Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Pływające wyspy wzbogacają bioróżnorodność polskich miast

Recommended Posts

Fundacja OnWater prowadzi od trzech lat projekt budowy roślinnych wysp pływających w rzekach w centrum miasta. I nie chodzi tutaj o którąś z wielkich światowych metropolii, a o... Wrocław.

Pływające ogrody mają zwiększać bioróżnorodność, oczyszczać wodę, dawać schronienie ptakom. Ich bazę stanowią kosze, w których umieszcza się ziemię wraz z nasadzeniem. Przedstawiciele OnWater zapewniają, że sadzą głównie gatunki rodzime, a ich ogrody ewoluują, gdyż trafiają tam nowe rośliny, których nasiona roznosi wiatr i ptaki. O ptakach też zresztą pomyślano i na wyspach-ogrodach umieszczane są budki lęgowe dla kaczek.

Pierwsze takie konstrukcje powstały w 2016 roku w pobliżu Mostu Grunwaldzkiego. Rok później wyspy trafiły na Oławę, a następnie zagościły też w Poznaniu. Z fundacją skontaktował się bowiem poznański Urząd Miasta i poprosił o stworzenie takich wysp.  To zresztą dopiero początek współpracy, gdyż w Poznaniu chcą też rewitalizować betonowe nabrzeża Warty.

Nie wszystko, co robi fundacja, widać na powierzchni. OnWater zaprojektowała też wyspy podwodne, składające się m.in. z rogatka sztywnego, wywłocznika kłosowego czy grążeli żółtej. Wyspy takie są schronieniem dla drobnej fauny, w tym narybku i kijanek płazów.


« powrót do artykułu

Share this post


Link to post
Share on other sites
56 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

Autor mieszka we Wrocławiu i wie, co pisze

Bez jaj, ja też i nie podzielam tego zdania, przeca mamy fontanne, tak?

:)

Ciekami mnie ile kosztuje nas taka wyspa (nie krytykuję  bynajmniej pomysłu!), to tak w kontekście:

https://warszawa.naszemiasto.pl/zielone-igloo-za-15-tysiecy-zlotych-internauci-wysmiali/ar/c1-7264873

 

Share this post


Link to post
Share on other sites
19 minut temu, radar napisał:

przeca mamy fontanne, tak?

:)

Ciekami mnie ile kosztuje nas taka wyspa (nie krytykuję  bynajmniej pomysłu!), to tak w kontekście:

https://warszawa.naszemiasto.pl/zielone-igloo-za-15-tysiecy-zlotych-internauci-wysmiali/ar/c1-7264873

 

Ostatnio się dowiedziałem, że pewien znajomy brał udział w projektowaniu tej fontanny. Niestety, ze względu na dobro KW nie mogę temu znajomemu nawtykać :)

A co do kosztów.. próbujemy umówić się na wywiad z kimś z OnWater. Będzie dobre pytanie :)

Share this post


Link to post
Share on other sites
1 godzinę temu, Astro napisał:

Nie rozumiem. Czy Wrocław nie jest światową metropolią?

Zależy pewnie od wyboru kryterium. Od anglistów słyszałem co najmniej dwa razy, że żadne polskie miasto (oprócz być może Warszawy) nie jest "city" (tylko "town") ;)

P.S. No chyba, że to był sarkazm, a ja nie załapałem. Oj chyba tak było, czytałem w pośpiechu ;)

Edited by darekp

Share this post


Link to post
Share on other sites
17 minut temu, darekp napisał:

d anglistów słyszałem co najmniej dwa razy, że żadne polskie miasto (oprócz być może Warszawy) nie jest "city" (tylko "town") 

google translator melduje:

city - a large town

town - an urban area that has a name, defined boundaries, and local government, and that is generally larger than a village and smaller than a city

Za en.wiki:

A city is distinguished from other human settlements by its relatively great size, but also by its functions and its special symbolic status, which may be conferred by a central authority. The term can also refer either to the physical streets and buildings of the city or to the collection of people who dwell there, and can be used in a general sense to mean urban rather than rural territory.[13][14]

To jest jakiś ponury humanistyczny żart i prowokacja obliczona na zawieszenie ścisłowców. 

