Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Znamy wyniki badań nad światowym spożyciem alkoholu i jego skutkami

Rekomendowane odpowiedzi

5 minut temu, 3grosze napisał:

Trucizny.

Wszystkie spełniają jej definicję. Zadowolony?

Nie :) Trucizna to jednak szerszy zbiór, zawiera substancje którymi się nie odurzasz dla przyjemności, które nie mają też właściwości psychoaktywnych. Zresztą nie chodzi o tworzenia jakiś nowych nazw. Zwyczajnie - nie ma żadnego racjonalnego powodu aby nie nazywać alkoholu narkotykiem skoro niemal wszystkie inne substancje o podobnych cechach tak nazywamy. Na pytanie czy zażywasz narkotyki, należy odpowiadać: "tak, alkohol i nikotynę" albo "tylko kawę". A to jaka jest definicja na wikipedi słowa narkotyk nie ma znaczenia. Znaczenie ma tylko specjalne traktowanie niektórych narkotyków. Jak komuś nie pasuje używanie słowa narkotyk w stosunku do alkoholu, to jesli chce zachować logikę w swoim myśleniu i języku to MUSI nazywać LSD, kokainę i heroinę - używkami. Krótko mówiąc, chodzi o brak konsekwencji, brak logiki w nazewnictwie. 

 

9 minut temu, Jajcenty napisał:

Językowe rozróżnienie używka - narkotyk to jedynie odzwierciedlenie szacunku ryzyka nieodwracalnych zmian. Ludzie piją i palą przez wiele lat co dowodzi niskiego ryzyka.  Po gorzale rzadziej widujesz różowe słonie niż po LSD.

I tu sie własnie mocno mylisz. Zobacz sobei publikacje którą zacytowałem kilka postów wcześniej. Jesli mielibysmy mówić o ryzyku to alkohol jest przynajmniej w pierwszej trójce, a takie LSD czy Psylocybina są na końcu skali (to są własnie mity i stereotypy wyrosłe między innymi na niewłaściwym, zaciemniającym prawdę - języku). Nie mówię oczywiście o sposobie modyfikacji stanu świadomości jaki cechuje daną substancję a o ryzyku zdrowotnym i społecznym, bo podejrzewam, że to miałeś na myśli. Choć rozumiem, że np. nikotyna jest bardziej, powiedzmy - praktyczna, bo nie modyfikuje w znacznym stopniu Twoich zdolności poznawczych, podobnie jak umiarkowane spożycie alkoholu, ale to jest tylko kwestia praktyczna (np. po marihuanie raczej nie naprawisz cieknącego kranu a po małej ilości alku owszem) a nie zdrowotna. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

 

Zwyczajnie - nie ma żadnego racjonalnego powodu aby nie nazywać alkoholu narkotykiem skoro niemal wszystkie inne substancje o podobnych cechach tak nazywamy.

Chyba problem jest.....z Twoimi osobistymi konotacjami odnośnie pojęcia "narkotyk". A  jest to uregulowane...aby wątpliwości nie było.:D

Napiszę jeszcze raz:

11 godzin temu, 3grosze napisał:

Ostatni argument, dlaczego  alkohol nie może być narkotykiem: oprócz szkodliwego i uzależniającego działania na OUN (spełnia warunki :)), musi to być substancja nielegalna ( nie spełnia warunku :().

A i powinieneś zagłębić się w znaczenie słówka "używka", bo i "narkotyk" jest "używką":

Używka wg Wiki:

Substancja psychoaktywna wywołująca określony wpływ na OUN, przyjmowana w celach rekreacyjnych, z powodu uzależnienia (alkohol, nikotyna, narkotyki), lub z chęci wykorzystania właściwości ( kawa).

