Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Microsoft' .



Więcej opcji wyszukiwania

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Nasza społeczność
    • Sprawy administracyjne i inne
    • Luźne gatki
  • Komentarze do wiadomości
    • Medycyna
    • Technologia
    • Psychologia
    • Zdrowie i uroda
    • Bezpieczeństwo IT
    • Nauki przyrodnicze
    • Astronomia i fizyka
    • Humanistyka
    • Ciekawostki
  • Artykuły
    • Artykuły
  • Inne
    • Wywiady
    • Książki

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


Adres URL


Skype


ICQ


Jabber


MSN


AIM


Yahoo


Lokalizacja


Zainteresowania

Znaleziono 689 wyników

  1. Microsoft i Intel we współpracy z dwiema znanymi uczelniami - Uniwersytetem Kalifornijskim w Berkeley (UC Berkeley) i University of Illinois w Urbana-Champaign (UIUC) stworzą dwa Universal Parallel Computing Research Centers (UPCRC - Powszechne Centra Badawcze Przetwarzania Równoległego). Ich siedziby będą mieściły się na wspomnianych uczelniach. W ciągu najbliższych 5 lat oba centra zostaną przez obie firmy dofinansowane kwotą w wysokości 20 milionów dolarów. Ponadto UIUC wyda z własnych funduszy 8 milionów USD, a UC Berkeley złożył do władz stanowych wniosek o grant w wysokości 7 milionów dolarów. Głównym zadaniem UPCRC będą prace nad rozwojem oprogramowania, architektury i systemów operacyjnych wykorzystujących przetwarzanie równoległe. To największy tego typu projekt na terenie Stanów Zjednoczonych. Oba uniwersytety zatrudnią przy nim w sumie około 120 naukowców. Przetwarzanie równoległe powinno w najbliższym czasie stać się standardowym na rynku IT. Obecnie można już kupić 4-rdzeniowe procesory, Intel zapowiada na bieżący rok układ 6-rdzeniowy, jednak by wykorzystać moc tego typu kości konieczne jest wdrożenie na szeroką skalę przetwarzania równoległego. Tym bardziej, że na 6-rdzeniowcach się nie skończy. Warto przypomnieć, że przed rokiem opisywaliśmy 80-rdzeniowy układ Intela.
  2. Od 2002 roku na podstawie ugody pomiędzy Microsoftem a amerykańskim urzędem antymonopolowym, koncern z Redmond znajduje się pod szczególnym nadzorem rządowym. Przestanie on obowiązywać w 2009 roku, rok przed spodziewaną premierą systemu Windows 7, znanego pod kodową nazwą Blackcomb. Nic więc dziwnego, że tzw. Komitet Techniczny, który bezpośrednio odpowiada za nadzór nad koncernem, chce jak najwięcej dowiedzieć się o przyszłym OS-ie Microsoftu. Komitet właśnie poinformował, że otrzymał już od firmy tę część kodu systemu, którą przedsiębiorstwo zdążyło już przygotować. Eksperci sprawdzają, czy Windows 7, a raczej jego zaczątki, nie naruszają prawa antymonopolowego i czy Microsoft nie wbudował w system mechanizmów powodujących, że jego własne oprogramowanie będzie współdziałało z nim lepiej niż aplikacje konkurencji.
  3. TechCrunch dowiedział się, że Digg, serwis, w którym użytkownicy umieszczają odnośniki do interesujących informacji znalezionych w Sieci, przygotowuje się do przejęcia przez inną firmę. Digg wynajął doradzający mu w transakcji bank inwestycyjny Allen & Co. Wiadomo, że przejęciem Digga zainteresowane są cztery firmy. Wśród nich znalazły się Google i Microsoft. Google oferuje 200-225 milionów, Microsoft proponuje mniej. Jednak musimy pamiętać, że większość dochodów Digga pochodzi z zawartej w ubiegłym roku umowy z Microsoftem. Koncern z Redmond zagwarantował w niej Diggowi pewien poziom przychodów, nie będzie więc chciał podbijać ceny za serwis. Jeśli Digg przyjmie propozycję Google'a lub kogokolwiek innego, to, zgodnie z umową, Microsoft będzie mógł zakończyć współpracę z tym serwisem. Oznacza to, że cena, którą proponuje Google, nie opiera się na wpływach Digga, ale została wyliczona w inny sposób.
  4. The Wall Street Journal donosi, że Yahoo! i Time Warner chcą wspólnie wypracować rozwiązanie alternatywne wobec microsoftowej propozycji dotyczącej przejęcia portalu. Osoby, które poinformowały gazetę o tym wydarzeniu, zaznaczyły, że przejęcie przez Microsoft jest wciąż najbardziej prawdopodobnym rozwojem sytuacji. Rozmowy prowadzą bezpośrednio szefowie obu firm, Jerry Yang z Yahoo i Jeffrey Bewkes z Time Warner. Zastanawiają się oni nad połączeniem Yahoo! i AOL, co miałoby przynieść roczne oszczędności rzędu miliarda dolarów. Toczą się też negocjacje pomiędzy Yahoo! a News Corp. Druga z firm objęłaby pakiet udziałów w pierwszej w zamian za sprzedanie Yahoo! serwisu MySpace i kilku innych witryn. Jednak i takie rozwiązanie jest uznawane za mniej prawdopodobne, niż przejęcie Yahoo! przez Microsoft. Trzeba pamiętać, że Microsoft ma czas do 14 marca na przedstawienie własnych kandydatów do zarządu Yahoo!. Wtedy dojdzie bowiem do dorocznego Walnego Zgromadzania Akcjonariuszy. Władze Yahoo! prawdopodobnie przesuną zgromadzenie na późniejszą datę, jednak znajdują się pod coraz silniejszą presją akcjonariuszy. Przeciwko zarządowi toczy się już 7 spraw sądowych o to, że pochopnie odrzucił propozycję Microsoftu, nie przedstawiając w jej miejsce żadnego korzystnego rozwiązania. Akcjonariusze przypominają, że zarząd ma obowiązek dbać o ich interesy i oczekują szybkich decyzji. Na szybkie rozwiązania oczekuje też rynek. Wall Street oczekuje, że Microsoft przejmie Yahoo!. Świadczy o tym chociażby kurs akcji Google'a, których wartość spadła o 20% od czasu, gdy Microsoft zaproponował kupno Yahoo!.