  

Share this post


Link to post
Share on other sites
2 minuty temu, Astro napisał:

Widać Jajcenty, żeś nie z Wrocławia.

jaja se robisz? Urodziłem się na Łukasińskiego, do przedkszola uczęszczałem na Pułaskiego,  dziewczynę miałem na Kniaziewicza, po trójkącie bermudzkim chodziłem po nocy - bo byłem u siebie. Ty biegłeś a ja Cię goniłem, masz szczęście że byłem pijany bo Twój płaszcz byłby mój! 

Share this post


Link to post
Share on other sites
7 minut temu, Astro napisał:

Urwa, jaki ten świat jest mały... Myślę, że gdyby kopalnia przemianowała się na WKW (Wrocławska Kopalnia Wiedzy), to dużo by to nie zmieniło

Wyprowadziłem się z Wrocławia jeszcze w zeszłym stuleciu, ale do tej pory jak tam wpadnę to czuje się u siebie.Ulice, kierunki świata, wszystko jest na swoim miejscu. Jedynie ten penis na horyzoncie widoczny z Bielan bardzo mi przeszkadza. Wychodzi na to, że Poltegor nie był taki zły. Ale miasto jest super.

Share this post


Link to post
Share on other sites

Spać nie dają i przeszkadzają istotnie w obserwacjach nieba! Nawet w tym roku rozmawiałem o tym ze studentami z uniwerku.

Na Żelaznej i w okolicach niewiele się zmieniło:) chociaż coraz więcej nowych osiedli, szczególnie na Manganowej i teraz Tęczowej, zmienia się struktura mieszkańców :)

17 minut temu, Jajcenty napisał:

wszystko jest na swoim miejscu.

Żebyś się nie zdziwił :) Teraz np. już nie będzie estakady na pl. Społecznym, będzie "chór", czy tam inne "budynki". Wydzielonych torowisk jest więcej niż tramwajów, a tramwaju na Jagodno dalej nie ma :) Nowe buspasy są, fajno. Oj, po tych wakacjach będzie, będzie się działo, będzie zabawa....Tzn. jak już planujesz to rowerem najlepiej:)

Share this post


Link to post
Share on other sites
15 minut temu, radar napisał:

Żebyś się nie zdziwił :)

Nie nie. To jest trochę inne uczucie. Wchodzisz na impreze do jakiego mieszkania w dziwnym miejscu typu Kozanów pierwszy raz w życiu. Okna zasłonięte, nawet w pomieszczeniu bez okien w każdej chwili potrafisz wskazać gdzie jest centrum miasta, gdzie mieszkasz, nie zastanawiasz się, po prostu wiesz. Potem wyprowadzasz się i mieszkasz 20 lat w małym miasteczku i nigdy już nie jesteś u siebie. Bez zastanowienia nie wskażesz zachodu, ani gdzie pracujesz.  Paskudne uczucie.

2 minuty temu, Astro napisał:

Myślę, że gdyby Jajcentego wmanewrować autem we współczesny Wrocław, to by się nie pozbierał.

Lubie jeżdzić po Wrocławiu bo jedyne na co muszę uważać to znaki, a np. w Warszawie muszę jeszcze walczyć z kierunkiem jazdy. Hipokamp przegrzany :D

Ale przyznaję są miejsca, które z trudem rozpoznaję.

Share this post


Link to post
Share on other sites

A ja się do Wrocławia wprowadziłem na stałe 18 lat temu (wcześniej pomieszkiwałem). W trójkącie do liceum chodziłem. A z Biskupina sobie żonę wziąłem. I chętnie byśmy się z Wrocławia wyprowadzili.

