Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

venator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    537
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Odpowiedzi dodane przez venator


  1. W dniu 16.04.2024 o 13:01, Astro napisał:

    Ale masz już rower stacjonarny z podłączonym alternatorem i kręcisz?

    cyt: Im mniej wydadzą na prąd, tym więcej mogą zarobić.

    Ale po co pedałować jak wystarczy mieć znajomości:

    https://tvn24.pl/tvnwarszawa/najnowsze/warszawa-kopalnia-kryptowalut-odkryta-w-budynku-naczelnego-sadu-administracyjnego-policjanci-w-mieszkaniach-pracownikow-st7522714

    Jakby co, państwo zapłaci ;)


  2. W dniu 15.04.2024 o 14:22, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    Takie artefakty są charakterystyczne nie tylko dla rzymskiej elity wojskowej, ale znajduje się je również we wczesnych pochówkach anglosaskich.

    Kolejny "żywy" dowód na to, że nie należy przywiązywać się do tradycyjnych granic rozdzielających epoki historyczne. Vide równoległe funkcjonowanie  prawa rzymskiego i starogermańskiego we wczesnych państwach germańskich wyrosłych na gruzach dawnego zachodniego Rzymu. 


  3. Ja Ciebie doskonale rozumiem, zwłaszcza w kontekście naśmiewania się ze społeczeństwa amerykańskiego i jego ignorancji w wielu dziedzinach życia. Zwłaszcza szczycenia się "naszym systemem" edukacji. W końcu to Amerykanie pierwsi wysłali człowieka na Księżyc, co uważam za jedno z największych sukcesów ludzkości.

    W dniu 15.04.2024 o 08:34, darekp napisał:

    *) Wydaje mi się, że u nich jest (co by o nich nie myśleć złego/dobrego) jednak mimo wszystko wyższy stopień wolności niż u nas i dla mnie to się liczy, poza tym stopień rozwoju nauki/techniki itd.

    Mają bardzo duże przywiązanie do demokracji, zwłaszcza w wydaniu republikańskim, coraz mniej zrozumialym dla Europejczyków.

    Co do nauki/techniki to bez dwóch zdań. Odjeżdząją nam.


  4. Mają "Flag Protection Act", także  nie takie to proste, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich mocno różniący się od polskiego (kontynantelnego) system prawa anglo-saskiego typu common law.

    Natomiast w temacie - czy to jest kraj pod tym kątem "wyżej stojący od nas", dopuszczający w sporej ilości stanów, karę śmierci, z licznymi pomyłkami sądowymi w tej materii?


  5. W dniu 8.04.2024 o 01:25, ex nihilo napisał:

    Thiikiiim... nosz kurde, nie wrzucaj takiego szajsu. Bla bla bla konfiarsko-pisiorski bełkot bez jakichkolwiek sprawdzalnych danych.

    Autor tego tekstu, ze stajni JKM, Tomasz Cukiernik, chętnie publikował w takich wynalazkach jak "Opcja na prawo", którą cytował Sputnik, jako przykład, że Polskę można wyrwać "ze szponów" UE. Płodził też w magnapolonia.org, który węgierski think tank, Political Hungary, sklasifikował jako medium szerzące sowiecką, kremlowską propagande.

    W "Do rzeczy", tuż przed wyborami parlamentarnymi 2023 r. spłodził tekst :

    Do-Rzeczy-40.23.jpg

    Sam Mentzen był chyba sceptyczny wobec Cukiernika. Za to Zbysiu Ziobro już nie. Cukiernik spłodził dla tej partyjki "„Next Generation EU – koszty i ryzyka dla Polski” - tak wartościowe, że już oryginalu nie można znaleźć, przynajmniej w pobieżnym przeglądaniu netu. 

    Także takie konfiarskie popłuczyny człeka, być może prowadzonego przez oficera ze wschodu.

     


  6. Trochę będzie to przypominało żeglugę po wszechoceanie w XVI, XVII a nawet XVIII w. Tylko wtedy, jak załoga nie wracała, to nie wracała, mało kto się przejmował. Na pierwsze załogowe wyprawy międzyplanetarne, będą zwrócone oczy całego świata. Sama załogowa wyprawa na Marsa to będzie bez wątpienia jedno z największych wyzwań technologicznych ( in ie tylko) ludzkości. A gdzie wyprawy międzygwiezdne..... ;)


  7. W dniu 4.04.2024 o 14:58, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    Husaria, początkowo jazda lekkozbrojna, pojawia się w XVI wieku. W 2. połowie wieku XVII jest już elitarną jednostką ciężkozbrojną.

    Tutaj znowu mamy problem definicji. Czy husaria była jazdą ciężkozbrojną? W sensie podstawowej taktyki, natarcia przy użyciu kopii, masy i szybkości przełamania, to i owszem. Choć i nie zawsze tak działała, a zdarzało się, że była używana do zadań pościgowo-zwiadowczych, zwłaszcza jej bardziej uboga część - litewska.

