Search the Community
Showing results for tags ' CubeSat'.
Found 6 results
-
Artemis I to przede wszystkim misja testowa, której celem jest sprawdzenie rakiety SLS i kapsuły załogowej Orion. Jednak stała się ona też okazją do wysłania w przestrzeń kosmiczną licznych instrumentów naukowych. Wraz z Orionem SLS wyniosła szereg niewielkich satelitów typu CubeSat, żagle słoneczne, glony i fantomy do badania promieniowania kosmicznego. Urządzenia CubeSat umieszczono w Orion Stage Adapter, który łączy Interim Cryogenic Propulsion Stage z modułem serwisowym autorstwa Europejskiej Agencji Kosmicznej i Orionem. W ten sposób wysłano 10 niewielkich satelitów. Trzy nie były gotowe na czas, stąd puste miejsca na prezentowanym zdjęciu. Wspomniane CubeSat to: - LunaH-Map, którego zadaniem będzie zbadanie ilości i rozkładu lodu na Księżycu, - Omotenashi, który ma uderzyć w powierzchnię Srebrnego Globu z prędkością 2500 m/s i zbadać radioaktywność wznieconego pyłu, - Equuelus – poleci do punktu libracyjnego L2, a po drodze zademonstruje precyzyjne manewry za pomocą silnika strumieniowego wykorzystującego wodę. W L2 będzie obserwował Księżyc oraz plazmę wokół Ziemi, - Lunar Ice Cube to misja podobna do LunaH-Map. Dodatkowo stelita będzie badał obieg wody na Księżycu, - LunIR ma na pokładzie nowatorski czujnik wysokotemperaturowy pracujący w średniej podczerwieni. Najpierw stworzy obraz termiczny powierzchni Księżyca, a następnie uda się w podróż w głębsze regiony kosmosu, podczas której za pomocą czujnika będzie obrazował gwiazdy, - ArgoMoon wykorzysta swój mikronapęd do manewrowania wokół Artemis Interim Cryogenic Propulsion Stage. Wykona jego zdjęcia, które przydadzą się inżynierom. Następnie wejdzie na orbitę eliptyczną wokół Ziemi, skąd zacznie wykonywać fotografie Ziemi i Księżyca, - Team Miles używa 12 plazmowych silników strumieniowych na wodę. Jego twórcy mają nadzieję, że dzięki nim przeleci 96 milionów kilometrów i spróbuje nawiązać łączność radiową z Ziemią za pomocą nowatorskiego oprogramowania, - NEA Scout to co prawda CubeSat ale rozwinie on imponujący żagiel słoneczny o powierzchni 80 metrów kwadratowych. Dzięki żaglowi poleci do odległej o 150 milionów kilometrów asteroidy. A na miejscu wykona jej pomiary, zdjęcia, dokładnie określi jej położenie w przestrzeni kosmicznej, kształ, właściwości jej obrotu, zbada znajdujący się wokół niej pył oraz właściwości regolitu, - BioSentinel – to jedyny CubeSat z eksperymentem biologicznym. Ma na pokładzie specjalnie zmodyfikowane drożdże. Są one wraźliwe na promieniowanie kosmiczne. Drożdże będą nawadniane w różnych odstępach czasowych i będzie badany stopień ich uszkodzenia przez promienie kosmiczne. Eksperyment ma pokazać, jak lepiej chronić astronautów poza Ziemią, - CuSP zabrał ze sobą niewielką kosmiczną stacje pogodową, która mierzy pola magnetyczne oraz nisko- i wysokoenergetyczne cząstki. Jeśli eksperyment się powiedzie, w przyszłości wokół Słońca zostanie rozmieszczona cała flotylla takich pojazdów, dzięki czemu lepiej będziemy rozumieli naszą gwiazdę. Wewnątrz Oriona umieszczono zaś trzy manekiny. Pierwszy z nich, Moonikin Campos, znajduje się na miejscu dowódcy Oriona i ubrany jest w kombinezon Orion Crew Survival System, zdolny do utrzymania człowieka przy życiu przez 6 dni. Czujniki na manekinie mierzą promieniowanie, przyspieszenie i wibracje, jakim będzie poddawany w czasie misji. Dwa pozostałe manekiny to Helga i Zohar, a każdy z