Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

marc

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    206
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    2

Zawartość dodana przez marc

  1. @Piotr: "Ponieważ żyjemy w państwie prawa, WYKLUCZONE jest subiektywne podejście i własna interpretacja paragrafów." "GOOD PEOPLE DISOBEY BAD LAWS". Parafrazujac - to ludzie ustalaja prawa, a nie prawa sens. Jesli prawo nie ma sensu, lub jest nieadekwatne do rzeczywistosci [przestarzale, nielogiczne, krzywdzace, niesprawiedliwe], to nalezy je niezwlocznie zmienic wszystkimi mzliwymi srodkami. Kolejnosc byla, jest i zawsze bedzie nastepujaca: CZLOWIEK > PRAWA PRZEZEŃ STWORZONE. Nie da sie z tym dyskutowac, chocbys stanal na wlosach. Mowienie o "zlodziejstwie" i "kradziezy" nie jest adekwatne - zgodnie z powyzsza moja uwaga - do sytuacji, poniewaz kradziez zaklada TRWALE ODEBRANIE jakiegos przedmiotu, rzeczy, i pozostawienie ofiary bez niczego. Kopiowanie to powielanie, a nie odebranie. W sfere spekulacyjnych "strat duchowych, przyszlych, potencjalnych strat materialnych z tytulu sprzedazy" i innych konstruktow hipotetycznych nie zamierzam sie zaglebiac, bo to czysty absurd.
  2. @Piotr - "Co do formatów - OpenOffice staje na głowie, by móc odczytać pliki MS z tego prostego powodu, że bez tego mało kto by używał oprogramowania Oracle. Microsoft nie ma tego problemu, więc nie umieszcza w programach możliwości konwersji (choć byłaby przydatna) i według mnie nikt nie ma prawa go do tego zmuszać." Bladzisz przerazliwie po kniejach klamstwa nawet o tym nie wiedzac. Podam ci fakty: 1. formaty Micosoft Office [doc, docx, etc] sa ZAMKNIETE. Sa "standardami' [tylko dla Microsoftu] 2. formaty OpenOffice/LibreOffice [ODF - odt, etc] sa OTWARTE. Sa STANDARDAMI ogolnie przyjetymi w sensie specyfikacji Zamknietosc: specyfikacja nie jest udostepniana innym firmom i podmiotom, czy jednostkom Otwartosc: specyfikacja jest udostepniona publicznie kazdemu Konsekwencje: mozliwe jest stworzenie bezblednej obslugi ODF w MSO, niemozliwe jest stworzenie bezblednej, czy nawet dobrej obslugi DOC/X w OO/LO. Dodatkowo warto nadmienic, ze KE zamierza nalozyc na MS dodatkowa kare za *CELOWO WADLIWA IMPLEMENTACJE OBSLUGI ODF W MSO*, co skutkowalo wyswietlaniem bledu "odczytu formatowania" [sam testowalem] pomimo faktu, ze ODF to przeciez otwarty format z ogolnodostepna specyfikacja, na milosc boska! jak mozna zle zaimplementowac cos, do czego zaimplementowania ma sie absolutnie wszystkie potrzebne informacje? Podobnie: jak OO/LO ma zaimplementowac cos, do czego nie dostalo absolutnie zadnej specyfikacji?! Teraz pytanie na logike, test na inteligencje, test rozsadku i czlowieczenstwa [bo od czegos czlowiek ma mozg]; Kto jest winny brakowi interoperacyjnosci, wspoldzialania pakietow? czy ten, kto udostepnia cala specyfikacje i umozliwia innym tworzenie programow odczytujacych format, czy ten, ktory jej nie udostepnia i nie