Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Oumuamua powstała tam, gdzie rodzą się gwiazdy? Nowa hipoteza wyjaśnia wiele jej tajemnic

Rekomendowane odpowiedzi

Gdy pod koniec 2017 roku astronomowie zaobserwowali w Układzie Słonecznym obiekt o niezwykłym wydłużonym kształcie, niektórzy zaczęli snuć fantazje o odwiedzającym nas statku Obcych. Z czasem obiekt zyskał oficjalną nazwę 1I/Oumuamua i pojawiło się kilka – naukowych tym razem – hipotez na temat jego pochodzenia. W międzyczasie Oumuamua zniknął nam z pola widzenia. Teraz astronomowie z University of Chicago i Yale University wysunęli interesującą hipotezę mówiącą, czym jest tajemniczy gość.

To zamrożona góra molekularnego wodoru, mówi Darryl Seligman z UChicago. Taka hipoteza wyjaśnia wszystkie jego właściwości. A jeśli jest prawdziwa, to prawdopodobnie nasza galaktyka jest pełna podobnych obiektów.

Oumuamua przyciągał uwagę nie tylko wydłużonym kształtem, ale też sposobem poruszania się. Obiekt wyraźnie przyspieszał w sposób, którego nie można było wyjaśnić oddziaływaniem grawitacyjnym Słońca czy planet. W podobny sposób przyspieszają komety, ale w ich przypadku jest to spowodowane odparowywaniem lodu pod wpływem oddziaływania Słońca, co skutkuje pojawieniem się długiego ogona komety. Za Oumuamua nie zaobserwowano ogona.

W ubiegłym roku Seligman oraz naukowcy z Yale i Caltechu wykazali jednak, że mogła być to kometa, której ogon był niewidoczny w teleskopach. Naukowcy zaczęli więc badać, jaka substancja mogłaby tworzyć niewidoczny ogon. Znali pozycję Oumuamua, widzieli, jak szybko się porusza i byli w stanie obliczyć, ile energii ze Słońca docierało do obiektu w każdym momencie. Sprawdzili więc listę pierwiastków pod kątem takiego, który poddany oddziaływaniu Słońca uwalniałby się z obiektu, nadając mu przyspieszenie. Jedynym rodzajem zestalonego pierwiastka, który wyjaśnia ruch Oumuamua jest molekularny wodór, mówi Seligman.

Molekularny wodór powstaje w temperaturach nieco tylko wyższych od zera absolutnego. Pierwiastek nie odbija światła i nie emituje go gdy jest spalany. Zatem teleskopy nie są w stanie go zaobserwować.

Fakt, ze zobaczyliśmy jeden taki obiekt, oznacza, że jest ich olbrzymia liczba. Galaktyka musi być pełna takich ciemnych wodorowych gór lodowych. To niesamowite, cieszy się Seligman.

Istnieje niewiele miejsc, gdzie takie góry mogą powstawać. Są nimi gęste jądra obłoków molekularnych. To w takich miejscach powstają gwiazdy. Nie potrafimy zajrzeć do wnętrza obłoków, więc możliwość przechwycenia i zbadania obiektu takiego jak Oumuamua byłaby prawdziwą kopalnią wiedzy dla naukowców. To byłaby najbardziej dziewicza materia w galaktyce. To tak, jakby galaktyka zrobiła ją na zamówienie, a kurier by ją dostarczył, mówi Seligman.

Hipoteza o górze zestalonego wodoru wyjaśnia też niezwykły kształt Oumuamua. Góra, pod wpływem promieniowania kosmicznego z czasem traciła zewnętrzne warstwy. Zachodził proces podobny do tego, jak zużywa się kostka mydła. Z czasem staje się coraz cieńsza. Oumuamua podróżowała przez przestrzeń kosmiczną przez miliony lat, aż trafiła do Układu Słonecznego. Spotkanie z jego zewnętrznymi częściami, a później podróż w kierunku Słońca były dla góry bardzo dramatycznymi momentami. Prawdopodobnie to właśnie Układ Słoneczny w największym stopniu nadał górze jej obecny kształt.

