Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy
KopalniaWiedzy.pl

Jak masywna może być czarna dziura?

Rekomendowane odpowiedzi

Ale wróćmy do naszych dywagacji o czarnej dziurze z chmury.

Wyobraźmy sobie, że mamy "skromny" obłoczek o masie 17mld mas Słońca ściśnięty przypadkiem do średnicy 11 orbit Neptuna. Teoretycznie wygląda na całkiem prawdopodobne, ale raczej nie dochodzi do tego w ten sposób (oczywiście dane, które podałem to NGC 1277).

 

Btw... jaka jest średnia gęstość i masa obserwowalnego wszechświata? I jaką musiałaby być jego średnica by zapadł się w czarną dziurę?

 

 

Odpowiedź brzmi: 42

Edytowane przez Eco_PL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem coś takiego:
http://madan945.blogspot.de/2014/08/jak-to-jest-z-masa-wszechswiata.html
 

Zakładając, że rzeczywiście to się zgadza, a nie tylko wydaje się zgadzać, to można dojść do wielu śmiesznych wniosków...

W sumie wystarczy założyć, że stała grawitacyjna lub stała hublowska nie jest stała i problem sam się rozwiązuje :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd w Was takie naciąganie swojego wieku?

 

No to Thikim, jest nas dwóch :), którzy im tego zazdroszczą, ( ładunek życiowej empirii jest nie do kupienia i wystudiowania).

Tylko ja zazdroszczę... po cichutku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

Zakładając, że rzeczywiście to się zgadza, a nie tylko wydaje się zgadzać, to można dojść do wielu śmiesznych wniosków.

 

Zanim się pośmiejemy, to warto może rozważyć dosyć śmieszne zestawienia jako "prawdę oczywistą". ;)

The mass of the observable Universe is often quoted as 1050 tonnes or 1053 kg.%5B3%5D In this context, mass refers to ordinary matter and includes the interstellar medium (ISM) and the intergalactic medium (IGM). However, it excludes dark matter and dark energy.

This gives a critical density of 0.85×10−26 kg/m3 (commonly quoted as about 5 hydrogen atoms per cubic meter). This density includes four significant types of energy/mass: ordinary matter (4.8%), neutrinos (0.1%), cold dark matter (26.8%), and dark energy (68.3%).

Zobacz https://en.wikipedia.org/wiki/Observable_universe#Mass_of_ordinary_matter

 

Wstawmy więc te jakieś 1053 kg do wzorku na "promień grawitacyjny", czego właściwie rozbić nie musimy, bo wiadomo, że dostaniemy coś mniej niż 15 Gly ( :)), a jak "powszechnie wiadomo", "promień" Wszechświata to jakieś 46,5 Gly (https://en.wikipedia.org/wiki/Observable_universe#Size), czyli jaka tam Panie czarna dziura?! ;):D

 

Edycja: Nihilo, nie wiem, czy moje zaćmienie poddeklowe o tej porze roku wystarczy na prowadzenie dyskusji (;)), ale ciekaw byłbym wątku dotyczącego:

 

 

Jeśli układ ma jakąkolwiek wewnętrzną dynamikę, automatycznie pojawią się takie czy inne rozkłady prawdopodobieństw zdarzeń, czyli "prawa". Jeśli dany układ nie będzie miał tej dynamiki (→ praw), to po prostu nie będzie jej miał. Ale taka sytuacja jest bardzo mało prawdopodobna, znacznie bardziej prawdopodobne jest istnienie jakiejś - dowolnej - dynamiki

Czy posiadanie wewnętrznej dynamiki w tym sensie nie zahacza jednak o procesy stochastyczne? To z kolei, jak wiemy ;) narzuca istnienie jakiejś przestrzeni mierzalnej. Z czego i w jaki sposób "wyłania się" rozkład prawdopodobieństwa?

Edytowane przez Astro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Btw... jaka jest średnia gęstość i masa obserwowalnego wszechświata? I jaką musiałaby być jego średnica by zapadł się w czarną dziurę?

