Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'wygrana' .
Znaleziono 7 wyników
-
Dla wielu osób wygrana bywa sprawą życia i śmierci. Wydaje się, że mózg uważa podobnie, ponieważ przeznacza większość swoich zasobów na monitorowanie wyników gry, a to, jaki był ostateczny wynik, można odtworzyć na podstawie wzorców aktywności w różnych regionach. Przypomina to odtwarzanie obrazu na podstawie aktywności mózgu, o którym donosili ostatnio naukowcy. Akademicy z Uniwersytetu Yale wykazali, że nawet podczas tak prostej gry jak papier, kamień, nożyce angażuje się prawie cały mózg, nie tylko ośrodki nagrody. Nasz mózg działa w taki sposób, by maksymalizować szanse przeżycia i rozmnożenia się, dlatego nagroda powinna być istotna dla wszystkich funkcji poznawczych, a więc dla większości obszarów mózgu - tłumaczy dr Timothy Vickery. Dotąd w podręcznikach można było przeczytać, że wrażenia nagrody i kary są związane z jądrami podstawnymi, które tworzą połączenia z korą, pniem oraz wzgórzem. Wytwarzana przez tamtejsze neurony dopamina dociera m.in. do kory przedczołowej. Teoria ta została potwierdzona przez badania z wykorzystaniem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (fMRI), w ramach których wykazano wysoką aktywność systemu dopaminergicznego zarówno po prezentacji przerażającego, jak i nagradzającego bodźca. Vickery i prof. Marvin Chun uważają jednak, że wykorzystana metoda zafałszowała obraz sytuacji. Do analizy skanów uzyskanych w ramach rezonansu zastosowali więc metodę wielu wokseli (woksel to trójwymiarowy odpowiednik piksela). Panowie nie porównywali ogólnej siły sygnału z różnych rejonów mózgu w odpowiedzi na karę czy nagrodę, ale wzorce reakcji w odpowiedzi na dany bodziec. Okazało się, że wygraną i przegraną w kolejnych rundach papieru, kamienia i nożyc dało się rozpoznać we wzorcach aktywności niemal wszystkich analizowanych rejonów. Oznacza to, że jądra podstawne są, oczywiście, najważniejszą częścią układu nagrody, ale inne struktury mózgu mają również dostęp do danych dotyczących wyników.
- 1 odpowiedź
-
- dr Timothy Vickery
- system dopaminergiczny
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Wydawać by się mogło, że osoby, które wygrały dużo na loterii, często porzucają swoje dotychczasowe życie, a po roztrwonieniu wszystkich pieniędzy popadają w długi. Studium psychologów z Uniwersytetu w Göteborgu pokazało jednak, że większość szczęśliwców prowadzi nadal normalne życie i rozważnie korzysta ze świeżo zdobytych środków. Wyjaśniając, czemu nie zmienili więcej, ludzie powszechnie stwierdzają, że "są, kim są" – opowiada Anna Hedenus, która badała zwycięzców szwedzkich loterii. Naukowcy uważają, że historie o trwoniących bogactwo nierozsądnych lekkoduchach stanowią odbicie dwóch przekonań: 1) że kieruje nami nieodparta żądza konsumpcji i że 2) pracujemy, bo musimy, a nie chcemy. W sondażu zespołu Hedenus wzięło udział 420 osób, poza tym z 14 wygranymi przeprowadzono wywiady. Psycholodzy pytali o postawy wobec pracy i czasu wolnego/przyjemności przed i po wygranej, a także o konsumpcję i tożsamość. Niektórzy ludzie podkreślali, że 2 mln szwedzkich koron to nie taka duża kwota i nie wystarczy na pokrycie czyichś wydatków przez dłuższy czas. W stwierdzeniu tym ujawniają się też priorytety, gdyż większość zwycięzców wolała oszczędzić pieniądze jako zabezpieczenie na przyszłość niż drastycznie zmienić swoje życie na krótszy okres. Okazało się, że mniejsza część wygranych wykorzystała zdobyte pieniądze, aby skrócić czas przeznaczany na pracę. Wysokość nagrody miała tu jednak znaczenie. Im większa wygrana, tym krótsze godziny pracy lub dłuższy urlop. Kontynuowanie pracy można powiązać z chęcią szczęśliwców do podtrzymywania kontaktów społecznych lub codziennej rutyny (w grę wchodzi więc porządkowanie czasu), a także z satysfakcją czerpaną z pracy, która stanowi ważną część tożsamości. Jeśli chodzi o konsumpcję, ujawniła się pewna ambiwalencja. Z jednej strony aktywowało się dążenie do bycia aktywnym nabywcą, a z drugiej ideał oszczędności i lęk przed kupowaniem "złych rzeczy" czy przepuszczeniem majątku. Ankietowani wspominali też o niechęci do takiego wykorzystywania pieniędzy, by wpłynęło to na dotychczasowe życie społeczne lub wyglądało na zmianę charakteru/osobowości pod wpływem nagrody. Oznacza to, że wcześniejszy styl życia i środowisko społeczne są ważnymi czynnikami decydującymi o kierunku i zakresie zachodzących zmian. Zwycięzcy dostrzegali również, oczywiście, plusy zaistniałej sytuacji i wspominali o szczęściu, wdzięczności, zwiększonym poczuciu bezpieczeństwa, wolności oraz niezależności. Swoją drogą ciekawe, czy wyniki uzyskane przez zespół Hedenus przekładałyby się na inne nacje...