umozliwia tego? Ja nawet czesciowo rozumiem, ze w 'rozumieniu' szarych atechnicznych uzytkownikow problem tkwi po stronie OO/LO, bo "nie czytaja formatow MSO". Winny jest jednak nie pakiet OO/LO, a firma MS, jak wyjasnilem wyzej. Zapewniam cie, ze ekipa OO/LO nie "staje na glowie" dla wprowadzenia obslugi formatu DOC/X w LO. Tak naprawde robia to z wielka niechecia, aby ulatwic migracje TOBIE i TOBIE PODOBNYM, ktorzy nigdy nie pojma istoty problemu i beda winic kogos, kto jest niewinny adorujac jednoczesnie bezczelnego tyrana, jakim jest w tym przypadku MS. Ekipa LO WALCZY O TWOJA WOLNOSC, o ktora jednak ... ty sam w ogole nie zabiegasz, a nawet pograzasz ja w morzu wygody i beztroski wynikajacej z nieswiadomosci istnienia powaznego problemu. Mowimy tu wiec o celowym utrudnianiu konkurencyjnosci, uniemozliwianiu wspolpracy miedzy formatami, a DE FACTO ODBIERANIU UZYTKOWNIKOWI MOZLIWOSCI WYBORU OPROGRAMOWANIA BIUROWEGO [bez utraty juz zapisanych wczesniej danych, np w doc/x]. Krew mnie zalewa gdy to widze, krew mnie zalewa, gdy slysze po raz tysieczny "argumentacje" pokroju przedstawionej przez ciebie. Ubolewam nad tym, ze nie rozumiesz problemu. Moge jedynie przytoczyc slowa, ktore w takich sytuacjach dodaja mi otuchy: "Sometimes you need to give up on people. Not because you don't care, but because they don't care". Niniejszym wiec poddaje sie w tej sprawie. To nie ja cierpie/bede cierpial z powodu braku wolnosci.
  3. @Mariusz - full body scanners, drones, CCTV, rfid, biometric IDs, etc. Mozna tak wymieniac, ale ufam, ze wiesz o tym wszystkim.
  4. Dzialania sluzb na gruncie amerykanskim trudno porownac z dzialaniami jakichkolwiek sluzb innych krajow [no, moze tylko rezimowych ustrojow], bo sa bezprecedensowe w skali swiatowej. W skrocie wyglada to tak, ze glosno mowi sie o wolnosciach obywateli, o ich dziedzictwie, ale prawnie i na co dzien ogranicza sie ich na bardzo wiele [i wciaz wiecej] sposobow. Traktuje sie ich troche jak nastolatki: mowi sie im, ze darzy ich sie zaufaniem, jednak obserwuje sie kazdy ich krok, bada ich dzialania, etc. To NIE JEST wolnosc. To jest kontrola. Nie jest to z pewnoscia rowniez "wolnosc od ..." kontroli, etc. Coz z tego, ze przecietny amerykanin ma prawo do pojechania na festyn w innym stanie, jesli przy okazji zostaje tysiac razy skontrolowany, sfotografowany, lub przed wylotem przetrzepany na lotnisku jak zwierze i terrorysta.
  5. Piratow' date=' czyli kogo? piraci od wielu setek lat nie plywaja juz po akwenach swiatowych ... padles ofiara, lub jestes wspolautorem tej bezpodstawnie demonizujacej proces dzielenia sie [nie SPRZEDAZY'] plikami terminologii. Ja tego okreslenia nie akceptuje i nie uzywam. Wg mnie mozna sie dzielic nieodplatnie tresciami, do ktorych praw sie nie posiada [a takze posiada], o ile nie zarabia sie na tym. Zastanowilbym sie jedynie nad oprogramowaniem, bo to dosc dyskusyjna rzecz. Sprzedawanie takich tresci jest juz wg mnie nielegalne.