 

Podawane w linkowanym tekście oszacowanie (1053 kg = 1056 g) pewnie można uznać za równie dobre jak inne takie, czyli po podstawieniu do R = 2GM/c2 wyjdzie coś tam, czego nie chce mi się liczyć, bo...

... nie ma po co :)

 

Sprawa nie jest taka prosta - czarna dziura i wszechświat zamknięty (gęstość równa gęstości odpowiadającej jego masie czarnej dziury) to dwa różne twory. Chodzi o rozkład mas albo inaczej mówiąc o rozkład zakrzywienia przestrzeni. W czarnej dziurze krzywizna przestrzeni zmienia się - jest najmniejsza bezpośrednio pod horyzontem, a największa przy samej "osobliwości". To trochę jak zakrzywienie powierzchni Ziemi i zakrzywienie powierzchni piłeczki pingpongowej. Natomiast w zamkniętym wszechświecie zakrzywienie jest takie samo w każdym jego punkcie, pomijając lokalne niejednorodności. Taki wszechświat w czarną dziurę (jedną) się nie zapadnie, przynajmniej nie bezpośrednio, jednym strzałem. Dodatkową komplikację powoduje fakt, że grawitacja jest tylko jedną z sił powodujących powstanie czarnej dziury. Ona jest tylko "zapalnikiem" - zakrzywia przestrzeń (czasoprzestrzeń) w taki sposób, że każdy ruch "w górę", od środka, byłby podróżą w przeszłość, czyli dowolna przyszłość (dozwolona trajektoria ruchu) jest tylko "w dół", do środka. W tym układzie wszystkie istniejące wewnątrz siły mogą działać tylko "do środka" (w granicach stożka dozwolonych trajektorii), ściskając to, co wewnątrz jest. Albo inaczej - nie istnieją wektory skierowane "od środka", bo byłyby to wektory w przeszłość. Tu jest rysunek, który fajnie to pokazuje:

 

bh_lightcones_st.gif

 

Dla większej jasności warto by dorysować jeszcze jedną taką "klepsydrę" wewnątrz, mającą nachylenie pośrednie między tą na horyzoncie, a tymi przy osobliwości. Jak się sobie wyobrazi to jako kulę, efekt jest jeszcze lepszy, tylko trzeba trochę zmienić kształt stożków wewnątrz - te przy osobliwości zmienią się w skierowane do niej igiełki :)

 

W przypadku zamkniętego wszechświata stożki będą mieć dowolne nachylenie - w każdym jego punkcie krzywizna jest taka sama, środek i horyzont wyznacza tylko pozycja obserwatora (jego układ odniesienia, niezależnie gdzie ten obserwator będzie). I tak dalej, bo różnic jest więcej. Jeśli zacznie się toto ściskać, to nie zrobi się z tego jedna czarna dziura... bedą one się robić w tych niejednorodnościach, gdzie jest największa gestość materii. Będzie to praktycznie aż do końca wszechświat, a nie jedna czarna dziura. Dopiero pod sam koniec wszystko pizgnie w jedną "osobliwość" - już bez horyzontu, bo nie będzie ani przestrzeni "wewnętrznej", ani "zewnętrznej". Zostanie tylko goła osobliwość.

Ufff... mam nadzieję, że udało mi się nie popierniczyć niczego istotnego w tym :D

 

Co do linku... hmm... może i momentami ciekawe, ale w innym artykule z tej serii trafiłem na coś takiego:

"Uwzględnienie dualności, zgodne z moimi propozycjami, od razu czyni fale grawitacyjne realnością fizyczną. Jeśli grawitacja jest wyłącznie przyciąganiem, to na odkrycie fal grawitacyjnych należałoby czekać Ad Kalendas Graecas. Zatem ich odkrycie, wbrew entuzjazmowi zainteresowanych, świadczy o tym, że grawitacja ma charakter dualny. Przecież (to już na chłopski rozum) nie można oczekiwać drgań, oscylacji, jeśli istnieje tylko przyciąganie. Zatem odkrycie dokonane ostatnio stanowi potwierdzenie mojej teorii."

