Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Rekomendowane odpowiedzi

Mimo że psy należą do pierwszych udomowionych zwierząt i zajmują szczególne miejsce w historii oraz kulturze Homo sapiens, dotychczas przeprowadzono niewiele badań antropologicznych dotyczących rozwoju relacji psów i ludzi. Lukę tę postanowili uzupełnić naukowcy z Washington State University (WSU). Podczas badań zauważyli, że na rozwój obopólnie korzystnych stosunków pomiędzy Canis canis a Homo sapiens wpływały liczne czynniki, jak np. temperatura, polowania i – co było największym zaskoczeniem – płeć.

Odkryliśmy, że związki psów z kobietami mogły mieć znacznie większy wpływ na kształtowanie więzi między naszymi gatunkami, niż ich związki z mężczyznami, mówi doktorantka Jaime Chambers, główna autorka artykułu opublikowanego w Journal of Ethnobiology. Ludzie z większym prawdopodobieństwem nadawali psom osobowość, z większym prawdopodobieństwem włączali je do rodziny, bardziej doceniali jeśli psy miały szczególną więź z kobietami, dodaje uczona.

Naukowcy z WSU przeanalizowali bazę Human Relations Area Files i znaleźli w niej tysiące wzmianek o psach. Wyodrębnili z tego zbioru informacje zebrane przez 844 etnografów, którzy wspominali o relacjach łączących psy i ludzi w 144 tradycyjnych społecznościach na całym świecie. Współczesne społeczeństwo to mgnienie oka z historii człowieka. Przez większość historii relacje ludzi z psami nie wyglądały tak, jak w obecnych zindustrializowanych społeczeństwach Zachodu. Przyjrzenie się tradycyjnym społecznościom pozwala na spojrzenie w szerszym kontekście, stwierdza Chambers.

Na podstawie analizy stworzyli trzy skale relacji psy-ludzie: skala użyteczności psów dla ludzi (DUH, dogs' utility for humans), użyteczności ludzi dla psów (HUD, humans' utylity for dogs ) oraz nadawanie psom osobowości (PD, personhood of dogs), czyli nadawanie im imion, pozwalanie, by spały we wspólnym łóżku czy na opłakiwanie psów po ich śmierci.

Analizy wykazały, że im bardziej w danej społeczności kobiety były związane z psami, tym większa była użyteczność psów dla społeczności, jak i silniejsza ich personifikacja.

Inny silnie zaznaczony trend związany był z temperaturą. Im cieplejszy klimat, tym mniejsza użyteczność psów dla ludzi. Psy, w porównaniu z ludźmi, są mniej wydajne energetycznie. Mają wyższą temperaturę ciała, więc podczas gorącego dnia nieco wysiłku powoduje, że szybko się przegrzewają. Są więc mniej użyteczne dla ludzi w cieplejszym klimacie, dodaje współautor badań, profesor antropologii Robert Quinlan. Uczony przyznaje, że istnieją wyjątki w postaci kilku kultur w tropikach, gdzie psy są bardzo lubiane, jednak nie zmienia to zaobserwowanego trendu.

Na związki psów i ludzi wpływało też polowanie. W kulturach, gdzie psy były wykorzystywane podczas polowań, zwierzęta te były bardziej cenione oraz bardziej personifikowane. Jednak gdy dana społeczność była w stanie zwiększyć produkcję żywności, czy to poprzez rolnictwo czy hodowlę zwierząt, wartość psów spadała. Spostrzeżenie takie wydaje się stać w sprzeczności z tym, co sądzimy o związkach ludzi z psami pasterskimi, jednak Quinlan zauważa, że w wielu kulturach psy pasterskie pracują same, natomiast polowanie wymaga intensywnej współpracy psa i człowieka.

Chambers mówi, że jej badania wzmacniają nowszą teorię ewolucyjną mówiącą, że psy i ludzie wybrali siebie wzajemnie, która zastępuje starszą teorię, zgodnie z którą to ludzie celowo wybierali wilcze szczenięta, by je hodować na własne potrzeby. Widać bowiem, że oba gatunki odnoszą korzyści ze współpracy. Psy są wszędzie tam, gdzie są ludzie. Jako gatunek odniosły sukces. Podążają za nami po całym świecie. To bardzo korzystny związek.

Szczegóły badań zostały opisane w artykule Dog-Human Coevolution: Cross-Cultural Analysis of Multiple Hypotheses.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.01.2021 o 17:49, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Psy są wszędzie tam, gdzie są ludzie. Jako gatunek odniosły sukces. Podążają za nami po całym świecie. To bardzo korzystny związek

Wg niektórych badań fakt, współczesnym H. s. pomagaly w polowaniach psy był przyczynkiem do wyparcia innego doskonale zaadaptowanego do chłodnego klimatu H.s. - neandertalczyka.

