Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Zostało 21 lat do katastrofy. Australijski raport klimatyczny to dzwonek alarmowy

Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, Szedar napisał:

Wybacz za mój zbyt może "nadęty" ton, ale nie ma tu żadnego "śmiania się z głupców". To najwyżej spostrzeżenie rodzica, który kilka razy tłumaczył dziecku, by nie dotykało żelazka. Cóż, może jednak niech się sparzy, no bo jak wytłumaczyć,  że gorące.? :)
Próbuj, trzymam kciuki; serio.

Taki ton brzmi już o wiele lepiej. Jednak relacja rodzic-dziecko wciąż jest dosyć wywyższająca. Może lepiej być jak brat? Oczywiście, że twoje rady mogą mnie czegoś nauczyć. Moje spostrzeżenia mogą być tak samo cenne dla Ciebie. Pewność, że nie popełnia się błędów, jest dosyć zaślepiająca. Radzę Ci nie robić tego. Ktoś o mniejszym doświadczeniu niż Ty może rozumieć niektóre sprawy, lepiej niż Ty.
Rozwiń analogię z żelazkiem. W tym przypadku chyba nie jest najlepsza. Dla mnie lepszą analogią jest autobus pędzący w stronę przepaści. My jesteśmy pasażerami. W najgorszym przypadku odniesiemy porażkę i spadniemy. To samo się stanie, jeśli będziemy bierni. Starając się zmienić sytuację, możemy odnieść sukces. Czyli całkowicie odwrotnie niż z żelazkiem. Patrząc na tę sytuację przez pryzmat teorii gier, bierna postawa daje 100% szansy na porażkę. Działanie daje niezerowe prawdopodobieństwo na sukces o gigantycznym znaczeniu. Zamiast możliwości poparzenia ryzykujemy... uratowaniem naszej cywilizacji. Chyba jestem gotów zaryzykować to drugie. Ty nie? :) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, gooostaw napisał:

aki ton brzmi już o wiele lepiej. Jednak relacja rodzic-dziecko wciąż jest dosyć wywyższająca. Może lepiej być jak brat? Oczywiście, że twoje rady mogą mnie czegoś nauczyć. Moje spostrzeżenia mogą być tak samo cenne dla Ciebie. Pewność, że nie popełnia się błędów, jest dosyć zaślepiająca. Radzę Ci nie robić tego. Ktoś o mniejszym doświadczeniu niż Ty może rozumieć niektóre sprawy, lepiej niż Ty.

Doktor Szedar to po prostu nadęty bufon. Trudno, tacy też są. Szkoda czasu. Ja zmarnowałem sporo nie bawiąc się przy tym dobrze, bo arogancja to jedna z tych form fanatyzmu która drażni mnie najmocniej. Arogant nie przyjmie żadnych argumentów bo jest najmądrzejszy. "Ma wiedzę" jak to sam Doktor Szedar powiedział... przykre to.

 

12 godzin temu, ex nihilo napisał:

Dla tych, którzy twierdzą, że "fuzja + GMO...":
https://smoglab.pl/dr-hab-paulina-kramarz-ludzi-zmieniono-w-maszynki-do-robienia-pieniedzy/
Tego nie zmieni ani fuzja, ani GMO.

Ja się z Tą Panią w wielu kwestiach zgadzam. Nie przeczytałem do końca ale już początkowe zdania to dokładnie moje poglądy np. :

"Myślę, że współczesnemu światu brakuje przede wszystkim połączenia nauki ze społeczeństwem. "

"Inną jest bardzo szybki postęp technologiczny, za którym nie idzie postęp społeczny."

"Nieustający brak czasu. Mamy coraz więcej technologii, coraz więcej ułatwień, ale nie mamy na nic czasu, bo za dużo pracujemy."

Wszystko powyższe to wg mnie jak najbardziej racja, ale nie rozumiem co w tym przeszkadza fuzja i GMO? Przecież te technologie właśnie mogą doprowadzić do większej ilości czasu dla ludzi, szczególnie jeśli pójdzie za tym postęp społeczny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Szedar napisał:

Arogant jak ja przyjmie każdy argument, ale trzeba argumentu, a ja niestety, nie widzę żadnego. Widzę popisy erystyczne filozofa. Nic więcej.

 

Taaaak. Pełny szacun w kontekście argumentów. Zanim napiszesz, poświęć proszę trochę czasu na tentegowanie w głowie; wiem, nie wszyscy mają tę prymitywną zdolność.

... naprawdę, popis żenady. Oszczędź już sobie wstydu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Szedar napisał:

Ależ przeciwnie. Całe życie popełniam błędy, co myślę, jest immanentną cechą człowieczeństwa. Mam jednak tak, że z błędów wynoszę wnioski. Wesz, skoro nauczyłem się tabliczki mnożenia, to zwyczajnie głupio dyskutować z kimś kto na pytanie o dwa a dwa daje odpowiedź 5.