 

Zwróć uwagę na to, co boldem podkreśliłem, i wcale nie o ten "chłopski rozum chodzi"... Jeśli podobnie wygląda argumentacja w innych miejscach, to raczej całość można sobie odpuścić. Nie przeglądałem reszty, nie miałem czasu.

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyliczenia masy + wyliczenia promienia czarnej dziury są jakie są... reszta artykułu od początku była raczej zwyczajnie zabawna :)

Sam tylko przeleciałem wzrokiem artykuł i zobaczyłem wzmianki o dualizmie grawitacji... i już wiedziałem, że szkoda czasu an zagłębianie się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem samo założenie dualizmu grawitacji (nie wchodziłem w szczegóły) zbrodnią jeszcze nie jest - przyjmuje się możliwość istnienia antygrawitacji, czyli...

 

Astro,

teraz dopiero zauważyłem, odpowiem trochę później, bo teraz muszę odpaść od kompa  ;)


Dopisane 31.12, 01:40

 

Z czego i w jaki sposób "wyłania się" rozkład prawdopodobieństwa?

 

Najprościej, żeby wszystkie możliwości za jednym zamachem odstrzelić: obojętnie z czego i w jaki sposób :D Jeśli do tego dojdzie, to ok., jeśli nie, to drugie ok. W pierwszym przypadku do jakiejś ewolucji może dość, w drugim raczej nie, ale też nie jest to przesądzone, bo każdy układ sam dla siebie ustala reguły gry i niekoniecznie my musimy je rozumieć, a nawet mogą dla nas być absurdalne. Czy w każdym układzie musi obowiązywać ta sama matematyka (logika)? Pewnie nie. Wszystkich możliwości nie znamy i możliwe, że nie poznamy, z wielu powodów. Czyli znowu wchodzimy w maksymalne uproszczenie: jeśli do jakiejś ewolucji dojdzie, to ok., jeśli nie dojdzie, drugie ok. :) A że dojść może, mamy dowód w postaci naszego Wszechświata i różnych jego podukładów, które ewoluują (kosmos jako całość, galaktyki, gwiazdy, planety, biologia...). Oczywiście założyłem, że te ewoluujące układy nie są wynikiem działania woli takiego czy innego Zegarmistrza. A jeśli nie jego, to skąd się wzięły? Jeśli założymy istnienie Wielkiego Uniwersalnego Prawa Powstawania i Ewolucji Wszechświatów, będzie to założenie równie magiczne, jak założenie istnienia Wielkiego Zegarmistrza. Czyli pozostaje nam zdać się na bezmyślny los, który do tej ewolucji doprowadzi (albo nie). A w jaki sposób? To jego problem, nie nasz. W naszym przypadku jakoś to wyszło, chociaż efekt może nie zawsze jest taki, jakbyśmy chcieli :D


 

 

( ładunek życiowej empirii jest nie do kupienia i wystudiowania). Tylko ja zazdroszczę... po cichutku.

 

:D Z doświadczeniem to prawda, ale zazdrościć właściwie nie ma czego :) W praktyce i w tak zmiennym świecie to doświadczenie niewiele daje. Przeliczając na jednostke czasu, np. rok, teraz uczę się więcej, niż kiedy miałem kilkanaście lat. Są dużo większe możliwości - to, co kiedyś trzeba było wydlubywać po kawałku, cholera wie skąd, teraz jest dostępne na kilka kliknięć. A głupot na jednostkę czasu robi się mniej więcej tyle samo, to raczej cecha osobnika, a nie jego wieku. :D I chyba właśnie ta wiedza jest najważniejszym doświadczeniem, tyle że trudnym do wykorzystania w praktyce :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

A głupot na jednostkę czasu robi się mniej więcej tyle samo

 

:D Optymista. Robię ich chyba coraz więcej, a z czasem dochodzę do wniosku, że NIC nie wiem (albo wiem NIC; jak wolisz :)).