  6. @Wenersky - kazda firma tak TWIERDZI, a to co innego praktyka pokazuje, ze dzialania firm stanowia o zupelnie innych zamiarach i priorytetach jej pracownikow/zarzadow. Odnosze niejasne wrazenie, ze MS od lat nie wierzy w swoja przegladarke, bo trudno srednio rozgarnietemu czlowiekowi zrozumiec jak przegladarka, w ktorej pojawia sie tak wiele bledow [wiecej, niz w innych], a do tego tak pozno reaguje na standardy [wczesniej jej tworcy je skrzetnie omijali,lub probowali wprowadzac swoje] moze byc dobra przegladarka. Ludzie, ktorzy by tego nie wiedzieli i nie widzieli zapewne musieliby zyc w wiecznym zaprzeczeniu, a to niekorzystne dla zdrowia psychicznego Nie sadze, aby MS "zaciagnal programistow do pracy" w jakiejkolwiek sytuacji, bo w wielkich korporacjach nie chodzi o jakosc kodu [ktorego i tak nie mozna zobaczyc z racji zamknietosci], ktora przeklada sie przeciez na stabilnosc dzialania, wydajnosc aplikacji, lecz o ilosc sprzedanych licencji i rozprowadzonych kopii. Chodzi wylacznie o pieniadze, bo tez i jak w srodowisku, w ktorym kodu nie widac, nikt nas nie sprawdzi, wciaz nam sie spieszy do wydania coraz to nowszych wersji [co skutkuje skroceniem okresu testowego, o ile taki wystepuje] mozna w ogole mowic o jakosci i o robieniu czegos dla uzytkownika? uzytkownik ma byc i jest klientem, nie zas odbiorca naszej pracy i staran, na ktorym nam zalezy. Taka jest rzeczywistosc. Nie rozumiem tekstu o "oddawaniu przyslugi klientom". To jakis absurd i brzmi tak, jakby powiedzial to pracownik MS, ktoremu napisano na karte kilka punktow do przeczytania, oznaczonych w propagandzie do wygloszenia dla klienta na czerwono. Nie wiem jak mozesz podawac iOS jako alternatywe, skoro to system na urzadzenia mobilne, a nie - jak OSX - na komputery z klawiatura. Moze dolacz jeszcze do kompletu Android bedzie mialo podobny sens. Poza tym to nie powinno dzialac tak, jak mowisz i taka logika jest wadliwa. Polityka "bierz, lub #@$%@#" nie jest polityka troski o klienta i jego dobro, co jedynie potwierdza moje wczesniejsze slowa. Nie jest to rowniez WYBOR w rozumieniu "no dobrze, mamy wiec dla ciebie, jako MS, dwa [trzy, etc] rozwiazania. Wybierz prosze cos dla siebie. Robimy to dlatego, ze nam na tobie zalezy jako na uzytkowniku".
  7. Mysle, ze twoje podsumowanie wpisuje sie w anarchokapitalistyczne pojmowanie swiata. Taka wizja postuluje rowniez zniesienie instytucji chroniacych prawa obywateli w imie "uwolnorynkowienia" wszystkiego. Jesli jednak spojrzec na to od strony ludzkiej, to nalezaloby zadac pytanie "dlaczego firmy istnieja?" > "dla kogo firmy istnieja?" > "dla kogo firmy produkuja?" > "kto powinien miec wybor?" Najwazniejszy w tym lancuchu jest czlowiek. Pytanie tylko, czy najwazniejszy bedzie czlowiek pracujacy w Microsofcie, czy tez czlowiek, ktory z produktow korzysta
  8. "Wolnosc" jako wolnosci niezrozumienie. Trudno o swiadomosc "wolnosci od ..." [podsluchow rzadu, naciskow lobbystow, etc], gdy jedyna znana definicja wolnosci jest "wolnosc do ..." [podrozowania, bycia "soba', posiadania broni, etc].
  9. "Jej zdaniem tam, gdzie naruszenie praw autorskich odbywa się w celach niekomercyjnych, nie należy ograniczać dostępu do edukacji, kultury oraz wolności wypowiedzi." Bra-vo! Wreszcie glos rozsadku. Nie popieram odplatnego dzielenia sie tresciami, do ktorych nie posiada sie praw autorskich, jednak wspolczesnie problem polega na tym, ze wmowiono spoleczenstwom [wmowily korporacje], ze dzielenie sie w ogole jest zle. W rzeczywistosci dzielenie sie nie jest "zle". Sprzedawanie czegos, do czego nie ma sie praw jako wlasne jest zle, jesli juz poslugujemy sie zero-jedynkowa definicja dobra i zla. Gdyby zalozenie, ktore probuja ludziom wcisnac korporacje bylo prawdziwe, to takie miejsca, jak biblioteki nie powinny miec racji bytu, bo przeciez nastepuje w nich dzielenie sie tresciami chronionymi prawami autorskimi. Prawa autorskie oznaczaja ni mniej, ni wiecej tylko tyle, ze konkretna osoba i firma jest autorem danego dziela i tylko ona ma prawo je sprzedawac, mozna jedynie prosic te firme o zgode na sprzedaz, mozna sie z nia jakos umowic. To, ze wspolczesnie usiluje sie naduzywac definicji prawa autorskiego jest spowodowane upadkiem dawnego modelu dystrybucji tresci i checia jego ratowania przez duze korporacje i koncerny. Proba demonizowania dzielacych sie tresciami ludzi ma zatem wylacznie za zadanie utrzymanie stalego przeplywu gotowki. Podsumowujac: na zjawisko kultury jako takiej sklada sie w glownej mierze wlasnie dzielenie sie, dlatego decyzja Portugalskiego sadu jest arcylogiczna i madra.
