Skocz do zawartości
Forum Kopalni Wiedzy

Ranking


Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.02.2021 w Odpowiedzi

  1. 1 punkt
    Wirusy to najbardziej rozpowszechnione jednostki biologiczne na Ziemi. Z badań Wellcome Sanger Institute i European Bioinformatics Institute dowiadujemy się, że w jelitach ludzi żyje aż 140 000 gatunków wirusów. Ponad połowa z nich była dotychczas nieznana nauce. Badania przeprowadzono na 28 000 próbek mikrobiomu pobranych od ludzi w różnych częściach świata. Liczba i różnorodność wirusów zaskoczyły naukowców. Dokładniejsze scharakteryzowanie wirusów pozwoliło na stworzenie Gut Phage Database (GPD), która zostanie udostępniona i będzie ważnym narzędziem dla specjalistów badających zarówno mikrobiom jelit, jak i jego wpływ na ludzkie zdrowie. Nie od dzisiaj wiadomo, że pod wpływem mikrobiomu matka może odrzucić nowo narodzone dziecko, może rozwinąć się rak piersi, że mikrobiom wpływa na pracę układu odpornościowego, a jego zmiany prowadzą do zaburzeń snu i podwyższonego ciśnienia. Autorzy najnowszych badań zauważają, że większość zidentyfikowanych przez nich gatunków wirusów zamieszkujących ludzki przewód pokarmowy, to  wirusy, których materiałem genetycznym jest DNA, zatem materiał inny niż ten u większości znanych przeciętnemu człowiekowi patogenów jak SARS-CoV-2 czy Zika, które są wirusami RNA. Po drugie, badane próbki pochodziły od osób zdrowych, u których nie występowała żadna wspólna choroba. To fascynujące przekonać się, jak wiele nieznanych gatunków wirusów żyje w naszych jelitach oraz spróbować odnaleźć związki pomiędzy nimi jak i pomiędzy nimi, a ludzkim zdrowiem, mówi doktor Alexandre Almeida. Naukowcy odkryli przy okazji drugi najbardziej rozpowszechniony klad wirusów. Klady są to grupy organizmów mające wspólnego przodka. Nowo odkryty klad został nazwany Gubaphage. Liczebnością ustępuje on tylko kladowi crAssphage, odkrytemu w 2014 roku. Oba te klady wirusów wydają się infekować te same typy bakterii zamieszkujących nasze jelita. Jednak bez dalszych badań trudno określić, jaką rolę w mikrobiomie odkrywają Gubphage. Stworzona dzięki nowym badaniom baza GPD zaweira informacje o 142 809 genomach wirusów. « powrót do artykułu
  2. 1 punkt
    Pisałem w kontekście jąder atomowych, przy czym napisałem "QCD" w sensie (QCD + EW). Modelujemy zjawiska fizyczne, cząstki są elementami/aspektami tego modelu. Jeśli aspekt cząstkowy zjawisk może być nieźle modelowany przez punkt albo kulkę, to raczej nie ma niczego dziwnego w fakcie, że solitony sprawują się równie dobrze albo lepiej, jeśli z daleka przypominają fale EM z kulką albo punktem. Tak samo przybliżenie jądra kształtem czajniczka może niejednokrotnie dać lepsze rezultaty niż użycie kulki (* dla odpowiedniego czajniczka :P). Jest to równie doniosłe i zadziwiające jak możliwość przedstawiania obrazów w postaci zbiorów kwadratowych pikseli. Matematyka jest dla nas dosyć łaskawa. To jest znakomite pytanie, i powiedziałbym że kluczowe dla tej dyscypliny. Przy czym ważniejsze może być "kiedy, w jakich okolicznościach i jak dokładnie". Spodziewam się że odpowiedź będzie miała charakter matematycznej koincydencji, bez fundamentalnego znaczenia dla fizyki. Na razie wiadomo, że pewne rozwiązania pól w fizyce fazy skondensowanej miewają skyrmionowy charakter. Dla jąder z tego co sprawdziłem na szybko to tworzy się prostsze niskoenergetyczne teorie efektywne w których skrymiony pojawiają się jako naturalne rozwiązania. To nie jest żadna "nowa fizyka", tylko postęp w fizyce matematycznej. Są ciekawsze, ważniejsze i trudniejsze rzeczy do roboty, ale ludzie mogą mieć własne predyspozycje. Co mnie odrzuca w tej tematyce? Brak znaczenia dla prawdziwych postępów w fizyce jak i znikome znaczenie praktyczne. Życzę wszystkiego najlepszego, ale wygląda to na miejsce które zmarnuje masę zasobów. https://arxiv.org/abs/1903.04951 - przykład znacznie ciekawszej tematyki. Nie. Ciekłe kryształy to całkiem nowa jakość jeśli chodzi o zjawisko. Nadciekłość nie ma z tymi zagadnieniami niczego wspólnego, a jest nawet czymś całkowicie przeciwnym do kryształu: mianowicie fundamentalnym brakiem jakiejkolwiek wewnętrznej struktury.