Czemu psy żyją w symbiozie z jedym podgatunkiem zamiast obu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 25.01.2021 o 17:49, KopalniaWiedzy.pl napisał:

użyteczności ludzi dla psów (HUD, humans' utylity for dogs )

Co psi najbardziej lubią? Jeść.
Kto zajmuje się garami i ich zawartością? Babi.
No i tyle ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze co mi przyszło do głowy widząc tytuł to nieśmiertelne
"Tatusiu, chcę szczeniaczka!"

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drugie co przychodzi do głowy po

"-Tatusiu, chcę szczeniaczka!"

to: 

"-Idź, zapytaj Mamę..."

Ot i problem solved.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
W dniu 7.03.2021 o 22:23, Wheelmill napisał:

Wg niektórych badań fakt, współczesnym H. s. pomagaly w polowaniach psy był przyczynkiem do wyparcia innego doskonale zaadaptowanego do chłodnego klimatu H.s. - neandertalczyka.

Czemu psy żyją w symbiozie z jedym podgatunkiem zamiast obu?

Jakich badań? Nie ma żadnych archeologicznych i archeozologicznych dowodów na taką koegzystencje człowieka i psowatych sprzed czasów kultury magdaleńskiej, a więc wcześniejszych niż 18  tyś BP.

W sąsiednim wątku przytaczam pracę dotyczącą interakcji ludzi horyzontu kultury pawłowskiej (29-25 tys BP) z psowatymi - wilki były zabijane dla mięsa i skór. Nikt ich nie wykorzystywał do polowań. Ale nawet jeśli w czasach ludzi tej kultury żyły jeszcze jakieś odizolowane grupy neandertalczyków (co jest bardzo mało pradopodobne) to i tak nie mieli bezpośredniego kontaktu.

Ta doskonała adaptacja neandertalczyka do zimnego klimatu to raczej  mit, a przynajmniej nie ma to jakiegoś przełożenia na dowody archeologiczne - np. badania z Karpat Wschodnich jasno dowodzą, że w  okresach stadialnych neandertalczyk znikał z terenów gdzie pojawiała się wieczna zmarzlina. Coraz więcej prac dowodzi, że był myśliwym strefy lasu i lasostepu, a więc stref cieplejszych niż tych które były domeną zwycięzców tej rywalizacji.

Być może był nieco  lepiej dostosowany do zimnego klimatu - owszem duża muskulatura zapewniała pewną ochronę przed zimnem, posiadał także gen LEPR, podobnie jak mamut włochaty, służył magazynowaniu tłuszczu i  gospodarce cieplnej, ale by przeżyć 25 stopniowe mrozy to za mało bez grubego futra z podszerstkiem lub naprawdę grubej wartswy tłuszczu.

Kluczem była umiejętność szycia szczelnych ubrań i to wyposażonych w kaptur - co posiadł w  górnym paleoicie człowiek   anatomicznie współczesny.

Natomiast artefaktów, które mogłyby wskazywać na umiejętność tworzenia przez neandertalczyków ubrań trochę bardziej skomplikowanych niż rodzaj poncza  jest ledwie kilka. 

Warto uzmysłowić sobie jak wielki skok dokonał w kwesti przeżycia w surowym klimacie człowiek anatomicznie współczesny. Ludzie z kultrury pawłowskiej nie dość, że używali szczelnych anoraków (a więc z kapturem), butów, to jeszcze używali węgla kamiennego do ogrzewania swoich stałych chat. To był pierwszy udokumentowany archeologicznie przypadek wykorzystania węgla kamiennego do ogrzewania ( z powierzchownych wychodni). Dodatkowo nauczono się gotować wodę bez użycia ceramiki - doły ściełano skórami zwierząt, do których wrzucano rozżarzone kamienie. Dodajmy do tego dosyć zaawansowaną broń i wyrafinowane sposby polowania - a mamy odpowiedź dlaczego ci ludzie (na co wskazują badania kości) nie cierpieli raczej głodu. W przeciwieństwie do neandertalczyków. 

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Jakich badań? Nie ma żadnych archeologicznych i archeozologicznych dowodów na taką koegzystencje"

Pat Shipman The Invaders: How Humans and Their Dogs Drove Neanderthals to Extinction

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)
8 godzin temu, Wheelmill napisał:

"Jakich badań? Nie ma żadnych archeologicznych i archeozologicznych dowodów na taką koegzystencje"

Pat Shipman The Invaders: How Humans and Their Dogs Drove Neanderthals to Extinction

Nie czytałem tej pozycji choć  recenzje są zachecające. To, że h.s.s. wywierał presję środwiskową na h.s.n., to raczej nie ulega wątpliwości. 