nich został wyposażony w ponad 6000 miniaturowych czujników promieniowania. A raczej każda, gdyż manekiny mają wiernie oddawać organizm kobiety, który ma więcej wrażliwej na promieniowanie tkanki niż organizm mężczyzny. Zohar została ubrana dodatkowo w kamizelkę ochronną AstroRad, by sprawdzić, na ile jest ona efektywna. Ponadto na pokładzie Oriona znalazł się Biology Experiment-1. Jego zadaniem jest sprawdzenie wpływu pobytu w przestrzeni kosmicznej na różnego typu próbki biologiczne. Są to nasiona, glony, grzyby i drożdże. « powrót do artykułu
-
Eksperci wygenerowali i zmierzyli splątanie kwantowe na pokładzie satelity CubeSat. To kluczowy krok w kierunku globalnej kwantowej sieci komunikacyjnej. W przyszłości nasz system może być częścią globalnego kwantowego systemu przesyłania sygnałów kwantowych do odbiorników na Ziemi lub na pokładzie innych urządzeń znajdujących się w przestrzeni kosmicznej, mówi główny autor badań, Aitor Villar z Centrum Technologii Kwantowych Narodowego Uniwersytetu Singapuru. Villar dodaje, że sygnały te mogą być używane do dowolnego rodzaju komunikacji kwantowej, od kwantowej dystrybucji klucza na potrzeby superbezpiecznej komunikacji, po kwantową teleportację, gdzie informacja jest przesyłana poprzez replikację na odległość stanu systemu kwantowego. Villar i współpracująca z nim grupa międzynaodowych specjalistów opisali na łamach magazynu Optica, jak stworzone przez nich miniaturowe urządzenie, w którym dokonywane jest splątanie kwantowe, pracuje na pokładzie miniaturowych satelitów CubeSat. Urządzenia te to nanosatelity o wymiarach około 10x10x10 centymetrów. Są niewielkie i lekkie, a więc ani ich budowa, ani wniesienie na orbitę nie wiążą się z tak gigantycznymi kosztami jak w przypadku pełnowymiarowych satelitów. Wykorzystanie splątania kwantowego daje nadzieję na sueprbezpieczną komunikację. Problem jednak w tym, że – przynajmniej obecnie – nie jest możliwe stworzenie globalnej sieci kwantowej komunikacji opartej na światłowodach. Dochodzi w nich bowiem do dużych strat sygnału. Problem mogłyby rozwiązać kwantowe wzmacniacze, ale... takie jeszcze nie istnieją. O związanych z tym problemach wspominaliśmy w tekście Polak pomógł w osiągnięciu rekordowych 1120 km dla zabezpieczonej splątaniem kwantowym QKD. Problemy te mogłaby rozwiązać flota miniaturowych satelitów, wyposażonych w odpowiednie urządzenie. I właśnie tym zajęli się naukowcy z grupy Villara. W pierwszym etapie swoich badań musieli udowodnić, że miniaturowe źródło fotonów wykorzystywane do osiągnięcia splątania jest w stanie przetrwać start rakiety z satelitą na pokładzie, a następnie będzie bez zakłóceń pracowało w przestrzeni kosmicznej. Najpierw przez długi czas prowadzili prace nad opowiednim urządzeniem. Na każdym kolejnym etapie musieli pamiętać o niewielkich rozmiarach oraz kosztach CubeSat. W końcu powstało niewielkie, wytrzymałe urządzenie zbudowane z ogólnodostępnych podzespołów. Składa się ono z niebieskiej diody laserowej, której światło skierowane jest na nieliniowe kryształy, dzięki czemu powstają pary splątanych fotonów. Później urządzenie poddano wibracjom oraz zmianom temperatury, spodziewanym podczas startu rakiety oraz pracy w przestrzeni kosmicznej. Testom poddano też same kryształy. Wykazały one, że kryształy zachowują swoje pozycje pomimo wielokrotnych wahań temperatur pomiędzy -10 a +40 stopni Celsjusza. W końcu nowy instrument został umieszczony w CubeSat o nazwie