 

Edytowane przez 3grosze

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

52 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Jesli mielibysmy mówić o ryzyku to alkohol jest przynajmniej w pierwszej trójce

  Z jakiego powodu? Bo dużo ludzi pije? Bo koszt społeczny jest wysoki? Mój język odzwierciedla moje osobiste ryzyko: alkohol i nikotyna, kofeina to moi przyjaciele, mogę wpić piwo i zapalić, mimo że nie pije ani nie palę od lat. Uważasz, że przy moim całkowitym braku doświadczenia z używkami, powinienem udać się do klubu i walnąć LSD zamiast piwa? Naprawdę sądzisz że dla mnie LSD to mniejsze ryzyko? Ile kaw muszę wypić by mieć takie przyjemności:  „po godzinie demon opanował moją duszę”, był niezwykle przerażony i sądził, że umiera. „Wszyscy ludzie, których widziałem, mieli na sobie straszne maski”. Co z nieświadomym przyjmowaniem? Co grozi człowiekowi przypadkowo wystawionemu na działanie LSD lub THC ?

Myślę, że to dość mocno odróżnia te substancje. Dlatego w moim języku istnieje ostra granica używka - narkotyk.

Próbowałem raz w coffeeshopie marychy - moim zdaniem nie jest bezpieczna. Na pewno nie dla mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, 3grosze napisał:

Chyba problem jest.....z Twoimi osobistymi konotacjami odnośnie pojęcia "narkotyk". A  jest to uregulowane...aby wątpliwości nie było

Uregulowane błędnie to raz (tzn. jeśli chodzi o kwestie logiczno-językowe), a dwa nie chodzi mi o regulacje prawne, powtarzam po raz trzeci chyba :)

A co do moich "osobistych konotacji" jak to ująłeś - to ja właśnie próbuje obronić tezę, że jest dokładnie na odwrót - tzn. całe społeczeństwo źle używa tych pojęć, tzn. nie z punktu widzenia prawnego ale racjonalnego. I uprzedzając kontraargumenty - to że całe społeczeństwo myśli często źle, stereotypowo etc. to jest norma. 

Cytat

A i powinieneś zagłębić się w znaczenie słówka "używka", bo i "narkotyk" jest "używką":

W takim razie, po raz kolejny, dlaczego alkohol jest nazywany używką a LSD - narkotykiem? Dlaczego pijący alkohol zażywa używki, a palący marihuanę - ćpa narkotyki? Ludzie po prostu używają takiego językowego mechanizmu obronnego wydzielając narkotyki których powszechnie używają i nazywając je inną, łagodniejsza nazwą. 

Godzinę temu, Jajcenty napisał:

Z jakiego powodu? Bo dużo ludzi pije? Bo koszt społeczny jest wysoki? .

Spojrzałeś chociaż na ten artykuł o którym wspominałem? Tam jest wyjaśnione dlaczego. Wystarczy rzut okna na wykres na 4 stronie i przeczytanie kilku zdań...

Edytowane przez Warai Otoko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Warai Otoko napisał:

Spojrzałeś chociaż na ten artykuł o którym wspominałem? Tam jest wyjaśnione dlaczego. Wystarczy rzut okna na wykres na 4 stronie i przeczytanie kilku zdań...

Sugerujesz, że ten wykres nie zmieni się jeśli zaczniemy konsumować 10 kilo grzybków (sama dobroć) zamiast 10 litrów spirytusu rocznie? Wybacz ale mam poważne trudności w zaakceptowaniu wykresu, według którego crack czy metaamfetamina jest mniej szkodliwa od alkoholu. Alkoholizm może trwać latami, a crack degraduje ludzi w kilkanaście miesięcy.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
44 minuty temu, Warai Otoko napisał:

Uregulowane ędnie to raz

W Twojej głowie, ponieważ koliduje z Twoją prywatną teorią.  

 

46 minut temu, Warai Otoko napisał:

to ja właśnie próbuje obronić tezę, że jest dokładnie na odwrót - tzn. całe społeczeństwo źle używa tych pojęć

I tutaj jest pies  pogrzebany!

Masz własną  definicję narkotyku i używki, więc świat Ciebie nie rozumie.:(

Czy zrozumiesz wreszcie, że aby środek psychoaktywny nazwać narkotykiem, musi być on NIELEGALNY?

Godzinę temu, Warai Otoko napisał:

po raz kolejny, dlaczego alkohol jest nazywany używką a LSD - narkotykiem? Dlaczego pijący alkohol zażywa używki, a palący marihuanę - ćpa narkotyki?

