Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Wskazano lokalizację nowego amerykańskiego Zderzacza Elektron-Jon (EIC)

Rekomendowane odpowiedzi

Na początku stycznia Departament Energii USA poinformował o wybraniu lokalizacji dla nowego potężnego urządzenia badawczego fizyki wysokich energii. Zderzacz Elektron-Jon (EIC) ma powstać w Brookhaven National Laboratory (NY) kosztem ok. 2 mld. dolarów. Dwa przeciwbieżne akceleratory zderzać będą elektrony z protonami lub z jonami atomowymi, z możliwością polaryzacji obu wiązek. Program badawczy planowanych eksperymentów współtworzą naukowcy z NCBJ.

Nowe urządzenie pozwoli na lepsze zrozumienie budowy najmniejszych cegiełek materii i oddziaływań, dzięki którym ona istnieje - wyjaśnia profesor Lech Szymanowski z Narodowego Centrum Badań Jądrowych (NCBJ). Fizycy na całym świecie przygotowują program badawczy EIC i pracują nad optymalizacją projektu akceleratorów i eksperymentów korzystających z ich wiązek.

Wśród badaczy przygotowujących nowe eksperymenty jest m.in. polska grupa fizyków teoretyków z Departamentu Badań Podstawowych NCBJ. Doktorzy Paweł Sznajder i Jakub Wagner wraz z kolegami z francuskiego CEA przygotowali platformę obliczeniową PARTONS, pozwalającą na generowanie przewidywań dla EIC w oparciu o istniejącą wiedzę teoretyczną na temat oddziaływań silnych. Wyniki uzyskane dzięki tej platformie oraz dzięki technikom obliczeniowym takim jak sieci neuronowe i algorytm genetyczny pozwalają na tworzenie precyzyjnych przewidywań dla EIC, ale także na ocenę jego oczekiwanego wpływu na zrozumienie struktury materii - opisuje dr Sznajder. Niezwykła precyzja planowanych eksperymentów po raz pierwszy umożliwi stworzenie trójwymiarowych, tomograficznych obrazów wnętrza protonuPrzygotowane przez nas narzędzie jest unikalne - uzupełnia dr Wagner. Udało nam się uzyskać i opublikować już kilka prac z pierwszymi wynikami, które powinny ułatwić analizę teoretyczną danych uzyskanych w EIC.

Materia jądrowa nadal nie jest dokładnie poznana, a oddziaływania w niej zachodzące potrafimy opisywać jedynie w dużym przybliżeniu - przekonuje dr Tolga Altinoluk, realizujący w NCBJ grant Unii Europejskiej dotyczący fizyki ciężkich jonów w EIC. Zderzenia z użyciem ciężkich jonów umożliwiają badanie nowych stanów materii, o niespotykanej dotychczas gęstości gluonów - cząstek przenoszących oddziaływania silne, odpowiedzialnych za istnienie m.in. protonu.

Badania teoretyczne oddziaływań silnych na najbardziej elementarnym poziomie mają w NCBJ wieloletnią tradycję, a nasi naukowcy należą do grona światowych ekspertów w tej dziedzinie. W 2021 roku instytut wraz z Uniwersytetem Warszawskim będzie organizować międzynarodowe spotkanie fizyków pracujących nad EIC, goszczące kilkuset najwybitniejszych specjalistów z całego świata.

Więcej na temat projektu EIC można przeczytać w informacji na stronie BNL


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd tak mały naród (w stosunku do populacji planety) ma tak potężne nakłady żeby móc od tak realizować takie futurystyczne wizje.? Super sprawa. Zazdroszczę naukowcom amerykańskim, że realizują to co chcą.

Pomijam też fakt ile Amerykanie wydają $ na zbrojenia, bo gdyby na Ziemi panował pokój to kasa ze zbrojeń już by nas dawno zaprowadziła do przyszłości o 200-300 lat do przodu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
13 godzin temu, h4r napisał:

Skąd tak mały naród (w stosunku do populacji planety) ma tak potężne nakłady żeby móc od tak realizować takie futurystyczne wizje.?

W skrócie z  drapieżnego,amerykańskiego kapitalizmu wymuszającego ciężką pracę żeby jakoś żyć oraz praktycznie zerowego socjalu. Dziesiątki milionów obywateli USA nie stać na dentystę za to mają np sporo lotniskowców za miliardy $ każdy.