  5. Jeden z developerów Firefoksa twierdzi, że Microsoft nie jest jedyną firmą, która używa tajnych technik w celu zapewnienia lepszego współdziałania firmowych aplikacji z firmowym systemem operacyjnym. Vladimir Vukicevic mówi, że podobnie postępuje Apple. Badał on ostatnio wydajność przeglądarki Firefox 3 i odkrył, że w oprogramowaniu WebKit, stanowiącym jądro przeglądarki Safari, zastosowano dziesiątki tajnych tricków. Udokumentowane funkcje WebKita pozwoliły Vukicevicowi na osiągnięcie takiej wydajności, jaką chciał, jednak zauważył, że Safari może korzystać z nieudokumentowanych funkcji apple'owskiego oprogramowania. Jego zdaniem Apple nie ujawniło ponad 100 technik wykorzystywanych w bibliotece WebKit. Zdaniem developera, dzięki ich wykorzystaniu konkurencyjne wobec Safari przeglądarki mogłyby działać sprawniej, jednak Apple nie dopuszcza nikogo do swoich tajemnic. David Hyatt, developer WebKita mówi, że ukryte funkcje pozostają nieujawnione przede wszystkim ze względów bezpieczeństwa.
  6. Niedawno pisaliśmy o tajemniczym projekcie Microsoftu, który Robert Scoble uznał za rewolucję. Koncern z Redmond ujawił swoje nowe oprogramowanie o nazwie WorldWide Telescope (WWT). To bogate środowisko wizualizacyjne, które zbiera obrazy z najlepszych ziemskich i kosmicznych teleskopów i łączy je w jedną całość tworząc wspaniałą bogatą mapę wszechświata. Dzięki WWT i obsługującemu go silnikowi Visual Experience Engine, mamy możliwość korzystania z terabajtów obrazów o wysokiej rozdzielczości. Na stronie www.worldwidetelescope.org możemy zapoznać się z opiniami licznych specjalistów, którzy wzięli udział w zorganizowanym przez Microsoft pokazie. Znajdziemy tam wypowiedzi pracowników planetarium, Uniwersytetu Harvarda, California Institute of Technology (CalTech) czy NASA podkreślają innowacyjność projektu, jego walory edukacyjne oraz fakt, że przeciętny człowiek może teraz zobaczyć to, co dotychczas było zarezerwowane dla wąskiej grupy specjalistów. Sami eksperci przyznają, że i dla nich było to niezwykłe doświadczenie. Pierwszego publicznego pokazu WWT dokonał astrofizyk Roy Gould z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics. Podkreślił, że oprogramowanie zmienia sposób, w jaki sposób postrzegamy Wszechświat, swoje miejsce w nim i, co najważniejsze, sposób uczenia astronomii. Następnie wystąpił Curtis Wong z Microsoftu, który pracował nad WWT. Pokrótce wyjaśnił on, że nie tylko możemy oglądać zdjęcia, ale również otrzymamy wiele informacji na temat oglądanych właśnie obiektów. WorldWideTelescope korzysta z olbrzymich zasobów wiedzy zgromadzonych w Internecie. To, co pokazano podczas prezentacji stanowi zaledwie 1% obrazów, które już obecnie zebrano w ramach projektu WWT. Wong obiecał, że oprogramowanie niezbędne do korzystania z WorldWideTelescope będzie można pobrać wiosną bieżącego roku ze strony www.worldwidetelescope.org. Chcących zapoznać się z częścią możliwość WWT zapraszamy do obejrzenia filmu z prezentacji.
  7. Robert Scoble na swoim blogu pisze, że kilkukrotnie był świadkiem powstawania programów, o których wiedział, że zmienią świat. Tak było w przypadku oprogramowania komputera Apple II, później były też PageMaker, Excel czy Photoshop oraz przeglądarka Netscape. Teraz, jak mówi, widział kolejną z takich rzeczy. Niestety, Scoble został związany tajemnicą i jedyne co ujawnił to fakt, iż oficjalna premiera nastąpi 27 lutego. Przyznał też, że pokazu dokonali Curtis Wong i Jonathan Fay, badacze zatrudnieni w Microsofcie. Dodał, że oprócz Wonga i Faya w prace zaangażowany był też Andy Wilson oraz kilka innych osób. Wilson jest członkiem zespołu Systemy Adaptacyjne i Interakcja. Wśród jego zainteresowań znajdują się takie działy jak: interakcja pomiędzy komputerem a człowiekiem, rozpoznawanie gestów, maszyny uczące się. Z kolei Jonathan Fay i Curtis Wong pracują w dziale Next Media, zajmującym się interaktywnymi mediami od telewizji poczynając, poprzez przekaz szerokopasmowy aż po gry. Można więc domniemywać, że tym, co wywarło tak olbrzymie wrażenie na Scoble'u jest jakiś nowy rodzaj interfejsu łączącego komputer i użytkownika, może nowy rodzaj wirtualnej rozrywki oferującej nieznany dotąd poziom interakcji pomiędzy człowiekiem a maszyną. Odpowiedź na to pytanie możemy poznać jeszcze przed 27 lutego. Scoble twierdzi bowiem, że technologia jest tak rewolucyjna, iż nie będzie możliwe utrzymanie jej w tajemnicy jeszcze przez ponad tydzień.
  8. Microsoft wydał zaskakujące oświadczenie, z którego wynika, że firma chce radykalnie zmienić swoje podejście do kwestii otwartości i przejrzystości swoich produktów oraz do konkurowania ze środowiskiem Open Source. Nowy model działania koncernu ma opierać się na czterech podstawowych zasadach: zapewnianiu otwartości połączeń, promowaniu przenośności danych, wspieraniu standardów, zapewnieniu większej otwartości przy współpracy z klientami indywidualnymi i biznesowymi, w tym ze środowiskiem Open Source. Ray Ozzie, główny architekt oprogramowania, zwrócił uwagę, że zmiana strategii Microsoftu przyczyni się do lepszego przepływu informacji. Mówi, że w środowisku biznesowym używa się jednocześnie wielu różnych rozwiązań, więc podstawowym warunkiem ich współdziałania jest bezproblemowa wymiana danych pomiędzy aplikacjami i usługami. Klienci chcą, by twórcy oprogramowania, w tym szczególnie Microsoft, dostarczali im programy i usługi na tyle elastyczne, by każdy developer mógł skorzystać z ich otwartych interfejsów i danych w celu zintegrowania ich z innymi aplikacjami lub stworzenia nowych rozwiazań - mówi Ozzie. Microsoft już od paru lat czynił pewne kroki w kierunku otwartości swoich rozwiązań, jednak były one zbyt wolne, a koncern często był krytykowany za to, że bardziej utrudnia niż ułatwia życie wszelkim konkurencyjnym produktom. Dzisiejsze oświadczenie można bez większej przesady nazwać rewolucyjnym. Otwartość, o której mowa, ma dotyczyć najbardziej popularnych programów Microsoftu - Windows Vista (wraz z .NET Framework), Windows Server 2008, SQL Server 2008, MS Office 2007, Exchange Server 2007 i Office SharePoint Server 2007 - oraz ich przyszłych wersji. Koncern obiecuje, że opublikuje kompletną dokumentację interfejsów programowania (API) i protokołów komunikacyjnych. W ramach większej otwartości Microsoft opublikował już 30 000 stron dokumentacji opisującej klienckie i serwerowe protokoły Windows, które dotychczas były dostępne tylko w ramach programów WSPP i MCPP. Teraz może korzystać z nich za darmo każdy. W ciągu najbliższych miesięcy udostępnione zostaną dokumenty dotyczące MS Office'a 2007 i innych wymienionych powyżej programów. Koncern Gatesa obiecuje też, że nie będzie pozywał opensource'owych developerów, którzy skorzytają z jego własności intelektualnej do tworzenia wersji rozwojowych i niekomercyjnych oprogramowania. Dystrybucja komercyjna produktów korzystających z własności intelektualnej Microsoftu będzie możliwa po wykupieniu licencji.
