Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Przemek Kobel

Użytkownicy
  • Liczba zawartości

    1764
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    32

Zawartość dodana przez Przemek Kobel

  1. Podejrzewam, że termin "pierwszego użycia" zostanie odpowiednio ograniczony. Bo to rozumowanie ma na celu nie wydłużenie, ale skrócenie supportu (tym, którzy kupili system wcześniej). Ciekawe też czy automaty aktualizujące również będą podlegały tym ograniczeniom? (Bo owo słynne 'wsparcie' o którym Mariusz tak często pisze, to przede wszystkim obsługa klienta, który zadzwonił albo napisał maila i domaga się pomocy - szczerze mówiąc jeszcze nie widziałem osoby, która by z takiej pomocy u nas korzystała.)
  2. A na wstecznym, bo prawdopodobnie wrąbali się w mechanizm automatycznego parkowania. Tak przynajmniej tłumaczyli rzucanie kierownicą w Priusie (tyle że tamten hack wymagał rozbebeszenia konsoli samochodu).
  3. Kiedy ludzie sami wyrozumują, że ładowanie wszędzie chemii idzie krok w krok z zachorowaniami na nowotwory, to jest ciemnogród. Kilkadziesiąt lat trzeba było czekać na sprawdzenie tego dość istotnego dla większości populacji powiązania, bo tak działa nauka (w służbie... sponsorom?). I eureka - w wielkim znoju nauka udowodniła, że jeśli coś kwacze i robi plask-plask po wodzie, to znaczy że to kaczka. To bardzo, ale to bardzo podnosi poziom zaufania szarych obywateli do elit intelektualnych tego świata.
  4. Niby to fajne, ale termodynamicznie słabo, żeby dostać sensowny zasięg trzeba ładować wielgachne butle, no i te butle to w pewnych sytuacjach całkiem nieprzyjemne bomby. Wątpię, żeby tam używano prądu stałego (wyprostowanego - tak, stałego - nie). A skoro tak, to mamy pole elektromagnetyczne, więc radośnie witamy się z woltami.
  5. Chyba nawet bardzo udana, skoro do całodziennego użytkowania jeden człowiek potrzebuje co najmniej trzech zegarków.
  6. Ja tam jeżdżę starym i dużym samochodem i właśnie przejechał na 60-litrowym baku 1000 km. Po europejskich drogach, a jakże. Osobiście najbardziej podoba mi się to 6,4 litra dla elektryków - ktoś ma jeszcze wątpliwości, ile wart jest ten wynalazek w obecnej postaci? A co do ogniw paliwowych to nie wiem czemu wyliczający z uporem maniaka trzymają się wodoru (może zaraz dowalą straty na przechowywaniu - wtedy to dopiero wyjdzie bryndza). Równie dobrze można popędzać je np. metanolem. Co prawda wydajność paliwa spada wtedy do "samochodowych" 26% (było tak 10 lat temu), ale powinno to dawać wyniki porównywalne ze zwykłymi pojazdami, a nie z jakimiś bentlejami.
  7. Koncepcja koncepcją, ale robienie z niej medialnego halo to chyba wynik jakiegoś parcia na granty albo współczynniki cytowania (tak się teraz ocenia pracę naukowców). Heller poszedł dużo dalej ze swoimi pracami (od kilkunastu lat może na banalnie prostych wykresach wyjaśniać i splątanie, i osobliwości), a jednak ciągle utrzymuje, że to co robi ze swoimi współpracownikami to co najwyżej jedena z cegiełek, które kiedyś pozwolą zbudować właściwą teorię "wszystkiego". A że z tego wychodzą nowe metody matematyczne, warto się bawić w te teorie mimo sporego prawdopodobieństwa trafienia w ślepą uliczkę. Ale trzeba przyznać, że australijski optymizm to imponujące zjawisko.
  8. A ja nie chcę, aby w moim pobliżu działało coś spokrewnionego z przemysłowym oddzielaniem tłuszczu od tkanek.
  9. Że niby jest gorąco w spodniach, przez co dochodzi do utraty sztywności? I kto się teraz zmierzy z TAKIM paradoksem?
  10. Bono ekspertem od projektowania UI... Czekam na sztuczne serce pomysłu jakiegoś celebryty. Bo "aplikacje" na ajfona już chyba są (cudzysłów, bo to udające aplikację strony WWW).