Wd. mnie bardzo dobrze wydają pieniądze ze swoich podatków, ale mogli by trochę bardziej zaopiekować się swoimi obywatelami bo te kontrasty aż rażą.

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko że ostry kapitalizm jest też w Europie z Mocarstwem Niemieckim na czele, a ludność 2 razy większa jak w USA i nie mamy nawet 10% tego co oni.

Chińczycy dogonili dzięki populacji, ale USA jest w tej chwili wszędzie, a z pomocą Anglii rządzą praktycznie połową kuli ziemskiej. Dla mnie to jest arcy fenomen i nie potrafię znaleźć źródła tego sukcesu. Zaczął się przed II WŚ.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jakie technologie oni mają,bo chyba mnie coś ominęło,czego my nie mamy?Dla mnie futurystyczne technologie to opanowanie eksploracji i kolonizacji kosmosu,póki co jesteśmy cywilizacją typu 0  w skali Kardaszewa,co najmniej do typu 1 w tej skali,powstanie tzw.technologicznej osobliwości,na razie to ewolucja niż rewolucja,ale kto wie co przyniesie przyszłość.Gdzie nieśmiertelność,symbioza z robotami,maszynami i sztuczną inteligencją?Przełomu nie ma na razie,póki co to tylko plany i marzenia.

Edytowane przez GodSI

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
58 minut temu, h4r napisał:

Dla mnie to jest arcy fenomen i nie potrafię znaleźć źródła tego sukcesu. Zaczął się przed II WŚ.

Może dlatego, że najbardziej inteligentni Żydzi Europejscy, wyczuwając niebezpieczeństwo, uciekli do Stanów przed nazizmem, a dziś wiadomo, że naród ten ma niezwykle wysokie IQ - średnio to 112-115. Taka kumulacja wybitnych jednostek w kraju w jednym kraju o mocnym kapitalizmie pozwoliła osiągnąć takie wyniki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.01.2020 o 20:24, h4r napisał:

Zazdroszczę naukowcom amerykańskim, że realizują to co chcą.

Chyba nie, o ile mnie pamięć nie myli, L. Lederman w "Boska cząstka" twierdzi, że LHC powstał w Europie, bo kongres odmówił finansowania powstania takiej maszyny w USA. Widać pozazdrościli sławy, ale i tak dali tylko połowę budżetu LHC. Słowem: cieniasy i kutwy. ;)

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 16.01.2020 o 20:24, h4r napisał:

Skąd tak mały naród (w stosunku do populacji planety) ma tak potężne nakłady żeby móc od tak realizować takie futurystyczne wizje.? Super sprawa. Zazdroszczę naukowcom amerykańskim, że realizują to co chcą.

No to poparz sobie skąd. Taki Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) kosztował 4,6 miliarda CHF. Złożyło się na to wiele krajów, w tym Polska (i chwała jej za to). W przeliczeniu na złotówki (załóżmy 4zł za 1 CHF) to ok. 18,4 miliarda zł. Polska natomiast na Kościół watykański (takie malutkie obce państwo w Europie) ze swojego budżetu w ramach umowy konkordatu przeznacza 1,8 miliarda(!) zł rocznie. A to oznacza, że w ciągu ostatnich 22 lat działania tej haniebnej umowy, tylko z tych pieniędzy, które idą na "bóstwa", Polska mogłaby wybudować samodzielnie 2 takie LHC(!) A to jest tylko jeden przykład trwonienia naszych pieniędzy! Ilu wybitnych naukowców przyjechałoby do Polski pracować w takim ośrodku naukowym i jakie byłyby z tego wynalazki i korzyści dla Polski, to trudno sobie to nawet wyobrazić. A tak nie mamy z tego nic, poza dziurą średniowiecza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Sławko napisał:

Polska natomiast na Kościół watykański (takie malutkie obce państwo w Europie) ze swojego budżetu w ramach umowy konkordatu przeznacza 1,8 miliarda(!) zł rocznie.

Masz na to jakieś źródło? ( znalazłem )

Czytałem kiedyś konkordat i tam jest mowa przede wszystkim o ziemiach dla kościoła i podtrzymywanie tradycji (w tym najbardziej dokuczliwej jakim są dzwony).