Tylko jakie dowody przedstawia Shipman na poparcie swojej hipotezy o udomowieniu wilka w tak wczesnym okresie?

Jeśl takie o których mówi w wywiadzie dla NG na temat swojej książki:

https://www.nationalgeographic.com/animals/article/150304-neanderthal-shipman-predmosti-wolf-dog-lionfish-jagger-pogo-ngbooktalk

to sobie można odpuścić. Przynajmniej tę luźną hipotezę. Shipman powołuje się na stanowisu w Predmosti.

W sąsiednim wątku :

https://forum.kopalniawiedzy.pl/topic/45079-wiemy-kiedy-i-gdzie-europejczycy-udomowili-wilka-i-stworzyli-psa/?tab=comments#comment-167526

wrzuciłem link do najnowszej pracy, w której badacze - archeozoolodzy, skrupulatnie rozprawiają się z  teorią o tak wczesnym udomowieniu wilka - wilk nie był żadnym towrzyszem polowań,  a konkurentem, którego się zjadało. Poza tym, wbrew temu co mówi Shipman, ci myśliwi nie mieli już konkurencji w postaci hien jaskiniowych, które już na tym terenie  dawno wyginęły.  

Podstawowy wynik badań z zalinkowanej pracy jest taki:

Analiza statystyczna pokazuje, że na stanowiskach Pawłowa duże psowate odgrywały znaczącą rolę jako zwierze łowne.

Więc jak? Nagle zaawansowany, grawecki myśliwy porzuca udomowionego wilka i zaczyna go zjadać?

Odkrycia z Predmosti i szczegółowe badania szczątków zwierzęcych dowodzą, że samo odkrycie szkieltów wilka w pobliżu ludzi nie musi świadczy o przyjaznej kooperacji obu gatunków ;) A wydaje się, że Shipman poszedł tą drogą.

Edytowane przez venator

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, venator napisał:

Więc jak? Nagle zaawansowany, grawecki myśliwy porzuca udomowionego wilka i zaczyna go zjadać?

To akurat nie jest wcale takie rzadkie i dziś... Wietnam, Korea, Chiny, czy z naszego kręgu kulturowego wyprawy z psimi zaprzęgami. Jedno nie wyklucza drugiego. Użyteczne narzędzie, które można zjeść... Konie czy woły traktujemy przecież podobnie.

And until many sites were re-dated with this new modern technique, it appeared Neanderthals were retreating farther and farther south toward the Mediterranean as the climate got colder, harsher, and drier. That has now been called into question because the dates from the southern sites, on which this hypothesis was based, are inaccurate.

Nie znam sie na archeologii i archeozoologi jak kol Venator (szacun i dziekuje za ciekawa dyskusję), ale tego typu stwierdzenia każą mi zachować ostrożność w ferowaniu wyroków o ostatecznym rozprawieniu się z jakąś teorią, zwłaszcza ze dotyczą okresu zmiennego klimatycznie i z niewielka ilością danych. Myślę, że nauka oparta na dowodach i doświadczeniach pełni rolę użytkową i uzasadniającą tezy płynące z nauki spekulatywnej, bez której nie byłoby postępu. Widać to teraz w fizyce choćby w gorączkowych poszukiwaniach ToE. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, Wheelmill napisał:

To akurat nie jest wcale takie rzadkie i dziś... Wietnam, Korea, Chiny, czy z naszego kręgu kulturowego wyprawy z psimi zaprzęgami. Jedno nie wyklucza drugiego. Użyteczne narzędzie, które można zjeść... Konie czy woły traktujemy przecież podobnie.

Zwierzęta hodowane nawet jedynie na zupę, zanim trafią do garnka muszą coś jeść. W pracy zespołu Wilczyńskiego są odwołania do badań roli psów w innych, nowszych kręgach kulturowych, mezolitcznych, neolitycznych, czy nam współczesnych i wszędzie dane statystyczne dot. szczątków archeozologicznych są całkoiwicie odmienne od tych z horyzontu kultury pawłowskiej. Jednoznacznie można stwierdzić - wilki dla pawłowian były zwierzyną łowną.

Cytat

Nie znam sie na archeologii i archeozoologi jak kol Venator (szacun i dziekuje za ciekawa dyskusję)

Dzięki, fajnie, że można podyskutować. 

5 godzin temu, Wheelmill napisał:

 ale tego typu stwierdzenia każą mi zachować ostrożność w ferowaniu wyroków o ostatecznym rozprawieniu się z jakąś teorią, zwłaszcza ze dotyczą okresu zmiennego klimatycznie i z niewielka ilością danych.