Przy okazji gooostaw, zanim zabrniemy dalej, powiedz mi proszę jedno. Ty to wszystko piszesz na poważnie, z pełnym przekonaniem? Wiesz, ja czasem też żarty robię, ale nigdy nie na taką skalę... Jeśli piszesz poważnie, to zacznij od wyjaśnienia co rozumiesz przez "uratowanie naszej cywilizacji", bo ja głęboko wierzę, że przetrwa, choć smatwatch może być najwyżej jakimś reliktem na jakimś ołtarzyku.

Tak, mówię serio. Miliardy ludzi plus katastrofa ekologiczna na skalę globalną może doprowadzić do ogromnych konfliktów. Nie zgadzasz się z tym? Myślę że nie jest to jednak przesądzone. Mamy wiele możliwości. Możemy zminimalizować to zagrożenie. Zgadzasz się? Jeśli będzie bardzo źle to nawet jeśli ludzie przetrwają, możemy stracić ciągłość kulturową i sporą część osiągnięć. Wolałbym żeby nasza wiedza przetrwała w całości. Lepsze to niż wykopaliska w ruinach poprzedzone cierpieniem miliardów. Czy może myślisz inaczej? Co Cię tak dziwi w tej postawie?

 

3 minuty temu, Szedar napisał:

Arogant jak ja przyjmie każdy argument, ale trzeba argumentu, a ja niestety, nie widzę żadnego. Widzę popisy erystyczne filozofa. Nic więcej.

Właśnie tym jest arogancja. Lekceważeniem argumentów innych osób. Bagatelizowaniem ich. Nie jest problemem to że inni nie mają argumentów, tylko to że Ty ich nie dostrzegasz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet gdyby się udało w ciągu tych 20 lat opanować fuzję i uczynić ją powszechnie dostępną (w co osobiście nie chce mi się wierzyć), to i tak trzeba by opracować jakąś technologię do wydobywania mikroplastiku z piasku,. morza, ciał zwierząt, to się nie uda -  to musiały by być chyba jakieś mikro/nanoroboty, które by się rozmnażały i dotarły w każdy zakątek ZIemi i wszystko wyczyściły zostawiając górki plastiku do zebrania przez ludzi (odpowiednio zabezpieczonego zresztą, żeby wiatr ich nie "rozdmuchał"). Kompletna S-F. Wszystko po to, żebyśmy mogli żyć tak jak teraz. Może jedynie w miarę łatwo dałoby się opracować technologię wychwytywania CO2 z atmosfery i przerabiania na węgiel (paliwo). Ale to tylko "może".

Ja myślę, że to raczej będzie odwrotnie, kolejne problemy ze środowiskiem naturalnym zmuszą nas do ograniczania korzystania z rozmaitych zasobów. Czyli filozofia: bez smartwatcha da się żyć (a i bez smartfonu pewnie w wielu przypadkach też).

Nikt nie powiedział, że ten nasz "postęp i rozwój" będzie trwał wiecznie. Starożytna Grecja i Rzym upadły, my oprócz problemów ze środowiskiem mamy chore gospodarki (państw tzw. rozwiniętych) oparte ona nieustannym życiu na kredyt, wydawaniu więcej niż się zarobiło. Spodziewałbym się, że co jakiś czas coś w tym naszym "rozwiniętym" systemie będzie się "sypać". Może w ogóle okresy intensywnego rozwoju nie mogą trwać długo, może normą są jakieś długie okresy jakiegoś "średniowiecza", gdzie rozwój przebiegał powoli ale za to była jakaś stabilność społeczna, a szybki rozwój to tylko jakieś "przebłyski" od czasu do czasu.

Z drugiej strony, przypuśćmy, że nastąpiła "katastrofa" i żyjemy na sposób "średniowieczny" (czyli z różnymi ograniczeniami). To ma też swoje zalety. Mniej przemysłu, mniej chemii w żywności,  więcej ludzi na wsi (w miastach zmniejszy się liczba stanowisk pracy, na wsi natomiast bliżej do źródeł żywności, i to przypadkiem takich bardzie "eko"), więcej rola lokalnych społeczności, mniej kanałów w telewizji (której i tak nie chce się oglądać), trudniejszy dostęp do plastiku (a więc i ludzie nie będą go tak łatwo wyrzucali), trudniejszy dostęp do komputerów i elektroniki (ale kto będzie potrzebował do czegoś poważnego, np. pracy to i tak dostanie).

Więc czy jest sens mówić o "katastrofie" i "apokalipsie"?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, darekp napisał:

Z drugiej strony, przypuśćmy, że nastąpiła "katastrofa" i żyjemy na sposób "średniowieczny" (czyli z różnymi ograniczeniami). To ma też swoje zalety. Mniej przemysłu, mniej chemii w żywności,  więcej ludzi na wsi (w miastach zmniejszy się liczba stanowisk pracy, na wsi natomiast bliżej do źródeł żywności, i to przypadkiem takich bardzie "eko"), więcej rola lokalnych społeczności, mniej kanałów w telewizji (której i tak nie chce się oglądać), trudniejszy dostęp do plastiku (a więc i ludzie nie będą go tak łatwo wyrzucali), trudniejszy dostęp do komputerów i elektroniki (ale kto będzie potrzebował do czegoś poważnego, np. pracy to i tak dostanie).

eee... to ja wolę jednak fuzję, i nanoboty ;) chociaż osobiście nie posiadam smartfona.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nihilo już wybrał "postkatastroficzny" tryb życia i chyba nie ma zbyt wielu powodów do narzekań;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, darekp napisał:

Nihilo już wybrał "postkatastroficzny" tryb życia i chyba nie ma zbyt wielu powodów do narzekań;)

Myślę że ten tryb życia, to prawie dokładnie ten sam tryb życia, jaki proponują ludzie, którzy widzą jeszcze nadzieję. Ograniczenie konsumpcjonizmu, lokalna samowystarczalność. o tym mowa? Sam promuję taki styl życia.