Edytowane przez h4r

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
23 godziny temu, h4r napisał:

Tylko że ostry kapitalizm jest też w Europie z Mocarstwem Niemieckim na czele, a ludność 2 razy większa jak w USA i nie mamy nawet 10% tego co oni

Jakby Europa zrezygnowała z darmowej służby zdrowia, urlopów macierzyński, masy innych dopłat i ulg to byśmy mieli podobnie jak w USA. Czyli promy kosmiczne i lotniskowce połączone z bardzo niskim standardem życia sporej części społeczeństwa.

Ale z drugiej strony coś jest w USA że są liderami w innowacjach. Podobnie zresztą jak Izrael. Oba państwa to przesiedleńcy i mają dość krótką historię swojej państwowości. Może to jest klucz ich sukcesu? Świeżość w porównaniu ze skostniałą i wypaloną Europą.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2019 roku polska astronom Anna Kapińska odkryła pierwszego kosmicznego ORC-a, czyli dziwny krąg radiowy (odd radio circle – ORC). Teraz naukowiec z Zakładu Astrofizyki Narodowego Centrum Badań Jądrowych, doktor Pratik Dabhade, odegrał kluczową rolę w odkryciu najbardziej odległego i największego z ORC-ów.
      Dziwne kręgi radiowe to wielkie chmury promieniowania radiowego w kształcie pierścieni, składające się z naładowanej plazmy. Niektóre z nich są naprawdę imponujące. Nowo odkryty RAD J131346.9+500320 znajduje się w odległości 7 miliardów lat świetlnych i ma ponad milion lat świetlnych średnicy. To 10-krotnie więcej niż średnica naszej galaktyki. Co więcej, obiekt tej jest zaledwie drugim dziwnym kręgiem radiowym, w którym występują dwa przecinające się pierścienie.
      Obiekt został odkryty dzięki obywatelskiemu projektowi naukowemu RAD@home Astronomy Collaboratory, przy którym współpracują naukowcy i wolontariusze-amatorzy. Wspólnie analizowali dane uzyskane z radioteleskopu LOFAR, najbardziej czułego urządzenia do pomiaru fal radiowych o niskich częstotliwościach. Składa się on z setek tysięcy prostych anten rozsianych po całej Europie. Wspólnie działają one jak wielki interferometr.
      Odkrywcy ORC-a to grupa kierowana przez naukowców z Uniwersytetu w Mumbaju. Efektem ich pracy jest nie tylko znalezienie dziwnego kręgu radiowego, ale również dwóch innych wielkich struktur. Pierwsza z nich to radio RAD J122622.6+640622, olbrzym o średnicy 3 milionów lat świetlnych. Jeden z jej dżetów – strumieni materii wyrzucanej z centrum – nagle się zagina i tworzy pierścień radiowy o średnicy około 100 000 lat świetlnych. Druga z radiogalaktyk, RAD J142004.0+621715, ma 1,4 miliona lat średnicy i również w jej przypadku jeden z dżetów tworzy na końcu pierścień. Obie galaktyki znajdują się w zatłoczonych gromadach galaktyk. To prawdopodobnie oddziaływanie z otaczającą je materią o temperaturze milionów stopni wpływa na kształt ich dżetów.
      Szczegóły na temat odkrycia opublikowano w artykule RAD@home discovery of extragalactic radio rings and odd radio circles: clues to their origins.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2019 roku polska astronom Anna Kapińska odkryła pierwszego kosmicznego ORC-a, czyli dziwny krąg radiowy (odd radio circle – ORC). Teraz naukowiec z Zakładu Astrofizyki Narodowego Centrum Badań Jądrowych, doktor Pratik Dabhade, odegrał kluczową rolę w odkryciu najbardziej odległego i największego z ORC-ów.
      Dziwne kręgi radiowe to wielkie chmury promieniowania radiowego w kształcie pierścieni, składające się z naładowanej plazmy. Niektóre z nich są naprawdę imponujące. Nowo odkryty RAD J131346.9+500320 znajduje się w odległości 7 miliardów lat świetlnych i ma ponad milion lat świetlnych średnicy. To 10-krotnie więcej niż średnica naszej galaktyki. Co więcej, obiekt tej jest zaledwie drugim dziwnym kręgiem radiowym, w którym występują dwa przecinające się pierścienie.