 

Jeśli założymy istnienie Wielkiego Uniwersalnego Prawa Powstawania i Ewolucji Wszechświatów

 

:D WUPPiEW z pewnością przechodzi do annałów KW. Ja tam dużo skromniej rozważałem tylko możliwość istnienia Małej Hipotezy o Możliwości Opisu Emergencji Praw Fizyki… ;):D

Poważniej, to zastanawiam się, na ile dzieli nas semantyka? Nie pochwaliłeś się, wklejając obrazek, stroną z której pochodzi, a naprawdę warto  – nie znałem (już dodana do najlepciejszych :); stronka warta polecenia, bo bardzo przyzwoicie podawane są namiary na prace źródłowe w arXiv.). Od razu wyskakuje CCC

https://briankoberlein.com/2015/12/21/strange-physics-cyclic-cosmology/

czy "Money for Nothing"

https://briankoberlein.com/2014/04/13/money-nothing/

z namiarami na interesującą prackę pod znamienitym tytułem "Spontaneous creation of the universe from nothing":

http://arxiv.org/pdf/1404.1207v1.pdf

Może do tego właśnie się odniosę (w kwestii semantyki; wiem, wiem, Bohm to dla Ciebie mistyka ;)). Tak bardzo fajnie się zaczyna:

With the development of quantum cosmology theory, it has been suggested that the universe can be created spontaneously from nothing, where “nothing” means there is neither matter nor space or time, and the problem of singularity can be avoided naturally.

po czym chłopcy bez najmniejszej krępacji piszą, że "bąbel" jest jednorodny i izotropowy, a w jego lagranżjanie bez problemu znajduje się kropeczka oznaczająca zwyczajowo różniczkowanie po czasie… Może faktycznie Wszechświat u swych podstaw jest "brzydki", bo nie ma podstaw?

Edytowane przez Astro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Nie pochwaliłeś się, wklejając obrazek, stroną z której pochodzi,

 

:D Sorki, moja wina, ale zwalę trochę na okoliczności - kiedy ten post paluchami wklepywałem, gębą wkłapywałem do telefonu dwie długaśne rozmowy, "koniecznie na teraz" (to rozmówczynie nie ja)... no i zapomniałem o linku (można wydłubać z obrazka, pewnie tak właśnie zrobiłeś). Dla wyjaśnienia: rozmówczynie wiedzą, że rozmawiając przez telefon robię też różne inne rzeczy, więc... gdbyby ktoś kiedyś miał ochotę zakablować, to nic z tego  ;):D

A wracając do sprawy - stronę tylko przeleciałem (trafiłem przez i po rysunek), ale faktycznie wygląda na fajną i warto inne jego przejrzeć.

 

"Spontaneous creation of the universe from nothing" na pewno przeczytam, pomimo że do tego zniechęcasz ;) Natomiast z tym "nie ma podstaw" w sumie się zgadzam, chociaż całkowicie nie zgadzam się z oceną "brzydki" w tym kontekście - IMO jest bardzo fajny właśnie dlatego, że nie ma (też IMO) jakiegokolwiek WUPPiEWa ani Zegarmistrza :D Coś z niczego i to bez instrukcji, to coś więcej niż przerobienie czegoś na coś innego, w dodatku mając instrukcję lub (z niczego) plan... Być może coś takiego udaje się - w skali porównywalnej z naszym Wszechświatem - w jednym przypadku na miliard, a może i mniej. I powstać mogą takie, do których nawet Zegarmistrzowi by mogło zabraknąć wyobraźni :D

 

Edycja:

Zajrzałem do arXiva. Założenie, że w bublu będą obowiązywać te same prawa, co i na zewnątrz, jest oczywiście bardzo ryzykowne, ale i nie takie złe  :) Jeśli na tej podstawie uda się udowodnić, że coś takiego jest możliwe (czy trajektorie Bohma, czy nie, to w tym momencie bez znaczenia), to już coś, bo oznacza, że możliwe jest w ogóle, chociaż nie rozwiązuje sprawy w sytuacji, kiedy w t0 ani praw, ani przestrzeni jeszcze nie ma. Zresztą w tym przypadku ścisła matematyka raczej się nie sprawdzi. Można nasmarować jakieś najbardziej ogólne równania stanu i nimi się bawić, fajnie to będzie wyglądać, ale właściwie nic z tego nie wyniknie. 