21 minut temu, Szedar napisał:

 

39 minut temu, gooostaw napisał:

Mamy wiele możliwości

Nie mamy.

Skąd to wiesz? Możesz powiedzieć że uważasz że nasze szanse są niewielkie. Możesz powiedzieć że nie wierzysz że się uda. Jednak nawet wtedy najlogiczniejsze wydaje się podążanie w stronę światełka w tunelu. Nie mam racji? Bo Twoja postawa jest trochę jak: "może się nie udać więc po co próbować". Bo nie możesz wiedzieć że się nie uda. Jeśli jednak uważasz że wiesz to na jakiej podstawie? Jakie doświadczenie i wiedza pozwala Ci tak sądzić? Konkretnie.

21 minut temu, Szedar napisał:

Trudno dostrzec coś, czego nie ma.

Dokładnie tak napisał by arogant. W przeciwnym razie napisałbyś że się nie zgadzasz w argumentami swojego rozmówcy. Ty jednak ich nie dostrzegasz, bezsprzecznie udowadniając zarzucaną Ci arogancję.

Edytowane przez gooostaw

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Szedar napisał:

.S. Właśnie jakieś 5 minut czekałem na załadowanie się tej właśnie strony. Gdybyś nie wiedział, to stawiam na to, że serwerownie tak lekko licząc, właśnie zdychają. Bo wiesz, trzeba to wszystko wychłodzić. :) Tak bez wybiegania w jakiś XXX wiek proponuję porozmawiać o tu i teraz. :D

P.S. ponownie: Afordancja, znów Ci sił brak? :)


Niby taki mądry, a nie wie, że tutaj jest problem z forum, odnośnie "odświeżania" stron przy przełączaniu się między stronami tematu ;) 
Ale nie, chodzi o zdychanie serwerów ;) Trochę śmieszne.

Sił mi nie brak, nie wiem skąd tak  (kolejny) mylny wniosek ;)  (wiem, wiem to pytanie)
Reguluję sobie ile czasu mogę tracić na głupoty i mam aktualnie przekroczony limit

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Szedar napisał:

Statystyka i obserwacja. Wiesz jak wygląda spora część "mojej" trawy? Przypomnę, że to połowa czerwca.

I to jest argument? odnośnie ludzkości i nie posiadania możliwości? ;) 

 

1 minutę temu, Szedar napisał:

Wskaż ARGUMENTY

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Szedar napisał:

No tak. Serwerów temperatura nie dotyczy. Żenada.

A kto tak powiedział? ;) (widzisz jak łatwo się czepiać)

Brak argumentów i już wymyślasz rzeczywistość? (widzisz,  jak nadęty styl jest irytujący)

Chodzi mi o tak prostackie rozumowanie ludzi którzy się nie znają i "o ho, czekam na stronę, pewnie temperatury zabiły serwery to jest argument w rozmowie"  (wkurzający jestem nie? ;) )

3 minuty temu, Szedar napisał:

Skoro wątpisz w statystykę, globalną... Cóż. Powodzenia w serwerowni.

To twój trawnik to statystyka globalna? Czy znów coś sobie wymyśliłeś, że nie wierzę w statystykę globalną? oj, wymyślanie to zły znak w dyskusji ;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Szedar napisał:

Ok. Skoro tak wskazujesz ARGUMENTY.

Wskazuje, że majaczysz o Twoim czekaniu ;) to błąd tutejszego forum, a Ty wymyśliłeś już swoją rzeczywistość jak o tym, że neguję, że temperatura dotyczy serwerów. Nie neguję.
A czepiałem się tego, że chociaż wniosek jest dobry (tak temperatury dotyczą serwerów, ba powiem więcej, przeliczając na CO2 serwery generują go wiele, ba nawet przeliczyli ile same machine learning i jest tego dość dość) to wyciągasz go na podstawie  mylnych obserwacji.
Wymyśliłeś, że wątpię w globalną statystykę, a wątpię w marną argumentacją "trawnikową".

 

I jak mówiłem przekroczone mam czasy na głupie sprawy, a rozmawianie z kimś o tak marnych argumentach i kto wymyśla sobie co to oponent myśli i potem z tym sobie walczy, a całą jego "dyskusja" sprowadza się do czepialstwa, nie ma sensu.