Share this post


Link to post
Share on other sites
16 minut temu, Astro napisał:

W tym dziwnym miejscu mieszkałem rok, i do dziś z zamkniętymi oczami rozpoznam tam kierunki geograficzne. Nie zmieniło się wiele. ;)

No wiesz, Kozanów to łąka w mojej pamięci. Potem nastawiali tam wielkiej płyty :)  Przebywałem sporo wzdłuż trasy tramwaju nr 3 (Leśnica, Stabłowice, Pilczyce) to generalnie były bardzo wiejskie rejony Wrocławia,

 

26 minut temu, Astro napisał:

Kozanów i Biskupin to bardzo blisko, by nie powiedzieć o podległości. Mariusz może Ci przywalić.

Aż tak to chyba nie podpadłem. No i jestem prawie pewien, że Kozanów i  Biskupin to dwa różne końce? 

Share this post


Link to post
Share on other sites
58 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

A z Biskupina sobie żonę wziąłem

Ciekawość mnie zżera: przypadek czy bliskość teków polibudy? 

12 minut temu, Astro napisał:

Na Bartoszowicach rok,

Aż musiałem sprawdzić -  nigdy nie słyszałem o Bartoszowicach a miałem ulubioną ciotkę na Sempolnie. 

Share this post


Link to post
Share on other sites
17 godzin temu, Jajcenty napisał:

przypadek czy bliskość teków polibudy

Jak nie teki to może akademik AR?:)

17 godzin temu, Astro napisał:

ed: teki to zawsze siedlisko syfilisu i takich tam. ;):D

ekhmm :)

A propos teków to byłem tam jakoś w zeszłym roku, kupowałem coś przez olx i okazał się być studentem z teków i... ja pierdziele, jeden wielki parking, wszędzie parkingki, nawet na boiskach do kosza, pagórek etc, szlaban... do tego portiernia (ochrona!) na prawdę pilnuje kto wchodzi :) No i monitoring na korytarzach na każdym piętrze! O tempora, o mores! :)

@Mariusz Błoński To jeszcze do pytań do onwater: dlaczego on water, a nie zagospodarowywanie brzegów? Gdzie we Wro to pływa (pływa? czy jest jakoś zakotwiczone?), bo ja jakoś nie widziałem z mostu (chyba, że nie widziałem na co patrzę). Czy ktoś o to ma dbać czy ma zarastać na dziko? Jaka wielkość, masa? Nie wpływa to na żeglugę? 

Share this post


Link to post
Share on other sites

 

15 minut temu, Mariusz Błoński napisał:

Żadne teki i AR-y. Ja humanista jestem. W UWr.

Ale to chyba do tego było:

22 godziny temu, Mariusz Błoński napisał:

 A z Biskupina sobie żonę wziąłem.

No chyba, że humaniści gardzą dziewczynami z polibudy czy AR :P

 

 

Z tym onwater i tym igloo, teraz jeszcze dochodzi "strefa relaksu" w Warszawie za 1 milion :) Tak sobie myślę, że "prawdziwe pieniądze robi się na drogich, słomianych inwestycjach" ;) Jest to oczywiście subiektywna i niesprawiedliwa (bo pochopna) opinia :)