      Obiekt został odkryty dzięki obywatelskiemu projektowi naukowemu RAD@home Astronomy Collaboratory, przy którym współpracują naukowcy i wolontariusze-amatorzy. Wspólnie analizowali dane uzyskane z radioteleskopu LOFAR, najbardziej czułego urządzenia do pomiaru fal radiowych o niskich częstotliwościach. Składa się on z setek tysięcy prostych anten rozsianych po całej Europie. Wspólnie działają one jak wielki interferometr.
      Odkrywcy ORC-a to grupa kierowana przez naukowców z Uniwersytetu w Mumbaju. Efektem ich pracy jest nie tylko znalezienie dziwnego kręgu radiowego, ale również dwóch innych wielkich struktur. Pierwsza z nich to radio RAD J122622.6+640622, olbrzym o średnicy 3 milionów lat świetlnych. Jeden z jej dżetów – strumieni materii wyrzucanej z centrum – nagle się zagina i tworzy pierścień radiowy o średnicy około 100 000 lat świetlnych. Druga z radiogalaktyk, RAD J142004.0+621715, ma 1,4 miliona lat średnicy i również w jej przypadku jeden z dżetów tworzy na końcu pierścień. Obie galaktyki znajdują się w zatłoczonych gromadach galaktyk. To prawdopodobnie oddziaływanie z otaczającą je materią o temperaturze milionów stopni wpływa na kształt ich dżetów.
      Szczegóły na temat odkrycia opublikowano w artykule RAD@home discovery of extragalactic radio rings and odd radio circles: clues to their origins.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W 2019 roku polska astronom Anna Kapińska odkryła pierwszego kosmicznego ORC-a, czyli dziwny krąg radiowy (odd radio circle – ORC). Teraz naukowiec z Zakładu Astrofizyki Narodowego Centrum Badań Jądrowych, doktor Pratik Dabhade, odegrał kluczową rolę w odkryciu najbardziej odległego i największego z ORC-ów.
      Dziwne kręgi radiowe to wielkie chmury promieniowania radiowego w kształcie pierścieni, składające się z naładowanej plazmy. Niektóre z nich są naprawdę imponujące. Nowo odkryty RAD J131346.9+500320 znajduje się w odległości 7 miliardów lat świetlnych i ma ponad milion lat świetlnych średnicy. To 10-krotnie więcej niż średnica naszej galaktyki. Co więcej, obiekt tej jest zaledwie drugim dziwnym kręgiem radiowym, w którym występują dwa przecinające się pierścienie.
      Obiekt został odkryty dzięki obywatelskiemu projektowi naukowemu RAD@home Astronomy Collaboratory, przy którym współpracują naukowcy i wolontariusze-amatorzy. Wspólnie analizowali dane uzyskane z radioteleskopu LOFAR, najbardziej czułego urządzenia do pomiaru fal radiowych o niskich częstotliwościach. Składa się on z setek tysięcy prostych anten rozsianych po całej Europie. Wspólnie działają one jak wielki interferometr.
      Odkrywcy ORC-a to grupa kierowana przez naukowców z Uniwersytetu w Mumbaju. Efektem ich pracy jest nie tylko znalezienie dziwnego kręgu radiowego, ale również dwóch innych wielkich struktur. Pierwsza z nich to radio RAD J122622.6+640622, olbrzym o średnicy 3 milionów lat świetlnych. Jeden z jej dżetów – strumieni materii wyrzucanej z centrum – nagle się zagina i tworzy pierścień radiowy o średnicy około 100 000 lat świetlnych. Druga z radiogalaktyk, RAD J142004.0+621715, ma 1,4 miliona lat średnicy i również w jej przypadku jeden z dżetów tworzy na końcu pierścień. Obie galaktyki znajdują się w zatłoczonych gromadach galaktyk. To prawdopodobnie oddziaływanie z otaczającą je materią o temperaturze milionów stopni wpływa na kształt ich dżetów.
      Szczegóły na temat odkrycia opublikowano w artykule RAD@home discovery of extragalactic radio rings and odd radio circles: clues to their origins.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Prezydent Trump nie ustaje w wysiłkach na rzecz ograniczenia finansowania nauki. Wcześniej informowaliśmy o propozycji obcięcia budżetu NASA na naukę. Tym razem na celowniku jego administracji znalazł się superkomputer Horizon. Mimo, że prezydent twierdzi, że utrzymanie dominacji USA na rynku najbardziej wydajnych maszyn obliczeniowych jest jego priorytetem, działania Białego Domu mogą opóźnić lub całkowicie zniweczyć plany budowy maszyny Horizon, która ma stanąć na University of Texas w Austin.