Było, ale do Ciebie nic nie dociera:

2 godziny temu, 3grosze napisał:

Używka wg Wiki:

Substancja psychoaktywna wywołująca określony wpływ na OUN, przyjmowana w celach rekreacyjnych, z powodu uzależnienia (alkohol, nikotyna, NARKOTYKI), lub z chęci wykorzystania właściwości ( kawa).

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cały świat nazywa narkotyki (włącznie z heroiną) używkami, tylko jeden @Warai Otoko ma z tym problem.

Ciekawy jestem jak wyglądałby ten wykres gdyby przy nim było założenie równego dostępu do każdej z substancji i równej ilości ludzi zażywających każdą z tych UŻYWEK.

Niestety ale alkohol zwykle ląduje dziwnie wysoko, głównie przez to, że jest w niemal każdym sklepie spożywczym i jest społeczne przyzwolenie na jego stosowanie w umiarkowanych ilościach, więc więcej ludzi go spożywa. Gdyby podobne warunki były dla innych UŻYWEK z listy, to wykresik mógłby się znacząco przemieszać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Podobna zawartość

    • przez KopalniaWiedzy.pl
      „Niezbędnik podróżnika” to pakiet, który dostaje każde dziecko przyjmowanie do Kliniki Hematologii, Onkologii i Transplantologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. Pacjent znajdzie w pakiecie wszystko, co jest niezbędne na pierwsze dni pobytu w szpitalu. A dostępne na oddziale okulary VR mają ten pobyt uprzyjemnić, stanowiąc odskocznię od codzienności i element psychoterapii.
      Pięć par okularów kupiło Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci z Chorobami Krwi w Lublinie, a zakup sfinansowała Fundacja DKMS. Aplikacje uruchamiane na okularach zostały wybrane po konsultacjach z lekarzami i specjalistami od VR.
      Przyjmowanie do USzD dzieci niejednokrotnie spędzają tam kilka lub kilkanaście miesięcy. Tęsknią za rówieśnikami, aktywnością fizyczną i życiem poza szpitalem. Okulary dają im namiastkę normalności. Pozwalają odbywać wakacyjne podróże. Wybrane aplikacje są spokojne i stateczne. Pozwalają dzieciom relaksować się na tropikalnej plaży, obserwować żyrafy, pływać kajakiem czy łowić ryby. Po zabawie dzieci często opowiadają gdzie były i co robiły. Rysują, tworzą plany na przyszłość po szpitalu.
      Zabawa z wirtualną rzeczywistością to część psychoterapii, która jest elementem podróży – stąd „Niezbędnik podróżnika” – jaką jest proces leczenie i dążenie do celu, zdrowia.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Ryzyko zgonu na nowotwory spowodowane ekspozycją na niskie dawki promieniowania jonizującego jest znacznie wyższe, niż się obecnie przypuszcza, czytamy na łamach British Medical Journal. Ma to znaczenie zarówno dla osób wystawionych na promieniowanie jonizujące w pracy, jak i dla pacjentów poddawanych procedurom medycznym. Między rokiem 1985 a 2006 średnia dawka promieniowania jonizującego przyjęta przez mieszkańca USA zwiększyła się dwukrotnie, głównie za sprawą rozpowszechnienia takich technik medycznych jak tomografia komputerowa.
      Obecnie głównym źródłem informacji o wpływie promieniowania jonizującego na ludzkie zdrowie są dane uzyskane o osób, które przeżyły ataki za pomocą broni atomowej. Jednak sposób ekspozycji i przyjęte przez nie dawki znacząco różnią się od tego, w jaki sposób promieniowanie przedostaje się do organizmów pracowników, pacjentów i każdego z nas. Dlatego międzynarodowy zespół, w skład którego wchodzili m.in. specjaliści z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, brytyjskiej Agencji Ochrony Zdrowia, francuskiego Institut de Radioprotection et de Sûreté Nucléaire czy amerykańskiego Narodowego Instytutu Medycyny Pracy, przeprowadził analizy zdrowia osób, które w miejscu pracy mają styczność z promieniowaniem jonizującym.