Share this post


Link to post
Share on other sites

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now

  • Similar Content

    • By KopalniaWiedzy.pl
      We Wrocławiu otwarta została pierwsza w Polsce miejska farma akwaponiczna. Powstała ona w ramach polsko-norweskiego PROJEKTU USAGE. Rolą farmy akwaponicznej w centrum miasta jest zapewnienie świeżej żywności przeznaczonej dla lokalnych mieszkańców. Hodowla i uprawa w pobliżu odbiorcy to również skrócony łańcuch dostaw i ograniczony ślad węglowy, a wszystko to w trosce o środowisko i nasze bezpieczeństwo – podkreślono na stronie Miejskiej AquaFarmy.
      Pierwsze kontenery postawiono w październiku zeszłego roku. Miesiąc później zamontowano system akwaponiczny. W styczniu 2023 r. Water Science Technology Institute we Wrocławiu zaczął prace nad dobieraniem organizmów wodnych zamieszkujących zbiorniki.
      W AquaFarmie uprawę roślin (ich zestaw ma być podyktowany zapotrzebowaniem) łączy się z hodowlą. Sprawdzane są warunki dla ryb, a także dla raków oraz innych skorupiaków. Farma połączona jest z systemem zbierania i oczyszczania wód opadowych, a całość tworzy system zamknięty. W ten sposób uprawa może trwać przez cały rok, bez względu na warunki atmosferyczne, oszczędność wody, w porównaniu do tradycyjnego rolnictwa, wynosi nawet 90%. Ponadto uprawy tego typu wymagają też mniej miejsca niż konwencjonalne rolnictwo. Dodatkową zaletą jest redukcja ilości powstających odpadów.
      System akwaponiczny farmy zamknięty jest w przystosowanych do produkcji żywności kontenerach i został wyposażony w trzy zbiorniki do hodowli zwierząt. Ryby i skorupiaki hodowane są w systemie zamkniętym. Ich odchody przy pewnym stężeniu stają się toksyczne dla zwierząt, ale są cennym składnikiem pokarmowym dla roślin. Dlatego woda z odchodami pompowana jest do jednostki wyposażonej w filtry. Tam bakterie z rodzajów Nitrosomonas i Nitrobacter przekształcają amoniak w azotyny i azotany. Te są lepiej przyswajane przez rośliny.  Po odfiltrowaniu woda z substancjami pokarmowymi trafia do roślin. Tam stosowane są dwie metody hydroponiczne. W jednej z nich (NFT) korzenie roślin są obmywane stale płynącą wodą, a w metodzie DWC korzenie zanurzone są w intensywnie napowietrzanej i wymienianej wodzie. Z hodowli hydroponicznej woda, już oczyszczone z substancji toksycznych dla zwierząt, wraca do miejsca hodowli zwierząt. W ten sposób obieg zostaje zamknięty. Trzeba go jednak uzupełniać, gdyż część wody ubywa w wyniku transpiracji, parowania i wchłaniania przez rośliny. Do uzupełniania częściowo wykorzystywana jest oczyszczona woda opadowa.
      Cała produkcja żywności odbywa się w kontrolowanych, zamkniętych warunkach co znacznie ogranicza możliwość występowania chorób i szkodników. Dzięki temu można zrezygnować z chemicznych środków ochrony roślin oraz antybiotyków. Już w tej chwili twórcy farmy mówią o uprawie trybuli, mizuny, rukwi wodnej, trawy pszenicznej oraz buraka liściowego i hodowli raka czerwonoszczypcowego.
      AquaFarma ma być zarówno laboratorium służącym rozwojowi przyszłych systemów produkcji żywności oraz miejscem spotkań oraz wymiany wiedzy.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Odnaleziono kolejny fragment barokowej fontanny z Neptunem, która niegdyś zdobiła plac Nowy Targ we Wrocławiu. Okazało się, że jedna z czterech muszli - trzymanych oryginalnie przez syreny i trytony - pełniła funkcję ozdoby w ogródku mieszkanki Wielowsi Średniej.
      Jak podaje serwis Wroclaw.pl, na muszlę natrafiła dziennikarka Radia Wrocław. Przeprowadzała wywiad z mieszkańcami podsycowskiej miejscowości i to oni skierowali ją w konkretne miejsce.
      Siedemnastego stycznia br. niemal kompletny element został przewieziony do Wrocławia.
      Wratislavianista dr Tomasz Sielicki – który wpadł na trop fontanny – przypomina, że w zeszłym roku odnaleziono rzeźbę Neptuna [korpus z prawie całą lewą nogą; górna część sięga linii żuchwy], jedną z muszli, jedną ze ślimacznic, kapitel z resztkami delfinów, głowę delfina oraz dolną partię syreny bądź trytona.
      Wiosną poszukiwania będą kontynuowane. Choć priorytetem jest odnalezienie głowy Neptuna, inne elementy są również na wagę złota, bo pomogą w ewentualnym odtworzeniu fontanny. Dr Sielicki szacuje, że dotąd odnaleziono ok. 50% całości.
      Wszystkie zebrane części oddano w depozyt do Muzeum Miejskiego Wrocławia. W pracowni kamieniarskiej na Starym Cmentarzu Żydowskim czekają na stabilne dodatnie temperatury; wtedy zostaną oczyszczone.
      Mówiąc o przyszłości, dr Sielicki wspomina o 2 ewentualnych scenariuszach. Pozostałości fontanny można by gdzieś wyeksponować albo, co wymagałoby większych środków pieniężnych, pokusić się o odtworzenie zabytku. Wratislavianista uważa, że da się to zrobić dzięki wykorzystaniu odnalezionych elementów i odkuciu nowych na wzór historycznych. Sprawa dalszych losów zabytku pozostaje otwarta.
       