  10. Problem przegladarek dzis jest - prawde mowiac - problemem drugorzednym, poniewaz i tak wiekszosc uzytkownikow uzywa juz Chrome, Firefox lub Opery. Zgadzam sie jednak, ze w imie sprawiedliwosci historycznej i ochrony reputacji i pozycji KE Microsoft powinien zaplacic zasadzona grzywne, poniewaz w pewnym sensie wykorzystywal swoja pozycje na rynku implementujac przegladarke w systemie. Inna rzecza jest to, ze inne firmy, czy dystrybucje linuksa, system OSX tez to robia Tak, czy owak wg mnie prawdziwym i bolesnym problemem jest skandalicznie zenujace i kiepskie wsparcie pakietu Microsoft Office 2007/2010 dla standardu ODF [odt, etc]. Niedawno wyszlo na jaw, ze Microsoft celowo "okaleczal" implementacje tego stanrardu w swym pakiecie. Po co? prawdopodobnie po to, aby interoperacyjnosc i wymiana informacji byla niemozliwa, co z kolei mialo naklaniac uzytkownikow do korzystania "ze sprawdzonego i dobrego" [sic!] formatu MSO [np docx, doc]. Format ten nie jest niestety udokumentowany, otwarty i szerokodostepny, co sprawia wiele problemow tworcom innych pakietow, ktorzy nie moga go poprawnie zaimplementowac i musza sie ograniczac do inzynierii odwroconej tak, aby napisac kompatybilna wersje wtyczek dla zamknietych formatow MSO. Format ODF nie jest zamkniety, jego implementacja jest publicznie dostepna, wiec Microsoft nie powinien miec absolutnie zadnych problemow z jego implementacja. Tak na marginesie, to wielokrotnie borykalem sie z tym problemem sam, gdy skladalem prace naukowe na swej macierzystej uczelni i okazywalo sie, ze wiekszosc "zalogi' uzywa zamknietych formatow, co utrudnialo, lub uniemozliwialo poprawne odczytanie moich dokumentow, pisanych w pakiecie OpenOffice/LibreOffice. Zrobilem kilka testow, z ktorych wynikalo, iz poprawnie zapisany w zgodzie ze standardami ODF dokument jest przez Mimcrosoft Office blednie odczytywany jako "uszkodzony', po czym nastepuje fikcyjna proba jego "naprawy" i wyswietlana jest zawartosc o zmienionym formatowaniu [pomimo faktu, ze pierwotny dokument posiadal proste formatowanie, bez obrazkow, dodatkow, byl zapisany w otwartym formacie, etc]. To dzialanie celowe Microsoftu. Moge sie jedynie domyslac co czul i myslal programista, ktory wprowadzal do pakietu Office funkcje "mieszajaca" w otwieranych dokumentach ODF i udajaca, ze dostarczony dokument jest 'uszkodzony' ... @Mariusz Blonski - jesli te popularnosc Microsoft zdobywa poprzez sprzedawanie zestawow komputerowych z systemem Windows, to tak, jest to wina Microsoftu. Choc tak prawde mowiac to decyzja lezy prawdopodobnie po stronie sprzedawcow i dystrybutorow Microsoft dostarcza po prostu licencje OEM, a jak firma sprzeda komputer - to juz jej sprawa.
  11. No wiec wlasnie ... dziala to na zasadzie "babla" czasoprzestrzennego, w ktorym przemieszcza sie podroznik. Nie rozumiem wiec uogolnien w takich publikacjach, ktore mowia, ze jest to n-krotnosc predkosci swiatla. To nielogiczne i nieprawdziwe.
  12. Ciekawe. Sadzilem, ze przekroczenie predkosci swiatla - zgodnie z teoria wzglednosci Einsteina - jest niemozliwe, gdyz wszystkie obiekty poruszaja sie w czasoprzestrzeni z taka sama predkoscia z ta roznica, ze czesc z nich wykorzystuje wiekszosc predkosci w czasie, a inne w przestrzeni. Czas - dla obiektow poruszajacych sie z predkoscia swiatla - stoi w miejscu.
  13. @mikroos - poslugujesz sie tak nielogiczna "Racjonalnoscia", ze az zeby bola, wiec pozwole sobie odniesc sie - z braku cierpliwosci do dalszej dyskusji - jedynie na najwazniejszym bledzie twojego rozumowania: Napisalem: Utrudniona jest takze migracja
  14. Nie wiem jak mozesz to porownywac do wynajmu mieszkania. To kompletnie rozne przypadki. Nie ma dobrej analogii dla SaaS w swiecie 'rzeczywistym". Jesli ktos kieruje sie wylacznie niskimi kosztami, to pogratulowac umiejetnosci planowania i przewidywania, a takze analizowania warunkow. Tacy ludzie staja sie najczesciej ofiarami wlasnej pogodni za pseudoinnowacyjnoscia, co pokazuja liczne i czeste doniesienia ze swiata IT. Wytlumacz mi prosze jaki zwiazek z utrata danych przez producenta/dostawce uslug ma swiadomie z nich korzystanie, bo kompletnie nie moge go dostrzec? czy mam ostroznie wgrywac pliki? a moze powinienem uwazac, aby nie spieszyc sie nadto z ich przygotowaniem? come on ... Komputery prywatne sie psuja, jednak jest mozliwosc wykonywania automatycznych kopi zewnetrznych. W przypadku SaaS twoje oprogramowanie i dane sa zamkniete u producenta i to on powinien za to odpowiadac, ale - jak sie okazuje - zdarzaja sie duze wpadki. Utrudniona jest takze migracja, bo producenci/dostawcy niechetnie wypuszczaja uzytkownikow na inna platforme wiedzac, ze oznacza to utrate pieniedzy. Jesli juz, to mocno utrudniaja wszelkie migracje, czego przykladow tez nie trzeba daleko szukac. Prawde mowiac troche ci zazdroszcze nieswiadomosci, w jakiej zyjesz. Nie widzisz problemow, zagrozen. Nic, tylko sie cieszyc.
  15. Wedlug mnie SaaS [software as a Service] to model wadliwy u podstaw. Daje calosc praw producentowi, zas klientowi pozostawia wylacznie prawo do uzytkowania, i to na okreslonych scisle przez producenta warunkach. Wystarczy brak polaczenia, awaria serwerow producenta, lub spoznienie sie z zaplata faktury i dostep do krytycznych danych znika. Nie wspominam juz o mozliwosci utraty danych na serwerach producenta. Zaryzykowalbym stwierdzenie, ze ludzie dziela sie na tych, ktorzy wiedza, ze 'chmury' to koncept wadliwy i na tych, ktorzy dopiero to zrozumieja, gdy utraca dane, lub dostep do nich ...
  16. @mikroos - brzmisz jak czlowiek z deficytem poznawczym. Nie wiem dlaczego nie pojmujesz, ze to nie jest realny WYBOR. Nic to, zakoncze temat, bo na nic sie to zda.