      Pod uwagę wzięto informacje z International Nuclear Workers Study, gdzie zgromadzone są dane 309 932 pracowników przemysłu atomowego. Znajdziemy tam informacje zarówno o osobach, które od początku pracowały przy Projekcie Manhattan, jak i pracownikach elektrowni atomowych i innych miejsc we Francji, Wielkiej Brytanii i USA. Osoby te nosiły przy sobie indywidualne monitory promieniowania, dzięki czemu wiemy, na jakie dawki były narażone. Naukowcy postanowili poszukać związku pomiędzy dawkami promieniowania o zgonami z powodu nowotworów.
      Dotychczas zmarło 103 533 badanych, a nowotwory inne niż białaczka były przyczyną 28 089 zgonów. Z analiz wynika, że ryzyko zgonu na nowotwór rośnie o 52% wraz z każdym grejem (Gy) skumulowanej dawki przyjętego promieniowania. Grej to bardzo duża dawka. W obrazowaniu medycznym używa się miligrejów. Dawki liczone w grejach otrzymują pacjenci podczas radioterapii. Ponadto okazało się, że szczególnie niedoszacowywano dotychczas wpływu najniższych dawek. Tam, gdzie badani byli wystawieni na promieniowanie rzędu 0–100 mGy, ryzyko zgonu z powodu nowotworu rosło o 130% z każdym przyjętym grejem.
      Wbrew trendowi redukcji lub eliminacji ekspozycji na znane kancirogeny, ekspozycja społeczeństwa na promieniowanie jonizujące zwiększyła się w ostatnich dekadach. Zrozumienie ryzykz związanego z niskimi dawkami tego promieniowania jest niezbędne do prowadzenia odpowiedniej polityki zdrowotnej, stwierdził główny autor badań, profesor David B. Richardson z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      W przypadku sztucznej inteligencji z Osaki powiedzenie „wyglądasz na swój wiek” odnosi się nie do twarzy, a do... klatki piersiowej. Naukowcy z Osaka Metropolitan University opracowali zaawansowany model sztucznej inteligencji, który ocenia wiek człowieka na podstawie zdjęć rentgenowskich klatki piersiowej. Jednak, co znacznie ważniejsze, jeśli SI odnotuje różnicę pomiędzy rzeczywistym wiekiem, a wiekiem wynikającym ze zdjęcia, może to wskazywać na chroniczną chorobę. System z Osaki może zatem przydać się do wczesnego wykrywania chorób.
      Zespół naukowy, na którego czele stali Yasuhito Mitsuyama oraz doktor Daiju Ueda z Wwydziału Radiologii Diagnostycznej i Interwencyjnej, najpierw opracował model sztucznej inteligencji, który na podstawie prześwietleń klatki piersiowej oceniał wiek zdrowych osób. Następnie model swój wykorzystali do badania osób chorych.
      W sumie naukowcy wykorzystali 67 009 zdjęć od 36 051 zdrowych osób. Okazało się, że współczynnik korelacji pomiędzy wiekiem ocenianym przez SI, a rzeczywistym wiekiem badanych wynosił 0,95. Współczynnik powyżej 0,90 uznawany jest za bardzo silny.
      Uczeni z Osaki postanowili sprawdzić, na ile ich system może być stosowany jako biomarker chorób. W tym celu wykorzystali 34 197 zdjęć rentgenowskich od chorych osób. Okazało się, że różnica pomiędzy oceną wieku pacjenta przez AI, a wiekiem rzeczywistym jest silnie skorelowana z różnymi chorobami, jak np. nadciśnienie, hiperurykemia czy przewlekła obturacyjna choroba płuc. Im więcej lat dawała pacjentowi sztuczna inteligencja w porównaniu z jego rzeczywistym wiekiem, tym większe było prawdopodobieństwo, że cierpi on na jedną z tych chorób.
      Wiek chronologiczny to jeden z najważniejszych czynników w medycynie. Nasze badania sugerują, że wiek oceniany na podstawie prześwietlenia klatki piersiowej może oddawać rzeczywisty stan zdrowia. Będziemy nadal prowadzili nasze badania. Chcemy sprawdzić, czy system ten nadaje się do oceny zaawansowania choroby, przewidzenia długości życia czy możliwych komplikacji pooperacyjnych, mówi Mitsuyama.
      Szczegóły badań opublikowano na łamach The Lancet.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Pod koniec XIX wieku irlandzki pisarz Bram Stoker stworzył postać przerażającego wampira, hrabiego Drakuli. Niektórzy twierdzą, że jego pierwowzorem był hospodar wołoski Wład III Palownik, zwany Władem Tepeszem lub Władem Drakulą. Władca zyskał złą sławę już w XV wieku, gdyż okrutnie karał swoich wrogów. Podobno zabił nawet 80 000 ludzi, wielu z nich nabijając na pal. Jego przydomek Drakula, czyli syn Drakula, pochodzi od przydomku jego ojca, Włada Drakula. Ten zaś przybrał go, gdy wstąpił do Zakonu Smoka (Societas Draconistratum), powołanego przez Zygmunta Luksemburskiego do obrony chrześcijaństwa przed rosnącą potęgą Imperium Osmańskiego.