SpooQy-1 i wysłany na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Dnia 17 czerwca wypuszczono go z MSK i trafił na orbitę. Przeprowadzone właśnie eksperymenty wykazały, że generuje on pary fotonów w temperaturach od 16 do 21,5 stopni Celsjusza. Eksperyment ten pokazuje, że ta zminiaturyzowana technologia generuje splątanie pobierając przy tym niewiele energii. To bardzo ważny krok w kierunku budowy sieci tanich satelitów tworzących globalną sieć komunikacji kwantowej, mówi Villar. Obecnie naukowcy współpracują z brytyjską firmą RALSpace. Ich celem jest stworzenie nanosatelity podobnego do SpooQy-1, który będzie w stanie wysłać parę splątanych fotonów z orbity do naziemnego odbiornika. Test takiego systemu zaplanowano na 2022 rok. « powrót do artykułu
-
- SpooQy-1
- splątanie kwantowe
-
(and 2 more)
Tagged with:
-
MarCo, dwa miniaturowe satelity typu CubeSat, które zostały wysłane w kierunku Marsa w ramach misji InSight, przestały komunikować się z Ziemią. Urządzenie, nazwane EVE i WALL-E, odniosły sukces i udowodniły, że możliwe jest badanie przestrzeni kosmicznej za pomocą tanich miniaturowych satelitów. Gdy pojawił się pomysł na dodanie MarCO do misji InSight uznawano, że sukcesem będzie, jeśli satelity w ogóle dotrą do Marsa. Ich misja miała na celu tylko i wyłącznie sprawdzenie, czy pod względem technologicznym tego typu urządzenia są gotowe do pracy w głębszym kosmosie. W ramach testów EVE i WALL-E służyły jako pośrednicy w komunikacji pomiędzy Ziemią a lądującą na Marsie misją InSight. Ponadto WALL-E przesłał kilka fotografii Marsa. Oba CubeSaty minęły Czerwoną Planetę i poleciały dalej. Ostatni sygnał od WALL-E odebrano 29 grudnia, a od EVE – 4 stycznia. Z obliczeń ich trajektorii wynika, że WALL-E znajduje się obecnie 1,8 miliona kilometrów za Marsem, a EVE dzieli od Marsa 3,2 miliona kilometrów. Zespół odpowiedzialny za misję ma kilka teorii dotyczących powodów, dla których CubeSaty zamilkły. Wiadomo na przykład, że w WALL-E pojawił się problem z napędem, który mógł spowodować, że urządzenie porusza się w sposób niekontrolowany i utraciło zdolność do wysyłania i odbierania komend. Oba MarCO znajdują się na orbicie okołosłonecznej, a im dalej od Ziemi odlecą, tym bardziej precyzyjnie muszą celować swoimi antenami w naszą planetę. Specjaliści spróbują jeszcze skontaktować się z WALL-E i EVE latem. Jest jednak mało prawdopodobne, by satelity odpowiedziały. Mimo to, misja MarCO uznawana jest za spektakularny sukces. W tej misji chodziło tylko o przesunięcie granic miniaturyzacji i sprawdzenie, jak daleko nas to zaprowadzi. Przyszłe CubeSaty mogą polecieć jeszcze dale", cieszy się główny inżynier misji, Andy Klesh. CubeSaty można produkować tanio i szybko w porównaniu z innymi satelitami służącymi do badania dalszych części przestrzeni kosmicznej. To zaś oznacza, że zamiast planować misję z wyprzedzeniem przekraczającym 10 lat i wydawać na nią setki milionów dolarów, możliwe będzie znacznie szybsze przygotowanie tańszej misji, w której wezmą udział same CubeSaty. « powrót do artykułu
-