    Ale nie w sensie cięzkości uzbrojenia. Masa uzbrojenia tak ochronnego jak i zaczepnego nie była wyższa od regulaminowego oporządzenia ułanów z I poł. XX stulecia. 

    W czasach największej świetności husrarii, czasów Kircholmu, Kłuszyna, zbroje typu 3/4  ciężkozbrojnych kirasjerów habsburskich, potrafiły ważyć nawet 65 kg (przy masie kirysów husraskich rzędu 14-18 kg) i były wówczas szczytem płatnerskiej sztuki. Takie zbroje wytrzymywały strzał z bliskiej odległości  z ciężkiego muszkietu, ponoć nawet z przyłożenia. Kosztem był ogromny ciężar i znaczne ograniczenie mobilności. Pod tym względem uzbrojenie husarskie były idealnym połączeniem ochrony pancernej z mobilnością.

    Czy w II poł XVII w. to były jednostki elitarne? Załamanie się gospodarki RON w poł XVII w., ogromny koszt wystawienia pocztu husarskiego ( przede wszystkim dobór koni) spowodował potężny  kryzys tej formacji. W chwili największej słabości RON, w czasach Potopu, ta formacja pod kątem liczebności stanowiła wręcz margines. Renesans formacji przypadł za czasów Sobieskiego, ale też i z powodu odgórnego działania czyli "pohusarzenia" wielu chorągwi pancernych. To i tak był cień dawnej husraii, gdzie za Batorego czy Zygmunta III w kawalerii, 80 % to była husraria. Wszystko się jako tako  kręciło za rządów Sobieskiego czy póżniej hetmana Jabłonowskiego. Koniec XVII w, dosyć gwałtowny upadek polskiej państwowości a za tym i wojskowości, to był kolejny regres husarii. 

    Zawsze mnie to zastanawiało skąd ten dosyć gwałtowny zanik wartości tej formacji, która w XVIII w. nie stanowiła nawet cienia poprzednich pokoleń husraii? 

    Główna odpowiedż to chyba zanik ogólnowojskowych cech formacji. Regres zawodowej służby oficerskiej (wzrost znaczenia towarzyszy sowitych), klientelizm, ale też zanik ćwiczeń ogólnowojskowych. Wimmer podawał, że jeszcze w latach 90-tych XVII, każda chorągiew wiosną spotykała się ćwiczeniach ogólno-kompanijnych (w chorągwii), gdzie ćwiczono to co stanowiło clue formacji czyli działania wspólne w chorągwi - zwroty całą formacją, natarcie, rozejście  sie, pościg etc....

    Nieoceniony J. Kitowicz, który husaraię znał z osobistych obserwacji, z poł. XVIII, rzeczywiście oceniał ją jako elitarną. Każdy towarzysz husarski, był "równy genarałowi" wojsk cudzoziemskie autoramentu i miał wolny wstęp na królewskie komnaty. Każdy, który miał odpowiednie urodzenie i szkatułę....Bez żadnej wartości bojowej.

    Stało to w sprzeczności np. w stosunku do życiorysu naszego trybuna ludowego, Czarnieckiego. Ten wieloletni husarz zaczynał służbę jeszcze jako żołnierz "lisowskiego zabytku", czyli dawny lisowczyk, których Kobyliński nazwał "komandosami XVII W. ". 

    Taki był smutny koniec substratu naszego narodowego mitu.

    • Pozytyw (+1) 1

  8. W dniu 2.04.2024 o 13:22, Krzychoo napisał:

    95 lat w działaniu. Czy ktokolwiek dziś robi takie rzeczy?

    Najstarszym pływającym okrętem jest USS Constitution , zwodowany w 1795 roku. Z ogromnymi zasługami bojowymi. Pływa. No, ale to powiedzmy, że nie ta epoka, no i okręt jest symbolem, bez żadnej wartości bojowej. Ale za to piękny:

    USS-Constitution-time-power-victory-Bost

     

    W czynnej służbie bojowej  pozostaje zaś unikalny, nieuzbrojony, rosyjski  okręt ratownictwa podwodnego  Kommuna, zwodowany w 1912 r. W 2023 r. Kommuna brała udział w pracach na Morzu Czarnym ,nad próbą wydobycia szczątków amerykańskiego drona MQ-9 Reaper - dziadek vs dron. Także spora ciekawostka.  Nie wiem jak się to skończyło.

    MIO_spec_1_2015_komuna.jpg

     

    Cóż, ciężko powiedzieć czy współczesne okręty, statki te wodne jak i te  latające będą działały prze kolejne 100 lat. Zwłaszcza wobec  ogromnego przyspieszenia technologicznego. Nie mamy kryształowej kuli. Szybkość zmian  technologicznych jest tak duża, że obecnie już 30-letnie okręty, bez poważnych zmian modernizacyjnych, są już przestarzałe.

    Są jednak jednostki tak dobrze i wizjonersko zaprojektowane, że na całe dekady pozostawiają duży zapas modernizacyjny.

    Amerykanie inwestują 48,6 mld dolarów w modernizacje B-52 Stratofortress, które mają posłużyć do...2060 r. A więc ponad 100 lat.  Jest to jak najbardziej w zasięgu technicznym.