- 5 odpowiedzi
-
- konsumpcja
- praca
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Ciągłe obstawianie w sytuacji, gdy nigdy lub prawie nigdy się nie wygrywa, wydaje się kompletnie pozbawione sensu. Badacze z Uniwersytetu w Cambridge znaleźli jednak wyjaśnienie tego paradoksu. Wg nich, wszystkiemu winne są momenty rozmijania się o włos z nagrodą, kiedy np. na automacie do gier wyświetla się niemal kompletna linia takich samych obrazków (Neuron). Wtedy hazardzista chce grać dalej, a w jego mózgu uaktywniają się ośrodki, które w normalnych okolicznościach rozświetlają się po rzeczywistej wygranej. Naukowcy z Cambridge skanowali mózgi 15 osób, które grały w komputerową wersję automatów. Od czasu do czasu udawało im się uzyskać wypłatę w wysokości 50 pensów. Wygrana uruchamiała ośrodki nagrody. Okazało się, że podobnie działo się, gdy po pociągnięciu za wirtualną rączkę wyświetlały się, dajmy na to, dwie wiśnie i jedna pomarańcza. Do tej sytuacji jak ulał pasuje slogan reklamowy "prawie robi wielką różnicę", ale najwyraźniej nie dla mózgu gracza... Drugi z eksperymentów odbywał się już poza skanerem. Ochotnicy uznawali chybienia o włos za nieprzyjemne wydarzenia, ale jednocześnie przy takim scenariuszu oceniali swoją chęć do kontynuowania gry jako wyższą. W ramach wcześniejszych badań wykazano, że hazardziści grają na automatach dłużej, gdy zdarzają im się "niepełne" wygrane. Akademicy z Cambridge zauważyli, że delikatne rozminięcie z wygraną uaktywnia prążkowie oraz wyspę. Reagują one na dopaminę, czyli neuroprzekaźnik związany z odczuwaniem przyjemności, nagrody. Osoby, których wyspa silniej odpowiadała na układy zbliżone do wygrywających, uzyskiwały również wyższe wyniki w kwestionariuszu badającym uzależnienie od hazardu. Autorzy opisanych eksperymentów przypuszczają, że gdy gra staje się przymusem, aktywność wyspy ulega stopniowej zmianie. Pozwalałoby to wyjaśnić, czemu nałogowcy interpretują chybienia jako specjalne zdarzenia zwiększające prawdopodobieństwo wygranej (złudzenie gracza). Dr Luke Clark zaznacza, że w grach, gdzie liczy się technika, np. w rzucaniu do celu, rzeczywiście warto zwracać uwagę na chybienia o włos. Jednak w grach hazardowych, ruletce czy automatach, gdzie wygrane są losowe, takie układy nie zapowiadają przyszłego sukcesu. Co ważne, osoby biorące udział w naszym studium nie grywały regularnie ani nie były hazardzistami, a to, co odkryliśmy, sugeruje, że mózg może naturalnie reagować na chybienia właśnie w taki sposób.