Oczywiście, że tak, tylko, że w przypadku badań wykonanych przez zespół Wilczyńskiego  mamy do czynienia z wnioskami przedstawionymi na podstawie wnikliwch badań archeozologicznych, w tym statystycznych, na podstawie ponad 80 tyś szczątków kostnych. Więc nie są to niewielkie ilości danych. Te unikatowe stanowiska zaoferowały takie możliwości. Taka skala badań raczej całkowicie wyklucza pomyłkę i upoważnia do stawiania odważnych wniosków.

Odnośnie neandertalczyka to i owszem - kwestia pozostaje bardzo otwarta i raczej (co podkreślam) nie znajdziemy jednej, konkretnej przyczyny wyginięcia. Tym nie mniej idąc za słowami "dziadka Chmielewskiego" (prof. Waldemara Chmielewskiego, nestora polskiej archeologii pradziejowej) "Archeologia przestaje być nauką o przedmiotach, ona jest metodą poznania społeczności ludzkich", archeolodzy i naukowcy z dziedzin pokrewnych, na podstawie analizy ciągu przyczynowo-skutkowego są uprawnieni do stawiania teorii, wykraczających poza proste datowanie artefaktów. Stąd, dominująca jak się wydaje  narracja upatrująca wyginięcia neandertalczyków (przynajmniej jako praprzyczyny) w presji środowiskowej, której nie wytrzymał. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, venator napisał:

Odnośnie neandertalczyka to i owszem - kwestia pozostaje bardzo otwarta i raczej (co podkreślam) nie znajdziemy jednej, konkretnej przyczyny wyginięcia.

Nic dodać, nic ująć.

Jeszcze raz dziekuję za ciekawą i merytoryczną dyskusję oraz "listę lektur"do nadrobienia, z uwagą będę śledził Twoje posty.

