Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Satelity SpaceX znowu zakłócają badania naukowe

Rekomendowane odpowiedzi

Starlink, konstelacja satelitów budowana przez firmę SpaceX, po raz kolejny zakłóciła badania naukowe. Stało się to kilka dni po tym, jak na niską orbitę okołoziemską trafił drugi zestaw satelitów, zwiększając ich liczbę do 120.

Już po wystrzeleniu pierwszych 60 satelitów naukowcy zauważyli, że są one niezwykle jasne i wyrazili obawę, że realizacja planów SpaceX zakłóci badania astronomiczne. Obecnie na orbicie pracuje mniej niż 5000 satelitów. Tylko część z nich to satelity komunikacyjne, które odbierają i wysyłają sygnały. Konstelacja Starlink ma składać się z 12 000 satelitów, a SpaceX nie jest jedyną firmą, która chce budować takie wielkie konstelacje. Naukowcy zajmujący się badaniem przestrzeni kosmicznej obawiają się, że tysiące nowych satelitów zakłócą badania. Elon Musk zapewniał, że nie będą one miały wpływu na astronomię. Nie wyjaśnił jednak, jakim cudem tysiące satelitów krążących nad naszymi głowami pozostanie bez wpływu na badania naukowe.
Pomysł Muska po raz kolejny sprawia problemy. We wrześniu Europejska Agencja Kosmiczna poinformowała, że musiała przesunąć jednego ze swoich satelitów naukowych, by uniknąć zderzenia z satelitą Starlink.

Teraz dowiadujemy się, że przed dwoma dniami satelity SpaceX zakłóciły badania naukowe, a konkretnie pracę Dark Energy Camera (DECam) znajdującej się w Cerro Tololo Inter-American Observatory w północnym Chile. Jestem w szoku. Badania DECam zostały poważnie zakłócone przez 19 satelitów Starlink. Ich przelot w polu widzenia aparatu trwał ponad 5 minut, mówi Clara Martinez-Vazquez.

Naukowcy opublikowali zdjęcie, na którym widać zakłócenia spowodowane przez satelity. W tym czasie prowadzone były obserwacje w ramach DECam Local Volume Exploration Survey, których zadaniem jest zobrazowanie całego południowego nieba w poszukiwaniu galaktyk zdominowanych przez ciemną materię.

Zaledwie 20 kilometrów od Cerro Tololo Inter-American Observatory budowane jest Large Synoptic Survey Telescope, olbrzymie obserwatorium, któego zadaniem będzie obserwacja asteroid bliskich Ziemi, badanie supernowych i ciemenj materii. W czerwcu ukazał się dokuemnt, któego autorzy stwierdzili, że Starlink może zakłócić obserwacje.

Federalna Komisja Komunikacji (FCC) wydała SpaceX zgodę na wystrzelenie 12 000 satelitów Starlink, których celem jest zapewnienie dostępu do internetu na całym świecie. W ubiegłym miesiącu SpaceX opublikowała dokument, z którego wynika, że chce w przyszłości wystrzelić 30 000 kolejnych satelitów.

SpaceX zapewnia, że pomaluje swoje satelity na czarno, by nie wpływały one na obserwacje astronomiczne i odpowiednio dostosuje ich orbity.


« powrót do artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
W dniu 20.11.2019 o 12:07, KopalniaWiedzy.pl napisał:

SpaceX zapewnia, że pomaluje swoje satelity na czarno, by nie wpływały one na obserwacje astronomiczne i odpowiednio dostosuje ich orbity.

Nie da się dostosować orbit 12 tysięcy satelitów przy takiej ilości obserwatoriów na ziemi. To co jest potrzebne to komputerowy model umożliwiający filtrowanie zakłóceń powodowanych przez te satelity.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, Astro napisał:

Komputerowy model musiałby być niezwykle precyzyjny, a to trochę się do końca nie da

Mamy 2020. Da się, satelity znają swoją pozycję co do centymetrów, większe niedokładności niesie atmosfera. Zwyczajnie wytnie się moment przelotu satelity, na szczęście astronomia dawno przeszła na CCD.

