Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'równowaga' .
Znaleziono 7 wyników
-
Suplementy witaminy E zmniejszają masę kostną?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Zdrowie i uroda
Suplementy z witaminą E mogą zmniejszać masę kostną. Naukowcy z Keio University zauważyli, że myszy, którym podawano duże dawki witaminy E, miały mniejszą masę kostną od zwierząt z niedoborem tej witaminy. Chociaż niektóre wcześniejsze badania sugerowały, że witamina E korzystnie wpływa na masę kostną, w tym przypadku uzyskano odwrotne wyniki. Wg autorów artykułu z Nature Medicine, witamina zaburza równowagę między osteoklastami (komórkami kościogubnymi) a osteoblastami (komórkami kościotwórczymi). Powstaje więcej osteoklastów, przez co kości są szybciej niszczone niż odbudowywane. Wcześniejsze studia, które wskazywały na korzystny wpływ witaminy E, odwoływały się do jej właściwości przeciwutleniających. Shu Takeda i jego zespół stwierdzili jednak, że myszy z niedoborem białka transportującego witaminę E mają wyższą masę kostną wskutek ograniczenia procesu resorpcji tkanki. Niezależnie od właściwości antyutleniających, witamina E stymuluje bowiem fuzję komórek prekursorowych osteoklastów. Dzieje się tak wskutek ekspresji szeregu związków. Akademicy z Keio University podkreślają, że gdy w paszy zdrowych myszy i szczurów uwzględniono dawki witaminy E występujące w suplementach dla ludzi, następował u nich spadek masy kostnej. Komentatorzy odkrycia Japończyków podkreślają, że nie należy eliminować witaminy E z diety, wykluczając np. szpinak czy brokuły, bo gdyby szkodliwy wpływ potwierdził się w przyszłych badaniach, chodziłoby o duże dawki, z jakimi można się spotkać w suplementach. Trzeba pamiętać o tym, że o ile rola witamin rozpuszczalnych w tłuszczach, takich jak witamina D, w podtrzymywaniu zdrowia kości jest dobrze poznana, w przypadku witaminy E nadal pozostało dużo do odkrycia.-
- witamina E
- kości
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kiedy lekarz nie zgadza się z własnym zaleceniami?
KopalniaWiedzy.pl dodał temat w dziale Psychologia
Badania przeprowadzone na ok. tysiącu amerykańskich lekarzy dały zaskakujące rezultaty. Okazało się, że w wielu przypadkach, chorując dokładnie na to samo co pacjent, lekarz nie zastosowałby się do swoich własnych zaleceń z pracy i wybrałby dla siebie inną metodę terapii (Archives of Internal Medicine). W ramach eksperymentu część lekarzy miała polecić coś choremu, a część wyobrazić sobie siebie w roli pacjenta z identyczną dolegliwością i dokonać wyboru metody terapii. Ku zaskoczeniu naukowców z Duke University oraz University of Michigan, gdy lekarzy poproszono, by postawili się na miejscu chorego, udzielali oni całkiem innych odpowiedzi niż w sytuacji przypominającej codzienne konsultacje dla pacjentów. Amerykanie uważają więc, że pacjent rozdarty między dwiema opcjami leczenia, który siedząc w gabinecie specjalisty, zada jedno z dwóch pytań: "Co powinienem/powinnam zrobić?" albo "Co zrobiłby Pan/zrobiłaby Pani na moim miejscu?", wcale nie uzyska takiej samej porady. We własnym przypadku lekarze wybierają terapie wiążące się z wyższym ryzykiem zgonu, ale w przypadku przeżycia oznaczającymi mniej efektów ubocznych, czyli większy dobrostan. W przypadku pacjentów medycy decydują się raczej na terapie skoncentrowane na przeżyciu z większą liczbą efektów ubocznych. Nasze