To jest grafika z artykułu, który zalinkowałem w poprzednim poście:
Ja jestem zwolennikiem zasady 80/20, więc polecam zoptymalizować niewielką cześć, co jest stosunkowo łatwe, aby osiągnąć znaczna poprawę. Na grafice widać, ze po odrzuceniu wołowiny i jagnięciny, roczna emisja CO2 zbytnio się nie rożni pomiędzy wegetarianinem a typowym wszystkożerca. Pozostają aspekty etyczne, bo drób na farmach jest mocno eksploatowany, ale negatywny wpływ na środowisko jest zmniejszony.
Mleko ma mniejsze znaczenie, ale ja nie wrócę do krowiego młaka bo sojowe ma praktycznie same plusy, a wybór smaków jest nieporównywalny. Problem z wegetarianizmem jest tego typu, że ludzie mają ograniczony jadłospis. Ja na przykład mam w kuchni z 5 rożnych olejów do sałatek, wliczając w to oleje orzechowe, sezamowy, etc. które mają niebanalne smaki. Dopiero, jak zrezygnowałem z mięsa, zacząłem eksperymentować.
Ciekawe są mykoproteiny od Quorn. To jest białko produkowane przez grzyby. Niedawno znalazłem to w markecie i dałbym sobie głowę uciąć, że smakowało jak kurczak. Wydaje mi się, że to jest przyszłościowe, bo jest bardzo wydajne technologicznie (woda/energia), cena jest przystępna, a smak bardzo zbliżony do mięsa. Nie brakuje mi mięsa, ale pozytywnie mnie to zaskoczyło i aż 5 razy sprawdzałem opakowanie czy aby na pewno to nie jest mięso Dobrze jest mieć różne opcje.