W 2022 roku ma zostać uruchomione Vera C. Rubin Observatory, najpotężniejsze obserwatorium astronomiczne na Ziemi. Jeśli w pobliżu Ziemi pojawi się kolejna wodorowa góra, naukowcy będą mogli ją dokładnie zbadać.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
37 minut temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Molekularny wodór powstaje w temperaturach nieco tylko wyższych od zera absolutnego.

Czy to na pewno jest prawdą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli jeżeli dobrze zrozumiałem, ta skała to wodór w stanie stałym. Dziwne, że nie odparował. Zgodnie z wiki peryhelium ok. 0,25 au. To całkiem blisko. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ten pierwszy schemat dałeś dla ogromnych ciśnień. W "próżni" międzyplanetarnej (dałem w cudzysłowiu, bo to nie jest idealna próżnia), raczej nie mamy doczynienia z GPa. Z drugiego wynika, że powinien występować wodór atomowy albo w postaci jonu. Nie wiem na ile to dobrze zinterpretowałem. Ja kierowałem się wysoką temperaturą na skutek promieniowania słonecznego, "próżnia", odległość od Słońca. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Nie potrafimy zajrzeć do wnętrza obłoków, więc możliwość przechwycenia i zbadania obiektu takiego jak Oumuamua byłaby prawdziwą kopalnią wiedzy dla naukowców. To byłaby najbardziej dziewicza materia w galaktyce. To tak, jakby galaktyka zrobiła ją na zamówienie, a kurier by ją dostarczył, mówi Seligman.

Tylko adresat nie odebrał przesyłki na czas. Winne średniowiecze. Sytuacja przypominała tę z Pilota Pirxa.

5 godzin temu, raweck napisał:
6 godzin temu, KopalniaWiedzy.pl napisał:

Molekularny wodór powstaje w temperaturach nieco tylko wyższych od zera absolutnego.

Czy to na pewno jest prawdą?

No a jak inaczej wyjaśnić stałą gęstość wszechświata i ucieczkę galaktyk jednocześnie? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może ją kiedyś dorwiemy, ale jest to mało prawdopodobne. Pewnie nie będzie takiej potrzeby, bo odkryjemy więcej tego typu obiektów. Musielibyśmy mieć w bród taniej energii, ponad miarę oraz trochę bardziej zaawansowane technologię :)

Małe porównanie do Voyagerów:
- V1 ma prędkość 17 km/s (148 AU)
- V2 ma prędkość 15 km/s (123 AU)

Oumuamua:
- inbound velocity at 200 AU is 26.5 km/s
- dystans za Wiki, screen poniżej

Szacuje się, że Oort Cloud rozciąga się w odległości 1k - 100k AU od Słońca, więc Oumuamua pozostanie teoretycznie w Układzie Słonecznym przez kilkanaście tysięcy lat, ale teraz porusza się prawie 2 razy szybciej niż Voyagery.

2020-06-05-oumuamua-distance.png.8229090fe6851a62ea1120de2aff6605.png

Edytowane przez cyjanobakteria

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, Astro napisał:

Nie wątpisz chyba, że oświetlona część (powierzchnia) Merkurego i Plutona ma inną temperaturę?

Co do tego nie mam wątpliwości. Mówimy o obiekcie o nieco większej odległości od Merkurego. 

13 godzin temu, Astro napisał:

Pamiętaj, że fotony słoneczne zapewne głęboko naszego bohatera nie penetrowały.

Nie tylko fotony penetrują, jest jeszcze wysokoenergetyczne promieniowanie, które może pobudzać atomy wodoru do większej aktywności niż tylko  leniwego ziewania :D. Nawet jeśli ta penetracja jest znikoma. 

13 godzin temu, Astro napisał:

W przypadku Oumuamua obserwowaliśmy właśnie coś, co nazywa się zwykle efektami niegrawitacyjnymi.