    Kolejnym jest ikona lotnictwa myśliwskiego jakim jest F-16. Od oblotu stuknęło mu już 50 lat, a samolot nadal jest rozwijany. Od pierwszych serii, obecne block 70/72 różnią się kolosalnie, ale nadal wykorzystują ten sam genialnie zaprojektowany płatowiec. Te wprowadzone w najbliższych latach, o ile będą właściwie eksploatowane i poddane MLU, mają szanse dociągnąć w okolice lat 70-tych, o ile nie wyeliminują ich całkowicie, nowe konstrukcje. To samo dotyczy Apacza, a jeszcze bardziej Chinooka. 

    Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jeden szczegół - taki F-16 składa się z ok. 200 tyś części, z których niektóre są poddane ogromnym siłom. Nieporównywalne do drewnianego żaglowca. A mimo to wiele tych wiekowych samolotów, są w gotowości operacyjnej.

    To, że Tiger służył bojowo przez blisko wiek, nie może być powodem do ekstrapolacji jego przypadku, na współczesność. Zmiany na polu walki były wówczas bardzo powolne. Ale już jeśli weźmiemy pod uwagę sam wiek XIX to były to zmiany  kolosalne - starcie drewnianego liniowca z czasów Nelsona, z pocz. wieku,  z takim stalowym predrednotem jak np. HMS HOOD z lat 80-tych XIX w....:D. a to ten sam wiek...

    Także, nie ma powodów aby sądzić, że nie jeteśmy w stanie stworzyć równie długo działających okrętów/statków powietrznych. Tylko po co?

    Ps. Dobrym przykładem jest konserwatywna USMC. Do niedawana jako broni osobistej używali Colta M1911, broni z czasów Pancho Villi. Ale nawet oni zastąpili Colta, Glockiem. Zasada działania ta sama. A jednak i tu dotarł postęp..;)


  9. HMS Tyger to niesamowity okręt. Blisko 100-letnia historia, która posłużyłaby na niejeden scenariusz filmowy, zwłaszcza z ostatnim, dramatycznym epizodem.

    300px-HMS_'Tiger'_taking_the_'Schakerloo

    Dziś przywykliśmy do obrazów wojen online, nawet z kamer go-pro z okopów (vide UA). Ale  dziś obejrzeć bitwę morską, bezpośrednio - jest praktycznie niemożliwę, zwłaszcza, że wszystko odbywa się na dużych dystansach. Szczęście mieli więc mieszkańcy Kadyksu w 1674 r., którzy wylegli na brzeg aby obejrzeć bezpośrednie starcie pomiędzy wzmiankowanym HMS Tyger a holendarskim Shakerloo (okręt kaperski), który ostatecznie przegrał. Potyczka, a raczej pojedynek miał miejsce już po zakończeniu trzeciej wojny angielsko-francusko-holendrskiej. 

    Kapitan Tigera zawinął do neuatralnego Kadyksu, napotykając przypadkowo holenderskie okręty. W konserwacji przebywał tam okręt flagowy Holandii pod dowództwem adm Evertsena, który nakazał (?), a może "zasugerował" d-cy Shakeloo, stoczenie honorowego pojedynku z Tigerem. Ostatecznie, słabiej uzbrojony holender przegrał, choc ponoć d-ca Tigera został lekko ranny.

    Ww obraz jest ciekawy, bo pomimo wielu jednostek pływających na obrazie, przedstawia tylko faktycznie  dwa walczące ze sobą, w/w,  okręty, w różnych, sukcesywnie po sobie następujących , manewrach. 

    Ps. D-ca Tygera (Tigera) Harman, stał sie prawdziwym bohaterem ludowym. Jemu i załodze poświęcono, śpiewaną chętnie po tawernach w XVIII stuleciu pieśn "Farwell to Digby". Pokonany holendreski kaper, Shakerloo dał sie wcześniej Anglikom  mocno we znaki.

    • Pozytyw (+1) 1

  10. Rada jak balas (po staropolsku - ciężka, toporna). Same odkrycia zostały dokonane przez  Świętokrzyską Grupę Eksploracyjną, pasjonatów, zapewne finasujących swe poszukiwania ze środków własnych. Już eksploracja pól bitewnych, znanych, sprzed 200 lat nastręcza trudności (wiem to z własnych doświadzeń) a co dopiero sprzed 800 lat. Do tego są potrzebni  eksploatorzy i pieniądze na badania. I czas.  Szukanie tak starych artefaktów w obecnym terenie, to jak szukanie igły w stogu siana. Zwłaszcza w kontekście takiego starcia z okresu środkowego średniowiecza. 

