Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

marc

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    206
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez marc

  1. Prawde mowiac sam mialem dosc mieszane odczucia dot tego pomyslu [zarowno blokady Apache, jak i samego DNT]. Z jednej strony rozumiem koncepcje i idee stojace za DNT - prywatnosc uzytkownika powinna byc absolutnym priorytetem. Polityka "domyslnie bezpieczny" powinna byc podstawowa polityka. Problem w tym, ze zbyt niewielu uzytkownikow nie zna sie na takiej tematyce, nawet nie wie, ze jest sledzona ... a ci, ktorzy wiedza, od lat stosuja rozmaite techniki zabezpieczajace. Czy to jest fair? czy tylko bardziej zaawansowani maja prawo byc bezpizeczni? NIE. Jednak brak wiedzy wszedzie jest problemem, zas samo DNT mialoby sens, gdyby bylo wprowadzone odgornie, przez prawo i sankcjonowane. W przeciwnym razie nikt nie bedzie sie nim przejmowal. Z drugiej strony rozumiem tworcow HTTPD [Apache Web Server - zasilajacego niemal wiekszosc serwerow stron w internecie] - wprawdzie Apache NIE JEST FIRMA [a organizacja], jednak przez wzglad na nature swej licencji, ktora nie jest licencja GPL/2, lecz wlasnie "The Apache License", zblizona bardziej do BSD [niezwykle liberalnej licencji] Apache operuje nie tylko na "rynku" pasjonatow i hobbystow wolnego i otwartego oprogramowania, ale takze na RYNKU firm komercyjnych, a te - jak wiadomo - niemal wszystkie stosuja jakies formy reklamy, "targetowania", sledzenia uzytkownikow celem wygenerowania info o popularnosci produktu, czy wlasciwym dobraniu reklamy, ktora ma byc w zamysle bardziej skuteczna. W skrocie: DNT moze miec sens, jesli zostanie poparte prawem i ostrymi sankcjami karnymi w przypadku niestosowania sie do niego. Dzialanie Apache jest uzasadnione z punktu widzenia firm i wielkich graczy. Ja zadalbym jedynie pytanie: co bylo pierwsze, osoba fizyczna, czy osoba prawna [firma]? Co bez czego sobie poradzi: osoba prawna bez osoby fizycznej, czy tez moze na odwrot? Wg mnie odpowiedz jest prosta, a dzialania szkodzace uzytkownikom w istocie szkodza wszystkim, bo kazdy jest takze uzytkownikiem i czlowiekiem,a nie tylko czlonkiem rady nadzorczej, czy jakiegos ciala zarzadzajacego wielkiego molocha, ktory nie jest przeciez oddzielony od swiata betonowym murem, nie jest samowystarczalny. Konflikt ten po czesci wynika wiec wg mnie z niezrozumienia i niewlasciwego rozlozenia priorytetow. Uzytkownik zawsze powinien wiec zajmowac pierwsze miejsce, a jego prywatnosc winna byc najwazniejsza.
  2. Prawdopodobnie im sie to powiedzie podobnie, jak w przypadku iPoda, iPhona, iPada [istnialy wczesniej takie produkty, jednak nie zostaly wyprodukowane przez Apple, wiec nie byly popularne], choc mialbym pewne watpliwosci, bo to cos, co Apple nie wychodzi najlepiej, czylu strona/usluga/portal ... Inna rzecz, ze to bedzie [po raz n-ty] ponowne wynajdowanie kola, bo takich serwisow jest na peczki, w tym i takie, ktorym naprawde zalezy nie tylko na wygodzie, ale i prywatnosci uzytkownika, jak Jamendo, udostepniajace utwory bezplatnie z opcja zlozenia autorowi dobrowolnej darowizny. Mozna je przesluchiwac dowolna ilosc razy, sciagac dowolna ilosc razy, odtwarzac w miejscach publicznych, etc. Jedyny "problem" polega na tym, ze nie sa to utwory popularne z komercyjnych stacji radiowych, czy tv, jednak ... wg mnie i tak to, co jest nadawane w radiu, czy tv nie jest warte uwagi. Moze jest to tez po prostu kwestia gustu, lub jego braku. [w przypadku braku gustu jest on po prostu narzucany poprzez ciagle, uporczywe odtwarzanie danego utworu, az sie "spodoba". Po latach czlowiek sie dziwi jak mogl polubic taki chlam].
  3. I kompromisowo podchodza do kwestii ochrony srodowiska i kwestii etycznych zwiazanych z hodowla zwierzat, etc, co skutkuje podtrzymaniem PRODUKCJI zywca ... jakze to w ogole brzmi? litosci ... PRODUKCJA ZWIERZAT. Serca pan nie masz?
  4. marc

    Steve Jobs nie żyje

    Moze i to samo, ale czy TAK SAMO? to roznica.
  5. Moj telewizor jest karta telewizyjna w komputerze, wlaczana na zyczenie. Kamery nie posiadam Uzywam systemu, ktory niczego przede mna nie ukrywa.
