Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Znamy wyniki badań nad światowym spożyciem alkoholu i jego skutkami

Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, 3grosze napisał:

Trucizny.

Wszystkie spełniają jej definicję. Zadowolony?

Nie :) Trucizna to jednak szerszy zbiór, zawiera substancje którymi się nie odurzasz dla przyjemności, które nie mają też właściwości psychoaktywnych. Zresztą nie chodzi o tworzenia jakiś nowych nazw. Zwyczajnie - nie ma żadnego racjonalnego powodu aby nie nazywać alkoholu narkotykiem skoro niemal wszystkie inne substancje o podobnych cechach tak nazywamy. Na pytanie czy zażywasz narkotyki, należy odpowiadać: "tak, alkohol i nikotynę" albo "tylko kawę". A to jaka jest definicja na wikipedi słowa narkotyk nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko specjalne traktowanie niektórych narkotyków. Jak komuś nie pasuje używanie słowa narkotyk w stosunku do alkoholu, to jesli chce zachować logikę w swoim myśleniu i języku to MUSI nazywać LSD, kokainę i heroinę - używkami. Krótko mówiąc, chodzi o brak konsekwencji, brak logiki w nazewnictwie. 

 

9 minut temu, Jajcenty napisał:

Językowe rozróżnienie używka - narkotyk to jedynie odzwierciedlenie szacunku ryzyka nieodwracalnych zmian. Ludzie piją i palą przez wiele lat co dowodzi niskiego ryzyka.  Po gorzale rzadziej widujesz różowe słonie niż po LSD.

I tu sie własnie mocno mylisz. Zobacz sobei publikacje którą zacytowałem kilka postów wcześniej. Jesli mielibysmy mówić o ryzyku to alkohol jest przynajmniej w pierwszej trójce, a takie LSD czy Psylocybina są na końcu skali (to są własnie mity i stereotypy wyrosłe między innymi na niewłaściwym, zaciemniającym prawdę - języku). Nie mówię oczywiście o sposobie modyfikacji stanu świadomości jaki cechuje daną substancję a o ryzyku zdrowotnym i społecznym, bo podejrzewam, że to miałeś na myśli. Choć rozumiem, że np. nikotyna jest bardziej, powiedzmy - praktyczna, bo nie modyfikuje w znacznym stopniu Twoich zdolności poznawczych, podobnie jak umiarkowane spożycie alkoholu, ale to jest tylko kwestia praktyczna (np. po marihuanie raczej nie naprawisz cieknącego kranu a po małej ilości alku owszem) a nie zdrowotna. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

 

Zwyczajnie - nie ma żadnego racjonalnego powodu aby nie nazywać alkoholu narkotykiem skoro niemal wszystkie inne substancje o podobnych cechach tak nazywamy.

Chyba problem jest.....z Twoimi osobistymi konotacjami odnośnie pojęcia "narkotyk". A  jest to uregulowane...aby wątpliwości nie było.:D

Napiszę jeszcze raz:

11 godzin temu, 3grosze napisał:

Ostatni argument, dlaczego  alkohol nie może być narkotykiem: oprócz szkodliwego i uzależniającego działania na OUN (spełnia warunki :)), musi to być substancja nielegalna ( nie spełnia warunku :().

A i powinieneś zagłębić się w znaczenie słówka "używka", bo i "narkotyk" jest "używką":

Używka wg Wiki:

Substancja psychoaktywna wywołująca określony wpływ na OUN, przyjmowana w celach rekreacyjnych, z powodu uzależnienia (alkohol, nikotyna, narkotyki), lub z chęci wykorzystania właściwości ( kawa).

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

52 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Jesli mielibysmy mówić o ryzyku to alkohol jest przynajmniej w pierwszej trójce

  Z jakiego powodu? Bo dużo ludzi pije? Bo koszt społeczny jest wysoki? Mój język odzwierciedla moje osobiste ryzyko: alkohol i nikotyna, kofeina to moi przyjaciele, mogę wpić piwo i zapalić, mimo że nie pije ani nie palę od lat. Uważasz, że przy moim całkowitym braku doświadczenia z używkami, powinienem udać się do klubu i walnąć LSD zamiast piwa? Naprawdę sądzisz że dla mnie LSD to mniejsze ryzyko? Ile kaw muszę wypić by mieć takie przyjemności:  „po godzinie demon opanował moją duszę”, był niezwykle przerażony i sądził, że umiera. „Wszyscy ludzie, których widziałem, mieli na sobie straszne maski”. Co z nieświadomym przyjmowaniem? Co grozi człowiekowi przypadkowo wystawionemu na działanie LSD lub THC ?