No właśnie, to ciekawe. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 6.06.2020 o 15:38, Astro napisał:

W ogóle, to kocham ciemne ustrojstwa (szczególnie do @peceed; są takie ciemne i niejasne, że aż piękne ;)).

ja też lubię ciemny lud, jest zabawny i uroczy w swojej ciemnocie :). eeee, to znaczy chodziło mi oczywiście o ciemny lód wodorowy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Sonda Gaia odkryła 55 gwiazd, które z dużą prędkością zostały wyrzucone z gromady R136, znajdującej się Wielkim Obłoku Magellana, galaktyce satelitarnej Drogi Mlecznej. Odkrycie oznacza, że liczba gwiazd uciekających z gromady jest 10-krotnie większa niż dotychczas przypuszczano. Do wyrzucenia gwiazd może dochodzić w młodych gromadach w wyniku bliskich spotkań znajdujących się tam nowo narodzonych gwiazd.
      Naukowcy z Uniwersytetów w Lejdzie, Amsterdamie i Uniwersytetu Radbound odkryli, że młoda gromada R136 w ciągu około 2 milionów lat pozbyła się nawet 1/3 z najbardziej masywnych gwiazd. Zostały one wyrzucone z gromady z prędkością przekraczającą 100 000 km/h. Niektóre z nich dotarły na odległość nawet 1000 lat świetlnych, zanim zakończyły życie jako supernowe.
      Zaskakująca była nie tylko duża liczba gwiazd i ich prędkość, ale również fakt, że doszło do dwóch epizodów ich wyrzucania. Pierwsze takie wydarzenie miało miejsce około 1,8 miliona lat temu, gdy gromada powstała. Epizod ten odpowiada wydarzeniom, jakie mają miejsce podczas powstawania gromad gwiazd. Jednak do drugiego wyrzucenia gwiazd doszło zaledwie 200 000 lat temu i wydarzenie to ma zupełnie inną charakterystykę. Na przykład gwiazdy wyrzucone podczas drugiego epizodu poruszają się wolniej i nie zostały wystrzelone w przypadkowych kierunkach, wyjaśnia doktorant Mitchel Stoop, który stał na czele grupy badawczej.
      Zdaniem naukowców do drugiego epizodu doszło w wyniku interakcji R136 z inną gromadą, którą odkryto w 2012 roku. Ten drugi epizod może być sygnałem, że w niedługiej przyszłości dojdzie do połączenia się obu gromad.
      Masywne gwiazdy szybko kończą życie jako supernowe. Zwykle istnieją kilka milionów lat i eksplodują w tych samych regionach, w których się narodziły. R136 to wyjątkowa gromada. Zawiera setki tysięcy gwiazd, w tym i takie o masie do 300 mas Słońca. Stanowi on część wielkiego regionu formowania gwiazd o średnicy 5 milionów lat świetlnych. Nigdy wcześniej nie odnotowano też, by tak duża liczba szybko poruszających się gwiazd opuszczała tę samą gromadę.
      Teraz, gdy zaobserwowaliśmy, że 1/3 masywnych gwiazd została wyrzucona z obszaru, w którym powstały – a tym samym zaczęły one wywierać wpływ na dalsze regiony – możemy przypuszczać, że wpływ masywnych gwiazd na ewolucję i strukturę galaktyk jest większy, niż dotychczas sądziliśmy. Możliwe nawet, że takie uciekające gwiazdy narodzone we wczesnym wszechświecie miały ważny udział w procesie rejonizacji, kiedy rozproszony wodór został ponownie zjonizowany, stwierdza współautor badań, Lex Kaper.
      Gaia znajduje się w odległości 1,5 miliona kilometrów od Ziemi. Zadaniem sondy jest precyzyjne określanie pozycji, prędkości i kierunku ruchu ponad miliarda gwiazd. Holenderscy naukowcy chcieli przetestować możliwości teleskopu, więc na obiekt badań wybrali R136, który leży w odległości 160 000 lat świetlnych od Ziemi. To granica możliwości Gai. R136 powstała niedawno, więc wystrzelone z niej gwiazdy znajdują się tak blisko, że bardzo trudno jest je zidentyfikować. Jeśli jednak znajdzie się wystarczająco dużo takich gwiazd, można przeprowadzić wiarygodne modelowanie statystyczne, wyjaśnia Alex de Koter. Gaia spisała się wyjątkowo dobrze, dostarczając danych, które zaskoczyły naukowców.