  6. Pozwole sobie odpowiedziec na pytanie pytaniem, ktore powinno dac ci do myslenia [jak sadze]: "co bylo pierwsze? pieniadz, czy czlowiek?" a takze pytania pomocnicze: "czlowiek sluzy pieniadzowi, czy pieniadz czlowiekowi?" "czy bez ludzi istnialby pieniadz?" "czy jest mozliwe, aby czlowiek byl bardziej istotny od pieniadza, czy tez pieniadz jest bardziej istotny od czlowieka?" To pytanie stanowi odpowiedz na twoje pytanie. Mam nadzieje, ze rozumiesz istote i sens tego pytania i potrafisz wyciagnac logiczne wnioski, a takze zrozumiec relacje przyczynowo-skutkowe. Pozdrawiam.
  7. @Wenersky - widzisz? wlasnie tego nie rozumiesz i o tym mowie. Dzis nie liczy sie "plyta", dzis licza sie poszczegolne utwory, a mimo to koncerny, wytwornie, dystrybutorzy wciaz usiluja utrzymac stary, anachroniczny model "plyty" ... dzis nikt przy zdrowych zmyslach nie zechce zaplacic za cala plyte, skoro na 12 kawalkow jeden moze brzmiec sensownie. No chyba, ze jest sie niewolnikiem mass-mediow, wtedy cala plyta moze sie podobac, bo "zostala dobrze zareklamowana", i wbito ja odbiorcy do glowy prawie jak mlotkiem poprzez ciagle odtwarzanie w jakims popularnym radiu, czy telewizji. To moze byc czesc planu wielkich tuzow swiata produkcji i dystrybucji muzycznej. Ponadto - myslenie o muzyce jako o produkcie, o zyskach, stratach, bilansie jest wg mnie wynaturzeniem samej koncepcji i idei muzyki - zarowno jej sluchania, jak i tworzenia, a ogolem: istnienia. Pisalem o tym wczesniej. Motywacja wplywa na efekt koncowy. W przypadku masowych mediow jest on tragiczny. Skoczne, banalne dzwieki przesiakniete przewidywalnoscia ujmuja najwiecej sluchacy, stad moze i duze obroty koncernow. Dobra muzyka pozostaje na ogol malo popularna, niewiele kosztuje [czesto nic], zas jej tworcy maja swoje normalne zycia, nie potrzebuja wiec utrzymywac sie z grania, czy tworzenia muzyki ... robia to z PASJI, czyli czegos, co wydaje sie byc obecnie obce wiekszosci ludziom tworzacym tzw "masowa" muzyke.To, czy rynek opustoszeje, jest dla mnie nieistotne, gdyz i tak tego masowego rynku nie sledze. Ten zas, ktory sledze - male SCENY - ma sie znakomicie od lat i - z racji natury swego dzialania - bedzie sie mial znakomicie zawsze. Podsumowujac: dopoki myslisz wylacznie w kategoriach pieniedzy - dopoty nie zrozumiesz swiata jako calosci i innych ludzi, ktorzy mysla inaczej. Moze ich byc mniej, lecz to nie oznacza, ze sie myla, lub ze ich model nie dziala. Wprost PRZECIWNIE. Przykladow na ograniczenia wolnosci nie bede podawal, bo czesc juz podalem i nie chce sie powtarzac. Jesli chcesz zrozumiec temat doglebnie, to postaraj sie zaznajomic z sugerowanymi przeze mnie wczesniej tematami, jak copyleft, ale takze i drm, problemy wynikajace ze streamingu, "cloud" computingu, zamknietych systemow dystrybucji, zamknietych systemow operacyjnych, etc. Co do "oplaty za dobrze wykonana prace" dla zespolu, to powiem tak - troche sie powtarzajac, ale trudno: to zdradza motywacje. Pasja obywa sie bez zaplaty. Pasja wiaze sie z docenianiem. Najwieksza zaplata dla czlowieka tworzacego z pacji jest to, ze sprawia innym przyjemnosc. Jesli ktos od poczatku mysli o pieniadzach, to taka dzialalnosc jest dla mnie pozbawiona wartosci, sensu i jest generalnie zdana na niepowodzenie, lub artystyczna wegetacje, bo nie mozna stworzyc niczego naprawde przelomowego kierujac sie wylacznie zyskiem i checia zysku. Przelom nastepuje tam, gdzie pojawia sie pasja. Pasja+ pieniadze=korupcja idei, zaprzedanie pierwotnego celu na rzecz celu, jakim sa pieniadze. Potrafie zrozumiec jedynie i zaaprobowac system dobrowolnych oplat z WDZIECZNOSCI, jak juz pisalem. Generalnie rozchodzi sie o AUTENTYCZNOSC przekazu i motywacji. To, co udostepniam nie jest moim glownym zrodlem dochodu, gdyz - zgodnie z powyzszym - JEST MOJA PASJA. Dostaje od ludzi w zamian znacznie wiecej, niz bym oczekiwal. Dobrze wiec wnioskujesz, ze nie jest to moim zrodlem dochodu. @Jajcenty - zeby to bylo takie