieczne bełty do kuszy z XIII lub XIV w. Ciekawostką jest fakt, że w każdym z nich zachowały się drewniane promienie w tulejkach. To prawdziwa rzadkość. Bełty wykonano w różnych typach - zarówno mocowane za pomocą tulejki, jak i trzpienia wbijanego w drewno - powiedział PAP prof. Bartosz Kontny. Teraz drewno będzie poddane szczegółowym analizom.
      Naukowcy szacują, że przebadali zaledwie kilka procent powierzchni dna jeziora. Zbiornik ma ok. 700 m długości i 160 m szerokości. Archeolodzy używali do swojej pracy detektorów metalu, przy czym przejrzystość wody jest bardzo dobra. Przed nurkowaniem wykonali pomiary całego dna za pomocą sonaru. Wówczas dostrzegli w centralnej części jeziora wannę. Początkowo sądziliśmy, że jest to dłubanka, czyli łódź zrobiona z jednego pnia. Liczyliśmy zatem na ciekawe znaleziska sprzed co najmniej kilkuset lat - wspomina archeolog.
      Naukowcom udało się namierzyć na dnie Hammersø też dwa nowożytne wraki. Przypuszczalnie są to XIX-wieczne żaglówki.
      To nie pierwsze badania podwodne polskich archeologów w jeziorze Hammersø. W ubiegłym roku natrafili na późnośredniowieczny, masywny grot broni drzewcowej (ma ok. 64 cm i waży ponad 1 kg), zaopatrzony w tzw. skrzydełka i wąsy. Naukowcy określają jego stan zachowania jako bardzo dobry.
      Dr hab. Kontny mówi, że jeziora na terenie Danii (do niej należy również Bornholm) są terra incognita dla archeologów. Prawie nikt w nich nie nurkuje, nie prowadzi się w nich również badań archeologicznych. W ostatnich latach zajęliśmy się tym zagadnieniem tylko my - dodaje.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...