  11. Aha. Włożyli kamerkę i wybrakowany projektor DLP do samochodu. Okej... Z polaryzacją światła jest ten problem, że każdy samochód musiałby mieć folię nałożoną tak samo, a nie pod konkretny samochód z naprzeciwka, a przy okazji takie tłumienie może spowodować, że w pewnych warunkach po prostu nie zobaczymy nadjeżdżającego samochodu (np. we mgle - byłem już w takich sytuacjach, gdzie przednie reflektory były widoczne dopiero z 50 m). Istnieje jeszcze jedno rozwiązanie, ale bardziej drastyczne niż to opisane w notce. Można światło "zakodować", czyli bardzo szybko nim mrugać w jakiś unikatowy sposób (znacznie powyżej bezwładności oka) i mieć szyby czy okulary, które są z tym światłem zsynchronizowane (zasłaniają widok, kiedy nasz reflektor akurat nie świeci - podobnie działają okulary 3D). Wtedy będziemy widzieć własne błyski światła, a "obce" będą w znacznym stopniu zasłaniane. Tyle że jest to oczywiście niekompatybilne z pieszymi i rowerzystami, no i w razie awarii sprzętu nie da się jeździć (każdy będzie oślepiał dużo bardziej niż obecnie). Raczej odfiltrowanie polaryzacji innych, niż ta, która pasuje do kierunku odbicia (eksperyment z dwoma lusterkami itp).
  12. Już koledzy pisali, to nie jest układ pomagający w pisaniu, tylko przeszkadzający, bo dawne maszynotypistki zbyt często zacinały swój sprzęt (dwa młoteczki, jedno miejsce na uderzenie...). Zresztą, niewiele on pomógł. Ale skoro ktoś poruszył temat "małpy", to ja pamiętam czasy, kiedy się na to mówiło "embrion"... nie wiem, czy poprawnie.
  13. Zagadnienia poruszane w obu cytatach są rozłączne. Czemu miałbym jeść ziemniaki zamiast jeździć na rowerze? Miałem takie sytuacje, że właśnie operator odmawiał wyłączenia usługi, twierdząc że nie jest włączona. To szemrane towarzystwo, które bardziej lubi grać w pomidora niż "nasze" banki - lepiej się od nich wypisywać na wszystkie możliwe sposoby.
  14. Przez Twój awatar muszę wytknąć, że 'amerykańskie' też powinieneś pisać z małej. Teraz z tymi układami. Prawdziwy polski układ klawiatury (zdaje się, że wywiedziony z niemieckiego) to QWERTZ plus polskie litery tam gdzie teraz są nawiasy, średniki itp. Aby złagodzić olewanie przez producentów polskiego rynku we wczesnej epoce komputerowej, zaczęto używać takiego układu jaki był najczęściej dostępny - czyli hamerykański bez jakichkolwiek oznaczeń na klawiaturze. Takie coś jest powszechnie sprzedawane do dzisiaj - w Niemczech nikty by się nie odważył na takie potraktowanie miejscowych standardów. Pamiętam, że na pewien kompromis poszedł IBM w systemie OS/2 (tzn. to co było widać na klawiszach działało w tym systemie). Tam nawet jeśli było QWERTY (choć robili też z naszym starym układem), to na klawiszach były dorysowane różne ptaszki i kreski, i można było sobie z tego poskładać polskie litery (też była jakaś czarodziejska kombinacja, ale przynajmniej było widać, jaki akcent dodajemy do literki). Z jakiegoś powodu MS też nie chce się całkiem odciąć od starego obyczaju, i dlatego masz w systemie dwa polskie układy klawiatury. Ja standardowo usuwam układ "czysty polski", żeby mi ludziki nie przychodziły co pół godziny, że zepsuty komputer, bo im się zet z igrekiem zamieniły. Teraz z tematem tej wiadomości - nie rozumiem trochę tej uniwersalności. Dość często podłączam klawiatury z Maka i jakoś nie widzę specjalnych problemów z ich używaniem w Windows - inne są obrazki obok spacji, ale działanie takie samo. Co w takim razie robi magiczny przełącznik? Bo klawiatury z bluetoothem to już od dawna domena tanich chińskich gadżetów z internetu.
  15. Akurat miałem kilku pacjentów z takimi sms-ami. Z reguły strony dezaktywujące są, ehm, "zepsute", albo takie udają, a wysłanie sms-a na tajny numer kończy się jakąś dziwną odpowiedzią. Na przykład, że usługa wcale nie jest włączona (a potem przychodzi kolejny płatny horoskop czy coś podobnego). Na wszelki wypadek trzeba atakować na wszystkich frontach (na stronie operatora, na stronie złodz... to znaczy usługodawcy i dodatkowo puścić wszystkim jeszcze sms-y z rezygnacjami - co też darmowe nie jest). Dlatego właśnie jęczę, żeby nie przestrzegać na zasadzie "nie skacz, nie idź, nie to, nie tamto", tylko tłumaczyć co się dzieje. Wtedy nieco zwiększy się użycie rozumu, co teoretycznie powinno przynosić korzyści.