    Owa grupa zabrała się za badanie pobojowiska bitwy pod Kliszowem (1702 r.), podczas której doszło do ostatniej, wielkiej i załamanej szarży husarii. Miało się za to zabrać MWP, które teoretycznie dysponuje budżetem państwowym. Mija ileś tam lat i biorą się za to jednak  pasjonaci. Zobaczymy co z tego wyjdzie. W powszechnej historiografi szarża załamała się w wyniku zmasowanego ognia piechoty, co byłoby łatwym wytłumaczeniem zaniku husraii (rozwój broni palnej). Ale się to nie klei (duża rola kawalerii za Napoleona). Źródła pisane sugerują użycie przeszkód antykawaleryjskich jak kozły hiszpańskie, jeże etc. Odkrycie tego to było coś. Naprawdę coś.

    Pisałem już o tym na tym forum, nawet chyba w tym temacie. Nawet w miejscach tak znanych i i wielkich bitew jak Grunwald czy Beresteczko, pomimo zaangażowanych środków (zwłaszcza Grunwald), znajdowano relatywnie mało artefaktów ze środka pola bitwy. Pod Maciejowicami, w samym epicentrum bitwy to wychodziły kule muszkietowe i kartaczowe, słowem nuda. Spod Beresteczka gdzie starło się na małej powierzchni blisko 200 tyś luda (populacja Częstochowy), wyszło parenaście ułomków kopii husarskich, mimo, że ta dokazywała tam dzielnie..

    Najwiecej artefaktów wychodzi tam gdzie wojsko w panice ucieka lub obozuje. Jak znajdziemy takie miejse to bingo. Pod Beresteczkiem to było miejsce taboru pod d-ctwem imć pana Bohuna (tego z Trylogii, sam wyprowadził część kozaków z matnii). Tam było najwięcej odkryć. Także to nie takie proste. 


  11. W dniu 28.03.2024 o 09:49, darekp napisał:

    że raczej trzeba myśleć tak jak proponuje Sławko, żeby dać ludziom ogólne dobre warunki do działania, a dalej sobie sami poradzą :)

    Właśnie i o to chodzi. Ale to jest bardzo pjemne i nie wyklucza, wręcz przeciwnie, interwencjonizmu państwego. 

    Tu całkiem sensowny artykuł na ww temat:

    https://bizblog.spidersweb.pl/ateistyczni-czesi-plodza-dzieci-na-potege


  12. W dniu 25.03.2024 o 15:09, Sławko napisał:

    . Ludzie żyli we wspólnotach wielorodzinnych i wielopokoleniowych. Wiedzieli, że w razie problemów mogą liczyć na pomoc.

    Ogołnie się zgadzam z tym co napisałeś  ale jakaś szczególna opieka nad osobami niepełnosprawnymi była raczej aberacjcą, a tacy umierali na ogół na  śmietniku

    .", położono Rozalię na sosnowej desce (Antek patrzył na to z rogu izby) i wsadzono ją, nogami naprzód, do pieca.

    Dziewczyna, gdy ją gorąco owiało, ocknęła się.

    — Matulu, co wy ze mną robicie? — zawołała.

    — Cicho, głupia, to ci przecie wyjdzie na zdrowie.

    Już ją wsunęły baby do połowy; dziewczyna poczęła się rzucać jak ryba w sieci. Uderzyła znachorkę, schwyciła matkę obu rękami za szyję i wniebogłosy krzyczała:

    — A dyć wy mnie spalicie, matulu!…

    Już ją całkiem wsunięto, piec założono deską i baby poczęły odmawiać trzy zdrowaśki…

    — Zdrowaś, Panno Mario, łaski pełna…

    — Matulu! matulu moja!… — jęczała nieszczęśliwa dziewczyna. — O matulu!…

    — Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami…

    Teraz Antek podbiegł do pieca i schwycił matkę za spódnicę.

    — Matulu! — zawołał z płaczem — a dyć ją tam na śmierć zaboli!…

    Ale tyle tylko zyskał, że dostał w łeb, ażeby nie przeszkadzał odmawiać zdrowasiek. Jakoś i chora przestała bić w deskę, rzucać się i krzyczeć. Trzy zdrowaśki odmówiono, deskę odstawiono.

    W głębi pieca leżał trup ze skórą czerwoną, gdzieniegdzie oblazłą."

    Antek. Bolesław Prus. 

    Nie wiem czy Antek, albo Janko Muzykant są obecnie w kanionie lektur, ale jego autorzy, niezwykle wnikliwi obserwatorzy życia społecznego, trafnie ukazali prymitywizm owych "wielopokoleniowych" tylko z nazwy, rodzin, które heroicznie i brutalnie, jak w powyższym przykładzie, walczyły o przetrwanie. 

    Tylko wspomne, że jeszcze na terenie Galicji (podkarpackie), odnotowywano w poł. XIX wieku kanibalizm głodowy. 

    Jak w powyższym, literackim, ale realistycznym przypadku, ci ludzie nie byli sobie w stanie w żaden cywilizowany, z naszego widzenia, sposób sobie pomóc.

    Problemem była bieda, abstrahując od prymitywizmu ówczesnej medycyny albo raczej jej braku. 

    Chciałbym podkreślić, jeszcze raz, że problemem w dzietności jest baza socjalna - to samo występowało przez setki lat naszej historii. W XVI, XVII, XVIII wieku rodziny były małe i kruche, rzadko wielopokoleniowe. 

