Jump to content
Forum Kopalni Wiedzy

Search the Community

Showing results for tags ' żagiel słoneczny'.



More search options

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Found 5 results

  1. Za niecałe 2 miesiące, 12 marca, ma wystartować misja Artemis I, znana do niedawna jako EM-1 (Exploration Mission-1). Będzie to pierwszy, bezzałogowy, test Space Launch System oraz kapsuły Orion MPCV, które w przyszłości mają umożliwić powrót człowieka na Księżyc i załogową wyprawę na Marsa. Jednak Artemis I wyniesie też satelitę – NEA Scout – którego zadaniem będzie przetestowanie żagla słonecznego i dotarcie do najmniejszej asteroidy, jaką kiedykolwiek badano. Celem wyprawy Near-Earth Asteroid Scout jest obiekt 2020 GE. To bliska Ziemi asteroida o średnicy mniejszej niż 18 metrów. Dotychczas żadna z misji na asteroidę nie badała obiektu o średnicy mniejszej niż 100 metrów. NEA Scout przyjrzy się asteroidzie za pomocą kamery, określając jej kształt, wielkość, tempo obrotu i właściwości powierzchni. Poszuka też pyłu i szczątków, które mogą otaczać 2020 GE. Kamera o rozdzielczości poniżej 10 cm na piksel pozwoli stwierdzić, czy asteroida jest pojedynczym obiektem czy też składa się ze zlepionych ze sobą skał i pyłu, jak niektóre z dużych asteroid, np. Bennu. Dzięki naziemnym obserwatoriom badającym asteroidy bliskie Ziemi, mogliśmy zidentyfikować wiele potencjalnych celów misji NEA Scout. Asteroidę 2020 GE wybraliśmy, ponieważ należy do klasy obiektów, o których niewiele wiemy, mówi Julie Castillo-Rogez z Jet Propulsion Laboratory. NEA Scout to nieduży satelita wielkości sześciu standardowych mikrosatelitów CubeSat. Jest jednym z 10 satelitów, które zostały umieszczone w adapterze łączącym SLS z Orionem. Satelity te mają własne systemy napędowe i zostaną wystrzelone przy okazji misji Artemis I. Każdy z nich ma do wykonania osobną misję. NEA Scout ma dwa zadania: przyjrzeć się asteroidzie oraz przetestować żagiel słoneczny. Po uwolnieniu z adaptera pojazd rozwinie żagiel o powierzchni 86 m2. Cieńszy od ludzkiego włosa żagiel wykonany jest z aluminium pokrytego tworzywem sztucznym. Będzie on generował napęd dzięki odbijającym się od niego fotonom emitowanym przez Słońce. Dodatkowo pojazd wyposażono w niewielkie silniki manewrowe. NASA chce przetestować możliwość przygotowywania i prowadzenia tanich misji w głębszych obszarach przestrzeni kosmicznej. Satelity CubeSat wyposażone w żagle słoneczne mogłyby z czasem osiągać spore prędkości i latać w odległe regiony Układu Słonecznego. To nie pierwszy i ostatni test żagla słonecznego. Po raz pierwszy koncepcję żagla słonecznego przetestowano w praktyce przed 14 laty. Jeszcze w bieżącym roku ma wystartować Advanced Composite Solar Sail System, której celem będzie sprawdzenie nowej metody rozwijania żagla słonecznego. A w 2025 roku ruszy Solar Cruiser, który wykorzysta żagiel o powierzchni 1700 m2 i poleci w stronę Słońca. Na stronie Eyes on Asteroids można śledzić obecne i przyszłe trasy interesujących asteroid oraz związanych z nimi misji badawczych. « powrót do artykułu