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Dzięki pracy zawodowych astronomów, astronomów-amatorów oraz wykorzystaniu sztucznej inteligencji udało się odnaleźć niezwykły zaćmieniowy układ potrójny TIC 290061484. Odkryto go w danych z TESS (Transiting Exoplanet Survey Satellite). Układ złożony jest z dwóch gwiazd, które obiegają się w ciągu 1,8 doby, oraz trzeciej gwiazdy, obiegającej tę parę w ciągu 25 dni. To rekordowo ciasny układ potrójny. Dotychczasowym rekordzistą był ten odkryty w 1956 roku, gdzie dwie gwiazdy były obiegane przez trzecią w ciągu 33 dni.
      TIC 290061484 znajduje się w Gwiazdozbiorze Łabędzia i z naszej perspektywy wydaje się niemal płaski. Przez to każda z gwiazd przesłania swoje towarzyszki, blokując część ich światła. I to właśnie dzięki tym zmianom jasności udało się układ odnaleźć.
      Najpierw naukowcy przeanalizowali olbrzymią liczbę danych z TESS, odfiltrowując z nich te informacje, które świadczyły o istnieniu zaćmień. Następnie niewielka grupa astronomów-amatorów dokonała kolejnych analiz, poszukując w danych szczególnie interesujących przypadków. Ci amatorzy to osoby, które po raz pierwszy spotkały się online, biorąc udział w projekcie Planet Hunters. Zakończył się on w 2013 roku, ale grupa nie zaprzestała pracy. Skontaktowała się z zawodowymi astronomami i wspólnie zapoczątkowali projekt Visual Survey Group. Wspólnie szukamy głównie śladów kompaktowych układów składających się z wielu gwiazd, niezwykłych gwiazd zmiennych w układach podwójnych oraz nietypowych obiektów, mówi emerytowany profesor fizyki z MIT, Saul Rappaport.
      Nowo odkryty układ jest tak kompaktowy, że zmieściłby się wewnątrz orbity Merkurego. Jest stabilny tylko dlatego, że orbity wszystkich trzech gwiazd znajdują się niemal na tej samej płaszczyźnie. Dlatego grawitacja każdej z nich nie zakłóca zbytnio ruchu pozostałych. Orbity gwiazd są prawdopodobnie stabilne od milionów lat. Zdaniem profesora Rappaporta, gwiazdy uformowały się w ramach tego samego procesu, który jednocześnie uniemożliwił utworzenie się planet blisko którejkolwiek z nich. Jedyne planety, które potencjalnie mogłyby tam istnieć, to takie, krążące wokół całego układu, jakby był on jedną gwiazdą.
      Uczeni mówią, że z czasem wewnętrzne gwiazdy układu będą się starzały i zwiększały swoją objętość, co doprowadzi do ich połączenia się i powstania supernowej. Będzie to miało miejsce za 20-40 milionów lat.
      Naukowcy z niecierpliwością czekają na uruchomienie Nancy Grace Roman Space Telescope. Dostarczy on znacznie bardziej szczegółowych danych niż TESS. Dość wspomnieć, że to, co w TSS widzimy jako 1 piksel, w Roman Telescope będzie reprezentowane przez 36 000 pikseli. TESS daje nam szeroki ogląd całego nieboskłonu, Roman pozwoli zaś sięgnąć wzrokiem znacznie dalej, aż do centrum Drogi Mlecznej. Będzie też w stanie odnaleźć układy zaćmieniowe składające się ze znacznie większej liczby gwiazd. Uczeni liczą na to, że zaobserwuje on układy 6 i więcej gwiazd. Zanim odkryto potrójne układy zaćmieniowe, nawet nie przypuszczano, że one istnieją. Roman może pokazać nam nigdy wcześniej niewidziane obiekty i układy, dodaje Tamás Borkovits z Uniwersytetu w Segedynie na Węgrzech.