    Przez setki lat jak nie miałeś kapitału, byłeś komornikiem, ogrodnikiem, czeladnikiem, służką - czyli w tamtym rozmumieniu nikim. Ci ludzie się nie rozmnażali w sensie społecznego rozwoju. 

    Z tego punktu widzenia, gwałtowny rozwój społeczeństw afrykańskich (bo to o nich chodzi), wynika z globalizacj. W Czarnej Afryce dzietność, w rozumienu przeżywalności wieku dziecięcego, wzrosła aż 10-krotnie, od lat 50-tych XX. A to z powodu jednego z większych wynalazków współczesnej medycyny czyli szczepionki na polio, w czym miał swój wielki udział dr Hilar Koprowski. Po prostu nagle zastopowano epidemie tej niezwykle groźnej epidemii. Od przełomu lat 50/60 w Afryce mamy gwałtowny, niespotykany w dziejach, wzrost liczby ludności, który rozsadza tamte społeczeństwa, w dodatku z poddane próbie samodzielności po latach kolonializmu.

    Ps. Pełne prawa kobiet do osiągów współczesnej medycy + cały socjal, a w to wliczam mądrą poliytkę mieszkaniową, bo to, jak przed wiekami, jest największą barierą...

     

     


  13. 6 godzin temu, Sławko napisał:

    Te ekstrapolacje aż do roku 2100 wydają się mało wiarygodne.

    W zasadzie czemu?

    Hans Rosling dowodził, że gwałtowne, w skali historycznej ludzkości, przyrosty ludności, były hamowane w momencie osiągnięcia wysokiego na dany moment  poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego. Po tym jak ogólnie ludzkość wyrwała się z pułapki maltuzjańskiej (w najbarziej rozwiniętych społecznościach, wg. Banku Światowego, nastąpiło to ok. 1820 r.), to się sprawdza. Wikipedia podaje, że dzietność światowa  w  1963 r. była na poziomie 5, a w 2012 r. spadła do 2,5 dziecka na matkę.Przy ogólnym wzroście dobrobytu.  I jest to trend ogólnoświatowy, nawet dotyczący najbardziej zacofanych krajów Sahelu.

    Problemem, obecnie trudno namacalnym, są zmiany strukturalne społeczeństw, czyli tzw. starzenie się społeczeństw. Brak zastępowalności pokoleń. Ale to nie jest nowy problem.

    My żyjemy teraz w ułudzie wielkich wielopokoleniowych rodzin. Z tym, że to zjawisko relatywnie nowe. Topolski, jeden z nawybitniejszych naszych historyków od gospodarki nowożytnej, podawał, że w XVI-ym Poznaniu, aż  30 proc gosp. domowych, to były gospodarstwa jednoosobowe. Tkwiliśmy wówczas, jak reszta świata, w pułapce maltuzjańskiej. Ale to kraje Zachodu, które miały ten sam problem co nasz Poznań, z tej pułapki się wyrwały, jako pierwsze. 

    W tym leży główna różnica między zwierzęciem a człowiekiem. Zarówno jastrząb, jak i człowiek jedzą kurczaki, ale im więcej jastrzębi tym mniej kurczaków, podczas gdy im więcej ludzi tym więcej kurczaków. Henry George 1879 r. 

    I to jest sedno. Przyznam, że jestem zwolennikiem idącej w tym duchu  teorii "zasobu ostatecznego" Juliana Simona. Póki starczy ludzkości zasobów intelektualnych, a te są coraz bardziej wspomagane przez AI, dopóty będziemy w stanie równoważyć kryzysy społeczno-gospodarcze jak i również klimatyczne.

    Co oczywiście zwalnia nas z obowiązku dbania o planetę.

     


  14. W dniu 16.02.2024 o 18:31, Astro napisał:

    Czy Europa musi być Mesjaszem Narodów? Osobiście nie wydaje mi się że zbawimy Świat, skoro większość Świata ma to w d*pie. Indie zwłaszcza, choć są sporym emitentem.

    Może Astro to jest moralny kac? Chociaż wątpie. Pierwszym krajem, który przyczynił się do przemysłowej produkcji dwutlenk węgla była Holandia. Jako pierwsza, już w XVII w skorzystała z dobrodziesjstwa dostępu to taniego źródła energii - tu torfu - dzięki czemu zyskała wielką przewagę konkurencyjną. Produkowała CO2 na skale przemysłow,ą ale kto wtedy miał o tym pojęcie. Następnie Wlk. Brytania, na skalę już  zapewne sporo większą , z racji dostępu do węgla kamiennego. Te państwa były potęgami gospodarczymi czasów wczosnonowożytnych. I do dzisiaj rozdają w znacznym stopniu karty. Także z racji owego premium na starcie.

    Trochę się nie dziwie, że państwa wschodzące chcą doszlusować do czołówki peletonu, a jak się da to i grupy uciekinierów z przodu.

    Sęk w tym, że w początkach ery wczesnonowożytnej było bardzo luźno, a teraz mamy nieco zapchany świat. i jedziemy, z racji globalizacji, na wspólnym wózku.