  3. 1 punkt
    Matematycznie jest to po prostu teoria pola, możemy abstrahować od realizacji np. jako kryształ/ciecz - po prostu szukamy takiego pola i Lagrangianu, żeby rodzina jego wzbudzeń m.in. topologicznych i ich dynamika w jakimś stopniu zgadzała się z fizyką cząstek. Podstawowa książka: http://www.lmpt.univ-tours.fr/~volkov/Manton-Sutcliffe.pdf Dużo wykładów szczególnie w stronę takich modeli jąder: http://solitonsatwork.net/?display=archive
  4. 1 punkt
    Nie krystaliczne tylko raczej nadciekłe ... widzę że muszę się powtórzyć:
  5. 1 punkt
    Ale ateizm nie ma doktryny, każdy ateista po kontakcie z osobami dowolnej religii może "coś" sobie pomyśleć, ale robi to na własną rękę. Ateizm nie odnosi się do sensu wiary, bo nie do końca wiadomo czym miałby być uniwersalny "sens". "Dla ludu religia jest prawdą, dla mędrców fałszem, a dla władców jest po prostu użyteczna" (nie, to nie jest opis polskiej polityki A.D. 2020). Ateizm stwierdza, że opis świata, w tym takiego z wieloma religiami, nie wymaga istnienia bogów zatem nie korzysta z tego pojęcia w rozumieniu człowieka wierzącego. Dla ateistów boga nie ma dokładnie tak samo, jak nie ma sierotki Marysi. Cała reszta wynika z tego w prosty sposób. Co do teorii replikatorów to jest to teoria matematyczna, opisuje (albo raczej stanowi ramy do zrozumienia) zarówno ewolucję biologiczną jak i kulturową, w tym powstawanie religii. Ateizm nie ma listy lektur, do ateizmu prowadzi wiele dróg. Na przykład jako małe dziecko dowiedziałem się że Święty Mikołaj nie istnieje znajdujac schowany strój Prawdziwym wstrząsem nie było dla mnie tylko to, że byłem bezczelnie okłamywany, ale nieunikniona możliwość logiczna sprowadzająca się do tego, że cała koncepcja Boga może być niczym więcej niż Świętym Mikołajem o którym zapomniano, że nie istnieje. Zrozumiałem, że nie tylko wiara (w sensie przekonania) moja i innych ludzi nie musi być zgodna z rzeczywistością, ale też zobaczyłem możliwość propagacji takich fałszywych przekonań z pokolenia na pokolenie. Czy stałem się ateistą w tym momencie? - nie, dalej dopuszczałem istnienie boga. Ale musiałem po drodze dokonywać wielu filozoficznych decyzji. Na przykład wbrew temu co twierdzili księża, nie zgodziłem się że to co jest napisane w Biblii ma być pewniejszym źródłem wiedzy niż to co widzę własnymi oczyma (gdzie "widzenie" oznaczało dla mnie również "osąd"), z bardzo prostego powodu: Biblię również poznawałem własnymi oczami. Mój osąd był logicznie nieusuwalny na torze do prawdy Jak widzę z wypowiedzi wielu ludzi wierzących takie selektywne wyłączanie własnego mózgu gdy rezultaty jego pracy nie są zgodne z linią nauczania musi być jednak dość powszechne. Obiektywizm to w ogóle nie jest istotne pojęcie dla osób myślących w kategoriach ścisłych, liczy się prawda lub fałsz, a kryterium jest zgodność z duchem metody naukowej. Czyli jedyne co jest istotne to