Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

venator

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    543
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    35

Odpowiedzi dodane przez venator


  1. W dniu 23.04.2024 o 15:37, Antylogik napisał:

    Ale ja mówię o zjawisku powszechnym, a nie jednostkowym.

    Nie ma oczywiście danych epidemiologicznych, ale w środowiskach mających w zasadzie nieograniczony dostęp do pożywienia i nie parających się pracą fizyczną lub zawodowo zajęciami wojskowymi, ten problem nie był  bynajmniej jednostkowym. Teraz po prostu dużo więcej ludzi ma dostęp do pożywienia, w niemal nieograniczonej ilości.

     

    W dniu 23.04.2024 o 15:37, Antylogik napisał:

    Oczywiste jest, że dawno temu też się spotykało grubasów.

    Z Twojego zdania to nie wynika:

    Cytat

    A dlaczego 1000 lat temu nie istniała taka choroba?

     

    W dniu 23.04.2024 o 15:37, Antylogik napisał:

    Dziwne zdanie, tak jakbyś sam nie wiedział co chcesz powiedzieć. Jeżeli już się dyskutuje o nadwadze i otyłości w kategoriach "wyzwania", to skupiłbym się na kwestii zdrowej i dobrej jakości żywności. Jeśli mówisz o "wyzwaniu", to powinieneś raczej powiedzieć o stosunku ceny do jakości produktu. W swoim długim przemówieniu nie zwróciłeś uwagi, że bardzo bogaci ludzie w naszych czasach nie są grubi. Gdyby tylko chodziło o to, co napisałeś, to powinna istnieć liniowa zależność między dochodami a wagą. Taka nie występuje.

    Dobra jakość żywności jest oczywiście niezmiernie istotna, ale najważniejszą kwestią w otyłości jest rzecz bardzo prosta - nadpodaż kalorii. 

    Liniowa zależność między dochodami, a wagą? Dobry temat na doktorat, a nie na wpis na forum..;) A i wśród bogaczy znalazłby się nie jeden grubas...

    Jednak faktycznie, spora część ludzi zamożnych dba dzisiaj o sylwetkę, zdrowie i kondycję, bo raczej wprost wynika to z ich świadomości oraz możliwości dysponowania wolnym czasem. Ci mniej zamożni na ogół tyrają, niekoniecznie fizycznie, i nie mają albo czasu albo siły, i chęci aby pójść poćwiczyć. 

    Nawet na stanowiskach tzw. fizycznych, pracy stricte fizycznej, wymagającej ciągłej pracy mięśni jest coraz mniej, bo nawet rowy dzisiaj się kopie przy pomocy małych koparek. A dostęp do jedzenia, niemal nieograniczony.... (mam na myśli oczywiście kraje powiedzmy UE). Słodzone napoje, coś co kiedyś zapewniało kalorię do codziennej harówki, kult fast foodów...

    Jeśli chodzi o temat genów - a co z typami sylwetek? Chyba każdy z nas w swoim otoczeniu zna ektomorfika, który "zje konia z kopytami" i jest ciągle chudy, albo mezomorfika, który nie dość, że chudy to jeszcze, "od niechcenia" wysportowany? Oczywiście, to pewnego uproszczenie bo rzadko można spotkać czystą sylwetkę..

    W dniu 23.04.2024 o 15:37, Antylogik napisał:

    Czy znasz przypadki otyłych Słowian?

    Nie, nie znam, właśnie przyleciałem z Teegarden C i się dziwie...;)


  2. W czynnej służbie bojowej  pozostaje zaś unikalny, nieuzbrojony, rosyjski  okręt ratownictwa podwodnego  Kommuna, zwodowany w 1912 r. W 2023 r. Kommuna brała udział w pracach na Morzu Czarnym ,nad próbą wydobycia szczątków amerykańskiego drona MQ-9 Reaper - dziadek vs dron. Także spora ciekawostka.  Nie wiem jak się to skończyło.

    Ach, byłbym zapomniał. Kommuna już jest  poważnie uszkodzona (20/21 kwietnia). W czasie UA ataku na port wojenny w Sewastopolu, na Kommune spadły resztki RUS pocisku przeciwlotniczego wymierzonego w ukraińskiego drona (też jego fragmenty spadły na okręt). Ponoć pojawiły się głosy, że jak to - toć zabytek, ale póki ma wciągniętą banderę na maszt , jest zasobem wojennym napastniczego (bandyckiego) kraju.


  3. W dniu 21.04.2024 o 15:30, Antylogik napisał:

    A dlaczego 1000 lat temu nie istniała taka choroba?

    Raczysz żartować?

    Już Hipokrates zauważył, że nagła śmierć częściej dotyczy ludzi otyłych niż szczupłych. Zauważył też, że otyłość jest jest jedną z głównych przyczyn niepłodności i rzadkich miesiączek u otyłych kobiet. Hinduscy lekarze Susrata i Charak, już 2500 lat temu zauważyli związek przyczynowo-skutkowy między otyłością, a cukrzycą.

    Ojciec anatomii, Galen, wyróżniał dwa typy otyłości: "umiarkowany" (nadwaga?), która uważał za naturalny i "nadmierny" - szkodliwy. W starożytności zdawano sobie jak widać sprawę z  patologicznych aspektów otyłości, która i wtedy występowała jako wcale nierzadkie zjawisko.

    W średniowieczu i czasach nowożytnych (zwłaszcza w tych ostatnich) otyłość stała się modna i była synonimem bogactwa i powodzenia i dotykała zwłaszcza arystokracji.

    Lew Lechistanu, Jan Sobieski, podczas przegranej pierwszej  bitwy pod Parkanami, musiał salwować się ucieczką z pola bitwy. Król był wówczas tak otyły, że aby nie spadł z konia, był podtrzymywany przez swego wiernego sekretarza Matuszewskiego i jeszcze jednego dragona. Ulubionym podwieczorkiem króla Jana, był rodzaj kogla-mogla składającego się z 12 jaj z cukrem...

    Zachował się protokół z sekcji zwłok, rozsławionego przez Sienkiewicza,  ledwie 39 letniego Jeremiego Wiśniowieckiego, który jako sprawny dowódca, sporo czasu spędzał w siodle:

    "Naleziono w nim tłustość wielką, kiszki tak łojem oblane, jak u wieprza nie mogą być tłustsze, serce tak tłustość oblała, że szpilką nie było gdzie tknąć".

    Ten cytat przytaczam za genialną pracą Z. Kuchowicza "Człowiek polskiego baroku", który ww. tematyce sporo poświęca miejsca. Wg. Kuchowicza, w zdecydowanie lepszej kondycji od magnaterii była średnia szlachta, która odżywiała się zdecydowanie lepiej niż chłopi, a nie przejadała się jak arystokracja. Duże znaczenia miał też styl  bycia - u szlachty obżarstwo w trakcie licznych uczt i spotkań było w znaczny sposób niwelowane przez liczne dni postne (wynikające z kalendarza liturgicznego), codzienną ruchliwość powodowaną koniecznością doglądania majątku i polowaniami - jeszcze w XVII w zdarzali się szlachcice polujący  na niedźwiedzia "po rycersku" - z oszczepem, co wymagało dużej sprawności fizycznej, nie mówiąc już o przytomności umysłu i odwadze. Młodzież szlachecka żywiona była zaś skromnie (liczne zachowane skargi w pamiętnikach) i kalorie zbijała w forsownych zajęciach - nauce szermierki, jazdy konnej, strzelania (również z łuku) oraz ćwiczeniach fizycznych ( w szkołach jezuickich grano min w piłkę  nożną).

    Tyle, że powyższe dotyczyło kilku procent społeczeństwa. Bo reszta, jeśli nie głodowała z powodu zarazy lub kolejnego przemarszu wojska (nie istotne czy obcego czy swojego ;)), po prostu nie dojadała. 

     

    W dniu 21.04.2024 o 15:30, Antylogik napisał:

    Możesz żreć i żreć, nie hamuj się.

    Ludzie żrą, bo ogromna większość naszych przodków żreć nie mogła i żyła w ustawicznym niedoborze kalorii.

    Nowożytnym, chłopskim rajem była Kukania (z łac. gotować), zwana Biedaszkowem, Chamchołowem.  W opisie z XVII wieku tak wyglądała Kukania:

    To miasto chudym pachołkom prawie jest kuchnia, bo przez nie idzie rzeka wielka, jako trzykroć Wisła, mleczna, a ma jaglane brzegi gotowe, warzone. Wół wielki, pieczony, śród rynku stoi; nóż w nim, a wielka buła chleba papieskiego między rogami. Każdemu wolno ukroić chleba i wołu tyle, ile potrzeba, a nie ubywa ani chleba, ani wołu" ( cyt. z Kacper Pobłocki " Chamstwo").

    No więc o czym przez setki lat marzyła większa część naszych przodków? O jedzeniu. Ciągle o jedzeniu. 

    Jeszcze w poł. XIX, w wyjątkowo głodnej Galicji, na przednówku, notowano przypadki kanibalizmu głodowego, na co zachowały się dokumenty.

    I teraz nagle ludzie w przeciągu raptem 3-4 pokoleń zyskują niezwykle łatwy dostęp do pożywienia. Więc jedzą, bo tysiącletnich, ewolucyjnych mechanizmów jedzenia na zapas, nie pozbędziesz się tak łatwo. W dodatku coraz mniej pracuje się fizycznie.

    Oczywiście, ja nikogo nie usprawiedliwiam, choroby metaboliczne związane z otyłością są  epidemią XXI w. i są pod tym kątem olbrzymim wyzwaniem. Ale ich rozpowszechnienie da się racjonalnie wytłumaczyć...

     

    W dniu 21.04.2024 o 16:14, Astro napisał:

    Ile kasiorki byśmy zaoszczędzili gdyby MATURA była prawdziwym egzaminem dojrzałości?

    Jak wyglądało dawniej:

    https://wyborcza.pl/alehistoria/7,121681,12105835,czy-zdalbys-mature-przed-wojna.html

    ;)


  4. W dniu 16.04.2024 o 12:20, Astro napisał:

    , bo w końcu armia jest ważniejsza (i to o rzędy wielkości)... Co pilniejsze?  A tu w końcu jeszcze rak, dzieci umierające na rzadkie choroby itd. 

    Nie przesadzajmy. Każda większa wojna jest kołem zamachowym postępu. Jeśli chodzi o ww.  cytat  to weźmy antybiotyki. Olbrzymi postęp w produkcji antybiotyków, a w zasadzie jednego, pierwszego i podstawowego, penicyliny zaczął dokonywać się po Dunkierce, kiedy wojna zaczęła zbierać żniwo wśród Brytyjczyków. Do tego stopnia, że brytyjskie uniwersytety, w tym szacowny Oksford zerwały z  prastarym tabu jakim była zasada, że uniwersytety nic nie produkują. Co więcej, po raz pierwszy zatrudnił do tego kobiety, które mozolnie, w chłodzie, 8 godzin dziennie przetaczały cenną substancje z buteleczki w buteleczkę. 

    Kolejne przyspieszenie to wizyta jednego ze współtwórców penicyliny, Howarda Floreya, która była spowodowana wiadomościami o tym, że Niemcy za pośrednictwem Szwajcarii, chcą uzyskać informacje o tym cudownym lekarstwie. Istny wyścig zbrojeń. Wizyta ta była katalizatorem potężnego postępu, w tym opracowaniem przez  naukowców USA procesu głębokiej fermentacji, która umożliwiła produkcję penicyliny na skalę przemysłową (co stało się zresztą później  pewnego rodzaju kością niezgody pomiędzy sojusznikami Wlk. Brytanią i USA). 

    Także wojna była katalizatorem ogromnego postępu w medycynie jakim było niewątpliwie wprowadzenie produkcji pierwszego uniwersalnego i skutecznego antybiotyku. 

    Idąc dalej - weźmy medycynę ratunkową. We współczesnej medycynie ratunkowej powszechnie wdrożono stricte wojskowe i niezwykle skuteczne sposoby tamowania masywnych krwotoków, jakim jest zastosowanie opasek uciskowych (staz taktycznych) i hemostatyków. Do tego olbrzymi postęp w protetyce, chirurgii (widoczny zwłaszcza po I woj. św.).

    Liczące się wojskowo państwa, łożą ogromne pieniądze na badania naukowe. Podam przykład nieoczywisty. Jeden z naszych najwybitniejszych naukowców - Napoleon Cybulski, trzykrotnie nominowany do Nagrody Nobla z dziedziny medycyny i fizjologii (1911,1914, 1918 r..) Wykształcenie zdobył w jednej z najlepszych ówczesnych uczelni medycznych Imperium Rosyjskiego, Cesarskiej Akademii Medyczno-Chirurgicznej (od 1881 r. Cesarskiej Wojskowej Akademii Medycznej) w Petersburgu. To tam, wykorzystując zmodyfikowaną rurkę Pitota, zbudował  fotohemotachometr. Dzięki temu jako pierwszy człowiek na świecie, naukowo udowodnił fizjologiczny przepływ krwi na dużym obwodzie, formułując ogólną zasadę - im bliżej serca tętnica  tym szybciej następuję przyspieszenie skurczowe. 

    Oczywiście, Cybulski, jest przede wszystkim znany jako ojciec endokrynologii, bo jako pierwszy odkrył znaczenie jednej z podstawowych katecholamin w naszym organizmie - adrenaliny.

    Rzekłbym na koniec jeszcze jedno - budżet Pentagonu przeznaczony na rozwój sił kosmicznych, jest sporo wyższy niż budżet całego NASA

    W dniu 18.04.2024 o 16:51, Astro napisał:

    Mickiewicz nie był geniuszem... Tego jestem pewien. :P

    Nie wiem czy był geniuszem. Ale "Pan Tadeusz"...;) oczywiście najbardziej znany, a dużo mniej jego  niepublikowana nigdzie "Historia przyszłości', niezwykle przenikliwa wizja przyszłości (wizja obserwacji satelitarnych czy natychmiastowej komunikacji w czasach gdy nie znano jeszcze telegrafu). Wizjonerski umysł. 

    Champollion, który za młodu zbuntował się matematyce, a później dzięki logice odczytał hieroglify wykutę w Kamieniu z Rosetty. 

    Bo wśród nauk formalnych istnieją tylko dwie - matematyka i logika. 

    Nie bez przyczyny, na humanistycznych przecież studiach, uczą się logiki, wzorów i całego "ścisłego rozumowania". Bez tego nie widzę też nauk historycznych. 

    Nie wiem czy matma jest potrzebna na maturze - bez dwóch zdań, przyszły abiturient powinien myśleć logicznie.

    Ps. Jest jeszcze jedna kwestia, na koniec tego długiego wywodu. Muzyka:

    Ludwig-van-Beethoven-Symphony-No.-9-in-D

    X Symfonia d-moll. 

    Skomponował ją Beethoven, jak był już całkowicie głuchy. To matematyka czy humanistyka? Zapisać nuty tak, żeby zagrała ją cała orkiestra w głęboko humanistycznym wymiarze..


  5. W dniu 16.04.2024 o 13:01, Astro napisał:

    Ale masz już rower stacjonarny z podłączonym alternatorem i kręcisz?

    cyt: Im mniej wydadzą na prąd, tym więcej mogą zarobić.

    Ale po co pedałować jak wystarczy mieć znajomości:

    https://tvn24.pl/tvnwarszawa/najnowsze/warszawa-kopalnia-kryptowalut-odkryta-w-budynku-naczelnego-sadu-administracyjnego-policjanci-w-mieszkaniach-pracownikow-st7522714

    Jakby co, państwo zapłaci ;)


  6. W dniu 15.04.2024 o 14:22, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    Takie artefakty są charakterystyczne nie tylko dla rzymskiej elity wojskowej, ale znajduje się je również we wczesnych pochówkach anglosaskich.

    Kolejny "żywy" dowód na to, że nie należy przywiązywać się do tradycyjnych granic rozdzielających epoki historyczne. Vide równoległe funkcjonowanie  prawa rzymskiego i starogermańskiego we wczesnych państwach germańskich wyrosłych na gruzach dawnego zachodniego Rzymu. 


  7. Ja Ciebie doskonale rozumiem, zwłaszcza w kontekście naśmiewania się ze społeczeństwa amerykańskiego i jego ignorancji w wielu dziedzinach życia. Zwłaszcza szczycenia się "naszym systemem" edukacji. W końcu to Amerykanie pierwsi wysłali człowieka na Księżyc, co uważam za jedno z największych sukcesów ludzkości.

    W dniu 15.04.2024 o 08:34, darekp napisał:

    *) Wydaje mi się, że u nich jest (co by o nich nie myśleć złego/dobrego) jednak mimo wszystko wyższy stopień wolności niż u nas i dla mnie to się liczy, poza tym stopień rozwoju nauki/techniki itd.

    Mają bardzo duże przywiązanie do demokracji, zwłaszcza w wydaniu republikańskim, coraz mniej zrozumialym dla Europejczyków.

    Co do nauki/techniki to bez dwóch zdań. Odjeżdząją nam.


  8. Mają "Flag Protection Act", także  nie takie to proste, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich mocno różniący się od polskiego (kontynantelnego) system prawa anglo-saskiego typu common law.

    Natomiast w temacie - czy to jest kraj pod tym kątem "wyżej stojący od nas", dopuszczający w sporej ilości stanów, karę śmierci, z licznymi pomyłkami sądowymi w tej materii?


  9. W dniu 8.04.2024 o 01:25, ex nihilo napisał:

    Thiikiiim... nosz kurde, nie wrzucaj takiego szajsu. Bla bla bla konfiarsko-pisiorski bełkot bez jakichkolwiek sprawdzalnych danych.

    Autor tego tekstu, ze stajni JKM, Tomasz Cukiernik, chętnie publikował w takich wynalazkach jak "Opcja na prawo", którą cytował Sputnik, jako przykład, że Polskę można wyrwać "ze szponów" UE. Płodził też w magnapolonia.org, który węgierski think tank, Political Hungary, sklasifikował jako medium szerzące sowiecką, kremlowską propagande.

    W "Do rzeczy", tuż przed wyborami parlamentarnymi 2023 r. spłodził tekst :

    Do-Rzeczy-40.23.jpg

    Sam Mentzen był chyba sceptyczny wobec Cukiernika. Za to Zbysiu Ziobro już nie. Cukiernik spłodził dla tej partyjki "„Next Generation EU – koszty i ryzyka dla Polski” - tak wartościowe, że już oryginalu nie można znaleźć, przynajmniej w pobieżnym przeglądaniu netu. 

    Także takie konfiarskie popłuczyny człeka, być może prowadzonego przez oficera ze wschodu.

     


  10. Trochę będzie to przypominało żeglugę po wszechoceanie w XVI, XVII a nawet XVIII w. Tylko wtedy, jak załoga nie wracała, to nie wracała, mało kto się przejmował. Na pierwsze załogowe wyprawy międzyplanetarne, będą zwrócone oczy całego świata. Sama załogowa wyprawa na Marsa to będzie bez wątpienia jedno z największych wyzwań technologicznych ( in ie tylko) ludzkości. A gdzie wyprawy międzygwiezdne..... ;)


  11. W dniu 4.04.2024 o 14:58, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    Husaria, początkowo jazda lekkozbrojna, pojawia się w XVI wieku. W 2. połowie wieku XVII jest już elitarną jednostką ciężkozbrojną.

    Tutaj znowu mamy problem definicji. Czy husaria była jazdą ciężkozbrojną? W sensie podstawowej taktyki, natarcia przy użyciu kopii, masy i szybkości przełamania, to i owszem. Choć i nie zawsze tak działała, a zdarzało się, że była używana do zadań pościgowo-zwiadowczych, zwłaszcza jej bardziej uboga część - litewska.

    Ale nie w sensie cięzkości uzbrojenia. Masa uzbrojenia tak ochronnego jak i zaczepnego nie była wyższa od regulaminowego oporządzenia ułanów z I poł. XX stulecia. 

    W czasach największej świetności husrarii, czasów Kircholmu, Kłuszyna, zbroje typu 3/4  ciężkozbrojnych kirasjerów habsburskich, potrafiły ważyć nawet 65 kg (przy masie kirysów husraskich rzędu 14-18 kg) i były wówczas szczytem płatnerskiej sztuki. Takie zbroje wytrzymywały strzał z bliskiej odległości  z ciężkiego muszkietu, ponoć nawet z przyłożenia. Kosztem był ogromny ciężar i znaczne ograniczenie mobilności. Pod tym względem uzbrojenie husarskie były idealnym połączeniem ochrony pancernej z mobilnością.

    Czy w II poł XVII w. to były jednostki elitarne? Załamanie się gospodarki RON w poł XVII w., ogromny koszt wystawienia pocztu husarskiego ( przede wszystkim dobór koni) spowodował potężny  kryzys tej formacji. W chwili największej słabości RON, w czasach Potopu, ta formacja pod kątem liczebności stanowiła wręcz margines. Renesans formacji przypadł za czasów Sobieskiego, ale też i z powodu odgórnego działania czyli "pohusarzenia" wielu chorągwi pancernych. To i tak był cień dawnej husraii, gdzie za Batorego czy Zygmunta III w kawalerii, 80 % to była husraria. Wszystko się jako tako  kręciło za rządów Sobieskiego czy póżniej hetmana Jabłonowskiego. Koniec XVII w, dosyć gwałtowny upadek polskiej państwowości a za tym i wojskowości, to był kolejny regres husarii. 

    Zawsze mnie to zastanawiało skąd ten dosyć gwałtowny zanik wartości tej formacji, która w XVIII w. nie stanowiła nawet cienia poprzednich pokoleń husraii? 

    Główna odpowiedż to chyba zanik ogólnowojskowych cech formacji. Regres zawodowej służby oficerskiej (wzrost znaczenia towarzyszy sowitych), klientelizm, ale też zanik ćwiczeń ogólnowojskowych. Wimmer podawał, że jeszcze w latach 90-tych XVII, każda chorągiew wiosną spotykała się ćwiczeniach ogólno-kompanijnych (w chorągwii), gdzie ćwiczono to co stanowiło clue formacji czyli działania wspólne w chorągwi - zwroty całą formacją, natarcie, rozejście  sie, pościg etc....

    Nieoceniony J. Kitowicz, który husaraię znał z osobistych obserwacji, z poł. XVIII, rzeczywiście oceniał ją jako elitarną. Każdy towarzysz husarski, był "równy genarałowi" wojsk cudzoziemskie autoramentu i miał wolny wstęp na królewskie komnaty. Każdy, który miał odpowiednie urodzenie i szkatułę....Bez żadnej wartości bojowej.

    Stało to w sprzeczności np. w stosunku do życiorysu naszego trybuna ludowego, Czarnieckiego. Ten wieloletni husarz zaczynał służbę jeszcze jako żołnierz "lisowskiego zabytku", czyli dawny lisowczyk, których Kobyliński nazwał "komandosami XVII W. ". 

    Taki był smutny koniec substratu naszego narodowego mitu.

    • Pozytyw (+1) 1

  12. W dniu 2.04.2024 o 13:22, Krzychoo napisał:

    95 lat w działaniu. Czy ktokolwiek dziś robi takie rzeczy?

    Najstarszym pływającym okrętem jest USS Constitution , zwodowany w 1795 roku. Z ogromnymi zasługami bojowymi. Pływa. No, ale to powiedzmy, że nie ta epoka, no i okręt jest symbolem, bez żadnej wartości bojowej. Ale za to piękny:

    USS-Constitution-time-power-victory-Bost

     

    W czynnej służbie bojowej  pozostaje zaś unikalny, nieuzbrojony, rosyjski  okręt ratownictwa podwodnego  Kommuna, zwodowany w 1912 r. W 2023 r. Kommuna brała udział w pracach na Morzu Czarnym ,nad próbą wydobycia szczątków amerykańskiego drona MQ-9 Reaper - dziadek vs dron. Także spora ciekawostka.  Nie wiem jak się to skończyło.

    MIO_spec_1_2015_komuna.jpg

     

    Cóż, ciężko powiedzieć czy współczesne okręty, statki te wodne jak i te  latające będą działały prze kolejne 100 lat. Zwłaszcza wobec  ogromnego przyspieszenia technologicznego. Nie mamy kryształowej kuli. Szybkość zmian  technologicznych jest tak duża, że obecnie już 30-letnie okręty, bez poważnych zmian modernizacyjnych, są już przestarzałe.

    Są jednak jednostki tak dobrze i wizjonersko zaprojektowane, że na całe dekady pozostawiają duży zapas modernizacyjny.

    Amerykanie inwestują 48,6 mld dolarów w modernizacje B-52 Stratofortress, które mają posłużyć do...2060 r. A więc ponad 100 lat.  Jest to jak najbardziej w zasięgu technicznym.

    Kolejnym jest ikona lotnictwa myśliwskiego jakim jest F-16. Od oblotu stuknęło mu już 50 lat, a samolot nadal jest rozwijany. Od pierwszych serii, obecne block 70/72 różnią się kolosalnie, ale nadal wykorzystują ten sam genialnie zaprojektowany płatowiec. Te wprowadzone w najbliższych latach, o ile będą właściwie eksploatowane i poddane MLU, mają szanse dociągnąć w okolice lat 70-tych, o ile nie wyeliminują ich całkowicie, nowe konstrukcje. To samo dotyczy Apacza, a jeszcze bardziej Chinooka. 

    Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze na jeden szczegół - taki F-16 składa się z ok. 200 tyś części, z których niektóre są poddane ogromnym siłom. Nieporównywalne do drewnianego żaglowca. A mimo to wiele tych wiekowych samolotów, są w gotowości operacyjnej.

    To, że Tiger służył bojowo przez blisko wiek, nie może być powodem do ekstrapolacji jego przypadku, na współczesność. Zmiany na polu walki były wówczas bardzo powolne. Ale już jeśli weźmiemy pod uwagę sam wiek XIX to były to zmiany  kolosalne - starcie drewnianego liniowca z czasów Nelsona, z pocz. wieku,  z takim stalowym predrednotem jak np. HMS HOOD z lat 80-tych XIX w....:D. a to ten sam wiek...

    Także, nie ma powodów aby sądzić, że nie jeteśmy w stanie stworzyć równie długo działających okrętów/statków powietrznych. Tylko po co?

    Ps. Dobrym przykładem jest konserwatywna USMC. Do niedawana jako broni osobistej używali Colta M1911, broni z czasów Pancho Villi. Ale nawet oni zastąpili Colta, Glockiem. Zasada działania ta sama. A jednak i tu dotarł postęp..;)


  13. HMS Tyger to niesamowity okręt. Blisko 100-letnia historia, która posłużyłaby na niejeden scenariusz filmowy, zwłaszcza z ostatnim, dramatycznym epizodem.

    300px-HMS_'Tiger'_taking_the_'Schakerloo

    Dziś przywykliśmy do obrazów wojen online, nawet z kamer go-pro z okopów (vide UA). Ale  dziś obejrzeć bitwę morską, bezpośrednio - jest praktycznie niemożliwę, zwłaszcza, że wszystko odbywa się na dużych dystansach. Szczęście mieli więc mieszkańcy Kadyksu w 1674 r., którzy wylegli na brzeg aby obejrzeć bezpośrednie starcie pomiędzy wzmiankowanym HMS Tyger a holendarskim Shakerloo (okręt kaperski), który ostatecznie przegrał. Potyczka, a raczej pojedynek miał miejsce już po zakończeniu trzeciej wojny angielsko-francusko-holendrskiej. 

    Kapitan Tigera zawinął do neuatralnego Kadyksu, napotykając przypadkowo holenderskie okręty. W konserwacji przebywał tam okręt flagowy Holandii pod dowództwem adm Evertsena, który nakazał (?), a może "zasugerował" d-cy Shakeloo, stoczenie honorowego pojedynku z Tigerem. Ostatecznie, słabiej uzbrojony holender przegrał, choc ponoć d-ca Tigera został lekko ranny.

    Ww obraz jest ciekawy, bo pomimo wielu jednostek pływających na obrazie, przedstawia tylko faktycznie  dwa walczące ze sobą, w/w,  okręty, w różnych, sukcesywnie po sobie następujących , manewrach. 

    Ps. D-ca Tygera (Tigera) Harman, stał sie prawdziwym bohaterem ludowym. Jemu i załodze poświęcono, śpiewaną chętnie po tawernach w XVIII stuleciu pieśn "Farwell to Digby". Pokonany holendreski kaper, Shakerloo dał sie wcześniej Anglikom  mocno we znaki.

    • Pozytyw (+1) 1

  14. Rada jak balas (po staropolsku - ciężka, toporna). Same odkrycia zostały dokonane przez  Świętokrzyską Grupę Eksploracyjną, pasjonatów, zapewne finasujących swe poszukiwania ze środków własnych. Już eksploracja pól bitewnych, znanych, sprzed 200 lat nastręcza trudności (wiem to z własnych doświadzeń) a co dopiero sprzed 800 lat. Do tego są potrzebni  eksploatorzy i pieniądze na badania. I czas.  Szukanie tak starych artefaktów w obecnym terenie, to jak szukanie igły w stogu siana. Zwłaszcza w kontekście takiego starcia z okresu środkowego średniowiecza. 

    Owa grupa zabrała się za badanie pobojowiska bitwy pod Kliszowem (1702 r.), podczas której doszło do ostatniej, wielkiej i załamanej szarży husarii. Miało się za to zabrać MWP, które teoretycznie dysponuje budżetem państwowym. Mija ileś tam lat i biorą się za to jednak  pasjonaci. Zobaczymy co z tego wyjdzie. W powszechnej historiografi szarża załamała się w wyniku zmasowanego ognia piechoty, co byłoby łatwym wytłumaczeniem zaniku husraii (rozwój broni palnej). Ale się to nie klei (duża rola kawalerii za Napoleona). Źródła pisane sugerują użycie przeszkód antykawaleryjskich jak kozły hiszpańskie, jeże etc. Odkrycie tego to było coś. Naprawdę coś.

    Pisałem już o tym na tym forum, nawet chyba w tym temacie. Nawet w miejscach tak znanych i i wielkich bitew jak Grunwald czy Beresteczko, pomimo zaangażowanych środków (zwłaszcza Grunwald), znajdowano relatywnie mało artefaktów ze środka pola bitwy. Pod Maciejowicami, w samym epicentrum bitwy to wychodziły kule muszkietowe i kartaczowe, słowem nuda. Spod Beresteczka gdzie starło się na małej powierzchni blisko 200 tyś luda (populacja Częstochowy), wyszło parenaście ułomków kopii husarskich, mimo, że ta dokazywała tam dzielnie..

    Najwiecej artefaktów wychodzi tam gdzie wojsko w panice ucieka lub obozuje. Jak znajdziemy takie miejse to bingo. Pod Beresteczkiem to było miejsce taboru pod d-ctwem imć pana Bohuna (tego z Trylogii, sam wyprowadził część kozaków z matnii). Tam było najwięcej odkryć. Także to nie takie proste. 


  15. W dniu 28.03.2024 o 09:49, darekp napisał:

    że raczej trzeba myśleć tak jak proponuje Sławko, żeby dać ludziom ogólne dobre warunki do działania, a dalej sobie sami poradzą :)

    Właśnie i o to chodzi. Ale to jest bardzo pjemne i nie wyklucza, wręcz przeciwnie, interwencjonizmu państwego. 

    Tu całkiem sensowny artykuł na ww temat:

    https://bizblog.spidersweb.pl/ateistyczni-czesi-plodza-dzieci-na-potege


  16. W dniu 25.03.2024 o 15:09, Sławko napisał:

    . Ludzie żyli we wspólnotach wielorodzinnych i wielopokoleniowych. Wiedzieli, że w razie problemów mogą liczyć na pomoc.

    Ogołnie się zgadzam z tym co napisałeś  ale jakaś szczególna opieka nad osobami niepełnosprawnymi była raczej aberacjcą, a tacy umierali na ogół na  śmietniku

    .", położono Rozalię na sosnowej desce (Antek patrzył na to z rogu izby) i wsadzono ją, nogami naprzód, do pieca.

    Dziewczyna, gdy ją gorąco owiało, ocknęła się.

    — Matulu, co wy ze mną robicie? — zawołała.

    — Cicho, głupia, to ci przecie wyjdzie na zdrowie.

    Już ją wsunęły baby do połowy; dziewczyna poczęła się rzucać jak ryba w sieci. Uderzyła znachorkę, schwyciła matkę obu rękami za szyję i wniebogłosy krzyczała:

    — A dyć wy mnie spalicie, matulu!…

    Już ją całkiem wsunięto, piec założono deską i baby poczęły odmawiać trzy zdrowaśki…

    — Zdrowaś, Panno Mario, łaski pełna…

    — Matulu! matulu moja!… — jęczała nieszczęśliwa dziewczyna. — O matulu!…

    — Pan z tobą, błogosławionaś ty między niewiastami…

    Teraz Antek podbiegł do pieca i schwycił matkę za spódnicę.

    — Matulu! — zawołał z płaczem — a dyć ją tam na śmierć zaboli!…

    Ale tyle tylko zyskał, że dostał w łeb, ażeby nie przeszkadzał odmawiać zdrowasiek. Jakoś i chora przestała bić w deskę, rzucać się i krzyczeć. Trzy zdrowaśki odmówiono, deskę odstawiono.

    W głębi pieca leżał trup ze skórą czerwoną, gdzieniegdzie oblazłą."

    Antek. Bolesław Prus. 

    Nie wiem czy Antek, albo Janko Muzykant są obecnie w kanionie lektur, ale jego autorzy, niezwykle wnikliwi obserwatorzy życia społecznego, trafnie ukazali prymitywizm owych "wielopokoleniowych" tylko z nazwy, rodzin, które heroicznie i brutalnie, jak w powyższym przykładzie, walczyły o przetrwanie. 

    Tylko wspomne, że jeszcze na terenie Galicji (podkarpackie), odnotowywano w poł. XIX wieku kanibalizm głodowy. 

    Jak w powyższym, literackim, ale realistycznym przypadku, ci ludzie nie byli sobie w stanie w żaden cywilizowany, z naszego widzenia, sposób sobie pomóc.

    Problemem była bieda, abstrahując od prymitywizmu ówczesnej medycyny albo raczej jej braku. 

    Chciałbym podkreślić, jeszcze raz, że problemem w dzietności jest baza socjalna - to samo występowało przez setki lat naszej historii. W XVI, XVII, XVIII wieku rodziny były małe i kruche, rzadko wielopokoleniowe. 

    Przez setki lat jak nie miałeś kapitału, byłeś komornikiem, ogrodnikiem, czeladnikiem, służką - czyli w tamtym rozmumieniu nikim. Ci ludzie się nie rozmnażali w sensie społecznego rozwoju. 

    Z tego punktu widzenia, gwałtowny rozwój społeczeństw afrykańskich (bo to o nich chodzi), wynika z globalizacj. W Czarnej Afryce dzietność, w rozumienu przeżywalności wieku dziecięcego, wzrosła aż 10-krotnie, od lat 50-tych XX. A to z powodu jednego z większych wynalazków współczesnej medycyny czyli szczepionki na polio, w czym miał swój wielki udział dr Hilar Koprowski. Po prostu nagle zastopowano epidemie tej niezwykle groźnej epidemii. Od przełomu lat 50/60 w Afryce mamy gwałtowny, niespotykany w dziejach, wzrost liczby ludności, który rozsadza tamte społeczeństwa, w dodatku z poddane próbie samodzielności po latach kolonializmu.

    Ps. Pełne prawa kobiet do osiągów współczesnej medycy + cały socjal, a w to wliczam mądrą poliytkę mieszkaniową, bo to, jak przed wiekami, jest największą barierą...

     

     


  17. 6 godzin temu, Sławko napisał:

    Te ekstrapolacje aż do roku 2100 wydają się mało wiarygodne.

    W zasadzie czemu?

    Hans Rosling dowodził, że gwałtowne, w skali historycznej ludzkości, przyrosty ludności, były hamowane w momencie osiągnięcia wysokiego na dany moment  poziomu rozwoju społeczno-gospodarczego. Po tym jak ogólnie ludzkość wyrwała się z pułapki maltuzjańskiej (w najbarziej rozwiniętych społecznościach, wg. Banku Światowego, nastąpiło to ok. 1820 r.), to się sprawdza. Wikipedia podaje, że dzietność światowa  w  1963 r. była na poziomie 5, a w 2012 r. spadła do 2,5 dziecka na matkę.Przy ogólnym wzroście dobrobytu.  I jest to trend ogólnoświatowy, nawet dotyczący najbardziej zacofanych krajów Sahelu.

    Problemem, obecnie trudno namacalnym, są zmiany strukturalne społeczeństw, czyli tzw. starzenie się społeczeństw. Brak zastępowalności pokoleń. Ale to nie jest nowy problem.

    My żyjemy teraz w ułudzie wielkich wielopokoleniowych rodzin. Z tym, że to zjawisko relatywnie nowe. Topolski, jeden z nawybitniejszych naszych historyków od gospodarki nowożytnej, podawał, że w XVI-ym Poznaniu, aż  30 proc gosp. domowych, to były gospodarstwa jednoosobowe. Tkwiliśmy wówczas, jak reszta świata, w pułapce maltuzjańskiej. Ale to kraje Zachodu, które miały ten sam problem co nasz Poznań, z tej pułapki się wyrwały, jako pierwsze. 

    W tym leży główna różnica między zwierzęciem a człowiekiem. Zarówno jastrząb, jak i człowiek jedzą kurczaki, ale im więcej jastrzębi tym mniej kurczaków, podczas gdy im więcej ludzi tym więcej kurczaków. Henry George 1879 r. 

    I to jest sedno. Przyznam, że jestem zwolennikiem idącej w tym duchu  teorii "zasobu ostatecznego" Juliana Simona. Póki starczy ludzkości zasobów intelektualnych, a te są coraz bardziej wspomagane przez AI, dopóty będziemy w stanie równoważyć kryzysy społeczno-gospodarcze jak i również klimatyczne.

    Co oczywiście zwalnia nas z obowiązku dbania o planetę.

     


  18. W dniu 16.02.2024 o 18:31, Astro napisał:

    Czy Europa musi być Mesjaszem Narodów? Osobiście nie wydaje mi się że zbawimy Świat, skoro większość Świata ma to w d*pie. Indie zwłaszcza, choć są sporym emitentem.

    Może Astro to jest moralny kac? Chociaż wątpie. Pierwszym krajem, który przyczynił się do przemysłowej produkcji dwutlenk węgla była Holandia. Jako pierwsza, już w XVII w skorzystała z dobrodziesjstwa dostępu to taniego źródła energii - tu torfu - dzięki czemu zyskała wielką przewagę konkurencyjną. Produkowała CO2 na skale przemysłow,ą ale kto wtedy miał o tym pojęcie. Następnie Wlk. Brytania, na skalę już  zapewne sporo większą , z racji dostępu do węgla kamiennego. Te państwa były potęgami gospodarczymi czasów wczosnonowożytnych. I do dzisiaj rozdają w znacznym stopniu karty. Także z racji owego premium na starcie.

    Trochę się nie dziwie, że państwa wschodzące chcą doszlusować do czołówki peletonu, a jak się da to i grupy uciekinierów z przodu.

    Sęk w tym, że w początkach ery wczesnonowożytnej było bardzo luźno, a teraz mamy nieco zapchany świat. i jedziemy, z racji globalizacji, na wspólnym wózku.

    Mnie jednak bardziej  ciekawi sprawa wpływu owego ocieplenia na prąd zatokowy i jego zaburzenia w kontekście wpływu klimatu na Europę. 

    W bardzo nieodległej przeszłości geologicznej doszło do takiej  ekstremalnej zmiany -  zaburzenia prądu zatokowego. Był to Młodszy Dryas. Na przestrzeni ledwie (w skali geologicznej) kilkuset lat, średnia temperatura w Europie  spadła o kilka stopnii. W Amerycę ta katastrofa przyczyniła sie, jak przedstawiają niektóre hipotezy, do upadku kultury Clovis. 

    Tuż przed Młodszym Dryasem, w  Europie, w zmierzchu była ostatnia wielka kultura górnego paleolitu, magdaleńska. Postępujące ocieplenie, zanik wielkiego spichlerza jakim był chłodny step (stepo-tundra), który był podwaliną rozwoju naszych przodków w Europie, spowodował erozję tej wielkiej kultury. Zmiany klimatyczne wymusiły koniecznośc nowej reakcji.  Nie był to regres technologiczny, ale społeczny chyba tak. I gdy do tych zmian do których zaczęli adaptować  się nasi przodkowie, nadszedł kolejny cios - ponowne, głobalne ochłodzenie. I koniecznoość kolejnych zmian. 

    Badający te zmiany z punktu widzenia archeologicznego, Jarosław Wolski, konkluduje, że najcięższa próbą były  objęte stabilne społeczeństwa o wysokiej specjalizacji, gdyż załamywał się "kod kulturowy". Z kolei najlepiej sobie radziły społeczeństwa "pogranicza", elastycznie reagujące na zmiany. 

    Także pewnym wyzwaniem jest ekstapolowanie powyższych doświadczeń na współczesność. 

     


  19. W dniu 19.02.2024 o 11:24, KopalniaWiedzy.pl napisał:

    Selim najwyraźniej miał pecha

    W zasadzie dlaczego? Jako jedyny przetrwał bratobójczą walkę o władzę. W 1561 r. wygrał bitwe pod Konyą, w konflikcie dynastycznym sprowokowanym przez ambitnego, starszego brata, Bajezida. Sulejman nie faworyzował żadnego z synów (nie obowiązywała zasada starszeństwa synów), nie sprzeciwił się woli ojca, zwyciężył. Sam Sulejman ponoć żałował śmierci swego syna Mustafy ale Bejazida? Złoto na dwór perski, za które stracono Bejazida, popłynęły zarówno ze skarbca Sulejmana jak i Selima. Być może wielki sułtan obawiał się, że Bejazid, ambitny i waleczny syn, pokusi się o jego obalenie. W przypadku Selima można mówić o szczęściu ale może i politycznej przebiegłości...Sam Selim był wykształcony, pod pseudonimem pisał wiersze, otaczał opieką artystów. Uważany za idiotę był z pewnością uzależniony od alkoholu i opium. Na całe szczęscie dla calej Europy, to za jego rządów rozpoczął się regres sułtanatu i całego imperium.


  20. W dniu 23.01.2024 o 19:20, Sławko napisał:

    To wygląda na kolejną chorobę cywilizacyjną.

    Żeby to było takie proste....endometrioza jest zwana w medycynie "chorobą 1000 hipotez". Gdy wydaje się, że już trafiono na właściwy trop to wychodzą takie kwiatki jak stwierdzona endometrioza u mężczyzny. 

    Zasadniczo faceci nie posiadają endometrium bo nie posiadają macicy. A jednak przypadki endometriozy były stwierdzone u mężczyzn min. w 2017 r. Zasadniczo bardzo ciekawy przypadek.

    Coraz więcej wskazuje na  min. czynniki genetyczne tej choroby, której epidemiologiczne rozmiary dopiero zaczynamy sobie uzmysławiać. Jak widać ww artykule bardzo powoli.

    • Pozytyw (+1) 1

  21. W dniu 12.01.2024 o 19:52, krzysztof B7QkDkW napisał:

    Czym środkowa tropikalna część kontynentu afrykańskiego różni się od lasów równikowych Ameryki Południowej,

    A czy lasy równikowe Ameryki Południowej uginają się od antycznych ruin? Nie, podobnie jak te środkowoafrykańskie.

    Rzut oka na mapę sporo wyjaśnia. Lud Upano żył dosłownie na krawędzi puszczy amazońskiej. W cieniu wulkanu Sangay, który zapewniał jej żyzne gleby. I prawdopodobnie przyczynił się do końca tej kultury. Obecnie teren wulkanu jest objęty ochroną w postaci parku narodowego, znanego z ogromnej różnorodności biologicznej, wynikającej min. ze strefowości klimatu. 

    Z tej różnorodności zapewne korzystali mieszkańcy doliny Upano, budując min.  tarasowe poletka i swoją bogatą kulturę.

    Jak to się ma do głębi puszczy amazońskiej gdzie jeszcze do tej pory żyją neolityczne plemiona bez kontaktu? Wg mnie nijak.

     

    Podobnie kijowe warunki do rozwoju cywilizacji były w tropikjalnej Czarnej Afryce. Była i jest ona izolowana geograficznie (nieporównywalnie bardziej niż lasy równikowe Azji). Od północy i południa otoczona systemem ogrmonych pustyń (Sahara, Kalahari), od zachodu i wschodu otwartymi oceanami (Atlantycki, Indyjski).

    300px-Bantu_Phillipson.png

     

    Ta powyższa grafika przedstawia przemieszczania się ludów Bantu. 1-4 dotyczy okresu starożytności. Widać wyraźnie jak krążyli wokół równikowych lasów środkowej Afryki nie zapuszczając się trwale w dżungle. Tam też przetrwały do dzisiaj prymitywne plemiona Pigmejów czy na Kalahari Buszmenów (lud San). Głębiny starożytnych lasów tropikalnych były środowiskami skrajnie niekorzystnymi dla rozwoju cywilzacji tak w Ameryce Płd jak i w Afryce.

    Grafika i wiecej o Bantu:

    https://pl.wikipedia.org/wiki/Bantu

    W dniu 12.01.2024 o 19:52, krzysztof B7QkDkW napisał:

    , czy Chin (terytorium a nie państwo)?

    Rozumiem, że masz na myśli deszczowe lasy strefy umiarkowanej (podzwrotnikowej)?

×
×
  • Dodaj nową pozycję...