  9. Bruce Schneier, znany specjalista ds. bezpieczeństwa, skrytykował pomysł Microsoftu polegający na dostarczaniu łat do oprogramowania za pomocą technik wykorzystywanych przez robaki. O propozycji koncernu z Redmond pisaliśmy przed kilkoma dniami. Schneier nazywa pomysł "głupim". Łatanie komputerów bez zawracania głowy użytkownikowi to dobra rzecz, łatanie ich bez wiedzy użytkowników nie jest niczym dobrym - pisze ekspert. Robak nie jest 'zły' lud 'dobry' w zależności od tego, co robi. Mechanizmy rozprzestrzeniania się szkodliwego kodu są szkodliwe niezależnie od tego, co powodują. Wyposażanie ich w pożyteczne funkcje nie powoduje, iż są przez to lepsze. Robak nie jest narzędziem pracy dla rozsądnego administratora, bez względu na intencje - czytamy w blogu Schneiera. Jego zdaniem dobry mechanizm dystrybucji programów powinien wyglądać następująco:Użytkownik wybiera odpowiednią opcję,Sposób instalacji jest dostosowywany do komputera użytkownika,Można łatwo zatrzymać instalację lub odinstalować oprogramowanie,W łatwy sposób można sprawdzić, co zostało zainstalowane. Schneier zwraca uwagę, że robaki nie informują użytkownika o infekcji, samodzielnie się rozprzestrzeniają i instalują swój kod dopóty, dopóki nie zostaną powstrzymane.
  10. Jak wczoraj informowaliśmy, Microsoft stwierdził, że porzucenie przez Toshibę formatu HD DVD nie wpłynie negatywnie na sprzedaż konsoli Xbox 360. Dzisiaj pojawiły sie pogłoski, jakoby już w maju bieżącego roku na rynek miał trafić napęd Blu-ray dla konsoli Microsoftu. Sytuacja koncernu jest o tyle dobra, że napęd optyczny nowej generacji nie został wbudowany do konsoli na stałe. Dotychczas Microsoft oferował produkowane przez Toshibę napędy HD DVD. Koncern zapowiedział, że z decyzją co do przyszłości napędu poczeka do czasu skonsultowania się ze swoim japońskim partnerem. Warto jednak przypomnieć to, co w styczniu 2006 roku mówił Peter More, ówczesny wiceprezes Microsoftu, odpowiedzialny za dział rozrywki interaktywnej. Stwierdził on wówczas: Nie wiemy, kto wygra - HD DVD czy Blu-ray. Ale, ponieważ zdecydowaliśmy się na zastosowanie urządzenia zewnętrznego, możemy dostosować się do przyszyłych zmian sytuacji rynkowej. Należy pamiętać, że podany powyżej majowy termin premiery napędu Blu-ray dla Xboksa 360 to tylko plotka, jednak dość prawdopodobna. Nic nie wiadomo natomias, kiedy mogłyby ukazać się pierwsze gry dla Xboksa na nośnikach Blu-ray.
  11. W ciągu najbliższych dwóch tygodni ISO wyda decyzję dotyczącą ewentualnego uznania microsoftowego formatu OOXML za standard. Tymczasem prawnicy i naukowcy zwracają Microsoftowi uwagę, że jeśli chce, by developerzy korzystali z jego formatu, powinien zmienić język, którego używa w licencji. Format OOXML został udostępniony na zasadzie „covenant no to sue”, którą koncern dokładnie opisał w dokumencie pt. „Open Specification Promise”. Ogólnie rzecz ujmując OSP to licencja, na podstawie której Microsoft daje developerom prawo do korzystania z OOXML. Ma ona zapewnić, że koncern nie pozwie żadnego z nich o naruszenie patentów czy innych własności intelektualnych. Jakkolwiek intencje firmy są jasne, naukowcy zwracają uwagę, że mali developerzy nie poradzą sobie z językiem dokumentu. Ronald Yu, pracownik biura patentowego i wykładowca akademicki uważa, że nawet świetni pod wględem technicznym i obyci w prawie developerzy mogą mieć problem ze zrozumieniem niektórych terminów. Te są oczywiście stosowane i jasne dla prawników specjalizujących się w patentach i innych zagadnieniach własności intelektulanej, ale będą niejasne dla większości osób postronnych. Mała firma developerska, której nie stać na specjalistyczne konsultacje, pracująca z formatem OOXML nie ma więc pewności, że jej działanie nie stanowią naruszenia licencji. Oczywiście nawet małą firmą stać na usługi prawnicze, jednak prawnik, który nie jest specjalistą w danej dziedzinie, zaleci ostrożność wobec niezbyt zrozumiałych zapisów. Tym bardziej, że zasada „covenant not to sue” nigdy nie była przedmiotem rozprawy sądowej, nie można więc w razie wątpliwości odwołać się do orzecznictwa. Steve Mutkoski, jeden z prawników Microsoftu, którzy opracowywali OSP mówi, że na stronach FAQ zostały wyjaśnione wszystkie kwestie. Ponadto twierdzi, że podczas opracowywania dokumentów oparto się na terminach używanych przez Suna, IBM-a i Adobe, więc jeśli definiowanie pojęć stanowi problem, to nie jest to problem Microsoftu, ale całego działu gospodarki. David Vaile, dyrektor Centrum Polityki i Prawa Cyberprzestrzeni na Uniwersytecie Nowej Południowej Walii zwraca jednak uwagę, że celem [uproszczenia słownictwa – red.] jest zmniejszenie ryzyka naruszenia prawa, uproszczenie procedur i obniżenie kosztów. Chodzi o to, by język wysoko wyspecjalizowanych prawników wynajmowanych przez wielkie firmy, przełożyć na język zrozumiały dla pracowników IT i przeciętnych prawników. Na uwagę Mutkoskiego, iż skoro taki język jest dobry dla Apple’a czy Novella, to będzie dobry i dla małych firm, Viale odpowiada, że Apple i Novell, jeśli naruszą patent Microsoftu, mogą zaoferować w zamian prawo do skorzystania z któregoś z własnych patentów. Małe firmy najczęściej nie dysponują dużym portfolio atrakcyjnych patentów. Dlatego też prawdziwie globalny otwarty standard musi być opisany tak, by nie pojawiały się w nim łatwe do uniknięcia nieścisłości, mogące powstrzymywać małych graczy przed korzystaniem z niego.