proste, jak by wynikalo z twojej ironii. Ale nie jest. Tu nie chodzi o socjalizm i komunizm. Tu chodzi o cos wiecej, niz [nie]wolny rynek [a wlasciwie niewolniczy, w ktorym pieniadz staje sie celem samym w sobie i bierze w niewole swego "posiadacza"]. Jesli nie dostrzegasz tego problemu w obecnych czasach, to naprawde niezmiernie ci wspolczuje, gdyz jestes jedna z ofiar tego wlasnie systemu. I nie - nie mam nic przeciwko wolnemu rynkowi. Mam natomiast wiele zastrzezen do agresywnego, nieludzkiego, wyzyskowego, nastawionego WYLACZNIE na zysk i pieniadze rynku, ktory ma swoje korzenie w amerykanskim anarchokapitalizmie. To ciekawe, ze podajesz jedna skrajnosc nie dostrzegajac nawet, ze system powszechnie dzis narzucany w jakim zyjemy jest innego rodzaju skrajnoscia ... Ale na to juz nic poradzic nie moge. Byc moze kiedys sie przebudzisz. Byc moze przebudzisz sie po "niewlasciwej' stronie barykady i z przerazeniem odkryjesz, ze jestes i caly czas byles ofiara i nie mozesz juz zrobic nic, aby przestac nia byc. [ofiara systemu, dla scislosci. Nie uwazam cie za ofiare ogolnie, gdyz cie nie znam ] @Wenersky po raz drugi - mozesz sie przylaczac do kolegi opinii. Moja odpowiedz jest taka sama, jak ta, ktora wystosowalem do niego. Dodam do tego, panowie, ze swoimi odpowiedziami pokazujecie, iz staliscie sie wlasnie takimi ofiarami tego systemu, gdyz nie jestescie sobie juz nawet w stanie wyobrazic, ze mozna cos zrobic za darmo, z wdziecznosci, bez oczekiwania zaplaty, z pasji i z pasja. Coz moge rzec? chyba tylko tyle, ze bardzo wam - szczerze - wspolczuje. Nieswiadomosc bowiem - wbrew pozorom - nie jest blogoslawienstwem, lecz przeklenstwem, bo ci, ktorzy nie rozumieja rzeczywistosci i historii sa skazani na jej powtarzanie, a takze na ciagle odbijanie sie od "szyby" problemow, ktorych podstaw i podloza nie rozumieja, obwiniajac przy tym za wszystko caly swiat i innych ludzi. Pozdrawiam!
  8. No pewnie, Wilku. Naturalnie zgodze sie, ze w przypadku tej uslugi streaming jest bezplatny, choc jedynie dla abonentow - jak slusznie wspomniales. Mozna rowniez pobrac utwory ze sklepu. Tu jednak pojawia sie - przynajmniej wg mnie - problem, bo jest to tworzenie zamknietego kanalu dystrybucji, ktory w swej naturze jest uzalezniajacy. Nie mowie naturalnie, ze uzytkownicy nie maja prawa wybrac takiego kanalu. Jak juz wspomnialem - jest to ich wolnosc, prywatnosc i decyzja. Chcialem jedynie ujawnic druga strone wolnosci - wolnosc negatywna, a zatem "wolnosc od" takich form dystrybucji, ktore nie szanuja naszego prawa do posiadania czegos na wlasnosc, lub tez dysponuja w sposob co najmniej kontrowersyjny naszymi danymi. Uzytkownicy wciaz posiadaja wolnosc pozytywna - "wolnosc do" wyboru takiej, a takiej uslug. Koncepcje wolnosci - dodam - sa oparte na koncepcjach filozofii Isaaca Berlina, jednak znakomicie daja sie zaplikowac w swiecie IT, zwlaszcza w segmencie wolnosci,ochrony danych, wielosci wyborow. W skrocie: jak pisalem - nie zabraniam, nie pouczam - pokazuje jedynie inne opcje, bo domyslam sie i obserwuje, ze wiekszosc ludzi o nich nie wie Erystyka, szanowny forumowy kolegu, nigdy sie nie poslugiwalem. Odczytuje zatem te twoja wypowiedz jako projekcje na moja osobe. Byc moze nieuswiadomiona, nie wnikam. PS nasza konwersacja wydaje mi sie bardzo interesujaca i ciesze sie, ze mielismy mozliwosc wymiany pogladow. Zapewniam cie, ze zapoznalem sie z twoim stanowiskiem i - choc nie przemawia ono do mnie w calosci - to jednak zauwazam wiele punktow stycznych naszych pogladow. Mam nadzieje, ze na tym etapie i ty je dostrzegles. Juz sam poczatek twojej ostatniej wypowiedzi swiadczy o tym, ze tak sie wlasnie stalo, co bardzo mnie cieszy Pozdrawiam, dzieki za dyskusje i milego czasu spedzonego na przemysleniach! dzieki temu, ze poddajemy w watpliwosc nie tylko poglady czyjes, ale i swoje swiat staje sie nieco bardziej sensownym miejscem, bo - jak wszyscy wiemy - zmiane swiata nalezy rozpoczac od samego siebie.