      W ostatnich dekadach, dzięki rozwojowi nowych technik badawczych, naukowcy coraz chętnie analizują molekuły z przeszłości – głównie białka. Dzięki temu możemy wiele dowiedzieć się o ewolucji człowieka, diecie naszych przodków, chorobach, jakie ich dręczyły, poznać materiały, jakich używali np. do tworzenia dzieł sztuki. Techniki takie jak spektrometria mass pozwalają wykrywać niewielkie ilości interesujących nas substancji i rozszyfrowywać skład skomplikowanych mieszanin.
      Maria Gaetana, Vincenzo Cunsolo i ich zespół z Uniwersytetu w Katanii i Politechniki w Mediolanie, we współpracy z Rumuńskim Archiwum Państwowym, przeanalizowali trzy listy napisane przez Włada Drakulę. Dwa z nich zostały napisane w 1475 roku i szybko trafiły do istniejącego od 1465 roku archiwum miasta Sybin. Wciąż się w nim znajdują. Są w świetnym stanie, nigdy nie były poddawane pracom konserwatorskim. Są przechowywane w kopertach, oddzielnie od siebie, wolno je dotykać tylko w rękawiczkach, a każdy przypadek ich przeglądania jest odnotowywany. Trzecim z listów, napisanym w 1457 roku, zajmowali się w ubiegłym wieku konserwatorzy w Bukareszcie. Prace prowadzono tak, by zminimalizować ryzyko chemicznego i biologicznego zanieczyszczenia zabytku.
      Naukowcy znaleźli na listach olbrzymią liczbę białek i peptydów powiązanych z różnymi organizmami, od wirusów i bakterii, poprzez rośliny, owady po człowieka. Jednoznacznie zidentyfikowali 16 endogennych (czyli pochodzących z wewnątrz organizmu) białek ludzkich. Wśród nich znajdowały się trzy proteiny pochodzące z układu oddechowego. Szczególnie interesujące były dwie, gdyż mutacje w kodujących je genach są takie same w niektórych ciliopatiach (chorobach rzęsek i wici) układu oddechowego oraz chorobach siatkówki. Znaleziono też 5 protein występujących we krwi. Uwagę naukowców szczególnie przykuła jedna z nich, która występuje w gruczołach potowych oraz w proteomie łez. Analizy wykazały też obecność około 500 peptydów, z czego około 100 pochodziło od człowieka. Tutaj naukowcy zainteresowali się 31. Wiele z nich odkryto w listach z 1475 roku, ale w liście z roku 1457 znaleziono jedynie 11. Na wszystkich listach były peptydy powiązane z krwią i układem oddechowym.
      Zidentyfikowano też peptydy powiązane z białkami zaangażowanymi w rozwój ciliopatii, chorób siatkówki oraz stanem zapalnym. Jednak pochodzące z krwi peptydy związane z białkami z siatkówki i łez zostały odkryte wyłącznie w dwóch późniejszych listach.
      Nie można wykluczyć, że wykrycie większej liczby peptydów na listach z 1475 roku spowodowana jest faktem, iż są one lepiej zachowane. Jednak możliwe jest też po prostu, że z wiekiem stan zdrowia Włada Palownika się pogarszał.
      Niektóre z historycznych doniesień mówią, że Drakula „płakał krwawymi łzami”. Badania listów zdają się to potwierdzać. Zidentyfikowane przez naukowców białka i peptydy sugerują, że – przynajmniej w późniejszych latach życia – hospodar cierpiał na zapalenie układu oddechowego i/lub skóry oraz hemolakrię, charakteryzującą się obecnością krwi we łzach.
      Oczywiście listy były dotykane przez więcej osób, niż tylko Wład. Możemy jednak z dużą dozą prawdopodobieństwa przypuszczać, że najbardziej wyraźne ślady pozostawił na nich sam autor. Ponadto ze wszystkimi trzema listami musiałyby mieć kontakt osoby cierpiące na podobne schorzenia.
      Ze szczegółami analizy można zapoznać się w artykule Count Dracula Resurrected: Proteomic Analysis of Vlad III the Impaler’s Documents by EVA Technology and Mass Spectrometry opublikowanym na łamach Analytical Chemistry.

      « powrót do artykułu
    • przez KopalniaWiedzy.pl
      Mózg chroniony jest przez czaszkę, opony mózgowo-rdzeniowe i barierę krew-mózg. Dlatego leczenie chorób go dotykających – jak udary czy choroba Alzheimera – nie jest łatwe. Jakiś czas temu naukowcy odkryli szlaki umożliwiające przemieszczanie się komórek układ odpornościowego ze szpiku kości czaszki do mózgu. Niemieccy naukowcy zauważyli, że komórki te przedostają się poza oponę twardą. Zaczęli więc zastanawiać się, czy kości czaszki zawierają jakieś szczególne komórki i molekuły, wyspecjalizowane do interakcji z mózgiem. Okazało się, że tak.
      Badania prowadził zespół profesora Alego Ertürka z Helmholtz Zentrum München we współpracy z naukowcami z Uniwersytetu Ludwika i Maksymiliana w Monachium oraz Uniwersytetu Technicznego w Monachium. Analizy RNA i białek zarówno w kościach mysich, jak i ludzkich, wykazały, że rzeczywiście kości czaszki są pod tym względem wyjątkowe. Zawierają unikatową populację neutrofili, odgrywających szczególną rolę w odpowiedzi immunologicznej. Odkrycie to ma olbrzymie znaczenie, gdyż wskazuje, że istnieje złożony system interakcji pomiędzy czaszką a mózgiem, mówi doktorant Ilgin Kolabas z Helmholtz München.
      To otwiera przed nami olbrzymie możliwości diagnostyczne i terapeutyczne, potencjalnie może zrewolucjonizować naszą wiedzę o chorobach neurologicznych. Ten przełom może doprowadzić do opracowania bardziej efektywnych sposobów monitorowania takich schorzeń jak udar czy choroba Alzheimer i, potencjalnie, pomóc w zapobieżeniu im poprzez wczesne wykrycie ich objawów, dodaje profesor Ertürk.
      Co więcej, badania techniką pozytonowej tomografii emisyjnej (PET) ujawniły, że sygnały z czaszki odpowiadają sygnałom z mózgu, a zmiany tych sygnałów odpowiadają postępom choroby Alzhaimera i udaru. To wskazuje na możliwość monitorowania stanu pacjenta za pomocą skanowania powierzchni jego głowy.
      Członkowie zespołu badawczego przewidują, że w przyszłości ich odkrycie przełoży się na opracowanie metod łatwego monitorowania stanu zdrowia mózgu oraz postępów chorób neurologicznych za pomocą prostych przenośnych urządzeń. Nie można wykluczyć, że dzięki niemu opracowane zostaną efektywne metody ich leczenia.

      « powrót do artykułu
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...