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Natomiast z tym "nie ma podstaw" w sumie się zgadzam, chociaż całkowicie nie zgadzam się z oceną "brzydki" w tym kontekście - IMO jest bardzo fajny właśnie dlatego, że nie ma (też IMO) jakiegokolwiek WUPPiEWa ani Zegarmistrza 

 

O to właśnie mi chodzi – semantyka. :)

Nie bardzo rozumiem, dlaczego właściwie zrównujesz WUPPiEW z Zegarmistrzem? Czy to pierwsze, gdyby było możliwe (nie daj Boże! :)), wymusza ścisły determinizm? W końcu nawet bliźniaki jednojajowe jednak się różnią. ;):D

Na bardzo wiele ciekawych pytań na forum KW trzeba uczciwie odpowiedzieć: nie wiemy (bo NIE WIEMY), choć wielu ludzi to nie zraża, stąd forsują "odpowiedzi" rodem Gwiezdne Wojny czy Star Trek. "Brzydkie", jak mi się wydaje, dla PPP (Prawdziwego Poszukiwacza Prawdy ;)) jest to, że w ŻADEN sposób nie daje się opisać (nie chodzi mi o "jakiś determinizm"). Dla PPP najwyższym poziomem nauki nie jest trywialna przecież odpowiedź na pytanie z gruntu "co daje kura?", a PIĘKNO (opisu in se). Bez względu na ocenę "brzydki", "fajny", prawdziwy PPP wobec fundamentalnej NIEWIEDZY robi tak, czy inaczej, :D.

 

 

 

Jeśli na tej podstawie uda się udowodnić, że coś takiego jest możliwe

 

"<Było> Wielkie NIC, które unosiło się nad wodami"? ;):D Dla mnie jakakolwiek granica t → t0 dająca "brak czasu" to mistyka czystej wody. :)

Chodzi mi właśnie o to, że postulowanie braku czasu i przestrzeni NIE MOŻE z GRUNTU zahaczać w jakimkolwiek dowodzeniu o pojęcia przestrzeni (izotropowość i jednorodność) i czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

Nie bardzo rozumiem, dlaczego właściwie zrównujesz WUPPiEW z Zegarmistrzem? Czy to pierwsze, gdyby było możliwe (nie daj Boże! ), wymusza ścisły determinizm?

 

Chodzi mi o wynik, a nie kto i co. Nie wymusza ścisłego determinizmu, ale ogranicza możliwości do dozwolonych przez WPPiEW.

 

 

 

Na bardzo wiele ciekawych pytań na forum KW trzeba uczciwie odpowiedzieć: nie wiemy (bo NIE WIEMY), choć wielu ludzi to nie zraża, stąd forsują "odpowiedzi" rodem Gwiezdne Wojny czy Star Trek.

 

 

"Nie wiemy" to fakt (na ogół) bezsporny. Ale to "nie wiemy" jest po to (;)), żeby odpalić wyobraźnię. Na tym polega zabawa.

 

 

 

"Brzydkie", jak mi się wydaje, dla PPP (Prawdziwego Poszukiwacza Prawdy ) jest to, że w ŻADEN sposób nie daje się opisać (nie chodzi mi o "jakiś determinizm"). Dla PPP najwyższym poziomem nauki nie jest trywialna przecież odpowiedź na pytanie z gruntu "co daje kura?", a PIĘKNO (opisu in se).

 

W sprawach estetycznych nie musimy się dogadać :) Jedna estetyka dla wszystkich, to jakiś socrealizm :D

Nie jestem PPP, dlatego dla mnie jednak odpowiedź na "co daje kura" jest najważniejsza. Reszta może być fajna, ale nie jest konieczna. A poza tym nieopisywalność jest też ciekawa sama w sobie - wyznacza jakąś granicę naszych pojęć.

 

 

 

Chodzi mi właśnie o to, że postulowanie braku czasu i przestrzeni NIE MOŻE z GRUNTU zahaczać w jakimkolwiek dowodzeniu o pojęcia przestrzeni (izotropowość i jednorodność) i czasu.