badania wskazują, że ludzie odbierają życie z kolostomią lub bycie sparaliżowanym jako coś lepszego od śmierci. Z tej perspektywy właściwą decyzją jest zmniejszenie prawdopodobieństwa zgonu przy jednoczesnym podjęciu ryzyka wystąpienia skutków ubocznych - tłumaczy prof. Peter Ubel. Emocje związane z poważnymi efektami ubocznymi odciągają pacjentów od właściwej decyzji, tymczasem wolny od wpływu skutków ubocznych lekarz jest przeważnie w stanie wybrać dla pacjenta bardziej obiektywne zalecenia odnośnie do terapii. Doradzając pacjentom, lekarze mogą odsunąć na bok emocje. Gdy sami jednak stają się chorymi, emocje narastają. Innymi słowy, akt doradzania przywraca równowagę między uczuciami a rozumem. Gdy w ramach badania lekarze mieli wybrać jedną z dwóch operacji raka jelita grubego, dwie piąte z 242 medyków zdecydowało się na zabieg chirurgiczny obarczony wyższym ryzkiem zgonu, ale jednocześnie związany z mniejszym wskaźnikiem skutków ubocznych. Pytani o rekomendacje dla pacjentów, lekarze dużo rzadziej (tylko 1/4) decydowali się na tę opcję. Przy innym scenariuszu badani mieli sobie wyobrazić, że albo oni, albo pacjent zarazili się właśnie nowym wirusem ptasiej grypy. Lekarstwo było dostępne, a bez terapii zarażona osoba musiała się liczyć z 10-proc. ryzykiem zgonu i 30-proc. prawdopodobieństwem hospitalizacji. Lekarstwo o połowę zmniejszało częstotliwość skutków ubocznych, ale ryzyko śmierci nadal istniało (1%), poza tym u 4% pacjentów mógł się pojawić trwały paraliż neurologiczny. Z 700 lekarzy 2/3 zrezygnowało z leczenia, by uniknąć niekorzystnych efektów ubocznych. W przypadku zainfekowanego pacjenta na ten sam krok zdecydowało się 50% medyków. -
Dzieci, które w niemowlęctwie uczęszczają na basen, mają lepszą równowagę i lepiej się rozwijają ruchowo. Różnica na korzyść pływaków utrzymuje się nawet w wieku 5 lat. Profesorzy Hermundur Sigmundsson z Norweskiego Uniwersytetu Nauki i Technologii i Brian Hopkins z Lancaster University porównali w ramach studium 19 pływających dzieci z równoliczną grupą kontrolną, która nie brała udziału w zajęciach na basenie. Dla obu grup wyrównano wszystkie czynniki poza nauką pływania: wykształcenie rodziców, status ekonomiczny i warunki mieszkaniowe. Mali pływacy spędzali na zajęciach na basenie 2 godziny tygodniowo od 2.-3. do około 7. miesiąca życia. Typowa sesja polegała na pomaganiu dzieciom podczas wykonywania przewrotu na unoszącej się na wodzie macie, nurkowaniu, skoku z brzegu basenu oraz balansowaniu na rękach rodzica podczas sięgania po różne pływające przedmioty. W wieku mniej więcej 5 lat dzieci z grupy pływającej i kontrolnej wykonywały taki sam zestaw ćwiczeń, m.in. chodziły na palcach, stały na jednej nodze, skakały na skakance, toczyły piłkę do celu i łapały woreczek. Widzieliśmy bardzo wyraźnie, że maluchy pływające w niemowlęctwie były najlepsze w ćwiczeniach na równowagę i wymagających sięgania po przedmioty – opowiada Sigmundsson. Badania przeprowadzono w Islandii, ojczyźnie Sigmundssona, który uważa, że specyficzny trening może prowadzić do zdumiewających rezultatów już u bardzo małych dzieci. Psycholog przytoczył historię instruktora pływania dla maluchów z 20-letnim doświadczeniem, który potrafił sprawić, że 3-miesięczne dziecko osiągało równowagę w pozycji wyprostowanej, stojąc [w wodzie] na jego dłoni. Niemowlęta blokowały stawy – aż miło było patrzeć.