- 1 odpowiedź
-
- złudzenie gracza
- automat
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Strach przed przegraną skłania uczestników aukcji do przepłacania – wskazują wyniki funkcjonalnego rezonansu magnetycznego (Science). Skany wykazały, że mózgi "przepłacaczy" silniej reagują na przegraną (utratę) niż na wygraną. Autorzy badań wykazali zatem, że płacenie za dużo wcale nie jest napędzane przez, jak to nazwali, radość zwycięstwa. W pierwszej części eksperymentu 17 ochotników brało udział albo w grze o charakterze aukcji, albo loterii. W obu chodzi o pieniądze, ale, jak wiadomo, podczas aukcji trzeba przebić konkurentów, a w loterii wszystko zależy od ślepego losu. Gdy licytując, ludzie tracą, pojawia się silna reakcja w obrębie prążkowia (striatum). Ze świecą jej jednak szukać, gdy udaje im się wygrać. Im większa tendencja do przepłacania, w tym większym stopniu w obliczu przegranej uaktywnia się prążkowie. Przewidując, że ktoś może im sprzątnąć sprzed nosa cenny kąsek, np. najnowszą torebkę Gucciego czy laptop, osoby najbardziej obawiające się porażki zaczynają licytować ponad miarę. Hipotezy te potwierdziły się w innym eksperymencie psychologów z New York University. Podzielili oni ochotników na 3 grupy (wszyscy brali udział w tej samej grze aukcyjnej). Jednej kazano po prostu licytować, członkowie drugiej mieli po wygranej dostać dodatkowe 15 dolarów, a przedstawicielom trzeciej zapowiedziano, że jeśli przegrają, stracą 15-dol. bonus, który umieszczono w ich polu widzenia. Druga i trzecia grupa miały teoretycznie zyskać to samo (15 dolarów), ale bojąc się przegranej, osoby zagrożone utratą widocznej nagrody systematycznie oferowały większe stawki. Profesor Liz Phelps była zaskoczona, podobnie jak pozostali naukowcy. Wszyscy spodziewali się bowiem motywującego wpływu nagrody, tymczasem wolontariusze bardziej obawiali się przegranej. Ludzie nie wiedzieli, z kim się ścigają podczas aukcji, sytuacja przypominała więc licytację w Internecie. Phelps sądzi, że jeszcze silniejszą reakcję można by zaobserwować podczas "zmagań" w domu aukcyjnym.
-
Naukowcy uważają, że znaleźli sposób na to, jak wygrać popularną zabawę papier-nożyczki-kamień. W artykule opublikowanym przez magazyn New Scientist wykazali, że trzeba zacząć od nożyczek. Dlaczego? Ponieważ analizy statystyczne unaoczniły, że z trzech możliwości ludzie najczęściej wybierają kamień. Oznacza to, że przeciwnik z największym prawdopodobieństwem zdecyduje się na papier (oczekuje przecież, że druga osoba rozpocznie od kamienia). Uciekając się rozważnie do nożyczek, z pewnością wygramy. Strategia nożyczek potwierdziła swoją skuteczność już w 2005 roku. Pewien japoński kolekcjoner nie potrafił zdecydować, czy sprzedać impresjonistyczny obraz, korzystając z pośrednictwa domu aukcyjnego Christie's czy jego bezpośredniej konkurencji: Sotheby. Poprosił więc, by przedstawiciele obu instytucji zagrali ze sobą w papier-nożyczki-kamień. Po wewnętrznych konsultacjach przeważyła opcja forsowana przez 11-letnią córkę dyrektora Christie's: nożyczki. Zagorzała miłośniczka zabawy wyjaśniła, że wszyscy spodziewają się kamienia, dlatego lepiej zacząć od rozczapierzonych palców... New Scientist proponuje też, by posłużyć się blefem. Powiedzieć na głos, na jaki ruch się decydujemy. Ponieważ nikt nie sądzi, że można go naprawdę wykonać po zdradzeniu tajemnicy, na pewno nie wybierze przedmiotu, którym mógłby pokonać opcję wyjawioną przez przeciwnika. Można się też zdecydować na przedmiot przebijający ruch drugiej osoby z właśnie zakończonej rozgrywki. Zgodnie z tą teorią, ludzie podświadomie często starają się "pokonać" swój ostatni wybór.