7 minut temu, Astro napisał:

Pomalowanie na czarno niewiele wniesie.

Miałem pisać że oba "rozwiązania" to PR-bullshit, w końcu coś musieli powiedzieć.

8 minut temu, Astro napisał:

Z punku widzenia astronoma na głupszy pomysł nie można było wpaść.

ed: myślę oczywiście o całym tym "pomyśle" SpaceX

Trzeba porównać zyski z konstelacji satelitów z zyskami przynoszonymi przez badania naukowe, dostęp do fejsia w środku dżungli może być ważniejszy niż jakieś tam obserwacje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Głupotą jest to powstrzymywać, miejsce teleskopów jest na orbicie a takie projekty jak ten pozwalają obniżyć koszt wystrzelenia tych teleskopów. Jeśli ten projekt pójdzie dobrze będą mieć kasę na "Starshipa" a z jego ładownością taki teleskop Jamesa Weba można wystrzelić rozłożony co zaoszczędziło by 3/4 funduszy który poświęcili na testy.

Musk powinien zaproponować , że po prostu wystrzeli parę nowych teleskopów przy okazji lub w dobrej cenie.  

//edit: No ok przesadziłem, może nie rozłożony ale  $10mld  dało by się dużo więcej dobrego dla astronomii zrobić przy cenach wynoszenia ładunków na orbitę jakie już teraz oferuje Space X.

Edytowane przez dexx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
10 minut temu, Astro napisał:

Kolega oczywiście wie, że czas na teleskopie (zwłaszcza dużym) kosztuje, i zapewne z własnej kieszeni opłaci straty fotonów, a będzie tych strat sporo. :)

Jak się podzieli pole nieboskłonu przez pole wszystkich satelitów, to wychodzą straszne liczby :P
Ja bym się bardziej martwił dodatkowymi fotonami dostarczanymi (gratis) przez te satelity, ale oczywiście filtracja sprowadzi to do strat - tysiące razy większych niż "pochłanianie", ale to wciąż są małe wartości bezwzględne -  i nic z czym astronomowie/fizycy by sobie nie poradzili. Astronomia to i tak mocno "probabilistyczna" zabawa w sensie zbierania fotonów.

10 minut temu, Astro napisał:

Armia już dawno udostępniła astronomom coś takiego jak optyka adaptatywna i atmosfera mniej się liczy.

Napisałem to tylko dla ilustracji faktu, że problem jest "malutki". Swoją drogą nie wiem czy małe/stare obserwatoria też już ją posiadają czy tylko te nowe wielometrowce.

10 minut temu, Astro napisał:

końcu pornus w dżungli może ocalić życie

Przez zmniejszenie przyrostu naturalnego lata wcześniej ;)

10 minut temu, Astro napisał:

Jeśli masz pomysł (albo odpowiednią kasę do sponsoringu)

To już nie do mnie. To nie ja wysłałem satelity i to nie ja chcę sprzedawać pigmejów reklamodawcom. Jedynym realnym wyjściem jest ultraprecyzyjny model filtrowania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 hour ago, dexx said:

Głupotą jest to powstrzymywać, miejsce teleskopów jest na orbicie a takie projekty jak ten pozwalają obniżyć koszt wystrzelenia tych teleskopów.

Sprzęt na Ziemi jest tańszy i można budować większe obserwatoria. Optyka adaptatywna pozawala uzyskiwać wyniki lepsze od teleskopów na orbicie. Moim zdaniem nie powinniśmy zaśmiecać nieba i pozbawiać się tej opcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
16 godzin temu, Astro napisał:

Napisałem, że *ówno prawda i tyle. Powtórzę to samo.

Z tym zadaniem poradzi sobie pojedynczy "pecet" (po stronie obserwatorium), a satelity znają swoją pozycję z dokładnością do milimetrów (pozycjonują się laserami).
Cała ta sprawa to bardzie kwestia nieprzygotowania niż skali problemu.
Zresztą gówno czy nie gówno, to jedyna istniejąca opcja.
Bo ludzie na pewno wybiorą "porno w dżungli", a satelitom latającym powyżej 100 km można prawnie naskakać.
 