      Stany Zjednoczone dominują na rynku superkomputerów. To w tym kraju tradycyjnie już znajduje się największa liczba spośród 500 najbardziej wydajnych maszyn świata. Jednak dominacja ta jest coraz mniejsza. Obecnie na liście TOP500 superkomputerów znajdują się 173 maszyny z USA – w tym 5 z 10 najpotężniejszych – a przed 10 laty w USA stały 232 takie maszyny.
      Horizon ma być najpotężniejszym superkomputerem na amerykańskiej uczelni wyższej. Obecnie miano takiej maszyny należy do superkomputera Frontera, również znajdującego się na University of Texas. Maksymalna moc obliczeniowa Frontery to 23,52 Pflops (Pflops to 1015 operacji zmiennoprzecinkowych na sekundę), teoretyczna szczytowa wydajność tej maszyny to 38,75 Pflops. Frontera znajduje się obecnie na 52. miejscu na liście TOP500. W chwili powstania był 5. najbardziej wydajnym superkomputerem na świecie. Dla porównania, najpotężniejszy polski superkomputer Helios GPU, z maksymalną mocą obliczeniową 19,14 Pflops zajmuje obecnie 69. pozycję.
      Horizon, którego koszt ma wynieść 520 milionów dolarów, będzie 10-krotnie bardziej wydajny od Frontery. Znalazłby się na 10. miejscu obecnej listy. Obecnie jednak nie wiadomo czy i kiedy powstanie. Wszystko przez działania Białego Domu, który chce uniemożliwić Narodowej Fundacji Nauki (NFC) wydatkowanie 234 milionów dolarów, jakie Kongres przyznał jej w ubiegłym miesiącu na program Major Research Equipment and Facilities Construction (MREFC). Zdecydowana większość tej kwoty – 154 miliony USD – miało zostać przeznaczone na budowę Horizona, a resztę NFC ma zamiar wydać na wieloletni program unowocześniania stacji antarktycznej McMurdo i niewielką infrastrukturę naukową w kraju.
      Pieniądze przyznane na MFERC to część znacznie większej kwoty 1,9 biliona USD zatwierdzonej w marcu jako awaryjne wydatki w celu uniknięcia przerw w pracy w wyniku możliwego zamknięcia rządu federalnego.
      Prezydent Trump sprzeciwił się takim działaniom i zapowiedział, że wstrzyma wydatkowanie 2,9 miliarda USD, w tym właśnie 234 milionów dolarów dla Narodowej Fundacji Nauki. Stwierdził bowiem, że nie są to wydatki awaryjne. Prawdopodobnie takie działanie byłoby nielegalne, gdyż zgodnie z prawem prezydent może albo wstrzymać całość wydatków (1,9 biliona), albo żadnego.
      Jeśli jednak Trump dopnie swego, budowa Horizona może co najmniej poważnie się opóźnić. Texas Advanced Computing Center (TACC) ma fundusze wystarczające na prace nad superkomputerem przez 3–4 miesiące. W zbudowanie i oprogramowanie komputera zaangażowanych jest 80 specjalistów z TACC oraz prywatne firmy.
      Naukowcy z niecierpliwością czekają na nowy superkomputer. Pozwoli on na symulowanie zarówno ewolucji galaktyk, jak i rozprzestrzeniania się wirusów w aerozolach. Mikrobiolodzy mówią, że zastosowanie Horizona w połączeniu z algorytmami sztucznej inteligencji sprawi, że obliczenia związane z wirusami będą 100-krotnie bardziej wydajne, niż obliczenia prowadzone na Fronterze.
      Uruchomienie Horizona planowane jest na połowę przyszłego roku. Frontera używa technologii z 2019 roku. Starzeje się i nie możemy go już dłużej używać, stwierdzają naukowcy. Już samo opóźnienie prac nad Horizonem to poważny problem. Może to bowiem oznaczać unieważnienie umowy pomiędzy TACC a Nvidią na dostarczenie tysięcy zaawansowanych procesorów graficznych. W związku z rozwojem sztucznej inteligencji zapotrzebowanie na takie układy jest ogromne, więc nie wiadomo, kiedy znowu Nvidia mogłaby dostarczyć tylu układów, ile potrzebuje Horizon.