  2. Testy żagla słonecznego oraz badania zewnętrznych warstw atmosfery Ziemi będą dwiema misjami, które zostaną zabrane „autostopem” przy okazji misji IMAP (Interstellar Mapping and Acceleration Probe). Urządzenia typu SmallSat trafią w przestrzeń kosmiczną dzięki temu, że IMAP nie wykorzysta całych możliwości rakiety nośnej. Ich wybór to jednocześnie początek realizacji przez NASA „naukowego autostopu” o nazwie RideShare. Wspomniane małe misje to GLIDE (Global Lyman-alpha Imagers of the Dynamic Exosphere), w ramach której badany będzie obszar, gdzie atmosfera styka się z przestrzenią kosmiczną, oraz Solar Cruiser, misja testowa żagla słonecznego. Zostaną one wystrzelone wraz z IMAP w 2025 roku. Sonda IMAP zostanie umieszczona w punkcie libracyjnym L1 i stamtąd będzie badała przyspieszenie cząstek pochodzących z heliosfery oraz interakcję wiatru słonecznego z lokalnym medium. Dane będą przesyłane na Ziemię w czasie rzeczywistym i posłużą do prognozowania pogody kosmicznej. W ramach projektu RideShare NASA ma zamiar wykorzystywać nadmiarową moc rakiet nośnych używanych przy dużych misjach do zabierania na ich pokład mniejszych urządzeń, na przykład typu SmallSat. To zwiększy możliwości badawcze i ułatwi organizowanie niewielkich misji naukowych. GLIDE ma uzupełnić nasze luki w wiedzy na temat egzosfery. Dysponujemy co prawda wykonanymi w ultrafiolecie zdjęciami tego obszaru, ale wszystkie one zostały zrobione spoza egzosfery. GLIDE ma obserwować całą egzosferę, dostarczając globalnych i spójnych danych na jej temat. Badania, w jaki sposób Słońce wpływa na najbardziej zewnętrzne warstwy atmosfery, pozwolą na zrozumienie wpływu naszej gwiazdy na systemy telekomunikacyjne oraz opracowanie technik, pozwalających na uniknięcie zakłóceń ze strony Słońca. Główną badaczką misji jest Lara Waldrop z University of Illinois at Urbana-Champaign, a budżet GLIDE wynosi 75 milionów USD. Z kolei Solar Cruiser to typowa misja testowa nowej technologii. W jej skład wchodzi żagiel słoneczny o powierzchni 1700 m2, a celem misji będzie wykazanie przydatności tego typu urządzeń do napędzania pojazdów z wykorzystaniem promieniowania słonecznego. Odpowiedzialnym za ten projekt jest Les Johnson z Marshall Space Flight Center, a budżet misji to 65 milionów USD. « powrót do artykułu
  3. W październiku ubiegłego roku informowaliśmy, że Dziewiąta Planeta, hipotetyczny nieznany dotychczas obiekt wchodzący w skład Układu Słonecznego, może nie być planetą. Astronomowie Jakub Scholtz z Durham University i James Unwin z University of Illinois at Chicago zaproponowali hipotezę mówiącą, że to... pierwotna czarna dziura. Teraz Edward Witten z Princeton University zauważa, że takiego obiektu nie można by wykryć za pomocą teleskopów, jednak stwierdza, że można by go zauważyć wysyłając w kierunku jego domniemanego położenia setki lub tysiące niewielkich sond. Propozycja Wittena to modyfikacja projektu Breakthrough Starshot. Jak pisaliśmy, autorzy tego projektu proponują wysłanie do Alfa Centauri pojazdu napędzanego żaglem słonecznym. Pojazd taki zostałyby rozpędzony za pomocą światła lasera do prędkości 20% prędkości światła i dotarłby do Alfa Centauri w ciągu 20 lat. Witten oblicza zaś, że wykorzystując podobny system można by wysłać w podróż większy pojazd – o wadze około 100 gramów – dzięki czemu nie byłaby potrzebna tak wielka miniaturyzacja jak w Breakthrough Starshot. Pojazd taki, poruszając się z prędkością 0,001 (300 km/s) c mógłby w ciągu 10 lat przebyć odległość 500 