16 godzin temu, Astro napisał:

Typowy czas integracji spektroskopowej na sporym teleskopie to? Niestety, nie sekundy. :P

Nie do końca rozumiem. Mamy bardzo czułą skalibrowaną macierz CCD. Co za problem zignorować odczyty z pewnego odcinka czasowego na pewnych piselach? Przecież fotony i tak rejestruje się na bieżąco, a przelot świecidełka nie zakłóci możliwości "piksela" na długi czas. 
Czas przelotu satelity przez piksel to wielkość rzędu ms, najlepsze teleskopy powinny mieć rozmiar piksela rzędu 20cm z 400km.
Uwzględnianie takich przerw w dopływie danych jest trywialne z algorytmicznego punktu widzenia.
W sumie to takie satelity nie muszą być nawet symulowane, one powinny być znakomicie widoczne na CCD. Im jaśniejsze, tym lepiej :P
 

15 godzin temu, cyjanobakteria napisał:

Moim zdaniem nie powinniśmy zaśmiecać nieba i pozbawiać się tej opcji.

To jest nieuniknione, z tym że to nie jest problem. Takie satelity można odfiltrować.
To byłby problem w czasach kiedy zrobienie sieci takich satelitów było niemożliwe, więc nie sądzę aby jakakolwiek ogarnięta cywilizacja kosmiczna uznała to za wielki problem w czasie swojego rozwoju ;)

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Astro napisał:

ale polecam Ci nie wymyślać nowego.

Niestety jestem nałogowcem (nawet miałem w opcjonalnych planach zawodowych zdobyć certyfikat TRIZ) więc wyszła koledze płachta na byka.
Naiwnym rozwiązaniem technicznym jest stworzenie macierzowej przesłony wykorzystującej memsy, blokującej dopływ światła do pixeli, tylko że nie wykorzystuje to lokalności zakłócenia i jest mocno upierdliwe w realizacji, do tego ograniczy ilość padającego światła.
Najlepszym możliwym rozwiązaniem jest stworzenie ruchomej mikroprzesłony o minimalnym rozmiarze, być może z własnym detektorem "światełka" który pozwoli jej się samodzielnie pozycjonować.Ta przesłona musi zasuwać bezpośrednio po detektorze, a dokładniej powinna być zapewniona możliwość działania wystarczającej ilości takich przesłon aby rozwiązać problemy z wszystkimi satelitami w polu widzenia. Nie warto komplikować systemu na wypadek zbyt wzajemnie bliskiego przelotu satelitów, shit happens. Bardzo ładnie wykorzystuje to zaproponowane wcześniej modelowanie ruchu satelitów.
Bardzo ciekawy projekt z dziedziny mikrorobotyki, w sam raz dla studentów Caltech/MIT/PW.

Edytowane przez peceed

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Astro napisał:

Ufam, że nie jesteś janciem...

 

18 godzin temu, Astro napisał:

Tutaj raczej niezamożni sympatycy nauki

Więc jest kolega gołodupkiem, ale ten extra prefix niewiele zmienia.
Witam ponownie w ignorowanych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Po raz pierwszy doszło do nieudanego wystrzelenia satelitów z konstelacji Starlink. W wyniku awarii satelity znalazły się na bardzo niskiej orbicie i wkrótce spłoną w atmosferze. Firma SpaceX zapewnia, że nie stanowią one zagrożenia. Pierwsze Starlinki trafiły na orbitę w 2019 roku. Obecnie konstelacja składa się z ponad 6000 niewielkich satelitów znajdujących się na niskiej orbicie okołoziemskiej (LEO).
      Dwadzieścia satelitów Starlink zostało wystrzelonych przed 4 dniami na pokładzie rakiety Falcon 9 z Vandenberg Space Force Base. Pierwszy stopień rakiety spisał się bez zarzutu, wynosząc na orbitę drugi stopień i satelity. Następnie oddzielił się od nich i z powodzeniem wylądował. Było to już 329. udane lądowanie rakiety nośnej przeprowadzone przez SpaceX.
      Pierwsze uruchomienie silników 2. stopnia przebiegło zgodnie z planem, jednak pojawił się wyciek ciekłego tlenu. W związku z tym silnik Merlin, który miał wynieść satelity na prawidłową orbitę, nie spełnił swojego zadania.
      Co prawda satelity zostały prawidłowo zwolnione, ale znajdują się na orbicie o dużym mimośrodzie, która w najniższym punkcie znajduje się zaledwie 135 kilometrów nad Ziemią. To ponaddwukrotnie niżej, niż powinny się znaleźć. Na tej wysokości pojazdy doświadczają znacznego tarcia o atmosferę, przez co z każdym obiegiem tracą 5 kilometrów wysokości w apogeum (najwyższym punkcie orbity). Oddziaływanie atmosfery na satelity jest tak silne, że ich silniki nie poradzą sobie z wyniesieniem pojazdów na prawidłową orbitę. Dlatego wkrótce satelity wejdą w atmosferę i w niej spłoną.
      SpaceX oświadczyła, że nie zagrażają one ani innym satelitom, ani ludziom na Ziemi. To przypomina nam, jak wymagające technicznie są loty w kosmos. Dotychczas przeprowadziliśmy 364 udane starty rakiet Falcon – które bezpiecznie dostarczały astronautów, ładunki i tysiące satelitów Starlink na orbitę – co czyni z rodziny Falcon jedną z najlepszych serii rakiet nośnych w historii, czytamy w firmowym oświadczeniu.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      AKTUALIZACJA: Inżynierowe SpaceX nie poradzili sobie z problemami z ciśnieniem w rakiecie Super Heavy. Test został odwołany.
      Dzisiaj o godzinie 15:00 czasu polskiego ma odbyć się testowy lot najpotężniejszej rakiety w dziejach, systemu Starship firmy SpaceX. Pojazd załogowy został zintegrowany z rakietą Super Heavy i czeka na stanowisku startowym. Start może odbyć się pomiędzy godziną 15:00 a 16:30, chociaż Elon Musk nie wyklucza, że zostanie odwołany. SpaceX bardzo ostrożnie podchodzi to pierwszego testu tak potężnej rakiety. Mimo, że system jeszcze nie został sprawdzony, NASA już podpisała ze SpaceX wielomiliardową umowę przewidującą, że w przyszłości Starship będzie woził astronautów na Księżyc w ramach programu Artemis.
      Plan pierwszego testu zakłada, że Starship wzniesie się na wysokość około 240 kilometrów nad powierzchnię Ziemi. Znajdzie się więc w przestrzeni kosmicznej, której granicę umownie wyznacza linia Karmana na wysokości 100 km nad Ziemią.
      Starship składa się z pojazdu załogowego o tej samej nazwie oraz rakiety nośnej Super Heavy, która korzysta z 33 silników. Całość ma wysokość 120 metrów. Już pierwsza wersja tego zestawu wielokrotnego użytku ma wynosić na niską orbitę okołoziemską (LEO) ładunek o masie od 100 do 150 ton. Po rozbudowie Starship będzie wynosił na LEO nawet 250-tonowe ładunki.