Ok, koniec trybu wrednego, mam nadzieję, że za bardzo do siebie tego nie wziąłeś ;) 

 
 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Szedar napisał:

Błądzę, mylę się, co ludzkim jest, ale nie Tobie dane było to wykazać. Względem Ciebie jestem bezwstydny, bo naprawdę nie mam czego się wstydzić. Zawstydzający - wstydź się sam :)

Nie mogłem niczego wykazać bo z wymianą argumentów nie zdołaliśmy się nawet rozpędzić. Kiedy widzę, ze ktoś jest arogancki, to najpierw staram się naprowadzić dyskusję na odpowiedni tor bo dyskusja z arogantem nie ma sensu. Kiedy widzę że ktoś jest gołosłowny i w odpowiedzi na argumenty (czy ich zalążki, rozmowa to proces) rzuca tylko pojedyncze przepowiednie lub cytaty po łacinie... to również staram się sprawdzić czy ta gołosłowność to tymczasowa przeszkoda bo jesli nie to również dyskusja nie ma sensu (jak bym rozmawiał z niskiej klasy botem...). Jeśli ktoś zarzuca komuś błąd merytoryczny to na nim ciąży obowiązek wytłumaczenia błędu rozmówcy, szczególnie gdy o to prosi. Tobie udało się spełnić obydwa kryteria wykluczenia z merytorycznej dyskusji - arogancję i gołosłowność. Poległem w próbach nauczenia cię kulturalnej i sensownej wymiany argumentów, prosiłem nawet o zmianę tonu. Nic. I za to właśnie powinieneś się wstydzić, ale dla Ciebie pewnie nie liczy się umiejętność rzeczowego prowadzenia sporów, ty tylko chcesz nakarmić swojego ego śmiejąc się z rzekomej i wyimaginowanej naiwności i głupoty oponenta bo masz doktorat, obserwacje, statystki i wiedzę. OKROPNE. Taki rodzaj słabości ludzkiej nie pozwala nie tylko na jakikolwiek rozwój społeczny ale również w małej grupie...

57 minut temu, Szedar napisał:

Skoro na poważnie...

Godzinę temu, gooostaw napisał:

Miliardy ludzi plus katastrofa ekologiczna na skalę globalną może doprowadzić do ogromnych konfliktów. Nie zgadzasz się z tym?

Zgadzam się. Wiem że to niemal pewnik.

Godzinę temu, gooostaw napisał:

Myślę że nie jest to jednak przesądzone.

Ja myślę, że jest. Kwestia czasu.

Godzinę temu, gooostaw napisał:

Mamy wiele możliwości

Nie mamy.

Godzinę temu, gooostaw napisał:

Możemy zminimalizować to zagrożenie. Zgadzasz się?

Nie.

No i mamy dalszy festiwal arogancji i gołosłowności... Bo Doktor Szedar nie będzie się zniżał do poziomu prostactwa i tłumaczył im oczywistości.

 

18 minut temu, Szedar napisał:
36 minut temu, gooostaw napisał:

Skąd to wiesz?

Statystyka i obserwacja. Wiesz jak wygląda spora część "mojej" trawy? Przypomnę, że to połowa czerwca. 

Oo gooostaw dostąpił zaszczytu którego nie dane było mi zaznać. Mamy wytłumaczenie, mamy argument wielkiego Szedara - proroka końca świata (a na boku naukowca który dobrze się zna na metodologii naukowej ;P). Przypomniał nam ze jest połowa czerwca. Masz rację, pełna zgoda. Jest połowa czerwca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Szedar napisał:

Chcesz powiedzieć, że nasze serwerownie są niezatapialne, przetrwają nawet najbardziej wyrafinowany atak Kremla itp? Bo nie łapię... :/

O, kolejny temat który sobie wymyśliłeś i będziesz z nim teraz walczył? ;)  Podpowiem: nikt niczego takiego nie twierdził

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
8 minut temu, Szedar napisał:

Znaczy mamy -15 stopni? No tak, majaczę... :D Afordancja, weź się schłodź pod jakimś wiatrakiem, proszę, to dla Twojego dobra.

I i kolejny temat z którym możesz sobie walczyć, nie potrzebujesz nawet rozmówcy ;) 

8 minut temu, Szedar napisał:

Wątpić możesz w trawnikową, ale globalnej widać nie ogarniasz.

No tak, nie ogarniam, globalnej bo uważam, że trawnikowe "argumenty" człowieka którzy oczekuje merytoryki i argumentów są na poziomie co najmniej niskim.

 

8 minut temu, Szedar napisał:

Rozumiem, że gorąco, ale spróbuj przeorganizować, coby po polsku było... I ogarnialne dla takiego tępego ścislackiego mózgu jak mój.

I bach, czekałem na ten "argument" ;) , wszystko się zmieniło, wygrałeś !!! (no jeszcze musisz tylko wygrać z tymi tematami które sobie wymyślasz, ale wiem, że dasz radę )

 

8 minut temu, Szedar napisał:

Wziąłem, nie zapomnę i po chrześcijańsku odpłacę.