  12. Microsoft opublikował oświadczenie w sprawie odrzucenia przez Yahoo! propozycji wykupienia portalu przez giganta z Redmond. Wynika z niego, że największy na świecie producent oprogramowania nie rezygnuje ze swoich planów. Niestety Yahoo! nie przyjęło naszej uczciwej oferty połączenia obu przedsiębiorstw. Po rozmowach z udziałowcami obu firm jesteśmy przekonani, iż proponowana przez nas transakcja byłaby korzystna dla wszystkich stron – czytamy w oświadczeniu. Koncern Gatesa wyraża przekonanie, iż połączenie przedsiębiorstw doprowadziłoby do powstania bardziej efektywnej firmy, która przedstawiałaby większą wartość dla akcjonariuszy. Bardzo znaczące jest ostatnie zdanie oświadczenia. Tak, jak uprzednio informowaliśmy, Microsoft rezerwuje sobie prawo do podjęcia wszelkich kroków niezbędnych do tego, by akcjonariusze Yahoo! mogli odnieść korzyści z naszej propozycji – piszą przedstawiciele koncernu. Trudno w tej chwili orzec, czy oświadczenie Microsoftu to zapowiedź złożenia kolejnej oferty czy też koncern Gatesa poczeka do marcowego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Yahoo! i spróbuje doprowadzić do wymiany zarządu tej firmy. Niewykluczone jest też wrogie przejęcie.
  13. Potwierdziły się pogłoski o odrzuceniu przez Yahoo! propozycji Microsoftu. Zarząd portalu wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że cena 31 dolarów za akcję jest niższa niż rzeczywista wartość przedsiębiorstwa. W oświadczeniu czytamy: zarząd Yahoo! dogłębnie przemyślał nieoczekiwaną propozycję Microsoftu biorąc pod uwagę opinię menedżerów Yahoo! oraz doradców prawnych i finansowych. Wszyscy jednomyślnie doszli do wniosku, że propozycja te nie jest najlepszym rozwiązaniem dla Yahoo! i jego udziałowców. Doradcami finansowymi portalu są Goldman, Sachs & Co., Lehman Brothers oraz Moelis & Company. Wśród doradców prawnych znajdziemy firmy Skadden, Arps, Slate, Meagher & Flom. Na razie nie wiadomo, jak postąpi Microsoft. Koncern ma dość dużą swobodę ruchów. Od złożenia innej, korzystniejszej propozycji, poprzez wywołanie „buntu” akcjonariuszy i doprowadzenie do wymiany zarządu, aż po wrogie przejęcie. Może też, oczywiście, zrezygnować z prób przejęcia portalu. Już od chwili pojawienia się propozycji jego kupna część analityków twierdziła, że nie jest to transakcja korzystna dla Microsoftu, a cena akcji koncernu Gatesa spadła, co było sygnałem, że i giełda jest podobnego zdania.
  14. Portal finansowy Bloomberg dowiedział się, że Yahoo! odrzuci propozycję Microsoftu i nie zgodzi się na przejęcie. Dyrektorzy portalu stwierdzili, że 31 dolarów za akcję jest zbyt niska. Uznają podobno, że jedna akcja ich firmy jest warta co najmniej 40 USD. Nie wiadomo, czy na odrzuceniu oferty się skończy. Microsoft niewątpliwie jest w stanie zapłacić wspomniane 40 USD. Wszystko jednak zależy od tego jak bardzo Microsoft chce Yahoo! i ile czasu jest skłonny poczekać na jego przejęcie – mówi Scott Kessler, analityk Standard & Poor’s. Jeśli powyższe doniesienia zostaną potwierdzone, to możliwych jest kilka scenariuszy. Microsoft może uznać postępowanie Yahoo! za taktykę negocjacyjną i zaoferować więcej. Należy jednak pamiętać, że cena 31 dolarów za akcję była sporo wyższa niż rynkowa wycena papierów Yahoo!. Ponadto niektórzy analitycy uważają, że Microsoft wcale nie potrzebuje Yahoo! i przejęcie portalu może mu zaszkodzić. Część mówi wprost – akcjonariusze Yahoo! powinni przyjąć propozycję i zabierać szybko swoje pieniądze. A akcjonariusze Microsoftu powinni sprzedać swoje akcje dopóki są one cokolwiek warte. Steve Ballmer w liście, w którym złożył zarządowi Yahoo! swoją ofertę, stwierdził, że Microsoft rezerwuje sobie prawo do dokonania wszelkich możliwych posunięć celem przejęcia Yahoo!. Możliwe, że koncern z Redmond spróbuje usunąć z zarządu Yahoo! dyrektorów, którzy sprzeciwiali się transkacji. Yahoo! już wcześniej ogłosiło, że 14 marca jest ostatecznym terminem, w którym udziałowcy portalu mogą zgłaszać własne kandydatury dyrektorów. Trzecia możliwość to próba wrogiego przejęcia, czyli wykupywania akcji Yahoo! wbrew woli zarządu czy rady nadzorczej. Portal może jednak bronić się przed nim rozpraszając swoje akcje. W 2001 roku Yahoo!, by chronić się przed wrogimi przejęciami, przyjęło dokument określający prawa akcjonariuszy, który zakłada, że gdy ktoś bez zgody władz firmy kupi ponad 15% jej udziałów, pozostali akcjonariusze automatycznie zyskają prawo do dodatkowych akcji. Wrogie przejęcie jest w takiej sytuacji możliwe, ale staje się trudniejsze i droższe. Należy zauważyć, że w sprawie oferty Microsoftu nie zwołano nadzwyczajnego walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Na takim zgromadzeniu koncern z Redmond mógłby bowiem spróbować doprowadzić do „buntu” akcjonariuszy i przejęcia kontroli nad zarządem, który w przypadku Yahoo! jest w całości powoływany co roku, łatwiej go więc odwołać. Jeśli firma Gatesa chce to zrobić, będzie miała okazję podczas corocznego walnego zgromadzenia. Microsoft może również wycofać swoją ofertę i nie próbować, przynajmniej na razie, kupować Yahoo!.