Myślę, że to dość mocno odróżnia te substancje. Dlatego w moim języku istnieje ostra granica używka - narkotyk.

Próbowałem raz w coffeeshopie marychy - moim zdaniem nie jest bezpieczna. Na pewno nie dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, 3grosze napisał:

Chyba problem jest.....z Twoimi osobistymi konotacjami odnośnie pojęcia "narkotyk". A  jest to uregulowane...aby wątpliwości nie było

Uregulowane błędnie to raz (tzn. jeśli chodzi o kwestie logiczno-językowe), a dwa nie chodzi mi o regulacje prawne, powtarzam po raz trzeci chyba :)

A co do moich "osobistych konotacji" jak to ująłeś - to ja właśnie próbuje obronić tezę, że jest dokładnie na odwrót - tzn. całe społeczeństwo źle używa tych pojęć, tzn. nie z punktu widzenia prawnego ale racjonalnego. I uprzedzając kontraargumenty - to że całe społeczeństwo myśli często źle, stereotypowo etc. to jest norma. 

Cytat

A i powinieneś zagłębić się w znaczenie słówka "używka", bo i "narkotyk" jest "używką":

W takim razie, po raz kolejny, dlaczego alkohol jest nazywany używką a LSD - narkotykiem? Dlaczego pijący alkohol zażywa używki, a palący marihuanę - ćpa narkotyki? Ludzie po prostu używają takiego językowego mechanizmu obronnego wydzielając narkotyki których powszechnie używają i nazywając je inną, łagodniejsza nazwą. 

Godzinę temu, Jajcenty napisał:

Z jakiego powodu? Bo dużo ludzi pije? Bo koszt społeczny jest wysoki? .

Spojrzałeś chociaż na ten artykuł o którym wspominałem? Tam jest wyjaśnione dlaczego. Wystarczy rzut okna na wykres na 4 stronie i przeczytanie kilku zdań...

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Warai Otoko napisał:

Spojrzałeś chociaż na ten artykuł o którym wspominałem? Tam jest wyjaśnione dlaczego. Wystarczy rzut okna na wykres na 4 stronie i przeczytanie kilku zdań...

Sugerujesz, że ten wykres nie zmieni się jeśli zaczniemy konsumować 10 kilo grzybków (sama dobroć) zamiast 10 litrów spirytusu rocznie? Wybacz ale mam poważne trudności w zaakceptowaniu wykresu, według którego crack czy metaamfetamina jest mniej szkodliwa od alkoholu. Alkoholizm może trwać latami, a crack degraduje ludzi w kilkanaście miesięcy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Uregulowane ędnie to raz

W Twojej głowie, ponieważ koliduje z Twoją prywatną teorią.  

 

46 minut temu, Warai Otoko napisał:

to ja właśnie próbuje obronić tezę, że jest dokładnie na odwrót - tzn. całe społeczeństwo źle używa tych pojęć

I tutaj jest pies  pogrzebany!

Masz własną  definicję narkotyku i używki, więc świat Ciebie nie rozumie.:(

Czy zrozumiesz wreszcie, że aby środek psychoaktywny nazwać narkotykiem, musi być on NIELEGALNY?

Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

po raz kolejny, dlaczego alkohol jest nazywany używką a LSD - narkotykiem? Dlaczego pijący alkohol zażywa używki, a palący marihuanę - ćpa narkotyki?

Było, ale do Ciebie nic nie dociera:

2 godziny temu, 3grosze napisał:

Używka wg Wiki:

Substancja psychoaktywna wywołująca określony wpływ na OUN, przyjmowana w celach rekreacyjnych, z powodu uzależnienia (alkohol, nikotyna, NARKOTYKI), lub z chęci wykorzystania właściwości ( kawa).

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały świat nazywa narkotyki (włącznie z heroiną) używkami, tylko jeden @Warai Otoko ma z tym problem.

Ciekawy jestem jak wyglądałby ten wykres gdyby przy nim było założenie równego dostępu do każdej z substancji i równej ilości ludzi zażywających każdą z tych UŻYWEK.