Wiem, tak się tylko droczyłem ;)

 

8 minut temu, Szedar napisał:

Podpowiem. Taki żart dla inteligentnych

Wiem, wiem, żart to cały Ty :D (inteligentny oczywiście) 

 

To w ogóle b. ciekawe, jak mała strzałka w dół może zaboleć ;) 
Potem ktoś nie wypowiedział żadnej tezy, tylko czepił się głupot pisanych przez oponenta(aby pokazać mu jego styl rozmowy), a oponent już wymyślił całą gamę tez (o przepraszam, żarcików) z którymi już walczy, ba już nawet wygrał. 

Piękne.

Edytowane przez Afordancja

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Szedar napisał:

A co byś zrobił na moim miejscu?

eh.. naprawdę? No dobrze odpowiem - jeśli naprawdę bym dobrze rozumiał dany temat to bym go prosto i klarownie wytłumaczył, a przynajmniej spróbował. Z twojej strony żadnych prób nie widać, tylko puste słowa. Wytłumacz mi mój błąd matematyczny i zw. z siłami elektromagnetycznymi to się chociaż częściowo zrehabilitujesz w kwestii gołosłowności. Pozostanie wtedy popracować nad tonem i może będzie z Ciebie jakiś pożytek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Szedar napisał:

Tak luźno, jak luźno ma się wiedza do komentarzy niektórych "bywalców" forum KW naszła mnie refleksja.

Ech, to moją refleksją jest wątpliwość co do reinkarnacji, którą mam za formę doskonalenia kolejnych wcieleń, bo  od Astro do Szedara parametr "kłótliwość" został na tym samym poziomie.;) 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet jak wynajdą perpetuum mobile to prąd i tak nie będzie za darmo. To jest maszyna, jej budowa coś kosztowała, jej utrzymanie też będzie kosztować, ktoś serwisuje, naprawia, prąd się przesyła liniami WN/SN/NN, które ktoś buduje, serwisuje, naprawia, materiały etc etc etc, to są koszty, które trzeba pokryć. W cenie prądu jest mniej niż 50% ceny wytwarzania, z czego cena "paliwa" to tylko jakiś procent. Niewiele tu oszczędności, tyle co wydobycie i transport węgla.

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W grudniu 2020 roku miała miejsce spektakularna katastrofa. Zawalił się jeden z najbardziej znanych instrumentów naukowych na świecie, radioteleskop w Arecibo. W raporcie opublikowanym właśnie przez amerykańskie Narodowe Akademie Nauk czytamy, że główną przyczyną katastrofy było – wywołane potężnym promieniowaniem elektromagnetycznym – zmęczenie cynku w mocowaniach lin nośnych, które utrzymywały 900-tonową platformę odbiornika na wysokości 120 metrów nad czaszą radioteleskopu.
      Już wcześniejsze raporty wspominały o deformacji cynku, ale jako możliwe przyczyny katastrofy wskazywano też błędy konstrukcyjne czy uszkodzenia przez huragan Maria, który przeszedł w 2017 roku.
      Inspekcja wykonana po przejściu huraganu znalazła dowody na ślizganie się lin nośnych, jednak – jak dowiadujemy się z obecnego raportu – nie odnotowano wówczas wzorców zużycia i większości nie wyjaśniono. Ponadto na zdjęciach z roku 2019 widoczne jest poważne zużycie uchwytów lin, miejsc w których były one mocowane. Mimo to nie przeprowadzono żadnych badań. Zaskoczyło to autorów raportu. Ich zdaniem niepokojący jest fakt, że inżynierowie wynajęci do badania stanu lin pomiędzy przejściem huraganu Maria a zawaleniem się teleskopu nie wszczęli alarmu z powodu zauważonego zużycia elementów nośnych.
      Główną przyczyną katastrofy była deformacja cynkowych uchwytów lin. W wyniku olbrzymich naprężeń i pod wpływem temperatury doszło do ich deformacji oraz pękania drutów w linach, co osłabiało miejsca mocowania lin. Za główną zaś przyczynę deformacji uznano generowane przez teleskop promieniowanie elektromagnetyczne. Zdaniem badaczy, potężne nadajniki teleskopu indukowały w linach i miejscach mocowania prąd elektryczny, który wywoływał długoterminową elektroplastyczność cynku, co znacząco przyspieszało naturalne zmęczenia materiału.
      Twórcy raportu dodają, że – o ile im wiadomo – mamy tu do czynienia z pierwszym w historii udokumentowanym przypadkiem awarii wywołanej pełzaniem cynku. Dlatego też w raporcie zaproponowano, by Narodowa Fundacja Nauki, do której należy Arecibo, przekazała pozostałe liny i ich uchwyty społeczności naukowej, w celu dalszych badań zjawiska zmęczenia cynku pod wpływem silnego promieniowania elektromagnetycznego.