      Zatrzymanie prac nad superkomputerem oznaczałoby też zmarnowanie 100 milionów USD, które dotychczas wydano na maszynę.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ponad pięć lat temu w Science ukazał się artykuł, którego autorzy alarmowali, że od 1970 roku populacja ptaków w USA spadła niemal o 30%. Wczoraj podczas 90th North American Wildlife and Natural Resources Conference opublikowano 2025 U.S. State of the Birds, raport przygotowany przez wiodące organizacje i instytucje zajmujące się ochroną przyrody, w tym Cornell Lab of Ornithology. Z raportu wynika, że populacja ptaków wciąż się zmniejsza. Co więcej, pozytywne zjawiska z pierwszego raportu – jak długoterminowy wzrost liczby ptaków wodnych – już nie zachodzą.
      Najnowszy raport nie przynosi optymistycznych wieści. Okazuje się bowiem, że sytuacja 229 gatunków, czyli około 1/3 wszystkich żyjących w USA, jest na tyle zła, że w bliższej lub dalszej przyszłości ich istnienie może być zagrożone. Liczebność gatunków leśnych spada zarówno na wschodzie, jak i zachodzie, ale na zachodzie tempo spadku przyspiesza. Jednak najszybciej zmniejsza się liczebność gatunków żyjących na łąkach i pastwiskach (o 43% od 1970 r.) oraz na terenach suchych (o 41% od 1970 r.). Populacja ptaków wodnych, która rosła od 1970 roku, zaczęła spadać. Od roku 2014 zmniejszyła się aż o 20%.
      Aż 42 gatunki, w tym c, srokę żółtodziobą i epoletnika trójbarwnego, zaklasyfikowano jako Red-Alert Tipping Point Species, co oznacza, że ich liczebność jest niebezpiecznie mała. Kolejnych 37 gatunków przypisano do kategorii Orange Alert. Ich liczebność w długim terminie się zmniejsza, a spadek ten przyspiesza.
      Szybkie spadki liczebności ptaków to dowód na coraz silniejsze działanie niekorzystnych czynników, które doświadczają zwierzęta i ludzie na całym świecie. Te czynniki to utrata siedlisk, degradacja środowiska i ekstremalne zjawiska pogodowe. Gdy widzimy takie spadki, musimy pamiętać, że jeśli warunki nie są dobre do życia dla ptaków, nie są też dobre do życia dla ludzi, mówi profesor Amanda Rodewald z Cornell Lab.
      Naukowcy zwracają jednak uwagę, że takie zjawiska nie są nieodwracalne. Odpowiednie działania i inwestycje mogą dać bardzo dobre wyniki. Przypominają, że w 2009 roku 16 leżących na wybrzeżach stanów skoordynowało wysiłki na rzecz ochrony ostrygojada brunatnego. Od tamtej pory regionalne populacje tego ptaka zwiększyły swoją liczebność o 43%. Jak więc zauważają eksperci, takie działania jak zakładanie obszarów chronionych, ochrona wybrzeży i lasów mogą wiele zdziałać i odwrócić niekorzystne trendy.
      Coś wręcz przeciwnego obserwuje się w przypadku ptaków wodnych. Obecnie ich liczebność gwałtownie spada, gdyż mamy do czynienia z suszami, zmniejszono ochronę obszarów podmokłych i są one coraz częściej zamieniane są w pola uprawne.
      Wiele populacji ptaków walczy o przetrwanie. Istnieją jednak sprawdzone metody ochrony oparte na nauce i inwestycjach w ochronę środowiska. Dekady ochrony obszarów podmokłych przed myśliwymi, właścicielami ziemskimi, agencjami stanowymi i federalnym oraz korporacjami pozwoliły na zwiększenie liczebności wielu gatunków ptaków wodnych. Wystarczy, że będzie korzystna pogoda. Udowodniliśmy, że to działa, mówi Steve Adair, główny naukowiec organizacji Ducks Unlimited.
      Autorzy raportu podkreślają też korzyści gospodarcze wynikające z ochrony ptaków. Przypominają, że rekreacyjnymi obserwacjami ptaków zajmuje się około 100 milionów Amerykanów. Żadna inna forma aktywności nie jest w USA tak popularna. Nie licząc oczywistych korzyści zdrowotnych wynikających z aktywności fizycznej i przebywania na świeżym powietrzu, to zamiłowanie obywateli USA do obserwowania ptaków przekłada się na konkretne kwoty. Amerykanie wydają na tę formę rozrywki aż 108 miliardów USD rocznie w postaci wydatków na podróże, zakwaterowanie czy sprzęt do obserwacji. Przekłada się to na 1,4 miliona miejsc pracy i 38 miliardów USD wpływów z podatków.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...