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zachodzące w przestrzeni kosmicznej procesy, w czasie których powstają gwiazdy, mogą prowadzić też do pojawienia się obiektów o masie nieco większej od Jowisza. Badacze korzystający z Teleskopu Webba odkryli w mgławicy NGC 1333 aż sześć takich niezwykłych obiektów o masie planety, ale niepowiązanych grawitacyjne z żadną gwiazdą. Powstały w procesie takim, jak powstają gwiazdy, czyli zapadnięcia się gazu i pyłu, ale ich masa odpowiada masie planet. Badamy granice procesów formowania się gwiazd. Jeśli masz obiekt, który wygląda jak młody Jowisz, to czy jest możliwe, by w odpowiednich warunkach przekształcił się w gwiazdę? To ważne pytanie w kontekście zrozumienia powstawania gwiazd i planet, mówi główny autor badań, astrofizyk Adam Langeveld z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa.
      Dane z Webba sugerują, że odkryte obiekty mają masę od 5 do 10 razy większą niż masa Jowisza. To oznacza, że są jednymi z najlżejszych znanych nam obiektów, które powstały w procesach, w jakich powstają gwiazdy oraz brązowe karły, obiekty o masie 13–80 mas Jowisza, zbyt małej, by zaszła przemiana wodoru w hel.
      Wykorzystaliśmy niezwykła czułość Webba w zakresie podczerwieni, by odnaleźć najsłabiej świecące obiekty w młodej gromadzie gwiazd. Poszukujemy odpowiedzi na podstawowe dla astronomii pytanie o najmniej masywny obiekt podobny do gwiazdy. Okazuje się, że najmniejsze swobodne obiekty powstające w procesach takich, jak gwiazdy, mogą mieć masę taką, jak gazowe olbrzymy krążące wokół pobliskich gwiazd, wyjaśnia profesor Ray Jayawardhana, który nadzorował badania. Nasze obserwacje potwierdzają, że obiekty o masie planetarnej mogą powstawać w wyniku dwóch procesów. Jeden to kurczenie się chmur pyłu i gazu – czyli tak jak tworzą się gwiazdy – drugi zaś to powstawanie planet w znajdującym się wokół gwiazdy dysku akrecyjnym z pyłu i gazu. Tak właśnie powstał Jowisz i inne planety Układu Słonecznego, dodaje Jayawardhana.
      Najbardziej intrygującym z obiektów znalezionych przez Webba jest ten najlżejszy, o masie 5-krotnie większej od Jowisza. Obecność wokół niego dysku akrecyjnego wskazuje, że obiekt najprawdopodobniej uformował się takim procesie, w jakim powstają gwiazdy. Sam dysk również interesuje badaczy. Nie można wykluczyć, że mogą z nim pojawić się planety. To może być żłobek miniaturowego układu planetarnego, znacznie mniejszego niż nasz układ, dodaje Alexander Scholz, astrofizyk z University of St. Andrews.
      Co interesujące, Webb nie zarejestrował – a ma takie możliwości – żadnego obiektu o masie mniejszej niż 5 mas Jowisza. Może to oznaczać dolną granicę masy obiektów formujących się z zapadnięcia chmur pyłu i gazu.
      Autorzy badań przeanalizowali też profil światła wszystkich nowo znalezionych obiektów oraz dokonali ponownej analizy profilu światła 19 znanych brązowych karłów. Odkryli przy tym brązowego karła, który ma towarzysza o masie planety. To rzadkie znalezisko rzuca wyzwanie naszym modelom tworzenia się układów podwójnych.
      W najbliższych miesiącach naukowcy chcą zająć się analizą atmosfer nowo odkrytych obiektów i porównać je do brązowych karłów oraz gazowych olbrzymów.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Zespół Thiago Ferreiry z Uniwersytetu w São Paulo poinformował o odkryciu dwóch egzoplanet okrążających gwiazdę podobną do Słońca. Zwykle egzoplanety wykrywa się metodą tranzytu, badając zmiany jasności gwiazdy macierzystej, na tle której przechodzą. Tym razem odkrycia dokonano rejestrując zmiany prędkości radialnej gwiazdy spowodowane oddziaływaniem grawitacyjnym planet. Tą metodą odnaleziono dotychczas około 13% z ponad 5000 znanych nam egzoplanet.