Rosyjski start-up StartRocket chce od 2021 r. wprowadzać billboardy na niską orbitę okołoziemską. Orbitalne reklamy będą utworzone z sieci satelitów CubeSat z żaglami słonecznymi z BoPET-u. Każdy wychwytujący i odbijający promienie słońca żagiel ma mieć ok. 9 m średnicy. Reklamy będą widoczne tylko nocą, ale za to z dowolnego miejsca na Ziemi. Firma ma już prototyp satelity i w przyszłym roku chce zacząć testy orbitalnych billboardów. Na witrynie StartRocket podano, że za pomocą wyświetlacza znajdującego się 400-500 km nad Ziemią można by dziennie przekazywać 3-4 wiadomości/obrazy. Powierzchnia widzialna jest oceniana na 50 km2. Źródłem światła byłoby, jak wspomnieliśmy, Słońce. Choć projekt jeszcze na dobre nie wystartował, już dokonano wyceny CPM, czyli kosztu na 1000 odbiorców. Z kwotami rzędu 9-15 dol. miałby on przypominać telewizję. Rządzą nami marki i wydarzenia. [...] Kiedyś będziemy żyć w kosmosie, a [za jakiś czas] ludzkość zacznie tam wysyłać swoją kulturę. Bardziej profesjonalni i doświadczeni pionierzy sprawią, że dla wszystkich będzie to lepsze doświadczenie - przekonuje lider projektu Wład Sitnikow. Nie każdemu podoba się perspektywa orbitalnej reklamy. Eksperci sądzą, że jasne bannery mogą utrudniać badanie nieba. Przypominają też, że satelity StartRocket staną się kiedyś kosmicznymi śmieciami i być może będą zagrażać ważnej aktywności kosmicznej czy bezpieczeństwu lotniczemu. Każdy z tych poruszających się pulsujących punktów na nocnym niebie jest czymś, co może zaburzać naszą zdolność wyłapywania fotonów ze źródeł astronomicznych - podkreśla astronom John Barentine w wywiadzie udzielonym portalowi Astronomy.com. Niewzruszony Sitnikow stwierdza tylko, że kosmiczna reklama jest czymś nieuniknionym i porównuje reakcje na Orbitalny Wyświetlacz (Orbital Display) do reakcji na reklamy telewizyjne w początkach działania 11 muzy. Tworzymy nowe medium i tyle w temacie... « powrót do artykułu
- 14 replies
-
- banner
- Orbital Display
- (and 5 more)
-
Misja InSight wylądowała na Marsie. Po siedmiomiesięcznej podróży i przebyciu 458 milionów kilometrów sonda dotknęła powierzchni Czerwonej Planety w pobliżu równika, w zachodniej części pola lawowego Elysium Planitia. Dzisiaj, po raz ósmy w historii człowieka, przeprowadziliśmy udane lądowanie na Marsie. InSight będzie badał wnętrze Marsa i dostarczy nam wartościowych informacji, które wykorzystamy podczas wysłania człowieka na Księżyc i dalej na Marsa. Osiągnięcie to jest przykładem pomysłowości Amerykanów i naszych międzynarodowych partnerów, powiedział administrator NASA Jim Bridenstine. Sygnał o udanym lądowaniu został przesłany do Jet Propulsion Laboratory za pośrednictwem dwóch eksperymentalnych pojazdów Mars Cube One (MarCO). To urządzenia typu CubeSat, które zostały wystrzelone za pomocą tej samej rakiety do InSight i podążały za nią na Marsa. To jednocześnie pierwsze CubeSaty wysłane w głębsze regiony przestrzeni kosmicznej. Kilka godzin po lądowaniu InSight przysłał wiadomość, że rozłożył panele słoneczne i ładuje swoje baterie. Dane te trafiły na Ziemię za pośrednictwem orbitera Mars Odyssey, który od lat okrąża Czerwoną Planetę. Zespół misji InSight może nieco odetchnąć po informacji, że panele słoneczne zostały rozłożone. To był długi dzień. Ale jutro rozpoczyna się nowy ekscytujący rozdział w historii misji: początek operacji na powierzchni i etap rozkładania instrumentów naukowych. Każdy z paneli InSight ma 2,2 metra szerokości. Podczas bezchmurnego dnia dostarczą urządzeniu 600–700 watów. Nawet jeśli panele zostaną pokryte kurzem, a na Marsie będzie się to często zdarzało, powinny one dostarczać co najmniej 200 watów. Miną 2–3 miesiące, zanim InSight rozłoży i przetestuje wszystkie swoje instrumenty naukowe i zacznie przesyłać z nich dane. Tymczasem CubeSaty MarCO wypełniły swoją misję i