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Niemal 100 lat temu, 15 stycznia 1919 roku w Bostonie doszło do niezwykłej śmiercionośnej katastrofy. W dzielnicy North End pękł zbiornik z melasą i ulicę zalała 7-metrowa fala słodkiej cieczy, która zniszczyła wiele budynków i zabiła 21 osób oraz kilkanaście koni. Przez 100 lat naukowcy zastanawiali się, jak wolno poruszający się płyn mógł mieć tak katastrofalne skutki. Dopiero teraz udało się wyjaśnić zjawiska fizyczne stojące u podstaw śmiertelnego słodkiego tsunami.
      Nicole Sharp, inżynier lotnictwa, która specjalizuje się w dynamice cieczy oraz Jordan Kennedy z Uniwersytetu Harvarda zebrali wszelkie dostępne dane na temat katastrofy, w tym doniesienia prasowe, stare mapy Bostonu czy informacje pogodowe. Przeprowadzili liczne eksperymenty dotyczące poruszania się melasy w różnych warunkach i wprowadzili uzyskane dane do modeli komputerowych. Niedawno wyniki swoich eksperymentów zaprezentowali podczas dorocznego spotkania Wydziału Dynamiki Cieszy Amerykańskiego Towarzystwa Fizycznego.
      Melasa jest płynem nieniutonowskim i pseudoplastycznym. Oznacza to, że lepkość tego płynu nie jest wartością stałą, jego krzywa płynięcia nie jest funkcją liniową, a jego naprężenie stycznie nie jest stałe i maleje wraz ze wzrostem prędkości ścinania. Jednak w niższych temperaturach melasa zachowuje się bardziej jak klasyczny płyn. Eksperymenty Sharp i Kennedy'ego wykazały, że jej lepkość drastycznie wzrasta w zimnych pomieszczeniach. Przelanie 48 mililitrów melasy do cylindra miarowego zajęło nam kilkanaście minut - mówi Sharp. Biorąc pod uwagę fakt, że w czasie wypadku w Bostonie było zimno, zasięg zniszczeń stanowił poważną zagadkę. Już wkrótce po wypadku gazety spekulowały, że pod zbiornik podłożono bombę i eksplozja spowodowała szybkie rozprzestrzenianie się melasy.
      Z najnowszych badań wiemy już, że znacznie lepszym wyjaśnieniem od podłożenia ładunku wybuchowego jest podstawowy przepływ horyzontalny cieczy w polu grawitacyjnym, który spowodowany jest różnicami w gęstości ośrodków. Odgrywa on znaczącą rolę wówczas gdy gęstsza ciecz rozprzestrzenia się horyzontalnie po cieczy mniej gęstej (w tym przypadku melasa po powietrzu). Podobne zjawisko obserwujemy, gdy otworzymy drzwi w ciepłym pomieszczeniu i gwałtownie wpada doń zimne powietrze. Ruch powietrza jest silny, pomimo braku wiatru. Sama gęstość melasy mogła odpowiadać za jej dużą prędkość początkową. Ważną rolę odegrała też temperatura. Zbiornik z melasą był nieco cieplejszy od otaczającego go powietrza. Gdy pękł, rozprzestrzeniająca się melasa ulagała szybkiemu schłodzeniu, przez co stawała się bardziej lepka i bardziej niebezpieczna. Melasa działała też na uwięzionych w niej ludzi jak ruchome piaski. Im bardziej próbowali się wydostać, tym bardziej w niej grzęźli. Wszystkie te czynniki spowodowały, że wypadek wiązał się z tak olbrzymimi zniszczeniami i dużą liczbą ofiar.
      Pani Sharp chce teraz rozszerzyć swoją analizę o to, co działo się w zbiorniku bezpośrednio przed katastrofą, gdy na jego dno wpompowano gorącą melasę. "Przypuszczam, że powstała jakaś niesamowita mieszanina o właściwościach skomplikowanych faktem, iż lepkośc melasy ulega znacznym zmianom wraz ze zmianami temperatury" - mówi uczona.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W pierścieniach drzew z francuskich Alp zauważono, że przed 14 300 laty doszło do gwałtownego wzrostu ilości radioaktywnej formy węgla, C-14. To ślad po największej znanej nam burzy słonecznej. Gdyby obecnie na Słońcu doszło do takiej burzy, miałoby to katastrofalne skutki dla naszej cywilizacji. Burza taka zniszczyłaby satelity komunikacyjne i nawigacyjne oraz spowodowała masowe uszkodzenia sieci elektroenergetycznych oraz internetu.
      O wynikach badań przeprowadzonych przez brytyjsko-francuski zespół naukowy, możemy przeczytać w Philosophical Transactions of the Royal Society A. Mathematical, Physical and Engineering Sciences. Ich autorzy przeanalizowali poziom radiowęgla w pozostałościach częściowo sfosylizowanych drzew znalezionych na zniszczonym erozją brzegu rzeki Drouzet w pobliżu Gap. Zauważyli, że dokładnie 14 300 lat temu nagle wzrósł poziom C-14. Po porównaniu go do poziomu berylu, naukowcy doszli do wniosku, że wzrost ilości węgla spowodowany był olbrzymią burzą na Słońcu.
      Radiowęgiel bez przerwy powstaje w górnych warstwach atmosfery w wyniku reakcji łańcuchowych zapoczątkowywanych przez promieniowanie kosmiczne. W ostatnich latach naukowcy zauważyli, że ekstremalne zjawiska na Słońcu, takie jak rozbłyski i koronalne wyrzuty masy, mogą prowadzić do nagłych krótkotrwałych wzrostów ilości energetycznych cząstek, które skutkują znaczącymi wzrostami ilości radiowęgla na przestrzeni zaledwie jednego roku, mówi główny autor badań, profesor Edouard Bard z Collège de France i CEREGE.
      Burza słoneczna, której ślady pozostały w pierścieniach drzew, sprowadziłaby katastrofę na współczesną cywilizację opartą na technologii. Już przed kilkunastu laty amerykańskie Narodowe Akademie Nauk opublikowały raport dotyczący ewentualnych skutków olbrzymiego koronalnego wyrzutu masy, który zostałby skierowany w stronę Ziemi. Takie wydarzenie spowodowałoby poważne perturbacje w polu magnetycznym planety, co z kolei wywołałoby przepływ dodatkowej energii w sieciach energetycznych. Nie są one przygotowane na tak gwałtowne zmiany.