- 2 odpowiedzi
-
- Hermundur Sigmundsson
- ćwiczenia
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Kanadyjscy badacze dokonali przełomowego odkrycia. Wg doktora Frasera Scotta, wśród osób z cukrzycą typu 1. często występuje nieprawidłowa reakcja układu odpornościowego na białka pszenicy. Niewykluczone, że w dzieciństwie to właśnie ten czynnik zaburza kruchą równowagę immunologiczną i sprawia, że organizm zwraca się przeciwko sobie (Diabetes). Na wczesnych etapach życia układ odpornościowy uczy się atakować najeźdźców, takich jak bakterie czy wirusy, pozostawiając w spokoju własne tkanki i nieszkodliwe molekuły, w tym pokarm w jelitach. Kiedy proces ten ulega zaburzeniu, mogą się pojawić alergie bądź choroby autoimmunologiczne. Cukrzyca typu 1. rozwija się, gdy układ odpornościowy atakuje wytwarzającą insulinę trzustkę. Zespół dr. Scotta jako pierwszy wykazał, że u niemal połowy z 42 badanych pacjentów z cukrzycą występuje nadmierna reakcja na pszenicę. Udało się też powiązać tę nadwrażliwość z genami kojarzonymi z cukrzycą typu 1. Układ odpornościowy musi osiągnąć idealną równowagę, aby bronić organizm przed najeźdźcami, nie szkodząc sobie i nie reagując przesadnie na środowisko. Jest to szczególnie trudne w przypadku jelit, ponieważ znajduje się tam sporo pożywienia i bakterii. Nasze badanie sugeruje, że ludzie z określonymi genami mogą z większym prawdopodobieństwem nadmiernie reagować na pszenicę i inne pokarmy. Prowadzi to do zachwiania równowagi immunologicznej i zwiększa skłonność organizmu do tworzenia kolejnych problemów odpornościowych, np. cukrzycy typu 1. Komentując artykuł badaczy z Instytutu Badawczego Szpitala Ottawskiego i Uniwersytetu w Ottawie, doktor Mikael Knip zaznacza, że ich obserwacje potwierdzają coraz silniej podbudowaną naukowo koncepcję, zgodnie z którą układ pokarmowy jest aktywnym graczem w cukrzycowym procesie chorobowym. Wcześniejsze studia doktora Scotta zademonstrowały, że dieta "bezpszeniczna" zmniejsza w modelu zwierzęcym ryzyko wystąpienia cukrzycy. Kanadyjczyk podkreśla, że trzeba potwierdzić ten związek i określić ewentualny wpływ zmiany diety na ludzi. Wg niego, pod kątem pszenicy należałoby się też uważniej przyjrzeć innej chorobie autoimmunologicznej – celiakii. Przejawia się ona zaburzeniami trawienia i wchłaniania z powodu zawartego w zbożach glutenu.
- 3 odpowiedzi
-
- równowaga
- nieprawidłowa
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
U starszych kobiet malowanie się przed wyjściem to nie tylko przejaw dbałości o wygląd, ale także czynność, która może zapobiec nieszczęściu. Naukowcy z University of St Etienne zbadali 100 pań w wieku od 65 do 85 lat i odkryli, że nakładanie najprostszego nawet makijażu to rodzaj ćwiczenia rozciągającego, korzystnie wpływającego na ich zmysł równowagi oraz koordynację ruchową. To ważne spostrzeżenie, ponieważ upadki stanowią przyczynę zgonu wielu starszych osób. Nawet jeśli nie prowadzą do złamań czy urazów głowy, poturbowani stają się bardziej strachliwi i przez to zależni od innych. W ramach eksperymentu Francuzi wyposażyli kobiety w specjalne podeszwy, które określały położenie środka ciężkości, a także w pasy monitorujące postawę ciała. Akademicy zaobserwowali, że ochotniczki malujące się codziennie rano miały lepszą równowagę, trzymały się prosto oraz rzadziej upadały. Pracami ekipy naukowców kierowała dr Patricia Pineau z L'Oreala. Wyniki zostaną przedstawione na Światowym Kongresie Gerontologii w Paryżu.