      Siła ciągu całości wynosi imponujące 75 900 kN. Starship jest nie tylko potężniejszy od najnowszego systemu NASA – SLS – o maksymalnym ciągu 41 000 kN, który będzie zdolny wynieść na LEO masę 130 ton. To również najpotężniejszy system rakietowy w historii. Obecnie miano najpotężniejszej rakiety w dziejach należy do Saturna V. Zawiozła ona ludzi na Księżyc i była w stanie wynieść na LEO ładunek o masie 140 ton.
      SpaceX przez rok czekała na zgodę Federal Aviation Administration na przeprowadzenie dzisiejszego testu. Firma musiała spełnić wysokie wymagania dotyczące m.in. bezpieczeństwa osób i infrastruktury naziemnej. W teście będą brali udział urzędnicy FAA, którzy sprawdzą, czy SpaceX spełniła wszystkie wymagania.
      NASA i SpaceX zawarły umowę, która przewiduje, że w roku 2025 Starship może wziąć udział w misji Artemis III. Plan przewiduje, że astronauci zostaną wystrzeleni w kapsule Orion za pomocą systemu SLS i – być może – przesiądą się do Starshipa, który będzie oczekiwał na orbicie Księżyca. To właśnie Starship ma lądować na Srebrnym Globie. Przedstawiciele SpaceX mówią, że zanim ich pojazd będzie gotowy do zabrania na pokład ludzi, będą chcieli przeprowadzić 100 testów orbitalnych. W tej chwili nie wiadomo, czy uda się to założenie spełnić.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Przed kilku laty głośno było o Neuralink, firmie Elona Muska, który obiecał stworzenie implantu łączącego ludzki mózg z komputerem. Przed kilkoma miesiącami biznesmen ogłosił, że do maja bieżącego roku rozpoczną się testy implantu The Link na ludziach. Jednak przed Neuralinkiem może być bardzo wyboista droga. Media doniosły właśnie, że już przed rokiem Federalna Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) odrzuciła wniosek o testy urządzenia, a dwa amerykańskie ministerstwa prowadzą śledztwo ws. działań firmy Neuralink.
      The Link ma być wszczepiany do mózgu. Jako taki jest przez FDA klasyfikowany jako urządzenie Klasy III. Należą do niej urządzenia medyczne, które podtrzymują lub wspierają funkcje życiowe, są implantowane lub stwarzają potencjalnie nieuzasadnione ryzyko choroby lub odniesienia obrażeń. FDA oświadczyła, że wniosek Neuralinku o rozpoczęcie testów na ludziach zawierał „dziesiątki niedociągnięć”, więc został odrzucony. Wątpliwości Agencji budziły m.in. stabilność akumulatorów i systemu ładowania, możliwość migrowania implantu w mózgu czy uszkodzenia tkanki. I mimo upływu wielu miesięcy Neuralink wciąż nie jest w stanie poprawić wszystkich niedociągnięć.
      Odrzucenie wniosku nie oznacza, co prawda, że The Link nie zostanie w końcu dopuszczony do testów, ale wskazuje, że kilkunastu ekspertów, którzy przyglądali się implantowi, zgłosiło poważne zastrzeżenia.
      To jednak nie wszystkie problemy. Pod koniec ubiegłego roku Departament Rolnictwa wszczął śledztwo ws. złego traktowania zwierząt laboratoryjnych przez firmę Muska, a Departament Transportu otworzył swoje śledztwo dotyczące nieprawidłowości przy międzystanowym transporcie materiałów niebezpiecznych, w tym implantów od chorych zwierząt.
      Ustalenia Departamentów Rolnictwa i Transportu mogą w jakiś pośredni sposób wpłynąć na proces decyzyjny FDA. Dodatkowo sprawę mogą skomplikować zapowiedzi Muska i innych przedstawicieli firmy, którzy twierdzili, że The Link pozwoli niewidomym widzieć, sparaliżowanym chodzić oraz pozwoli na połączenie z jakimś rodzajem sztucznej inteligencji. Urządzenia Klasy III są oceniane pod kątem bezpieczeństwa oraz spełniania stawianych przed nimi założeń. Szumne zapowiedzi dotyczące niezwykłych możliwości The Link, nawet jeśli nie znajdą się w oficjalnym wniosku, mogą spowodować, że urzędnicy FDA będą znacznie baczniej przyglądali się urządzeniu i aplikacji.
      Eksperci uważają, że firma Muska nie ma niezbędnej wiedzy i doświadczenia, by w przewidywalnym czasie wprowadzić na rynek implant mózgowy.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...