  17. @Mariusz Blonski - kompatybilnosc wsteczna to cos, z czym radzi sobie bez problemu i bez duzych nakladow i wysilkow niemal kazdy system uniksowy [przynajmniej NIEkomercyjny, bo tworcom komercyjnych zalezy na zmuszaniu uzytkownikow do aktualizacji poprzez zmiane wymagan oprogramowania nowego]. O dziwo tylko Microsoft i Apple sobie z tym nie radza czy takie problemy wystepuja w Linuksie, BSD, czy w Androidzie bazujacym na Linuksie? nie O tym mowie. Usiluje sie postawic w roli uzytkownika, ktorym bym zapewne byl, gdybym uzywal dzis oprogramowania Microsoftu i chcial do jakiegos celu uzywac IE, a nie mial takiej mozliwosci. Duza czesc doswiadczonych uzytkownikow o niemalej wiedzy nie przechodzi na coraz to nowsze wynalazki Microsoftu, bo albo sa one toporne, albo cukierkowe, albo nie nadaja sie do normalnej pracy, a jedynie do ogladania filmow, etc. Tacy ludzie chca pozostac na WinXP jak najdluzej jest to mozliwe, majac jednoczesnie mozliwosc testowania czegos w IE [np webdeveloperzy]. Nie pozwala im sie jednak na to WYMUSZAJAC na nich aktualizacje calego systemu. Tylko taka aktualizacja pozwoli im uruchomic IE w najnowszej wersji na ich WinXP. Mozna miec tuzin przegladarek zainstalowanych, ale jesli chce sie sprawdzac konkretna rzecz pod aktualna wersja IE na WinXP, to jest to NIEMOZLIWE. Wylacznie o tym mowie. Jesli "narzekam', to nie na samo Google [ktorego nota bene tez nie "lubie" za ich podejscie do danych], ale wlasnie na owo komercyjne wymuszanie aktualizacji. Generalnie calosc ujalbym w stwierdzeniu, ze postep to nie coraz to nowsze wersje. Nierzadko nowe wersje oprogramowania sa totalna porazka, co wiedza np tacy ludzie, jak spec. ds. bezp. IT Steve Gibson z GRC, ktory do dzis uzywa Windowsa XP. Nie bez powodu. Pisze tez kod, ktory musi pod nim dzialac. A to tylko jeden miliona przykladow. Juz nie wspomne o tym, ze nowe wersje wprowadzaja nowe bugi. Filozofia polegajaca na wspieraniu aktualnej wersji, a porzucaniu wsparcia dla poprzednich jest wg mnie zmuszaniem uzytkownikow do aktualizacji/migracji. Uwazam, ze jest to wysoce nieetyczne, bo kladzie nacisk wylacznie na interesy producenta, nie uzytkownika. Jesli nie dostrzegacie tej praktyki i nie przeszkadza wam ona, to moge wam jedynie wspolczuc, bo wasza wolnosc jest szarpana co rusz na wszystkie strony. Ostatni raz napisze jeszcze: alternatywa stawiana przez niektorych jako mozliwe rozwiazanie: "nie musisz uzywac" - jest w istocie ULTIMATUM, a nie wyborem. co ma bowiem powiedziec uzytkownik, ktory jednak chce uzywac systemu windows w wersji XP z IE najnowszym, a nie moze i nie chce przejsc na nowsze wersje Windowsa? Coz to jest za wybor, jesli nie daje sie kilku opcji, lecz ostro i szorstko nakazuje: "bierz, a jak nie, to #@#$%@#@@"? No doprawdy, wybor, ze hej ... Gratuluje dobrego samopoczucia i braku swiadomosci swoich praw.
  18. Nie Google jest tutaj winny. Prawdopodobnie sie nie rozumiemy [mowiac dyplomatycznie]. Prosze przyjrzec sie wymaganiom, jakie wypisalem i zapoznac sie szerzej z tym, co opisalem.
  19. Istotnie. MNIE nic nie trzyma, bo nie uzywam systemow Windows i oprogramowania na te systemy od wielu lat. Wystepuje tu raczej w roli adwokata diabla, lub - jak kto woli - zewnetrznego glosu rozsadku. Problem tyczy sie IE, a nie Firefoksa, czy Opery. Jesli zaleca sie aktualizacje do IE8/9, ale jest ona niemozliwa na platformie wybranej przez uzytkownika, to jest to wymuszanie migracji systemowej [a nierzadko i sprzetowej].Jesli zas chodzi o mnie, to jestem calym soba za standardami [to jeden z powodow, dla ktorych nie uzywam od lat oprogramowania Microsoftu]. Z tego powodu korzystam z przegladarki Firefox.