Niestety ale alkohol zwykle ląduje dziwnie wysoko, głównie przez to, że jest w niemal każdym sklepie spożywczym i jest społeczne przyzwolenie na jego stosowanie w umiarkowanych ilościach, więc więcej ludzi go spożywa. Gdyby podobne warunki były dla innych UŻYWEK z listy, to wykresik mógłby się znacząco przemieszać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Używanie telefonów komórkowych w toalecie jest powiązane z wyższym ryzykiem występowania hemoroidów, ostrzegają na łamach PLOS One naukowcy z Harvard Medical School, Cleveland Clinic i Beth Israel Deaconess Medical Center. Dotychczas dysponowaliśmy w większości dowodami anegdotycznymi na związek między używaniem smartfonów a hemoroidami. Niewiele badan przeprowadzono na ten temat.
      Autorzy nowych badań zaangażowali do nich 125 dorosłych, którzy przeszli kolonoskopię. Zapytali ich o używanie smartfonów w toalecie i okazało się, że z telefonów komórkowych podczas siedzenia na sedesie korzystało 66% badanych. Zwykle byli młodsi (mediana wieku 55,4 lat) niż osoby, których smartfonów nie używały (mediana 62,1 lat). Badacze wykorzystali metody statystyczne do uwzględnienia innych czynników ryzyka pojawienia się hemoroidów, takich jak wiek, ilość błonnika w diecie czy aktywność fizyczna. W ten sposób dowiedzieli się, że osoby używające w toalecie smartfonów narażone są na o 46% wyższe ryzyko rozwoju hemoroidów, niż osoby ich nie używające. Niemal 60% wśród tych, którzy brali ze sobą telefon do toalety, robiła to przez większość czasu, a prawie 40% robiła tak 1-2 razy w tygodniu.
      Osoby używające w toalecie smartfonów spędzały na sedesie znacznie więcej czasu. Aż 37% z nich spędzało w ten sposób jednorazowo ponad 5 minut, podczas gdy wśród osób nie używających smartfonów odsetek ten wynosił 7,1%. Zdaniem badaczy, wykorzystywanie smartfonów wydłuża czas spędzany w toalecie, co potencjalnie zwiększa ciśnienie wywierane na tkanki odbytu, co może prowadzić do hemoroidów. Co ciekawe, w przeciwieństwie do wcześniejszych badań, autorzy obecnych nie zauważyli związków pomiędzy parciem a hemoroidami.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Międzynarodowa grupa naukowa przeanalizowała szczątki 483 mamutów pod kątem występowania w nich mikroorganizmów. W przypadku 440 osobników były to pierwsze tego typu badania, a wśród nich znajdował się mamut stepowy, który żył około 1,1 miliona lat temu. Badaniami objęto zatem zwierzęta, żyjące od 1,1 milionów lat temu do wyginięcia mamutów. W ten sposób zidentyfikowano jedne z najstarszych DNA mikroorganizmów oraz znaleziono mikroorganizmy, które najprawdopodobniej wywoływały choroby u mamutów.
      Dzięki zaawansowanym technikom analitycznym naukowcy byli w stanie odróżnić mikroorganizmy, które skolonizowały zwłoki po śmierci od tych żyjących razem ze zwierzętami. Wyobraź sobie, że trzymasz w ręku ząb mamuta sprzed miliona lat. I wciąż zawiera on ślady mikroorganizmów, które żyły z tym mamutem. W wyniku naszych badań uzyskaliśmy materiał genetyczny mikroorganizmów sprzed ponad miliona lat, co otwiera nowe możliwości na polu badań nad wspólną ewolucją mikroorganizmów i ich gospodarzy, mówi główny autor badań, Benjamin Guinet z Centrum Paleogenetyki w Sztokholmie.
      Naukowcy zidentyfikowali 6 rodzajów bakterii, w tym spokrewnione z Actinobacillus, Pasteurella, Streptococcus i Erysipelothrix. Niektóre z nich mogły wywoływać choroby mamutów. Na przykład jedna ze znalezionych u mamutów bakterii pokrewnych rodzajowi Pasteurella jest blisko spokrewniona z patogenem, który zabija słonie afrykańskie. Jako, że one i słonie azjatyckie to najbliżsi krewni mamutów, możliwe, że mamuty były wrażliwe na te same patogeny, co współcześnie żyjące słonie.
      Bardzo ważnym osiągnięciem jest częściowa rekonstrukcja genomów rodzaju Erysipelothrix z liczącej 1,1 miliona lat próbki mamuta stepowego. To najstarsze powiązane z gospodarzem DNA mikroorganizmów, jakimi dysponuje nauka. W ten sposób udało się przesunąć granice tego, czego możemy się dowiedzieć o dawnych interakcjach mikroorganizmów i ich gospodarzy.
      Mikroorganizmy ewoluują bardzo szybko. Uzyskanie wiarygodnych danych DNA sprzed ponad miliona lat to jak podążanie ścieżką, która sama bez przerwy się zmienia. To pokazuje, że w dawnych szczątkach możemy znaleźć materiał biologiczny nie tylko gospodarza, co daje nam możliwość badania, jak obecność mikroorganizmów wpływało na adaptację, choroby i wyginięcie ekosystemu z plejstocenu, wyjaśnia Tom van der Valk z Centrum Paleogenetyki.
      Ze względu na stopień degradacji materiału genetycznego i ograniczoną ilość danych do porównań, trudno stwierdzić, czy i jak wspomniane patogeny wpłynęły na zdrowie zwierząt. Jednak mamy tutaj bezprecedensowy wgląd w mikroorganizmy zamieszkujące wymarłą megafaunę. Dane sugerują, że niektóre szczepy mikroorganizmów ewoluowały z mamutami przez setki tysięcy lat w wielu ekosystemach.
      Badania opublikowano w piśmie Cell.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Alkohol towarzyszy nam od tysiącleci. Używały go wszystkie wielkie cywilizacje. Znali go Majowie, Egipcjanie, Babilończycy, Grecy, Chińczycy czy Inkowie. Odgrywał ważną rolę w ceremoniach religijnych, wciąż jest ważnym elementem spotkań towarzyskich. Był środkiem płatniczym, służył wzmacnianiu i podkreślaniu pozycji społecznej. W najstarszym znanym eposie literackim „Eposie o Gilgameszu” jednym z etapów ucywilizowania Enkidu – który symbolizuje tam dziką naturę, niewinoość i wolność – jest wypicie przezeń piwa.
      W związku z tym znaczeniem alkoholu w wielu kulturach i na przestrzeni tysiącleci, niektórzy badacze proponują, by uznać alkohol za jedne z czynników, który umożliwił pojawienie się dużych złożonych zhierarchizowanych społeczeństw.
      Hipotezę tę postanowili zweryfikować badacze z Instytutu Antropologii Ewolucyjnej im. Maxa Plancka. Hipoteza o roli alkoholu jest niezwykle intrygująca, ale dotychczas nie została dobrze przetestowana wśród różnych kultur. Dzieje się tak, gdyż archeologiczne dowody na spożywanie alkoholu są fragmentaryczne, a źródła pisane pochodzą od już dobrze rozwiniętych hierarchicznych kultur, mówi główny autor badań, doktor Václav Hrnčíř.
      Naukowcy zebrali dane na temat konsumpcji alkoholu wśród 186 kultur o różnej złożoności organizacji politycznej społeczeństwa. Żeby zrozumieć zależność pomiędzy alkoholem i złożonością społeczną wykorzystali modele statystyczne, których celem było odróżnienie alkoholu od innych czynników mogących mieć wpływ na poziom złożoności struktury politycznej.
      Badania wykazały istnienie dodatniej zależności pomiędzy obecnością fermentowanych napojów w społeczności, a jej wyższym stopniem organizacji. Jednak wpływ ten był umiarkowany, szczególnie w porównaniu z innymi zmiennymi, jak np. rolnictwo.
      Naukowcy nie szukali konkretnym mechanizmów, za pomocą których alkohol wpływa na społeczeństwo. Jednak zauważony wzorzec występujący pomiędzy różnymi kulturami jest zgodny z tym, co proponują zwolennicy hipotezy o wpływie alkoholu na organizację społeczną. Zatem alkohol mógł być używany przez elity do mobilizacji siły roboczej, tworzenia sojuszy, zyskiwania i wzmacniania pozycji społecznej. Hrnčíř mówi, że w trakcie badań uzyskano też słaby sygnał świadczący o tym, że chęć upicia się nie była głównym czynnikiem napędzającym rozwój skomplikowanych struktur społecznych.
      Naukowcy podkreślają, że badali rolę niskoprocentowych alkoholi w nieprzemysłowych społeczeństwach i wnioski dotyczą właśnie ich. We współczesnym świecie, gdzie mamy dostęp do nielimitowanych ilości alkoholu, w tym alkoholu wysokoprocentowego, i często jest on spożywany w samotności, skutki jego używania mogą niejednokrotnie przewyższać nad społecznymi korzyściami.
      Źródło: Did alcohol facilitate the evolution of complex societies?, https://www.nature.com/articles/s41599-025-05503-6