 

 

Tak, zgoda, ale z braku kitu i guma do żucia bywa dobra. Ten przeskok od "nic" do "jednak coś tam" moim zdaniem da się w tym przypadku usprawiedliwić faktem, że to "nic" jest fluktuacją "czegoś tam", czyli ma prawo odziedziczyć jakieś własności tego czegoś. Lepszy pewnie byłby tytuł "... z fluktuacji próżni", ale... Poza tym, jeśli to "nic" ma ewoluować, a takie jest założenie, to jakaś przestrzeń mu się przyda. W t0 nie musi jej mieć, ale w t0+ już może. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

ale ogranicza możliwości do dozwolonych przez WPPiEW

 

Wiedziałem.

A world without rules and controls, without borders or boundaries. A world where anything is possible.

http://matrix.wikia.com/wiki/Quotes_from_The_Matrix

;)

 

 

 

Na tym polega zabawa.

 

Pełna zgoda.

 

 

 

to "nic" jest fluktuacją "czegoś tam"

 

No właśnie o naturę "czegoś tam" mi chodzi. ;)

 

 

 

Nie jestem PPP

 

Jesteś, jesteś; może tylko o tym nie wiesz. :)

 

 

 

dla mnie jednak odpowiedź na "co daje kura" jest najważniejsza

 

No to co daje astrofizyka? Ani pierza, ani hamburgerów, ani nowych nici dentystycznych, ani → cholerę. :)

Edytowane przez Astro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

 

No to co daje astrofizyka?

Wrażenie zbliżania się do sformułowania fundamentalnego pytania o sens.

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

. Ten przeskok od "nic" do "jednak coś tam" moim zdaniem da się w tym przypadku usprawiedliwić faktem, że to "nic" jest fluktuacją "czegoś tam", czyli ma prawo odziedziczyć jakieś własności tego czegoś. Lepszy pewnie byłby tytuł "... z fluktuacji próżni", ale... Poza tym, jeśli to "nic" ma ewoluować, a takie jest założenie, to jakaś przestrzeń mu się przyda. W t0 nie musi jej mieć, ale w t0+ już może. 

 

Raczej "coś tam" jest fluktuacją "nic". Czy cząstki elementarne to wyłącznie aktorzy na scenie czasoprzestrzeni? Teoria superstrun zakłada istnienie dodatkowych wymiarów, które "zwinęły" się do długości Plancka, a cząstki elementarne są wibracją strun - każdej cząstce odpowiada inna częstotliwość drgań. A czym są te struny? Czy to nie te dodatkowe wymiary których wibracja jest przez nas postrzegana jako cząstki? Oznaczałoby to, że materia jest po prostu inną formą istnienia dodatkowych wymiarów (czyli "niczego") i wówczas można mówić o dziedziczeniu jakichś właściwości z "nic" do "coś tam".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

 

 

Teoria superstrun zakłada istnienie dodatkowych wymiarów

 

O ile rozumiem, teorie strun zakładają raczej, że "cząstki" fundamentalne zamiast być jakimiś przerażającymi tworami punktowymi (do czego wystarczy "zwyczajna" czasoprzestrzeń) są strunami, a właściwie stanami ich drgań. Dodatkowe wymiary wynikają z teorii (coby w ogóle działała :)), czyli czysty bonus. ;)

 

Przy okazji, wracając do

 

 

Ten przeskok od "nic" do "jednak coś tam" moim zdaniem da się w tym przypadku usprawiedliwić faktem, że to "nic" jest fluktuacją "czegoś tam", czyli ma prawo odziedziczyć jakieś własności tego czegoś.

znów wyrażę wątpliwości. :(

Czy "dziedziczenie" samo w sobie nie wskazuje już na coś takiego jak czas? A co z "fluktuacją próżni", gdy nie ma jeszcze czasu? Fluktuacja (zmiana) wskazuje na czas. Co dziedziczy czas po braku czasu? Wygląda to na taką nieciągłą nieprzyzwoitość, że fe! ;)

Jak sobie tenteguję we łbie, to mogę sobie wyobrazić, że zmniejszając "skalę" (równoważnie zbliżając się "wstecz" do "początku") czas (czasoprzestrzeń) się ROZMYWA. Bez granic. ;):D


Takie rozmycie może i daje się zrobić "gładko" w M-teorii, ale czekam (może nie niecierpliwie, bo już parę lat ;)).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
anything is possible

 

:D O to właśnie chodzi... Jeśli "any", to i nasz, inaczej są znane od paru tysięcy lat problemy

 

No właśnie o naturę "czegoś tam" mi chodzi.