  16. @tomak: Są skróty i są skróty. Wszystkie banalne hasła, a właściwie ich skróty, które ktoś wygenerował bez solenia, google odnajduje w ułamku sekundy. @wilk: Wiadomo, że w ostateczności cała prewencja polega właśnie na nieklikaniu, niewpisywaniu itp. Problem w tym, że ludzie nie mają pojęcia dlaczego mają tak postępować i po napotkaniu nowych form nadużyć są bezradni. Efekty są takie, że niektórzy pracownicy firm np. histerycznie boją się podać komuś NIP, a mimo to łapią się na "darmowe bramki SMS" (czy inne atrakcyjne "usługi"), w których podaje się swój numer telefonu, a potem w formularzu przepisuje kod z otrzymanego sms-a. I ile trwa, zanim taki ludek się zorientuje, że sms-y, które od tej pory zaczynają przychodzić na jego numer, nie dość że są trudne do wyłączenia, to do tego jeszcze PŁATNE?
  17. Dość ciekawe zjawisko. Bo jeśli jakiś sprzęt działa dobrze, to ludzie zwykle niechętnie chcą go tak od razu wymieniać na nowszy (klasyczne przykłady: Merc W124, Windows XP, EOS 300D, Nokia 6310). Z drugiej strony, widziałem raz parkę nietypowo wyglądających młodzieńców, którzy z uporem maniaka przesiadywali przed jakąś knajpą z wystawionymi na stolikach makówami. Czemu z "uporem maniaka"? A bo w samej knajpie po pierwsze było pusto, po drugie było więcej miejsca (na stoliku), a po trzecie - nie było jasnego światła dziennego, więc lepiej byłoby widać to co na ekranie (i dłużej by toto podziałało na akumulatorze). Moje robocze wyjaśnienie jest takie, że wtedy mniej przechodniów zobaczyłoby świecący ogryzek na klapce. Ci na pewno by stali po telefon w nocnej kolejce.
  18. Jeśli ktoś jest na tyle niedoświadczony, że bez obaw wpisuje swój email do takich formularzy, to na 99% jego adres i tak już siedzi w spamerskich bazach - jakie więc dodatkowe zagrożenie wynika z ewentualnego dopisania się do jeszcze jednej listy sprzedawców kanadyjskiej farmacji? Tu nie trzeba straszyć, tylko wyjaśniać, i to możliwie prosto, co się dzieje z komputerem. Ale jeśli eksperci zamiast prewencji wolą zarabiać na ofiarach niewiedzy (a straszenie by nie robić tego czy owego to żadna wiedza, tylko kolejny śmieć informacyjny pogłębiający chaos w głowie "zielonego" internauty), to niech te ofiary przynajmniej wiedzą, że są ofiarami.
  19. Czy dobrze zrozumiałem: chcecie złapać kilkaset ton roztopionego metalu, rozpędzonego do kilkudziesięciu tysięcy kilometrów na godzinę? I to gdzieś na Ziemi? A czy wiecie, że filmy o Supermanie to jest eee... fikcja?
  20. Gdyby kolega więcej czytał, niż pisał, to by zauważył, że tam nie trzeba podawać pełnych adresów, a na jednej z nich zamiast adresu można dać np. swój nick z forum. Ale zawsze fajniej jest postraszyć (Stefek Król nawet nieźle z tego żyje).
  21. Z tego co pamiętam, to MS nie kupił ani patentów (jedynie licencję na część tych patentów), ani specjalistów (tych po prostu zwolnił), a jedynie dział produkujący komórki, dział usług i prawo do używania nazwy.
  22. Ostatni raz, kiedy słyszałem o czymś podobnym, to w książce o znanym z wielu szlagierów artyście imieniem Elvis. Podobno na widok nowego Cadillaca reagował natychmiastowym zakupem, a te egzemplarze, które mu się nie mieściły na podwórku, rozdawał znajomym (jak jednak widać, są tacy, którym bardziej odpowiada topienie w szambie).
  23. Jeśli się ktoś wystraszył, to stronka ogólna: https://haveibeenpwned.com/ i szczególna: https://isleaked.com/en.php
  24. Sobie sparafrazuję: ja tam bym wolał, żeby o technologii opowiadał jakiś inżynier, a nie ekonom (do tego jakiś niedoinformowany, bo akurat w usiech robotyzacja podnosi zatrudnienie - znowu opłaca się otwierać fabryki na terenie kraju). A wciąganie w to prawników i lekarzy to typowy amerykański zabieg używany np. podczas naganiania owieczek do przystrzyżenia w MLM-ach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...