  9. @Wenersky - Polecam zapoznanie sie z problematyka posrednika jako takiego ... posrednik przejada wszystkie zyski. Najczesciej zdrowy rozsadek nakazuje eliminacje posrednika, co oznacza wieksze zyski, ale nie o tym tutaj mowa. Inna rzecza jest to, ze wielka muzyka wielkich artystow chronionych wielkimi organizacjami "zbiorowego zarzadzania prawami autorskimi" wprowadzaja wielkie ograniczenia wolnosci i wielkie ograniczenia wyboru. Czlowiek zostaje zamkniety w mainstreamowej kapsuje wielkiej machiny rozrywkowej nie zdajac sobie sprawy, ze mozna zyc inaczej. Prawdopodobnie stad wasze niezrozumienie i wieczna niezgoda na to, o czym mowie. Po prostu nie poznaliscie jeszcze alternatywy i zakladacie, ze schemat ogolny i najczesciej wystepujacy jest jedynym [do tego slusznym]. Jak zyja wielkie zespoly? zupelnie mnie to nie obchodzi. Moja prywatna opinia jest taka, ze jesli ktos tworzy sztuke, muzyke, film glownie dla pieniedzy, to nie jest to dla mnie dzielo wartosciowe, bo taka motywacja nie dziala pozytywnie na efekt koncowy. Ponadto - sam udostepniam duza ilosc tresci i dziel za darmo, moglbym ewentualnie zastrzec, ze prosze o datek, ale nie jest to wymagane, bo moje relacje z ludzmi - tak odbiorcami tego, co robie, jak i tymi, ktorzy ofiarowuja mi efekty swojej pracy - opieraja sie na wdzecznosci. Nierzadko ta wdziecznosc pozwala zarobic lepiej, niz klasyczny wyzyskowy i niewolniczy mechanizm "wolnego rynku", ale to temat na inna okazje, poza tym nie to jest moim celem. Dlaczego piractwo jest niebezpiecznym slowem - juz wyjasnilem. @Wilk - jesli przytaczasz ten fragment, to moge sie nim posluzyc, gdyz nie chce mi sie lowic w poprzednich postach: Ten fragment swiadczy o tym, ze utozsamiasz posiadanie licencji z uiszczeniem oplaty. W przeciwnym razie nie napisalbys tego w tak jednoznaczny i dobitny sposob. Co do znakow diakrytycznych, to - jak juz zapewne zdolales zauwazyc, lecz wniosek ten celowo zatailes, aby stac sie przez chwile - jak sam piszesz - "zlosliwym" [a zarzucales mi odnoszenie sie personalne. Jak na razie - co mowie z zalem - odnosisz sie dosc emocjonalnie, zamiast poslugiwac sie argumentami] - CELOWO nie posluguje sie tymi znakami, gdyz wychowalem sie w erze, w ktorej takie znaki praktycznie nie istnialy w informatyce. Zapewne znasz tez historie i wiesz, ze informatyka jaka znamy jest silnie powiazana z jezykiem angielskim i korzeniami amerykanskimi, co wiaze sie z brakiem tychze znakow. Celowe zaniechanie uzywania tych znakow bledem nie jest. Nieswiadome czynienie bledow zwiazanych z interpunkcja juz jest. PS wymiana pogladow nie polega koniecznie na uznaniu kazdego slowa rozmowcy. Jak sama nazwa wskazuje - polega na WYMIANIE, nie AKCEPTACJI, czy UZNANIU pogladow. @Mariusz Blonski - jak sie zapewne orientujesz, drogi Mariuszu, rozne systemy operacyjne posiadaja licencje o roznych zapisach. Zapisy jednych sa bardziej, innych mniej restrykcyjne. Zawieraja one rowniez informacje o tym jakie dane, gdzie i przez kogo, a takze w jakim celu sa przetwarzane. Mysle, ze wszystkie te fakty sa ci doskonale znane. Jedyne, co moze ci umykac, to zapisy licencji znacznie bardziej permisywnych od tych, jakie spotykamy na co dizen w produktach stricte komercyjnych. Zapewne jest ci znana licencja GPL, BSD, Apache, MIT, MPL i ogolna koncepcja Copyleft. Jesli nie, to goraco polecam lekture tychze. A tak na marginesie, Panowie, troche meczy mnie udzielanie odpowiedzi na posty pelne nieprzemyslanego sprzeciwu. Brakuje mi tutaj z waszej strony przytakniecia na oczywiste fakty, ktore przytaczam. Odnosze wrazenie, ze w mysl jakiejs standardowej solidarnosci forumowej komentujacych i checi przynalezenia do wiekszej grupy "linczujacej" takiego, co osmielil sie miec inne zdanie postanowiliscie wtopic sie w jeden, wielki tlum bedacy z zalozenia na "nie". Sugeruje podjecie eksperymentu polegajacego na znalezieniu takich czesci moich wypowiedzi, z ktorymi sie zgadzacie. Nietrudno jest wciaz negowac. Trudniej jest zauwazyc pewne rzeczy i fakty i zgodzic sie z nimi. Wymaga to jednak porzucenia przywiazania do stanowiska i wyjscia poza strefe komfortu wlasnego "ja". Dodam, ze wasz masowy sprzeciw i podwazanie tresci kazdego mojego posta nie swiadczy zbyt dobrze o sensownosci waszych odpowiedzi, bo czy to mozliwe, aby jeden czlowiek, ktory umiescil komentarz pod newsem mylil sie absolutnie w kazdym paragrafie swojej wypowiedzi? osobiscie uwazam, ze nie.