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W wyniku sekwencjonowania DNA pobranego ze szczątków 1313 osób, które żyły w Eurazji w ciągu ostatnich 37 000 lat, znaleziono materiał genetyczny 5486 bakterii, wirusów i pasożytów, należących do 492 gatunków ze 136 rodzajów. Było wśród nich 3384 patogenów ludzkich należących do 124 gatunków, w tym i takie, na które dotychczas nie natrafiono w starych ludzkich szczątkach. Zespół naukowy, w skład którego wchodzili m.in. Eske Willerslev, Astrid K. N. Iversen i Martin Sikora, stwierdził, że najstarsze ze znalezionych dowodów na zoonozy – choroby, którymi ludzie zarażają się od zwierząt – pochodzą sprzed 6500 lat. Choroby te zaczęły się szerzej rozprzestrzeniać około 5000 lat temu.
      Badacze znelźli też najstarsze ślady genetyczne bakterii dżumy – Yersinia pestis. Pochodzą one sprzed 5500 lat. Malarię (Plasmodium vivax) znaleziono w materiale sprzed 4200 lat, a trąd (Mycobacterium leprae) obecny był w próbce sprzed 1400 lat. Dowiedzieliśmy się również, że ludzkość zmaga się z wirusowym zapaleniem wątroby typu B od co najmniej 9800 lat, a błonica (Corynebacterium diphtheriae) atakuje nas od 11 100 lat.
      Od dawna podejrzewaliśmy, że rozwój rolnictwa i hodowli zwierząt rozpoczął nową epokę chorób w historii ludzkości. Teraz badania DNA pokazują, że stało się to co najmniej 6500 lat temu. Te patogeny nie tylko powodują choroby. Mogą się przyczyniać do załamania populacji, migracji i adaptacji genetycznej, mówi Willerslev.
      Rozprzestrzenienie się zoonoz przed 5000 lat zbiega się w czasie z migracją mieszkańców Stepu Pontyjskiego na teren północno-zachodniej Europy. Migrowali wówczas pasterze należący do kultury grobów jamowych.
      Badania nad historią ludzkości i chorób mają znaczenie nie tylko historyczne. Mogą być też nauką na przyszłość. Jeśli zrozumiemy, co stało się w przeszłości, przygotujemy się na przyszłość. Eksperci przewidują bowiem, że wiele z nowych chorób, jakie nam zagrożą, będzie pochodziło od zwierząt, mówi profesor Martin Sikora. A Eske Willerslev dodaje, że mutacje, które w przeszłości okazały się korzystne, prawdopodobnie pojawią się znowu. Ta wiedza jest ważna dla rozwoju przyszłych szczepionek, pozwala też nam stwierdzić, czy szczepionki, jakimi obecnie dysponujemy, są wystarczające, czy też potrzebujemy nowych ze względu na mutujące patogeny.
      Źródło: The spatiotemporal distribution of human pathogens in ancient Eurasia, https://www.nature.com/articles/s41586-025-09192-8