 

Odnosiło się to do konkretnego przypadku (i ew. podobnych) fluktuacji w naszym Wszechświecie, czyli to "coś tam" to była nasza przestrzeń i nasze prawa (niekoniecznie wszystkie). Mamy tu sytuację "niczego" w "czymś", czyli to "coś" może oddziaływać zanim "coś z niczego (z fluktuacji)" się oddzieli. Można tu wsadzić stożek trajektorii. W przestrzeni ciągłej zwężenie będzie punktem, w nieciągłej kwantem lub glutkiem.

Ta nicowa fluktuacja z artykułu to nie całkiem to samo, co "fluktuacja NIC", którą by sobie można wyobrazić jako rozerwanie przestrzeni (pełne wyzerowanie wszystkiego), całkowitą utratę kontaktu z otoczeniem.

Zresztą zabawka nie wyklucza różnych innych sposobów powstawania wszechświatów - jakiegoś pączkowania, superinflacji, rozpadów, ograniczonej cykliczności itd.

 

Czy "dziedziczenie" samo w sobie nie wskazuje już na coś takiego jak czas? A co z "fluktuacją próżni", gdy nie ma jeszcze czasu? Fluktuacja (zmiana) wskazuje na czas. Co dziedziczy czas po braku czasu? Wygląda to na taką nieciągłą nieprzyzwoitość, że fe!

 

Dziedziczenie tylko w przypadku "nic w czymś". W "NIC" taki czy inny rozpad na "coś" lub "cosie" (dowolne byty z puli znacznie bardziej prawdopodobnych). Zero jako "0" jest tylko jedno, ale jako f(x) znajdzie się w dowolnej ilości ;) Pewnie zaraz będziesz chciał napisać, że to samo dotyczy 5, 7 i 3175, ale tu wchodzi sprawa symetrii, która chociaż nie jest absolutnie konieczna (anything is possible) to jednak może się przydać.

 

mogę sobie wyobrazić, że zmniejszając "skalę" (równoważnie zbliżając się "wstecz" do "początku") czas (czasoprzestrzeń) się ROZMYWA. Bez granic.

 

Hmm... ryzykowne - grozi to czasoprzestrzennym monopolem w całym multiświecie ;) Wolę glutowatą nieciągłość i włączenie losowości :D

Edytowane przez ex nihilo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro
Odnosiło się to do konkretnego przypadku (i ew. podobnych) fluktuacji w naszym Wszechświecie, czyli to "coś tam" to była nasza przestrzeń i nasze prawa

 

Być może. Zapewne się nie zrozumieliśmy.

 

Zero jako "0" jest tylko jedno, ale jako f(x) znajdzie się w dowolnej ilości ;) Pewnie zaraz będziesz chciał napisać, że to samo dotyczy 5, 7 i 3175, ale tu wchodzi sprawa symetrii, która chociaż nie jest absolutnie konieczna (anything is possible) to jednak może się przydać.