  10. Szanowny Wilku, nieladnie wyzywac od trolli kazdego, kto osmiela sie miec inne zdanie od ciebie. Nieladnie tez wyzywac od trolli kogos, gdy nie ma sie wiecej argumentow. Nieladnie tez oczekiwac od kogos wskazywania czegokolwiek, jesli samemu poczynilo sie jakies stwierdzenie [czytaj: nie ja powinienem udowadniac twoje twierdzenia, lecz ty sam, bo za nimi stoisz, jak rozumiem. Ja jestem w opozycji do utozsamiania kopiowania z piractwem - ty - najwidoczniej, jak wynika z twych wypowiedzi - wprost przeciwnie]. Nieladnie jest tez zarzucac komus niezrozumienie, jesli samemu sie nie rozumie tego kogos. Ja wiem, ze to mechanizm projektowania na innych wlasnych problemow, ale trzymaj sie, prosze, tematu. Wszystko, co wygladalo z mojej strony na spekulacje zostalo wymuszone przez twoj brak spojnosci, logiki, brak sensu w twoich wypowiedziach, ktore zostaly przez ciebie niemilosiernie poszatkowane bez poszanowania znakow przestankowych. Proponuje przeczytac wlasne posty, drogi kolego forumowy. Tyle piszesz o wyciaganiu blednych wnioskow, a tymczasem sam - zupelnie bezpodstawnie - zalozyles w swojej wypowiedzi, ze dopuszczam kopiowanie licencjonowanych utworow, ktorych licencja zabrania kopiowania. Otoz tak NIE JEST. Ja dopuszczam i popieram kopiowanie tych utworow, ktorych autorzy sobie tego zycza i wyrazili na to JASNA zgode w swych licencjach. Stad w "moim swiecie' kopiowanie=dzielenie, a nie "piractwo". Zdaje sobie jednak sprawe, iz w swiecie osob kopiujacych pliki objete licencja, ktora nie zezwala na kopiowanie taki proceder jest NIELEGALNY i moze byc przez niektorych okreslany mianem "piractwa" [choc wg mnie nawet zjawisko kopiowanie materialow na licencji, w ktorej autorzy nie zezwolili na kopiowanie nijak sie ma do PIRACTWA. Nikt nie atakuje tu statkow, nikt nikogo nie morduje sztyletem i do nikogo nie strzela, nie dokonuje sie abordaz statku. Dlaczego nazewnictwo jest wazne? a no dlatego - co probuje ci przekazac od dluzszego czasu w trakcie naszej dyskusji - iz takie utozsamienie kopiowania z piractwem grozi odgornym zakazaniem kopiowania w ogole, a to moze uderzyc w niezaleznych artystow, ktorzy nie maja nic wspolnego z piraniami przemyslu nagraniowego i filmowego, a takze ich obroncami, jak RIAA, MPAA]. Nie dopuscilem sie zadnych wycieczek personalnych w twoim kierunku z prostego powodu - to niemozliwe. Nie znam cie, nie znam twojej osoby, jakze wiec mialbym to uczynic? bazuje na twoich wypowiedziach i do nich sie odnosze. Jesli ujawniasz w nich cos, czego nie chcialbys ujawnic, to jest to juz twoj, a nie moj problem. Pozdrawiam uprzejmie, klaniam sie i zycze milego wieczoru! PS dziekuje za interesujaca wymiane pogladow, niezaleznie od tego jak bardzo roznilyby sie one miedzy soba.
  11. Nie do konca rozumiem to zdanie, moze to przez brak przecinkow. Jesli mowisz, ze termin "piractwo" i "kopiowanie' sa ze soba tozsame, to pozwole sobie nie zgodzic sie z taka teza. Jesli twierdzisz, ze termin "kopiowanie" jest tozsamy z terminem "dzielenie sie", to zgodze sie dodajac, ze jedyna forma kopiowania, ktora nie jest dzieleniem sie jest tworzenie kopii zapasowej. Jesli zas twierdzisz [uff, i widzisz co sie dzieje, gdy nie uzywamy przecinkow? rozmowca musi zgadywac], ze "jedyna sytiacja [...], w ktorej oba terminy (kopiowanie i dzielenie sie) sa ze soba zwiazane jest sytuacja "darowizny", lub "rynku wtornego', to jestes w oczywistym bledzie, ktorego chyba nie musze nawet wyjasniac. Logicznym jest bowiem, ze dzielimy sie z ludzmi poprzez pozyczenie im plyty, ksiazki, talii kart, etc. Mysle, ze problem tkwi w tym, iz utozsamiasz kopiowanie i dzielenie sie z oplatami, z oficjalnym rynkiem komercyjnym. Co jest tego przyczyna? prawdopodobnie silne uzaleznienie od obecnego glownego nurtu, ktory nie przewiduje innych form pozyskiwania muzyki, jak tylko nabycie jej droga kupna u wielkiego dystrybutora. Domyslam sie, ze o artystach niezaleznych udostepniajacych swoje dziela poprzez system "jesli ci sie podoba, to podaruj nam tyle, ile uznasz za sluszne, a jesli nie masz, to trudno' nie slyszales. Jesli tak jest, to polecam przeszukanie internetu. Nie sadze wprawdzie, aby te "niszowe' gatunki muzyki, filmow i ksiazek przypadly ci do gustu, ale przynajmniej dowiesz sie, ze mozesz byc w bledzie, a mysle, ze to dzis cenna swiadomosc, ktora pozwala wyrwac sie z ram wlasnej - rzekomej - nieomylnosci. PS zmiana formatu plik nie ma tu zadnego znaczenia. Prawdziwy problem tyczy sie licencji. Czy jest to licencja pozwalajaca na kopiowanie, czy tez taka, ktora go zabrania. Sugeruje zapoznanie sie z terminologia Copyleft i calego ruchu z tym zwiazanego. Pozdrawiam cie i zycze milego dnia.
