Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

marc

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    206
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Ostatnia wygrana marc w dniu 1 października 2012

Użytkownicy przyznają marc punkty reputacji!

Reputacja

3 Neutralna

O marc

  • Tytuł
    Gwarek

Informacje szczegółowe

  • Płeć
    Nie powiem
  1. @Piotr: "Ponieważ żyjemy w państwie prawa, WYKLUCZONE jest subiektywne podejście i własna interpretacja paragrafów." "GOOD PEOPLE DISOBEY BAD LAWS". Parafrazujac - to ludzie ustalaja prawa, a nie prawa sens. Jesli prawo nie ma sensu, lub jest nieadekwatne do rzeczywistosci [przestarzale, nielogiczne, krzywdzace, niesprawiedliwe], to nalezy je niezwlocznie zmienic wszystkimi mzliwymi srodkami. Kolejnosc byla, jest i zawsze bedzie nastepujaca: CZLOWIEK > PRAWA PRZEZEŃ STWORZONE. Nie da sie z tym dyskutowac, chocbys stanal na wlosach. Mowienie o "zlodziejstwie" i "kradziezy" nie jest adekwatne - zgodnie z powyzsza moja uwaga - do sytuacji, poniewaz kradziez zaklada TRWALE ODEBRANIE jakiegos przedmiotu, rzeczy, i pozostawienie ofiary bez niczego. Kopiowanie to powielanie, a nie odebranie. W sfere spekulacyjnych "strat duchowych, przyszlych, potencjalnych strat materialnych z tytulu sprzedazy" i innych konstruktow hipotetycznych nie zamierzam sie zaglebiac, bo to czysty absurd.
  2. @Piotr - "Co do formatów - OpenOffice staje na głowie, by móc odczytać pliki MS z tego prostego powodu, że bez tego mało kto by używał oprogramowania Oracle. Microsoft nie ma tego problemu, więc nie umieszcza w programach możliwości konwersji (choć byłaby przydatna) i według mnie nikt nie ma prawa go do tego zmuszać." Bladzisz przerazliwie po kniejach klamstwa nawet o tym nie wiedzac. Podam ci fakty: 1. formaty Micosoft Office [doc, docx, etc] sa ZAMKNIETE. Sa "standardami' [tylko dla Microsoftu] 2. formaty OpenOffice/LibreOffice [ODF - odt, etc] sa OTWARTE. Sa STANDARDAMI ogolnie przyjetymi w sensie specyfikacji Zamknietosc: specyfikacja nie jest udostepniana innym firmom i podmiotom, czy jednostkom Otwartosc: specyfikacja jest udostepniona publicznie kazdemu Konsekwencje: mozliwe jest stworzenie bezblednej obslugi ODF w MSO, niemozliwe jest stworzenie bezblednej, czy nawet dobrej obslugi DOC/X w OO/LO. Dodatkowo warto nadmienic, ze KE zamierza nalozyc na MS dodatkowa kare za *CELOWO WADLIWA IMPLEMENTACJE OBSLUGI ODF W MSO*, co skutkowalo wyswietlaniem bledu "odczytu formatowania" [sam testowalem] pomimo faktu, ze ODF to przeciez otwarty format z ogolnodostepna specyfikacja, na milosc boska! jak mozna zle zaimplementowac cos, do czego zaimplementowania ma sie absolutnie wszystkie potrzebne informacje? Podobnie: jak OO/LO ma zaimplementowac cos, do czego nie dostalo absolutnie zadnej specyfikacji?! Teraz pytanie na logike, test na inteligencje, test rozsadku i czlowieczenstwa [bo od czegos czlowiek ma mozg]; Kto jest winny brakowi interoperacyjnosci, wspoldzialania pakietow? czy ten, kto udostepnia cala specyfikacje i umozliwia innym tworzenie programow odczytujacych format, czy ten, ktory jej nie udostepnia i nie umozliwia tego? Ja nawet czesciowo rozumiem, ze w 'rozumieniu' szarych atechnicznych uzytkownikow problem tkwi po stronie OO/LO, bo "nie czytaja formatow MSO". Winny jest jednak nie pakiet OO/LO, a firma MS, jak wyjasnilem wyzej. Zapewniam cie, ze ekipa OO/LO nie "staje na glowie" dla wprowadzenia obslugi formatu DOC/X w LO. Tak naprawde robia to z wielka niechecia, aby ulatwic migracje TOBIE i TOBIE PODOBNYM, ktorzy nigdy nie pojma istoty problemu i beda winic kogos, kto jest niewinny adorujac jednoczesnie bezczelnego tyrana, jakim jest w tym przypadku MS. Ekipa LO WALCZY O TWOJA WOLNOSC, o ktora jednak ... ty sam w ogole nie zabiegasz, a nawet pograzasz ja w morzu wygody i beztroski wynikajacej z nieswiadomosci istnienia powaznego problemu. Mowimy tu wiec o celowym utrudnianiu konkurencyjnosci, uniemozliwianiu wspolpracy miedzy formatami, a DE FACTO ODBIERANIU UZYTKOWNIKOWI MOZLIWOSCI WYBORU OPROGRAMOWANIA BIUROWEGO [bez utraty juz zapisanych wczesniej danych, np w doc/x]. Krew mnie zalewa gdy to widze, krew mnie zalewa, gdy slysze po raz tysieczny "argumentacje" pokroju przedstawionej przez ciebie. Ubolewam nad tym, ze nie rozumiesz problemu. Moge jedynie przytoczyc slowa, ktore w takich sytuacjach dodaja mi otuchy: "Sometimes you need to give up on people. Not because you don't care, but because they don't care". Niniejszym wiec poddaje sie w tej sprawie. To nie ja cierpie/bede cierpial z powodu braku wolnosci.
  3. @Mariusz - full body scanners, drones, CCTV, rfid, biometric IDs, etc. Mozna tak wymieniac, ale ufam, ze wiesz o tym wszystkim.
  4. Dzialania sluzb na gruncie amerykanskim trudno porownac z dzialaniami jakichkolwiek sluzb innych krajow [no, moze tylko rezimowych ustrojow], bo sa bezprecedensowe w skali swiatowej. W skrocie wyglada to tak, ze glosno mowi sie o wolnosciach obywateli, o ich dziedzictwie, ale prawnie i na co dzien ogranicza sie ich na bardzo wiele [i wciaz wiecej] sposobow. Traktuje sie ich troche jak nastolatki: mowi sie im, ze darzy ich sie zaufaniem, jednak obserwuje sie kazdy ich krok, bada ich dzialania, etc. To NIE JEST wolnosc. To jest kontrola. Nie jest to z pewnoscia rowniez "wolnosc od ..." kontroli, etc. Coz z tego, ze przecietny amerykanin ma prawo do pojechania na festyn w innym stanie, jesli przy okazji zostaje tysiac razy skontrolowany, sfotografowany, lub przed wylotem przetrzepany na lotnisku jak zwierze i terrorysta.
  5. Piratow' date=' czyli kogo? piraci od wielu setek lat nie plywaja juz po akwenach swiatowych ... padles ofiara, lub jestes wspolautorem tej bezpodstawnie demonizujacej proces dzielenia sie [nie SPRZEDAZY'] plikami terminologii. Ja tego okreslenia nie akceptuje i nie uzywam. Wg mnie mozna sie dzielic nieodplatnie tresciami, do ktorych praw sie nie posiada [a takze posiada], o ile nie zarabia sie na tym. Zastanowilbym sie jedynie nad oprogramowaniem, bo to dosc dyskusyjna rzecz. Sprzedawanie takich tresci jest juz wg mnie nielegalne.
  6. @Wenersky - kazda firma tak TWIERDZI, a to co innego praktyka pokazuje, ze dzialania firm stanowia o zupelnie innych zamiarach i priorytetach jej pracownikow/zarzadow. Odnosze niejasne wrazenie, ze MS od lat nie wierzy w swoja przegladarke, bo trudno srednio rozgarnietemu czlowiekowi zrozumiec jak przegladarka, w ktorej pojawia sie tak wiele bledow [wiecej, niz w innych], a do tego tak pozno reaguje na standardy [wczesniej jej tworcy je skrzetnie omijali,lub probowali wprowadzac swoje] moze byc dobra przegladarka. Ludzie, ktorzy by tego nie wiedzieli i nie widzieli zapewne musieliby zyc w wiecznym zaprzeczeniu, a to niekorzystne dla zdrowia psychicznego Nie sadze, aby MS "zaciagnal programistow do pracy" w jakiejkolwiek sytuacji, bo w wielkich korporacjach nie chodzi o jakosc kodu [ktorego i tak nie mozna zobaczyc z racji zamknietosci], ktora przeklada sie przeciez na stabilnosc dzialania, wydajnosc aplikacji, lecz o ilosc sprzedanych licencji i rozprowadzonych kopii. Chodzi wylacznie o pieniadze, bo tez i jak w srodowisku, w ktorym kodu nie widac, nikt nas nie sprawdzi, wciaz nam sie spieszy do wydania coraz to nowszych wersji [co skutkuje skroceniem okresu testowego, o ile taki wystepuje] mozna w ogole mowic o jakosci i o robieniu czegos dla uzytkownika? uzytkownik ma byc i jest klientem, nie zas odbiorca naszej pracy i staran, na ktorym nam zalezy. Taka jest rzeczywistosc. Nie rozumiem tekstu o "oddawaniu przyslugi klientom". To jakis absurd i brzmi tak, jakby powiedzial to pracownik MS, ktoremu napisano na karte kilka punktow do przeczytania, oznaczonych w propagandzie do wygloszenia dla klienta na czerwono. Nie wiem jak mozesz podawac iOS jako alternatywe, skoro to system na urzadzenia mobilne, a nie - jak OSX - na komputery z klawiatura. Moze dolacz jeszcze do kompletu Android bedzie mialo podobny sens. Poza tym to nie powinno dzialac tak, jak mowisz i taka logika jest wadliwa. Polityka "bierz, lub #@$%@#" nie jest polityka troski o klienta i jego dobro, co jedynie potwierdza moje wczesniejsze slowa. Nie jest to rowniez WYBOR w rozumieniu "no dobrze, mamy wiec dla ciebie, jako MS, dwa [trzy, etc] rozwiazania. Wybierz prosze cos dla siebie. Robimy to dlatego, ze nam na tobie zalezy jako na uzytkowniku".
  7. Mysle, ze twoje podsumowanie wpisuje sie w anarchokapitalistyczne pojmowanie swiata. Taka wizja postuluje rowniez zniesienie instytucji chroniacych prawa obywateli w imie "uwolnorynkowienia" wszystkiego. Jesli jednak spojrzec na to od strony ludzkiej, to nalezaloby zadac pytanie "dlaczego firmy istnieja?" > "dla kogo firmy istnieja?" > "dla kogo firmy produkuja?" > "kto powinien miec wybor?" Najwazniejszy w tym lancuchu jest czlowiek. Pytanie tylko, czy najwazniejszy bedzie czlowiek pracujacy w Microsofcie, czy tez czlowiek, ktory z produktow korzysta
  8. "Wolnosc" jako wolnosci niezrozumienie. Trudno o swiadomosc "wolnosci od ..." [podsluchow rzadu, naciskow lobbystow, etc], gdy jedyna znana definicja wolnosci jest "wolnosc do ..." [podrozowania, bycia "soba', posiadania broni, etc].
  9. "Jej zdaniem tam, gdzie naruszenie praw autorskich odbywa się w celach niekomercyjnych, nie należy ograniczać dostępu do edukacji, kultury oraz wolności wypowiedzi." Bra-vo! Wreszcie glos rozsadku. Nie popieram odplatnego dzielenia sie tresciami, do ktorych nie posiada sie praw autorskich, jednak wspolczesnie problem polega na tym, ze wmowiono spoleczenstwom [wmowily korporacje], ze dzielenie sie w ogole jest zle. W rzeczywistosci dzielenie sie nie jest "zle". Sprzedawanie czegos, do czego nie ma sie praw jako wlasne jest zle, jesli juz poslugujemy sie zero-jedynkowa definicja dobra i zla. Gdyby zalozenie, ktore probuja ludziom wcisnac korporacje bylo prawdziwe, to takie miejsca, jak biblioteki nie powinny miec racji bytu, bo przeciez nastepuje w nich dzielenie sie tresciami chronionymi prawami autorskimi. Prawa autorskie oznaczaja ni mniej, ni wiecej tylko tyle, ze konkretna osoba i firma jest autorem danego dziela i tylko ona ma prawo je sprzedawac, mozna jedynie prosic te firme o zgode na sprzedaz, mozna sie z nia jakos umowic. To, ze wspolczesnie usiluje sie naduzywac definicji prawa autorskiego jest spowodowane upadkiem dawnego modelu dystrybucji tresci i checia jego ratowania przez duze korporacje i koncerny. Proba demonizowania dzielacych sie tresciami ludzi ma zatem wylacznie za zadanie utrzymanie stalego przeplywu gotowki. Podsumowujac: na zjawisko kultury jako takiej sklada sie w glownej mierze wlasnie dzielenie sie, dlatego decyzja Portugalskiego sadu jest arcylogiczna i madra.
  10. Problem przegladarek dzis jest - prawde mowiac - problemem drugorzednym, poniewaz i tak wiekszosc uzytkownikow uzywa juz Chrome, Firefox lub Opery. Zgadzam sie jednak, ze w imie sprawiedliwosci historycznej i ochrony reputacji i pozycji KE Microsoft powinien zaplacic zasadzona grzywne, poniewaz w pewnym sensie wykorzystywal swoja pozycje na rynku implementujac przegladarke w systemie. Inna rzecza jest to, ze inne firmy, czy dystrybucje linuksa, system OSX tez to robia Tak, czy owak wg mnie prawdziwym i bolesnym problemem jest skandalicznie zenujace i kiepskie wsparcie pakietu Microsoft Office 2007/2010 dla standardu ODF [odt, etc]. Niedawno wyszlo na jaw, ze Microsoft celowo "okaleczal" implementacje tego stanrardu w swym pakiecie. Po co? prawdopodobnie po to, aby interoperacyjnosc i wymiana informacji byla niemozliwa, co z kolei mialo naklaniac uzytkownikow do korzystania "ze sprawdzonego i dobrego" [sic!] formatu MSO [np docx, doc]. Format ten nie jest niestety udokumentowany, otwarty i szerokodostepny, co sprawia wiele problemow tworcom innych pakietow, ktorzy nie moga go poprawnie zaimplementowac i musza sie ograniczac do inzynierii odwroconej tak, aby napisac kompatybilna wersje wtyczek dla zamknietych formatow MSO. Format ODF nie jest zamkniety, jego implementacja jest publicznie dostepna, wiec Microsoft nie powinien miec absolutnie zadnych problemow z jego implementacja. Tak na marginesie, to wielokrotnie borykalem sie z tym problemem sam, gdy skladalem prace naukowe na swej macierzystej uczelni i okazywalo sie, ze wiekszosc "zalogi' uzywa zamknietych formatow, co utrudnialo, lub uniemozliwialo poprawne odczytanie moich dokumentow, pisanych w pakiecie OpenOffice/LibreOffice. Zrobilem kilka testow, z ktorych wynikalo, iz poprawnie zapisany w zgodzie ze standardami ODF dokument jest przez Mimcrosoft Office blednie odczytywany jako "uszkodzony', po czym nastepuje fikcyjna proba jego "naprawy" i wyswietlana jest zawartosc o zmienionym formatowaniu [pomimo faktu, ze pierwotny dokument posiadal proste formatowanie, bez obrazkow, dodatkow, byl zapisany w otwartym formacie, etc]. To dzialanie celowe Microsoftu. Moge sie jedynie domyslac co czul i myslal programista, ktory wprowadzal do pakietu Office funkcje "mieszajaca" w otwieranych dokumentach ODF i udajaca, ze dostarczony dokument jest 'uszkodzony' ... @Mariusz Blonski - jesli te popularnosc Microsoft zdobywa poprzez sprzedawanie zestawow komputerowych z systemem Windows, to tak, jest to wina Microsoftu. Choc tak prawde mowiac to decyzja lezy prawdopodobnie po stronie sprzedawcow i dystrybutorow Microsoft dostarcza po prostu licencje OEM, a jak firma sprzeda komputer - to juz jej sprawa.
  11. No wiec wlasnie ... dziala to na zasadzie "babla" czasoprzestrzennego, w ktorym przemieszcza sie podroznik. Nie rozumiem wiec uogolnien w takich publikacjach, ktore mowia, ze jest to n-krotnosc predkosci swiatla. To nielogiczne i nieprawdziwe.
  12. Ciekawe. Sadzilem, ze przekroczenie predkosci swiatla - zgodnie z teoria wzglednosci Einsteina - jest niemozliwe, gdyz wszystkie obiekty poruszaja sie w czasoprzestrzeni z taka sama predkoscia z ta roznica, ze czesc z nich wykorzystuje wiekszosc predkosci w czasie, a inne w przestrzeni. Czas - dla obiektow poruszajacych sie z predkoscia swiatla - stoi w miejscu.
  13. @mikroos - poslugujesz sie tak nielogiczna "Racjonalnoscia", ze az zeby bola, wiec pozwole sobie odniesc sie - z braku cierpliwosci do dalszej dyskusji - jedynie na najwazniejszym bledzie twojego rozumowania: Napisalem: Utrudniona jest takze migracja
  14. Nie wiem jak mozesz to porownywac do wynajmu mieszkania. To kompletnie rozne przypadki. Nie ma dobrej analogii dla SaaS w swiecie 'rzeczywistym". Jesli ktos kieruje sie wylacznie niskimi kosztami, to pogratulowac umiejetnosci planowania i przewidywania, a takze analizowania warunkow. Tacy ludzie staja sie najczesciej ofiarami wlasnej pogodni za pseudoinnowacyjnoscia, co pokazuja liczne i czeste doniesienia ze swiata IT. Wytlumacz mi prosze jaki zwiazek z utrata danych przez producenta/dostawce uslug ma swiadomie z nich korzystanie, bo kompletnie nie moge go dostrzec? czy mam ostroznie wgrywac pliki? a moze powinienem uwazac, aby nie spieszyc sie nadto z ich przygotowaniem? come on ... Komputery prywatne sie psuja, jednak jest mozliwosc wykonywania automatycznych kopi zewnetrznych. W przypadku SaaS twoje oprogramowanie i dane sa zamkniete u producenta i to on powinien za to odpowiadac, ale - jak sie okazuje - zdarzaja sie duze wpadki. Utrudniona jest takze migracja, bo producenci/dostawcy niechetnie wypuszczaja uzytkownikow na inna platforme wiedzac, ze oznacza to utrate pieniedzy. Jesli juz, to mocno utrudniaja wszelkie migracje, czego przykladow tez nie trzeba daleko szukac. Prawde mowiac troche ci zazdroszcze nieswiadomosci, w jakiej zyjesz. Nie widzisz problemow, zagrozen. Nic, tylko sie cieszyc.
  15. Wedlug mnie SaaS [software as a Service] to model wadliwy u podstaw. Daje calosc praw producentowi, zas klientowi pozostawia wylacznie prawo do uzytkowania, i to na okreslonych scisle przez producenta warunkach. Wystarczy brak polaczenia, awaria serwerow producenta, lub spoznienie sie z zaplata faktury i dostep do krytycznych danych znika. Nie wspominam juz o mozliwosci utraty danych na serwerach producenta. Zaryzykowalbym stwierdzenie, ze ludzie dziela sie na tych, ktorzy wiedza, ze 'chmury' to koncept wadliwy i na tych, ktorzy dopiero to zrozumieja, gdy utraca dane, lub dostep do nich ...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...