      Omawiając ten raport, pisaliśmy, że mogłoby dojść do stopienia rdzeni w stacjach transformatorowych i pozbawienia prądu wszystkich odbiorców. Autorzy raportu stwierdzili, że gwałtowny koronalny wyrzut masy mógłby uszkodzić 300 kluczowych transformatorów w USA. W ciągu 90 sekund ponad 130 milionów osób zostałoby pozbawionych prądu. Mieszkańcy wieżowców natychmiast straciliby dostęp do wody pitnej. Reszta mogłaby z niej korzystać jeszcze przez około 12 godzin. Stanęłyby pociągi i metro. Z półek sklepowych błyskawiczne zniknęłaby żywność, gdyż ciężarówki mogłyby dostarczać zaopatrzenie dopóty, dopóki miałyby paliwo w zbiornikach. Pompy na stacjach benzynowych też działają na prąd. Po około 72 godzinach skończyłoby się paliwo w generatorach prądu. Wówczas stanęłyby szpitale.
      Najbardziej jednak przerażającą informacją jest ta, iż taki stan mógłby trwać całymi miesiącami lub latami. Uszkodzonych transformatorów nie można naprawić, trzeba je wymienić. To zajmuje zespołowi specjalistów co najmniej tydzień. Z kolei duże zakłady energetyczne mają na podorędziu nie więcej niż 2 grupy odpowiednio przeszkolonych ekspertów. Nawet jeśli część transformatorów zostałaby dość szybko naprawiona, nie wiadomo, czy w sieciach byłby prąd. Większość rurociągów pracuje bowiem dzięki energii elektrycznej. Bez sprawnego transportu w ciągu kilku tygodni również i elektrowniom węglowym skończyłyby się zapasy. Sytuacji nie zmieniłyby też elektrownie atomowe. Są one zaprojektowane tak, by automatycznie wyłączały się w przypadku poważnych awarii sieci energetycznych. Ich uruchomienie nie jest możliwe przed usunięciem awarii.
      O tym, że to nie tylko teoretyczne rozważania, świadczy chociażby fakt, że w marcu 1989 roku burza na Słońcu na 9 godzin pozbawiła prądu 6 milionów Kanadyjczyków. Z kolei najpotężniejszym tego typu zjawiskiem, jakie zachowało się w ludzkiej pamięci, było tzw. wydarzenie Carringtona z 1859 roku. Kilkanaście godzin po tym, jak astronom Richard Carrington zaobserwował dwa potężne rozbłyski na Słońcu, Ziemię zalało światło zórz polarnych. Przestały działać telegrafy, doszło do pożarów drewnianych budynków stacji telegraficznych, a w Ameryce Północnej, gdzie była noc, ludzie mogli bez przeszkód czytać gazety. Igły kompasów poruszały się w sposób niekontrolowany, a zorze polarne było widać nawet w Kolumbii.
      Obecnie ucierpiałyby nie tylko sieci elektromagnetyczne, ale również łączność internetowa. Na szczególne niebezpieczeństwo narażone byłyby kable podmorskie, a konkretnie zainstalowane w nich wzmacniacze oraz ich uziemienia. Więc nawet gdy już uda się przywrócić zasilanie, problemem będzie funkcjonowanie globalnego internetu, bo naprawić trzeba będzie dziesiątki tysięcy kilometrów kabli.
      Bezpośrednie pomiary aktywności Słońca za pomocą instrumentów naukowych ludzkość rozpoczęła dopiero w XVII wieku od liczenia plam słonecznych. Obecnie mamy dane z obserwatoriów naziemnych, teleskopów kosmicznych i satelitów. To jednak nie wystarczy, gdyż pozwala na zanotowanie aktywności Słońca na przestrzeni ostatnich kilkuset lat. Badania radiowęgla w pierścieniach drzew, w połączeniu z badaniem berylu w rdzeniach lodowych to najlepszy sposób na poznanie zachowania naszej gwiazdy w bardziej odległej przeszłości, mówi profesor Bard.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Polskie konsorcjum opracowało Mobilną Platformą Kryminalistyczną (MPK) do szybkiego zbierania i analizowania danych z miejsca ataku terrorystycznego czy katastrofy. Składa się ona z 6 modułów, które umożliwiają dokumentowanie miejsca zdarzenia, wykonanie badań biologicznych i daktyloskopijnych, analizy zabezpieczonych telefonów komórkowych i nagrań z monitoringu oraz rekonstrukcję zdarzeń na podstawie danych balistycznych.
      W skład konsorcjum wchodziły Politechnika Warszawska, Wydział Samochodów i Maszyn Roboczych (lider), Wojskowe Zakłady Łączności Nr 1 SA i spółka Hagmed.
      MPK jest laboratorium kryminalistycznym zainstalowanym w rozkładanym kontenerze. Może być zasilana z sieci energetycznej lub przez autonomiczny system z wbudowanym agregatem prądotwórczym i układem podtrzymywania napięcia. Platformę wyposażono w układ samopoziomowania, a także automatyczną klimatyzację i wentylację.
      Dzięki modułowi do dokumentowania miejsca zdarzenia można stworzyć mapę terenu. Wykorzystywane są do tego skanowanie laserowe 3D i fotografie wykonywane przez dron.
      Moduł do badań biologicznych pozwala na ustalenie profilu DNA sprawcy i/lub ofiar. Posiadając zabezpieczony przedmiot z miejsca zdarzenia, można pobrać z niego próbkę DNA, określić jej profil i przesłać go do przeszukania w kryminalistycznych bazach danych (Baza DNA). Możliwe jest również stworzenie lokalnej bazy eliminacyjnej osób biorących udział w oględzinach. To pozwala oddzielić ich ślady od śladów dowodowych pochodzących od sprawców i ofiar katastrofy - wyjaśniono w komunikacie prasowym Politechniki Warszawskiej (PW).
      Moduł do badań daktyloskopijnych służy do ujawnienia śladów na zabezpieczonym przedmiocie i przesłania ich do przeszukania w bazach danych (ang. Automated Fingerprint Identification System, AFIS). Tak jak w module do badań biologicznych, możliwe jest stworzenie bazy eliminacyjnej.
      Głównym zadaniem Mobilnej Platformy Kryminalistycznej jest udzielenie wsparcia grupom śledczym dokonującym oględzin rozległego i skomplikowanego pod względem kryminalistycznym miejsca zdarzenia bezpośrednio w jego sąsiedztwie. Mobilne laboratorium kontenerowe, bez względu na jego konfigurację, nie jest w stanie w pełni zastąpić stacjonarnego laboratorium kryminalistycznego, ale daje możliwość szybkiej weryfikacji wytypowanego materiału dowodowego - wyjaśnia dr hab. inż. Jędrzej Mączak z PW.
      Ta wersja platformy jest dopasowana do szczegółowych wymagań policji, ale dzięki modułowej budowie można ją też konfigurować pod kątem potrzeb innych zamawiających.
      Projekt zdobył główną nagrodę na Międzynarodowych Targach Policji i Bezpieczeństwa Publicznego POLSECURE 2022.
       