  15. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że w ciągu najbliższych godzin ma zebrać się zarząd Yahoo!, który rozważy propozycję zakupu tej firmy przez Microsoft. Tydzień po złożeniu oferty przez Microsoft jest jasne, że żadna inna firma nie kwapi się do zakupu portalu. Lista potencjalnych kupców była dość krótka. Niektórzy z nich, jak News Corp., już na początku oświadczyli, że nie są zainteresowani, inni w ogóle nie zabierali w tej sprawie głosu. Oferty nie złożył też Google. Dzisiaj ostatni z możliwych nabywców, japoński Softbank, oświadczył, że nie ma zamiaru kupować Yahoo. Nie ma też zamiaru pozbywać się udziałów w tej firmie Prezes Softbanku, Masayoshi Son, oświadczył jednak: rozważymy ofertę Microsoftu biorąc pod uwagę całą strategię Yahoo. Nie wiadomo, jaką decyzję podejmie szefostwo portalu. Serwis Techcrunch donosi, że zewnętrzni doradcy zalecają przyjęcie oferty koncernu Gatesa. Podobno jednak spora część zarządu chce za wszelką cenę tego uniknąć i skłania się ku podpisania umowy z Google’em, na podstawie której Yahoo prezentowałoby na swoich stronach reklamy Google’a i, być może, korzystało z jego wyszukiwarki. Większość źródeł, z którym rozmawiał Techcrunch, wyrażało opinię, że umowa z Google’em nie jest dla Yahoo dobrym rozwiązaniem. Jednak, zdaniem Marka Mahaneya, analityka Citigroup, istnieje aż 25% szans, ze do takiej umowy dojdzie. Z informacji uzyskanych przez Techcrunch wynika, że w przypadku porozumienia Yahoo-Google akcje Yahoo zyskają na wartości około 5 dolarów za sztukę. To o ponad połowę mniej, niż nadwyżka, jaką proponuje Microsoft. Ponadto Yahoo musiałoby zwolnić około 30% pracowników. Początkowo Yahoo mogłoby wytargować z Google’em bardzo korzystną dla siebie umowę, ale jako że Google zostałoby jedynym partnerem firmy, kolejne umowy byłyby już mniej korzystne. Ponadto, jak pokazuje przykład AOL, Yahoo, korzystając z wyszukiwarki Google’a, mogłoby zacząć tracić udziały w rynku. Udziały AOL-u, który korzysta z niej od 2002 roku, spadły w tym czasie z 30 do mniej niż 5 procent. Możliwe też, że amerykańskie urzędy antymonopolowe nie wyraziłyby zgody na jakiekolwiek umowy pomiędzy Yahoo a Google’em. Jeśli tak by się stało, Yahoo gwałtownie zaczęłoby tracić rynek i najlepszych pracowników, którzy odeszliby z firmy szukając bardziej stabilnej pracy. Być może Yahoo! spróbuje podbić cenę i wymusić na Microsofcie zaoferowanie więcej niż 31 dolarów za akcję. Obie strony wiedzą jednak, że portal nie ma zbyt szerokiego pola manewru. Nie wiadomo, czy decyzja co do losu Yahoo! zapadnie już dzisiaj. Co prawda Microsoft nie wyznaczył żadnego terminu, w którym chce otrzymać odpowiedź, jednak portal ma niewiele czasu i panuje zgodna opinia, że ostateczne rozstrzygnięcia poznamy nie później niż około 20 lutego.
  16. Jedna z największych firm analitycznych, IDC, opublikowała raport z którego dowiadujemy się, że połączone siły Yahoo! i Microsoftu mają szansę zachwiać potęgą Google’a. W podpisanym przez 14 analityków dokumencie czytamy: Dane dotyczące zachowania użytkowników online oraz wpływów z reklam wskazują, że Yahoo i Microsoft mogą stworzyć zagrożenie dla hegemonii Google’a. Analitycy zwracają uwagę, że jeśli dojdzie do połączenia, to Microsoft nie powinien rezygnować z marki Yahoo. Od długiego czasu Yahoo jest postrzegana przez wielu użytkowników jako ważna alternatywa dla Microsoftu („anty-Microsoft”) i część z nich może nadal tak sądzić po przejęciu. Pozostawienie marki Yahoo jest ważne, bo pozwoli zatrzymać przy sobie wielu starych użytkowników – napisali specjaliści. Ponadto obie firmy mogą rzucić wyzwanie Google’owi na amerykańskim rynku reklamy online. Razem będą miały bowiem 22,7% tego rynku, a tymczasem do Google’a należy 32,5%. Zasięg połączonych Yahoo i Microsoftu będzie wynosił w USA 74%, podczas gdy zasięg Google’a to 80%. Połączony zasięg obu firm nie jest prostym dodaniem ich zasięgu osobno. Obecnie wyszukiwarka Microsoftu dociera do 51% amerykańskich internautów, a z wyszukiwarki Yahoo korzysta 62%. Jednak wiele osób korzysta z kilku wyszukiwarek, dlatego też w sumie mamy 74-procentowy zasięg połączonych sił. Analitycy zauważyli również, że niedawno Microsoft poinformował o zamiarze kupna norweskiej firmy FAST, która specjalizuje się w produkcji wyszukiwarki dla biznesu. Jeśli weźmiemy pod uwagę połączenie Microsoft-Yahoo-FAST oraz fakt, że Microsoft jest w dużej mierze nastawiony na produkty dla biznesu, to sensownym posunięciem jest wejście na rynek infrastruktury i oprogramowania dla biznesu, dzięki którym można liczyć na dodatkowe przychody. Ponadto cennymi aktywami Yahoo są technologie wyszukiwania dla urządzeń mobilnych. Analitycy IDC zwracają uwagę, że jedynym rynkiem, na którym Google może czuć się bezpiecznie (o ile, oczywiście, Yahoo i Microsoft się połączą) jest rynek wideo. Oferta żadnego z konkurentów nie może równać się z olbrzymią popularnością YouTube’a. Raport kończy się słowami: Bez połączenia swoich sił Microsoft i Yahoo mogłyby zagrozić Google’owi tylko w długiej perspektywie (nie krótszej niż pięć lat) i tylko w sprzyjających okolicznościach. Jeśli się połączą, ten cel będzie łatwiejszy do osiągnięcia. Mówiąc o propozycji Microsoftu zwykle skupiamy się na rynku wyszukiwarek i reklamy online. Jednak ważne są też inne technologie, które ma do zaoferowania Yahoo. Charlene Li z Forrester Research zwraca uwagę, że cenny jest też serwis fotograficzny Flickr oraz del.icio.us, który rozpowszechnił zaznaczanie interesujących treści przez użytkowników. Jej zdaniem del.icio.us może działać jako rodzaj demokratycznego odpowiednika google’owskiego Page Rank. Lawrence Ricci, analityk, który specjalizuje się w systemach wbudowanych mówi, że Flickr może być atrakcyjny ze względu na możliwość jego integracji z systemem Windows Embedded. Dzięki niemu użytkownicy urządzeń z tym systemem zyskają łatwy dostęp do Flickra. Zdaniem jeszcze innego analityka, przejęcie Yahoo! pomoże Microsoftowi w lepszej integracji pakietu Office z Siecią, dzięki czemu łatwiejsza będzie obrona pozycji tego pakietu przed ewentualnym przyszłym zagrożeniem ze strony Google Docs czy IBM Lotus Symphony.