dowiodły, że tego typu urządzenia mogą pracować nie tylko na orbicie Ziemi. To niezwykle ważna wiadomość dla przyszłych misji eksplorujących dalsze obszary Układu Słonecznego. Oznacza to bowiem, że stosunkowo niewielkim kosztem do misji można dodać satelity, które zapewnią łączność z Ziemią. Wokół Marsa krążą ją inne satelity, więc łączność z misją InSight nie była uzależniona od prawidłowego działania MarCO. Jednak ich zakończony z powodzeniem test wykazał, że w przyszłości możliwe będzie zarówno wykorzystanie ich w misjach większych urządzeń, które nie mogą liczyć na pomoc satelitów krążących wokół innych ciał niebieskich, jak i na szybsze i tańsze przygotowanie misji składającej się z samych MarCo. « powrót do artykułu
-
NASA odebrała sygnały radiowe od satelitów MarCO. To dowód, że dwa pierwsze w historii satelity typu CubeSat, których celem jest misja poza orbitą Ziemi, są w dobrej kondycji. Sygnał „Polo!” został odebrany dwukrotnie. Bliźniacze satelity MarCO (Mars Cube One) zostały dołączone do misji InSight. Nie są jednak jej częścią, nie będą prowadziły żadnych badań, a ich ewentualna awaria nie wpłynie na misję InSight. Niewielkie CubeSaty wysłano z InSight przy okazji. Postanowiono sprawdzić, czy tego typu urządzenia nadają się do przeprowadzania zadań w głębszych częściach przestrzeni kosmicznej. Osoby odpowiedzialne za misję MarCO przyznają, że straciły sporo nerwów. Miniaturowe satelity nie były bowiem włączane od połowy marca, kiedy to przeprowadzono ich ostatnie testy. Nie wiadomo był więc, czy w międzyczasie coś nie zawiodło, a przede wszystkim, czy w akumulatorach mają wystarczająco dużo energii, by rozwinąć panele słoneczne, odpowiednio się ustawić w kierunku Słońca i włączyć nadajniki radiowe. Przez najbliższe tygodnie MarCO będą poddawane intensywnym testom. Jeśli uda im się przetrwać promieniowanie kosmiczne i zgodnie z planem dotrą na orbitę Marsa, będą świadkami lądowania misji InSight i posłużą do przekazywania sygnałów podczas „Siedmiu minut horroru”. To nazwa określająca czas największej niepewności dla każdego marsjańskiego lądownika. Jako, że sygnał z Marsa na Ziemię biegnie siedem minut, centrum sterowania misjami marsjańskimi odbiera wcześniej wysłane sygnały od lądowników w czasie, gdy te próbują bezpiecznie posadowić się na powierzchni Czerwonej Planety. Zatem w momencie, gdy na Ziemię docierają informacje, że wszystko jest w porządku, lądownik może już w rzeczywistości leżeć roztrzaskany na powierzchni Marsa. O tym, jak wygląda „Siedem minut horroru” opowiada film nakręcony przez NASA przy okazji lądowania łazika Curiosity. CubeSaty to niewielkie satelity o kształcie sześcianu, które ważą od 2,5 do 15 kilogramów. Są urządzeniami modularnymi, dzięki czemu łatwiej jest je budować, niż duże satelity, które są za każdym razem osobno projektowane. NASA postanowiła wykorzystać misję InSight to przetestowania wytrzymałości CubeSatów, sprawdzenia ich nadajników radiowych, paneli słonecznych, systemów napędowych oraz systemów kontroli pozycji. Gdy misja InSight dotrze do Marsa i będzie lądowała, jej głównym kanałem komunikacji będzie Mars Reconnaissance Orbiter i inne urządzenia. Jeśli jednak MarCO sprawdzą się w roli przekaźników sygnału, to niewykluczone, że CubeSaty będą dołączane do przyszłych misji, a ich zadaniem będzie na bieżąco zbieranie danych od lądującego pojazdu tak, by w razie awarii można było dokładnie odtworzyć jej przebieg. « powrót do artykułu