  • Pozytyw (+1) 1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ośrodek Broki to obszar ludzkiego mózgu odpowiedzialny za generowanie mowy, ośrodek Wernickego jest obszarem, dzięki którym rozpoznajemy głoski, wyrazy i zdania. W mózgach szympansów istnieją homologiczne struktury, odziedziczone po wspólnym przodku. Teraz odkryto w nich istnienie pęczka łukowatego, wiązki włókien, łączących u ludzi ośrodki Broki i Wernickego. Nasze odkrycie pokazuje, że architektura mózgu niezbędna do pojawienia się mowy, nie powstała u ludzi. Prawdopodobnie wyewoluowała ona z wcześniej istniejącej struktury. Pęczek łukowaty u szympansów jest zdecydowanie mniej rozbudowany niż u ludzi i być może nie umożliwia generowanie złożonego ludzkiego języka, mówi główny autor badań Yannick Becker z Instytutu im. Maxa Plancka.
      Odkrycie u szympansów struktury homologicznej do pęczka łukowatego rzuca wyzwanie obecnemu rozumieniu ewolucji języka i pokazuje, że struktury potrzebne do jego wytwarzania nie pojawiły się dopiero u rodzaju Homo.
      Autorzy badań, naukowcy z Instytutu im. Maxa Plancka, francuskiego Narodowego Centrum Badań Naukowych, Taï Chimpanzee Project na Wybrzeżu Kości Słoniowej oraz Ozouga Chimpanzee Project z Gabonu, użyli rezonansu magnetycznego z wykorzystaniem dyfuzji (dMRI) do obrazowania mózgów szympansów, które z przyczyn naturalnych zmarły w niewoli i na wolności.
      We wszystkich 20 przebadanych mózgach wyraźnie było widać pęczek łukowaty. To zaś wskazuje, że struktura ta istniała przed około 7 milionami lat u wspólnego przodka człowieka i szympansa. Uzyskane wyniki zmieniają nasze rozumienie ewolucji języka i zdolności poznawczych, mówi Angela D. Friderici, dyrektor Wydziału Neuropsychologii w Instytucie Ludzkich Nauk Poznawczych i Nauk o Mózgu im. Maxa Plancka.
      Teraz, dzięki naszemu międzynarodowemu konsorcjum badawczemu, które łączy afrykańskie rezerwaty, azyle dla zwierząt i europejskie ogrody zoologiczne możemy połączyć dane dotyczące zachowania wielkich małp w czasie ich całego życia ze strukturami w mózgu. To pozwoli nam jeszcze lepiej poznać neuronalne podstawy zdolności poznawczych człowiekowatych, dodaje Becker.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z Uniwersytetu Oksfordzkiego i Allen Institute for AI ze zdumieniem zauważyli, że wielkie modele językowe (LLM) – takie jak używane np. przez ChatGPT – generalizują wzorce językowe podobnie jak ludzie, poprzez analogie a nie ścisłe trzymanie się zasad. Badacze postanowili sprawdzić, na ile prawdziwe jest powszechnie panujące przekonanie, że LLM generują swoje wypowiedzi na podstawie obowiązujących zasad, które wydedukował z danych treningowych. Tymczasem okazało się, że – podobnie jak ludzie – modele językowe posługują się przykładami i analogiami podczas tworzenia nieznanych sobie słów.
      Badając, jak LLM generują wypowiedzi naukowcy porównali sposób tworzenia słów przez ludzi ze sposobem tworzenia ich przez model GPT-J. Zadaniem i ludzi i maszyny była zamiana przymiotników w rzeczowniki. W języku angielskim odbywa się ona przez dodanie sufiksu „-ness” lub „-ity”. I tak „happy” zamienia się w „happiness”, a „available” w „availability”. Naukowcy wymyślili 200 przymiotników, takich jak „cormasive” czy „friquish” i poprosili LLM, by zamienił je z rzeczowniki, korzystając ze wspomnianych sufiksów. Odpowiedzi uzyskane od komputera porównano z odpowiedziami otrzymanymi od ludzi oraz z przewidywaniami wiarygodnych modeli poznawczych. Jeden z tych modeli dokonuje generalizacji na podstawie zasad, drugi zaś posługuje się analogiami tworzonymi na podobieństwie do znanych przykładów.
      Okazało się, że LLM działa podobnie jak ludzie, posługuje się analogiami. Tak jak większość osób nie korzysta z zasad, a z podobieństw. Na przykład słowo „friquish” zamienił na „friquishness” na podstawie jego podobieństwa do słów takich jak „selfish”, a z „cormasive” zrobił „cormasivity”, gdyż jest podobne do wyrazów takich jak „sensitive”.
      Naukowcy przekonali się też, że dane treningowe mają znaczący wpływ na sposób tworzenie słów przez LLM. Gdy bowiem przeanalizowano jego odpowiedzi na pytania o niemal 50 000 rzeczywiście istniejących wyrazów stwierdzili, że posługując się metodami statystycznymi można z wielką precyzją przewidzieć, jakiej odpowiedzi udzieli LLM. Wyglądało to tak, jakby model językowy przechowywał w pamięci ślad każdego wyrazu, jaki napotkał podczas treningu i gdy napotykał coś nowego, zadawał sobie pytanie „Co mi to przypomina?”.