  17. Jeszcze przed 10 laty Yahoo! było największą potęgą Internetu, a prasa spekulowała, że Microsoft założy portal, który odbierze Yahoo! część rynku. Dzisiaj Yahoo! wyraźnie słabnie, a Microsoft, wciąż najbardziej wartościowa firma na rynku IT i największy producent oprogramowania, wyraźnie nie ma pomysłu na Internet. Potęgą Yahoo! zachwiał Google, który też coraz wyraźniej rzuca wyzwanie Microsoftowi, starając się przekonać użytkowników, że nie muszą kupować pudełkowych wersji oprogramowania, skoro mogą korzystać z darmowych programów online. Pomijając kwestie konkurencji, należy też pamiętać, że w Internecie można zarobić coraz większe pieniądze i grzechem byłoby nie skorzystać z okazji. Stąd też wysunięta przez Microsoft propozycja zakupu Yahoo!. W latach 80. i 90. ubiegłego wieku, gdy Microsoft budował swoją pozycję i wygrywał na rynku z IBM-em, Sieć dopiero się rozwijała i nie przypuszczano, że gospodarka internetowa będzie odgrywała w przyszłości tak olbrzymią rolę. Opinię taką potwierdziło masowe bankructwo dotcomów, do których dochodziło na początku XXI wieku. Obecnie wyraźnie widać, że nadchodzi nowy rozdział robienia interesów na rynku IT. Microsoft musi doprowadzić do tej transakcji. To bitwa, którą musi wygrać – mówi o zakupie Yahoo! analityk Jonathan Yarmis z AMR Research. Wciąć czekamy na decyzję Yahoo!, które wcale nie musi się zgodzić na przejęcie. A jeśli nawet się zgodzi, to pozostaje jeszcze uzyskanie aprobaty amerykańskich i europejskich urzędów antymonopolowych. Tutaj analitycy są raczej zgodni - amerykańska Federalna Komisja Handlu nie będzie miała nic przeciwko zakupowi Yahoo przez Microsoft. Również UE powinna wyrazić zgodę. Rynkowa pozycja Google’a pomoże przekonać urzędników, że transakcja pomiędzy Yahoo a Microsoftem nie grozi konkurencyjności. Pomoże ona zresztą też i samemu Google’owi, który będzie mógł przekonywać urzędników, że oto ma silną konkurencję i jego przyszłe działania nie prowadzą do zmonopolizowania rynku. Zanim jednak wypowiedzą się urzędnicy, głos musi zabrać kierownictwo Yahoo. Analitycy uważają, że szefowie portalu będą poddani silnej presji ze strony akcjonariuszy, dla których propozycja Microsoftu jest bardzo korzystna. Zdaniem analityk Charlene Li z Forrester Research, Yahoo! zrobi wszystko, by pozostać niezależną firmą. Nawet jeśli miałoby to oznaczać umowę z Google’em na wykorzystanie tej wyszukiwarki i dzielenie się zyskiem z reklam. Inni analitycy zwracają uwagę, że z propozycją zakupu Yahoo! mogą wystąpić też News Corp. czy InterActiveCorp. Z kolei David Garrity z Dinosaur Securities mówi, że być może swoją propozycję złoży też chiński portal Baidu.com lub, również chiński, Alibaba.com, który w 40% należy do Yahoo!. Pojawiły się też spekulację, że jakąś rolę może odegrać Seve Jobs i jego Apple, który jest wyraźnie admirowany przez założyciela Yahoo! i obecnego dyrektora firmy - Jerry'ego Yanga. Jeśli pojawią się inni chętni do kupna Yahoo! to, jak uważa większość analityków, Microsoft podbije cenę. Na wieść o ofercie Microsoftu akcje Yahoo! zdrożały o 48%, a papiery Microsoftu straciły na wartości 6,6 procenta. To znak, że Wall Street wątpi, czy zakup Yahoo! jest dla Microsoftu dobyrm rozwiązaniem. To klasyczna sytuacja, w której kupujący znacznie zawyża cenę, by już na starcie wyeliminować konkurencję – mówi profesor James Owers z Georgia State University. Jeśli dojdzie do połączenia Yahoo! i Microsoftu, to portalu obu tych firm będą miały w USA 142 milionów użytkowników. Google ma 124 miliony. Jednak to Google jest potęgą na rynku wyszukiwarek. Do koncernu Page’a i Brina należy aż 62% tego rynku, podczas gdy połączone siły Yahoo! i Microsoftu będą posiadały jednie 16% udziałów. Zdaniem niektórych specjalistów konsolidacja na rynku wyszukiwarek groźna. Internet ze swej natury jest demokratyczny, ale już wkrótce może się okazać, że o tym, co w nim przeczytamy, na jakie treści trafimy, będą decydowały 3-4 największe firmy.