mierzalne konsekwencje i kompaktowość opisu. Oczywiście że można, z tym że prawa logiki i świata przykładamy do "wyznawców transcendencji". Cała zabawa polega na tym, że matematycznie mózg jest uniwersalną strukturą aproksymującą. Oznacza to że jest w stanie uwierzyć we wszystko, przy odrobinie "szczęścia". Zwierzęta są przed tym zabezpieczone, ale mózg człowieka tworzy obraz świata za pomocą przekazów abstrakcyjnych które mogą być fałszywe (nie będące opisem rzeczywistosci). I niczym nie będzie się różnił od takiego, w którego świecie te same przekazy były prawdziwe. Wewnętrzne przekonania nie są w stanie stanowić kryterium prawdziwości. Dopiero nauka stworzyła system który usuwa przekazy fałszywe pozostawiając prawdę, efekt widzimy w rozwoju osiągniętym w ciągu ostatnich 200 lat. Nie ma żadnego transcendentnego mechanizmu który ustalałby które ze zbioru wzajemnie sprzecznych transcendentnych opisów jest właściwszy, poza całkowicie rzeczywistą metodą ognia i miecza - bogowie zazwyczaj sprzyjają silniejszym (na poziomie indywidualnym był to tzw. sąd boży). Transcendencja nie jest niczym innym jak utratą kontaktu z rzeczywistościa przez mózgi ludzi Czyli osoba dysktująca z ateistami traktuje istnienie ateizmu jako sprzeczne. Jakoś mnie to nie dziwi, a nawet bawi. Domyślając się jednak, że chodziło o "prawdziwość" ateizmu wobec "prawdziwości" transcendencji: Sprawa rozbija się o definicje "prawdziwości". Dla osób najwyraźniej wierzących "prawdziwość" oznacza wewnętrzne przekonanie mózgu że coś jest prawdziwe. Dla mnie "prawdziwość" to mierzalne konsekwencje i konsystencja logiczna.Naturalnym mechanizmem który pomaga nam odnaleźć prawdę jest identyfikacja szeroko rozumianych symetrii najróżniejszego rodzaju (żyjemy w świecie (nasze bezpośrednie otoczenie) o niskiej entropii). To jedyna wewnętrzna argumentacja zachaczająca o poczucie estetyki, a może nawet punkt styczny pomiędzy domenami logiki i sztuki, zwiększający nasze szanse w odnajdywaniu prawdy. Zwierzęta mają prawdziwy obraz świata, bo utworzony własymi zmysłami. Ludzie mogą wykorzystywać informacje pozyskane od innych ludzi, to dało nam gigantyczną przewagę dając informacje o sytuacjach których nie doświadczyliśmy, ale otworzyo drogę do pojawiania się błędów na wysokim poziomie abstrakcji. Zwierze może zobaczyć cien którego się przestraszy, to bardzo "niskopoziomowy" problem, albo przypadkiem pochoruje się po zjedzeniu nieszkodliwego pokarmu dostając na niego fobię. Może ostrzec inne przed zagrożeniami, ale ilość informacji które można przekazać w ten sposób jest znikoma. U ludzi błędy w bardzo rozbudowanym przekazie mogą być kopiowane. I to wystarcza aby spełnić warunki formalne do działania teorii replikatorów. To plus pewne mechanizmy biologiczne wystarcza do stworzenia religii.
Ten Ranking jest ustawiony na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Dodaj nową pozycję...