  12. @Jajcenty - zrozumiales, skoro w kolejnym swoim zdaniu piszesz o "uzaleznianiu za pomoca darmochy". Jesli chodzi o mnie, to nie zamierzam nikogo od niczego powstrzymywac. Nie jestem w stanie wymoc na ludziach tego, aby stali sie swiadomi swoich praw, prywatnosci, wolnosci, etc. Moge jedynie nawolywac [czesto - jak sie okazuje - na puszcze i dzicz].
  13. Szanowny wspolforumowiczu i czytelniku, z przykroscia musze stwierdzic, ze ludzie twojego pokroju [majacy w tych tematach takie wlasnie zdanie] staja sie najczesciej ofiarami, nazywajac jednoczesnie ludzi ostroznych "paranoikami', lub 'nieprzystosowanymi do rzeczywistosci'. Ponadto pragne zauwazyc, iz nie odniosles sie do zadnego z przedstawionych przeze mnie argumentow, a jedynie skwitowales calosc malo zrecznym, nieprzemyslanym i dosc nietrafionym, bo niewiele mowiacym pseudo-rozwiazaniem "nie chcesz=nie uzywaj". Zapewniam cie, ze nie chce i nie uzywam. To nie zmienia jednak faktu, ze problem mimo wszystko istnieje, choc juz nie dla mnie. Gdyby mi na losach ludzkosc nie zalezalo, to bym tego tematu nie podnosil. Rozumiem, ze dla ciebie problemy w tym obszarze nie istnieja i wszystko jest w nalezytym porzadku. Moze jednak warto porzucic swe przekonania i przekonac sie poprzez poglebiona analize, ze mozna byc w bledzie? W kwestii znaku rownosci postawionego przeze mnie pomiedzy kopiowaniem, a dzieleniem sie, to czesciowo masz racje, jednak w znacznie wezszym rozumieniu, niz moglo ci sie wydawac, poniewaz jedyna sytuacja, w ktorej kopiowanie nie jest zwiazane z dzieleniem sie jest tworzenie kopii zapasowej dla samego siebie. Pozdrawiam i zycze wielu godzin owocnych przemyslen.
  14. "Bezplatna"? Czyzby? a czy rowniez "wolna"? czy "posiadana na wlasnosc", czy "niezaleznych artystow"? NIE. Streaming nie daje absolutnie zadnych gwarancji, ze bedziemy mogli jutro, czy za godzine odtworzyc jakis utwor. Bez dostepu do netu nie mam dostepu do utworow. Dostep do utworow maja jedynie uzytkownicy takich, a takich telefonow. Utwor nigdy nie jest przez nas posiadany, ani tym bardziej nie jest nasz. Dziekuje, postoje. Wole wspierac niezaleznych artystow, odrebne studia przyjmujace dobrowolne oplaty w ramach WDZIECZNOSCI, niz lozyc na wielkie koncerny nazywajace mnie "piratem". Piraci plywaja po somalijskich wodach, wy jezykowe lotry! Kopiowanie to dzielenie sie, akt dobroci, a nie kradziez! Kradziez to pozbawienie kogos sztuki i pozostawienie go bez niczego. Kopiowanie nie dosc, ze pozostawia sztuke, to jeszcze tworzy jej duplikaty! Spor powinien sie toczyc raczej o LICENCJE na konkretne dzielo, a nie powinien byc tak bezczelnie uogolniany po to, aby zniszczyc wszelkie kopiowanie.
  15. Ech, zabawna cala ta sytuacja ... Nie moge mowic za innych, wiec powiem za siebie: zabawne jest to, ze: 1. Apple zaklada - jak sadze - ze: im mniej urzadzen sprzeda Samsung, tym wiecej sprzeda Apple 2. Apple prawdopodobnie nie rozumie, ze w ten sposob przyznaje, ze urzadzenia Samsunga sa ... bardzo dobre, skoro sa dla nich az takim problemem Coz bym wiec zrobil jako potencjalny klient? kupilbym urzadzenie Samsunga. Po co przeplacac za cos, co jest generycznym sprzetem z przyciezkim systemem operacyjnym i zamknietym ekosystemem informatycznym? A tak w ogole to kupilbym urzadzenie jakiejs malo znanej firmy, lub urzadzenie otwarte, na ktorym moglbym sobie np zainstalowac BSD, GNU/Linuksa, i co mi sie podoba. Nie chce dzierzawic urzadzenia i systemu. Chce je miec na wlasnosc, skoro za nie place. Co wiecej, chce miec mozliwosc dysponowania nim jak chce, kiedy chce. Chce tez byc wolnym OD szpiegowania przez Apple, Samsunga, Microsoft. Nie chce Carrier IQ i innych wynalazkow dolaczanych przez operatora. Chce wolnosci i otwartosci. Apple - huge LOL!