      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Emisja gazów cieplarnianych prowadzi do kurczenia się stratosfery, informują naukowcy z Czech, Austrii, Hiszpanii, USA, Niemczech i Austrii. Stratosfera rozciąga się na wysokości 20–60 kilometrów nad powierzchnią Ziemi, ponad troposferą. Wcześniejsze badania wykazały rozszerzanie się troposfery, co wskazywało na możliwość kurczenia się stratosfery. Teraz potwierdzono istnienie takiego zjawiska oraz zbadano, jak bardzo stratosfera się skurczyła.
      W wyniku emisji gazów cieplarnianych i rosnącej temperatury troposfera staje się coraz grubsza. Rośnie więc ciśnienie, jakie od spodu wywiera na stratosferę. Dlatego też międzynarodowy zespół naukowcy postanowił bliżej przyjrzeć się wpływowi emisji gazów cieplarnianych na stratosferę.
      Uczeni przyjrzeli się danym satelitarnym od lat 80. ubiegłego wieku i dodali je do modelu komputerowego, który między innymi bierze pod uwagę reakcje chemiczne zachodzące w atmosferze. Zbadali też wpływ całości na warstwę ozonową.
      Z badań wynika, że rozszerzająca się troposfera zwiększa nacisk na stratosferę. Dodatkowym czynnikiem powodującym kurczenie się stratosfery jest dwutlenek węgla, który się do niej przedostaje. W stratosferze ma on odwrotne działania do działania w troposferze. Działa na stratosferę chłodząco, przez co dodatkowo się ona kurczy.
      W wyniku tych zjawisk od lat 80. stratosfera skurczyła się o około 400 metrów, straciła więc około 1% grubości. Naukowcy uruchomili też swój model, by zbadał on przyszły rozwój sytuacji. Wynika z niego, że w ciągu najbliższych 60 lat stratosfera najprawdopodobniej straci około 1 kilometra grubości. Okazało się też, że zmiany w warstwie ozonowej mają niewielki wpływ na grubość atmosfery.
      Autorzy badań podkreślają, że nie wiedzą, jaki wpływ na Ziemię będzie miało kurczenie się stratosfery. Przypuszczają, że może to wpłynąć na trajektorie satelitów i sposób rozchodzenia się fal radiowych, co z kolei może mieć wpływ na GPS.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...