    Mnie jednak bardziej  ciekawi sprawa wpływu owego ocieplenia na prąd zatokowy i jego zaburzenia w kontekście wpływu klimatu na Europę. 

    W bardzo nieodległej przeszłości geologicznej doszło do takiej  ekstremalnej zmiany -  zaburzenia prądu zatokowego. Był to Młodszy Dryas. Na przestrzeni ledwie (w skali geologicznej) kilkuset lat, średnia temperatura w Europie  spadła o kilka stopnii. W Amerycę ta katastrofa przyczyniła sie, jak przedstawiają niektóre hipotezy, do upadku kultury Clovis. 

    Tuż przed Młodszym Dryasem, w  Europie, w zmierzchu była ostatnia wielka kultura górnego paleolitu, magdaleńska. Postępujące ocieplenie, zanik wielkiego spichlerza jakim był chłodny step (stepo-tundra), który był podwaliną rozwoju naszych przodków w Europie, spowodował erozję tej wielkiej kultury. Zmiany klimatyczne wymusiły koniecznośc nowej reakcji.  Nie był to regres technologiczny, ale społeczny chyba tak. I gdy do tych zmian do których zaczęli adaptować  się nasi przodkowie, nadszedł kolejny cios - ponowne, głobalne ochłodzenie. I koniecznoość kolejnych zmian. 

    Badający te zmiany z punktu widzenia archeologicznego, Jarosław Wolski, konkluduje, że najcięższa próbą były  objęte stabilne społeczeństwa o wysokiej specjalizacji, gdyż załamywał się "kod kulturowy". Z kolei najlepiej sobie radziły społeczeństwa "pogranicza", elastycznie reagujące na zmiany. 

    Także pewnym wyzwaniem jest ekstapolowanie powyższych doświadczeń na współczesność. 

     


  15. W dniu 19.02.2024 o 11:24, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    Selim najwyraźniej miał pecha

    W zasadzie dlaczego? Jako jedyny przetrwał bratobójczą walkę o władzę. W 1561 r. wygrał bitwe pod Konyą, w konflikcie dynastycznym sprowokowanym przez ambitnego, starszego brata, Bajezida. Sulejman nie faworyzował żadnego z synów (nie obowiązywała zasada starszeństwa synów), nie sprzeciwił się woli ojca, zwyciężył. Sam Sulejman ponoć żałował śmierci swego syna Mustafy ale Bejazida? Złoto na dwór perski, za które stracono Bejazida, popłynęły zarówno ze skarbca Sulejmana jak i Selima. Być może wielki sułtan obawiał się, że Bejazid, ambitny i waleczny syn, pokusi się o jego obalenie. W przypadku Selima można mówić o szczęściu ale może i politycznej przebiegłości...Sam Selim był wykształcony, pod pseudonimem pisał wiersze, otaczał opieką artystów. Uważany za idiotę był z pewnością uzależniony od alkoholu i opium. Na całe szczęscie dla calej Europy, to za jego rządów rozpoczął się regres sułtanatu i całego imperium.


  16. W dniu 23.01.2024 o 19:20, Sławko napisał:

    To wygląda na kolejną chorobę cywilizacyjną.

    Żeby to było takie proste....endometrioza jest zwana w medycynie "chorobą 1000 hipotez". Gdy wydaje się, że już trafiono na właściwy trop to wychodzą takie kwiatki jak stwierdzona endometrioza u mężczyzny. 

    Zasadniczo faceci nie posiadają endometrium bo nie posiadają macicy. A jednak przypadki endometriozy były stwierdzone u mężczyzn min. w 2017 r. Zasadniczo bardzo ciekawy przypadek.

    Coraz więcej wskazuje na  min. czynniki genetyczne tej choroby, której epidemiologiczne rozmiary dopiero zaczynamy sobie uzmysławiać. Jak widać ww artykule bardzo powoli.

    • Pozytyw (+1) 1

  17. W dniu 12.01.2024 o 19:52, krzysztof B7QkDkW napisał:

    Czym środkowa tropikalna część kontynentu afrykańskiego różni się od lasów równikowych Ameryki Południowej,

    A czy lasy równikowe Ameryki Południowej uginają się od antycznych ruin? Nie, podobnie jak te środkowoafrykańskie.

    Rzut oka na mapę sporo wyjaśnia. Lud Upano żył dosłownie na krawędzi puszczy amazońskiej. W cieniu wulkanu Sangay, który zapewniał jej żyzne gleby. I prawdopodobnie przyczynił się do końca tej kultury. Obecnie teren wulkanu jest objęty ochroną w postaci parku narodowego, znanego z ogromnej różnorodności biologicznej, wynikającej min. ze strefowości klimatu. 

    Z tej różnorodności zapewne korzystali mieszkańcy doliny Upano, budując min.  tarasowe poletka i swoją bogatą kulturę.

    Jak to się ma do głębi puszczy amazońskiej gdzie jeszcze do tej pory żyją neolityczne plemiona bez kontaktu? Wg mnie nijak.