jednostek astronomicznych. Wysyłając całą flotę w stronę, gdzie powinna znajdować się hipotetyczna czarna dziura krążąca w Układzie Słonecznym może zdarzyć się tak, że kilka z tych sond przeleci w odległości nie większej niż kilkadziesiąt jednostek astronomicznych. Oddziaływanie dziury spowodowałoby, że sondy by przyspieszyły. Jeśli wysyłałyby one regularne sygnały na Ziemię, oddziaływanie grawitacyjne czarnej dziury spowodowałyby wydłużenie interwału pomiędzy impulsami. Witten oblicza, że do wykrycia w ten sposób czarnej dziury potrzeba by było sygnałów, których opóźnienie lub przyspieszenie byłoby mniejsze niż 10-5 sekundy na rok. Taką dokładność można bez przeszkód uzyskać za pomocą współczesnych zegarów atomowych. Jednak trudno wyobrazić sobie umieszczenie zegara atomowego w pojeździe ważącym zaledwie 100 gramów. Witten przyznaje, że jego propozycja jest bardziej teoretyczna niż praktyczna. Nie wiem, ani czy taki pomysł da się zrealizować, ani czy – gdyby było to możliwe to realizacji – jest to najlepszy sposób. Na artykuł Wittena zareagowali Scott Lawrence i Zeeve Rogoszinski z University of Maryland, którzy zaproponowali rozwiązanie bez potrzeby używania zegarów atomowych. Ich zdaniem obecność czarnaj dziury można by stwierdzić wykrywając zaburzenia trajektorii ruchu sond wywołane przez jej oddziaływanie grawitacyjne. W przeciwieństwie do pomysłu Wittena, gdzie różnice w sygnałach są powodowane przyspieszeniem próbników w pobliżu czarnej dziury, pomysł Lawrence'a i Rogoszinskiego ma i tę zaletę, że zaburzenia orbity próbników kumulowałyby się przez wiele lat. Co po latach sondy zboczyłyby z toru lotu o 1000 kilometrów. Co prawda znajdowałyby się wówczas w odległości 500 j.a. od Ziemi, jednak – jak wyliczają naukowcy – zaburzenia trajektorii można by wykryć za pomocą interferometrii bazowej wykorzystującej wysokie częstotliwości radiowe. Tutaj jednak pojawiaj się inny problem techniczny. Sondy musiałyby albo emitować taki sygnał, albo przynajmniej go odbijać. Jednak być może obie propozycje należy wyrzucić do kosza. Jak bowiem zauważają w swojej pracy Theim Haong z Koreańskiego Instytutu Astronomii i Badań Kosmosu oraz Abraham Loez z Uniwersytetu Harvarda, autorzy dwóch wspomnianych pomysłów potraktowali sondy jako obiekty podlegające jedynie grawitacji. Tymczasem opory i oddziaływania elektromagnetyczne w nierównomiernie rozłożonej materii międzygwiezdnej również wpływałyby na trajektorię i prędkość sond, przykrywając wszelki wpływ czarnej dziury. Mike Brown z Caltechu, który wraz z Konstantinem Batyginem wysunęli hipotezę o istnieniu Dziewiątej Planety mówi, że podobają mu się te propozycje. Jednak uważam, że nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że Dziewiąta Planeta jest w rzeczywistości czarną dziurą. Wciąż jej szukamy. Jeśli nie znajdziemy jej za pomocą obecnie dostępnych narzędzi, co myślę, że szybko zostanie ona zauważona dzięki Vera C Rubin Observatory. Nie wiem jednak, kiedy to nastąpi. « powrót do artykułu