      Uczeni znaleźli też główną różnicę pomiędzy ludźmi a LLM. Ludzie tworzą sobie mentalny słownik, w którym przechowują zestawy wszystkich form danego wyrazu, jaki uważają za znaczący w swoim języku, niezależnie od tego, jak często formy te występują. Potrafimy bardzo łatwo rozpoznać – a raczej osoby anglojęzyczne potrafią rozpoznać – że wyrazy „friquish” czy „cormasive” nie są prawdziwymi słowami, jakich obecnie się używa. Radzimy sobie z takimi potencjalnymi neologizmami tworząc generalizacje na podstawie zróżnicowania słów, jakie przechowujemy w swoich słownikach mentalnych. Tymczasem LLM generalizuje wszystko, co napotkał podczas treningu. Nie tworzy grup czy też zestawów form tego samego wyrazu.
      Chociaż LLM potrafią w imponujący sposób generować wypowiedzi, okazało się, że nie myślą aż tak abstrakcyjnie jak ludzie. To prawdopodobnie dlatego potrzebują znacznie więcej danych niż ludzie by nauczyć się języka, mówi profesor Janet Pierrehumbert.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po ponad czterech latach obserwacji prowadzonych wśród dzikich szympansów w Taï National Park na Wybrzeżu Kości Słoniowej naukowcy odkryli, że u zwierząt tych – podobnie jak u ludzi – występują różne typy przywiązania w relacji dziecko–matka. Zauważyli jednocześnie, że nie występuje u nich – częsty wśród ludzi i u schwytanych przez ludzi szympansiątek trzymanych w niewoli – zdezorganizowany styl przywiązania, z którym wiążą się zaburzenia emocjonalne i psychiczne. To zaś sugeruje, że styl ten nie jest dobrą strategią przetrwania w naturze.
      Związek, jaki mamy z rodzicami w dzieciństwie, kształtuje nas jako osoby dorosłe. Od dawna wiadomo, że w styl przywiązania rodziców i dziecka odgrywa kluczową rolę przez całe nasze życie. Grupa naukowców z Instytutu Nauk Poznawczych im. Marca Jeanneroda z Uniwersytetu w Lyonie, Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka i Tai Chimpanzee Project na Wybrzeżu Kości Słoniowej postanowili sprawdzić, czy i wśród dzikich szympansów występują różne typy przywiązania.
      Obserwacje wykazały, że u dzikich szympansów występuje bezpieczny styl przywiązania. Szympansiątka czują się bezpiecznie, w chwilach słabości mogą zwrócić się do matki, która je pocieszy, pewnie eksplorują swoje środowisko wiedząc, że matka jest w pobliżu i je wspiera. Zaobserwowano też unikowy styl przywiązania. Takie szympansiątka są bardziej niezależne, nie szukają u matek pocieszania tak często, jak w bezpiecznym stylu przywiązania. U ludzi styl ten związany jest z tłumieniem emocji przez dziecko, którego rodzic jest emocjonalnie niedostępny.
      Tym, czego nie obserwowano u dzikich szympansów był zdezorganizowany styl przywiązania. Występuje on aż u 23,5% ludzkich dzieci i u 61% osieroconych szympansiątek trzymanych w niewoli. W tym stylu przywiązania dzieci odczuwają potrzebę bliskości ze strony rodzica, ale jednocześnie się go boją, zachowuje się on wobec nich agresywnie. Taki styl wychowania może prowadzić do problemów emocjonalnych, wyobcowania społecznego i dłutogrwałych problemów psychicznych. Dziecko nie wie, jak powinno zachować się, gdy jest zestresowane i potrzebuje pocieszenia. Taki styl wychowania widać niemal u co czwartego dziecka H. sapiens i u 2/3 szympansiątek, szczególnie osieroconych. U nich ma to prawdopodobnie związek z brakiem stałego opiekuna.
      Jednak w naturze, gdzie małe szympansy rozwijają się w stabilnych rodzinach, naukowcy nie zaobserwowali żadnych dowodów na występowanie zdezorganizowanego stylu przywiązania. Brak oznak występowania takiego stylu wspiera hipotezę mówiącą, że zdezorganizowany styl przywiązania nie jest dobrą strategią przetrwania. Jeśli w ogóle występuje on u dzikich szympansów, to zwierzęta, które go doświadczyły, prawdopodobnie giną zanim są zdolne do reprodukcji.
      Nasze badania pozwalają nam lepiej zrozumieć rozwój społeczny szympansów i pokazują, że wcale tak bardzo się od nich nie różnimy. Jednocześnie każą nam się zastanowić czy współczesne instytucje lub sposoby wychowania rozwinięte przez człowieka nie odeszły od najlepszych dla dziecka praktyk, mówi główna autorka badań Eléonore Rolland. Powszechność zdezorganizowanego stylu wychowania wśród ludzi i zniewolonych osieroconych szympansiątek wskazuje, jak dużą rolę odgrywa środowisko w kształtowaniu relacji, dodaje Catherine Crockford.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niektóre kobiety przyjmujące antykoncepcję jednoskładnikową – zawierającą tylko progesteron – narażone są na częstsze ataki astmy. Astma częściej dotyka kobiet niż mężczyzn i kobiety narażone są na 2-krotnie większe ryzyko zgonu z jej powodu niż mężczyźni. Żeby zapobiegać tym zgonom, musimy lepiej rozumieć, dlaczego kobiety są bardziej narażone. Jedna z hipotez mówi, że główną rolę odgrywają tutaj hormony płciowe. Jednak badania ich wpływu może być trudne. Na przykład, trudno precyzyjnie określić czas rozpoczęcia dojrzewania czy menopauzy. Możemy natomiast badać kobiety stosujące antykoncepcję, gdyż dokładnie wiemy, kiedy zaczęły i kiedy przestały ją stosować, mówi główna autorka badań, doktor Chloe Bloom z Imperial College London.
      Naukowcy wykorzystali informacje dotyczące 261 827 kobiet z astmą w wieku 18–50 lat. Porównywali dane dotyczące kobiet, które nigdy nie stosowały antykoncepcji, które stosowały pigułkę jednoskładnikową oraz dwuskładnikową. Zwracali uwagę na ataki astmy – przepisanie doustnych sterydów – związane z astmą wizyty w szpitalnych oddziałach ratunkowych oraz zgony z powodu astmy. Przeanalizowali lata 2004–2020.
      Analizy wykazały, że dwuskładnikowa pigułka antykoncepcyjna nie wpływała na częstotliwość ataków. Jednak u niektórych kobiet przyjmujących pigułkę jednoskładnikową dochodziło do częstszych ataków. Dotyczyło to kobiet przed 35. rokiem życia, tych, które używały mniej leków na astmę oraz tych, które miały silniejszy stan zapalny związany z astmą. W przypadku kobiet poniżej 35. roku życia ryzyko było o 39% wyższe, u biorących mniej leków było o 20% wyższe, a u pań z astmą eozynofilną było ono o 24% wyższe.
      Nasze badania są pierwszymi na tak dużej grupie kobiet, w których były badaniami długoterminowymi, brały pod uwagę takie szczegóły jak używanie pigułek antykoncepcyjnych i wieloletnią historię medyczną. Badania zaprojektowaliśmy w taki sposób, że przypominały one testy kliniczne, ale stosowane do prawdziwych danych z życia codziennego. To kolejny element układanki, która ma pozwolić na wyjaśnienie, dlaczego kobiety są bardziej narażone na astmę niż mężczyźni, dodaje doktor Bloom.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po wiekach bezwzględnego tępienia wilków, które skutkowały ich zniknięciem z większości obszaru Europy, gatunek stopniowo się odradza. Rosnąca liczba wilków powoduje jednak, że coraz głośniejsi są ci, którzy chcieliby je ponownie tępić. Wśród argumentów, które podnoszą, jest i ten mówiący o zagrożeniu, jakie wilki stwarzają dla zwierząt hodowlanych. Problem ten zbadali naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego i Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”.
      W 2022 roku w całej Europie żyło około 21 500 wilków. Zwierzęta te pojawiły się już niemal we wszystkich państwach. Ich obecności nie zanotowano jedynie w Monako, San Marino i Watykanie. W niektórych krajach przyrost jest imponujący. W Niemczech jeszcze w 2000 roku była 1 grupa rodzinna, a w roku 2022 żyły tam 184 grupy i 47 par.
      Wilk odradza się dzięki świadomym działaniom i ochronie, jaką jest objęty. Nie bez znaczenia jest tu postawa społeczeństw. Większość ludzi jest świadoma, że drapieżniki te odgrywają kluczowe znaczenie dla zdrowia ekosystemów i nie stanowią zagrożenia dla człowieka. Dzisiaj już nikt nie wierzy w – popularne w XVIII czy XIX wieku – doniesienia autorów encyklopedii, książek i prasy o wilkach napadających na Paryż i pożerających 800 000 ludzi czy o stadach wilków prowadzących szturm na wioskę i broniących się przed nimi mieszkańców. O ile takie historie są niewiarygodne, to zagrożenie dla zwierząt gospodarskich wydaje się realne.
      W European Journal of Wildlife Research ukazały się wyniki badań, jakie w latach 2020–2022 były prowadzone przez uczonych z Warszawy – wśród nich przez magister Weronikę Baranowską, doktor Sabinę Nowak i doktora Roberta Mysłajka – na liczącym 500 km2 regionie ujścia Warty. Największą jego część stanowi Obszar Natura 2000 „Ujście Warty” o powierzchni 332,2 km2, którego centralna część to Park Narodowy „Ujście Warty” o powierzchni 80,7 km2. Na całym wspomnianym terenie w sposób wolny wypasanych jest około 4000 krów i około 700 koni. I właśnie tam uczeni postanowili sprawdzić, jaki odsetek stanowią zwierzęta gospodarskie w diecie wilków. Przystępując do badań wysunęli hipotezę, że niechronione zwierzęta hodowlane – ze względu na łatwy dostęp do nich – będą stanowiły znaczący udział w diecie wilków.
      Uczeni zbadali 109 próbek wilczych odchodów i okazało się, że wilki żywią się głównie dzikimi zwierzętami roślinożernymi (81,9% diety) oraz dzikimi ssakami średniej wielkości (14,5% diety). Zwierzęta domowe są zjadane rzadko. Bydło hodowlane stanowiło 3% diety wilków, a psy – 0,4% diety. Przez cały 2-letni okres badań znaleziono zwłoki jedynie 3 cieląt zjedzonych przez wilki.