  20. No pewnie, a aplikacje pisane pod konkretna platforme to jakas fantastyka, mm? "REQUIREMENTS: *at least* Microsoft Windows 7 or Windows 8" [mamy juz XP wykluczony, a wiec jest sie zmuszonym przejsc] "REQUIREMENTS: *at least* Microsoft Windows 8 Super Giga Hiper Pro v.2.32 + NET v3 or Windows 9" [mamy juz Windows 7 wykluczony] To tak powszechna praktyka, ze az glowa boli. Poza tym 'wybor' na zasadzie "bierz ciastko, albo nie jedz nic, albo zjedz te stare zza szopy, sprzed dwudziestu lat" nie jest ZADNYM WYBOREM. Wybor to: "prosze, poczestuj sie ciastkiem takim, a jesli go nie lubisz, to mamy tez takie".
  21. "Grunt to wybor!", chcialoby sie rzec ... hmm ... no, moze niekoniecznie w przypadku tych produktow ...
  22. @Jajcenty - niczym sie nie przejmuj. Zycie jest piekne, ludzie dobrzy, internet jest bezpieczny i jest tylko narzedziem. Nikt nie chce ci nic zrobic, bo niby po co? jestes w koncu jednym z milardow. Poza tym nie masz nic do ukrycia. [mozemy sie tak okladac ironicznymi tekstami, ale to niczego nie wyklaruje. Poza tym zauwazylem, ze ironia pojawia sie u rozmowcow tam, gdzie boja sie przyznac, ze Google faktycznie siedzi na ich danych, a wiec bronia w pewnym sensie swojej niewiedzy, nieznajomosci tematu, nieumiejetnosci znalezienia alternatywy, lub po prostu wyboru, jakiego dokonali nawet, jesli nie jest dobry. Ot, taki mechanizm psychologiczny. Wiem, ze zle wybralem, ale bede bronil produktu, oskarzal rozmowce o paranoje, zarzucal mu absurdalne rzeczy. Dzieki temu nie bede musial sie konfrontowac z tym, o czym on mowi i zmieniac swojego wlasnego zycia.]. @mikroos - nie bylbym zlinczowany, gdyby na moja podsiec skladala sie organizacja broniaca prywatnosci uzytkownikow sieci ... lub taka, ktorej czlonkowie sa swiadomi - w przeciwienstwie do was - zagrozen. O tym, ze SP i DDG nie podsluchuja swiadczy ich regulamin. Google takich zapisow nie posiada. Mozemy poddawac w watpliwosc wszystko, jednak wowczas nie bedzie sensu w ogole zyc, skoro nic nie jest pewne. Poza tym taka strategia obrony Googla jest kiepska, bo wcale im nie pomaga. W sposob niemy przyznajesz bowiem: "Tak, Google okrada ludzi z danych, ale inni tez to robia" [wiec w domysle co? jest to ok?] Generalnie wasze stanowisko strescilbym w sposob nastepujacy: jest jak jest, wierzymy, ze nikt nas nie okrada i nie wykorzystuje, a nawet jesli, to co mamy zrobic? nie wiemy co zrobic, pogodzmy sie z tym, nie mamy nic do ukrycia, po co komu prywatnosc, mamy XXI wiek, wszystko jest przegrane, a skad wiesz, ze X, Y, Z nie robi tego samego ... POTWORNY ESKAPIZM. Obudzcie sie, chlopy, bo klawiatury na te wasze odpowiedzi szkoda ...
  23. @Jajcenty - pomijajac twoja bezcelowa ironie: tym bardziej warto to robic, skoro ich nie interesuje uzytkownik koncowy i jego prywatnosc PS nie wiesz jak duza jest moja podsiec. Niech zyje zalozeniowosc i przekonanie o wlasnej slusznosci, co? hehe. Trwaj, kolego, trwaj ...
  24. TPB znalazl sie na czarnej liscie Google, a Google znalazlo sie na mojej czarnej liscie, gdyz wycinam ruch z Google w calej mojej podsieci Uzywam wyszukiwarek Startpage, DuckDuckGo, ktore szanuja prywatnosc moich uzytkownikow i wszystko gra. Mozna naturalnie przyjac czyjas dominacje i zgodzic sie na nia, jednak mozna tez zignorowac dominanta i dzialac w zgodzie z wlasnymi przekonaniami i sumieniem, a takze wiedza dot bezpieczenstwa IT i prywatnosci danych osobowych i tresci wyszukiwan.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...