      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Musiał minąć wiek ze sporym okładem, by barokowy Neptun ze znanej wrocławskiej fontanny powrócił do miasta. Dotąd wszyscy myśleli, że podczas oblężenia Festung Breslau w 1945 r. został zniszczony razem z pl. Nowy Targ, śledztwo wratislavianisty, dr. Tomasza Sielickiego, wykazało jednak, że jego losy potoczyły się zgoła inaczej...
      Przebudowa w latach 70. XIX wieku
      Kamienna fontanna, która stanęła na pl. Nowy Targ w 1732 r., zastąpiła studnię z końca XVI w. Jak tłumaczy dr Sielicki, była ona w swojej historii wielokrotnie uszkadzana, dlatego przechodziła remonty. Najpoważniejsza przebudowa miała miejsce w latach 70. XIX w. Budowano wtedy nowoczesne wodociągi z wieżą ciśnień Na Grobli, co wiązało się ze zmianą zaopatrzenia w wodę miejskich fontann. Przy okazji włodarze Breslau postawili odnowić figury. Ostatecznie zakres modernizacji był jednak o wiele szerszy. Wykonano nowe rzeźby, a z czasem o zamianie tej wszyscy zapomnieli - tłumaczy wratislavianista. Całkiem nową rzeźbę Neptuna, przedstawiającą boga z trójzębem uniesionym ku górze, wykonał w 1874 r. Albert Rachner (ten sam, który jest autorem popiersia Linneusza z Ogrodu Botanicznego). Ponieważ zdjęć sprzed przebudowy jest mniej niż fotografii z późniejszego okresu, nikt nie zwrócił na to uwagi.
      Powszechnie uważano, że na Nowym Targu stoi cały czas ta sama fontanna z XVIII w. Tymczasem było to dzieło w dużej mierze młodsze. I to ono uległo zniszczeniu w 1945 r. Do dziś zachowały się tylko jego nieliczne fragmenty. Torso Neptuna można oglądać w Parku Staromiejskim na wysokości zakładów kąpielowych - podkreśla dr Sielicki.
      Zawikłane losy pierwotnej rzeźby
      Gdzie więc podział się barokowy Neptun? Dr Sielicki natrafił na wskazówki w XIX-w. prasie. Jak udało mu się ustalić, Rachner chciał, by dzieło zachowano dla potomnych, stąd pomysł przekazania rzeźby wrocławskiemu Muzeum Starożytności. Nie ma jednak dowodów, że tak się stało. Zamiast tego Neptun stał przez kilkanaście lat na posesji Carla Müllera, emerytowanego porucznika i byłego radnego miejskiego, przy ulicy Świętokrzyskiej. Później - w 1889 r. - trafił do jego majątku w Wielowsi Średniej w powiecie sycowskim. W tamtejszym parku powstała niewielka fontanna, na której szczycie umieszczono barokową rzeźbę.
      W latach 60. XX w. przez Dolny Śląsk przeszła silna nawałnica. Spadający konar roztrzaskał parkową fontannę na kilka fragmentów. Rzeźba Neptuna straciła ręce i głowę, ale większość jej przetrwała. Pomimo kilku inwentaryzacji kawałki leżały pod drzewami przez kilkadziesiąt lat - opowiada wratislavianista.
      Poszlaki z lokalnej prasy
      Gdy dr Sielicki natrafił na wzmiankę w „Breslauer Zeitung”, pojechał do Wielowsi Średniej z Joanną Biniek z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków we Wrocławiu. Razem namierzyli roztrzaskaną fontannę. Autentyczność Neptuna potwierdzili historycy sztuki – Barbara Andruszkiewicz i dr Romuald Nowak z Muzeum Narodowego we Wrocławiu. To ten sam, który gorszył wrocławian swoją nagością w XVIII w. i który był milczącym świadkiem burzliwych wydarzeń Wiosny Ludów - cieszy się dr Tomasz Sielicki.
      Po około 2 miesiącach od odkrycia, 7 grudnia fragmenty rzeźby przewieziono na teren Starego Cmentarza Żydowskiego we Wrocławiu. Zabezpieczeniem, zbadaniem i konserwacją Neptuna zajmie się Muzeum Miejskie Wrocławia. Zakres działań będzie zależeć od dostępnych środków pieniężnych.
      O historii wodotrysku słów kilka
      Fontanna, która stanęła na pl. Nowy Targ w 1732 r., powstała w warsztacie Johanna Adama Karingera. Figurę stworzył rzeźbiarz Johann Jakob Bauer. Za prace kamieniarskie odpowiadał Johann Baptista Lemberger. Fontanna składała się z ośmiobocznej niecki, w środku której znalazły się cztery postaci legendarnych stworzeń morskich – syren i trytonów. Każda z nich podtrzymywała jedną muszlę, które razem tworzyły czaszę. Z niej wyrastał kapitel, na szczycie którego umieszczono cztery delfiny. Z ich paszcz tryskała woda do czaszy, a z niej – do basenu. Dzieło wieńczyła postać Neptuna, antycznego boga mórz, rzek i jezior - wyjaśnia dr Sielicki. Wodotrysk pełnił 2 funkcje: był źródłem wody pitnej i upiększał publiczny plac handlowy.
      Neptun był tylko częściowo owinięty szatą, budził więc zgorszenie wielu osób. Choć fontannę zabezpieczono ogrodzeniem, rzeźbę i tak notorycznie dewastowano, dlatego zatrudniono stróża do jej pilnowania. Trójząb budził [z kolei] śmiech wrocławian, ponieważ przypominał widły do przerzucania gnoju. Z tego względu mieszczanie nazywali Neptuna Jurkiem (lub po śląsku Jorgiem) z widłami (Gabeljürge). W 1838 r. przy okazji jednego z remontów atrybut boga wymieniono na wersję pozłacaną o antycznej formie.
       