     

    Podobnie kijowe warunki do rozwoju cywilizacji były w tropikjalnej Czarnej Afryce. Była i jest ona izolowana geograficznie (nieporównywalnie bardziej niż lasy równikowe Azji). Od północy i południa otoczona systemem ogrmonych pustyń (Sahara, Kalahari), od zachodu i wschodu otwartymi oceanami (Atlantycki, Indyjski).

    300px-Bantu_Phillipson.png

     

    Ta powyższa grafika przedstawia przemieszczania się ludów Bantu. 1-4 dotyczy okresu starożytności. Widać wyraźnie jak krążyli wokół równikowych lasów środkowej Afryki nie zapuszczając się trwale w dżungle. Tam też przetrwały do dzisiaj prymitywne plemiona Pigmejów czy na Kalahari Buszmenów (lud San). Głębiny starożytnych lasów tropikalnych były środowiskami skrajnie niekorzystnymi dla rozwoju cywilzacji tak w Ameryce Płd jak i w Afryce.

    Grafika i wiecej o Bantu:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Bantu

    W dniu 12.01.2024 o 19:52, krzysztof B7QkDkW napisał:

    , czy Chin (terytorium a nie państwo)?

    Rozumiem, że masz na myśli deszczowe lasy strefy umiarkowanej (podzwrotnikowej)?


  18. W dniu 19.12.2023 o 07:41, darekp napisał:

    Małżeństwo burżuazyjne jest w rzeczywistości wspólnością żon. Komunistom można by zarzucić co najwyżej, że na miejsce obłudnie zamaskowanej wspólności żon, chcieliby wprowadzić oficjalną, otwartą. Rozumie się zresztą samo przez się, że ze zniesieniem obecnych stosunków produkcji zniknie również wynikająca z nieb wspólność kobiet, tj. prostytucja oficjalna i nieoficjalna.

    Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Tylko tyle i aż tyle. Mieli na tyle odwagi moralnej, że nazwali rzeczy po imieniu.

    • Negatyw (-1) 1

  19. W dniu 11.12.2023 o 08:50, darekp napisał:

    Nie wiedziałem o tym, ale rzeczywiście wygląda przekonująco.

    Poglądy polityczne  Łyszczyńskiego były dosyć zbieżne z ruchem mileniarystycznym, a więc głoszącym nadejście Królestwa  Bożego i powszechnej szczęśliwości (w domyśle - równości)

    To były bardzo niebezpieczne poglądy w państwie opartym na gospodarce pańczyźnianej, a więc quasi-niewolniczej. Głównym benficjentem w tych czasach była magnateria, również reprezentowana przez biskupów. KK był największym posiadaczem ziemskim w ówczesnej RP (obecnie tylko drugim, po skarbie Państwa ;)). To były czasy dla ziemian, a raczej latyfundystów,  niebezpieczne - wciąż pamiętano Powstanie Chmielnickiego, bunty chłopskie. W XVII w. zbiegostwo chłopów było olbrzymim problemem. Po co był taki wichrzyciel?

    Oskarżyciel publiczny (instygator) Szymon Kurowicz Zabistowski przedstawiał Łyszczyńskiego przede wszystkim jako tego co chce zburzyć porządek świata. Opartego na zakazach i nakazach boskich, bo tak było skonstruowane ówczesne myślenie. A nakazem boskim dla potomków Chama, była praca....a nie jakś tam równość.

     

    W dniu 11.12.2023 o 08:50, darekp napisał:

    A ksiądz to w praktyce zawsze wybacza, więc to tylko formalność IMHO

    Ostatni raz u spowiedzi byłem ćwierć wieku temu i nigdy więcej..przynajmniej w tej formie serwowanej przez KK. Poznałem kobiety, które w młodości dokonały aborcji i jako wierzące niestety  się z tego wyspowiadały. Żadna nie dostała rozgrzeszenia. Wtedy to je pocharatało psychicznie.

    Spowiedź uszna w tej formie, jaką obecnie serwuje KK, jest bardzo  szkodliwą praktyką, która absolutnie nie powinna mieć miejsca. Tym bardziej przed pierwszą komunią. 

    Tutaj protestancka konfirmacja, jeśli już chce się  przynależeć do kościoła chrześcijańskiego, jest formą dużo dojrzalszą. Tyle, że od samego Kościoła wymaga to dużo wiekszej pracy u podstaw. A w KK cała para w gwizdek idzie w utrzymanie rozbuchanego stanu posiadania.

    Jedynego  ksiądza katolickiego, którego wg. mnie  warto słuchać, jest  prof. A.  Kobylański. Kobylański widzi przyszłość KK w czarnych barwach, a jest mądrym gościem. To będzie bolesny upadek potężnej instytucji. A jak na razie żadnej refleksji ze strony KK...

     

    W dniu 11.12.2023 o 09:32, 3grosze napisał:

    Bohater demokracji raczej. Gdyby żądał dla chłopów wspólnych żon panów, to tak.

    Czy komunizm tego żądał?

    Przyszłość należy do socjalizmu, a więc przede wszystkim do robotnika i kobiety. Dopiero w społeczeństwie socjalistycznym, w którem ludzkość będzie naprawdę wolna, kobieta pokieruje świadomie swym rozwojem… Niemożliwym zaś jest oswobodzenie się, ludzkości bez społecznej niezależności i równouprawnienia płci

    https://www.repozytorium.uni.wroc.pl/Content/78324/24_Sydor_P_Kobieta_a_socjalizm.pdf

    Rosyjski komunizm to była aberacja, bo jak można było fizycznie aplikować dosyć postępowe idee w post-feudalne społeczeństwo? Można było, terrorem, co akurat kacapom wychodzi dosyć dobrze. Skończyło się jak skończyło.


  20. 13 godzin temu, Velorum napisał:

    Kiedyś się na tym zastanawiałem, choć obecnie już nie, ale jednak wspomnę. Jakim trzeba być "miętczakiem" i mizerotą, by biegać do niby faceta w sukience i prosić o przebaczenie... Prawdziwy facet bierze na klatę wszelkie konsekwencje i nie potrzebuje do tego sukienek. Moja karma jest tylko moja, i żadna spódniczka tego nie zmieni.

    Jako agnostyk (raczej ten status mnie już mało obchodzi) i (niestety) antyklerykał chciałbym Ci bardzo przyklasnąć. Tyle, że historia spowiedzi ma ponad 1600 lat i jej wprowadzenia domagali się głównie sami  wierni kościoła. 1600 lat to ogromny szmat czasu, więc jest co analizować. Łatwo jest to  co powyższe napisać zza komputera w XXI w. 

    Weźmy "patrona" polskich ateistów, Kazimierza Łyszczyńskiego. Przez wiele lat był jezuitą, wbity w barokową, agresywną kontreformacje. Spowiadał się zapewne codziennie.

    Po czasie spłodził dzieło "De non existentia Dei" (O nieistnieniu Boga), w którym ogłosił, że "Bóg jest tworem człowieka". I zapłacił za to najwyższą cenę. Choć przed Sądem Sejmowym wyparł się  swego ateizmu tłumacząc, że nie dokończył swego dzieła ( albo wiedział jak  potrafią przymusić do wiary w boga), to zapłacił najwyższą cenę. Król Sobieski przystał na jego prośbę i zamienił karę spalenia żywcem na stosie, na ścięcie, to jednak wpierw (wg. jednej z zachowanych relacji) obcęgami wyrwano mu na żywca język, a później ścięto prawe przedramię. Publicznie. 

    Łyszczyński nawet nie tyle był ateistą co prekursorem antyteizmu, którego słynnym podsumowaniem było to marksistowskie "religia  to opium dla ludu".

    To nie był "miętczak i mizerota", a zapewne niezwykle inteligentny i przenikliwy myśliciel, ale niestety osadzony w realiach epoki. I to wg. mnie warto podkreślić. W kontekście pędzenia do spowiedzi, bo potrzeby psychiczne człowieka są kształtowane w ogromnej części przez otaczającego środowisko.

    Postepowy Luteranizm, ze spowiedzią  indywidualną, tzw. uszną  mierzył się aż 300 lat. Dopiero, o ile mnie pamięć nie myli, pod koniec XVIII w. zapanował konsensus do spowiedzi powszechnej. Niestety KK, po imponujących osiągnięciach Kontreformacji, pogrążył się w stagnacji i intelektulanej mieliznie, czego wyrazem są owe "procesje" do konfesjonału, zwłaszcza w święta, żeby pan pleban wybaczył.

    Ps. Apropos Łyszczyńskiego. Istnieje także wątek, że ten szlachcic  został stracony nie za swój ateizm. Mimo wszystko solidaryzm szlachty jako stanu był silny i chyba wybaczał nawet takie aberacje, jak niewiara w boga. Jego poglądy były lokalnie znane przez dobrych kilkanaście lat, do czasu procesu. W procesie Łyszczyńskiego prym wiedli przedstawiciele KK. Sam wyrok wywołał chwilowe oburzenie szlachty i ponoc sam papież był oburzony egzekucją Jednak miało przeważyć co innego -  głosił także równość wszystkich ludzi, a więc również równość chłopów, którzy charowali na dobrobyt swych panów. Nie do pojęcia w tamtej Rzeczpospolitej. Bohater komunizmu? 

     

     

    • Pozytyw (+1) 2

  21. W dniu 30.11.2023 o 09:47, 3grosze napisał:

    Ten drobiazg jest zbyt ważny, aby był trzeciorzędowy. On jest drugorzędowy.

    Racja! Mój błąd, jakoś mi się tak wbiło z tymi cechami...

    W dniu 30.11.2023 o 09:47, 3grosze napisał:

    Taka wymiana zdań się kiedyś odbyła:

    " Pij, pij, będziesz łatwiejsza.

    Pij, pij nie będziesz mógł "

    Odwieczny problem ;)

    Tak to, bardzo celnie, spuentował Boy-Żeleński:

    Z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz

    :D

×
×
  • Dodaj nową pozycję...