  16. @Mariusz Blonski - prawde mowiac TAK zinterpretowane zjawisko moze zostac okreslone mianem IMPERIALIZMU. Nie wydaje mi sie, aby mial on wiele wspolnych cech z demokracja, lub chocby z jej dalekim znieksztalceniem. Zarzuty wobec USA nie bez powodu przybieraja zreszta postac zarzutow o imperializm ... tymze wlasnie jest to zjawisko. Nie powiedzialbym takze, iz narzucanie komuklwiek czegokolwiek moze byc kiedykolwiek pozytywne. Podwaza zasade wolnosci negatywnej, a wiec wolnosci-od-opresji, czyjejs aktywnosci, stoi zatem w sprzecznosci z europejskim i azjatyckim rozumieniem wolnosci. Moze natomiast isc w parze z bezrefleksyjnym, amerykanskim rozumieniem wolnosci jako WOLNOSCI-DO-dzialania, a wiec czesto bycia opresantem, narzucajacym, "realizujacym wlasne cele". Nie wiem jak Pan, jednak ja jestem - byc moze dosc staroswieckim i nie przystajacym do konformistycznych czasow - zwolennikiem jednostki, jej autentycznosci, niezaleznosci i wspolpracy z innymi jednostkami. Nie toleruje i nie akceptuje dzialan majacych na celu narzecenie jakimkolwiek grupom, czy jednostkom woli innej grupy, czy jednostki. Wspolne zycie - niezaleznie od gatunku, czy miejsca zamieszkania, a takze ustroju - powinno zakladac dialog, szacunek i pomoc, a nie agresje, narzucanie i arogancje.
  17. Zyjemy w osobliwych czasach zderzenia wielu kultur, co rodzi konsekwencje na polu prawa miedzynarodowego. Odmienne jest rozumienie prawa w Japonii, odmienne w Niemczech i w Europie w ogole, odmienne jest rozumienie prawa w USA. Problem polega na tym, iz USA - z racji swej ekspansywnej kultury - usiluje narzucac wlasna interpretacje prawna - bedaca czesciowo konsekwencja checi zachowania zyskow i powiekszania ich - reszcie swiata. W tym celu angazowane sa wszelakie argumenty, od racjonalnych az po niedorzeczne i emocjonalne, a takze te natury moralnej. Powstaly grupy lobbujace, ktorych jedynym celem jest lobbowanie za zaostrzeniem prawa autorskiego. W tym miejscu warto podkreslic podstawowa roznice pomiedzy np prawem USA a prawem niemieckim: w Niemczech istnieje prawo AUTOROW [author's law], w USA prawo KOPIOWANIA [copyright law]. Juz sam jezyk ujawnia duze roznice w rozumieniu prawa. Czy swiat powinien dac sobie narzucic interpretacje amerykanska? nie. Czy swiat powinien przyjmowac amerykanskie rozumienie prawa do kopiowania, a takze zjawisk "piractwa"? nie. Dlaczego? chocby dlatego, ze "piractwo" jako takie jest terminem pejoratywnym, ma znaczenie negatywne i nie zostawia pola do pozytywnej interpretacji. Zanika wobec powyzszego stwierdzenie "dzielenia sie" plikami, a w jego miejsce wchodzi okreslenie "piractwa" komputerowego. Na czym powinno polegac dzialanie proaktywne? wg mnie na szerzeniu okreslenia DZIELENIA SIE plikami [zaklada naturalnie dzielenie sie plikami pochodzacych z legalnych zrodel, posiadajacych odpowiednie licencje, np otwarte]. Nalezy otwarcie przeciwstawiac sie narzucaniu jezyka, ktory potepia dzielenie sie plikami i utozsamia je z kradzieza i przestepstwem. Przede wszystkim zas nalezy wzbudzac w ludziach potrzebe refleksji, zastanowienia, zawieszenia przekonan, ktore zostaly im narzucone.
  18. Owe "falszywe" konta sa najprawdopodobniej kontami slupow dzialajacych na rzecz spamerow, etc. Dlaczego? a no dlatego, ze Facebook skutecznie blokuje wszystkie konta, ktore nie lacza sie przez stale IP, lecz przez proxy/TOR, etc. Dodatkowo weryfikuje informacje zawarte na profilu po to, aby uzyskiwac prawdziwe dane. Wszystko dlatego, ze na jednym uzytkowniku [prawdziwym] zarabia 4 dolary rocznie. Konta zalozone w w/w sposob [tj poprzez posrednika, aby np ochronic prywatnosc swych danych, lub z danymi falszywymi], sa niemal natychmiast blokowane i Facebook wymaga weryfikacji telefonicznej [nietrudno sie domyslec dlaczego akurat telefonicznej. Telefon wskazuje dokladna lokalizacje uzytkownika, do tego najczesciej jest powiazany z prawdziwymi danymi].