      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Na budynku Szkoły Podstawowej nr 50 na poznańskim Starym Żegrzu powstał antysmogowy „Mural dla jerzyków”. Ma on zwiększyć wiedzę mieszkańców nt. tych pożytecznych ptaków, które wskutek termomodernizacji budynków tracą podstawowe siedliska. Projektantem muralu jest dr hab. Radosław Barek z Wydziału Architektury Politechniki Poznańskiej.
      Mural ma ok. 120 m2 powierzchni. Wykonano go za pomocą farby antysmogowej.
      Dzieło nie tylko zwraca uwagę na jerzyki, ale i upamiętnia Jakuba Kotnarowskiego, aktywistę społecznego, który działał na rzecz poznańskich ptaków, a zwłaszcza jerzyków. Kotnarowski był pomysłodawcą programów „Ptaki w mieście” czy „Zostań miejskim przyrodnikiem”. To z jego inicjatywy zabezpieczono wiaty przystankowe przed kolizjami z ptakami.
      Oficjalne odsłonięcie muralu zaplanowano na 1 października. Jak podkreślono na stronie Poznan.pl, pomysł na projekt powstał w ramach Poznańskiego Budżetu Obywatelskiego.
      Jerzyk jest mistrzem aerodynamiki i większość życia spędza w locie (ląduje przede wszystkim w okresie lęgowym). Szybując z wiatrem na dużych wysokościach, pije krople deszczu, zbiera pokarm czy materiał na gniazdo. Żywi się drobnymi owadami. Często jest mylony z jaskółką.
      Niestety, pospolity do niedawna gatunek ginie w szybkim tempie. Przyczyniają się do tego prace budowlane, głównie wspomniane na początku ocieplanie budynków, podczas którego zasklepia się otwory w stropodachach. Należy przy tym pamiętać, że jak wyjaśniono na stronie Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, obecnie niemal wszystkie jerzyki gniazdują w miastach, a tylko nieliczne zasiedlają dziuple bardzo starych drzew i szczeliny w skałach.