  18. Serwis ZDNet dowiedział się nieoficjalnie, że Yahoo! rozważa ponoć wznowienie rozmów o współpracy z Google’em. Koncern chce uniknąć przejęcia przez Microsoft, gdyż jego przedstawiciele uważają, iż zaoferowane 31 dolarów za akcję to mniej niż firma jest warta. Podobno od czasu, gdy Steve Ballmer wysłał do zarządu Yahoo! list z propozycją przejęcia, w firmie rozdzwoniły się telefony. Zaczęły zgłaszać się przedsiębiorstwa działające w sektorze mediów, technologii, telekomunikacji i finansów. Chciały one zbadać, czy Yahoo! jest na sprzedaż. Źródła, które poinformowały ZDNet, nie wiedzą jednak, czy wpłynęła jakaś konkurencyjna oferta. Niewiele firm może jednak starać się o kupno Yahoo!. Naturalnym kandydatem jest oczywiście Google, jednak raczej nie uzyskałby on zgody urzędów antymonopolowych na kupno konkurencyjnego portalu. The Wall Street Journal doniósł jednak, że szef Google’a Eric Schmidt zadzwonił do dyrektora Yahoo! Jerry’ego Yanga, oferując mu pomoc w odrzuceniu oferty Microsoftu. Tymczasem szefostwo Yahoo! wysłało do swoich pracowników wewnętrzne memorandum, w którym zaprzecza krążącym plotkom o toczonych z kimkolwiek rozmowach. Działania Yahoo! mogą być jednak spowodowane nie tyle chęcią pozostania niezależnym od Microsoftu, co próbą podbicia ceny. Analityk Jeffrey Lindsay z Sanford C. Bernstein uważa, że i oferta Microsoftu nie jest ostateczna. Cena 31 dolarów za akcję to co prawda sporo więcej niż obecnie można uzyskać za nią na giełdzie, jednak Lindsay sądzi, że Yahoo! jest warte więcej, a Microsoft złożył swoją ofertę po to, by zmusić zarząd Yahoo! do ujawnienia prawdziwej wartości firmy. Lindsay wycenia ją na 39-45 USD za akcję. Aktywnie zaczyna przeciwdziałać Google, które nie chce, by wyrosła mu silna konkurencja. Przedstawiciele tej firmy już oskarżyli koncern Gatesa, że próbuje zmonopolizować rynek oprogramowania dla Internetu. Microsoft odpowiada, że przejęcie Yahoo! pozwoli na stworzenie rynkowej alternatywy dla potężnego Google’a i dodaje, że władze antymonopolowe to właśnie Google’owi nie pozwoliłyby na przejęcie Yahoo!, gdyż oznaczałoby to zmonopolizowanie rynku.
  19. Krążące od wielu miesięcy plotki stały się rzeczywistością. Microsoft złożył ofertę zakupu Yahoo!. Gigant z Redmond oferuje 44,6 miliarda dolarów w gotówce i akcjach. Propozycję zakupu złożył Steve Ballmer, który wystosował list do zarządu Yahoo!. Zaoferował w nim 31 dolarów za akcję portalu. To o 62% więcej niż jej obecna wartość. W swoim liście Ballmer zauważył też, że przed rokiem otrzymał od Yahoo! odpowiedź, że obecnie nie jest odpowiednia pora na rozmowy o transakcji. W lutym ubiegłego roku Yahoo! nie chciało rozmawiać z Microsoftem, gdyż szefostwo portalu miało nadzieję, że wdrażana wówczas nowa strategia zwiększy dochody firmy. Minął rok i sytuacja nie uległa poprawie – napisał obecnie Ballmer. Microsoft zaproponował akcjonariuszom Yahoo! gotówkę lub akcje Microsoftu. Zdaniem koncernu połączenie obu firm przyniesie co najmniej 1 miliard dolarów oszczędności. Jeśli Yahoo! zgodzi się na przejęcie, transakcja mogłaby zakończyć się w drugiej połowie 2008 roku. Zarząd Yahoo! oświadczył, że uważnie przyjrzy się propozycji Microsoftu.
  20. Chyba każdy, kto interesuje się IT słyszał o walce formatów OOXML i ODF. Słyszał też, że jednym z największych przeciwników microsoftowego OOXML jest wspierająca forma ODF firma IBM. Okazuje się jednak, że Błękitny Gigant jest firmą pragmatyczną, która w niektórych swoich produktach... wspiera format Microsoftu. Bob Sutor, wiceprezes IBM-a ds. standardów i Open Source, pisał przed rokiem na swoim blogu: sądzę, że jest wiele powodów, dla których microsoftowa specyfikacja XML-a dla Office’a, OOXML, przegra na rynku. Sutor wymienił szereg argumentów, wielokrotnie wspominanych w dyskusji pomiędzy zwolennikami a przeciwnikami OOXML-a. Tymczasem, jak poinformował na firmowym blogu Dough Mahugh, pracownik Microsoftu, IBM wspiera OOXML w kilku produktach. Są nimi Lotus Quickr, DB2 Content Manager v8.4 i DB2 9 pureXML. Pozornie nie ma w tym nic dziwnego, IBM liczy się po prostu z rynkowymi realiami i przygotowuje się na każdy rozwój sytuacji. Z drugiej jednak strony sprzeciw wobec standaryzacji OOXML-a ma na celu osłabienie rynkowej pozycji Microsoftu. Implementowanie w swoich produktach obsługi OOXML pozycji tej bynajmniej nie osłabia. IBM nie jest jedynym krytykiem OOXML-a, który jednocześnie wspiera go w swoich produktach. Podobnie czynią Google, które pod koniec ubiegłego roku zapowiedziało, że może dodać obsługę OOXML do Google Apps czy Apple, które już ją dodało do iWork ‘08.
  21. Deweloperzy Samby otrzymali, na podstawie umowy z Microsoftem, dostęp do tajnych dotychczas protokołów komunikacyjnych wykorzystywanych przez giganta z Redmond. Umowa ma związek z wyrokiem Komisji Europejskiej, która postanowiła, że Microsoft ma obowiązek ujawnić swoje protokoły konkurencyjnym firmom. Wspomniane porozumienie zostało podpisane przez Microsoft i organizację o nazwie Protocol Freedom Information Foundation (PFIF), która prowadziła negocjacje w imieniu producentów Samby. Za dostęp do protokołów PFIF jednorazowo zapłaciła 10 000 euro. W zamian zyskła prawo do udostępnienia odpowiednich dokumentów twórcom opensource’owych programów. Ci z kolei będą musieli podpisać zobowiązanie do tego, iż nie będą dalej ich udostępniali. W dokumentach Microsoftu znajdzie się też informacja o patentach, które są związane z tymi protokołami. Dzięki tym danym, opensource’owi programiści mogą uniknąć przypadkowego naruszenia patentów. Jeremy Allison, jeden z twórców Samby, zauważa, że teraz on i jego koledzy nie będą mieli usprawiedliwienia, jeśli czegoś nie dopilnują. Oni dają nam całą dokumentację. Nie mamy już wytłumaczenia, że coś nie działa. Jeśli czegoś nie zrobimy, to nie będziemy mogli już powiedzieć ‘to nie nasza wina, nie wiedzieliśmy, jak to zrobić’. Samba to opensource’owy serwer plików i drukarek współpracujący z Windows. Jest on standardowym komponentem platform Linux i Unix.