  19. Strategia Apple polegajaca na produkowaniu dobrze wygladajacego sprzetu ze zwyklych czesci PC i sprzedawania go po zawyzonej cenie moze miec sens tak dlugo, jak dlugo nie wyczerpie sie pula klientow gotowych placic wiecej za cos, co jest warte znacznie mniej. Wziawszy pod uwage fakt, ze wiekszosc mieszkancow globu stanowia ludzie biedni, niemajetni, to rozwoj Apple mozna przewidziec z dosc duza dokladnoscia. Nie twierdze przy tym, ze ci, ktorzy moga kupic taki sprzet kupia go. Ludzie rzadko kieruja sie racjonalnoscia, czesciej emocjami, impulsami, wzniecanymi w nich pragnieniami, poniewaz niewielu ludzi ma nad soba kontrole. Znaczna wiekszosc daje sie po prostu porwac pierwszej lepszej fali.
  20. Gdyby tylko ludzie byli bardziej niezalezni intelektualnie, krytyczni wobec tego, co widza, slysza, czuja ... i gdyby przykladali wieksza wage do tego, co mysla a nie do tego, co czuja, to mielibysmy szerokie wsparcie kultury alternatywnej, niezaleznej, inteligentnej, samodzielnej i autentycznej. Kultura masowa jest kultura wymuszona, narzucona przez okreslone srodowiska, "obozy" kulturalne, rzady, krytykow, korporacje. Osoby partycypujace w tak rozumianej kulturze staja sie jej niewolnikami podobnie, jak osoby podazajace za moda staja sie w istocie "ofiarami' mody, sa od niej uzaleznione i wyznacza ona rytm, kres i sens ich zycia. Taka sytuacja sprawia, ze ludzie ci maja gust "masowy", a zatem poszukuja tresci autorow, ktorych przedstawicielami sa organizacje zbiorowego zarzadzania prawami autorskimi, jak RIA, MPAA, RIA[NZ], etc. W tym samym czasie liczne i uzdolnione jednostki bedace prawdziwymi artystami z powolania i pasji nie sa wspierane, niewielu ludzi o nich wie, a zatem prawdziwa kultura kleczy, zas popularne gniote zatykaja glosniki i oblepiaja ekrany telewizorow i kin. Znacznie bogatsza rzeczywistoscia bylaby rzeczywistosc, w ktorej ludzie mysla za siebie samych, sa niezalezni, maja indywidualne gusta, wspieraja [z naturalnej wdziecznosci, nie z przymusu] wybranych przez siebie artystow, a przede wszystkim NIE BOJA SIE konsekwencji partycypowania w kulturze, jakkolwiek rozumianej.
  21. Och, a jakze! to z pewnoscia nowa era. Era bezrefleksyjnego konsumeryzmu w skrajnej postaci. Problem polega jednak na tym, ze przecietny, produktywny czlowiek nie jest w stanie zbyt dlugo tanczyc z noga w gipsie i w kaftanie bezpieczenstwa ... to bardzo meczy, przez co zaczyna sie poszukiwac prawdziwej WOLNOSCI
  22. No ciekawa sprawa, choc juz poprawnosc polityczna nakazywalaby raczej dostarczanie wielu dziel roznych nurtow religijnych ... generalnie latwo w obecnej sytuacji posadzic ludzi odpowiedzialnych za caly proceder o dyskryminacje religijna, lub faworyzowanie danej religii. Generalnie rzecz ujmujac: nie brzmi to fair. Absolutnie. Z drugiej strony trudno sie temu dziwic, skoro wiekszosc religi umieszcza sie w roli depozytariuszy jedynych, objawionych i nieomawialnych prawd ... gdy umysl spi, emocje harcuja.
  23. marc

    Microsoft kusi ceną

    Narkotyki "na probe" tez sa ponoc zawsze tanie, lub za darmo ... analogia niezwykle trafna wg mnie zwlaszcza, gdy sie wezmie pod uwage to, co ta mila firma robi z sektorem edukacji ...
  24. Gdyby pozostac przy przytoczonych argumentow [sen kierowcy, bezpieczenstwo], to mozna z pewnoscia dojsc do wniosku, ze to swietny pomysl. Problem tkwi jednak w tym, ze nie bierze sie zwykle pod uwage faktu, ze takie urzadzenie wbudowane w deske stwarza cala mase nowych *mozliwosci* wykorzystania w niecnych celach. Mowiac oglednie: chodzi o prywatnosc uzytkownika. Kolejna rzecza jest fakt, ze implementuje to firma Microsoft. Ta technologia jest zamknieta, wiec mozna w niej zaimplementowac absolutnie wszystko. To kolejne zagrozenie. Nie jestem pesymista. Patrze po prostu realistycznie na pozytywy i negatywy. Niepokoi mnie jednak, ze autorzy takich pomyslow dostrzegaja zwykle wylacznie pozytywy. Nie powinno to chyba jednak dziwic wziawszy pod uwage fakt, ze im zalezy wylacznie na przyplywie nowej gotowki.
  25. Marketing hype. Odnosze wrazenie, ze tak naprawde chodzi jedynie o sprzedaz nowych urzadzen z "szokujaco nowa i kolorowa technologia". Wciaz wmawia sie konsumentom, ze oto powstal nowy typ superwydajnego, nieziemskiego lasera, ktory zalagodzi konflikty, glod, wyleczy raka, zmniejszy zachorowalnosc na zawaly i wiencowke, a do tego zrobi ci rano goraca czekolade. Prawde mowiac niedobrze mi sie juz robi od tego ciaglego "mieszania" marketingowego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...