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Wikingowie żyjący na terenie dzisiejszej Szwecji cierpieli na poważne choroby jamy ustnej, szczęk, twarzy, infekcje zatok, uszu, osteoporozę i wiele innych przypadłości. Takie wnioski płyną z badań, podczas których naukowcy z Uniwersytetu w Göteborgu poddali czaszki wikingów badaniom za pomocą tomografu komputerowego. To dalsza część badań, które przeprowadzono przed rokiem, a podczas których przeanalizowano dużą liczbę zębów wikingów z Varnhem. Miejscowość ta znana jest przede wszystkim z nekropolii królów w z dynastii Erykidów (1155–1250), znaleziono tam też tysiące pochówków z wcześniejszych okresów.
      Uczeni z Göteborgu postanowili rozszerzyć swoje badania na całe czaszki. Datowane są one na X-XII wiek i należą do jednej z najwcześniejszych chrześcijańskich społeczności w Szwecji. Wyniki, opublikowane w British Dental Journal Open wskazują, że aż 12 z 15 zbadanych osób cierpiało na liczne choroby. Kości czaszki wykazują patologiczne zmiany, wskazujące na chroniczne infekcje i inne schorzenia. Chorzy mieli od 20 do 60 lat, więc problemy dotykały całej populacji. Na kościach widać ślady licznych schorzeń. Nie wiemy dokładnie, co to były za choroby, gdyż nie możemy zbadać tkanek miękkich, które się rozłożyły, mówi Carolina Bertilsson.
      Badania wiele mówią o dobrostanie populacji. Bez dostępu do antybiotyków i odpowiednich zabiegów medycznych ludzie ci cierpieli na długotrwałe stany zapalne, które wiązały się z ciągłym bólem.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...