      Dieta wilków w regionie ujścia Warty nie różni się w sposób znaczący od diety wilków z sześciu innych obszarów Europy Centralnej. Nasze badania wykazały, że pomimo łatwej dostępności do bydła i koni, wilki żywią się głównie dzikimi zwierzętami. Osoby zajmujące się rozwiązywaniem problemów na styku wilki–zwierzęta hodowlane, powinny zatem wziąć pod uwagę, że ataki wilków na stada nie są prostą funkcją dostępności do zwierząt hodowlanych, ale wpływ na to mają też inne czynniki, jak gatunek zwierzęcia hodowlanego, metoda wypasu, ukształtowanie środowiska i dostępność dzikich zwierząt, którymi wilki się żywią, czytamy w artykule.
      Należy również wziąć pod uwagę fakt, że wilki zjadają też znalezione martwe zwierzęta, zatem odsetek zwierząt rzeczywiście przez nie zabijanych jest niższy, niż wynika z badania odchodów. I rzeczywiście, brak skarg ze strony hodowców i domagania się od nich odszkodowań wskazuje, że wilki znad Warty mogły w znaczniej mierze pożywiać się domowymi zwierzętami, które padły z innych powodów, a nie zostały upolowane.
      Olbrzymią rolę odgrywa też gatunek zwierząt hodowlanych oraz sposób hodowli. Koni wilki nie zjadały w ogóle, co sugeruje, że uważały ewentualny atak na te zwierzęta na zbyt ryzykowny. W ujściu Warty wypasane są duże gatunki krów, ponadto hodowcy nie przycinają im rogów. I krowy, i konie żyjące w wolnym stadzie mogą wspólnie skutecznie bronić się przed wilkami. A na chęć przeprowadzenia ataku na zwierzęta hodowlane wpływają też inne czynniki, jak struktura wilczej grupy oraz dostępność innych źródeł pożywienia.
      Autorzy innych badań (Imbert et al., https://doi.org/10.1016/j.biocon.2016.01.003) wykazali, że stabilne grupy rodzinne wilków rzadko atakują zwierzęta hodowlane. Za atakami stoją najczęściej wilki, których grupa rodzinna została zniszczona przez człowieka (np. wskutek zabicia jednego z rodziców). Zatem walka z kłusownictwem, dbanie o to, by wilki tworzyły stabilne grupy, jest ważnym elementem zapobiegania atakom na zwierzęta hodowlane.
      Innym istotnym czynnikiem jest dostęp wilków do naturalnych źródeł pożywienia. Charakterystyczną cechą badanego obszaru jest wysokie zagęszczenie dzikich przeżuwaczy – jelenia szlachetnego (8–10 osobników na 10 km2), sarny europejskiej (27–31 osobników na 10 km2) oraz dzika euroazjatyckiego (2-3 osobniki na 10 km2). Ponadto żyje tutaj 8–9 bobrów na 10 km2, co stanowi jedno z największych zagęszczeń tych zwierząt w Polsce.
      Największy udział (59,8%) w diecie wilków z ujścia Warty ma sarna europejska. To jednocześnie najbardziej rozpowszechniony dziki przeżuwacz w Polsce i główne źródło pożywienia wilków na całej Nizinie Środkowoeuropejskiej. Drugim najważniejszym źródłem pożywienia (20,5%) były dziki. To społeczne zwierzęta żyjące w grupach z dużą liczbą prosiąt chronionych przez matkę. Ze względu na liczebność, młode padają łatwym łupem wilków. Przyglądając się, jaki odsetek stanowiły dziki w diecie wilków, musimy jednak pamiętać, że badania były prowadzone w okresie, gdy dziki były masowo w Polsce zabijane. W latach 2019–2024 w ramach walki z ASF zabito ponad 1,5 miliona tych zwierząt. W latach 2020–2022 zabitych zostało 760 tysięcy dzików. Dostępność dzików znacznie więc spadła, stały się one najmniej licznym przeżuwaczem w ujściu Warty. Mimo to nadal stanowiły drugie najważniejsze źródło pożywienia wilków. Autorzy badań przypuszczają, że przyczynić się do tego mógł ASF. Wilki mogły korzystać z dostępności osłabionych zwierząt i pożywiać się zwierzętami padłymi. To zaś pokazuje, że odgrywają one ważną rolę w zapobieganiu rozprzestrzeniania się tej choroby. To kolejny przykład korzystnego wpływu wilków na środowisko.
      Warto też zwrócić uwagę na niewielką, ale jednak, obecność psów w diecie wilków. Brak skarg ze strony mieszkańców sugeruje, że wilki zjadały psy żyjące w lasach. Dostępne szacunki mówią, że psy zabijają rocznie 33 000 dzikich zwierząt i 280 zwierząt hodowlanych. Wilki, zabijając psy, przyczyniają się zatem do ochrony stad.
      Nasze badania potwierdzają, że polowanie przez wilki na zwierzęta hodowlane, jest zależne od kontekstu. W przypadku swobodnie pasących się dużych zwierząt, takich jak krowy czy konie zimnokrwiste, wpływ wilków może być niż się spodziewano. Wcześniejsze badania pokazały, że interakcja między wilkami a zwierzętami hodowlanymi w dużej mierze zależy od środowiska przyrodniczego, metody wypasu, zaznajomienia się przez hodowców ze sposobami unikania ataków, dostępności gatunków dzikich zwierząt oraz stabilności grup rodzinnych wilków. Z tych powodów, gdy chcemy rozwiązywać potencjalne konflikty, należy rozważyć wszystkie te aspekty przed podjęciem decyzji o zabijaniu wilków, podsumowują autorzy badań.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...