      « powrót do artykułu
    • By KopalniaWiedzy.pl
      Dwudziestego siódmego sierpnia do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego (USK) we Wrocławiu trafił z Tromsø w Norwegii ok. 50-letni pacjent, który potrzebuje pilnego przeszczepu serca. Trzynastego sierpnia Polak przeszedł rozległy zawał serca. Ze względu na deficyt dawców i na fakt, że w Norwegii jest tylko jeden ośrodek przeszczepowy, transport do kraju był dla niego jedynym ratunkiem. Było to duże wyzwanie logistyczne i medyczne. O pacjencie w potrzebie poinformowała USK pracująca w Norwegii polska lekarka.
      Podróż samolotem (Cessna Babcock Scandinavian AirAmbulance) trwała ok. 8 godzin. Jak wyjaśnił anestezjolog z USK, dr n. med. Stanisław Zieliński, zniszczone zawałem serce pacjenta nie pracuje samodzielnie. Mężczyzna żyje, bo jest podłączony do specjalistycznej aparatury.
      Ilość aparatury, sprzętu, do którego był podłączony pacjent, musiała być stale obsługiwana przez siedem osób. Do samego przeniesienia pacjenta z samolotu do karetki potrzebnych było aż 11 osób - tłumaczył „Gazecie Wrocławskiej” Miłosz Raszek, koordynator ds. transportu medycznego.
      Dalszy transport zaplanowano wzdłuż takiej trasy, by uniknąć nierówności, które mogłyby doprowadzić do rozłączenia aparatury podtrzymującej życie pacjenta.
      W USK pacjentowi wszczepiono pompę wspomagającą lewą komorę serca typu HeartMate. Teraz oczekuje na przeszczep.
      Cała akcja była możliwa dzięki Mateuszowi Rakowskiemu, koordynatorowi ds. transplantacji serca USK. Słowa uznania należą się także Miłoszowi Raszkowi, koordynatorowi ds. transportu medycznego USK, który zarządzał całym skomplikowanym przedsięwzięciem przetransportowania pacjenta do naszego szpitala, oraz lek. Jakubowi Jankowskiemu, koordynatorowi ds. mechanicznego wspomagania krążenia. I wreszcie: ogromny szacunek dla obu ekip medycznych – i polskiej, i norweskiej. Dziękujemy Wam za Wasze oddanie i bohaterstwo! - napisano na profilu USK na Facebooku.

      « powrót do artykułu
  • Recently Browsing   0 members

    No registered users viewing this page.

×
×
  • Create New...