-
Jak głosi przysłowie, pieniądze szczęścia nie dają, jednak w prawdziwym życiu wcale nie musi się tak rzeczywiście dziać. Badacze z Nottingham University zbadali za pomocą kwestionariusza 34 osoby, które wygrały w Loterii Narodowej ponad milion funtów (wszyscy trafili główne nagrody). Dziewięćdziesiąt siedem procent utrzymało dotychczasowy poziom odczuwanego szczęścia, a czasem uznawało, że szczęście zaczęło im bardziej sprzyjać. Tylko 3% nagle wzbogaconych Anglików uważało, że szczęście się od nich (częściowo) odwróciło. Na spadek poczucia szczęścia wpłynęła odczuwana presja. Pieniądze sprzyjały związkom uczuciowym. Przed wytypowaniem wygrywających liczb 68% szczęśliwców zawarło już związek małżeński. Po niespodziewanym wydarzeniu odsetek ten wzrósł do 75%. Nikt z wygranych nie stracił pracy ani nie odkrył, że bogactwo doprowadziło do kłótni w rodzinie lub rozpadu związku. Naukowcy posłużyli się skalą „Satysfakcja z życia”, aby ocenić subiektywną ocenę dobrostanu wśród osób wygrywających i niewygrywających w loterii. Okazało się jednak, że oczekiwane różnice w stylu życia między tymi dwoma grupami należy raczej włożyć między bajki, bo wcale nie są one takie duże. Wielu wygranych przeniosło się co prawda do większych posiadłości (68% zamieszkało w domkach wolnostojących, przed wygraną dotyczyło to tylko 32% osób), ale wciąż pozostawali oni w tych samych rejonach geograficznych co dotychczas. Szczęśliwcy częściej wyjeżdżali na wakacje, ale większe zasoby finansowe nie pociągały za sobą zmiany celu podróży, który nadal znajdował się na terenie własnego kraju. Jak zauważa dr Richard Tunney, wykładowca psychologii na Nottingham University, stare przysłowie "Pieniądze szczęścia nie dają" nie musi być prawdziwe, ale tradycyjne wartości rodzinne, takie jak wygodny dom oraz bezpieczeństwo finansowe, są istotnymi elementami szczęśliwego życia.
-
W jaskiniach gier hazardowych ludzie bardziej koncentrują się na traconych większych sumach niż na dużych wygranych. Posługując się funkcjonalnym rezonansem magnetycznym (fMRI), badacze z UCLA przyglądali się aktywności mózgu podczas obstawiania zakładów. Uczestnicy eksperymentu otrzymywali 30 dolarów. Następnie pytano ich, czy zgadzają się zagrać w każdą z 250 różnych gier, w których szanse na wygraną wynoszą 50% (np. czy przystają na rzut monetą, w wyniku którego mogą wygrać 30, a przegrać 20 dolarów). Każdą grę badani mogli całkowicie zaaprobować, zaaprobować w niewielkim stopniu, słabo odrzucić bądź też odrzucić całkowicie. Okazało się, że zazwyczaj ludziom trzeba było najpierw zagwarantować 50-proc. szanse na podwojenie danej sumy, by wyrazili chęć obstawiania. Przyglądając się jedynie aktywności mózgu podczas podejmowania decyzji, czy obstawiać, czy nie, naukowcy wiedzieli, jak ostatecznie zachowa się uczestnik eksperymentu. Osoby, które wykazują relatywnie większą wrażliwość neuronalną na stratę niż na wygraną, podchodzą do hazardu niechętnie. Dzieje się tak do momentu, aż poczują, że ich szanse na wygraną znacznie wzrosły. Największą skłonność do hazardu wykazują natomiast ludzie podobnie neurologicznie wrażliwi tak na wygraną, jak i na stratę — tłumaczy Craig Fox z zespołu badawczego. Ci ostatni rozgrzewali się, gdy wzrastały stawki, tych pierwszych mobilizowało zwiększenie wygranych i strat (Science). Studium ujawniło ponadto, że badani silniej reagowali na potencjalną stratę niż na wygraną. Podczas obrazowania mózgu okazało się, iż na wieść o możliwej wygranej aktywacji ulegał obszar pobudzany również w czasie zażywania kokainy, jedzenia czekolady czy przyglądania się pięknej twarzy — podsumowuje Russell Poldrack. Ośrodki nagrody włączane przez wizję zdobycia pieniędzy wygaszały się na wieść o stracie. Mózg większości osób zareaguje silniej, słysząc o możliwości przegrania 100 dol., a nie o studolarowej wygranej. Zgodnie z wynikami wcześniejszych badań, ludzie są nastawieni do ryzyka raczej awersyjnie. Oznacza to, że ważąc "za" i "przeciw" odnośnie do jakiegoś działania w przyszłości, będą się bardziej koncentrować na minusach. Tendencja ta wykracza daleko poza hazard. Kobieta tkwiąca w nieszczęśliwym związku nie odchodzi, na przykład, do momentu, kiedy jej perspektywy na życie bez partnera nie stają się dużo lepsze od aktualnej sytuacji — zauważa szefowa ekipy naukowców Sabrina Tom.