  22. Microsoft poinformował, że wersja Beta 1 Internet Explorera 8 ukaże się w pierwszej połowie przyszłego roku. Na udostępnionym przez koncern filmie widać też, że najnowszy IE pomyślnie przechodzi test Acid2. Dotychczas przeglądarki Microsoftu nie radziły sobie z tym testem, ponieważ koncern z Redmond stosował własne standardy przetwarzania przez przeglądarkę witryn WWW. Twórcy stron internetowych będą mogli odetchnąć z ulgą po oficjalnej premierze IE8. Pomyślne zdanie testu Acid2 oznacza bowiem, że twórcy przeglądarki postanowili dostosować ją do powszechnie wykorzystywanych standardów. Wcześniejsze wersje IE miały z tym poważny problem, gdyż powstawały w czasach gdy wiele standardów (m.in. CSS i RSS) jeszcze nie istniało. Popularność Firefoksa spowodowała, że pojawił się pierwszy od wielu lat konkurent dla Internet Explorera. Microsoft zaczął więc zwracać baczniejszą uwagę na standardy. Widać to już w przeglądarce Internet Explorer 7, która lepiej sobie z nimi radzi, niż wersje poprzednie. Spowodowało to jednak, że witryny napisane specjalnie pod starsze wersje Explorera nie wyglądały dobrze w IE7. Przedstawiciele Microsoftu informują, że sytuacja taka nie powinna powtórzyć się w IE8. Przeglądarka ma radzić sobie dobrze zarówno z niezależnymi standardami, jak i tymi, których przez lata trzymał się Microsoft.
  23. Microsoft odniósł niedawno znaczący sukces na rynku reklamy internetowej. Koncern podpisał umowę z firmą Viacom, właścicielem m.in. MTV, Paramount Pictures czy Comedy Central. Umowę tę postanowił wykorzystać... Google. Wyszukiwarkowy gigant jest, obok Yahoo!, głównym konkurentem Microsoftu na rynku internetowej reklamy. Chce on kupić firmę DoubleClick i obecnie czeka na zgodę odpowiednich amerykańskich i europejskich urzędów. Te zastanawiają się, czy, biorąc pod uwagę niezwykle silną pozycję Google’a na rynku reklamy internetowe, transakcja nie grozi monopolizacją. Teraz Google argumentuje, że umowa pomiędzy Microsoftem i Viacomem jest najlepszym dowodem na to, że na rynku panuje pełna konkurencja i nie ma groźby jego monopolizacji. Z taką opinią nie zgadza się, oczywiście, Microsoft. Jego przedstawiciele argumentują, że umowa z Viacomem dotyczy niewielkiej części rynku, podczas gdy zakup DoubleClicka przez Google’a będzie szkodliwy dla konkurencyjności i konsumentów. Yusuf Mehdi, wiceprezes ds. strategii i partnerstwa Microsoftu mówi, że Viacom czeka teraz długi, trudny i kosztowny proces zmiany platformy reklamowej z DoubleClicka na Atlas Microsoftu. Jego zdaniem, jeśli urzędy zgodzą się na przejęcie DoubleClicka przez Google’a, to do tej drugiej firmy będzie należało ponad 80% rynku reklamy, a wówczas zawieranie takich umów, które wiążą się z porzuceniem platformy reklamowej DoubleClick, będzie niemal niemożliwe. Walka o rynek internetowej reklamy wciąż więc trwa, a w ciągu najbliższych kilku miesięcy dowiemy się, czy Google będzie mogło dokończyć transakcję z firmą DoubleClick.
  24. Badacze z Virus Bulletin przeprowadzili kolejny już test VB100. Okazało się, że światowi giganci nie zdali egzaminu. Z testem nie poradziły sobie produkty Sophosa, Trend Micro i Kaspersky’ego. Badane programy musiały zmierzyć się ze 100 wirusami napisanymi dla systemu Windows 2000. Byliśmy zaskoczeni i skonsternowani faktem, że tak wiele produktów osiągnęło słabe wyniki – mówi John Hawes, konsultant techniczny Virus Bulletin. Szczególnie rozczarowało nasz, że programy wielkich firm nie radzą sobie z poważnymi realnie występujacymi zagrożeniami – dodał. Programy, by pozytywnie przejść test, musiały prawidłowo zidentyfikować wszystkie 100 wirusów oraz nie mogły podnosić fałszywych alarmów tam, gdzie szkodliwego kodu nie było. Oprogramowanie firmy Kaspersky nie rozpoznało jednego wirusa. Sophos pominął osiem. Po raz czwarty w ostatnich pięciu testach źle wypadło Trend Micro, którego oprogramowanie nie zidentyfikowało czterech wirusów. Jest to tym bardziej dziwne, że poprzednio pozytywnie przeszło ono 13 kolejnych testów. Wśród innych narzędzi, które nie zdały egzaminu można wymienić Spyware Doctora (dwa fałszywe alarmy) i Norman Virus Control (14 nierozpoznanych wirusów, sześć fałszywych alarmów). Z kolei pozytywnie VB100 przeszły produkty BitDefendera, Symanteca, McAfee, Sunbelta i Microsoftu.
  25. Microsoft zaoferował publiczną wersję beta usługi Office Live Workspaces. Umożliwia ona użytkownikom MS Office’a dzielenie się dokumentami i przechowywanie ich kopii zapasowych. Office Live Workspace łączy się bezpośrednio z pakietem biurowym Microsoftu, ułatwiając dostęp do plików Worda i Excela. Oprogramowania nie można obecnie po prostu pobrać z Sieci. Jest ono wysyłane tym użytkownikom z USA, którzy wcześniej wyrazili chęć jego przetestowania. Jednak w każdej chwili można zapisać się i otrzymać własną kopię. W tej chwili usługa umożliwia, oprócz wymiany plików, synchronizowanie kalendarza i listy kontaktów na wielu pecetach. Każdy z użytkowników otrzymuje 500 megabajtów miejsca na swoje dokumenty. Aby skorzystać z Office Live Workspace, konieczne jest posiadanie odpowiedniego oprogramowania oraz MS Office’a XP, 2003 lub 2007 i przeglądarki nie starszej niż Internet Explorer 6 lub Firefox 2.0. Microsoft ma nadzieję, że udostępni swoją usługę na początku przyszłego roku, a narodowe wersje językowe pojawią się do końca roku 2008. Coraz więcej firm oferuje podobne usługi, ale z pewnością najbardziej znaną z nich jest Google Docs. Przygotowanie przez Microsoft Office Live Workspace jest, przynajmniej w części, odpowiedzią na działania Google'a. Oczywiście obecnie pozycji pakietu MS Office nic nie jest w stanie zagrozić, jednak w perspektywie kilku lat sytuacja może się zmienić i koncern Gatesa woli być na to przygotowany.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...