  4. Eksperymentalny żaglowiec kosmiczny rozwinął żagle i zaczął zbierać energię Słońca, która ma go napędzać podczas podróży w przestrzeni kosmicznej. LightSail 2 to dzieło The Planetary Society. Pojazd został wystrzelony 25 czerwca na pokładzie rakiety Falcon Heavy firmy SpaceX. Właśnie otworzył niewielkie przedziały i rozwinął żagle. Każdy z nich ma grubość 4,5 mikrometra, a łączna powierzchnia żagli wynosi 32 metry kwadratowe. Gdy fotony ze Słońca trafiają na żagiel, odbijają się od niego, przekazując mu niewielką ilość energii, która popycha pojazd. Siła oddziałująca na żagiel jest niewielka, jedna z czasem pęd będzie się dodawał i zacznie przyspieszać pojazd. Poprzednikiem obecnego żaglowca był LightSail 1. Rozwinął on żagle w 2015 roku, jednak przed spłonięciem w atmosferze nie wykonał żadnych kontrolowanych manewrów. Teraz ma się to zmienić. LightSail 2 został umieszczony na wyższej orbicie, zatem atmosfera mniej na niego oddziałuje. Ma krążyć nad Ziemią nawet przez rok. W przyszłości żagle mogą okazać się dobrym napędem dla niewielkich satelitów przemierzających Układ Słoneczny. Nie wymagają one wielkich ilości paliwa, jakie trzeba umieszczać na pokładach tradycyjnych satelitów. Mimo, że żaglowce słoneczne mają niewielkie przyspieszenie to, teoretycznie, z czasem powinny rozpędzać się do imponujących prędkości. Żagle kosmiczne nie muszą być też napędzane przez Słońce. Pojawiły się propozycje napędzania ich za pomocą promieni laserowych. Dzięki temu pojazdy przyspieszałyby znacznie szybciej, być może na tyle szybko, że udałoby się je wysłać w podróż pomiędzy gwiazdami. « powrót do artykułu
  5. Rosyjski start-up StartRocket chce od 2021 r. wprowadzać billboardy na niską orbitę okołoziemską. Orbitalne reklamy będą utworzone z sieci satelitów CubeSat z żaglami słonecznymi z BoPET-u. Każdy wychwytujący i odbijający promienie słońca żagiel ma mieć ok. 9 m średnicy. Reklamy będą widoczne tylko nocą, ale za to z dowolnego miejsca na Ziemi. Firma ma już prototyp satelity i w przyszłym roku chce zacząć testy orbitalnych billboardów. Na witrynie StartRocket podano, że za pomocą wyświetlacza znajdującego się 400-500 km nad Ziemią można by dziennie przekazywać 3-4 wiadomości/obrazy. Powierzchnia widzialna jest oceniana na 50 km2. Źródłem światła byłoby, jak wspomnieliśmy, Słońce. Choć projekt jeszcze na dobre nie wystartował, już dokonano wyceny CPM, czyli kosztu na 1000 odbiorców. Z kwotami rzędu 9-15 dol. miałby on przypominać telewizję. Rządzą nami marki i wydarzenia. [...] Kiedyś będziemy żyć w kosmosie, a [za jakiś czas] ludzkość zacznie tam wysyłać swoją kulturę. Bardziej profesjonalni i doświadczeni pionierzy sprawią, że dla wszystkich będzie to lepsze doświadczenie - przekonuje lider projektu Wład Sitnikow. Nie każdemu podoba się perspektywa orbitalnej reklamy. Eksperci sądzą, że jasne bannery mogą utrudniać badanie nieba. Przypominają też, że satelity StartRocket staną się kiedyś kosmicznymi śmieciami i być może będą zagrażać ważnej aktywności kosmicznej czy bezpieczeństwu lotniczemu. Każdy z tych poruszających się pulsujących punktów na nocnym niebie jest czymś, co może zaburzać naszą zdolność wyłapywania fotonów ze źródeł astronomicznych - podkreśla astronom John Barentine w wywiadzie udzielonym portalowi Astronomy.com. Niewzruszony Sitnikow stwierdza tylko, że kosmiczna reklama jest czymś nieuniknionym i porównuje reakcje na Orbitalny Wyświetlacz (Orbital Display) do reakcji na reklamy telewizyjne w początkach działania 11 muzy. Tworzymy nowe medium i tyle w temacie... « powrót do artykułu
×
×
  • Create New...