 

Mówiąc o "0" masz na myśli element neutralny grupy addytywnej, czy multiplikatywnej? Dla wzmocnienia smaku warto wspomnieć, że "zera" nie muszą być obustronne… ;)

 

Hmm... ryzykowne - grozi to czasoprzestrzennym monopolem w całym multiświecie ;)

 

Jak będziemy się upierać przy swojsko pachnącej czasoprzestrzeni, to może niekoniecznie. ;)

 

Wolę glutowatą nieciągłość i włączenie losowości :D

 

Szanuję to, w końcu nie chcemy brnąć w jakiś socrealizm. :D

Jeśli przy gustach jesteśmy, to może coś z trzewi (dla niektórych – tak właśnie "nadużywam" anonimowości ;)). Nie tylko dla Ciebie Nihilo (wiem, niekoniecznie Twoje klimaty, ale jest to kawałek, który co jakieś parę miesięcy / lat powraca i kręci mi się we łbie przez jakiś tydzień…):

https://www.youtube.com/watch?v=gntO-BadGk8

P.S. Potencjalnych "strażników moralności" przestrzegam przed "dosłownym" interpretowaniem tekstu. Jeśli coś dla mnie wyraża, to mój stosunek do Prawdy.

 

Edycja: może po całości ;)

https://www.youtube.com/watch?v=vDcuH5Dfn1Q&index=2&list=PLcFlqhERFuJMhT0dGoD2crydFxyH5aCk8

Nie mogę, niestety, znaleźć bardzo ciekawego utworu Tab Two "Public Meditation"… :(

W każdym razie: LeT iT fLoW! :D

Edytowane przez Astro

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówiąc o "0" masz na myśli element neutralny grupy addytywnej, czy multiplikatywnej? Dla wzmocnienia smaku warto wspomnieć, że "zera" nie muszą być obustronne…  ;)

 

 

Jak się pewnie domyślasz, to wszystko bez znaczenia - "0" to tylko ilustracja: ma się do wszystkich możliwych liczb i funkcji mniej więcej tak, jak NIC do wszystkich możliwych COŚiów ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

Oczywiście, że się domyślam. Sądziłem tylko, że ilustracja posłuży do tego, jak ma się COŚ do wszelkich potencjalnych NICów. ;)

Ale jak tak poważnie, to nie uznaję realizmu jakiegokolwiek COSia w tym samym stopniu jak jakiegokolwiek NICa. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D Całkiem wystarczające jest, żeby NIC był bytem wirtualnym, więcej nie trzeba :D;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

:D Jak przyjrzeć się bliżej badaniu jakiegokolwiek COSia, to nie zostaje nic innego jak stwierdzenie, że trudno doszukać się w nim bytu realnego, ergo zadowolić nas musi, że jest bytem wirtualnym. Dla mnie więcej też nie trzeba. ;):D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie czasem czemu zwykle symetria jest 2-obiektowa (cząstka - antycząstka, ładunek dodatni i ujemny itp. itd.)
Dlaczego nie ma cząstki i do tego prawej i lewej półantycząstki? zyli żeby się układały w trójkącik aby się zniwelować. Tak samo ładunki i całą reszta... 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Gość Astro

No prawe i lewe są, choć może nie "półantyłcząstki" (podobnie jesteś prawdziwym Polakiem, albo nie ;):D), ale bardzo ciekawe pytanie. Myślę, że odpowiedź musiałaby być nieco dłuższa.

Argumentację trzeba prowadzić na poziomie zarówno empirii, jak i modeli Rzeczywistości. Empiria podpowiada, że cosie mają antycosie, a "półantycosie" się nie zdarzają (ewentualnie +2/3 albo -1/3 cosia ;) co już zahacza o modele). Modelarze nie są masochistami, więc starają się sporządzać modele tak proste, jak tylko się da. Nie zmienia to zapewne faktu, że taką M-teorię ogarnia zapewne na tym padole łez nie więcej niż 100 osób…

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi o to by taka oś symetrii miała więcej niż dwie strony.

To kompletnie nie pasuje do naszego postrzegania, ale może za mało wymiarów widzimy... 

Może źle się wyraziłem z tymi "półantycząstkami"... 

U nas cząstka + antycząstka daje "Nic" (wiem wiem, mocno upraszczam), ale może w innym wszechświecie zamiast jednej antycząstki jest paracząstka i metacząstka i dopiero połączenie ich 3 daje takie samo "Nic". Coś trochę jak 3 fazy elektryczne, tak sobie nieco to wyobrażam, choć wcale nie o to mi chodzi...

 

Mam nadzieję, że ktoś mnie zrozumiał :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...