      Naukowcy obserwowali gwiazdę HIP 104045. To gwiazda typu G5V, należy do ciągu głównego, a jej rozmiary i masa są zaledwie kilka procent większe od rozmiarów i masy Słońca. Temperatura powierzchni gwiazdy wynosi 5825 kelwinów, a jej wiek to 4,5 miliarda lat. Jest więc bardzo podobna do Słońca, gwiazdy typu G2V o temperaturze 5778 kelwinów i wieku ok. 4,6 miliarda lat.
      Planeta HIP 104045 c to super-Neptun położony blisko gwiazdy. Jej masa jest około 2-krotnie większa od masy Neptuna, znajduje się w odległości 0,92 jednostki astronomicznej od gwiazdy, którą obiega w ciągu 316 dni. Z kolei HIP 104045 b ma masę co najmniej połowy Jowisza, położona jest w odległości 3,46 j.a. od gwiazdy i obiega ją ciągu 2315 dni.
      Okazuje się, że gwiazda HIP 104045 jest podobna do Słońca również pod względem składu chemicznego, chociaż istnieją pewne różnice mogące wskazywać, że HIP 104045 mogła wchłonąć nieco materiału z planety skalistej.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Naukowcy z NASA napotkali na zadziwiająco masywną czarną dziurę. Jej odkrycie każe ponownie zastanowić się nad teoriami dotyczącymi ewolucji gwiazd.
      Wspomniana czarna dziura jest częścią galaktyki M33, która znajduje się w odległości 3 milionów lat świetlnych od Ziemi. Dane z Chandra X-ray Observatory i teleskopu Gemini wykazały, iż czarna dziura w układzie podwójnym M33 X-7 jest 15,7 razy bardziej masywna niż Słońce. Tym samym jest to najbardziej masywna znana nam gwiazdowa czarna dziura.
      Odkrycie stawia zupełnie nowe pytania o formowanie się czarnych dziur – mówi Jerome Orosz z San Diego State University, jeden z odkrywców M33 X-7.
      Czarna dziura znajduje się w pobliżu towarzyszącej jej gwiazdy, która ma również olbrzymią masę, jest 70 razy cięższa od Słońca. To z kolei najcięższa gwiazda w binarnym systemie, w skład którego wchodzi czarna dziura. Wspomniana gwiazda krąży wokół czarnej dziury przesłaniając ją co trzy i pół doby. To jedyna znana nam czarna dziura w systemie binarnym, która ulega zaćmieniom. Dzięki nim możliwe jest precyzyjne określenie jej masy.
      To olbrzymia gwiazda, której towarzyszy olbrzymia czarna dziura. W przyszłości gwiazda prawdopodobnie zmieni się w supernową i z czasem powstanie para czarnych dziur – stwierdził Jeffrey McClintock z Harvard-Smithsonian Center of Astrophysics.
      Ewolucja systemu binarnego M33 X-7 jest trudna do przestawienia, gdyż nie zgadza się ze współczesnymi teoriami.
      Otóż gwiazda, z której powstała czarna dziura, musiałaby mieć masę większą, niż istniejąca jeszcze gwiazda wchodząca w skład systemu binarnego. To właśnie przez to, iż jej masa była większa, jako pierwsza zmieniła się w czarną dziurę. Tu powstaje jednak pewien problem. Otóż średnica tej gwiazdy byłaby wówczas większa, niż obecna odległość pomiędzy czarną dziurą a istniejącą gwiazdą. Oznaczałoby to, iż gwiazdy miałyby wspólną część zewnętrznego płaszcza. To z kolei powinno spowodować tak znacznie straty w masie takiego systemu, że niemożliwe byłoby powstanie tak masywnej czarnej dziury, jaką odkryto.
      Powstanie takiej dziury byłoby możliwe jedynie wówczas, gdyby gwiazda, z której czarna dziura się narodziła, traciła masę 10-krotnie wolniej, niż przewidują współczesne modele astronomiczne.
      Jednak takie wolniejsze tracenie masy mogłoby wyjaśniać inne zjawisko, które wcześniej zaobserwowano. Otóż ostatnio astronomowie zauważyli niezwykle jasną supernową SN 2006gy. Gwiazda, która zmieniła się w supernową było 150-krotnie cięższa od Słońca. Oznacza to, że pod koniec swojego życia gwiazdy mogą być znacznie bardziej masywne, niż przewidują współczesne teorie. Innymi słowy, wolniej tracą masę, niż dotychczas sądzono.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...