- 1 odpowiedź
-
Wydawać by się mogło, że największym zmartwieniem skoczków powinna być możliwość nieotwarcia spadochronu, tymczasem Anton Westman z Umeå University przekonywał w swojej rozprawie doktorskiej, iż o wiele groźniejsze są inne czynniki. Wskazywał na ryzyko związane z brakiem umiejętności lub beztroską w zakresie kontrolowania podczas lotu własnego ciała i sprzętu. Szwed podkreśla, że zarówno w przypadku zwykłego spadochroniarstwa (skoków z samolotu), jak i BASE jumping (skoków z nieruchomych obiektów, np. wieżowców lub mostów) niestabilność podczas swobodnego spadania jest potencjalnie śmiertelnym czynnikiem ryzyka. Wyskakiwanie z samolotu przy gwałtownym wietrze przypomina zanurzanie w poruszający się z dużą szybkością prąd. Istnieje ryzyko, że adepci sztuki spadochroniarstwa wpadną w korkociąg, co uniemożliwi otwarcie czaszy lub jeśli do tego dojdzie, doprowadzi do splątania linek. Podczas skakania z krawędzi jakiegoś obiektu nie ma podmuchów, ale to z kolei oznacza, że w pierwszych sekundach nie można wykorzystać siły wiatru do ustabilizowania swojej pozycji. Ponadto po otwarciu spadochron kieruje niekiedy skoczka na budynek czy klif, z którego wyskoczył. W przypadku BASE jumping ryzyko zgonu jest 60-90-krotnie większe niż w spadochroniarstwie. Amatorzy obu sportów mogą źle wylądować, zderzyć się z kimś w powietrzu, a także odnieść rany. Najwięcej urazów zdarza się wśród początkujących, lecz najpoważniejsze obrażenia występują u starych wyjadaczy. Najbardziej narażone są nogi, stopy, kręgosłup i staw barkowy.
-
- zagrożenia
- ciało
-
(i 7 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Po raz pierwszy wykazano, że układ immunologiczny jest w stanie powstrzymać rozwój guza nowotworowego nie zabijając go przy tym. Naukowcy od lat próbują nakłonić układ odpornościowy do rozprawienia się z nowotworami. Teraz jest szansa na to, że jednak nasz organizm poradzi sobie z rakiem. Jednak nie w taki sposób, jak dotychczas sądziliśmy. Nie będzie on w stanie zabić komórek rakowych, ale powstrzyma ich rozrastanie się. Odkrycie to pomoże też wyjaśnić, dlaczego czasami guzy nowotworowe nagle przestają rosnąć i przechodzą w stan uśpienia. Uczonym z Wydziału Medycyny Uniwersytetu Waszyngtona udało się laboratoryjnie wprowadzić guzy w taki właśnie stan. Mogli dzięki temu obserwować, co dzieje się wówczas z komórkami nowotworowymi i jak działa układ immunologiczny. Akademicy uzyskali, jak to sami nazywają, stan „równowagi”. Układ odpornościowy zmniejsza zdolność guza do rozrastania się i zabija część komórek nowotworowych. Nie czyni tego na tyle szybko, by zmniejszyć lub w ogóle zlikwidować guza, jednak powoduje, że nie jest on w stanie się powiększać. Pewnego dnia być może będziemy w stanie uzyskać stan równowagi u pacjentów i w ten sposób zamienić nowotwór w chroniczną chorobę, którą będziemy mogli kontrolować – mówi Mark Smyth, profesor z Cancer Immunology Program w Peter McCallum Cancer Centre w Australii. Odpowiednie działanie układu odpornościowego jest obecnie uznawane za ważny czynnik w zapobieganiu rozwojowi niektórych nowotworów. Dalsze badania tego procesu mogą doprowadzić do sytuacji, w której nowotwór będzie chorobą chroniczną, podobną do innych poważnych schorzeń kontrolowanych długoterminowo poprzez przyjmowanie leków – dodaje. Najnowsza (opracowana w 2001 roku) teoria dotycząca oddziaływania układu immunologicznego na nowotwór, mówi, że oddziaływanie to może przyjmować trzy formy. Układ immunologiczny może zabić nowotwór, może kontrolować jego wzrost lub też może przegrać z nim walkę, a nowotwór się uzłośliwi podczas tej walki. Dotychczas nie mieliśmy niemal żadnych dowodów na poparcie drugiej z tych tez. Amerykańscy badacze, którzy dokonali opisanego wyżej odkrycia mówią, że układ immunologiczny nie jest przygotowany na walkę z nowotworami. Te bowiem atakują przede wszystkim osoby starsze, które mają wiek reprodukcyjny już za sobą. Tak więc z ewolucyjnego punktu widzenia obrona przed nowotworem nie jest koniecznością.
- 76 odpowiedzi
-
- równowaga
- system odpornościowy
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: