Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Eselix

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    92
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Zawartość dodana przez Eselix

  1. Już są samochody, które automatycznie parkują. Ale to raczej zabawka, bo samodzielnie można zaparkować tam, gdzie automat nie da rady.
  2. No właśnie - kąty i wielkości. Jakby rzeczywistość była idealna, można by opierać się na wzorach, ale w realnym świecie ludzie mają kłopoty z odróżnieniem czy ich samochód stoi pod kątem 20 stopni czy 30 do krawężnika. Do tego dochodzą krzywo zaparkowane sąsiednie samochody, no i nierówności na jezdni. Więc nic dziwnego, że kierowcy się nie doceniają. Ale są tacy, a właściwie takie, które nawet przeceniają fizyczne zdolności swojego auta
  3. Skoro pojawia się jakaś ikona, to nie jest to "ekran śmierci". Pewnie wirus, który już tam siedział ma błąd i kłóci się z poprawkami. Swoją drogą dziwię się, że użytkownicy Windowsa, którzy płacą za swój system operacyjny, nie korzystają z pomocy technicznej. Przecież za nią też zapłacili. Sam mam kolegę, który kupił orginał i zamiast zadzwonić do supportu, to do mnie dzwoni jak ma problem z komputerem.
  4. Mam przez to rozumieć, że im wolniej przechodzę przez ulicę tym większe prawdopodobieństwo, że mnie jakiś samochód przejedzie? Choć zdarza się, że widzę jak kierowca nawet nie zwolni przed przejściem, mimo że ktoś na nim już jest. Już bardziej możliwe, że pieszy zajęty rozmową przez komórkę wejdzie na ulicę nie rozglądając się wcześniej.
  5. Nie chciałbym bym im dawać rad, bo pewnie są lepsi ode mnie w marketingu albo programowaniu, ale powinni się raczej skupić przede wszystkim na bezpieczeństwie. Nie zauważyłem znaczących opóźnień przy renderowaniu strony, więcej czasu marnuje się na ściągnięcie danych przez sieć. I tak zanim wypuszczą tą przeglądarkę w pełni wspierającą CSS3, to wyjdzie kolejna wersja CSS i nadal będą w tyle. Lepiej żeby poprawili bugi CSS2, bo dzięki nim i ok. 50% rzeszy użytkowników IE muszę rezygnować z pożytecznych rzeczy, które oferuje CSS2 i opierać się jedynie na tym co potrafi IE.
  6. Cóż. To się nazywa szpiegowanie. Zupełnie jak w swoich systemach operacyjnych - też kiedyś wysyłali sobie dane użytkowników nie informując ich o tym. Ciekawe jak im to marketingowo wyjdzie? Czy te osoby teraz kupią drugą konsolę, czy też przesiądą się na konsole konkurencji? No ale oni nie banowali całych PC'etów tylko wirtualne konta. Poza tym być zbanowanym przez Blizzarda to... zaszczyt
  7. Dzieci nie byłyby dobrym materiałem do badań ze względu na to, że one wierzą we wszystko co im się powie. Tutaj były potrzebne osoby, które rzeczywiście wierzyły w Boga i takie, które potrafiły odróżnić kłamstwo od prawdy (zakładając, że dla katolików istnienie Boga jest prawdą). Aczkolwiek wyniki dla dzieci byłyby takie same, bo ustalono, że wiara w Boga i naukowe stwierdzenia angażują te same rejony mózgu.
  8. Faktycznie, zaskoczyłeś Myślałem, że osoba czytająca "Kopalnię", czyli interesująca się nauką, będzie wręcz nalegać na poszerzanie zakresu nauki w szkołach, choćby o całki Niestety, nie potwierdzam. Ciągle używasz silnie negatywnego słowa "indoktrynacja" oraz wyrażenia "wolność dziecka". Dziecko ma ograniczoną wolność z definicji. Bo inaczej musielibyśmy dać mu jeść i puścić samopas, a każda inna działalność byłaby już zabieraniem dziecku wolności. Piszesz, że rodzice nie powinni wychowywać dziecka wpajając mu własną religię, że powinno samo zdecydować. Jestem temu zdecydowanie przeciwny. Jeśli nie rodzice to "ulica" go wychowa i wpoi mu własną religię. W zależności na kogo trafi, to może zostać muzułmaninem, Świadkiem Jehowy, satanistą, itd. Nie wiem jak inni, ale ja nie zostawiłbym własnego dziecka na pastwę losu. I to bynajmniej nie dlatego, że nie toleruję religii innych niż katolicka, jak dorośnie niech sobie wtedy decyduje o sobie. To nie jest wymysł wyłącznie Kościoła, mamy nawet w konstytucji (art. 48) zapisane to prawo i dotyczy ono wszystkich religii, jak i osób niewierzących. No cóż, ja nie odrzucam. Spójrz na wypowiedź czesia: Tu z kolei osoba niewierząca odrzuca poszukiwanie prawdy. Pewnie mi powiesz: "wyjątki potwierdzające regułę", ale dla mnie każdy człowiek sam o tym decyduje. Czy ktoś przestaje zastanawiać się nad sensem naszego życia, bo mu religia wystarcza, czy ciągle go szuka, bo nauka nie daje odpowiedzi, czy też nic go to nie obchodzi, to jest jego własna decyzja.
  9. Więc jak to jest z tą własną wolą? Według tego sądu ona istnieje czy nie? Bo jak tak dalej pójdzie to, ludzie o odpowiednich genach będą całkowicie pozbawieni odpowiedzialności za swoje czyny. Bo niby dlaczego mam odpowiadać za coś, czego nie zrobiłem z własnej woli. Na tej podstawie trzeba by też skracać wyroki np. pedofilom, gwałcicielom, itp. bo to tylko kwestia czasu kiedy naukowcy ustalą jakie geny odpowiadają za zwiększoną skłonność do tego typu zachowań. Albo, jeśli nazwie się to chorobą, to dlaczego ktoś miałby odpowiadać za to, że "zachorował".
  10. Właśnie sam na to wpadłeś. Ciekawe czemu te żony bogatych biznesmenów nie mają kart kredytowych
  11. Nie sądzę, że stabilizacja jest odpowiedzialna za szczęście. Większość ludzi lubi zmiany: nowa fryzura, nowa znajomość, nowa karta graficzna. Kilka dni temu wielu ludzi było szczęśliwych, bo wyszła nowa wersja Ubuntu, a niedługo będą się cieszyć z nadejścia Nowego Roku. Jak również stabilny związek z partnerem daje szczęście, stała praca (jeśli się robi to co się lubi), itp. To samo co jeśli nie będzie chodził do szkoły, nie będzie nic wiedział o Bogu. Co najwyżej nauczy się wiedzą podwórkową od kolegów ateistów, że to bajka i żaden Bóg nie istnieje. Więc i w późniejszym czasie nie będzie sobie nim głowy zawracał. Dziecko raczej nie jest w stanie pojąć kwestii duchowych. Już pisałem co będzie jak dam dziecku wolność wyboru w sprawach religii. I nie tylko religii, ale jakichkolwiek innych - wybierze zabawę. Chyba wszyscy się zgodzimy, że dziecko nie ma zdolności do odpowiedzialnego kierowania swoim losem, dlatego potrzebuje rodziców, a za wszystkie jego przewininia oni odpowiadają. Piszesz, że dziecko nic nie straci. Owszem, tak samo jakby nic nie straciło nie ucząc się o sinusach, różniczkach, budowie atomu, historii średniowiecznej czy Mickiewiczu. Ile osób wykorzystuje w swoim życiu taką wiedzę? I też mogę powiedzieć, że bez niej można sprawnie funkcjonować wśród ludzi. Nie wiem natomiast co miałeś na myśli pisząc, że może coś zyskać. To raczej nie ja pisałem o naturze człowieka. Czyli jak dobrze zrozumiałem, chodzi o to żeby dzieci nie uczyły się religii, a dopiero w wieku powiedzmy 20 lat zdecydowali czy chcą być chrześcijanami? Tak. Sam to nawet napisałem, że wiara dziecka jest inna niż dorosłego. I dopiero jak człowiek dojrzeje, to będzie w stanie podjąć świadomą decyzję. No i przeciwnie też. Wiara w Boga nie oznacza automatycznie braku akceptacji teorii naukowych. Dobre. Wyszło mi, że muszę zmienić wyznanie na islam. Co za pech. A już się przyzwyczaiłem
  12. Zwykłe PDA wydaje się bardziej uniwersalne. Nie potrzeba ściany ani stołu żeby z niego skorzystać. A rzutnik można dorobić. Ciekawi mnie też w jaki sposób za pomocą światła wykryje się naciskanie klawiszy, klawiatura musiałaby mieć jeden rząd klawiszy.
  13. Ze szkodliwością komórek jest jak ze szkodliwością papierosów - kto na tym zarabia będzie sponsorował badania potwierdzające brak niekorzystnego wpływu na organizm człowieka. W każdym bądź razie mogliby już rozpocząć produkcję ubrań tłumiących promieniowanie elektromagnetyczne.
  14. Heh. Też tak mam lucky_one. Ale nie martw się. Skoro mogłeś mieszkać u swojej dziewczyny bez tych rzeczy, to jest wszystko w porządku. Mężczyźni, jeśli już są takimi "zbieraczami", to raczej dlatego, że myślimy, że w ten sposób zaimponujemy jakiejś kobiecie: "Patrz ile ja mam fajnych przedmiotów, filmów, drutów z cewek " Co najwyżej w przyszłości może się to przerodzić w opisywaną w artykule chorobę.
  15. Ano smutne. W końcu od dawna ludzie zastanawiają się nad sensem swojego istnienia. Zastanównmy się. Według "naukowców" żyjemy po to, aby spłodzić jak najwięcej potomstwa i rozsiać je po całym wszechświecie. I jak już zaludnimy cały wszechświat, to według badań po pewnym czasie, ulegnie on zapadnięciu niszcząc wszystko. Według "teologów" żyjąc tutaj, uczymy się i udowadniamy sobie, poprzez dobre życie, że jesteśmy godni spotkania swojego stwórcy i wiecznego życia razem z nim. Jest i taka grupa, nazwijmy ich "dzieci", którzy uważają, że życie mają po to, aby się świetnie bawić i nie przyjmować przyszłością, ani innymi ludźmi, bo dla nich wszechświat kończy się razem z ich śmiercią. Można jeszcze pewnie ze setkę sensów życia wymyśleć i każdy może wybrać coś dla siebie. Rutyna raczej nie daje szczęścia. Często słyszę o powodach rozpadu związków, że "zgubiła nas rutyna". Choć może to tylko pretekst, bo jak komuś zależy, to dokonuje zmian z obecnym partnerem, a nie ucieka do innego. Trzeba też wziąc pod uwagę, że jednak sporo ludzi odchodzi od Kościoła, głównie młodych, i to że cześć się nawraca, głównie osoby starsze. Ja bym tu powiedział raczej, że ludzie ciągle szukają szczęścia i próbują różnych rzeczy. Jakbym miał możliwość, to też jako dziecko wybrałbym niechodzenie na religię ani do kościoła. Miałbym więcej czasu na robienie tego na co mam ochotę. Czemu nie zrobić kroku dalej i nie powiedzieć dziecku: "Idź spróbuj czy ci się podoba w szkole, bo jak nie chcesz to nie musisz chodzić"? I tak samo z każdym innym aspektem życia dziecka: chodzenie do sklepu, do dentysty, wynoszenie śmieci. W końcu rodzice to wszystko robią z myślą o dobru swojego dziecka, żeby w przyszłości wyrósł na porządnego, mądrego i odpowiedzialnego człowieka. A jako że są katolikami, to religia również odgrywa u nich ważną i potrzebną rolę. Już nie rób z ludzi takich nieudaczników. Według tego toku rozumowania człowiek po załóżmy 18 latach życia już nic nie może w nim zmienić i nie ma już prawa wyboru. Poza tym są różnice między lewo/praworęczność a wiarą. To pierwsze jest mało istotne, dlatego nikt się nie przejmuje tym żeby to zmieniać. Poza tym lewo/praworęczność wynika z budowy mózgu. Trzeba by zrobić doświadczenia na leworęcznych dzieciach, które były przekonywane do proworęczności, czy w dorosłym życiu zmieniły swoje zachowania. I to samo na praworęcznych dzieciach, przekonywanych do leworęczności, żeby wyeliminować wpływ świata, który jest bardziej przychylny praworęcznym. Jeśli jego wiara jest wyznania "Czarnego Kota", to tak, a modlitwa to jakiś głupi przesąd Ale ponieważ piszemy o religii chrześcijańskiej to w niej jest na odwrót. Nawet sam kiedyś w drodze na egzamin, doznałem sławnego przejścia czarnego kota. I spotkało mnie szczęście - profesor zaliczył mi przedmiot bez egzaminu. Widzę, że trochę odchodzimy od tematu, którym było doświadczenie pokazujące, że wiara w Boga angażuje te same obszary mózgu, co wiara w naukowe stwierdzenia. Nadal popieram tutaj Rusałkę, która twierdziła, że istnieje coś takiego jak wiara w naukę i że nie różni się to od wiary w Boga, przynajmnije tej dojrzalszej niż dziecięca. Dla jednych wiara w to, że wszechświat nie mógł powstać bez oddziaływania jakiegoś niematerialnego bytu, jest tak samo logiczna jak dla innych to, że taki niematerialny, nieskończony byt nie może istnieć.
  16. A to specjalne urządzenie to pewnie centymetr krawiecki Nie wiem jak u innych, ale u mnie reakcja na erotykę czy komizm zależy również od nastroju, od preferencji, czy danego komika się lubi, czy nie oraz od tego czy wcześniej już widziałem dany skecz.
  17. Jako zatwardziały fan Linuxa nie zauważyłem - wszystkie są jednakowo złe Ale w zasadzie to masz rację. Wygląda to jakby po udanym produkcie firma osiadała na laurach i wypuszczała bubel, a potem po ostrej krytyce społeczeństwa brała się do roboty. Albo może po prostu za często wypuszczają kolejne wersje.
  18. Szkoły są obowiązkowe również z tego powodu, że bez nich społeczeństwo byłoby po prostu głupie. A głupie społeczeństwo jest szkodliwe dla całego narodu. Ludzie dawali by się łatwo omamiać. Wystarczy spojrzeć na przedostatnie wybory do sejmu, kiedy to Lepper przekonywał ludzi, że wszyscy będą bogaci, bo on dodrukuje pieniądze. Swoimi pomysłami przekonał wystarczająco osób, głównie ze wsi, gdzie poziom nauczania jest niższy niż w miastach, aby dostać się do sejmu. Wracając do artykułu, w mojej starej Nokii 3310, kiedy włączam maksymalną głośność dzwonka, dostaję ostrzeżenie o tym, że mogę uszkodzić sobie słuch. Robię to z pełną świadomością, bo wiem, że np. będę w głośnym pomieszczeniu i cichszego dzwonka bym nie usłyszał. Podobnie głośna mp3 przydaje się np. we wrocławskich autobusach, gdzie z każdej strony słychać, albo to jakieś klekotanie rozpadających się ścian, czy też głośne rozmowy jadących nim pań. Ale i zdarzają się tacy co jak włączą swoje techno z mp3, to słychać ich słuchawki na cały autobus. Tyle, że to już jest kwestia kultury.
  19. Nie pytaj mnie, nie robiłem żadnych badań Jakbym był psychologiem powiedziałbym że się przyzwyczaili. Równie dobry wydaje się wniosek, że widać są zadowoleni ze swojej religijności i nie mają powodu zmieniać tego stanu rzeczy. Też "wygodne tłumaczenie". Lekka przesada z tym ograniczaniem wolności. Równie dobrze można powiedzieć, że ateiści ograniczają wolność swoim dzieciom, bo nie chcą żeby ich dziecko chodziło na religię. Mnie wydaje się całkiem logiczne, że to właśnie rodzice decydują o losie swoich dzieci. Jak pisałem, każdy dojrzały katolik może podjąć decyzję o odejściu z Kościoła. Mam kilku niewierzących kumpli i nie mieli z tym żadnego problemu, więc nie próbuj ludziom wmawiać, że to jest jakaś sekta. Skoro modlą się wierzący w istnienie Boga, to zabobonem to nie jest, bo dla nich osoba do której się modlą istnieje, to chyba logiczne.
  20. Też prawda. Zakładając, że filozofia nie jest nauką. Ale sens mojej wypowiedzi pozostaje ten sam. Uważam, że nauka nie będzie w stanie odpowiedzieć na pytania dotyczące sfery poza naszym wszechświatem (w sensie czasowym i przestrzennym). Nie wiem, o co Ci chodzi z tą wolnością słowa. Logiczne, że katolicy nie będą mówić obraźliwie o Bogu. Tak samo jak nikt nie podejdzie do prezydenta na jakimś publicznym wiecu i nie powie mu, że jest skończonym idiotą. Ale się czepiasz słówek. Jakbym taki sens miał na myśli, to bym właśnie takie zdanie napisał, bo nie mam powodów żeby kamuflować swoich wypowiedzi. Ale żeby wszystkich (wierzących, niewierzących i tych co nie są pewni) zadowolić, to zdanie powinno brzmieć tak: "Religia nadaje niektórym ludziom osobom wierzącym jakiś sens istnienia." Niech mi się teraz który doczepi, że posądzam niewierzących o brak sensu istnienia
  21. Ciekawa teoria. Prawie równie prawdziwa, jak to że żył sobie kiedyś Jezus, a po 30 latach go zabili, bo nie zgadzał się panującą wtedy władzą i jeszcze mówił, że jest synem Boga. Tylko, że tą drugą wersję przekazywano sobie z pokolenia na pokolenie, tak jak my teraz przekazujemy naszą wiedzę. Nikt czegoś takiego nie twierdził. Przypuszczam, że przez przypadek zamieniłeś przyczynę i skutek. Jak pisałem wcześniej, tak wierzą dzieci. Chyba nikt od nich nie wymaga w pełni świadomych decyzji, nawet prawo ich z tego zwalnia. Dlatego kiedy osiągają dojrzałość mają w kościele katolickim prawo zdecydowania czy chcą potwierdzić wybór swoich rodziców, jakiego dokonali za nich podczas chrztu, w postaci przyjęcia bierzmowania. To się nazywa zabobon i jest grzechem w religii chrześcijańskiej. Tak samo jak inne nieracjonalne domysły, które opisywałeś wcześniej.
  22. Nie automatycznie. To logiczny wniosek. Szczerze wątpię żeby nauka kiedykolwiek dała inną odpowiedź na pytanie o początek i cel istnienia wszechświata. Nie potrzebuję tutaj dowodów ani doświadczeń laboratoryjnych, tak samo jak większość z nas nie potrzebuje dowodów na to, że Ziemia jest okrągła, albo że krąży wokół Słońca. No nie, nie o to mi chodziło. Wszystkie używane geometrie są "prawdziwe". Każdą stosuje się w zależności od potrzeb, czyli części świata jaki chcemy zbadać. Bo to tylko model. W prawdziwym wszechświecie przecież nawet nie istnieją takie twory jak prosta, ponieważ ma skończone wymiary. A jeśli jest np. kulą to wtedy twierdzenie o nieprzecinaniu się prostych równoległych będzie nieprawdziwe. Chodzi mi to, że teorie, które ludzie wymyślają zależą od przyjętych założeń. I tylko w przypadku spełnienia tych założeń są prawdziwe. Jak np. wzory Newtonowskie na drogę, prędkość i czas zgadzały się w naszej rzeczywistości, tylko jeśli prędkość była mniejsza od prędkości światła. Potem pojawił się Einstein i napisał nowe wzory - oczywiście zakładając, że prędkości światła nie można przekroczyć, bo wtedy by mu wzory nie pasowały Niedługo inny geniusz napisze nowy wzór, w którym się okaże, że np. duża grawitacja ma znaczenie. Dlatego jestem sceptyczny co nauki. Ja rozumiem, że jesteśmy co raz bliżsi prawdy, chociaż zgodnie z prawem nieoznaczoności możemy nigdy nie być w stanie czegoś dokładnie zmierzyć, bo fizyczne warunki panujące we wszechświecie, który badamy na to nie pozwalają. Takie reguły. Na szczęście bycie wierzącym jest dobrowolne. Tylko dla przykładu, taki Edison, był z niego straszny nieuk, inaczej widział świat i nie zgadzał się z ówczesną nauką, więc wyrzucili go ze szkoły. Dzisiaj też mamy pewnie mnóstwo inteligentnych osób, które zamiast wymyślać "współczesne żarówki" siedzą w swoich zaciszach domowych i przymusowo kują jakieś bzdury, bo inaczej nikt im nie da szansy w przyszłości, nie przyjmie na dobre studia, nie przyjmie do pracy w dobrej firmie. To nie do mnie tylko do Rusałki. Pewnie mówi to co sama czuje. Nie napisałem, że wszystkim. To chyba jasne, że skoro piszę, że "wiara nadaje sens", to wynika z tego zdania jednocześnie, że nie dotyczy to osób niewierzących.
  23. Wydajesz się poruszony mikroos sprawami wiary w Boga. I nie dziwię się, bo we mnie też krew wrze, kiedy widzę na jednych czy innych forach jak ktoś wypisuje: "Boga nie ma", "Przestańcie wierzyć Biblii", "Wszyscy księża to pedofile", itp. Nie jestem, pewien czy zaliczasz się do tych co atakują, czy do tych, których interesują rzeczowe fakty. Zakładam, że to drugie. Więc pozwól, że sprecyzuję swoje myśli. Tak. I pisząc to, właśnie zdrowym rozsądkiem się kierowałem. Akurat w tej teorii nieznalazłem odpowiedzi na następujące pytania: 1. Co wybuchło? 2. W jaki sposób wybuch został zainicjowany? 3. Co było przedtem? Teksty w stylu, przed Wielkim Wybuchem nie było czasu, więc nie można zadawać takiego pytania, są - delikatnie mówiąc - nienaukowe. Nie. Siedzenie z założonymi rękami, byłoby wbrew woli Boga. Odkrywanie sposobów na leczenie ludzi, wynalazki chroniące ludzi przed niebezpieczeństwami, poznawanie otaczającego wszechświata i próby odpowiedzi na powstające w naszych umysłach pytania, nie są przecież sprzeczne z wiarą w Boga. Jak pisałem wcześniej, nauka nie wyjaśnia wszystkiego. Więc jak wytłumaczyć dziwny paradoks? Oprócz geometrii Euklidesowej, mamy jeszcze parę innych, które opierają się na własnych aksjomatach, często sprzecznych z tymi Euklidesowymi. Ja rozumiem, że to są tylko modele rzeczywistości. Zakładamy tutaj, że wszechświat jest trójwymiarowy, wtedy te założenia są łatwo przyjmowane przez nasz rozum. A co jeśli wszechświat jest wielowymiarowy? To że tego nie widzimy, nieznaczy że tak nie jest, przecież (nieco przesadzając) mrówka też nie widzi trzeciego wymiaru. Chodzi sobie spokojnie po powierzchni i do głowy jej nie przyjdzie, że można latać. Są to teorie, które się przyjmuje albo nie. Jedni mówią, że wierzą w te teorie, a inni uznają za prawdziwe, bo rozsądek im tak podpowiada. Tyle, że zdrowy rozsądek opiera się na tym co widzimy. A wzrok już nieraz nas oszukiwał. Kiedyś naukowcy sądzili, że świat składa się z czterech żywiołów. Potem odkryto cząsteczki. Jak odkryto atom, to nazwano go tak, bo naukowcy myśleli, że on jest już niepodzielny. Mylili się. Odkryto kwarki, niedługo ktoś odkryje subkwarki, a jak na ich podstawie nie zbudujemy jakiejś bomby kwarkowej, to pewnie jeszcze wiele ciekawych odkryć na nas czeka. Więc jak dla mnie nie przyjmuję za pewnik to co mówi nauka. Zdrowy rozsądek, poprzez doświadczenie, podpowiada mi, żeby podchodzić do każdej teorii naukowej ze sceptyzmem. Tak, kiedy już dorośniemy i zaczniemy samodzielnie myśleć, wtedy możemy przyjąć za prawdę to co zechcemy. Jedni szerzą naukowe wywody, inni wiarę w Boga, a jeszcze inni niewiarę w Boga. Jak dla mnie, bardziej liczą się intencje tych ludzi. Czyli czy ktoś postępuje dobrze czy źle. Nie uważam, żeby religia chrześcijańska ograniczała samodzielne myślenie. I jeszcze słowo do mikroosa. Nikt Cię tu nie próbuje przekonywać do swoich teorii. Każdy z nas przedstawia tylko swój sposób widzenia świata. Religia nadaje ludziom jakiś sens istnienia, bo zawsze sobie człowiek zadawał pytanie po co właściwie żyje. Kto chce może myśleć, że po to aby rozsiać swoje geny po kosmosie, który notabene i tak kiedyś zniknie - trochę to bezsensu.
  24. A jeśli ktoś mówi o tym, że świat powstał w Wielkim Wybuchu, to jest to już bardziej prawdopodobne? Co wtedy mówi umysł? Czyżby nie to, że wspaniałym naukowcom wierzę, a tym wstrętnym księżom nie?
  25. Najpierw wypadało by ustalić, co, kto rozumie przez pojęcie "wierzyć w Boga". Czy chodzi o wiarę w jego istnienie, czy o to, że się Bogu wierzy, ufa, itp. A może tylko o to, że jest się tzw. praktykującym katolikiem. Niektórzy nawet uważają, że jeśli ktoś wierzy w innego boga, to już jest niewierny (chrześcijańska inkwizycja, islamscy terroryści). Trzeba też wiedzieć, że są różne stopnie wiary. Wiara może być dojrzała, albo niedojrzała. Można wierzyć w Boga, bo tak "mama kazała", bo większość wierzy, albo dlatego że się jest uduchowionym, albo - i to jest mój poziom wiary - dlatego, że się uważa, że nauka nie potrafi wyjaśnić wszystkich aspektów życia. Te stopnie wiary zależą od wielu czynników, np. dzieci wszystko przyjmują na wiarę. I to że 2+2=4, i to że sin(90)=1. Oczywiście jak dorosną i zaczną się w to zagłębiać, to mogą sobie wyprowadzić wzór na tego sinusa. Ale nadal cała matematyka opiera się na podstawowych aksjomatach, które, no jak by nie patrzeć, trzeba przyjąć na wiarę, że są prawdziwe. Weźmy inny przykład - astronomię. Czy ktoś z nas był w kosmosie? Może chociaż na Księżycu? Nawet jeśli ktoś był, to reszta społeczeństwa będzie musiała przyjąć na wiarę to co on opowie o swojej wyprawie. Ja widzę ten Księżyc, ale z mojej perespektywy, to jest jakieś świecące kółko, a nie ziemski satelita. Wiem o tym tylko dlatego, że ktoś mi powiedział, a temu komuś powiedział ktoś inny. "Bo przyjaciel mojego przyjaciela, powiedział..." Tzw. informacja z trzeciej ręki. Na dobrą sprawę nie powinienem w takie informacje wierzyć. Już bardziej logicznym wydaje się wierzyć w jakiegoś boga, który cudem sprawił, że dzieją się takie rzeczy które widzę, niż że ktoś tam, usłyszał coś tam, co powiedział ktoś tam Oczywiście nauka opiera się również na dowodach i doświadczeniach. Tyle, że nadal występuje tu efekt aksjomatów oraz wiara w prawdomówność osób robiących to doświadczenie. Nawet jeśli wszystkie naukowe doświadczenia każdy z nas wykona samodzielnie, będzie musiał założyć/uwierzyć, że się nie pomylił, że jego umysł wyciąga poprawne wnioski. Już samo wyciąganie wniosków z doświadczenia opiera się na wcześniejszych doświadczeniach, a te z kolei na jakiś ustalonych regułach. Nie sądzę, żeby Rusałka była "odporna" na logikę. Wiara w istnienie Boga wcale nie kłóci się z nauką. Być może naukowcy dążą do udowodnienia, że Bóg nie istnieje, ale jeszcze tego nie zrobili. Nawet logicznie rzecz biorąc, nie jest możliwe udowodnienie nieistnienia czegoś, co jest niematerialne i z definicji poza naszymi obecnymi zdolnościami poznawczymi. Tak samo duchowni nie wmawiają ludziom, że nauka jest "be", co najwyżej słyszałem nawoływania, żeby ludzie nauki nie wyciągali pochopnych wniosków ze swoich doświadczeń, aby robili je z poszanowaniem życia, przede wszystkim nie kierowali się własnym interesem i mówili prawdę. Niestety wielu jest takich co dla pieniędzy zrobią wszystko. Niedawno było o pracy naukowej złożonej z losowo wygenerowanych słów, która przeszła akceptację grona naukowców. Albo badania nad telefonami komórkowymi: 50% naukowców - komórki szkodzą, 50% - ależ skąd Podobnie było z papierosami, jeszcze zanim wszedł obowiązek podawania na opakowaniu ostrzeżenia o utracie zdrowia. Tak więc cokolwiek usłyszymy, to w ostateczności od nas zależy, od naszych własnych przemyśleń, czy w to uwierzymy, czy nie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...